sobota, 30 października 2021

 ,, Witam serdecznie.Wbrew temu co twierdzą księża Paweł nigdy nie spotkał żyjącego Jezusa, a tym bardziej Jezusa zmartwychwstałego. Usłyszał jedynie głos w drodze do Damaszku i mówi o tym zachowany werset w Dziejach Apostolskich.(Dz 9,1-20) "Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? - powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział." Myślę,że Paweł chciał przejść do historii jako współzałożyciel nowej religii i dlatego promował materialnego Jezusa na wzór starożytnych mitów, bo w enigmatyczną postać w astralnych światach ludzie nie chcieli by wierzyć i w przypadku Pawła zadziałało chyba znane nam zjawisko kiedy poseł nie głosuje zgodnie ze swoim sumieniem, ale tak jak chce jego partia. Ale my już wiemy, że Jezus uczył uczni kontaktu ze sobą w światach wewnętrznych. Podobne poglądy o odnajdowaniu Chrystusa w sobie znajdujemy w kodeksach z Nag Hammadi odnalezionych w Egipcie.Kiedyś je omawiałem dosyć szczegółowo i wynika z nich.że cały życiorys Jezusa został sfałszowany tylko po to żeby dopasować go do proroctw Starego Testamentu i na potrzeby zawiązującej się religii. Prof. Keith Hopkins również mówi,że odnalezione kodeksy zmieniły nasze poglądy na temat wczesnego chrześcijaństwa.Odnaleziono 52 manuskrypty opisujące tamtą epokę, najprawdopodobniej napisano je w którymś z egipskich klasztorów, i około IV w. zakopano na pustyni. Nienaruszone przeleżały aż do XX w. więc mamy pewność,że nikt nic nie dopisał ani nie wymazał.Z tego co pamiętam z czasu opisywania kodeksów to w tym czasie szalało już chrześcijaństwo mordujące Esseńczyków, którzy również zaliczali siebie do mistyków i być może to oni chronili w ten sposób swoją wiedzę, zresztą w omawianym filmie również pada taka sugestia. Jak wynika z historii religia, którą stworzył Konstantyn była wprowadzana siłą i kto nie chciał jej przyjąć i nadal wierzył w mistyczne nauki Jezusa, był zabijany.W ten sposób religia pozbyła się prawdziwych nauk Jezusa i wmówiła ludziom,że tylko jej wersja jest prawdziwa i ze strachu o własne życie nikt już nie protestował, więc kłamstwo wprowadzane w umysły ludzi zaczęło funkcjonować jako prawda. Jednak pradawnej wiedzy nie udało się Kościołowi Katolickiemu zniszczyć całkowicie i przetrwała, co prawda w dzisiejszych czasach jest uznawana przez Kościól za herezje, ale istnieje i można ją bez obaw o utratę życia poznawać. Pisarz Tim Freke mówi,że jest rzeczą zdumiewającą nieuznawanie przez Kościół ewangelii Tomasza i traktowanie innych pism jako heretyckie i niebezpieczne, co nam pokazuje na jak potężną organizację wyrósł Kościół Katolicki.Te niebezpieczne dla Kościoła teksty opowiadają o różnych drogach prowadzących do Boga i zbawienia. Opowiadają o potrzebie kontemplacji i podtrzymywaniu boskiej iskierki jaka w nas płonie.Ale i ten pogląd,że dusza jest iskierką, promykiem ,cząstką Boga już dawno zlikwidował Kościół. Synod w hiszpańskim mieście Toledo około roku 400 potępił hipotezę dotyczącą pochodzenia duszy, hipotezę jej emanacji — jakby była promieniem słońca — z boskości.Biskupi stwierdzili bowiem, że „dusza człowieka nie jest substancją boską czy częścią Boga, ale stworzeniem... "Jeśli zatem ktoś wierzyć będzie, że dusza jest częścią Boga lub boską substancją, niech będzie przeklęty!”. Taka wersja została przyjęta chociaż tak naprawdę nie wiedziano nic o duszy. Ale za to w ten sposób zniszczono wiedzę o istnieniu światów wewnętrznych w które wprowadzał uczni Jezus i zlikwidowano wcześniejsze życie duszy. I jak wszyscy wiemy to życie zaczyna się od wdmuchnięcia przez Boga tchnienia życia w konkretne ciało. Ale czy wiedza mówiąca,że ludzie mają szukać Boga w sobie może być niebezpieczna? Przecież wiemy,że tego właśnie Jezus uczył wybranych uczni.Paradoksalnie właśnie ten fakt jest niebezpieczny bo jeśli ktoś nie jest fanatykiem religijnym to zaczyna zadawać pytania i odkrywa,że istnieją w naszej świadomości światy wewnętrzne, a religia jest kolosem stojącym na glinianych nogach. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

 https://pl.pinterest.com/news_hub/5195980152842016685/?utm_campaign=POPULAR_PINS&utm_medium=2902&utm_source=67&e_t=fDDu9Jffy%3A76

https://pl.pinterest.com/pin/152911349837877907/

https://pl.pinterest.com/pin/15551561201526853/

https://pl.pinterest.com/pin/844493668530034/

https://pl.pinterest.com/pin/490892428141139398/

https://pl.pinterest.com/pin/360710251413291878/

https://pl.pinterest.com/pin/703756180002907/

https://pl.pinterest.com/pin/774124922192529/

https://pl.pinterest.com/pin/33706697200192522/

https://pl.pinterest.com/pin/52495151895607970/

https://pl.pinterest.com/pin/797277940271382957/

https://pl.pinterest.com/pin/703756182814997/

https://pl.pinterest.com/pin/1829656084715545/

https://pl.pinterest.com/pin/19281104644147200/

https://pl.pinterest.com/pin/95842298305602753/

[ENG TITLES] #9 СНЕЖИНКА-очаровашка КРЮЧКОМ. SNOWFLAKE crochet. https://youtu.be/XIMyMH5weyI

wtorek, 26 października 2021

Gnoza - odnajdywanie Boga w sobie - zagrożeniem dla kościoła masowego. F...

 

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Nie powinniśmy się uspokajać takimi stwierdzeniami przeciwników reinkarnacji,że jak zepsujemy jedno wcielenie, do dostaniemy drugą szansę w kolejnym, bo nie dostaniemy.Nie posunęliśmy się w rozwoju, więc dostaniemy zadania z którymi sobie nie poradziliśmy, bo nasz rozwój zależy tylko i wyłącznie od nas samych i umiejętności rozwiązywania trudnych sytuacji,umiejętności oceny co dla nas jest najlepsze, a co złe, oraz naszych chęci.Nasze ciała energetyczne zawsze wibrują określonymi częstotliwościami od których jest zależny poziom na którym będziemy przebywali w świecie astralnym, i było by bardzo dobrze żeby był to jak najwyższy poziom bo wtedy doświadczymy stanu który nazywamy niebem.Uważam,że właśnie dlatego Jezusowi tak zależało na tym żebyśmy wszystkim dawali tylko dobre uczucia,kochali i pozbyli się mściwości, nienawiści i przestrzegali przykazań Dekalogu. I jeśli okazaliśmy się wartościowym człowiekiem to Prawo Karmy ułatwi nam kolejne wcielenie i będziemy się dalej rozwijali. Ale jeśli zmarnowaliśmy nasze życie na kłótnie,kradzieże,rasizm, nałogi, awantury lub bijatyki. to możemy nie osiągnąć takich wibracji i trafić w najniższe światy które odpowiadają opisom religijnego piekła i zaczniemy naukę od nowa. W takim przypadku Prawo Karmy nam również oddaje to co sami dawaliśmy i zaczynamy naukę od nowa,więc cieszyć się nie ma z czego bo natrafimy na kolejne trudne wcielenie.Niestety teoria,że jednorazowy Chrystus odkupił nam wszystkie grzechy i już zbawił należy do religijnych bajek i najlepszym dowodem,że to nieprawda jesteśmy my sami. Nie czujmy się więc zbawieni bo przed nami jest naprawdę dużo pracy.Prawdą jest jedynie to,że jeśli sami się nie postaramy, to nikt nam tego nie wymodli. Zresztą profesor zaczyna mówić,że gnostycyzm jest też niełatwą drogą.porównuje ją do kąpieli w czasie której mydło nam włazi do oczu.Oślepia i nie pozwala patrzeć, ale oczyszcza. Egipcjanie wierzyli, że człowiek to upadły Bóg, który pamięta niebo, i moim zdaniem niewiele się mylili bo w naszej podświadomości przebija się pamięć o naszej nieśmiertelności. Dusze które dają się z różnych przyczyn złapać w tę sieć początkowo jeszcze pamiętają skąd przyszły i ciekawie opowiadał o tym Robert Monroe, ale bardzo szybko przytłumia je energia długów karmicznym i uzależnienie od materialnego życia.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

12 października o 09:14

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Ale czy naprawdę wszyscy chcemy iść do Boga?W teorii większość wierzących odpowie,że chce,ale w praktyce mało się znajdzie takich, którzy będą wstanie zrezygnować z pragnień i przyjemności jakie oferuje materialne życie.Niestety Monroe miał rację twierdząc,że to materialne życie nam się podoba i podróż do Boga zawsze odkładany do następnego razu. Następnego,następnego i następnego.....Itd,itd....Przecież wiemy,że Bóg nam nie ucieknie, a tu jest tyle jeszcze przyjemnych rzeczy których nie próbowaliśmy, więc jeszcze poczekamy i dokładnie o tym samym mówił Jezus, że zamiast Boga wybieramy swoje pola i handel. No tak, Mistrz wybiera z tych, którzy osiągnęli wyższy poziom rozwoju i są gotowi żyć inaczej od otaczających tłumów, które są zainteresowane tylko używaniem życia w pełni i bogaceniem się. Jezus to określił krótkim stwierdzeniem,że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne nim bogacz dostanie się do nieba.A Sławicki powiedział otwarcie,że ludzie którym się tu dobrze żyje najczęściej nie są zainteresowani szukaniem rozwoju duchowego. Egipcjanie wierzyli,że po śmierci człowiek łączy się z Ozyrysem, więc łączy się z Bogiem, i tym samym staje się Bogiem,ale Ozyrys nie jest jedyny. Pamiętajmy też o Izydzie, Adonisie, Mitrze, te postacie również wyobrażały Bogów z którymi utożsamiali się ludzie i od nich oczekiwali zbawienia. Czy naszym celem jest połączenie po śmierci z Bogiem? Można przyjąć,że jest to częściowo prawdą bo taki ma być końcowy cel naszej tułaczki po materialnym świecie. Ale to nie tak wygląda jak w wierzeniach Egipcjan bo Jezus mówił,że odprowadza tylko tych których pociągnie do siebie Ojciec.Należy więc przyjąć, że te dusze które nie zostały wyznaczone wracają na poziom materii i wcielają się w nowe ciała. Gnostycy twierdzili,że każdy ma w sobie Boską Iskrę i obowiązkiem każdego jest ową Iskrę odnaleźć. Wierzyli,że poznając samego siebie można odnaleźć Boga, i tym jest gnoza, poznawaniem siebie. Profesor twierdzi,że trudno to wyjaśnić o jaki rodzaj wiedzy w tym wszystkim chodzi,ale na pewno nie dojdziemy do tej wiedzy metodą psychoanalizy, oraz nie przez intelektualne poznanie duszy i nie przez ekstazę. Kontemplując poznajemy siebie i profesor mówi,że czasami bywa potrzebna pomoc przewodnika duchowego. Szukając dowiadujemy się jakimi stworzył nas Bóg i jaki jest Bóg.Dlaczego i dzięki czemu nasze ciało żyje i jaki jest cel tego życia? Takie poszukiwania trzeba prowadzić w samotności, a tego religia już nie uznaje namawiając nas do zbiorowych modlitw i celebrowania odprawianych rytuałów. Kiedyś oglądałem wykład Piotra Listkiewicza o poznawaniu siebie i przyznaję,że kiedyś się już spotkałem z takim wątkiem, ale też nie zrozumiałem o co chodzi i dlaczego to jest tak ważne. Może w tamtym czasie to było dla mnie jeszcze za wcześnie?Pamiętam jedynie,że poznawanie siebie polega nie na poznawaniu materialnego ciała, ale poznawaniu jego strony uczuciowej i energetycznej. Umniejszaniu poczucia własnej wyższości, na zadawaniu sobie egzystencjalnych pytań i szukaniu na nie odpowiedzi. Jak widać na filmie profesor zwiedza podziemne korytarze w których gnostycy odcinając się od świata szukali odpowiedzi na najważniejsze pytania. A dlaczego tak? Bo świat materialny w którym zawsze coś się dzieje odwraca naszą uwagę i rozprasza świadomość. Ale nie tyko gnostycy w ten sposób się zachowywali. Taki nakaz modlitwy znamy przecież z zachowanych słów Jezusa. "Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie (Mt 6, 5-8).Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

12 października o 23:24

Wysłano

Nie wiem czy to oglądałeś , ciekawe -https://youtu.be/E7bKfL5CuH8 01/10/21 | Anna Garncarek | Filozofia Huny

13 października o 00:00

Wysłano

Andrzeju , czy to przypadkowa zbierzność nazwisk , czy twój drugi profil , bo nie wiem co o tym myślec , poprosił o przyjęcie do znajomych ,mamy trzech wspólnych znajomych ,ale ja nie wierzę w przypadki , kojarzy mi się z jakąś manipulacja --https://www.facebook.com/friends/requests/?profile_id=100071964932943

13 października o 07:38

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Nie mam innego profilu. Ale wiem że gdzieś jest ktoś o tym samym nazwisku i imieniu. Ja mam od lat jeden profil. Pozdrawiam serdecznie

13 października o 08:49

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Niczego już Aniu nie będę opisywał i dokładał bo nie mam czasu na pisanie. Wyjątkowo opisałem film o mitach Sumeru i Biblii,który umieściłaś w swojej grupie bo albo go nie oglądałaś lub nie zrozumiałaś,że żydzi pochodzili z Sumeru i te mity opisali jako swoje

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Wiem z różnych kościelnych pogadanek,że księża boją się powrotu ludzi do gnostycyzmu który jest dla nich herezją i widzą w tym rękę Szatana. Ale zadajmy sobie pytanie. Czy zalecenie, a nawet nakaz Jezusa o modleniu się w samotności i ciszy nie jest tym samym co praktykowali wymordowani przez Kościół gnostycy? Cisza i odosobnienie skłaniają nas do własnych przemyśleń i uświadamiają nam jacy jesteśmy mali. Człowiek staje twarzą w twarz z tajemnicą śmierci i łatwiej pogodzić mu się z faktem, źe jego ciało przestanie istnieć. W takich warunkach zapomina się o swoich wyobrażeniach i zaczyna szukać odpowiedzi na pytanie.Skąd człowiek przyszedł i dokąd zmierza?Tak naprawdę to na to zagadnienie dosyć szczegółowo odpowiada Robert Monroe w swoich pogadankach, trzeba je tylko poważnie potraktować, co już osobom religijnym przychodzi z bardzo dużym oporem.Ale czy odpowiedzi musimy szukać w tych ciemnych korytarzach? Historyk John Lash odpowiada,że w takich warunkach jest łatwiej o doznania mistyczne,Arystoteles mówił,że nie idziemy w takie miejsca żeby się czegoś dowiedzieć, ale żeby soś przeżyć.Wyobrażamy sobie osiągnięcie takiego efektu w zatłoczonym kościele gdzie jesteśmy popychani z każdej strony, grają organy, a ludzie śpiewają? Nie wszyscy umiemy medytować, ale żeby wstąpić na ścieżkę duchową prowadzącą do Boga nie pozostajemy bez szans.Z badań naukowców wiemy, że w stanie czuwania nasz mózg pracuje na fali "beta" aby dostroić organizm do takich częstotliwości jaki osiągamy w medytacji lub skupionej modlitwie są nam potrzebne fale "delta i theta".One podnoszą nasz poziom wibracji,i o tym nauczał Jezus. "Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.(Mt 6,5-6)" i moim zdaniem przed działaniem Prawa Przyczyny i Skutku przestrzegał Jezus,czyli przed skutkami naszych zachowań. Bo tylko cisza i skupienie wprowadza nas na odpowiedni poziom częstotliwości, podobny do chwil tuż przed zaśnięciem.Nie osiągniemy tego w kościelnym gwarze.Żeby modlitwa miała jakikolwiek sens powinna być przeprowadzona w ciszy i najwyższym skupieniu bo nie jest prośbą jak zwykliśmy uważać.Jej celem jest wprowadzenie naszej świadomości w światy wewnętrzne, a nie koncert życzeń do spełnienia bo wszyscy dostali to co sobie wypracowali. Cały czas przypominam to zalecenie Jezusa o modlitwie w ciszy i samotności które wprowadza nas w odpowiedni zakres fal w których możemy doznawać objawień.Wtedy umysł się samoistnie otwiera na to co się dzieje wewnątrz i dźwięk staje się słyszalny. Aha, pewnie zapytamy gdzie jest to wewnątrz na które otwiera się umysł? To światy wewnętrzne naszej duszy. W stosunku do naszych świadomości świat materialny jest światem ZEWNĘTRZNYM. A światy astralne w świadomości są światem WEWNĘTRZNYM.I na światy wewnętrzne które mamy w swojej duszy otwiera się umysł. Celem modlitwy w samotności jest takie skoncentrowanie świadomości żebyśmy dotarli w głąb naszej duszy. I jeśli umiemy czytać ewangelie ze zrozumieniem to powinniśmy w końcu przyjąć do wiadomości, że Jezus krytykował tradycję religijną. Twierdził wręcz,że nie możemy chcieć jednocześnie materialnego świata i Boga. „Nie możecie służyć Bogu i mamonie”Stoi jak wół w (Łk 16, 13) więc nie rozumiem jak można tego nie rozumieć!!!! Symbolicznie wyrzucał pieniądze ze świątyni Ojca i uczył rozwoju duchowego.I niestety tą świątynią Ojca nie jest kościół stojący na rynku, ani Radio Maryja, ale nasze ciała.„Zamieszkam w nich i będę wśród nich obecny.Będę ich Bogiem, a oni—moim ludem”(2 Koryntian 6:17)." Mamy więc w sobie tę Iskrę Bożą o której mówili gnostycy, a której się wyparł Kościół. "Jeśli zatem ktoś wierzyć będzie, że dusza jest częścią Boga lub boską substancją, niech będzie przeklęty!”. Tak ustalili biskupi na synodzie w hiszpańskim mieście Toledo około roku 400.Ale my oczywiście możemy to przeklinanie zinterpretować jako objaw miłości której uczył Jezus. Przynajmniej księża tak twierdzą.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

14 października o 08:58

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Chrześcijanie traktujący religię jako jedyną prawdę chcą dowodów na istnienie reinkarnacji bo księża twierdzą,że jest pogańskim pomysłem, a ja poraz kolejny muszę spytać jakie mają dowody na to,że ich religia stworzona przez Konstantyna z wszystkich wierzeń Imperium Rzymskiego jest zgodna chociażby z Biblią, bo o zgodności z naukami Jezusa nawet nie warto wspominać?Pytam bo moim zdaniem zapewnienia księży i fanatyczna wiara nie wystarczy,a w tej religii z czasem powstało wiele sprzeczności,których nikt nie potrafi wytłumaczyć. Np. Jezus swoją śmiercią odkupił wszystkie grzechy i zbawił wszystkich. Ale księża teraz twierdzą,że mamy żyć nadzieją zbawienia i modlić się do matki Jezusa żeby zechciał nas zbawić. Tak samo niewytłumaczalna jest wersja o karaniu ludzkości za grzechy, podobno już odkupione przez Jezusa. Odkupił więc i zbawił, czy nie? Moim zdaniem tylko uczniom rozliczył długi karmiczne i tylko ich wyprowadził poza strefę narodzin i śmierci, a reszta musi inkarnować bo nie osiągnęła odpowiedniego poziomu rozwoju Z historii wiemy, że wszyscy którzy nie zgadzali się z przyjętym przez Kościół kierunkiem byli ścigani i eliminowani z tego świata i nikt z mordujących jakoś nie przejmował się ani przykazaniami Dekalogu,ani naukami Jezusa który nakazywał kochać nawet nieprzyjaciół. Gdzie więc wiara morderców w Boga?Gdzie ich wiara w nauki Jezusa którymi się do dzisiaj zasłaniają twierdząc,że w przeszłości tępiono tylko herezje, a Inkwizycja szalejąca przez całe średniowiecze, pustosząca Europę i świat była dobrem?Szatańska zaiste jest przewrotność tej zbrodniczej organizacji. Zresztą lektor z filmu potwierdza moje słowa mówiąc,że przez 2000 lat gnoza była piętnowana, a Ojcowie Kościoła rzucali na nią gromy. Jednak odnalezienie w 1945 r. kodeksów z Nag Hammadi rzuciło całkowicie inne światło na początki chrześcijaństwa. Znalazcy to prości niewykształceni ludzie, więc nie zdawali sobie sprawy co znaleźli i część cennych tekstów uległa zniszczeniu a reszta znalazła się w obiegu "czarnego rynku", i dopiero stąd zaczęła trafiać w ręce naukowców Naukowiec którego nazwiska nie mogę zrozumieć odkupił od handlarzy jeden z najcenniejszych manuskryptów i zawiózł do swojego przyjaciela Carla Junga.A reszta trafiła do Muzeum Koptyjskiego w Kairze, i tak długo nie była publikowana, aż nie skompletowano całości. Z tego jak rozumiem rękopisem który trafił do Carla Junga była ewangelia Tomasza, bliźniaczego brata Jezusa i zawierająca wypowiedzi Jezusa.Początek tej ewangelii jest taki. "Oto słowa wypowiedziane przez Jezusa. Spisał je Tomasz Judasz Didymos. Ten kto zrozumie owe słowa, ten nie umrze" Kim był Tomasz? Piotr Listkiewicz twierdzi,że bliźniaczym bratem Jezusa.Również w tym filmie badacz który odzyskał ewangelię Tomasza twierdzi,że Tomasz Judasz Didymos był bliźniaczym bratem Jezusa.Tylko w religii mamy Jezusa jedynaka, chociaż Biblia wymienia rodzeństwo Jezusa. „Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić.” – Ew Mateusza 12:46 „Wtedy przyszli do Niego Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu.” – Ew Łukasza 8:19 „Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać.” – Ew Marka 3:21 „Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda?” – Ew Mateusza 13:55 Obecnie księża twierdzą, że ci „bracia” byli kuzynami Jezusa. Jednak w każdym z tych fragmentów użyte jest słowo „adelfós”, które w Grece oznacza „brata.” „adelfós” – Słowo to może odwoływać się do innego pokrewieństwa, ale w naturalnym, literalnym tłumaczeniu chodzi o brata. Istniało w Grece słowo, które używano do określenia „kuzyna” „exádelfos” – kuzyn – Ale nie zostało ono użyte w tych fragmentach. Kolejnym kłamliwym argumentem na to że być może byli to jego bracia jest wyjaśnienie, że bracia i siostry Jezusa pochodzą z pierwszego małżeństwa Józefa. Cała teoria, jakoby Józef był zdecydowanie starszy od Marii, wcześniej żonaty, z gromadką dzieci, a potem wdowcem, który ponownie ożenił się z Marią są stworzone bez jakichkolwiek, biblijnych podstaw.To zwykła religijna fantazja stworzycieli tej historii Biblia nie daje żadnych wskazówek by przypuszczać, że Józef był żonaty i miał dzieci, zanim poślubił Marię.Od czasu jak zacząłem szukać wiedzy jakoś trudno mi było uwierzyć w historię z Jezusem jedynakiem"niepokalanie poczętym" bo mówiąc po ludzku brak w religijnej wersji logiki.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

15 października o 08:54

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.((Ze zbieranej przez lata wiedzy domyśliłem się,że dusze rodziców Jezusa należały do bardzo wysoko rozwiniętych i wiedziały jaką misję do wypełnienia będzie miał ich syn. Moim zdaniem Jezus został spłodzony jak wszyscy ludzie i przyszedł na świat w naturalny sposób.Owszem czytałem bajki jak to Bóg wyznaczył Marię żeby zapłodnił ją Duch i urodziła Jezusa i do końca swoich dni pozostała dziewicą, ale nigdy w to nie uwierzyłem.Czy byt duchowy może zapładniać materialnym nasieniem?Moim zdaniem wymyślając taką bajkę ukryto istnienie najwyższych poziomów duchowych dzięki którym działa plan rarunkowy i dusze są wyciągane z bagna materialnego świata.)) Jednak najważniejsze jest to,że po skompletowaniu kodeksów wszystkie zostały udostępnione do badań.Ale czy w moim kraju wyniki tych badań są również dostępne? Śmiem w to wątpić bo np. wiedza, którą przekazuje Piotr Listkiewicz mieszkający w Australii, i inni autorzy, bardzo się różni od tej jaką oferują nam księża. Kim był Tomasz?Niedowiarkiem który nie wiedział gdzie prowadzi go Nauczyciel i wkładał palec w rany Jezusa? To wersja wymyślona na potrzeby religii, która ma nas utwierdzić w przekonaniu,że Jezus zmartwychwstał w tym samym ciele. Jednak omawiany film reprezentuje wszystkie wersje, w tym również tę religijną. Dlatego za chwilę usłyszymy wypowiedź nieznanej z nazwiska kobiety która będzie nam wpierała,że Tomasz nie był rodzonym bratem Jezusa, tylko bratem w duchu. Ale bardzo wątpię w taką wersję, która zaprzecza informacjom z Biblii. Oczywiście,że Tomasz był bratem Jezusa, i nie bratem duchowym jak chce nam wmówić kobieta która się pojawia na ekranie która mówi,że wszyscy czytający ewangelie automatycznie stają się duchowymi braćmi Jezusa.Ale nawet gdyby to przyjąć za prawdę to powstają nam bardzo trudne pytania.Za życia Jezusa ewngelie jeszcze nie istniały, więc co czytał Tomasz? Dlaczego Kościół wymordował gnostyków i uznał ich za heretyków?Szkoda,że nazwisko tej kobiety nie wyświetla się na ekranie bo to ułatwiłoby opis. Takiemu pojmowaniu zaprzecza sam Jezus który mówi. „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8,21)Przypuszczam,że Jezus za rodzinę uznaje tylko tych którzy żyją zgodnie z przykazaniami Dekalogu, a nie tych którzy czytają ewangelię.Niestety musimy przestać grzeszyć i zacząć żyć zgodnie z Dekalogiem, a nie jest to takie łatwe jak się wydaje bo po zachowniach niektórych księży widac wyraźnie,że też tego nie potrafią.A jednym z najcięższych grzechów jest zabijanie, więc musimy zrezygnować z jedzenia mięsa zabijanych zwierząt.A do tego dochodzi jeszcze zakaz picia alkoholu, również mszalnego,zakaz przeklinania,kłamania i kradzieży.Nakaz współczucia i pomagania innym,oraz brak pragnień i pokora.Tylko tyle i aż tyle, ale za to już jesteśmy gotowi do wstąpienia na ścieżkę duchową,więc czy naprawdę jesteśmy Braćmi Jezusa?Czy tylko mamy takie mniemanie? I jak wynika z dalszych słów wracamy znowu do wątku poznania siebie bo w nas jest zawarta wiedza o wszystkim. Ale długo jeszcze tej wiedzy nie poznamy jeśli będziemy odklepywali zdrowaśki w zatłoczonym kościele.Ale przynajmniej wiem dlaczego przez wieki wmówiono ludziom,że powinni chodzić do kościoła. Bo tam nikt nie będzie miał doznań o charakterze mistycznym.I niestety kobieta z ekranu wprowadza nas w błąd twierdzeniem,że każdy kto przychodzi do Jezusa poznaje siebie. My nawet nie znamy blisko połowy Jego nauk więc jak możemy czegoś się dowiedzieć z czegoś co już nie istnieje. Zostaliśmy stworzeni na Jego wzór i podobieństwo? To ma być żart? Jezus nigdy nie powiedział, że jest Bogiem, ale mówił o sobie Syn Ojca. Bogiem obwołała go religia stworzona przez Konstantyna 325 r. A tak naprawdę rola Jezusa polegała na wyprowadzeniu z kręgu reinkarnacji dusz które wybrał Bóg. Kiedyś myślałem,że w ciało np. Jezusa wcieliła się przysłana z najwyższych poziomów dusza Istoty która już została wyzwolona z cyklu inkarnacji.Ale z tłumaczeń P. Listkiewicza i G. Sławickiego wnioskuję,że tą duszą jest dusza po bardzo wielu wcieleniach "maksymalnie załadowana"zebranymi przez tysiące wcieleń doświadczeniami i rozpoczynająca dopiero swoją drogę do Źródła. Z zebranych materiałów wyciągam więc wniosek,że tylko dusza która została oczyszczona, nie z grzechów jak chce religia,ale oczyszczona z dotychczasowych ciał energetycznych uzyskuje poziom wibracji, które jej nie pozwolą wejść z powrotem na poziomy astralno mentalne.Jego dotychczasowe ciała energetyczne zastąpiło Światło przysłane z najwyższych poziomów energetycznych. Dlatego Jezus mówił,że "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10, 30)Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

16 października o 09:05

Andrzej

 

5 października o 09:01

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Przeprowadzone testy i badania potwierdziły,że nasz bohater mówi prawdę.W dodatku jego ojciec z poprzedniego wcielenia był proboszczem w miejscowym kościele,więc raczej wykluczyłbym wiarę w reinkarnację jego syna.Myślę,że jako syn proboszcza był młodzieńcem wierzącym i praktykującym.Wszyscy zdominowani przez religię od razu podniosą wielki krzyk.To napewno jest jakieś oszustwo! To na pewno Szatan i jego ciemne sprawki. Przecież my żyjemy tylko raz!!! Ale czy na pewno?Jaki mamy dowód na to,że żyjeny tylko jeden jedyny raz? Werset z (Hbr 9,27-28) "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd,"? Oczywiście jest to prawda. Raz jest dane żyć każdemu materialnemu ciału i po jego opuszczeniu dusza osądza swoje wcielenie. Cały czas przecież to opisuję. Jak to możliwe?Myślę, że możliwe,a nawet konieczne.Nieraz już krytykowałem wersję religijną z jednym życiem bo według mnie niczego nie wyjaśnia i nieudolnie stara się zakryć dziurę po reinkarnacji zlikwidowanej przez Justyniana.Zgodnie z kościelnymi dogmatami wierzymy w to jedno życie i przyjmujemy to za pewnik bo tak jesteśmy nauczeni. Oczywiście, że pojawią się od razu głosy o podszeptach Szatana, bo tak najczęściej księża komentują takie przypadki. A przy okazji się dowiemy, że w chrześcijaństwie nigdy nie było reinkarnacji i Jezus też nigdy o tym nie mówił.Skąd jednak taka pewność?Jezus wyraźnie mówi,że nie istnieje wieczne niebo i dusza musi się odradzać. Nie wierzymy? "Ewangelia św. Jana 8:33-35, Biblia Tysiąclecia (33) Odpowiedzieli Mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: Wolni będziecie? (34) Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. (35) A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze." ((Niestety jesteśmy niewolnikami materialnego świata i samo życie w nim można nazwać grzechem.Dlatego Jezus w wielu wypowiedziach doradza zerwanie więzów jakie łączą nas z tym światem bo grzesznik musi odradzać się na nowo, dopóki nie osiągnie czystości i dopiero po osiągnięciu odpowiedniego rozwoju wchodzi do Królestwa. Skoro ja potrafiłem znaleźć zachowane wersety w Biblii to znaczy,że przed feralnym rokiem 553 mogło być ich znacznie więcej. Kościelni edytorzy mieli sporo czasu na ukształtowanie zapisów tak żeby usunąć wszystko o wiecznej wędrówce dusz.Badania historii religii przez świeckich badaczy wskazują,że idea reinkarnacji nie była chrześcijaństwu obca i nie jest "importem ze Wschodu" jak dziś twierdzą chrześcijańscy teolodzy.Nie jestem fanatykiem religijnym i nie ufam bezmyślnie w tłumaczenie,że w religii katolickiej nigdy nie występowała idea reinkarnacji,bo bez niej nauki Jezusa tracą sens i stają się tak samo nielogiczne jak cała ta religia,która podobno opiera się na naukach Jezusa.Uważam,że dzisiejsi księża świadomie kłamią bo nie wierzę,że po studiach teologicznych nie znają historii swojej religii.Wmawia się ludziom,że kto nie wierzy w religię, ten tym samym nie wierzy w Boga.I tyle samo ludziom się wmawia,że religia jest objawieniem Boga i mamy czekać na nadejście Królestwa Bożego bo podobno Jezus je zapowiedział? „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże! Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk1,15) W tłumaczeniach teologicznych naucza się ludzi,że tymi słowami rozpoczyna Jezus swoją publiczną działalność.Bardzo wątpię w oryginalność tych słów.Pierwsze zdanie może oznaczać,że dusza Jezusa już została oświecona Światłem i sam stał się Światłem,więc Jego czas się wypełnił.Natomiast nakaz wiary w nieistniejące za życia Jezusa ewangelie mówi wyraźnie,że Jezus tego nie mógł powiedzieć i te słowa dopisano w późniejszym czasie,wkładając je w usta Chrystusa.To mi sugeruje,że te pisma mogły być jeszcze przerabiane po soborze Justyniana w 553 r który zlikwidował reinkarnację w religii.Z historii wiadomo,że Justynian zlikwidował w religii Boże Prawo dla swojej żony Teodory i to ona "przekonywała " Ojców Kościoła do wprowadzenia w ewangeliach odpowiednich zmian. Raczej jestem bardziej skłonny stwierdzić,że to "Słowo Boże"jest słowem Teodory.Justynian zwołał sobór i zaprosił na niego 159 biskupów z Cesarstwa Bizantyjskiego,którzy go popierali i zaledwie 6 z Cesarstwa Zachodniego.Papierz Wirgiliusz oczywiście protestował, ale był bezsilny wobec poczynań Justyniana,który w ten sposób przeforsował swoje poprawki i jednym pociągnięciem pióra wykreślił to, co stanowiło podstawę wiary i sedno nauk Jezusa. Dokument miał takie brzmienie. "Każdy kto popiera tajemniczą teorię o wcześniejszym istnieniu duszy i w konsekwencji o jej powrocie na ziemię(karma, lub prawo o sianiu i zbieraniu)będzie potępiony."Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

6 października o 08:48

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Moim zdaniem Teologia katolicka świadomie zniekształca sens nauk Jezusa i Ewangelie zostały świadomie zniekształcone.Usunięto, niewygodne dla Kościoła słowa Jezusa a niektóre z Ewangelii, zostały całkowicie pominięte. Z chrześcijaństwa zostało usunięte odwieczne Prawo Boga co nie oznacza, że go nigdy nie było. Po to właśnie aby ukryć powstałą pustkę po tej wierze powymyślano te piekła, czyśćce, niepokalane poczęcia, dziewictwa, zmartwychwstania i odkupienia itp itd. i w efekcie do tej pory nie wiadomo czy zbawiają nas dobre uczynki, czy wiara.WWiara w co?W historii tej religijnej organizacji "prawdy biblijne" nie zawsze były takie oczywiste bo przez długie wieki trwa w Kościele walka z Biblią i do kościelnych ustaleń dodawane są kolejne zalecenia papieży. Fragment ekspertyzy wewnątrzkościelnej sporządzonej za pontyfikatu Juliusza III (1550-1555)głosił."I wreszcie: spośród wszystkich rad, jakich możemy obecnie udzielić, najważniejszą jest ta, by dołożono wszelkich starań, iżby nikt nie miał sposobności przeczytać choćby niewielkiego fragmentu ewangelii w swoim języku narodowym i żeby z takiej sposobności nie skorzystał..." W końcu wymyślono"genialne" rozwiązanie problemu z Biblią.Wymyślono,że Tradycja Kościoła jest tym samym co Biblia. Na Soborze Trydenckim w latach 1545-1563 ogłoszono, że prawdę religijną wyraża w równym stopniu Biblia, co Tradycja,czyli to co sami księża przez wieki wymyślili. A jedyne i wyłączne prawo interpretacji Pisma Świętego spoczywa w rękach Kościoła.Uznano,że sakramenty są niezbędne do uzyskania zbawienia,czyli zbawiają nas puste rytuały które wymyślili kapłani.Przy okazji trwania soboru utworzono nowy indeks ksiąg zakazanych, który przez 400 lat będzie krępować wolność myśli,sumienia i naukę.Ale to jeszcze nie kończy kłopotów z tą wysoce problematyczną księgą z którą nie wszyscy mogą się zapoznawać,a już boże broń samemu interpretować. W bulli Unigenitus papieża Klemensa XI z 1713 r. tezy 80-96 omawiają kwestie dostępu wiernych do Biblii. Ich wymowę oddaje L. Kołakowski (w komitecie naukowym redakcji Znak zasiadają w większości duchowni katoliccy):"Po tej bulli stało się herezją — zelżywą dla pobożnych uszu, szkodliwą dla Kościoła, bezecną itd. — mówić, że Biblię może czytać każdy, nawet kobieta, i że zakazywanie tej lektury jest sprzeczne z zamysłem Bożym oraz z praktyką apostolską" Średniowiecze to okres kiedy karano śmiercią ludzi nawet za samo posiadanie Biblii,więc nic nie stało na przeszkodzie we wprowadzaniu zmian.Tak długo,jak długo ludzie nie umieli ani czytać, ani pisać,Biblia nie była problemem dla Kościoła. Postępowano tak,jakby wcale nie istniała. W końcu papież Leon XIII w 1897 r ponownie włączył Biblię do indeksu ksiąg zakazanych Kościół w zamian proponował wiernym swoją wersję Biblii w postaci okrojonej,pociętej na kawałki i rozłożonej na cały rok liturgiczny. Z roku na rok czytano te same fragmenty pomijając inne, mniej wygodne.Dopiero jednak po soborze watykańskim drugim wierni mogą słuchać i rozumieć, wcześniej wszystko było po łacinie i prości,niewykształceni ludzie nigdy nie mieli wątpliwości co do zgodności Kościoła z Biblią, gdyż tej ostatniej po prostu nie znali.Śladem po tych średniowiecznych ustaleniach jest pokutujące do dni dzisiejszych wśród wiernych przekonanie,że Biblię mają prawo tłumaczyć biskupi.Ale moim zdaniem to tylko potwierdza zjawisko,że teorie wbijane ludziom w głowy przez długi okres czasu w końcu stają się "niepodważalną boską prawdą". Nie istnieje nigdzie zastrzeżenie,że Biblia jest kierowana tylko do z góry określonej grupy osób.Biblia więc nie była pisana tylko dla księży,ale dla wszystkich ludzi, a to,że kapłani religii katolickiej zawłaszczyli ją jako swoją własność świadczy tylko o ich niegodziwości i chęci ukrycia zmiany zawartych w nich prawd i jak wiemy to ukrywanie trwa do czasów obecnych, chociaż posiadania Biblii nikt już nie przypłaca swoim życiem. Dlatego uważam,że w tym"Słowie Bożym"każdy zainteresowany mógł napisać co chciał,i mógł zmienić co chciał i dla mnie te księgi nie do końca są wiarygodne.Ważne jest tylko to o czym mówił Jezus, ale bez dopisków i religijnych udziwnień.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

7 października o 08:48

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie. Nie myślałem,że jeszcze będę wracał do początków chrześcijaństwa. Ale warto chyba przypomieć sobie o wielu sprawach i jaką historię Jezusa odkrywają badacze,którzy badają starożytne pisma.Czy to co odkrywają będzie zgodne z tym czego jesteśmy uczeni przez księży? Znowu przenosimy się w czasie w okres wczesnego średniowiecza w starcia wykrystalizowanych z pierwszych wierzeń opcji. Katolicyzmu i gnostycyzmu który spędzał sen z oczu pierwszym hierarchom Kościoła. Gnoza - odnajdywanie Boga w sobie - zagrożeniem dla kościoła masowego. Fatalny koniec gnostyków https://youtu.be/dt2D-pRXLno Kościół nauczał,że Jezus dał swoje ciało jako ofiarę za grzechy wszystkich ludzi i tylko kapłani dostali moc doprowadzić ludzi do zbawienia, a tym samym do Boga, i to kapłani są jedynymi pośrednikami pomiędzy ludźmi a Bogiem. Natomiast gnostycy nie mieli nawet najmniejszego zamiaru w to wierzyć, bo zgodnie z naukami Jezusa uważali,że każdy ma Boga w sobie. Wiara gnostyków nie była tolerowana i nawet sam diabeł nie był tak straszny jak to co głosili gnostycy.I nie myślmy,że na świecie w tym czasie panował spokój i miłość bo jak wiadomo z historii cały czas trwały wojny religijne pomiędzy Wschodem i Zachodem, bo święte cesarstwo było wstanie usunąć każdego z tego świata kto nie chciał uznać i wierzyć w świętą religię jaką stworzył Konstantyn z pierwszych wierzeń.I jeśli ktoś wierzy,że Jezus stworzył religię miłości opartą na Piotrze który się go wypierał to jest naiwny jak dziecko, bo powstała zbrodnicza organizacja która zabijała każdego kto się ośmielił nie wierzyć w jej wymyślone prawdy. W końcu w 1208 r. papież Innocenty II postanowił rozwiązać problem raz na zawsze. Ruszyły wojska papieskie razem z wojskami najemnymi. Ogniem i mieczem,w imię Boga Jedynego, a więc Jezusa, zaczęły eliminować tych którzy nie chcieli się nawrócić na "prawdziwą wiarę".Katarzy, bo to o nich jest mowa,zostali wymordowani. Setki lat później ludzie odwiedzają te miejsca, i jak się dzisiaj sądzi Katarzy zwiastowali reformację. Nie byli heretykami, ich wiata, choć tak inna od katolickiej wywodziła się z okresu wczesnego chrześcijaństwa, albo jeszcze głębiej, do czasu kiedy ludzie uważali nasz świat za świat cieni. Uważali,że odwrócili się plecami do prawdziwej rzeczywistości, a człowiek który nie może się odwrócić jest przekonany, że to co widzi jest boską rzeczywistością. A więc sięgamy aż do nauk Platona który uczył o reinkarnacji.Platon w swych dialogach podkreśla cykliczność wędrówki. Według Platona dusze po śmierci opuszczają ciała, przechodzą w zaświaty, gdzie otrzymują nagrodę lub doznają kary, zaś następnie dokonują ponownego wcielenia się. Ważnym elementem jest tutaj sąd, który czeka dusze po śmierci. Podstawą oceny jest życie, które wiodła dusza na ziemi. Jak powiada Platoński Sokrates w Państwie, istotne jest, aby było to dobre i sprawiedliwe życie. Wszelka niesprawiedliwość spotyka się bowiem z karą: „za każdy grzech popełniony i za każdego pokrzywdzonego karę ponosili; za każdy punkt dziesięciokrotną – to znaczy: raz co sto lat, bo tak długo trwa życie człowieka – aby każdy dziesięciokrotną pokutą każdą zbrodnię odpłacił.Szkoła założona w Atenach ok. 387 p.n.e. przez Platona , istniała do 529 , kiedy została zlikwidowana przez cesarza bizantyjskiego Justyniana, tego samego który zlikwidował też wiarę w reinkarnację duszy. Jednak pomimo likwidacji tych nauk wielu nadal wierzyło,że dzięki wiedzy pochodzącej z poza intelektualnej intuicji--objawienia, można zobaczyć prawdziwy duchowy świat.Wiedzę taką nazywano GNOZĄ i uważano,że religia powinna sprawić żeby w końcu człowiek zobaczył boski świat. Jednak jak już wiemy religia katolicka nie poszła w tym kierunku i nie potrafiła tego dokonać więc ogłoszono,że wszyscy którzy tak wierzą są heretykami i w imię boga jedynego postanowiono ich wymordować. W człowieku musi dokonać się przemiana i to w gnostycyzmie jest największa tajemnica. Jaka przemiana? W filmie na razie nie ma o tym mowy, ale przypuszczam,że może chodzić o przesyłane przez Ojca promienie Światła które w końcu zmieniają wibracje jego ciał energetycznych co już pozwala mu ominąć światy astralno mentalne i udać się do Boga. Natrafiamy teraz na bardzo ważną informację,że w wielu religiach istnieją dwie grupy pojęć.Jedne są przeznaczone dla ogółu, a drugie o znaczeniu mistycznym tylko dla wtajemniczonych. Jezus też tak to traktował kiedy mówił żeby nie dawać pereł świniom.Mówię o tym od dawna i posiłkuję się w tym celu pracą Piotra Listkiewicza który tłumaczy mistyczne znaczenie wersetów na zrozumiały język.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

7 października o 14:39

Wysłano

Wysłano

Cofnięto wysyłanie wiadomości

8 października o 08:54

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Jak można łatwo się domyślić z tych pierwszych wiadomości powstające religie skupiały się nie na przeżyciach duchowych,ale na świecie materialnym i walkach o zdobycie jak największej liczby wyznawców. Ale tylko nieliczni są wstanie zrozumieć alegoryczne opowieści Jezusa i pojąć, że one nie tylko opowiadają o Bogu, ale mówią też o nich samych bo dzięki nim można zrozumieć tajemnicę życia i śmierci. Z jednej więc strony mamy tych którzy rozumieją wszystko dosłownie i sprowadzali wszystko do formy materialnej. Z drugiej gnostyków, mistyków, i starożytnych filozofów którzy nie zgadzali się z tymi którzy uważali,że należy oddawać cześć konkretnemu wyobrażeniu bóstwa.Najważniejsze jest bowiem zrozumienie tajemnicy życia, które można opisywać w najróżniejszy sposób, np. alegoriami,obrazowymi opowieściami lub przypowieściami. Jedną z takich opowieści, istotną w chrześcijaństwie, jest mit o Synu Bożym,mit znany w całym starożytnym świecie. Prowadzi nas do swojego źródła-starożytnego Egiptu i Ozyrysa, starożytnej Grecji i Dionizosa, do Attisa,Adonisa,Mitry i wielu innych postaci.Według autora cofając się do tych mitów przebylibyśmy taką drogę jaką przebyli w I w. Żydzi, którzy z mistycznego mesjasza Jeszui-Jezusa uczynili umierającego i zmartwychwstającego Boga Człowieka. Ze swojej strony mogę tylko dodać,że od dawna to widzę i staram się pokazać podobieństwa historii Jezusa do wymienionych mitów w których bóstwa zmartwychwstają w tym samym ciele. Właśnie dlatego w naszej religii była potrzebna scena z Marią Magdaleną która zastaje pusty grób.Myli ukochanego z ogrodnikiem i sceny z ukazującym się materialnym Jezusem,które przeczą prawom fizyki. Czy ci którzy towarzyszyli Jezusowi byli gnostykami? Czy z Jego życia i śmierci uczynili gnostyczną konstrukcję intelektualną? Czy Jezus stał się symbolem ich wewnętrznej prawdy? Myślę,że jak zwykle prawda leży po środku.Z Biblii wiadomo,że Jezus wybierał tylko te dusze które mu wskazał Ojciec i mówi o tym wyraźnie w ewangelii Jana. "Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał." Nauczył wybranych uczni wchodzić w światy wewnętrzne, więc w tym sensie można by ich uznać za gnostyków i na pewno należeli do wiedzących, lecz trudno ocenić czy samych siebie uważali za gnostyków, i wątpię żeby uważali Jezusa za symbol.To już współczesna ocena Autor mówi,że taka alegoryczna postać może być punktem wyjścia, a punktem dojścia będzie gnoza- poznanie Boga poprzez wewnętrzny stan iluminacji. Takie opwieści, jak historia Jezusa, były w tamtym czasie popularne. Jednak utworzony Kościół poszedł inną drogą i przez 2000 lat tępiono zarówno wierzenia,które księża uznali za pogańskie i wyznawców gnozy,promując jedynie wersję Kościoła, i z czasem umocniło się więc przekonanie,że to w Jezusie pojawiła się poraz pierwszy i jedyny postać Boga Człowieka. Chrześcijaństwo jawi się więc nam jako nowa religia, jednak kiedy spojrzymy na nie od strony antyku zobaczymy zupełnie inny obraz. Początkowo wiara w Jezusa była tylko wstępem do chrześcijańskiej duchowości i opowieścią dla mas. Jej sens miał być wyjaśniony gdy uczniowie będą go wstanie przyjąć i dopiero wtedy poznali by tajemnicę Boga. Tak mówi lektor w filmie i jak możemy się tylko domyślać wybrani uczniowie poznali tę tajemnicę, jednak oni już zakończyli cykl reinkarnacji.Zostali wyprowadzeni ze strefy narodzin i mierci i zyskali życie nieśmiertelne, więc żaden z nich już nie wróci by o tym opowiedzieć. Choć przez stulecia wielu chrześcijańskich mistyków dostrzegało symboliczne i ukryte znaczenie przypowieści to kultura-religia chrześcijańska przyjęła jedynie to co jest na zewnątrz, czyli jak rozumiem przyjęto za prawdę jedynie warstwę materialną pozbawioną znaczenia mistycznego. Religia zachowała formę, ale bez jej zrozumienia.Ale myśląc materialnie nie zrozumiemy historii i celu przyjścia Jezusa bo potrzebny jest ktoś kto wytłumaczy mistyczne znaczenie przypowieści i dlatego często udostępniam prace P.Listkiewicza. Jezus Mówił,że Królestwa i Boga mamy szukać wewnątrz nas i podobnie mówił św Paweł,że Chrystusa mamy szukać w sobie. W sobie, to znaczy gdzie? Moim zdaniem w umyśle.W sobie mamy szukać tego światła bo inaczej pozostajemy w ciemności materialnego świata.Już dawno się domyśliłem,że Paweł umiał wchodzić w światy wewnętrzne bo inaczej nie spotkał by Jezusa, którego nigdy nie spotkał żywego. Ale dlaczego się upierał żeby czcić materialne ciało Jezusa?Może w ten sposób chciał zaistnieć w powstającej religii bo inaczej nie zostałby zrozumiany? Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

9 października o 08:56

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Wbrew temu co twierdzą księża Paweł nigdy nie spotkał żyjącego Jezusa, a tym bardziej Jezusa zmartwychwstałego. Usłyszał jedynie głos w drodze do Damaszku i mówi o tym zachowany werset w Dziejach Apostolskich.(Dz 9,1-20) "Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? - powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział." Myślę,że Paweł chciał przejść do historii jako współzałożyciel nowej religii i dlatego promował materialnego Jezusa na wzór starożytnych mitów, bo w enigmatyczną postać w astralnych światach ludzie nie chcieli by wierzyć i w przypadku Pawła zadziałało chyba znane nam zjawisko kiedy poseł nie głosuje zgodnie ze swoim sumieniem, ale tak jak chce jego partia. Ale my już wiemy, że Jezus uczył uczni kontaktu ze sobą w światach wewnętrznych. Podobne poglądy o odnajdowaniu Chrystusa w sobie znajdujemy w kodeksach z Nag Hammadi odnalezionych w Egipcie.Kiedyś je omawiałem dosyć szczegółowo i wynika z nich.że cały życiorys Jezusa został sfałszowany tylko po to żeby dopasować go do proroctw Starego Testamentu i na potrzeby zawiązującej się religii. Prof. Keith Hopkins również mówi,że odnalezione kodeksy zmieniły nasze poglądy na temat wczesnego chrześcijaństwa.Odnaleziono 52 manuskrypty opisujące tamtą epokę, najprawdopodobniej napisano je w którymś z egipskich klasztorów, i około IV w. zakopano na pustyni. Nienaruszone przeleżały aż do XX w. więc mamy pewność,że nikt nic nie dopisał ani nie wymazał.Z tego co pamiętam z czasu opisywania kodeksów to w tym czasie szalało już chrześcijaństwo mordujące Esseńczyków, którzy również zaliczali siebie do mistyków i być może to oni chronili w ten sposób swoją wiedzę, zresztą w omawianym filmie również pada taka sugestia. Jak wynika z historii religia, którą stworzył Konstantyn była wprowadzana siłą i kto nie chciał jej przyjąć i nadal wierzył w mistyczne nauki Jezusa, był zabijany.W ten sposób religia pozbyła się prawdziwych nauk Jezusa i wmówiła ludziom,że tylko jej wersja jest prawdziwa i ze strachu o własne życie nikt już nie protestował, więc kłamstwo wprowadzane w umysły ludzi zaczęło funkcjonować jako prawda. Jednak pradawnej wiedzy nie udało się Kościołowi Katolickiemu zniszczyć całkowicie i przetrwała, co prawda w dzisiejszych czasach jest uznawana przez Kościól za herezje, ale istnieje i można ją bez obaw o utratę życia poznawać. Pisarz Tim Freke mówi,że jest rzeczą zdumiewającą nieuznawanie przez Kościół ewangelii Tomasza i traktowanie innych pism jako heretyckie i niebezpieczne, co nam pokazuje na jak potężną organizację wyrósł Kościół Katolicki.Te niebezpieczne dla Kościoła teksty opowiadają o różnych drogach prowadzących do Boga i zbawienia. Opowiadają o potrzebie kontemplacji i podtrzymywaniu boskiej iskierki jaka w nas płonie.Ale i ten pogląd,że dusza jest iskierką, promykiem ,cząstką Boga już dawno zlikwidował Kościół. Synod w hiszpańskim mieście Toledo około roku 400 potępił hipotezę dotyczącą pochodzenia duszy, hipotezę jej emanacji — jakby była promieniem słońca — z boskości.Biskupi stwierdzili bowiem, że „dusza człowieka nie jest substancją boską czy częścią Boga, ale stworzeniem... "Jeśli zatem ktoś wierzyć będzie, że dusza jest częścią Boga lub boską substancją, niech będzie przeklęty!”. Taka wersja została przyjęta chociaż tak naprawdę nie wiedziano nic o duszy. Ale za to w ten sposób zniszczono wiedzę o istnieniu światów wewnętrznych w które wprowadzał uczni Jezus i zlikwidowano wcześniejsze życie duszy. I jak wszyscy wiemy to życie zaczyna się od wdmuchnięcia przez Boga tchnienia życia w konkretne ciało. Ale czy wiedza mówiąca,że ludzie mają szukać Boga w sobie może być niebezpieczna? Przecież wiemy,że tego właśnie Jezus uczył wybranych uczni.Paradoksalnie właśnie ten fakt jest niebezpieczny bo jeśli ktoś nie jest fanatykiem religijnym to zaczyna zadawać pytania i odkrywa,że istnieją w naszej świadomości światy wewnętrzne, a religia jest kolosem stojącym na glinianych nogach. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

10 października o 08:42

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Od wielu lat już zbieram i porównuję tę wiedzę, i nie znalazłem ani jednej osoby potrafiącej mi wyjaśnić dlaczego zbawione przez Jezusa dusze nie rodzą się w niebie, gdzie jest miejsce dla zbawionych, tylko nadal muszą ożywiać materialne ciała na Ziemi. Nie znalazłem też nikogo kto potrafiłby logicznie wyjaśnić zabijanie ludzi przez "Boga" w Starym Testamencie i dlaczego Nowy Testament zamiast na naukach mistycznych skupia się na stronie materialnej życia Jezusa. Nie znalazłem ani jednego dowodu na to,że religia w której mamy wiele sprzeczności mówi prawdę, i do tego jeszcze prawdę objawioną. Ale jak ktoś chce w to wierzyć to proszę bardzo. Ja dzięki Bogu nie muszę i nie muszę się bać odrzucenia przez Boga, bo wiem,że to jest tylko straszenie ciemnych ludzi,którym brak odwagi by szukać własnej drogi do Boga.Nie muszę się też obawiać,że nie dojdę do zbawienia. Na pewno dostąpię tego jak przyjdzie mój czas i wtedy znajdzie mnie Mistrz, który mnie wyprowadzi z poziomu materii i odprowadzi do Ojca.A na razie będę wracał tak jak wszyscy w ten świat ciemności gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów, w życie które dla Jezusa było stanem potępienia. Bo fakt,że religia zlikwidowała ten proces, dla samego procesu nie ma znaczenia. Dużo włączam własnych informacji więc przypomę film który omawiam. Gnoza - odnajdywanie Boga w sobie - zagrożeniem dla kościoła masowego. Fatalny koniec gnostyków https://youtu.be/dt2D-pRXLno Jesteśmy w 8,30 min i była mowa o kodeksach które opowiadają o różnych drogach jakie prowadzą do zbawienia, z których wynika,że Boga mamy w sobie a dusza jest Jego Iskierką. Boga możemy szukać w sobie sami, bez pomocy kapłanów i biskupów. Prof. Keith Hopkins cieszy się,że taka wersja jest bardzo atrakcyjna, i taką atrakcyjność zapewnia gnostycyzm bo czyni z religii doświadczenie indywidualne i eliminuje pośrednictwo Kościoła. Profesor uważa,że gnostycyzm jest tym czego ludzie poszukiwali bo chcieli samodzielnie dotrzeć do Boga. Ale ja tego nie widzę w tak łatwej wersji i moim zdaniem gnostycy potrafili dotrzeć poza granicę trzeciego oka i zobaczyć Światło, które podobnie jak chrześcijanie, interpretowali jako Boga.Czy jednak docierali do Boga? Moim zdaniem widzieli światło duszy, które Jezus nazywał lampą. "33 Nikt nie zapala lampy i nie umieszcza jej w ukryciu ani pod korcem, lecz na świeczniku, aby jej blask widzieli ci, którzy wchodzą. 34 Lampą ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie rozświetlone. Lecz jeśli jest chore, ciało twoje będzie również w ciemności. 35 Bacz więc, czy światło, które jest w tobie, nie jest ciemnością. 36 Jeśli zatem całe twoje ciało jest rozświetlone, nie mając w sobie żadnej części ciemnej, całe będzie rozświetlone, jak gdyby lampa oświecała cię swym blaskiem».(Łk, 11, 33-36) Różnie ten werset brzmi w zależności od tłumaczenia,ale sens jest jeden. Jezus mówi,że mamy w sobie światło, którym powinniśmy się kierować w stronę światów wewnętrznych, które są tym światłem rozświetlone, Wiadomo,że potrzebujemy do tego ogromnego skupienia swojej uwagi i powinniśmy dążyć do tego modląc się w ciszy i samotności, jak gnostycy, bo tylko taki sposób modlenia się zalecał Jezus. Jeśli nie umiemy tego zrobić, to pozostajemy w ciemności materialnego świata.W tej samej ciemności do której Król wyrzucał niezaproszonych gości. Tak łatwo nie opuścimy strefy narodzin i śmierci bo co zrobić z długami karmicznymi? Dusza zanieczyszczona materią nie złączy się z Ojcem, i nie powinniśmy zapominać,że Jezus wyraźnie stwierdza w przypowieści o zapraszanych gościach o odrzuceniu duszy z powrotem do świata zewnętrznego jeśli nie została wybrana i przyprowadzona przez Chrystusa Syna Bożego. A świat zewnętrzny nie oznacza niczego innego jak nasz świat w który dusza musi wrócić, i od razy radzę sobie wybić z głowy powrót do tego samego ciała bo to należy tylko do pomysłów religijnych.Jezus sam mówił,że odprowadza do Ojca jedynie te dusze które naznaczył Ojciec. Co więc z pozostającymi w materialnym świecie? Nie trafią do Boga? Oczywiście, że trafią, ale muszą poczekać aż zostaną wyznaczone, i wtedy znajdzie je kolejny Chrystus."Wielu bowiem jest zaproszonych, lecz niewielu wybranych." A to oznacza, w moim rozumieniu reinkarnację. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

11 października o 08:46

 

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Zdaniem doktora z osobami,które spotykamy w tym życiu na pewno mieliśmy kontakt w poprzednich wcieleniach i jeśli ktoś jest do nas wrogo nastawiony to prawdopodobnie tacy właśnie byliśmy dla tej osoby.Jednak i z takimi relacjami powinniśmy sobie poradzić.Ale nie rozwiązaniami siłowymi,tylko spokojnie na drodze dyplomatycznej i ugodowej co pozwoli nam chociaż trochę zmniejszyć dług karmiczny w stosunku do takich osób,bo życiu nie ma przypadków bo wszystko odbywa się zgodnie z boskim planem i ta opinia doktora jest całkowicie zgodna z tym co mówiła Santi Dewi, Piotr Listkiewicz i Grzegorz Sławicki. Z naszej strony możemy przypuszczać nawet,że los jest ślepy i nie widzi naszych potrzeb i nie liczy się z naszymi uczuciami.Lecz kiedy zbliża się wydarzenie związane z siłą przeznaczenia,wtedy dzieją się dziwne rzeczy.Tak,jakby człowiek przez jakąś niewidzialną siłę był popychany naprzeciw swojemu przeznaczeniu i sądząc po swoim życiu jestem przekonany,że tak właśnie się dzieje. Doktor opowiada autentyczną historię uczucia pomiędzy dwojgiem młodych ludzi. Oboje pochodzą z jednej wsi, on z biednej rodziny, ona z bogatszej. Kochają się i chcą być razem, ale ich plany karmiczne na razie ich nie połączą.Rodzice dziewczyny nie chcą biedaka dla swojej córki i wysyłają ją do rodziny w Warszawie i swatają ją z bogatym starszym człowiekiem, który pije. Jak wyglądało jej życie można tylko się domyślać.W końcu po latach jej mąż umiera i dziewczyna wraca na wieś.Tu odwiedza grób matki i na cmentarzu spotyka ukochanego z młodych lat.Również jest wdowcem,więc dopiero teraz mogą być razem,a przeszkody jakie ich dzieliły,odeszły już do przeszłości i już nie istnieją. Również Piotr Listkiewicz opowiadając o karmie wspominał o podobnych przypadkach. Ale czy z naszej strony to nie wygląda jak złośliwość losu? Wygląda i świadczy jednak o tym,że każdy ma własne życie i prowadzi je zgodnie z własnym planem karmicznym. Według doktora głos intuicji podpowiada nam działanie karmy i jeśli go czujemy to kierujmy się tym głosem.I mamy kolejne pytanie. "Czy los chciał żeby osoby trzecie weszły w linię życia młodych żeby ich rozdzielić? Czy jednak mieli zapisane wspólne życie które osoby trzecie jedynie przesunęły w czasie?" Myślę, że mieli zapisane wspólne życie,ale każde z nich musiało doświadczyć rozłąki,która jest dość łagodną formą cierpienia, i życia w innych związkach żeby z nich wyciągnąć wnioski.Jakie? Być może takie,że własnym dzieciom nie będą przeszkadzali w ich życiu. Z tej historii wynika,że uczucie jakie ich łączyło w poprzednim wcieleniu przetrwało,ale zostało odsunięte w czasie. Ale z tej sytuacji wynika,że u rodziców powstał kolejny dług w stosunku do córki i w następnym wcieleniu oni będą się uczyli,że najważniejsze jest uczucie.A co mówi doktor? Mówi,że nie żyjemy samotnie i w naszym planie uczestniczą jeszcze inni ludzie z którymi łączy nas karma i te osoby starają się nam narzucić swoją wolę np. matka która wie lepiej od córki co będzie dla niej dobre. Ale to nie tylko to. Mamy przecież tzw"przyjaciół" którzy chcą sterować naszym życiem.Zawsze jednak powinniśmy iść za głosem własnego serca, bo tylko my powinniśmy układać nasze życie, a nie inni, bo to nie oni będą za nas żyli. Możemy się nie znać na prowadzeniu interesów i wtedy powinniśmy kierować się radami doradców, ale jeśli chodzi o nasze życia to lepiej słuchać głosu duszy bo to ona zaplanowała nasze wcielenie i nie powinniśmy pozwalać żeby ktoś wprowadzał zawirowania energetyczne w naszą linię życia. Następne ciekawe pytanie. "A co w przypadku jeśli dusza w poprzednim wcieleniu mocno cierpiała i odmawia kolejnych wcieleń? Czy coś traci?" Dopóki pamiętam to napiszę co zapamiętałem z badań dr Newtona.Są możliwe dłuższe przerwy dla wyczerpanych ciężkimi wcieleniami, lub tzw."wcielenia wypoczywające"w których przechodzimy lekkie wcielenia. Ale to nam spowalnia cały proces nauki. A zdanie doktora?Mówi podobnie.Wyższa Jaźń kieruje w takim przypadku duszę w lżejsze wcielenie dodając tej duszy do pomocy dusze opiekuńcze, które pomogą jej przejść bezkolizyjnie przez ziemskie życie.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

Wysłano

Miłego dnia Andrzeju .. 🙂 ❤

1 października o 13:01

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Dzięki i wzajemnie. Pozdrawiam serdecznie

2 października o 08:33

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie."A jeśli ktoś nie wytrzyma trudów życia i popełni samobójstwo?" Popełniają je, według doktora, dusze z najbliższych Ziemi poziomów o najniższych wibracjach, alkoholików, narkomanów,lekomanów i innych uzależnień, z powodu chorób umysłowych. Ale czy naprawdę tylko z wymienionych grup odbierają sobie życie? Nie zapominajmy o zawodach miłosnych i trudnych sytuacjach życiowych,np kłopotach finansowych,bankructwach itp. Według doktora zawsze w momentach załamania zawęża się świadomość takich ludzi, nie potrafią realnie ocenić sytuacji w jakiej się znajdują i tracą swój instynkt samozachowawczy.Codzienne awantury z pijanym partnerem też zawężają naszą świadomość i obniżają wibracje.Już się zacząłem zastanawiać w sprawie tych najniższych poziomów z których te dusze przychodzą.Czy to są te obszary które opisywał Bruce Moen? Poziomy dla degeneratów? Możliwe. Tylko dlaczego oni są włączani w naszą linię życia? Widzę tylko trzy możliwośści. Jedna to taka,że naszym celem jest wyprowadzenie ich z nałogów i wskazanie im innego celu w życiu,jeśli nasze wcielenia się skrzyżują. A drugą możliwością może być zapisane nam cierpienie życia z takim osobnikiem za podobne cierpienie, które kiedyś sami daliśmy. Trzecią możliwością jest pogląd według którego wszystkie dusze muszą się wspomagać żeby dojść do doskonałości, która pozwoli im się uwolnić od strefy narodzin i śmierci, co pozwoli na powrót do Źródła. Ale już doktor wspomina o odpowiedzialności zbiorowej za nie udzielenie pomocy takiemu desperatowi, bo często wiemy o takich nastrojach najbliższych, ale nie robimy nic żeby pomóc.Kiedyś, chyba w badaniach dr Newtona czytałem, że w przypadkach samobójców każdy taki przypadek jest wnikliwie badany z drugiej strony i jeśli wynikł z powodu chorego mózgu lub choroby psychicznej to nie ponosimy jego konsekwencji. Według badań dr Newtona istnieje różnica między złymi uczynkami, którym nie towarzyszyła premedytacja i chęć skrzywdzenia innych, a złem intencjonalnym. Stopnie wyrządzonej innym krzywdy (od szelmostwa do wrogości) są starannie oceniane.Dusze, które stykały się ze złem, zabiera się do specjalnych ośrodków, przez niektórych pacjentów zwanych „oddziałami intensywnej opieki". W ośrodkach tych energia dusz zostaje przemodelowana, by ponownie stać się całością. A to oznacza,że ten sam czyn jest różnie oceniany i jego zakwalifikowanie zależy od intencji dla jakiej go popełniliśmy. Np. Jeśli ukradliśmy komuś np.100 złotych bo byliśmy głodni i chcieliśmy kupić jedzenie, to ten czyn nie jest oceniony tak samo jak kradzież 100 złotych na kupno nowego ciucha żeby zaimponować znajomym. Ale jeśli nie poradzimy sobie w naszej sytuacji i zamiast poszukać pracy zaczniemy kraść wtedy nasz czyn zmienia charakter i już nie jest jednostkowym wybrykiem, który zostanie puszczony w niepamięć. Za takie notoryczne działanie możemy nawet dostać kolejne życie w którym to my będziemy stale okradani. Myślę,że ta zasada nie dotyczy tylko dóbr materialnych, ale i stałego uprawiania rasizmu i nieustannej krytyki osób o innej orientacji seksualnej. W sławnym cytacie z Kazania na Górze Jezus mówi: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni! Albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą." (Mt. 7, 1-2) Cały czas jest mowa o działaniu Prawa Karmy,które nie jest karą, tylko sprawiedliwą odpłatą i oddaje nam to co sami potrafiliśmy z siebie dać. Osoby, które bez przerwy atakują zostaną skierowane właśnie w takie życia. Ale nie będzie to karą, tylko nauką.Moim zdaniem nie wyprzemy się reinkarnacji bo to zjawisko naprawdę istnieje i w niektórych przypadkach nawet nie potrzeba hipnozy. wystarczy mały niepozorny impuls i pamięć wraca. Domyślam się, że w niektórych przypadkach ta pamięć poprzedniego wcielenia jest umieszczona dosyć płytko i potrafi ją wydobyć niespodziewany impuls i minione wcielenie powraca. " Reinkarnacja pilota RAF (sił powietrznych) (FULL) https://youtu.be/-CVxiPJ-8rY Zobaczymy przypadek Martina Healda z Manchesteru. Kiedy miał zaledwie siedem lat jego ojciec pokazał mu telefon z czasu II Wojny Światowej. W czasie zabawy zademonstrował mu działanie przycisku do nadawania wiadomości alfabetem Morse'a. I w tym momencie stało się coć naprawdę dziwnego. Powróciły straszne wspomnienia i dziecko zobaczyło w swoim umyśle lecący duży stary samolot, atakowany przez inny- mały.W następnej sekundzie większy samolot eksplodował. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

3 października o 08:35

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Chłopiec nie ma pojęcia co się dzieje i nie rozumie tego. Podekscytowany biegnie do ojca i mówi, że był w samolocie który został zestrzelony i eksplodował. Ojciec tego też nie rozumie co mówi jego syn i jak każdy rodzic uznaje to za dziecięcą fantazję. Zresztą z takim nastawieniem rodziców mieliśmy do czynienia we wszystkich przypadkach które podałem jako przykładowe. My oczywiście nie wierzymy w takie historie. A nawet nie chcemy wierzyć bo burzą nasz ustalony światopogląd i wierzenia. Wszystko mamy już ładnie poukładane.narodziny, życie, trochę grzeszków, śmierć i czyściec. A potem niebo. Wierzymy w to samo czego nauczyli nas rodzice i otoczenie i całe życie płacimy księdzu za to żeby nam wymazał grzechy i załatwił niebo. Nagle ktoś nam burzy tak ładnie poukładany nasz świat takimi historiami w których nici z wiecznego nieba. A tu nic z tego?Ano nic.Bo jak się okazuje dzieci pamiętają poprzednie wcielenie w które my za żadne skarby nie chcemy uwierzyć.Jednak jak się okazuje na tym konkretnym przykładzie dzieci wychowane w wierze która nie uznaje reinkarnacji również nie chcą w nią wierzyć, chociaż same są najlepszym dowodem na jej istnienie. Martinowi też to nie przychodzi na myśl. W czasie kręcenia tego materiału Martin ma już 34 lata i mieszka ze swoją dziewczyną w Holandii i do tej pory nie zdołał usunąć z pamięci tych strasznych obrazów.Obraz eksplodującego bombowca towarzyszy mu całe jego życie, więc postanowił z tym jakoś żyć. Nadal stale aktualne jest więc pytanie. Czy nam naprawdę jest potrzebna pamięć poprzedniego życia? Ale pewnego dnia latem 1995 r. jego dziewczyna ogląda w telewizji uroczystości związane z lądowaniem wojsk sprzymierzonych w Normandii i zawołała Martina. Chodź zobaczyć! Martin podszedł do telewizora zobaczyć uroczystości wojskowe i wtedy wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą.Zrozumiał też, że to nie była dziecięca fantazja tylko prawdziwe wspomnienie kogoś kto zginął w wybuchającym samolocie. Postanowił poszukać pomocy u kogoś kto zajmuje się terapią regresyjną o której kiedyś czytał.Wybrał holenderską hipnoterapeutkę Josee Van Asten która "prześwietli" jego świadomość. Powoli cofa Martina w czasie aż docierają do okresu poprzedniego wcielenia. W nim Martin nazywa się Richard Seymour i ma 18 lat. Jest rok 1938 i Richard widzi siebie w bazie RAF gdzie zostaje wybrany przez zwierzchników do nauki alfabetu Morse'a. Po zakończeniu kursu, jako radiotelegrafista wylatuje bombowcem na misję, pierwszą i jak się okazuje- ostatnią.Samolot zostaje ostrzelany przez myśliwiec wroga i eksploduje i cała załoga ginie w ułamku sekundy. W czasie lotu jego świadomość nie identyfikuje się z Martinem z obecnego wcielenia. Czuje się Richardem i przeżywa wszystko jako Richard. Myślimy, że to wszystko wmówiła mu hipnoterapeutka? Zaraz zobaczymy. Martin wie już teraz jak zakończyło życie jego poprzednie ciało i chce wszystko wyjaśnić do końca. Kontaktuje się z archiwami wojennymi żeby sprawdzić czy kiedyś istniał Richard Seymour pełniący służbę w RAF.Uzyskana odpowiedź szokuje i jego samego, i jego dziewczynę.Oboje nie mogą uwierzyć w to co czytają.Richard Seymour służył w RAF i był radiotelegrafistą! Jego samolot został zestrzelony 20 lipca 1942 r podczas bojowego lotu nad Niemcami.Nikt z załogi nie został odnaleziony, więc wszystkich oficjalnie uznano za zaginionych. Jednak to jeszcze nie jest koniec historii. Martin Heald wciąż nie jest do końca przekonany do reinkarnacji i tego, że jego świadomość żyła w ciele Richarda Seymoura chce poznać więcej z tej niesamowitej dla niego historii.Ich wcielenia są podobne. Martin w wieku 17 lat poddał się testom aby wstąpić do RAF i zdaje test ze znajomości alfabetu Morse'a. Podczas testów miał dziwne uczucie deja vu, że kiedyś przez to samo przechodził. Egzaminator pyta czy Martin miał kiedykolwiek do czynienia z alfabetem Morse'a bo test wypadł w 100% poprawnie co jest rzadkością. Martin odpowiada, że nie miał z tym nigdy do czynienia.Skąd więc u niego znajomość alfabetu morse'a,którego nikt na co dzień nie używa? Czy przeniósł tę umiejętność z poprzedniego wcielenia?Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

3 października o 10:55

Wysłano

Miłej niedzieli Andrzeju ,,, grzej się na słoneczku .. 🙂 ❤

Wysłano

ja dzis wybieram się do ogródka po południu do znajomych ... dawno u nich nie byłam , to znaczy wczoraj byłam ale krótko .. 🙂

3 października o 16:50

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
A ja jestem w domu i wychodzę tylko na balkon. Od pliku dni bolą mnie stopy i wychodzę z domu tylko jak naprawdę muszę. Miłego popołudnia i wieczoru. Pozrawiam Aniu

Andrzej przekazał(a) dalej obraz

Andrzej Dąbrowski

3 października o 20:45

Wysłano

MIŁEGO ANDRZEJU , CO Z TWOIMI STOPAMI , CZY CZASAMI NIE MASZ PROBLEMÓW KRĄŻENIOWYCH , WTEDY TYM BARDZIEJ TRZEBA CHODZIĆ , CAŁE POPOŁUDNIE SPĘDZIŁAM U KOLE ZANKI W OGRODZIE WCZORAJ I DZIŚ ,MĄZ POJECHAŁ GDZIES Z KSIĘDZEM I DRUGA KOLEZANKĄ NA JAKĄŚ WEDRÓWKE ,,A ONA ZOSTAŁA SAMA , BO TEZ DUŻO NIE MOŻE NIE POTRAFI DŁUGO CHODZIĆ , MĄZ JEST PO OPERACJI PROSTATY,NOWOTWÓR ,MIEJMY NADZIEJĘ ŻE WSZYSTKO BĘDZIE W PORZĄDKU .. BO TO BARDZO DOBRZY LUDZIE I BARDZO UCZYNNI ..MIŁYCH SNÓW .. 🙂 ❤

4 października o 08:51

Andrzej

Andrzej Dąbrowski

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Przychodzi ma myśl moja umiejętność pichcenia w kuchni i pomysłowość w przygotowywaniu np.kolorowych kanapek.Nikt mnie nigdy nie uczył gotowania, a umiem i nieźle mi to wychodzi. Czy w Poprzednim życiu mogłem doświadczać w ciele kobiecym?Oczywiście,że mogłem bo z badań wynika,że dusza wybiera takie ciało jakiego potrzebuje na dane wcielenie. Ale wracajmy do akcji filmu.Martin przed sesją regresyjną nigdy nie słyszał o Richardzie Seymourze, więc trudno przypuszczać, że wymyślił postać człowieka który istnieje w archiwach wojennych RAF. Czy istnieje inne wyjaśnienie tego fenomenu jak reinkarnacja?Wiadomo, że w naszej podświadomości jest przechowywane każde wspomnienie i możemy bez trudu przytoczyć treść artykułu który przeczytaliśmy np. 20 lat wstecz, lub sceny z dzieciństwa. Ale Martin pamięta wspomnienia całkowicie obcego dla siebie człowieka który zginął w eksplodującym samolocie na długo zanim Martin się urodził. Nasz bohater decyduje się na drugą sesję u hipnoterapeuty.Na pytanie gdzie jest odpowiada, że w domu i opisuje go.To duży dom z drewnianymi drzwiami. W seansie wchodzi do środka i widzi tam swoich rodziców. Ojciec ma na imię Archie,a matka Marry. Martin opisuje życie Richarda Seymoura z 1938 r. Opisuje niedużą wioskę w której mieszkał ze sklepami w pobliżu jego domu.Był tam kościół z małą iglicą, gdzie jego ojciec był proboszczem.Trudno z tak skąpych informacji wnioskować o wierze w jakiej Richard został wychowany, ale domyślam się, że wykluczał wiarę w reinkarnację i to przekonanie przeniósł na wcielenie Martina który również nie może uwierzyć, że jego dusza mogła żyć w innym ciele przed jego narodzinami..Mówi w transie o małej rzeczce i moście jako ulubionych miejscach.Lubi tam łowić ryby.Czy odnajdą tę wioskę? Zobaczymy. Martin zdecydował się na dokładniejsze poszukiwania i odnalazł rodzinę Richarda Seymoura w Sallowfield w Berkshire. W środku wioski stoi pomnik poświęcony ofiarom II Wojny Światowej. Jest na nim nazwisko sierżanta Richarda Seymoura z RAF. Sytuacja podobna do sytuacji z małą Carlson która w poprzednim wcieleniu zginęła w zamachu na Dom Handlowy w Oklahoma City. Też ma swoje miejsce na pomniku upamiętniającym ofiary.Zresztą myślę,że każdy ma jakiś swój grób upamiętniający jego poprzednie ciało, chyba,że nie zostało odnalezione. Jeśli ktoś ginie np. w katastrofach lotniczych lub z powodu zatonięcia okrętu. Wracajmy jednak do naszego bohatera. Spokojna rzeczka Blackwater nadal płynie przez wieś i były tam sklepy które opisał Martin w czasie regresji hipnotycznej tylko, że z czasem zostały zamienione na mieszkania. Ciągle stoi stary kościół z małą wieżą w którym przed wojną proboszczem był Archibald Seymour.Mieszkał ze swoją żoną na plebanii, ale opis Martina dużego domu do niej nie pasuje. Ale wszystko gra, obecny budynek pełni funkcję plebanii od 1956 r. Lokalny historyk Ken Hussey jako przedwojenną plebanię wskazuje pobliski inny budynek,i ten pasuje do opisu Martina jaki opisał w czasie sesji regresyjnej.Ale dla sceptyków ta historia, jak i pozostałe nie są żadnym dowodem na istnienie wiecznego życia duszy,która na drodze swojego rozwoju co jakiś czas wtapia się w materialne ciało żeby móc zbierać kolejne doświadczenia.Martin rozliczył już swoją przeszłość i tak jak u innych przyniosło mu to uspokojenie i skończyły się koszmary. Pożegnał sierżanta Richarda Seymoura i odzyskał spokój. Teraz jego dusza identyfikuje się tylko z Martinem Healdem,i tak powinno być.Nie znamy daty urodzenia Martina ani daty śmierci Richarda więc trudno obliczyć w latach ile czasu potrzebowała jego dusza na zmianę ciała. Jednak z przytaczanych relacji wynika, że jest to okres od kilku do kilkudziesięciu lat. I należy sądzić, że dotyczy to wszystkich bez wyjątków dusz.Nawet tych które za życia w materialnym ciele nie wierzą w fenomen wiecznego życia.Uwierzą dopiero jak przyjdzie czas na wybór nowego wcielenia.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

5 października o 09:01

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Przeprowadzone testy i badania potwierdziły,że nasz bohater mówi prawdę.W dodatku jego ojciec z poprzedniego wcielenia był proboszczem w miejscowym kościele,więc raczej wykluczyłbym wiarę w reinkarnację jego syna.Myślę,że jako syn proboszcza był młodzieńcem wierzącym i praktykującym.Wszyscy zdominowani przez religię od razu podniosą wielki krzyk.To napewno jest jakieś oszustwo! To na pewno Szatan i jego ciemne sprawki. Przecież my żyjemy tylko raz!!! Ale czy na pewno?Jaki mamy dowód na to,że żyjeny tylko jeden jedyny raz? Werset z (Hbr 9,27-28) "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd,"? Oczywiście jest to prawda. Raz jest dane żyć każdemu materialnemu ciału i po jego opuszczeniu dusza osądza swoje wcielenie. Cały czas przecież to opisuję. Jak to możliwe?Myślę, że możliwe,a nawet konieczne.Nieraz już krytykowałem wersję religijną z jednym życiem bo według mnie niczego nie wyjaśnia i nieudolnie stara się zakryć dziurę po reinkarnacji zlikwidowanej przez Justyniana.Zgodnie z kościelnymi dogmatami wierzymy w to jedno życie i przyjmujemy to za pewnik bo tak jesteśmy nauczeni. Oczywiście, że pojawią się od razu głosy o podszeptach Szatana, bo tak najczęściej księża komentują takie przypadki. A przy okazji się dowiemy, że w chrześcijaństwie nigdy nie było reinkarnacji i Jezus też nigdy o tym nie mówił.Skąd jednak taka pewność?Jezus wyraźnie mówi,że nie istnieje wieczne niebo i dusza musi się odradzać. Nie wierzymy? "Ewangelia św. Jana 8:33-35, Biblia Tysiąclecia (33) Odpowiedzieli Mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: Wolni będziecie? (34) Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. (35) A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze." ((Niestety jesteśmy niewolnikami materialnego świata i samo życie w nim można nazwać grzechem.Dlatego Jezus w wielu wypowiedziach doradza zerwanie więzów jakie łączą nas z tym światem bo grzesznik musi odradzać się na nowo, dopóki nie osiągnie czystości i dopiero po osiągnięciu odpowiedniego rozwoju wchodzi do Królestwa. Skoro ja potrafiłem znaleźć zachowane wersety w Biblii to znaczy,że przed feralnym rokiem 553 mogło być ich znacznie więcej. Kościelni edytorzy mieli sporo czasu na ukształtowanie zapisów tak żeby usunąć wszystko o wiecznej wędrówce dusz.Badania historii religii przez świeckich badaczy wskazują,że idea reinkarnacji nie była chrześcijaństwu obca i nie jest "importem ze Wschodu" jak dziś twierdzą chrześcijańscy teolodzy.Nie jestem fanatykiem religijnym i nie ufam bezmyślnie w tłumaczenie,że w religii katolickiej nigdy nie występowała idea reinkarnacji,bo bez niej nauki Jezusa tracą sens i stają się tak samo nielogiczne jak cała ta religia,która podobno opiera się na naukach Jezusa.Uważam,że dzisiejsi księża świadomie kłamią bo nie wierzę,że po studiach teologicznych nie znają historii swojej religii.Wmawia się ludziom,że kto nie wierzy w religię, ten tym samym nie wierzy w Boga.I tyle samo ludziom się wmawia,że religia jest objawieniem Boga i mamy czekać na nadejście Królestwa Bożego bo podobno Jezus je zapowiedział? „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże! Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk1,15) W tłumaczeniach teologicznych naucza się ludzi,że tymi słowami rozpoczyna Jezus swoją publiczną działalność.Bardzo wątpię w oryginalność tych słów.Pierwsze zdanie może oznaczać,że dusza Jezusa już została oświecona Światłem i sam stał się Światłem,więc Jego czas się wypełnił.Natomiast nakaz wiary w nieistniejące za życia Jezusa ewangelie mówi wyraźnie,że Jezus tego nie mógł powiedzieć i te słowa dopisano w późniejszym czasie,wkładając je w usta Chrystusa.To mi sugeruje,że te pisma mogły być jeszcze przerabiane po soborze Justyniana w 553 r który zlikwidował reinkarnację w religii.Z historii wiadomo,że Justynian zlikwidował w religii Boże Prawo dla swojej żony Teodory i to ona "przekonywała " Ojców Kościoła do wprowadzenia w ewangeliach odpowiednich zmian. Raczej jestem bardziej skłonny stwierdzić,że to "Słowo Boże"jest słowem Teodory.Justynian zwołał sobór i zaprosił na niego 159 biskupów z Cesarstwa Bizantyjskiego,którzy go popierali i zaledwie 6 z Cesarstwa Zachodniego.Papierz Wirgiliusz oczywiście protestował, ale był bezsilny wobec poczynań Justyniana,który w ten sposób przeforsował swoje poprawki i jednym pociągnięciem pióra wykreślił to, co stanowiło podstawę wiary i sedno nauk Jezusa. Dokument miał takie brzmienie. "Każdy kto popiera tajemniczą teorię o wcześniejszym istnieniu duszy i w konsekwencji o jej powrocie na ziemię(karma, lub prawo o sianiu i zbieraniu)będzie potępiony."Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

6 października o 08:48