27 września o 08:44
Andrzej
Witam
serdecznie.Opisałam moją historię także dlatego, żeby ludzie, którzy ją
przeczytają, podchodzili do ludzi inaczej. Jest tyle zła wokół, tyle
głupoty w kontaktach między ludźmi. Po tym przeżyciu jestem przekonana,
że w naszym życiu chodzi o coś więcej, że są jakieś reguły gry, w której
uczestniczymy. Porównałabym nasze życie do szkoły, w której wszyscy
musimy pobrać lekcję po to, aby stać się bardziej doskonałymi istotami.
Tak to mnie więcej widzę, choć nie interesuję się żadną religią lub
filozofią. Moją historię proszę potraktować jako sygnał, który może
pokazać, jaki cel może mieć ludzkie życie. Jeśli tak jest, a ja wierzę w
to bardzo, to uważajcie na każdego człowieka, którego spotykacie w
Waszym życiu. Nigdy bowiem nie wiecie, czy to, co robicie innemu
człowiekowi nie wróci kiedyś w tym czy innym wcieleniu. Nie wiem, jak
potraktujecie mój list i czy wyda Wam się interesujący, ale bardzo
chciałam to kiedyś komuś opowiedzieć. Od tego czasu pogodziłam się z
życiem i wierzę, że nawet największe cierpienie ma jakiś sens, choć
pozornie wydaje się ono absurdalne. Jeśli chcecie, możecie moją historię
wydrukować, ale proszę o nie podawanie moich danych. Życzę powodzenia w
Waszych działaniach!
((Nasza bohaterka jest typową ateistką. Nie wierzy ani w Boga,ani w
duszę i nie wie,że żyje dzięki jej energii. Dodatkowo nie wierzyła w
reinkarnację, a jednak jej doświadczyła.W czasie seansu zobaczyła jak w
poprzednim wcieleniu doświadczała w ciele mężczyzny rozkochującego w
sobie kobiety tylko po to,żeby je z przyjemnością porzucić.Co więc
dostała,religijną wesję z niebem i piekłem, czy wersję jaką mamy w
Biblii i o której mówił Jezus przestrzegając przed Prawem Przyczyny i
Skutku?
"Jak postępowałeś, tak postąpię z tobą. Odpłata za twoje postępki
spadnie na twoją głowę".(Księga Abdiasza 1, 15 )
W obecnym wcieleniu musi walczyć o odrobinę uczucia, które odrzucała.
Czyli znalazła się w odwrotnej sytuacji jaką sama stworzyła.Znam podobne
przypadki z mojej młodości,ale najczęściej tak robiły moje koleżanki.
Rozkochiwały w sobie i obiecywały cuda, by za jakiś czas porzucić. Jeśli
nie doświadczyliśmy tego na własnej skórze to na pewno słyszeliśmy o
podobnych przypadkach w których tzw " łowcy posagów" wyszukują bogate
starsze kobiety tylko po to żeby je w sobie rozkochać, zdobyć ich
majątek i porzucić.Coraz częściej młodzi umieszczają nagie zdjęcia bez
zgody osób rozkochanych w sobie dla zysku lub zemsty, lub tylko po to
żeby się z nich wyśmiewać, bo uważamy to za dobry żart.Ale czy ktoś się
zastanawia jakie uczucia wywołuje takim "żartem"? Myślę,że to też nie
pozostanie bez echa bo istnieje zapis na pozionie Kronik Akaszy i Prawo
Przyczyny i Skutku nikomu o tym zachowaniu nie zapomni i w kolejnym
życiu kat stanie się ofiarą. Niestety część ludzi bawi się uczuciami
innych i stąd mamy te samobójstwa.Jednak nie tylko mężczyźni potrafią
się tak zachowywać i kobiety potrafią w sobie rozkochać i porzucić
Widzimy w jaki sposób zadziałało prawo siewu i zbioru? To nie jest
religijne rzucanie nasion z przypowieści o siewcy gdzie w zależności od
miejsca w którym upadną albo wydadzą plon, albo nie.
Tak naprawdę ta przypowieść nie opowiada o prawie przyczyny i skutku,
ale o tym jak ludzie przyjmują wiedzę przekazywaną przez Jezusa.To
wiedza jest tymi nasionami, które skiełkują jeśli padną na właściwy
grunt i ludzie albo przyjmą za prawdę Jego słowa,albo nie i nie ma to
nic wspólnego z prawem karmy,które jest bardzo ważne bo to ono decyduje o
naszych życiach!!!Santi Dewi z Indii pamiętająca swoje życie ze
wszystkimi szczegółami stwierdziła,że wszyscy,bez względu na
narodowość,rasę,kulturę i wyznanie religijne jesteśmy jednością
energetyczną i gdyby ludzie o tym wiedzieli to nigdy by przeciw sobie
nie występowali. Sądzę więc,że chodziło jej o to,że nas wszystkich
ożywia ta sama energia, której równowagi nie powinniśmy zakłócać.Nie
musimy w cytowane historie wierzyć, ale czy nie warto się zastanowić.
Jeśli sami nie chcemy się zmienić to nic nam nie pomogą modlitwy do
Matki Boskiej o lepszy świat i jeśli nic nie zmienimy to dostaniemy to
co sami dajemy bo jesteśmy stale tą samą energią.
Czy wracająca dusza ma jakikolwiek wybór nowego ciała i wersji życia i
czy na jakość nowego wcielenia ma wpływ równowaga energetyczna? Z
relacji wiem,że częściowo na pewno tak. Doktor Kaczorowski w rozmowie o
reinkarnacji mówił,że w zasadzie nasze życia się nie zmieniają, i to
może być prawda. Kiedyś również spotkałem się z taką opinią, ale już
niestety nie pamiętam od kogo. Ale obserwując środowisko w którym żyję
jakoś nie widzę żeby większość była szczęśliwa.Raczej jest wprost
przeciwnie.Łączymy się w pary i najczęściej wygląda to tak,że jedno
wypruwa sobie żyły dla związku, a drugie jest zwykłym pasożytem.
Dlaczego tak jest i co robić żeby ich nie dostawać?Pozdrawiam
serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz