Konwersacje grupowe
Andrzej Dąbrowski
Andrzej wysłał(a) 2 lipca o 08:53
Witam serdecznie.Wszystko było bardzo wyraźne i jasne, ale to światło jej nie oślepiało.Pani Halina przekazuje,że trzeba to zobaczyć bo bardzo trudno opisać to słowami.Kiedy obserwowała to skrzyżowanie jej percepcja rzeczywistości i zapamiętania sytuacji była bardzo wysoka. Przez to miejsce przejeżdżała codziennie od kilkunastu lat ale nigdy nie zapamiętała np. miejsc w których rosną drzewa,ich gatunków, lub w jaki sposób układają się ich cienie, a wtedy od razu wchłonęłam te informacje.Potem jeździła w to miejsce żeby zweryfikować zapamiętane informacje w czasie NDE z rzeczywistością i wszystko się zgadzało.Pierwszy obraz jaki zobaczyła to obraz z góry miejsca wypadku,ale nie widziała reanimacji swojego ciała.
((Z wielu relacji można odnieść wrażenie,że nasze materialne zmysły nie przyswajają większości informacji docierających do naszych ciał, więc ich nie zapamiętujemy.Ludzie po tego rodzaju przejściach często podkreślają nagłe zwiększenie zdolności postrzegania otoczenia i przyswajania wiedzy, więc można stwierdzić,że blokuje nas materialne ciało i tylko nam się wydaje,że jesteśmy spostrzegawczy i nic nie umyka naszej uwadze.))
"Czy był jakiś moment,odczucie przejścia?"
Tak.Poczuła jak przechodzi przez jakąś ścianę, ale nie potrafi tego nazwać.Dzisiaj by to określiła jako przejście przez jakąś przepaść.Tak jak pisała o tym siostra Faustyna.Wpłynęłam przez nią, ale nie potrafię tego dobrze nazwać.W każdym razie wiedziałam,że umarłam.
((Powoływanie się na zapiski siostry Faustyny może świadczyć,że nasza bohaterka nie ma wyrobionego własnego zdania.Przepaść nawet nie jest podobna do ściany i nasza bohaterka nie potrafi sama tego określić? Ludzie granicę między światami określają różnie. Jako przepłynięcie przez tunel, przejście przez drogę, przez korytarz z wieloma drzwiami, przez łąkę,przejście przez rzekę,żywopłot,most, mur i każdy to przeżywa inaczej. Ale zawsze jest to coś co w naszym mniemaniu symbolizuje jakąś granicę.Poznałem sporo takich relacji i nie spotkałem dwóch takich samych bo każdy ma inną psychikę i wierzy w coś innego.Nawet chrześcijanie,posiadający już ugruntowaną religię,różnią się tym w co wierzą.Np.część wierzy w piekło,a część nie.Dużo jest takich relacji w których nie zdajemy sobie sprawy z naszej śmierci. Funkcjonujemy więc jak zawsze i szokuje nas,że dla napotykanych osób jesteśmy niewidzialni. Są też przypadki,że nagle widzimy światło i przychodzącego po nas przewodnika,lub świat materialny się rozpływa i jego miejsce zajmuje świat astralny.))
"Zobaczyła pani miejsce wypadku z lotu ptaka bardzo mocno oświetlone?"
Tak.Ale to światło w ogóle nie raziło i było przyjemne. Później przepłynęłam jak ryba, tzn. przepłynęłam w takiej poziomej pozycji na pobliskie wzgórze. Poruszała się w poziomie, a nie w pionie, co ją bardzo dziwiło i przez kilka lat nie wiedziała jak ma to interpretować. Dopiero z czasem zauważyła,że na obrazach z Matką Bożą anioły są często przedstawiane właśnie w takiej pozycji w jakiej ja się poruszałam. Pni Halina nie wie dlaczego malarze tak je przedstawiają, ale uważa,że ma to rzeczywiście związek z tym co jest po drugiej stronie.
"Inne osoby po NDE też tak się poruszały?"
Tak.Bardzo często pacjenci o tym wspominają. Później poczułam spokój,taki dogłębny prawdziwy spokój serca. Tam nie ma ani grama niepokoju, tam jest prawdziwe dobro. Tam nie ma możliwości zeby było coś złego.Widząc cały czas miejsce wypadku, cudownie przemienione tym światłem, najpierw zobaczyłam swojego tatę i sąsiada. Obaj nie żyli i patrzyli na mnie z daleka z bardzo dużą miłością i sympatią.Byliśmy w dużej odległości więc nie mogliśmy się słyszeć, ale sąsiad powiedział do mojego taty. Boleś, widzisz, tak to jest. Ale nie powiedział tego słowami z dźwiękiem, tylko przekazał myśl bo tam się porozumiewa myślami. Mój tata stał obok cmentarza,który jest niedaleko tego skrzyżowania, a sąsiad zbliżał się do niego boczną drogą,od strony lasu. Możemy pojechać na to miejsce to pokażę gdzie to wszystko się działo. Te nasze światy,materialny i duchowy wzajemnie się przenikają i on tu jest równolegle obecny.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
3 lipca o 08:53
Andrzej wysłał(a) 3 lipca o 08:53
Witam serdecznie.((To prawda. Materialny świat i astralny z mentalnym mieszczą się w jednej przestrzeni i się przenikają.Są prawie tym samym, bo i tu i tu mamy przestrzeń i czas. Różnią się jedynie szybkością wibracji/częstotliwości,i ilością odczuwanych wymiarów.Nasze niedoskonałe zmysły nie są dostosowane do odbioru tej szybkości wibracji i dlatego z naszego poziomu są dla nas niewidzialne.
Podobnie jak grawitacja, fale radiowe i promieniowanie z kosmosu przenikają nasz świat i znajdują się w naszej przestrzeni. Nie widzimy ich tak samo jak energii naszych bliskich,którzy już odeszli z naszego świata, bo nie jesteśmy do tego przystosowani.Ale oni żyją obok nas, tylko w niedostrzegalnych dla nas częstotliwościach energii .))
Całe to moje doświadczenie działo się na tym skrzyżowaniu i okolicach.Tata był bardzo szczęśliwy i spokojny,podobnie jak sąsiad.Im dłużej byłam z nimi w tej relacji, tym bardziej narastała moja radość i spokój.
"Czy rozmawiała pani z tatą?"
Powiedział jedno zdanie.Widziałam ich z daleka i dlatego chciałam stanąć bliżej.Jednak nie zbliżyłam się do niego stopniowo, tylko było nagłe cięcie i nagle znalazłam się obok taty i zobaczyłam jego twarz,ale tylko z profilu. Im bardziej się do niego zbliżałam,tym bardzej czułam radość.Nie mogłam zobaczyć go wprost i spojrzeć w oczy.Widziałam twarz, ale nie mogłam spojrzeć w oczy. To była moja granica i gdybym spojrzała tacie w oczy to umarłabym naprawdę i już nie mogłabym wrócić. Ale ta decyzja nie należała do mnie.
((Myślę,że spojrzenie tacie w oczy nie miałoby wpływu na jej powrót i jest tylko przekonaniem naszej bohaterki. Żeby zostać z drugiej strony na stałe musiała by się połączyć z duszą i musiałby to przewidywać jej plan karmiczny. Ale widocznie jej plan jeszcze nie przewidywał zakończenia materialnego wcielenia,więc musiała opuścić światy wewnętrzne i wrócić do świata zewnętrznego.))
Autor proponuje od razu następną relację więc przypomnę film bo opisy są długie.
Śmierć kliniczna. Życie po Śmierci ks. Wiktor Szponar. Świadectwa życia po życiu i teologia.
https://youtu.be/LqSCIYl8Bvc
Kolejna relacja dotyczy mężczyzny, który miał wypadek na sankach.
"Czy było jakieś wydarzenie, którego pan nie pamiętał, a znalazło się na sądzie?
Odpowiada pan Andrzej.
Tak. Mnóstwo.Bóg pamięta nasze wybory i naszą motywację,której nie pamiętamy.On przenika nasze serca, przy czym cel nigdy nie uświęca środków.Jak chciałeś zło pokonać złem to Bóg osądza to sprawiedliwie i takie działanie mu się nie podoba.
((Czy to Bóg pamięta nasze wybory? Z ustaleń badaczy światów astralnych i osób uzdolnionych w tym kierunku wynika,że to nie Bóg pamięta, ale to my naszym życiem pozostawiamy energetyczny ślad i to poziom kwantowy zapisuje wszystkie nasze ruchy,uczucia,słowa i myśli. Potwierdzają to również fizycy kwantowi.
To właśnie z tego zapisu kwantowego,który nazywamy Kronikami Akaszy jest nam w chwili śmierci przedstawiana nasza historia życia, którą sami oceniamy,ewentualnie z pomocą przewodnika.))
Była np. taka sytuacja,której w ogóle nie pamiętam, ze szkoły podstawowej.W naszej szkole w pewnym momencie połączono klasy i potworzyły się grupki. W jednej z nich był pewien chłopak i na przerwie kilkoma kopniakami pokazałem mu kto w tej klasie będzie rządził.Moja intencja była czysto zła. Nie było z tego zdarzenia żadnych konsekwencji i nikt o tym nie pamiętał.Kolega nie miał nawet siniaków,ale moja intencja była czysto zła.Poczułem wrzucenie w ogień,który nie spala.Taka wizja ognia, to była sekunda,ale bardzo przerażająca.
((W znanych mi relacjach nie spotykamy się z karą, ale z odczuciem tego co zrobiliśmy. W jednej relacji dorosły już mężczyzna relacjonuje.
"Po raz drugi przeżył każde zdarzenie swego życia, w tym zabicie ptasiej mamy kiedy miał osiem lat.Tak się wtedy chełpił celnym strzałem, ale teraz przeszyły go ból i cierpienia, jakie stały się udziałem zagłodzonych na śmierć piskląt.To nieprawda że tylko ludzie mają duszę, przestrzega teraz Berkley Carter Mills. Duszą są obdarzone również owady, zwierzęta i rośliny. (Berkley Carter Mills ma rację bo wszystkie żyjące organizmy ożywia ta sama Energia jednego Boga, tylko na różnych poziomach świadomości))Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
4 lipca o 08:33
Andrzej wysłał(a) 4 lipca o 08:33
Witam serdecznie. ((Z kolenej znanej mi relacji bojownika islamskiego wiemy,że musiał przeżyć strach i ból swoich ofiar, którym w imię swojej jedynej słusznej religii ścinał głowy niewiernym. Mamy więc do czynienia nie z karą, ale odczuciem tego co sami daliśmy. Skąd więc ten szalony pomysł na odczucie ognia, a nie zadanych kopniaków? Odpowiedzi trzeba szukać w religii.
Ks. prof. Franciszek Spirago pisze: „Ogień piekielny nie niszczy i nie spopiela palonych przedmiotów, owszem, konserwuje je, jak sól potrawy (Marka 9:48); nie świeci, gdyż w piekle panują ciemności (Mateusza 22:13) i nie grzeje, gdyż w piekle panuje niezmierne zimno. Natomiast piecze ogień piekielny (stąd wyraz: piekło) i to znacznie boleśniej niż ogień ziemski”. „Nasz ogień zimnym jest w porównaniu do ognia piekielnego” (św. Wincenty Fer., „Katolicki katechizm ludowy”, cz. I, str. 399).Już jest jasne skąd pan Andrzej czerpał swoje inspiracje.))
To był obraz ognia i potężnie cierpiałem przez tę sekundę.
Niewyobrażalne cierpienie,którego nie jestem w stanie opowiedzieć, i ta jedna sekunda mnie zmieniła.Myślę,że gdybym był w ciele to serce by mi pękło, taki to był ból.Codziennie robię ofiarowania za dusze w czyśćcu cierpiące.
((Dlaczego dusze muszą cierpieć w czyśćcu skoro Kościół naucza,że Jezus swoją śmiercią zbawił wszystkie?
Jedno przeczy drugiemu.W tłumaczeniach ze stron religijnych doszukałem się jednak wyjaśnienia tego cierpienia. Wynika z nich,że jesteśmy tylko częściowo zbawieni.Tak, tak, częściowo, więc chyba Jezus też umarł częściowo i Jego śmierć nie zbawiła ludzi całkowicie, tylko trochę.Czy to nie dziwne,że religia sama sobie zaprzecza?Zdaje się,że najważniejsze są te ofiary na tacę i dlatego ludziom jest ta wiara w czyściec wpajana, chociaż nie znajdziemy jej w Biblii,a jedynie w teologii Kościoła. ))
Całą moją motywacją była dziecięca pycha,że ja będę rządził w klasie.Dlatego ta sytuacja była oceniona znacznie surowiej niż kiedy rzucałem kamieniami do ludzi. Tymi ludźmi byli ubecy, którzy na przesłuchaniach poniali nasze koleżanki. Prześladowaliśmy ich żeby przestraszyć i pokazać,że nie są anonimowi.Naszą intencją było jednak zapobieganie poniżaniu koleżanek, i rzeczywiście to działało. Ubecy zaczęli się bać i przestali się czuć anonimowi i bezkarni.
"Najsurowsza kara jaką pan otrzymał była za dziecięcą bójkę, i to jeszcze dość łagodną?"
Tak,bo chodzi o intencję,która była czysto zła.
.Jak wspomniałem sąd odbywał się chronologicznie, od wypadku do chwili narodzin.Potem zacząłem przechodzić przez jasny,podłużny punkt narodzin. Może niektórzy kojarzą go jako tunel.Był więc osąd życia,który skończył się na narodzinach.
Później przeszedłem przez ten punkt i jest to kolejna rzecz o której nie jestem w stanie opowiedzieć.
((Przeszedł przez punkt swoich narodzin i nie jest w stanie o tym opowiedzieć? Czyżby pan Andrzej odkrył coś niezgodnego z religią? Prawdopodobnie odkrył swoje życie pomiędzy kolejnymi wcieleniami i przed narodzinami w materialnym ciele,a może nawet poprzednie wcielenie. Nie mówi o tym bo jest to niezgodne z religią, która nie uznaje wcześniejszych żyć))
Poczułem się prawdziwie szczęśliwy, ale to jest nie do opisania.Suma wszystkich szczęść w moim życiu to było dużo mniej niż wtedy.Niewypowiedziane jedno sekundowe cierpienie w ogniu, a potem niewypowiedziane szczęście. Nie mamy takich słów żeby o tym opowiedzieć.To jest miłość usprawiedliwiająca,a ja na nią nie zasłużyłem.
((Niestety część ludzi sama siebie źle ocenia i uważa,że kara po prostu im się należy, i właśnie mamy tego dowód.Miłość Bezwarunkowa jaką jest Bóg nie stawia nam żadnych warunków.To my je stawiamy w naszej własnej ocenie ))
Sam siebie bym gorzej ocenił. To zanurzenie w miłości daje poczucie szczęścia, i ta miłość się nigdy nie zmieni bo jest stała i nigdy się nie zmieni bo jest inaczej jak na Ziemi.Na ziemi nawet jak kogoś kochasz to każdego dnia jest inaczej,są emocje i raz jest lepiej, a innym razem gorzej,czasami się pokłócicie, a tam miłość jest niezmienna.
((Niezmienna?Przed chwilą jednak ta stała miłość się zmieniła dając panu Andrzejowi odczuć palenie ogniem wymyślone w religii za dziecięcą bójkę, natomiast nie zwróciła żadnej uwagi na rzucanie w ludzi kamieniami.Jakaś stronnicza ta miłość, zupełnie jakby należała do jakiejś opcji politycznej.))
Tamta miłość jest stanem.Bóg jest miłością.
((Zgadza się. Bóg jest Miłością Bezwarunkową, dlatego nie dyktuje nikomu żadnych warunków, a dusza jest Jego cząstką,cząstką tej samej energii. Dlatego łącząc się z duszą natrafiamy na tę samą Bezwarunkową Miłość i odczuwamy ten stan i gdyby nasz bohater umiał się modlić zgodnie z tym co zalecał Jezus, to stan takiej miłości spotykał każdego dnia.))
Zdałem sobie sprawę,że ten ostatni akt "Bądź wola Twoja" był zwrotem do bożego miłosierdzia.Bóg jest prosty, jest miłością.Jest doskonale nieskończenie prostym Bytem.
Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
5 lipca o 08:56
Andrzej wysłał(a) 5 lipca o 08:56
Witam serdecznie.((Moim zdaniem "Bądź wola Twoja" to zwrot wymyślony w religii i oznacza,że nic się nie dzieje bez wiedzy Boga. Dlatego poziom kwantowy Kronik Akaszy zapisuje każdy nasz ruch, słowo,myśli i uczucia,a Prawo Karmy stwarza różne opcje i wersje żyć z pomocą których mamy doświadczać i uczyć się miłości.Ale czy my tego chcemy? Teoretycznie każdy powie,że chce,ale życie pokazuje całkowicie coś innego,poddajemy się swojemu EGO i dlatego nasza ziemska miłość jest zmienna i obarczona emocjemi,które z miłością niewiele mają wspólnego, i nikt nie zwraca uwagi na naukę Jezusa.
"„Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.(Mt 5, 38-48)
Ten werset ma w sobie wiele znaczeń i między innymi mówi o Miłości Bezwarunkowej w nakazie kochania nieprzyjaciół.Ale głownie chodzi o bycie łagodnym i powstrzymanie się od agresji co ma zapobiec utracie równowagi energetycznej bo jej naruszenie będzie miało wpływ na przyszłe wcielenia.Bardzo ważne jest też ostatnie zdanie"Bądźcie doskonali jak Ojciec"
Nasz bohater w szkole był za młody żeby to zrozumieć, ale już jako dorosły człowiek powinien wiedzieć,że Jezus zabraniał nawet uczucia gniewu. A pan Andrzej usprawiedliwia rzucanie kamieniami w ludzi bo to byli ubecy i miał dobre intencje?
Żałosne i całkowicie sprzeczne z naukami Chrystusa.Jak jednak widać księdzu to nie przeszkadza bo nie zwraca na to uwagi.))
"Na czym polega to zjednoczenie z Bogiem?"
Kiedy byłem zjednoczony z Bogiem,zanurzony w Jego miłości miałem cały czas zachowaną swoją tożsamość.Nie rozpłynąłem się w Bogu i nie czułem się Bogiem,choć czułem się bosko.Miałem bardzo wyraźne poczucie odrębności swojej osoby.
Pamiętałem kim jestem i miałem swoją tożsamość, to miłość mnie ogarnęła i zatopiła, ale mnie nie unicestwiała. To byłem ja na 100%.Ten stan wprowadzał mnie w uwielbienie, w jeden wielki
zachwyt.
((Oczywiście,że mógł się czuć w 100% sobą bo przecież jego ciała energetycznie się nie rozładowały i nadal jego świadomość była taka sama jak w materialnym ciele.
Gdyby nauczył się modlić tak jak uczył Jezus to takie uczucia mógłby przeżywać częściej.
Ale czy nasz bohater spotkał Boga? Szczerze w to wątpię. Jego świadomość znajdowała się co najwyżej w częstotliwościach poziomu mentalnego i tu spotkał swoją duszę, która jest tym samym co energia Źródła i stąd mamy to trudne do opisania poczucie szczęścia i ogarniającej nas miłości bez stawiania nam jakichkolwiek warunków, i tak naprawdę to takiej właśnie miłości mamy się uczyć.To tylko my myślimy,że spotkaliśmy Boga swojej religii, bo takie przeżycia dotyczą wyznawców wszystkich religii i wierzeń,Ludzie więc myślą,że spotykają Jezusa,Krisznę,
Buddę,Machometa, itd.
Niewierzący po prostu spotykają światło.
A dlaczego nie Boga?
Bo Źródło to nieosiągalna dla człowieka częstotliwość i wiemy o tym z badań różnych naukowców i od samego Jezusa, który tłumaczył,że tylko dusza oczyszczona z resztek karmy i przyprowadzona przez posłańca jest przyjmowana przez Króla.
"Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.(Mt 5, 38-48)
Czy nasz bohater wszczynający bójki i rzucający w ludzi kamieniami z powodów politycznych był taki jak Ojciec?
Bardzo w to wątpię, więc nie był gotowy nawet na spotkanie Chrystusa i pewnie miną jeszcze tysiące wcieleń zanim zrozumie jak się powinien zachowywać i czego nauczał Chrystus.Zresztą księża też zdają się nie mieć pojęcia o czym tak naprawdę nauczał Jezus,i dla nich najważniejsze jest żeby wszystko zgadzało się z teologią,a nie z naukami Jezusa,więc pan Andrzej za swojego życia też się o tym nie dowie.
Badacze tacy jak Sławicki,Monroe,Listkiewicz twierdzą,że od poziomu Stwórcy oddzielają nas niezliczone śwaty duchowe.
A jeśli nie chcemy tego przyjąć do wiadomości, to Jezus w przypowieści o zapraszanych gościach mówi wyraźnie,że to Król wybiera tych których ma przyprowadzić posłaniec.Jak więc możemy spotkać Boga w czasie doświadczenia śmierci klinicznej? W mojej ocenie to niemożliwe i Jezus to potwierdza jeszcze w ewangelii Jana.
„Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał.”(J 6,44)
Pan Andrzej nie mógł więc spotkać Boga bo nie został przyprowadzony przez Posłańca. Szkoda,że ksiądz opierający się o swoją teologię o tym nie wie.)) Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
6 lipca o 08:52
Andrzej wysłał(a) 6 lipca o 08:52
Witam serdecznie.((Jan w ewangelii pisze. "„Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy.”(Jana 17:20-22.)
To trudne do zrozumienia bo Jezus mówi,że jest jednym z Ojcem.Jednak to nie oznacza,że jest tym Ojcem.Jest tym samym co Ojciec i tym samym będą jego uczniowie. Dusza Jezusa wchłonie dusze uczniów po ich śmierci i jako jedność połączą się z Ojcem, i będą wszyscy jedną jednością.Ale to dotyczy to tylko tych których wskazał Chrystusowi Ojciec, gotowych do wyprowadzenia z koła narodzin i śmierci. i tylko oni dostąpią połączenia z Bogiem i będą gośćmi na weselu i na pewno to nie dotyczy reszty ludzkości-księży gwałcących dzieci,złodzieji, morderców,kłamców, itp,itd, bo oni jeszcze nie nadają się do zakończenia reinkarnacji i muszą się uczyć dalej.
Wiedza jaką przekazuje Chrystus przeznaczona jest tylko dla inicjowanych przez Mistrza bo osoby postronne tej wiedzy nie są wstanie pojąć, więc w przeszłości nie poznał tej wiedzy ani Paweł,ani inni Ojcowie Kościoła.Ale Jezus mówi wyraźnie,że nie wszystkim tę wiedzę można przekazać bo jej nie zrozumieją.
"Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały (Mt 7,6)."
Nie podlegał też inicjacji przez Chrystusa nasz bohater, więc nie został wyprowadzony z kręgu narodzin i śmierci do Boga, czego najlepszym dowodem jest jego powrót do świata materii i ten wywiad.A ksiądz pyta o zjednoczenie z Bogiem????))
"Czy po odzyskaniu przytomności weryfikował pan z chirurgami szczegóły operacji, którą pan widział z poziomu sufitu?"
Tak.Wszystkie szczegóły się zgadzały.Widziałem konkretnie co,kto gdzie i jak robił.Widziałem gdzie stał jakiś ssak. Operacja trwała 12 godzin i słyszałem jak jeden z chirurgów nie wytrzymał emocjonalnie i zaczął kląć jak szewc, i trzeba było go zastąpić. Operacja polegała na tym żeby zszyć wątrobę,która się rozpadła.
Zszywali,puszczali krew i szwy puszczały więc musieli wszystko powtarzać od nowa.W pewnym momencie pani ordynator wyszła zamówić dodatkową krew bo potrzeba było jeszcze około 5 litrów.
"To wszystko pan widział będąc z tamtej strony?"
Tak.Słyszałem również to co dyspozytor powiedział.Dyspozytor jej odmówił,ponieważ zostało mu tylko 5 litrów krwi z mojej grupy i był to tzw żelazny zapas dla kogoś koto będzie jej potrzebował, a ja nie byłem rokującym pacjentem.Transfuzowano we mnie już 20 litrów krwi,które wyciekły i zgodnie z procedurą miał prawo odmówić.Pani ordynator zaczęła go straszyć prokuratorem i ostatecznie przysłano jeszcze 2 litry krwi. Chirurdzy jeszcze raz zszyli moją wątrobę i przeżyłem.
"Ta rozmowa odbyła się w czasie pańskiej operacji w gabinecie pani ordynator?"
Tak.Z tej rozmowy dowiedziałem się jaką mam grupę krwi,A rh-.Później opowiedziałem to pani ordynator i wszystko się zgadzało.
((Początkowo mnie to zjawisko również dziwiło i intrygowało.Ale znam to z bardzo wielu relacji i z własnego doświadczenia,kiedy obserwowałem księdza w czasie udzielania mi ostatniego sakramentu. Wygląda na to,że świadomoć potrafi się oddzielić od materialnego ciała i żyć samodzielnie, potrafi też obserwować otoczenie i to o wiele sprawniej jak nasze ograniczone zmysły,które uważamy za doskonałe.Z relacji śmierci klinicznych wynika,że ludzie niewidomi od urodzenia widzą w tym stanie otoczenie, a niesłyszący, słyszą rozmowy bliskich oczekujących na zakończenie pracy personelu medycznego. Ludzie w takich przypadkach potrafią, kierując się tylko myślami natychmiast przenosić się do innych miast żeby zobaczyć co robią krewni. Sławicki i Monroe w takim stanie oddzielenia potrafili nawet podróżować po wszechświecie i od nich mamy najciekawsze relacje.
W tej chwili na ekranie pojawia się ks Szponar, który skomentuje cytowane przypadki. Mamy 21.33 min. filmu
Śmierć kliniczna. Życie po Śmierci ks. Wiktor Szponar. Świadectwa życia po życiu i teologia.
https://youtu.be/LqSCIYl8Bvc
Zainteresował księdza sposób poruszania z relacji pani Haliny bo nikomu nie przychodzi do głowy,że możemy poruszać się jak anioły.Niby drobiazg, ale zastanawia bo pojawia się w wielu relacjach
((Skąd my jednak mamy wiedzieć jak poruszają się istoty bezcielesne np. anioły? Według pani Haliny i księdza wiemy o tym z malowanych obrazów. Ale na obrazie mamy namalowaną nieruchomą postać, trudno więc o opinię o sposobie poruszania.Przy ich postaciach maluje się skrzydła co symbolizuje umiejętnoś latania.Ale Sumerowie również przy wizerunkach bogów umieszczali skrzydła, i nie tylko oni tak robili.Znane jest to z większości starożytnych cywilizacji przedstawiających w ten sposób bogów.
W takich momentach naszego życia nie mamy ciała i nóg więc nie poruszamy się w sposób do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni i w większości relacji sposób poruszania się jest określany jako podobny do płynięcia,podobnie jak chmury na niebie, tylko o wiele szybciej.))Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
6 lipca o 11:16
Wysłałaś wiadomość 6 lipca o 11:16
6 lipca o 11:41
Andrzej wysłał(a) 6 lipca o 11:41
Aniu. Nie znam angielskiego wiec nic sie nie dowiem
1
7 lipca o 08:58
Andrzej wysłał(a) 7 lipca o 08:58
Witam serdecznie((Często zdarzają się i takie przypadki, gdzie pacjenci nie zauważają większych zmian i uważają,że żyją.Uważają,więc,że nadal są materialni i starają się żyć jak do tej pory.Zastanawia ich dopiero fakt,że nikt ich nie widzi i nie słyszy.))
Druga sprawa na którą ksiądz zwraca uwagę to porozumiewanie się za pomocą myśli, czyli nie werbalnie z pomocą wypowiadanych słów.
((A niby czym po śmierci ciała mamy się wypowiadać?
Moim zdaniem,żeby móc wypowiadać słowa to potrzebny jest nam aparat mowy. Jednak ta część naszego ciała jest zbudowana z wibracji materialnego świata i nie ma możliwości przeniesienia go do świata myśli i uczuć,jakimi są poziomy astralne. W tych wyższych wibracjach posługujemy się więc wibracjami ciał energetycznych. Dawno już na to zwracałem uwagę i na to,że po śmierci ciała druga strona wie o nas wszystko i nie oszukamy nikogo jak w materialnym życiu, i uważam,że w sprawie nazwania tego zjawiska ksiądz ma prawidłowe podejście bo nie ma żadnego znaczenia jak nazwiemy to zjawisko bo ludze nazywają je tak żeby być zrozumianymi przez innych.))
Ksiądz mówi dalej,że jeśli pozna się więcej takich relacji, to widać,że są zbieżne i pasują do siebie, i co ważne. pasują do siebie bez względu na to jakiego wyznania jest osoba doświadczająca śmierci klinicznej, i jakie reprezentuje poglądy.
Tzn. Jeśli takie doświadczenie ma osoba np. wyznania buddyjskiego, lub wyznaje religię z dalekiego wschodu, lub jest muzułmaninem,ateistą, to nie ma znaczenia.
((Proces jest podobny dla wszystkich co,moim zdaniem, nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek religią.Po co więc ksiądz stara się porównywać ten rodzaj doświadczeń z teologią, skoro sam stwierdza,że poglądy doświadczających nie mają znaczenia?Ale,według księdza,oznacza,że osoba wyznająca buddyzm nie ma wizji reinkarnacji w którą wierzy, i tutaj widać jak bardzo brakuje księdzu wiedzy!!!, bo przypadki śmierci klinicznej nie mówią nam nic o reinkarnacji, tylko o chwilowym załamaniu zdrowia i chwilowym oddzieleniu się ciał energetycznych, po którym świadomość powraca do tego samego ciała jakie przed chwilą opuściła. Wspomniany przez autora Raymond Moody, który wierzy w reinkarnację i pisze o tym w swojej książce, wspomina o tym z rozczarowaniem,że porozmawiał z pacjentami i nie spotkał się z reinkarnacją, chociaż sam w nią wierzy. To podkreśla,że wynik jego badania był sprzeczny z jego religią, tak uważa ksiądz.
Widać,że księdza to cieszy,ale wiara w reinkarnację nie jest religią!!!!Tylko wiarą w nieśmiertelność samego życia,a epizod śmierci klinicznej nie ma nic wspólego z reinkarnacją bo energetyczne ciała, które są naszą świadomością, wracają do tego samego ciała.!!!
Raymond Moody, profesor psychologii na West George College, w trakcie swojej praktyki lekarskiej odkrył w rozmowach z pacjentami, że wielu z nich miało przeżycia z pogranicza śmierci. Zgromadził opisy około 50 przypadków, które opublikował w swojej książce: ,,Życie po życiu". Moody przeanalizował niezwykłe doświadczenia zrelacjonowane mu przez ponad setkę pacjentów, którzy powrócili znad krawędzi śmierci. Pomimo różnic w systemie wierzeń, sytuacji społecznej i zdrowotnej pacjentów ich wspomnienia były zadziwiająco podobne.Czyli doszedł do tego samego etapu co ksiądz Szponar,
Ale powinniśmy sobie zdawać sprawę,że doświadczenie śmierci klinicznej nie mówi nam nic o reinkarnacji, tylko o tym,że samo życie jest wieczne i po śmierci ciała nie umieramy. Z reinkarnacją mamy dopiero do czynienia jak dotychczasowe ciała energetyczne całkowicie rozładują się w światach astralnych i wchłonie je dusza, i ta sama dusza wytworzy nowe ciała energetyczne, które ożywią kolejne materialne ciało, a w omawianych przypadkach nie mamy z tym do czynienia!!!
PRZYPADKI ŚMIERCI KLINICZNEJ NIE SĄ REINKARNACJĄ.ŚWIADCZĄ JEDYNIE O TYM,ŻE ŻYCIE Z DRUGIEJ STRONY TRWA NADAL BEZ WZGLĘDU NA TO CZY W TO WIERZYMY, CZY NIE WIERZYMY.
Osoby po chwilowym kontakcie z drugą stroną często słyszą polecenie powrotu, bo jeszcze nie nadszedł ich czas, lub nie dokończyły swojego planu i w tych przypadkach ciała energetyczne wracają do tego samego ciała, które na chwilę opuściły.Nie ma więc i nie może być mowy o reinkarnacji!!))
Ksiądz mówi,że światopogląd pacjentów nie wpływa na ich przeżycia i na to co widzą po drugiej stronie.Generalnie,według księdza większość spisanych relacji pochodzi od ateistów z relacji tzw,zachodnich, bo w Europie Zachodniej mamy mało osób religijnych.Ale czy nie uznawaie religii oznacza brak wiary w Boga i ateizm? Moim zdaniem na pewno nie!Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
Wczoraj o 08:59
Andrzej wysłał(a) Wczoraj o 08:59
Witam serdecznie.Księdza szokuje,że pacjenci bez wiedzy religijnej i bez przygotowania teologicznego odpowiadają na zawiłości teologiczne w sposób zgodny z ortodoksją katolicką chociaż nie są chrześcijanami.Ksiądz nawet kilka razy czytał w jakiejś książce z gatunku New Age,chociaż według księdza mamy w takiej literaturze pomieszanie z poplątaniem,to można w tego typu relacjach ateistów znaleźć wiedzę,która odpowiada poglądom św. Tomasza z Akwinu.
Czytam i oczom nie wierzę,że ktoś może w ten sposób pisać nie mając wykształcenia teologicznego.
((Księdzu najprawdopodobniej chodzi o to,że opisywane w literaturze New Age przeżycia ateistów są zgodne, lub nie zaprzeczają poglądom św. Tomasza z Akwinu. Możliwe i nie zaprzeczam bo nie zajmowałem się dokładnie filozofią św.Tomasza i tak naprawdę nie wiemy czy św, Tomasz nie doświadczył podobnych przeżyć i nie wprowadził ich do swoich poglądów.Przeżycia z doświadczenia śmierci klinicznej były już znane w starożytności i nie są "wynalazkiem" ostatnich czasów. więc nie można wykluczyć,że św Tomasz również miał takie doświadczenie.Ale dla mnie ta postać nie jest miarodajna bo czy poglądy człowieka,który mordowanie heretyków uznaje za słuszne i uważa kobiety za gorszy gatunek człowieka mogą dla kogoś stanowić autorytet? Chyba tylko dla księdza, który prawdopodobnie również nie dopuszcza myśli,że w przeszłości jego dusza mogła funkcjonować w ciele kobiety,czyli według św.Tomasza w ciele"zdegenerowanego mężczyzny".
Ale czy nabyty za życia światopogląd nie ma wpływu na rodzaj przeżyć na granicy śmierci?Oczywiście,że ma i potwierdzają to relacje uwzględnione w tym filmie. Pan Andrzej z drugiej relacji wierzył,że musi zostać ukarany ogniem i doświadczył tego, bo tak jest zapisane w Katechizmie Kościoła Katolickiego.
Ksiądz niepotrzebnie stara się je podzielić na "prawdziwe"-czyli poprawnie teologicznie i "nieprawdziwe"-z gatunku New Age bo wszystkie są prawdziwe i każdy doświadcza uczuć jakimi żyje naprawdę, tylko my je interpretujemy odmiennie. Według badaczy stref astralnych budujemy je własnymi myślami i jest w nich wszystko co zdołaliśmy wymyślić. Są więc nieba i strefy z piekłami,tylko każdy z tych stanów wibruje innymi częstotliwościamii,i już dawno się domyśliłem,że twórcy religii musieli znać prawa rządzące w części energetycznej Wszechświata,więc stąd mamy podobieństwa.
W końcu na pierwsze relacje z piekła natrafiłem w relacjach fanatycznie wierzących chrześcijan, tzw. zachodnich,którzy według księdza odeszli od religii, i o ile dobrze pamiętam to dr Keneth Ring upierał się,że piekło realnie istnieje bo reanimowany przez niego pacjent w chwilach kiedy odzyskiwał świadomość krzyczał z przerażeniem,że jest wciągany do piekła.
Jednak na podstawie zbieranych materiałów sam doszedłem do wniosku,że aby doświadczyć tego rodzaju przeżyć to trzeba wierzyć w piekło i widzieć siebie jako grzesznika, który musi być przez Boga ukarany, i tego doświadcza pan Andrzej.Ale czy Bóg,który jest Miłością Bezwarunkową może stawiać warunki,że będzie kochał tylko tych chodzących do kościoła?Taki pogląd zaprzecza nauce Jezusa,który nakazywał modlić się w ciszy i w samotności, i tymi teologicznymi poglądami ksiądz tylko udowadnia,że nie zna nauk Jezusa,którego uważa za Boga.
"Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie (Mt 6, 5-8)."
W tych słowach chodzi o modlitwę wewnątrz siebie bo tylko taka modlitwa może nam pomóc znaleźć Światło duszy w sobie i nie osiągniemy takiego efektu w gwarnym kościele.Nikt jednak wiernych o tym nie uczy bo to jest ryzyko,że wierny który odkryje prawdę może już nie przyjś do kościoła.Kożystniej jest wpajać ludziom poglądy o wiecznych karach dla nieposłusznych i niestety niewielka grupa z wiernych doświadcza negatywnych NDE.
O takim rodzaju przeżyć świadczy też relacja z doświadczenia piekła z filmu jaki wplotłem w badania dr Newtona i niestety to my swoimi wierzeniami i przekonaniami budujemy dla siebie stany jakie przeźywamy, dlatego pan Andrzej z drugiej relacji odczuł na sobie działanie ognia za szkolną bójkę, bo tak wymyślono w religii w którą wierzył. Jednak już rzucanie kamieniami w przeciwników politycznych przeszło u niego bez echa, bo w jego przekonaniu dobrze robił.
Zdaniem badaczki P.M.H. Atwater piekielne wersje NDE ma siedem osób na sto przebadanych i często przeistaczają się w wersje niebiańskie, szczególnie jeśli dana osoba poprosi o boskie wstawiennictwo. Zazwyczaj jednak piekielne doświadczenia kończą się w sposób gwałtowny, bez konkretnego rozwiązania. W wywiadach jakie Atwater przeprowadzała, jedynymi ludźmi, którzy opisywali piekło jako miejsce gorące i pełne ognia byli fundamentaliści religijni. Pozostali opowiadali, że było ono zimne, lodowate, twarde albo puste.
Co najdziwniejsze, wizje piekielne mieli najczęściej wyznawcy wiary chrześcijańskiej, ale nigdy dzieci,których nie nauczono jeszcze religii. Widzą je, i trafiają tam, tylko ci, którym wpojono za życia tę religijną bzdurę o wiecznym potępieniu,która nie ma żadnego potwierdzenia w Biblii,a jest obecna tylko w naukach Kościoła.Niestety nasze nabyte przekonania i poglądy mają wpływ na rodzaj doznań z pogranicza śmierci,bo w światach astralnych znajdziemy wszystko co wymyśliła ludzkość i na pewno przyciągną nas do siebie obszary wibracyjne do których przystosowaliśmy się naszymi poglądami, i którymi żyjemy naprawdę.Dlatego jedni doświadczają nieba, a nieliczni piekła.))Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz