wtorek, 26 października 2021

 

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Zdaniem doktora z osobami,które spotykamy w tym życiu na pewno mieliśmy kontakt w poprzednich wcieleniach i jeśli ktoś jest do nas wrogo nastawiony to prawdopodobnie tacy właśnie byliśmy dla tej osoby.Jednak i z takimi relacjami powinniśmy sobie poradzić.Ale nie rozwiązaniami siłowymi,tylko spokojnie na drodze dyplomatycznej i ugodowej co pozwoli nam chociaż trochę zmniejszyć dług karmiczny w stosunku do takich osób,bo życiu nie ma przypadków bo wszystko odbywa się zgodnie z boskim planem i ta opinia doktora jest całkowicie zgodna z tym co mówiła Santi Dewi, Piotr Listkiewicz i Grzegorz Sławicki. Z naszej strony możemy przypuszczać nawet,że los jest ślepy i nie widzi naszych potrzeb i nie liczy się z naszymi uczuciami.Lecz kiedy zbliża się wydarzenie związane z siłą przeznaczenia,wtedy dzieją się dziwne rzeczy.Tak,jakby człowiek przez jakąś niewidzialną siłę był popychany naprzeciw swojemu przeznaczeniu i sądząc po swoim życiu jestem przekonany,że tak właśnie się dzieje. Doktor opowiada autentyczną historię uczucia pomiędzy dwojgiem młodych ludzi. Oboje pochodzą z jednej wsi, on z biednej rodziny, ona z bogatszej. Kochają się i chcą być razem, ale ich plany karmiczne na razie ich nie połączą.Rodzice dziewczyny nie chcą biedaka dla swojej córki i wysyłają ją do rodziny w Warszawie i swatają ją z bogatym starszym człowiekiem, który pije. Jak wyglądało jej życie można tylko się domyślać.W końcu po latach jej mąż umiera i dziewczyna wraca na wieś.Tu odwiedza grób matki i na cmentarzu spotyka ukochanego z młodych lat.Również jest wdowcem,więc dopiero teraz mogą być razem,a przeszkody jakie ich dzieliły,odeszły już do przeszłości i już nie istnieją. Również Piotr Listkiewicz opowiadając o karmie wspominał o podobnych przypadkach. Ale czy z naszej strony to nie wygląda jak złośliwość losu? Wygląda i świadczy jednak o tym,że każdy ma własne życie i prowadzi je zgodnie z własnym planem karmicznym. Według doktora głos intuicji podpowiada nam działanie karmy i jeśli go czujemy to kierujmy się tym głosem.I mamy kolejne pytanie. "Czy los chciał żeby osoby trzecie weszły w linię życia młodych żeby ich rozdzielić? Czy jednak mieli zapisane wspólne życie które osoby trzecie jedynie przesunęły w czasie?" Myślę, że mieli zapisane wspólne życie,ale każde z nich musiało doświadczyć rozłąki,która jest dość łagodną formą cierpienia, i życia w innych związkach żeby z nich wyciągnąć wnioski.Jakie? Być może takie,że własnym dzieciom nie będą przeszkadzali w ich życiu. Z tej historii wynika,że uczucie jakie ich łączyło w poprzednim wcieleniu przetrwało,ale zostało odsunięte w czasie. Ale z tej sytuacji wynika,że u rodziców powstał kolejny dług w stosunku do córki i w następnym wcieleniu oni będą się uczyli,że najważniejsze jest uczucie.A co mówi doktor? Mówi,że nie żyjemy samotnie i w naszym planie uczestniczą jeszcze inni ludzie z którymi łączy nas karma i te osoby starają się nam narzucić swoją wolę np. matka która wie lepiej od córki co będzie dla niej dobre. Ale to nie tylko to. Mamy przecież tzw"przyjaciół" którzy chcą sterować naszym życiem.Zawsze jednak powinniśmy iść za głosem własnego serca, bo tylko my powinniśmy układać nasze życie, a nie inni, bo to nie oni będą za nas żyli. Możemy się nie znać na prowadzeniu interesów i wtedy powinniśmy kierować się radami doradców, ale jeśli chodzi o nasze życia to lepiej słuchać głosu duszy bo to ona zaplanowała nasze wcielenie i nie powinniśmy pozwalać żeby ktoś wprowadzał zawirowania energetyczne w naszą linię życia. Następne ciekawe pytanie. "A co w przypadku jeśli dusza w poprzednim wcieleniu mocno cierpiała i odmawia kolejnych wcieleń? Czy coś traci?" Dopóki pamiętam to napiszę co zapamiętałem z badań dr Newtona.Są możliwe dłuższe przerwy dla wyczerpanych ciężkimi wcieleniami, lub tzw."wcielenia wypoczywające"w których przechodzimy lekkie wcielenia. Ale to nam spowalnia cały proces nauki. A zdanie doktora?Mówi podobnie.Wyższa Jaźń kieruje w takim przypadku duszę w lżejsze wcielenie dodając tej duszy do pomocy dusze opiekuńcze, które pomogą jej przejść bezkolizyjnie przez ziemskie życie.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

Wysłano

Miłego dnia Andrzeju .. 🙂 ❤

1 października o 13:01

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Dzięki i wzajemnie. Pozdrawiam serdecznie

2 października o 08:33

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie."A jeśli ktoś nie wytrzyma trudów życia i popełni samobójstwo?" Popełniają je, według doktora, dusze z najbliższych Ziemi poziomów o najniższych wibracjach, alkoholików, narkomanów,lekomanów i innych uzależnień, z powodu chorób umysłowych. Ale czy naprawdę tylko z wymienionych grup odbierają sobie życie? Nie zapominajmy o zawodach miłosnych i trudnych sytuacjach życiowych,np kłopotach finansowych,bankructwach itp. Według doktora zawsze w momentach załamania zawęża się świadomość takich ludzi, nie potrafią realnie ocenić sytuacji w jakiej się znajdują i tracą swój instynkt samozachowawczy.Codzienne awantury z pijanym partnerem też zawężają naszą świadomość i obniżają wibracje.Już się zacząłem zastanawiać w sprawie tych najniższych poziomów z których te dusze przychodzą.Czy to są te obszary które opisywał Bruce Moen? Poziomy dla degeneratów? Możliwe. Tylko dlaczego oni są włączani w naszą linię życia? Widzę tylko trzy możliwośści. Jedna to taka,że naszym celem jest wyprowadzenie ich z nałogów i wskazanie im innego celu w życiu,jeśli nasze wcielenia się skrzyżują. A drugą możliwością może być zapisane nam cierpienie życia z takim osobnikiem za podobne cierpienie, które kiedyś sami daliśmy. Trzecią możliwością jest pogląd według którego wszystkie dusze muszą się wspomagać żeby dojść do doskonałości, która pozwoli im się uwolnić od strefy narodzin i śmierci, co pozwoli na powrót do Źródła. Ale już doktor wspomina o odpowiedzialności zbiorowej za nie udzielenie pomocy takiemu desperatowi, bo często wiemy o takich nastrojach najbliższych, ale nie robimy nic żeby pomóc.Kiedyś, chyba w badaniach dr Newtona czytałem, że w przypadkach samobójców każdy taki przypadek jest wnikliwie badany z drugiej strony i jeśli wynikł z powodu chorego mózgu lub choroby psychicznej to nie ponosimy jego konsekwencji. Według badań dr Newtona istnieje różnica między złymi uczynkami, którym nie towarzyszyła premedytacja i chęć skrzywdzenia innych, a złem intencjonalnym. Stopnie wyrządzonej innym krzywdy (od szelmostwa do wrogości) są starannie oceniane.Dusze, które stykały się ze złem, zabiera się do specjalnych ośrodków, przez niektórych pacjentów zwanych „oddziałami intensywnej opieki". W ośrodkach tych energia dusz zostaje przemodelowana, by ponownie stać się całością. A to oznacza,że ten sam czyn jest różnie oceniany i jego zakwalifikowanie zależy od intencji dla jakiej go popełniliśmy. Np. Jeśli ukradliśmy komuś np.100 złotych bo byliśmy głodni i chcieliśmy kupić jedzenie, to ten czyn nie jest oceniony tak samo jak kradzież 100 złotych na kupno nowego ciucha żeby zaimponować znajomym. Ale jeśli nie poradzimy sobie w naszej sytuacji i zamiast poszukać pracy zaczniemy kraść wtedy nasz czyn zmienia charakter i już nie jest jednostkowym wybrykiem, który zostanie puszczony w niepamięć. Za takie notoryczne działanie możemy nawet dostać kolejne życie w którym to my będziemy stale okradani. Myślę,że ta zasada nie dotyczy tylko dóbr materialnych, ale i stałego uprawiania rasizmu i nieustannej krytyki osób o innej orientacji seksualnej. W sławnym cytacie z Kazania na Górze Jezus mówi: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni! Albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą." (Mt. 7, 1-2) Cały czas jest mowa o działaniu Prawa Karmy,które nie jest karą, tylko sprawiedliwą odpłatą i oddaje nam to co sami potrafiliśmy z siebie dać. Osoby, które bez przerwy atakują zostaną skierowane właśnie w takie życia. Ale nie będzie to karą, tylko nauką.Moim zdaniem nie wyprzemy się reinkarnacji bo to zjawisko naprawdę istnieje i w niektórych przypadkach nawet nie potrzeba hipnozy. wystarczy mały niepozorny impuls i pamięć wraca. Domyślam się, że w niektórych przypadkach ta pamięć poprzedniego wcielenia jest umieszczona dosyć płytko i potrafi ją wydobyć niespodziewany impuls i minione wcielenie powraca. " Reinkarnacja pilota RAF (sił powietrznych) (FULL) https://youtu.be/-CVxiPJ-8rY Zobaczymy przypadek Martina Healda z Manchesteru. Kiedy miał zaledwie siedem lat jego ojciec pokazał mu telefon z czasu II Wojny Światowej. W czasie zabawy zademonstrował mu działanie przycisku do nadawania wiadomości alfabetem Morse'a. I w tym momencie stało się coć naprawdę dziwnego. Powróciły straszne wspomnienia i dziecko zobaczyło w swoim umyśle lecący duży stary samolot, atakowany przez inny- mały.W następnej sekundzie większy samolot eksplodował. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

3 października o 08:35

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Chłopiec nie ma pojęcia co się dzieje i nie rozumie tego. Podekscytowany biegnie do ojca i mówi, że był w samolocie który został zestrzelony i eksplodował. Ojciec tego też nie rozumie co mówi jego syn i jak każdy rodzic uznaje to za dziecięcą fantazję. Zresztą z takim nastawieniem rodziców mieliśmy do czynienia we wszystkich przypadkach które podałem jako przykładowe. My oczywiście nie wierzymy w takie historie. A nawet nie chcemy wierzyć bo burzą nasz ustalony światopogląd i wierzenia. Wszystko mamy już ładnie poukładane.narodziny, życie, trochę grzeszków, śmierć i czyściec. A potem niebo. Wierzymy w to samo czego nauczyli nas rodzice i otoczenie i całe życie płacimy księdzu za to żeby nam wymazał grzechy i załatwił niebo. Nagle ktoś nam burzy tak ładnie poukładany nasz świat takimi historiami w których nici z wiecznego nieba. A tu nic z tego?Ano nic.Bo jak się okazuje dzieci pamiętają poprzednie wcielenie w które my za żadne skarby nie chcemy uwierzyć.Jednak jak się okazuje na tym konkretnym przykładzie dzieci wychowane w wierze która nie uznaje reinkarnacji również nie chcą w nią wierzyć, chociaż same są najlepszym dowodem na jej istnienie. Martinowi też to nie przychodzi na myśl. W czasie kręcenia tego materiału Martin ma już 34 lata i mieszka ze swoją dziewczyną w Holandii i do tej pory nie zdołał usunąć z pamięci tych strasznych obrazów.Obraz eksplodującego bombowca towarzyszy mu całe jego życie, więc postanowił z tym jakoś żyć. Nadal stale aktualne jest więc pytanie. Czy nam naprawdę jest potrzebna pamięć poprzedniego życia? Ale pewnego dnia latem 1995 r. jego dziewczyna ogląda w telewizji uroczystości związane z lądowaniem wojsk sprzymierzonych w Normandii i zawołała Martina. Chodź zobaczyć! Martin podszedł do telewizora zobaczyć uroczystości wojskowe i wtedy wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą.Zrozumiał też, że to nie była dziecięca fantazja tylko prawdziwe wspomnienie kogoś kto zginął w wybuchającym samolocie. Postanowił poszukać pomocy u kogoś kto zajmuje się terapią regresyjną o której kiedyś czytał.Wybrał holenderską hipnoterapeutkę Josee Van Asten która "prześwietli" jego świadomość. Powoli cofa Martina w czasie aż docierają do okresu poprzedniego wcielenia. W nim Martin nazywa się Richard Seymour i ma 18 lat. Jest rok 1938 i Richard widzi siebie w bazie RAF gdzie zostaje wybrany przez zwierzchników do nauki alfabetu Morse'a. Po zakończeniu kursu, jako radiotelegrafista wylatuje bombowcem na misję, pierwszą i jak się okazuje- ostatnią.Samolot zostaje ostrzelany przez myśliwiec wroga i eksploduje i cała załoga ginie w ułamku sekundy. W czasie lotu jego świadomość nie identyfikuje się z Martinem z obecnego wcielenia. Czuje się Richardem i przeżywa wszystko jako Richard. Myślimy, że to wszystko wmówiła mu hipnoterapeutka? Zaraz zobaczymy. Martin wie już teraz jak zakończyło życie jego poprzednie ciało i chce wszystko wyjaśnić do końca. Kontaktuje się z archiwami wojennymi żeby sprawdzić czy kiedyś istniał Richard Seymour pełniący służbę w RAF.Uzyskana odpowiedź szokuje i jego samego, i jego dziewczynę.Oboje nie mogą uwierzyć w to co czytają.Richard Seymour służył w RAF i był radiotelegrafistą! Jego samolot został zestrzelony 20 lipca 1942 r podczas bojowego lotu nad Niemcami.Nikt z załogi nie został odnaleziony, więc wszystkich oficjalnie uznano za zaginionych. Jednak to jeszcze nie jest koniec historii. Martin Heald wciąż nie jest do końca przekonany do reinkarnacji i tego, że jego świadomość żyła w ciele Richarda Seymoura chce poznać więcej z tej niesamowitej dla niego historii.Ich wcielenia są podobne. Martin w wieku 17 lat poddał się testom aby wstąpić do RAF i zdaje test ze znajomości alfabetu Morse'a. Podczas testów miał dziwne uczucie deja vu, że kiedyś przez to samo przechodził. Egzaminator pyta czy Martin miał kiedykolwiek do czynienia z alfabetem Morse'a bo test wypadł w 100% poprawnie co jest rzadkością. Martin odpowiada, że nie miał z tym nigdy do czynienia.Skąd więc u niego znajomość alfabetu morse'a,którego nikt na co dzień nie używa? Czy przeniósł tę umiejętność z poprzedniego wcielenia?Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

3 października o 10:55

Wysłano

Miłej niedzieli Andrzeju ,,, grzej się na słoneczku .. 🙂 ❤

Wysłano

ja dzis wybieram się do ogródka po południu do znajomych ... dawno u nich nie byłam , to znaczy wczoraj byłam ale krótko .. 🙂

3 października o 16:50

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
A ja jestem w domu i wychodzę tylko na balkon. Od pliku dni bolą mnie stopy i wychodzę z domu tylko jak naprawdę muszę. Miłego popołudnia i wieczoru. Pozrawiam Aniu

Andrzej przekazał(a) dalej obraz

Andrzej Dąbrowski

3 października o 20:45

Wysłano

MIŁEGO ANDRZEJU , CO Z TWOIMI STOPAMI , CZY CZASAMI NIE MASZ PROBLEMÓW KRĄŻENIOWYCH , WTEDY TYM BARDZIEJ TRZEBA CHODZIĆ , CAŁE POPOŁUDNIE SPĘDZIŁAM U KOLE ZANKI W OGRODZIE WCZORAJ I DZIŚ ,MĄZ POJECHAŁ GDZIES Z KSIĘDZEM I DRUGA KOLEZANKĄ NA JAKĄŚ WEDRÓWKE ,,A ONA ZOSTAŁA SAMA , BO TEZ DUŻO NIE MOŻE NIE POTRAFI DŁUGO CHODZIĆ , MĄZ JEST PO OPERACJI PROSTATY,NOWOTWÓR ,MIEJMY NADZIEJĘ ŻE WSZYSTKO BĘDZIE W PORZĄDKU .. BO TO BARDZO DOBRZY LUDZIE I BARDZO UCZYNNI ..MIŁYCH SNÓW .. 🙂 ❤

4 października o 08:51

Andrzej

Andrzej Dąbrowski

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Przychodzi ma myśl moja umiejętność pichcenia w kuchni i pomysłowość w przygotowywaniu np.kolorowych kanapek.Nikt mnie nigdy nie uczył gotowania, a umiem i nieźle mi to wychodzi. Czy w Poprzednim życiu mogłem doświadczać w ciele kobiecym?Oczywiście,że mogłem bo z badań wynika,że dusza wybiera takie ciało jakiego potrzebuje na dane wcielenie. Ale wracajmy do akcji filmu.Martin przed sesją regresyjną nigdy nie słyszał o Richardzie Seymourze, więc trudno przypuszczać, że wymyślił postać człowieka który istnieje w archiwach wojennych RAF. Czy istnieje inne wyjaśnienie tego fenomenu jak reinkarnacja?Wiadomo, że w naszej podświadomości jest przechowywane każde wspomnienie i możemy bez trudu przytoczyć treść artykułu który przeczytaliśmy np. 20 lat wstecz, lub sceny z dzieciństwa. Ale Martin pamięta wspomnienia całkowicie obcego dla siebie człowieka który zginął w eksplodującym samolocie na długo zanim Martin się urodził. Nasz bohater decyduje się na drugą sesję u hipnoterapeuty.Na pytanie gdzie jest odpowiada, że w domu i opisuje go.To duży dom z drewnianymi drzwiami. W seansie wchodzi do środka i widzi tam swoich rodziców. Ojciec ma na imię Archie,a matka Marry. Martin opisuje życie Richarda Seymoura z 1938 r. Opisuje niedużą wioskę w której mieszkał ze sklepami w pobliżu jego domu.Był tam kościół z małą iglicą, gdzie jego ojciec był proboszczem.Trudno z tak skąpych informacji wnioskować o wierze w jakiej Richard został wychowany, ale domyślam się, że wykluczał wiarę w reinkarnację i to przekonanie przeniósł na wcielenie Martina który również nie może uwierzyć, że jego dusza mogła żyć w innym ciele przed jego narodzinami..Mówi w transie o małej rzeczce i moście jako ulubionych miejscach.Lubi tam łowić ryby.Czy odnajdą tę wioskę? Zobaczymy. Martin zdecydował się na dokładniejsze poszukiwania i odnalazł rodzinę Richarda Seymoura w Sallowfield w Berkshire. W środku wioski stoi pomnik poświęcony ofiarom II Wojny Światowej. Jest na nim nazwisko sierżanta Richarda Seymoura z RAF. Sytuacja podobna do sytuacji z małą Carlson która w poprzednim wcieleniu zginęła w zamachu na Dom Handlowy w Oklahoma City. Też ma swoje miejsce na pomniku upamiętniającym ofiary.Zresztą myślę,że każdy ma jakiś swój grób upamiętniający jego poprzednie ciało, chyba,że nie zostało odnalezione. Jeśli ktoś ginie np. w katastrofach lotniczych lub z powodu zatonięcia okrętu. Wracajmy jednak do naszego bohatera. Spokojna rzeczka Blackwater nadal płynie przez wieś i były tam sklepy które opisał Martin w czasie regresji hipnotycznej tylko, że z czasem zostały zamienione na mieszkania. Ciągle stoi stary kościół z małą wieżą w którym przed wojną proboszczem był Archibald Seymour.Mieszkał ze swoją żoną na plebanii, ale opis Martina dużego domu do niej nie pasuje. Ale wszystko gra, obecny budynek pełni funkcję plebanii od 1956 r. Lokalny historyk Ken Hussey jako przedwojenną plebanię wskazuje pobliski inny budynek,i ten pasuje do opisu Martina jaki opisał w czasie sesji regresyjnej.Ale dla sceptyków ta historia, jak i pozostałe nie są żadnym dowodem na istnienie wiecznego życia duszy,która na drodze swojego rozwoju co jakiś czas wtapia się w materialne ciało żeby móc zbierać kolejne doświadczenia.Martin rozliczył już swoją przeszłość i tak jak u innych przyniosło mu to uspokojenie i skończyły się koszmary. Pożegnał sierżanta Richarda Seymoura i odzyskał spokój. Teraz jego dusza identyfikuje się tylko z Martinem Healdem,i tak powinno być.Nie znamy daty urodzenia Martina ani daty śmierci Richarda więc trudno obliczyć w latach ile czasu potrzebowała jego dusza na zmianę ciała. Jednak z przytaczanych relacji wynika, że jest to okres od kilku do kilkudziesięciu lat. I należy sądzić, że dotyczy to wszystkich bez wyjątków dusz.Nawet tych które za życia w materialnym ciele nie wierzą w fenomen wiecznego życia.Uwierzą dopiero jak przyjdzie czas na wybór nowego wcielenia.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

5 października o 09:01

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Przeprowadzone testy i badania potwierdziły,że nasz bohater mówi prawdę.W dodatku jego ojciec z poprzedniego wcielenia był proboszczem w miejscowym kościele,więc raczej wykluczyłbym wiarę w reinkarnację jego syna.Myślę,że jako syn proboszcza był młodzieńcem wierzącym i praktykującym.Wszyscy zdominowani przez religię od razu podniosą wielki krzyk.To napewno jest jakieś oszustwo! To na pewno Szatan i jego ciemne sprawki. Przecież my żyjemy tylko raz!!! Ale czy na pewno?Jaki mamy dowód na to,że żyjeny tylko jeden jedyny raz? Werset z (Hbr 9,27-28) "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd,"? Oczywiście jest to prawda. Raz jest dane żyć każdemu materialnemu ciału i po jego opuszczeniu dusza osądza swoje wcielenie. Cały czas przecież to opisuję. Jak to możliwe?Myślę, że możliwe,a nawet konieczne.Nieraz już krytykowałem wersję religijną z jednym życiem bo według mnie niczego nie wyjaśnia i nieudolnie stara się zakryć dziurę po reinkarnacji zlikwidowanej przez Justyniana.Zgodnie z kościelnymi dogmatami wierzymy w to jedno życie i przyjmujemy to za pewnik bo tak jesteśmy nauczeni. Oczywiście, że pojawią się od razu głosy o podszeptach Szatana, bo tak najczęściej księża komentują takie przypadki. A przy okazji się dowiemy, że w chrześcijaństwie nigdy nie było reinkarnacji i Jezus też nigdy o tym nie mówił.Skąd jednak taka pewność?Jezus wyraźnie mówi,że nie istnieje wieczne niebo i dusza musi się odradzać. Nie wierzymy? "Ewangelia św. Jana 8:33-35, Biblia Tysiąclecia (33) Odpowiedzieli Mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: Wolni będziecie? (34) Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. (35) A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze." ((Niestety jesteśmy niewolnikami materialnego świata i samo życie w nim można nazwać grzechem.Dlatego Jezus w wielu wypowiedziach doradza zerwanie więzów jakie łączą nas z tym światem bo grzesznik musi odradzać się na nowo, dopóki nie osiągnie czystości i dopiero po osiągnięciu odpowiedniego rozwoju wchodzi do Królestwa. Skoro ja potrafiłem znaleźć zachowane wersety w Biblii to znaczy,że przed feralnym rokiem 553 mogło być ich znacznie więcej. Kościelni edytorzy mieli sporo czasu na ukształtowanie zapisów tak żeby usunąć wszystko o wiecznej wędrówce dusz.Badania historii religii przez świeckich badaczy wskazują,że idea reinkarnacji nie była chrześcijaństwu obca i nie jest "importem ze Wschodu" jak dziś twierdzą chrześcijańscy teolodzy.Nie jestem fanatykiem religijnym i nie ufam bezmyślnie w tłumaczenie,że w religii katolickiej nigdy nie występowała idea reinkarnacji,bo bez niej nauki Jezusa tracą sens i stają się tak samo nielogiczne jak cała ta religia,która podobno opiera się na naukach Jezusa.Uważam,że dzisiejsi księża świadomie kłamią bo nie wierzę,że po studiach teologicznych nie znają historii swojej religii.Wmawia się ludziom,że kto nie wierzy w religię, ten tym samym nie wierzy w Boga.I tyle samo ludziom się wmawia,że religia jest objawieniem Boga i mamy czekać na nadejście Królestwa Bożego bo podobno Jezus je zapowiedział? „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże! Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk1,15) W tłumaczeniach teologicznych naucza się ludzi,że tymi słowami rozpoczyna Jezus swoją publiczną działalność.Bardzo wątpię w oryginalność tych słów.Pierwsze zdanie może oznaczać,że dusza Jezusa już została oświecona Światłem i sam stał się Światłem,więc Jego czas się wypełnił.Natomiast nakaz wiary w nieistniejące za życia Jezusa ewangelie mówi wyraźnie,że Jezus tego nie mógł powiedzieć i te słowa dopisano w późniejszym czasie,wkładając je w usta Chrystusa.To mi sugeruje,że te pisma mogły być jeszcze przerabiane po soborze Justyniana w 553 r który zlikwidował reinkarnację w religii.Z historii wiadomo,że Justynian zlikwidował w religii Boże Prawo dla swojej żony Teodory i to ona "przekonywała " Ojców Kościoła do wprowadzenia w ewangeliach odpowiednich zmian. Raczej jestem bardziej skłonny stwierdzić,że to "Słowo Boże"jest słowem Teodory.Justynian zwołał sobór i zaprosił na niego 159 biskupów z Cesarstwa Bizantyjskiego,którzy go popierali i zaledwie 6 z Cesarstwa Zachodniego.Papierz Wirgiliusz oczywiście protestował, ale był bezsilny wobec poczynań Justyniana,który w ten sposób przeforsował swoje poprawki i jednym pociągnięciem pióra wykreślił to, co stanowiło podstawę wiary i sedno nauk Jezusa. Dokument miał takie brzmienie. "Każdy kto popiera tajemniczą teorię o wcześniejszym istnieniu duszy i w konsekwencji o jej powrocie na ziemię(karma, lub prawo o sianiu i zbieraniu)będzie potępiony."Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

6 października o 08:48

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz