wtorek, 26 października 2021

 

5 października o 09:01

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Przeprowadzone testy i badania potwierdziły,że nasz bohater mówi prawdę.W dodatku jego ojciec z poprzedniego wcielenia był proboszczem w miejscowym kościele,więc raczej wykluczyłbym wiarę w reinkarnację jego syna.Myślę,że jako syn proboszcza był młodzieńcem wierzącym i praktykującym.Wszyscy zdominowani przez religię od razu podniosą wielki krzyk.To napewno jest jakieś oszustwo! To na pewno Szatan i jego ciemne sprawki. Przecież my żyjemy tylko raz!!! Ale czy na pewno?Jaki mamy dowód na to,że żyjeny tylko jeden jedyny raz? Werset z (Hbr 9,27-28) "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd,"? Oczywiście jest to prawda. Raz jest dane żyć każdemu materialnemu ciału i po jego opuszczeniu dusza osądza swoje wcielenie. Cały czas przecież to opisuję. Jak to możliwe?Myślę, że możliwe,a nawet konieczne.Nieraz już krytykowałem wersję religijną z jednym życiem bo według mnie niczego nie wyjaśnia i nieudolnie stara się zakryć dziurę po reinkarnacji zlikwidowanej przez Justyniana.Zgodnie z kościelnymi dogmatami wierzymy w to jedno życie i przyjmujemy to za pewnik bo tak jesteśmy nauczeni. Oczywiście, że pojawią się od razu głosy o podszeptach Szatana, bo tak najczęściej księża komentują takie przypadki. A przy okazji się dowiemy, że w chrześcijaństwie nigdy nie było reinkarnacji i Jezus też nigdy o tym nie mówił.Skąd jednak taka pewność?Jezus wyraźnie mówi,że nie istnieje wieczne niebo i dusza musi się odradzać. Nie wierzymy? "Ewangelia św. Jana 8:33-35, Biblia Tysiąclecia (33) Odpowiedzieli Mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: Wolni będziecie? (34) Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. (35) A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze." ((Niestety jesteśmy niewolnikami materialnego świata i samo życie w nim można nazwać grzechem.Dlatego Jezus w wielu wypowiedziach doradza zerwanie więzów jakie łączą nas z tym światem bo grzesznik musi odradzać się na nowo, dopóki nie osiągnie czystości i dopiero po osiągnięciu odpowiedniego rozwoju wchodzi do Królestwa. Skoro ja potrafiłem znaleźć zachowane wersety w Biblii to znaczy,że przed feralnym rokiem 553 mogło być ich znacznie więcej. Kościelni edytorzy mieli sporo czasu na ukształtowanie zapisów tak żeby usunąć wszystko o wiecznej wędrówce dusz.Badania historii religii przez świeckich badaczy wskazują,że idea reinkarnacji nie była chrześcijaństwu obca i nie jest "importem ze Wschodu" jak dziś twierdzą chrześcijańscy teolodzy.Nie jestem fanatykiem religijnym i nie ufam bezmyślnie w tłumaczenie,że w religii katolickiej nigdy nie występowała idea reinkarnacji,bo bez niej nauki Jezusa tracą sens i stają się tak samo nielogiczne jak cała ta religia,która podobno opiera się na naukach Jezusa.Uważam,że dzisiejsi księża świadomie kłamią bo nie wierzę,że po studiach teologicznych nie znają historii swojej religii.Wmawia się ludziom,że kto nie wierzy w religię, ten tym samym nie wierzy w Boga.I tyle samo ludziom się wmawia,że religia jest objawieniem Boga i mamy czekać na nadejście Królestwa Bożego bo podobno Jezus je zapowiedział? „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże! Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk1,15) W tłumaczeniach teologicznych naucza się ludzi,że tymi słowami rozpoczyna Jezus swoją publiczną działalność.Bardzo wątpię w oryginalność tych słów.Pierwsze zdanie może oznaczać,że dusza Jezusa już została oświecona Światłem i sam stał się Światłem,więc Jego czas się wypełnił.Natomiast nakaz wiary w nieistniejące za życia Jezusa ewangelie mówi wyraźnie,że Jezus tego nie mógł powiedzieć i te słowa dopisano w późniejszym czasie,wkładając je w usta Chrystusa.To mi sugeruje,że te pisma mogły być jeszcze przerabiane po soborze Justyniana w 553 r który zlikwidował reinkarnację w religii.Z historii wiadomo,że Justynian zlikwidował w religii Boże Prawo dla swojej żony Teodory i to ona "przekonywała " Ojców Kościoła do wprowadzenia w ewangeliach odpowiednich zmian. Raczej jestem bardziej skłonny stwierdzić,że to "Słowo Boże"jest słowem Teodory.Justynian zwołał sobór i zaprosił na niego 159 biskupów z Cesarstwa Bizantyjskiego,którzy go popierali i zaledwie 6 z Cesarstwa Zachodniego.Papierz Wirgiliusz oczywiście protestował, ale był bezsilny wobec poczynań Justyniana,który w ten sposób przeforsował swoje poprawki i jednym pociągnięciem pióra wykreślił to, co stanowiło podstawę wiary i sedno nauk Jezusa. Dokument miał takie brzmienie. "Każdy kto popiera tajemniczą teorię o wcześniejszym istnieniu duszy i w konsekwencji o jej powrocie na ziemię(karma, lub prawo o sianiu i zbieraniu)będzie potępiony."Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

6 października o 08:48

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Moim zdaniem Teologia katolicka świadomie zniekształca sens nauk Jezusa i Ewangelie zostały świadomie zniekształcone.Usunięto, niewygodne dla Kościoła słowa Jezusa a niektóre z Ewangelii, zostały całkowicie pominięte. Z chrześcijaństwa zostało usunięte odwieczne Prawo Boga co nie oznacza, że go nigdy nie było. Po to właśnie aby ukryć powstałą pustkę po tej wierze powymyślano te piekła, czyśćce, niepokalane poczęcia, dziewictwa, zmartwychwstania i odkupienia itp itd. i w efekcie do tej pory nie wiadomo czy zbawiają nas dobre uczynki, czy wiara.WWiara w co?W historii tej religijnej organizacji "prawdy biblijne" nie zawsze były takie oczywiste bo przez długie wieki trwa w Kościele walka z Biblią i do kościelnych ustaleń dodawane są kolejne zalecenia papieży. Fragment ekspertyzy wewnątrzkościelnej sporządzonej za pontyfikatu Juliusza III (1550-1555)głosił."I wreszcie: spośród wszystkich rad, jakich możemy obecnie udzielić, najważniejszą jest ta, by dołożono wszelkich starań, iżby nikt nie miał sposobności przeczytać choćby niewielkiego fragmentu ewangelii w swoim języku narodowym i żeby z takiej sposobności nie skorzystał..." W końcu wymyślono"genialne" rozwiązanie problemu z Biblią.Wymyślono,że Tradycja Kościoła jest tym samym co Biblia. Na Soborze Trydenckim w latach 1545-1563 ogłoszono, że prawdę religijną wyraża w równym stopniu Biblia, co Tradycja,czyli to co sami księża przez wieki wymyślili. A jedyne i wyłączne prawo interpretacji Pisma Świętego spoczywa w rękach Kościoła.Uznano,że sakramenty są niezbędne do uzyskania zbawienia,czyli zbawiają nas puste rytuały które wymyślili kapłani.Przy okazji trwania soboru utworzono nowy indeks ksiąg zakazanych, który przez 400 lat będzie krępować wolność myśli,sumienia i naukę.Ale to jeszcze nie kończy kłopotów z tą wysoce problematyczną księgą z którą nie wszyscy mogą się zapoznawać,a już boże broń samemu interpretować. W bulli Unigenitus papieża Klemensa XI z 1713 r. tezy 80-96 omawiają kwestie dostępu wiernych do Biblii. Ich wymowę oddaje L. Kołakowski (w komitecie naukowym redakcji Znak zasiadają w większości duchowni katoliccy):"Po tej bulli stało się herezją — zelżywą dla pobożnych uszu, szkodliwą dla Kościoła, bezecną itd. — mówić, że Biblię może czytać każdy, nawet kobieta, i że zakazywanie tej lektury jest sprzeczne z zamysłem Bożym oraz z praktyką apostolską" Średniowiecze to okres kiedy karano śmiercią ludzi nawet za samo posiadanie Biblii,więc nic nie stało na przeszkodzie we wprowadzaniu zmian.Tak długo,jak długo ludzie nie umieli ani czytać, ani pisać,Biblia nie była problemem dla Kościoła. Postępowano tak,jakby wcale nie istniała. W końcu papież Leon XIII w 1897 r ponownie włączył Biblię do indeksu ksiąg zakazanych Kościół w zamian proponował wiernym swoją wersję Biblii w postaci okrojonej,pociętej na kawałki i rozłożonej na cały rok liturgiczny. Z roku na rok czytano te same fragmenty pomijając inne, mniej wygodne.Dopiero jednak po soborze watykańskim drugim wierni mogą słuchać i rozumieć, wcześniej wszystko było po łacinie i prości,niewykształceni ludzie nigdy nie mieli wątpliwości co do zgodności Kościoła z Biblią, gdyż tej ostatniej po prostu nie znali.Śladem po tych średniowiecznych ustaleniach jest pokutujące do dni dzisiejszych wśród wiernych przekonanie,że Biblię mają prawo tłumaczyć biskupi.Ale moim zdaniem to tylko potwierdza zjawisko,że teorie wbijane ludziom w głowy przez długi okres czasu w końcu stają się "niepodważalną boską prawdą". Nie istnieje nigdzie zastrzeżenie,że Biblia jest kierowana tylko do z góry określonej grupy osób.Biblia więc nie była pisana tylko dla księży,ale dla wszystkich ludzi, a to,że kapłani religii katolickiej zawłaszczyli ją jako swoją własność świadczy tylko o ich niegodziwości i chęci ukrycia zmiany zawartych w nich prawd i jak wiemy to ukrywanie trwa do czasów obecnych, chociaż posiadania Biblii nikt już nie przypłaca swoim życiem. Dlatego uważam,że w tym"Słowie Bożym"każdy zainteresowany mógł napisać co chciał,i mógł zmienić co chciał i dla mnie te księgi nie do końca są wiarygodne.Ważne jest tylko to o czym mówił Jezus, ale bez dopisków i religijnych udziwnień.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

7 października o 08:48

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie. Nie myślałem,że jeszcze będę wracał do początków chrześcijaństwa. Ale warto chyba przypomieć sobie o wielu sprawach i jaką historię Jezusa odkrywają badacze,którzy badają starożytne pisma.Czy to co odkrywają będzie zgodne z tym czego jesteśmy uczeni przez księży? Znowu przenosimy się w czasie w okres wczesnego średniowiecza w starcia wykrystalizowanych z pierwszych wierzeń opcji. Katolicyzmu i gnostycyzmu który spędzał sen z oczu pierwszym hierarchom Kościoła. Gnoza - odnajdywanie Boga w sobie - zagrożeniem dla kościoła masowego. Fatalny koniec gnostyków https://youtu.be/dt2D-pRXLno Kościół nauczał,że Jezus dał swoje ciało jako ofiarę za grzechy wszystkich ludzi i tylko kapłani dostali moc doprowadzić ludzi do zbawienia, a tym samym do Boga, i to kapłani są jedynymi pośrednikami pomiędzy ludźmi a Bogiem. Natomiast gnostycy nie mieli nawet najmniejszego zamiaru w to wierzyć, bo zgodnie z naukami Jezusa uważali,że każdy ma Boga w sobie. Wiara gnostyków nie była tolerowana i nawet sam diabeł nie był tak straszny jak to co głosili gnostycy.I nie myślmy,że na świecie w tym czasie panował spokój i miłość bo jak wiadomo z historii cały czas trwały wojny religijne pomiędzy Wschodem i Zachodem, bo święte cesarstwo było wstanie usunąć każdego z tego świata kto nie chciał uznać i wierzyć w świętą religię jaką stworzył Konstantyn z pierwszych wierzeń.I jeśli ktoś wierzy,że Jezus stworzył religię miłości opartą na Piotrze który się go wypierał to jest naiwny jak dziecko, bo powstała zbrodnicza organizacja która zabijała każdego kto się ośmielił nie wierzyć w jej wymyślone prawdy. W końcu w 1208 r. papież Innocenty II postanowił rozwiązać problem raz na zawsze. Ruszyły wojska papieskie razem z wojskami najemnymi. Ogniem i mieczem,w imię Boga Jedynego, a więc Jezusa, zaczęły eliminować tych którzy nie chcieli się nawrócić na "prawdziwą wiarę".Katarzy, bo to o nich jest mowa,zostali wymordowani. Setki lat później ludzie odwiedzają te miejsca, i jak się dzisiaj sądzi Katarzy zwiastowali reformację. Nie byli heretykami, ich wiata, choć tak inna od katolickiej wywodziła się z okresu wczesnego chrześcijaństwa, albo jeszcze głębiej, do czasu kiedy ludzie uważali nasz świat za świat cieni. Uważali,że odwrócili się plecami do prawdziwej rzeczywistości, a człowiek który nie może się odwrócić jest przekonany, że to co widzi jest boską rzeczywistością. A więc sięgamy aż do nauk Platona który uczył o reinkarnacji.Platon w swych dialogach podkreśla cykliczność wędrówki. Według Platona dusze po śmierci opuszczają ciała, przechodzą w zaświaty, gdzie otrzymują nagrodę lub doznają kary, zaś następnie dokonują ponownego wcielenia się. Ważnym elementem jest tutaj sąd, który czeka dusze po śmierci. Podstawą oceny jest życie, które wiodła dusza na ziemi. Jak powiada Platoński Sokrates w Państwie, istotne jest, aby było to dobre i sprawiedliwe życie. Wszelka niesprawiedliwość spotyka się bowiem z karą: „za każdy grzech popełniony i za każdego pokrzywdzonego karę ponosili; za każdy punkt dziesięciokrotną – to znaczy: raz co sto lat, bo tak długo trwa życie człowieka – aby każdy dziesięciokrotną pokutą każdą zbrodnię odpłacił.Szkoła założona w Atenach ok. 387 p.n.e. przez Platona , istniała do 529 , kiedy została zlikwidowana przez cesarza bizantyjskiego Justyniana, tego samego który zlikwidował też wiarę w reinkarnację duszy. Jednak pomimo likwidacji tych nauk wielu nadal wierzyło,że dzięki wiedzy pochodzącej z poza intelektualnej intuicji--objawienia, można zobaczyć prawdziwy duchowy świat.Wiedzę taką nazywano GNOZĄ i uważano,że religia powinna sprawić żeby w końcu człowiek zobaczył boski świat. Jednak jak już wiemy religia katolicka nie poszła w tym kierunku i nie potrafiła tego dokonać więc ogłoszono,że wszyscy którzy tak wierzą są heretykami i w imię boga jedynego postanowiono ich wymordować. W człowieku musi dokonać się przemiana i to w gnostycyzmie jest największa tajemnica. Jaka przemiana? W filmie na razie nie ma o tym mowy, ale przypuszczam,że może chodzić o przesyłane przez Ojca promienie Światła które w końcu zmieniają wibracje jego ciał energetycznych co już pozwala mu ominąć światy astralno mentalne i udać się do Boga. Natrafiamy teraz na bardzo ważną informację,że w wielu religiach istnieją dwie grupy pojęć.Jedne są przeznaczone dla ogółu, a drugie o znaczeniu mistycznym tylko dla wtajemniczonych. Jezus też tak to traktował kiedy mówił żeby nie dawać pereł świniom.Mówię o tym od dawna i posiłkuję się w tym celu pracą Piotra Listkiewicza który tłumaczy mistyczne znaczenie wersetów na zrozumiały język.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

7 października o 14:39

Wysłano

Wysłano

Cofnięto wysyłanie wiadomości

8 października o 08:54

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Jak można łatwo się domyślić z tych pierwszych wiadomości powstające religie skupiały się nie na przeżyciach duchowych,ale na świecie materialnym i walkach o zdobycie jak największej liczby wyznawców. Ale tylko nieliczni są wstanie zrozumieć alegoryczne opowieści Jezusa i pojąć, że one nie tylko opowiadają o Bogu, ale mówią też o nich samych bo dzięki nim można zrozumieć tajemnicę życia i śmierci. Z jednej więc strony mamy tych którzy rozumieją wszystko dosłownie i sprowadzali wszystko do formy materialnej. Z drugiej gnostyków, mistyków, i starożytnych filozofów którzy nie zgadzali się z tymi którzy uważali,że należy oddawać cześć konkretnemu wyobrażeniu bóstwa.Najważniejsze jest bowiem zrozumienie tajemnicy życia, które można opisywać w najróżniejszy sposób, np. alegoriami,obrazowymi opowieściami lub przypowieściami. Jedną z takich opowieści, istotną w chrześcijaństwie, jest mit o Synu Bożym,mit znany w całym starożytnym świecie. Prowadzi nas do swojego źródła-starożytnego Egiptu i Ozyrysa, starożytnej Grecji i Dionizosa, do Attisa,Adonisa,Mitry i wielu innych postaci.Według autora cofając się do tych mitów przebylibyśmy taką drogę jaką przebyli w I w. Żydzi, którzy z mistycznego mesjasza Jeszui-Jezusa uczynili umierającego i zmartwychwstającego Boga Człowieka. Ze swojej strony mogę tylko dodać,że od dawna to widzę i staram się pokazać podobieństwa historii Jezusa do wymienionych mitów w których bóstwa zmartwychwstają w tym samym ciele. Właśnie dlatego w naszej religii była potrzebna scena z Marią Magdaleną która zastaje pusty grób.Myli ukochanego z ogrodnikiem i sceny z ukazującym się materialnym Jezusem,które przeczą prawom fizyki. Czy ci którzy towarzyszyli Jezusowi byli gnostykami? Czy z Jego życia i śmierci uczynili gnostyczną konstrukcję intelektualną? Czy Jezus stał się symbolem ich wewnętrznej prawdy? Myślę,że jak zwykle prawda leży po środku.Z Biblii wiadomo,że Jezus wybierał tylko te dusze które mu wskazał Ojciec i mówi o tym wyraźnie w ewangelii Jana. "Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał." Nauczył wybranych uczni wchodzić w światy wewnętrzne, więc w tym sensie można by ich uznać za gnostyków i na pewno należeli do wiedzących, lecz trudno ocenić czy samych siebie uważali za gnostyków, i wątpię żeby uważali Jezusa za symbol.To już współczesna ocena Autor mówi,że taka alegoryczna postać może być punktem wyjścia, a punktem dojścia będzie gnoza- poznanie Boga poprzez wewnętrzny stan iluminacji. Takie opwieści, jak historia Jezusa, były w tamtym czasie popularne. Jednak utworzony Kościół poszedł inną drogą i przez 2000 lat tępiono zarówno wierzenia,które księża uznali za pogańskie i wyznawców gnozy,promując jedynie wersję Kościoła, i z czasem umocniło się więc przekonanie,że to w Jezusie pojawiła się poraz pierwszy i jedyny postać Boga Człowieka. Chrześcijaństwo jawi się więc nam jako nowa religia, jednak kiedy spojrzymy na nie od strony antyku zobaczymy zupełnie inny obraz. Początkowo wiara w Jezusa była tylko wstępem do chrześcijańskiej duchowości i opowieścią dla mas. Jej sens miał być wyjaśniony gdy uczniowie będą go wstanie przyjąć i dopiero wtedy poznali by tajemnicę Boga. Tak mówi lektor w filmie i jak możemy się tylko domyślać wybrani uczniowie poznali tę tajemnicę, jednak oni już zakończyli cykl reinkarnacji.Zostali wyprowadzeni ze strefy narodzin i mierci i zyskali życie nieśmiertelne, więc żaden z nich już nie wróci by o tym opowiedzieć. Choć przez stulecia wielu chrześcijańskich mistyków dostrzegało symboliczne i ukryte znaczenie przypowieści to kultura-religia chrześcijańska przyjęła jedynie to co jest na zewnątrz, czyli jak rozumiem przyjęto za prawdę jedynie warstwę materialną pozbawioną znaczenia mistycznego. Religia zachowała formę, ale bez jej zrozumienia.Ale myśląc materialnie nie zrozumiemy historii i celu przyjścia Jezusa bo potrzebny jest ktoś kto wytłumaczy mistyczne znaczenie przypowieści i dlatego często udostępniam prace P.Listkiewicza. Jezus Mówił,że Królestwa i Boga mamy szukać wewnątrz nas i podobnie mówił św Paweł,że Chrystusa mamy szukać w sobie. W sobie, to znaczy gdzie? Moim zdaniem w umyśle.W sobie mamy szukać tego światła bo inaczej pozostajemy w ciemności materialnego świata.Już dawno się domyśliłem,że Paweł umiał wchodzić w światy wewnętrzne bo inaczej nie spotkał by Jezusa, którego nigdy nie spotkał żywego. Ale dlaczego się upierał żeby czcić materialne ciało Jezusa?Może w ten sposób chciał zaistnieć w powstającej religii bo inaczej nie zostałby zrozumiany? Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

9 października o 08:56

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Wbrew temu co twierdzą księża Paweł nigdy nie spotkał żyjącego Jezusa, a tym bardziej Jezusa zmartwychwstałego. Usłyszał jedynie głos w drodze do Damaszku i mówi o tym zachowany werset w Dziejach Apostolskich.(Dz 9,1-20) "Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? - powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział." Myślę,że Paweł chciał przejść do historii jako współzałożyciel nowej religii i dlatego promował materialnego Jezusa na wzór starożytnych mitów, bo w enigmatyczną postać w astralnych światach ludzie nie chcieli by wierzyć i w przypadku Pawła zadziałało chyba znane nam zjawisko kiedy poseł nie głosuje zgodnie ze swoim sumieniem, ale tak jak chce jego partia. Ale my już wiemy, że Jezus uczył uczni kontaktu ze sobą w światach wewnętrznych. Podobne poglądy o odnajdowaniu Chrystusa w sobie znajdujemy w kodeksach z Nag Hammadi odnalezionych w Egipcie.Kiedyś je omawiałem dosyć szczegółowo i wynika z nich.że cały życiorys Jezusa został sfałszowany tylko po to żeby dopasować go do proroctw Starego Testamentu i na potrzeby zawiązującej się religii. Prof. Keith Hopkins również mówi,że odnalezione kodeksy zmieniły nasze poglądy na temat wczesnego chrześcijaństwa.Odnaleziono 52 manuskrypty opisujące tamtą epokę, najprawdopodobniej napisano je w którymś z egipskich klasztorów, i około IV w. zakopano na pustyni. Nienaruszone przeleżały aż do XX w. więc mamy pewność,że nikt nic nie dopisał ani nie wymazał.Z tego co pamiętam z czasu opisywania kodeksów to w tym czasie szalało już chrześcijaństwo mordujące Esseńczyków, którzy również zaliczali siebie do mistyków i być może to oni chronili w ten sposób swoją wiedzę, zresztą w omawianym filmie również pada taka sugestia. Jak wynika z historii religia, którą stworzył Konstantyn była wprowadzana siłą i kto nie chciał jej przyjąć i nadal wierzył w mistyczne nauki Jezusa, był zabijany.W ten sposób religia pozbyła się prawdziwych nauk Jezusa i wmówiła ludziom,że tylko jej wersja jest prawdziwa i ze strachu o własne życie nikt już nie protestował, więc kłamstwo wprowadzane w umysły ludzi zaczęło funkcjonować jako prawda. Jednak pradawnej wiedzy nie udało się Kościołowi Katolickiemu zniszczyć całkowicie i przetrwała, co prawda w dzisiejszych czasach jest uznawana przez Kościól za herezje, ale istnieje i można ją bez obaw o utratę życia poznawać. Pisarz Tim Freke mówi,że jest rzeczą zdumiewającą nieuznawanie przez Kościół ewangelii Tomasza i traktowanie innych pism jako heretyckie i niebezpieczne, co nam pokazuje na jak potężną organizację wyrósł Kościół Katolicki.Te niebezpieczne dla Kościoła teksty opowiadają o różnych drogach prowadzących do Boga i zbawienia. Opowiadają o potrzebie kontemplacji i podtrzymywaniu boskiej iskierki jaka w nas płonie.Ale i ten pogląd,że dusza jest iskierką, promykiem ,cząstką Boga już dawno zlikwidował Kościół. Synod w hiszpańskim mieście Toledo około roku 400 potępił hipotezę dotyczącą pochodzenia duszy, hipotezę jej emanacji — jakby była promieniem słońca — z boskości.Biskupi stwierdzili bowiem, że „dusza człowieka nie jest substancją boską czy częścią Boga, ale stworzeniem... "Jeśli zatem ktoś wierzyć będzie, że dusza jest częścią Boga lub boską substancją, niech będzie przeklęty!”. Taka wersja została przyjęta chociaż tak naprawdę nie wiedziano nic o duszy. Ale za to w ten sposób zniszczono wiedzę o istnieniu światów wewnętrznych w które wprowadzał uczni Jezus i zlikwidowano wcześniejsze życie duszy. I jak wszyscy wiemy to życie zaczyna się od wdmuchnięcia przez Boga tchnienia życia w konkretne ciało. Ale czy wiedza mówiąca,że ludzie mają szukać Boga w sobie może być niebezpieczna? Przecież wiemy,że tego właśnie Jezus uczył wybranych uczni.Paradoksalnie właśnie ten fakt jest niebezpieczny bo jeśli ktoś nie jest fanatykiem religijnym to zaczyna zadawać pytania i odkrywa,że istnieją w naszej świadomości światy wewnętrzne, a religia jest kolosem stojącym na glinianych nogach. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

10 października o 08:42

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Od wielu lat już zbieram i porównuję tę wiedzę, i nie znalazłem ani jednej osoby potrafiącej mi wyjaśnić dlaczego zbawione przez Jezusa dusze nie rodzą się w niebie, gdzie jest miejsce dla zbawionych, tylko nadal muszą ożywiać materialne ciała na Ziemi. Nie znalazłem też nikogo kto potrafiłby logicznie wyjaśnić zabijanie ludzi przez "Boga" w Starym Testamencie i dlaczego Nowy Testament zamiast na naukach mistycznych skupia się na stronie materialnej życia Jezusa. Nie znalazłem ani jednego dowodu na to,że religia w której mamy wiele sprzeczności mówi prawdę, i do tego jeszcze prawdę objawioną. Ale jak ktoś chce w to wierzyć to proszę bardzo. Ja dzięki Bogu nie muszę i nie muszę się bać odrzucenia przez Boga, bo wiem,że to jest tylko straszenie ciemnych ludzi,którym brak odwagi by szukać własnej drogi do Boga.Nie muszę się też obawiać,że nie dojdę do zbawienia. Na pewno dostąpię tego jak przyjdzie mój czas i wtedy znajdzie mnie Mistrz, który mnie wyprowadzi z poziomu materii i odprowadzi do Ojca.A na razie będę wracał tak jak wszyscy w ten świat ciemności gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów, w życie które dla Jezusa było stanem potępienia. Bo fakt,że religia zlikwidowała ten proces, dla samego procesu nie ma znaczenia. Dużo włączam własnych informacji więc przypomę film który omawiam. Gnoza - odnajdywanie Boga w sobie - zagrożeniem dla kościoła masowego. Fatalny koniec gnostyków https://youtu.be/dt2D-pRXLno Jesteśmy w 8,30 min i była mowa o kodeksach które opowiadają o różnych drogach jakie prowadzą do zbawienia, z których wynika,że Boga mamy w sobie a dusza jest Jego Iskierką. Boga możemy szukać w sobie sami, bez pomocy kapłanów i biskupów. Prof. Keith Hopkins cieszy się,że taka wersja jest bardzo atrakcyjna, i taką atrakcyjność zapewnia gnostycyzm bo czyni z religii doświadczenie indywidualne i eliminuje pośrednictwo Kościoła. Profesor uważa,że gnostycyzm jest tym czego ludzie poszukiwali bo chcieli samodzielnie dotrzeć do Boga. Ale ja tego nie widzę w tak łatwej wersji i moim zdaniem gnostycy potrafili dotrzeć poza granicę trzeciego oka i zobaczyć Światło, które podobnie jak chrześcijanie, interpretowali jako Boga.Czy jednak docierali do Boga? Moim zdaniem widzieli światło duszy, które Jezus nazywał lampą. "33 Nikt nie zapala lampy i nie umieszcza jej w ukryciu ani pod korcem, lecz na świeczniku, aby jej blask widzieli ci, którzy wchodzą. 34 Lampą ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie rozświetlone. Lecz jeśli jest chore, ciało twoje będzie również w ciemności. 35 Bacz więc, czy światło, które jest w tobie, nie jest ciemnością. 36 Jeśli zatem całe twoje ciało jest rozświetlone, nie mając w sobie żadnej części ciemnej, całe będzie rozświetlone, jak gdyby lampa oświecała cię swym blaskiem».(Łk, 11, 33-36) Różnie ten werset brzmi w zależności od tłumaczenia,ale sens jest jeden. Jezus mówi,że mamy w sobie światło, którym powinniśmy się kierować w stronę światów wewnętrznych, które są tym światłem rozświetlone, Wiadomo,że potrzebujemy do tego ogromnego skupienia swojej uwagi i powinniśmy dążyć do tego modląc się w ciszy i samotności, jak gnostycy, bo tylko taki sposób modlenia się zalecał Jezus. Jeśli nie umiemy tego zrobić, to pozostajemy w ciemności materialnego świata.W tej samej ciemności do której Król wyrzucał niezaproszonych gości. Tak łatwo nie opuścimy strefy narodzin i śmierci bo co zrobić z długami karmicznymi? Dusza zanieczyszczona materią nie złączy się z Ojcem, i nie powinniśmy zapominać,że Jezus wyraźnie stwierdza w przypowieści o zapraszanych gościach o odrzuceniu duszy z powrotem do świata zewnętrznego jeśli nie została wybrana i przyprowadzona przez Chrystusa Syna Bożego. A świat zewnętrzny nie oznacza niczego innego jak nasz świat w który dusza musi wrócić, i od razy radzę sobie wybić z głowy powrót do tego samego ciała bo to należy tylko do pomysłów religijnych.Jezus sam mówił,że odprowadza do Ojca jedynie te dusze które naznaczył Ojciec. Co więc z pozostającymi w materialnym świecie? Nie trafią do Boga? Oczywiście, że trafią, ale muszą poczekać aż zostaną wyznaczone, i wtedy znajdzie je kolejny Chrystus."Wielu bowiem jest zaproszonych, lecz niewielu wybranych." A to oznacza, w moim rozumieniu reinkarnację. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

11 października o 08:46

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz