marca o 08:40
Andrzej
Witam
serdecznie((Oczywiście,że dla nas w materialnym świecie śmierć istnieje
bo przecież widzimy jak umierają nasi bliscy.Umierają rośliny i
zwierzęta.Ale trzeba wyraźnie podkreślić,że dotyczy to zjawisko tylko
form materialnych w materialnym świecie. Jednak z punktu widzenia
nieśmiertelnej duszy,śmierć ciała nie ma znaczenia i jest jednym z
etapów w wiecznym życiu i właśnie o tym mówi Jezus w ewangelii Jana,że
masze ciała muszą się wiele razy rodzić i umierać, zanim nasza dusza
trafi do Królestwa.
Poszczególne etapy materialnego życia mają nas doprowadzić do bycia
naprawdę dobrymi,
bezinteresownymi ludźmi.Jezus określił to w ewangelii Mateusza słowami
"Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”
Ale czy my-zazdrośni,mściwi,samolubni i pazerni na wszelkie materialne
dobra chcemy tacy być jak uczył Jezus?
Santi Dewi sama wie,że daleko jej do takiego stanu i sama stwierdziła,że
jej nauka jeszcze nie skończyła się,więc
nie była gotowa na połączenie ze Światłem. Teraz już wie,że
przywiązała się uczuciowo do ukochanych,których pozostawiła w
materialnym świecie i to jak sama mówi było jej największym błędem!!
Z tego co już wiem to właśnie to przywiązanie do materialnego świata nie
pozwoliło na to żeby wznieść się wyżej.
Jednak gdyby nawet chciała dalej iść sama, to czy by się jej udało
połczyć z Bogiem?Jezus w przypowieści o zapraszanych gościach temu
zaprzecza i mówi,że nawet gdyby sama doszła tak wysoko, to została by
wycofana na zewnątrz w ciemność materialnego świata,gdzie mamy płacz i
zgrzytanie zębów, bo gościa może przyprowadzić tylko wysłany po niego
Posłaniec.
Nasza bohaterka nie została wybrana do powrotu i nie prowadził jej
Posłaniec przysłany przez Ojca,więc nie miał jej kto wprowadzić jej na
ścieżkę duchową i odprowadzić na poziom Boga.Śmierć rzeczywiście
istnieje tylko dla materialnych ciał,ale jest tylko niezbędnym etapem w
procesie wiecznego życia.Nasza bohaterka mówi też o nieprzyjemnych
narodzinach co znamy z badań dr Helen Wambach.Dawno już doszedłem do
wniosku,że być może druga strona chce nam w końcu uświadomić, że fenomen
wiecznej wędrówki dusz jest faktem, a droga religijna, obrzędy, rytuały
itd. prowadzi nas prosto do kolejnych wcieleń i nie bez przyczyny mamy
się wystrzegać udziału w takich rytuałach.
"Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi
po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca
waszego, który jest w niebie.(Mt 6,1-15)" Niestety to nas przywiązuje do
poziomu Szatana i tak samo jak nie odcięcie uczuciowo się od tego
świata o czymym mówił Jezus prowadzi nas prosto w kolejne
wcielenia,czyli w ponowne połączenie nieśmiertelnej duszy ze śmiertelnym
ciałem,co jest dla nieśmiertelnej istoty stanem potępienia.
Przywiązanie do świata materii prowadzi nas prosto w cykl narodzin i
śmierci, zamiast do życia wiecznego I właśnie o takim procesie, w który
nie chcemy wierzyć opowiada Bóg posługujący się ciałem Jezusa w
przypowieściach i ewangeliach,a jak to wszystko działa w przystępny
sposób tłumaczyli nam Piotr Listkiewicz, i Grzegorz Sławicki, i o tym
samym mówi nam Robert Monroe.
Ale kto nie chce tej wiedzy uznać,to nie musi.Zawsze może pozostać przy
religii i czuć się zbawionym.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka i życzę
ciekawych przemyśleń
2 marca o 09:38
Wysłano
Rzeka płynie na północ, wiatr dmie na południe.
Każdy człowiek ma swoją godzinę.
Wysłano
prawdopodobnie
zksięgi Umarłych stworzono 10 przykazań Bożych ,ale niemniej wszystko
dotyczy ciąła , nie wiele duszy ...nawet w tej księdze... bo czymże jest czynienie nawet dobrych uczynków materialnych ,one tez powinny być duchowe ... :)czyli względem duszy ...
Wysłano
a naogół sa wobec ciała ...
2 marca o 11:44
Andrzej
Przestrzeganie
przykazan ma zapobiegać powstawaniu ujemnych długów, a robienie dobrych
rzeczy zapewnia nam łatwiejsze kolejne wcielenie. To wszystko robimy
przy pomocy ciala,więc dlatego przykazania dotyczą ciala
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Wysłano
a jakie przykaznia dotyczą duszy ,
Andrzej
Nie ma takich
2 marca o 12:34
Andrzej
Wiem
Aniu,że przykazania zostały przerobione z egipskiej religii
i kiedyś doszukałem się trzech wersji chrześcijańskiego dekalogu. Ale to
nie ma znaczenia.
Będąc w tym świecie mamy ich przestrzegać bo dobre uczynki zapewnią nam
łatwiejsze kolejne życia. Dlatego Bóg ustami Jezusa twierdzi,że mamy się
wystrzegać złości,mściwości,nienawiści,itd.Jezus też zakazuje nam
kierować swoje serce w stronę materialnego świata. Myślisz,że chodzi o
mięsień pompujący krew?Bo moim zdaniem Jezus mówi o uczuciach i nie
darmo się mówi,że kogoś kochamy całym sercem.Ale kto kocha ten świat,
ten go nie opuści i przykład tego mamy w historii Santi Dewi.Bo jak mówi
w ewangelii Jana zanim będziemy się nadawali do Królestwa będziemy
musieli wiele razy się rodzić i umierać,a jacy są ludzie to chyba
wiesz.To materialne ciała mają w końcu doprowadzić do uwolnienia
duszy,ale stanie się to dopiero wtedy jak ją Bóg naznaczy do powrotu.
2 marca o 22:22
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
3 Wysłanoprawdopodobnie
zksięgi Umarłych stworzono 10 przykazań Bożych ,ale niemniej wszystko
dotyczy ciąła , nie wiele duszy ...nawet w tej księdze... bo czymże jest czynienie nawet dobrych uczynków materialnych ,one tez powinny być duchowe ... :)czyli względem duszy ... Wysłanoa naogół sa wobec ciała ... 2 marca o 11:44
Andrzej
Przestrzeganie
przykazan ma zapobiegać powstawaniu ujemnych długów, a robienie dobrych
rzeczy zapewnia nam łatwiejsze kolejne wcielenie. To wszystko robimy
przy pomocy ciala,więc dlatego przykazania dotyczą ciala
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Wysłano
a jakie przykaznia dotyczą duszy , Andrzej
Nie ma takich2 marca o 12:34
Andrzej
Wiem
Aniu,że przykazania zostały przerobione z egipskiej religii
i kiedyś doszukałem się trzech wersji chrześcijańskiego dekalogu. Ale to
nie ma znaczenia.
Będąc w tym świecie mamy ich przestrzegać bo dobre uczynki zapewnią nam
łatwiejsze kolejne życia. Dlatego Bóg ustami Jezusa twierdzi,że mamy się
wystrzegać złości,mściwości,nienawiści,itd.Jezus też zakazuje nam
kierować swoje serce w stronę materialnego świata. Myślisz,że chodzi o
mięsień pompujący krew?Bo moim zdaniem Jezus mówi o uczuciach i nie
darmo się mówi,że kogoś kochamy całym sercem.Ale kto kocha ten świat,
ten go nie opuści i przykład tego mamy w historii Santi Dewi.Bo jak mówi
w ewangelii Jana zanim będziemy się nadawali do Królestwa będziemy
musieli wiele razy się rodzić i umierać,a jacy są ludzie to chyba
wiesz.To materialne ciała mają w końcu doprowadzić do uwolnienia
duszy,ale stanie się to dopiero wtedy jak ją Bóg naznaczy do powrotu.2 marca o 22:22
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
3 marca o 08:44
Andrzej
Witam
serdecznie.((Wypada wspomnieć,że przywiązanie do materialnego
świata,który w ewangelii Jana-Jezus nazywa mordercą i ojcem kłamstwa,
jest dla nas szkodliwe bo opóźnia nasz powrót do Ojca.Działa to w obie
strony,tzn. tak jak u naszej bohaterki, która sama chciała powrotu,ale
też uczuciami przywiązujemy naszych najbliższych nie godząc się z ich
odejściem .Stale o nich myśląc,żałując ich odejścia i tęskniąc działamy
na ich szkodę bo w takich przypadkach to my zarzucamy na nich te
"łańcuchy" i zmuszamy do powrotu.
Dlatego w badaniach dr Newtona zmarli zawsze starają się wyciszyć nasz
żal i rozpacz.Niestety uczucia działają jak żelazne łańcuchy,których nie
chcemy i nie potrafimy zerwać.
Tylko w materialnym świecie mamy do czynienia ze zjawiskiem śmierci co
obrazowo można przedstawić jako porzucenie przez duszę tymczasowej
powłoki/ubrania,żeby po jakimś czasie ubrać nowe "ubranie" i dokładnie
tak się stało w przypadku naszej bohaterki.
Mnie jednak bardziej interesuje zachowana pamięć u Santi Dewi.
Jej brak,dla przeciwników reinkarnacji, jest dowodem,że takie zjawisko
nie istnieje i z obserwacji życia wiemy,że znakomita większość ludzi
niczego nie pamięta i tak powinno być. Religia nam tego fenomenu nie
wytłumaczy bo w niej reinkarnacja nie istnieje.Jednak Grzegorz Sławicki
twierdził,że nasze energetyczne ciała odchodząc z tego świata powinny
połączyć się z duszą i w niej się rozładować,czyli przekazać wszystkie
zgromadzone w materialnym życiu doświadczenia.
Wtedy pamięć o przebytym życiu pozostaje w duszy,która stwarza nowe
ciała energetyczne i razem "ubiorą" kolejne ciało.
Rodzi się,więc nowe ciało z nową świadomością,która nie może pamiętać
nic z poprzedniego życia bo nie brała w nim udziału i według Sławickiego
taki proces może trwać średnio tyle ile wynosiła długość życia danej
osoby.Ale i Sławicki podkreślał,że nie ma na to żadnej normy i tak mamy w
przypadku naszej bohaterki.Jej wyjaśnienie pamięci poprzedniego
wcielenia jest ciekawe. Ale czy naprawdę zachowują ją ci którzy kurczowo
czepiają się życia? Nie jestem do końca przekonany takim wyjaśnieniem
bo wiadomo,że nikt nie chce odchodzić z tego świata, który uważamy za
piękny i jedyny w swoim rodzaju.
Moim skromnym zdaniem jej ciała energetyczne-astralne i mentalne nie
przekazały duszy zgromadzonych doświadczeń i nie rozładowały się,więc
jej świadomość została zachowana w nienaruszonym stanie.Weszła w nowe
ciało z tą samą świadomością,więc wszystko pozostało w jej
pamięci.Trudno nawet stwierdzić czy jej ciała energetyczne w ogóle
połączyły się z duszą,czy od razu przeniosła się na poziomy astralne
Nie musimy w takie relacje wierzyć,ale takich przypadków na całym
świecie są tysiące i pojawiają się nawet w rodzinach chrześcijan dla
których reinkarnacja jest przejętym od pogan poglądem i straszną herezją
w którą w żadnym razie nie wolno wierzyć bo taka wiara prowadzi do
najcięższych grzechów. Jednak,moim zdaniem,zaprzeczający temu zjawisku
ludzie nie znają treści ewangelii i nie potrafią połączyć w całość
wszystkich wypowiedzi Jezusa,który mówi wyraźnie w ewangelii Jana,że
musimy się wiele razy rodzić i umierać bo po jednym życiu nie nadajemy
się do Królestwa.Bóg ustami Jezusa twierdzi,że mamy się wystrzegać
złości,mściwości,nienawiści,itd.Jezus też zakazuje nam kierować swoje
serce w stronę materialnego świata. Myślimy,że chodzi o mięsień
pompujący krew?Moim zdaniem Jezus mówi o uczuciach i nie darmo się
mówi,że kogoś kochamy całym sercem.Ale kto kocha ten świat, ten go nie
opuści i przykład tego mamy w historii Santi Dewi i w ewangelii Mateusza
Jezus mówi,że jesteśmy w więzieniu,którego nikt nie opuści zanim nie
spłaci do ostatniego grosza swoich długów. Sama nasza bochaterka użyła
terminu,że została "skazana" na ponowne życie.Religia nam nie potwierdzi
takich przypadków,bo księża przez wieki stworzyli swoją wersję w której
zaprzeczają słowom Boga,ale Ojciec ustami Jezusa twierdził,że musimy
się wiele razy rodzić i umierać zanim będziemy się nadawali do Królestwa
i w przypowieści o zapraszanych gościach, mówił,że ten świat mogą
opuścić tylko dusze wybrane przez Ojca po które zostanie przysłany
Posłaniec. To on da nam ten "owoc z drzewa życia",czyli swoją wiedzę i
wprowadzi nas na naszą ścieżkę duchową i będzie naszą drogą do
Ojca.Wierzymy czy nie to Bóg ustami Jezusa zaprzecza religijnej
wersji,ale wersję Boga potwierdzają przypadki jakie wyszukuję.Kto jednak
nie chce w to wierzyć to nie musi,ale życzę każdemu żeby przynajmniej
używał inteligencji.
Santi Dewi - Dziewczynka, która już kiedyś żyła
https://youtu.be/v7MfLjpigWw
Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń3 marca o 22:27
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
4 marca o 08:53
Andrzej
Witam
serdecznie.W ewangeliach Ojciec poprzez Jezusa mówi,że materialny
świat jest mordercą i kłamcą, i tylko On wybiera i naznacza dusze do
powrotu.Wysyła po nie posłańca,który je zainicjuje i wprowadzi na
ścieżkę duchową,która prowadzi do Domu Ojca.Chrześcijanie tych słów Boga
nie znają,a księża im zaprzeczają,twierdząc,że to oni i religia
Kościoła prowadzi do zbawienia.
Posłuchajmy jeszcze raz tłumaczenia sensu ścieżki duchowej.Sens ścieżki
duchowej od strony mistycznej przedstawia Piotr Listkiewicz.
" MISTYCYZM 10 - ŚCIEŻKA
https://youtu.be/Fbq1BTYMFG0
"
Autor opowiada nam, na podstawie przemyśleń chińskiego mistyka Lao Tsu, o
Mocy Stwórczej która stwarza, utrzymuje i napędza Wszechświat. Moc ta
działa jednocześnie w dwóch kierunkach. W ruchu odśrodkowym wypływa z
Boga i płynie w kierunku materialnego świata po drodze stwarzając i
utrzymując wszystko.Natomiast w ruchu dośrodkowym wraca do Boga po
drodze niszcząc i modyfikując wszystko.Lao Tsu zauważył również,że ta
Moc służy duszy w nieustannym schodzeniu do świata materialnego, oraz
jest"pojazdem"i ścieżką która może zaprowadzić duszę z powrotem do
Boskiego Źródła.Autor mówi,że w ten sposób powstał termin "Tao" który
oznacza ścieżkę lub drogę.Z czasem wszystkie główne religie uznały Moc
Twórczą jako nierozerwalne łącze z Bogiem, ale wiadomo też,że stworzyły
własne wersje pojęcia dróg prowadzących do Boga, i jak wiemy z religii,
w chrześcijaństwie jest nią wiara w ciało Jezusa, co w moim rozumieniu
nie ma nic wspólnego z rozwojem duchowym ani ścieżką na której
powinniśmy się znaleźć żeby wyzwolić duszę z koła narodzin i śmierci.Ono
nie istnieje w religii chrześcijan, więc wygląda na to,że zastąpiono je
koniecznością wiary w Jezusa.
Wracajmy jednak do filmu bo niczego się nie dowiemy.Autor mówi,że 500
lat p.n.e.Pitagoras nazwał tę Moc jako Logos co zostało przetłumaczone
jako Verbum czyli Słowo,a z czasem dodano do niego wiele różnych
określeń w celu łatwiejszego zrozumienia jego atrybutów. Moim zdaniem to
może być przyczyną podzielenia jednego Boga na poszczególne frakcje
religijne, i każda ma swojego, upierając się,że tylko ten którego uznaje
dana religia jest prawdziwy.Autor twierdzi,że terminy, które przyjęto
są bardziej adekwatne na okreslenie drogi ponieważ Boska Moc Stwórcza
wyraża się w postaci dźwięku, który w różnych kulturach jest różnie
nazywany. Np. Głosem Boga,Duchem Świętym,głosem z nieba,rozkazem który
stwarza świat, muzyką sfer, ale jest również nazywany miłością i
mądrością bo Bóg w swej mądrości daje siebie wysyłając tę Moc w celu
tworzenia i w ten sposób możemy poznać tę Moc przyglądając się dziełu
stworzenia, czyli wszystkiemu co nas otacza.
W tej chwili na ekranie pojawia się pytanie.
Powiedziałeś,że Słowo jest słyszalne...Jak można usłyszeć energię?
Hm. Dla każdego kto zna podstawy praw fizyki to pytanie brzmi dziwnie,
bo wiadomo. że głos wprawia w drgania materię i właśnie te drgania nasz
organ słuchu odbiera jako głos lub muzykę. Ale jeśli chodzi o słyszenie
głosu Słowa to pewnie chodzi o inny sposób przekazu.I nie mylę się bo
autor mówi to samo, ale również dodaje,że dźwięku boskiego przekazu nie
usłuszymy materialnym organem słuchu, lecz wewnętrznym organem który nie
ma nic wspólnego z uchem. Ten organ odbiera wibracje rezonujące z
wyższymi światami.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych
przemyśleń5 marca o 08:55
Andrzej
Witam
serdecznie.Kto je może ten tajemniczy dzwięk odebrać i usłyszeć?
Autor mówi,że w zasadzie każdy, bo każdy ma go w sobie. Często nawet nie
wiemy skąd ten dźwięk przychodzi, a ja się zaczynam zastanawiać czy aby
nie pomyliłem tego tajemniczego dźwięku z falami Światła o którym
opowiadał kiedyś Grzegorz Sławicki.A może każdy to samo zjawisko nazywa
go inaczej?Być może tak, ale nie pomyliłem miejsca na którym ma się
skupiać nasza uwaga. Nieraz w ciszy, wieczorem. tuż przed zaśnięciem
możemy go usłyszeć gdy nasza uwaga skupi się w punkcie pomiędzy brwiami,
tuż nad nasadą nosa, i czasami jest to cichutki dźwięk, a czasami
bardzo głośny. Piotr mówi,że jednak pojawienie się tego dźwięku należy
do przypadków sporadycznych, co raczej bym potraktował jako rzadkość.Ale
jeśli pojawia się często to niektórzy ludzie szukają pomocy u lekarzy, a
jeśli to nie pomaga, to starają się go zagłuszyć różnymi sposobami.
Czy możemy sami wywołać ten dźwięk?
Piotr mówi,że ten dźwięk można wywołać podczas medytacji i najczęściej
słyszą go medytujący u których uaktywnia się organ wewnętrznego
słyszenia, i u ludzi których uwaga jest skupiona w centrum pomiędzy
oczami. Wtedy umysł się samoistnie otwiera na to co się dzieje wewnątrz i
dźwięk staje się słyszalny.Aha, pewnie zapytamy gdzie jest to wewnątrz
na które otwiera się umysł?
To światy wewnętrzne naszej duszy. W stosunku do naszych świadomości
świat materialny jest światem ZEWNĘTRZNYM. A światy astralne w
świadomości są światem WEWNĘTRZNYM.I na światy wewnętrzne które mamy w
swojej duszy otwiera się umysł.
To nie dźwięk skądś przychodzi bo on jest stale obecny w naszej duszy,
tylko maksymalne skupienie pozwala go usłyszeć i otworzyć duszę na
światy wewnętrzne. I myślę,że to było celem Jezusa kiedy nakazywał
wystrzegać się zbiorowych modlitw
"Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi
po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca
waszego, który jest w niebie.(Mt 6,1-15),a zalecał nam modlitwę w
samotności i ciszy.
."Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i
módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi
w ukryciu, odda tobie.(Mt 6,5-6)"
Celem modlitwy w samotności jest takie skoncentrowanie świadomości
żebyśmy dotarli w głąb naszej duszy. A jak wiadomo z relacji Danuty
Lenarczyk i Gabrielle Orr celem takiego sposobu modlenia się jest
podniesienie naszych wibracji i połączenie z obszarem energetycznym
Kronik Akaszy gdzie są zapisane wszystkie nasze wcielenia.A Piotr mówi o
otwarciu umysłu na naszą wewnętrzną stronę,więc i na Akaszę. Czy to
zalecenie Jezusa miałoby sens w wersji z jednym życiem? Co za różnica?
Według księży nie musimy skupiać świadomości bo w tłoku i hałasie to i
tak nie jest możliwe. Można tylko przeczytać modlitwę z książeczki, byle
tylko przyjść do kościoła i dać na tacę. Ale Jezus naucza wyraźnie,że
nie powinniśmy sobie tutaj zbierać skarbów i nie tu kierować swoje
serce.A jak wiemy z dawnego wykładu Grzegorza Sławickiego nie jest dla
nas obojętne jak pokierujemy przepływem energii przez swoje ciało i w
którą stronę będziemy się kierowali Ale tak naprawdę to ludzie mają
gdzieś nauki Jezusa bo wystarczy, że ksiądz zadzwoni na mszę to biegną
żeby nikt nie zajął im ławki i żeby ich sąsiedzi nie obgadali,że ominęli
mszę. Zresztą sądzę po zachowaniu tych którzy mają się za zastępców
Jezusa,że też mają go gdzieś.
I właśnie Piotr pośrednio potwierdza moje spostrzeżenia. Wszyscy możemy
się łączyć ze światami wewnętrznymi w których mamy Źródło ale musimy być
do tego dostrojeni, bo inaczej dźwięk przychodzi i odchodzi. Piotr to
łączenie nazywa słyszeniem dźwięku, Grzegorz Sławicki nazywał promykami i
falami światła, A Danuta Lenarczyk i Gabrielle Orr nazywają po prostu
osiągnięciem wysokich wibracji częstotliwości.A Jezus mówi,że aby ten
stan osiągnąć potrzeba nam modlitwy w ciszy w warunkach które nie
rozproszą świadomości Moim zdaniem wszyscy mówią o tym samym,tylko każdy
mazywa to inaczej.Ale to tylko moje spostrzeżenia z którymi nikt się
nie musi zgadzać, i tak naprawdę to sądzę, że jeśli ktoś uważa inaczej i
inaczej rozumie sens słów Jezusa to może pozostać przy swoich
przekonaniach bo ja też nie jestem wszystkowiedzący.
Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń5 marca o 09:36
Wysłano
u mnie w pokoju tez coś w nocy przeciągle jednostajnie dzwoni już się
zastanwiałam ,czy ktoś jakiegoś agregotora nie puścił .. , to tak jakby w uszach dzwoniła linia elektryczna , wkurzajce uczucie i też bym poszła do lekarza z uszami ...
bo nikt iczego nocą nie włancza.. sasiadka chodzi spac z kurami o 19tej
, i najlepiej by jej odpowiadało jakbym ja tez tak szła spac a ja
jestem nocny marek długo nie śpie a rankiem bym pospała, a ona o 4tej
wstaje , a przecież o tej porze jeszcze kur w kurniku śpią ,a mi
tłumaczy ze mało wiem , bo kury chodzą spać przed zmierzchem a wstają
przed świtem ... , najlepiej by było jakbym to ja się dostosowała do ich rytmu dnia ,a dlaczego ..jak to nie mój tryb życia ...Wysłano
Bez
przerwy posyła mi jakieś obrazki w messenger , oczywiście religijne , a
ja mam wrażenie że sprawdza czy jestem w domu w ten sposób .. ,
tez ma swoje za uszami nie ma ludzi bez wad ,,,stwierdzam z perspektywy
czasu , tez oczywiście pobożna i religijna ,biega do kościółka , a
potem psoci .. ale ma tez wiele dobrych cech charakteru , i bilans się
wyrównuje ... tak wiec nie wiem co wydaje w pokoju w nocy jednostajny dżwięk który mnie denerwuje... 5 marca o 21:43
Andrzej
Wiesz?
Jak masz centralne ogrzewanie to moze być dźwięk pomp który się
rozchodzi przez rury. Słychać to w nocy jak jest zupełnie cicho.. Ja od
czasu jak zacząłem szukać wiedzy to stale słyszę dźwięk podobny do
cykania swierszczy. A zastanowilas się jak Twoje odkrycie o pochodzeniu
przykazań z religii egipskiej pasuje do biblijnej historii w której Bóg
napisał je na kamiennych tablicach o dał Mojzeszowi? Moim zdaniem
Mojżesz byl Chrystusem w wyprowadził niewielką grupę naznaczonych i w
opisach biblijnych połączono to z mitami sumeryjskimi kiedy Annunaki
walczyli o władzę i każdy z nich przyciągał plemiona na swoją stronę . A
zabieg laserowy się udałAndrzej
5 marca o 22:02
Wysłano
Ciesze
się że zabieg Laserowy się udał ,ale nie nadwyręzaj oczka ,daj mu
odpocząć ,naprawde po przeszczepie soczewek nie wolno mi było przez
tydzień czytac nawet miałam specjalnie zaklejone oko , to bya zaća
pogruxlicza powstała w ciągu trzech miesięcy , co do Twojego odkrycia
,czy tez mojego , tak zdaję sobie sprawę z tego ,że 10 przykazań było
spisane z starszych mitów Sumeryjskich ,na Twitter geolodzy pokazują
odanjdowane stare artefakty , czyli wygląda na to ,ze juz kiedyś ta
cywilizacja była tak samo rozwinięta jak dziś , i dochodze do jeszcze
jednego wniosku , że czeka nas zagłada Nuklearna , taka już tez pewnie
była przed Jezusem ,i znowu nastąpi bo ludzie kłóca się o złoża
mineralne na ziemi ,,ba wręćz o ziemie , technologia zamiast wspierac
ludzkość to ją unicestwia ..to smutne ,że wilcy tego świata nie zdają
sobie z tego sprawy co czynią , ale ich też to nie ominie ,też zbiorą
owoce swojej ohydy , swojej pazerności ..co zasiali to i zbiorą ... nie
rozumieją ,że nawet ten Globalizm powinien wspomagać ludzkość i znaleźć
rozwiązania do godnego życia w pokoju i miości ,, nic nigdy nie wywarło
na mnie tak smutnego wrażenia jak to co sie wokół dzieje ,,,, Andrzej
To
smutne ale na świecie nie ma ani jednego dnia bez jakiejś wojny. Zawsze
gdzieś się biją. W tę nuklearna apokalipsę nie bardzo chce mi się
wierzyć bo w tych sprawach nie podejmuje się decyzji jednoosobowo.Wysłano
To
prawda, ale po co ,o co ta wojna na Ukarinie , właściwie o złoża ,i to
Stany mają w tym największy interes ... nie my ... a szczerze mówiac DLA
MNIE KRAJE LITWA ŁOTWA , BIAŁORUS UKRINA TO TEŻ ROSJA , TYLKO INNE
WOJEWÓDZTWA , WSZAK TO KRAJE JĘŻYKA ROSYJSKIEGO ... we wszystkich wojnach macza palce IZRAEL I STANY , TAKA PRAWDA ,,tym razem wykrzyczałam to z siebie , wybacz ...6 marca o 08:24
Wysłano
To jest dzwięk który często słyszę , ale nie wiem jak go określić ...https://twitter.com/i/status/1632527811075268611WysłanoJeszcze o wibracjach. Niektórym częstotliwościom kamertonów towarzyszą ciekawe efekty wizualne.
1/2Andrzej
Witam
serdecznie.Piotr mówi,że skupienie świadomości wewnątrz siebie pozwala
nam dostroić się do odbioru tego dźwięku, który jest zawsze w nas. Jeśli
mu się poddamy to zaczniemy być ciągnięci w górę wibracji do wewnątrz
świadomości, i dopiero zestrojenie naszej świadomości do częstotliwości
dźwięku staje się ścieżką prowadzącą do Boga.Głos tego dźwięku stanie
się naszym drogowskazem i jednocześnie pojazdem który nas poprowadzi we
właściwym kierunku.Moim zdaniem tego właśnie uczy Chrystus wybranych
uczni,ale do tego jest potrzebny żywy Mistrz!!! a nie wspomnienie po
mistrzu.
"Czy ten dźwięk jest podobny do czegoś co znamy, i czy można go opisać?"
Piotr odpowiada,że Słowo wypływa z Boga i w swym biegu w dół przechodzi
przez wiele regionów w których materia jest przemieszana z
najróżniejszymi energiami w różnym stosunku. Dlatego nie zawsze i nie
wszyscy odbieramy go tak samo. Piotr jako przykład podaje dźwięk jaki
wydaje woda. Szeroko rozlana na równinach jest dla nas niesłyszalna, ale
słyszymy tę samą wodę jak płynie w górskim potoku i przelewa się po
kamienistym dnie. Jest również wyraźnie słyszalna kiedy spada z
wysokości jako wodospad. Jej słyszalność zależy więc od potencjału
energii jaki w sobie niesie.Piotr mówi,że porównuje się ten dźwięk do
np. szumu deszczu, szelestu liści na wietrze, odgłosu dzwoneczków, głos
gongu i dzwonu,turkot kół pociągu, oraz do brzmienia różnych
instrumentów muzycznych.Ludzie którzy potrafią medytacją wprowadzić
świadomość w wysoki stan wibracji odbierają je wszystkie jednocześnie i
słyszą tak jak my orkiestrę symfoniczną.
"Jednakże żeby medytować i żeby medytacja dawała efekty muszą być
spełnione pewne warunki. Jest to, jak się zdaje, ten prozaiczny aspekt
ścieżki duchowej."
Cudzysłowem odznaczyłem pytanie jakie pojawiło się na ekranie i za
chwilkę poznamy odpowiedź Piotra, który odpowiada,że każda gra ma swoje
zasady i reguły.Tak, aspekt jest prozaiczny. Nie wszyscy umiemy
medytować, ale żeby wstąpić na ścieżkę duchową prowadzącą do Boga nie
pozostajemy bez szans.
Z badań naukowców wiemy, że w stanie czuwania nasz mózg pracuje na fali
"beta" aby dostroić organizm do takich częstotliwości jaki osiągamy w
medytacji lub skupionej modlitwie są nam potrzebne fale "delta i
theta".One podnoszą nasz poziom wibracji,i o tym nauczał Jezus. W
czasach Jezusa takie nowoczesne określenia nie istniały, a poza tym
Jezus mówił do niewykształconych ludzi,więc używał takich słów żeby
wszyscy go rozumieli, i taki zapis mamy w ewangeliach.
"Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i
módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi
w ukryciu, odda tobie.(Mt 6,5-6)"
Bo tylko cisza i skupienie wprowadza nas na odpowiedni poziom
częstotliwości, podobny do chwil tuż przed zaśnięciem.Nie osiągniemy
tego w kościelnym gwarze kiedy naszą uwagę rozprasza otoczenie.Żeby
modlitwa miała jakikolwiek sens powinna być przeprowadzona w ciszy i
najwyższym skupieniu bo nie jest prośbą o sprawy związane z materialnym
życiem, jak zwykliśmy uważać.Jej celem jest wprowadzenie naszej
świadomości w światy wewnętrzne, a nie koncert życzeń do spełnienia bo
wszyscy dostali to co sobie wypracowali. Cały czas przypominam to
zalecenie Jezusa o modlitwie w ciszy i samotności które wprowadza nas w
odpowiedni zakres fal w których możemy doznawać objawień. Od nas jest
wymagana chęć i spełnienie kilku warunków, oraz zrobienie pierwszego
kroku.
Pierwszym warunkiem jest spotkanie na swojej drodze Mistrza, i tu akurat
Piotr wspomina,że omawiał to w innym wykładzie. Ale z tego co pamiętam
to jeśli zostaliśmy przez Boga zakwalifikowani do opuszczenia koła
narodzin i śmierci to na pewno Mistrza spotkamy bo takie spotkanie mamy
zapisane w swoim przeznaczeniu.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę
ciekawych przemyśleńWysłano
WysłanoBóg Jahwe w Źródłach PozabiblijnychAndrzej
Bóg Jahwe to twór wymyślony przez ludzi. Piewotnie był bożkiem burzy i piorunów..Andrzej
To
prawda,że wojny były i są zawsze o coś.O polityczne wpływy,o bogactwa
naturalne, o zagarniecie czyjejś ziemi i o zyski koncernów
zbrojeniowych. Nie byłoby ich gdyby religie nie zmieniły odwiecznej
mistycznej wiedzy i ludzie wiedzieli,że dostaną w kolejnych życiach to
samo co dają obecnie. Ale ludzie dla zysków zrobią wszystko. Popatrz
sobie na nasz kraj jak PiS zmienił prawo żeby móc legalnie okradać
państwo. Czarnek rozdaje kasę firmom które ledwo powstały. Z centrum
badań i rozwoju też są wyprowadzane miliony dla kolesi. i wszystko to
dzieje się zgodnie z prawem jakie stworzyła ta zjednoczona prawica. A
żboże które miało przejechać tranzytem przez nasz kraj i trafić do
głodujących krajów, trafia do naszych skupów i jest sprzedawane jako
nasze. Kto kradnie? Niestety również ci którzy uważają siebie za
katolików i jakoś nie przeszkadza im to w przyjmowaniu komunii.Niestety
nikt nie wierzy w słowa Boga wypowiadane za pośrednictwem Jezusa i liczy
się tylko kto i ile się dorobił na cwaniactwie.6 marca o 09:13
Odpowiedziałeś(aś) Andrzej
Bogiem burz i piorunów ,był i jest Perun ...
Odpowiedziałeś(aś) Andrzej
Mimo
wszystko ,wierzę Andrzeju że nie wszystko kreci się koło pieniędzy ,i
ze Bóg do tego nie dopuści aby zamiast niego pieniądze rządziły światem NIECH tak się stanie ,AMEN ... 6 marca o 09:46
Andrzej
Bóg
Aniu nie wtrąca się w sprawy tego świata. Zajmuje się tylko
wprowadzaniem wybranych dusz, a to czy zaprzestaniemy robić źle rzeczy
zależy tylko od nas. Niestety Szatan opetal ludzi religiami i zniechęca
przed poznaniem prawdy. A ona istnieje w Biblii tylko nikt w nią nie
wierzy bo księża tłumaczą ją całkowicie inaczej zaprzeczajac w ten
sposób Bogu6 marca o 10:11
Wysłano
Andrzeju
skoro BÓG mnie tu wysłał to oczekuję kierunku i pomocy , czyż nie tak ,
czy ojciec zrodzi dziecko i zostawia smao sobie , nie ma nad nim piecze
i ja tez tego wymagam !!!!WysłanoWRĘCZ ŻADAM JEGO MIŁOŚCI I ZAINTERESOWANIA <ja się na świat nie prosiłam ... ten pierwszy raz ,, Wysłano
6 marca o 12:26
Andrzej
A
skąd wiesz że się nie prosilas na ten świat? Nie bój się Bóg na pewno
interesuje się Twoim życiem i wszystko co zrobisz,pomyslisz i powiesz
zapisuje na pod imię Akaszy. Ale zanim wrócisz do Ojca musisz udowodnić
że jesteś tego naprawdę warta. Wiem że bardzo lubisz mięso zasilanych
zwierząt i jesteś opętany religią, więc jeszcze nie nadajesz się do
powrotu. Przed chwilą dzwonili domofonem Świadkowie Jehowy ale nie
wpuscilemWysłano
Super
xle zrobiłeś , trzeba ich było uświadomić , swoja wiedzą , niech by to
porównali do swoich wyobrażeń , wiesz dlaczego tyle wojen na świecie ,
bo nie ma dialogu nie ma dyskusji , brakuje tego samego czego często
brakuje w małżeństwie ,dyskusji i kompromisu, oraz wzajemnego szacunku
do innej wizji świata ... .Wysłano
Widzisz Andrzeju gdyby świat się NAUCZYŁ DIALOGU , MOŻE DOSZEDŁBY DO JAKIEGOSŚ CONSENSUSU BEZ WOJEN Andrzej
Buntujesz
się jak dziecko,które nie chce chodzić do szkoły.
Ale czy z powodu takiego dziecięcego buntu wypisałabyś dziecko ze
szkoły? Tak zrobiła kiedyś moja żona z synem,który z początku był
zadowolony, a teraz żałuje bo pozostał bez wykształcenia i zarabia
najniższe wynagrodzenie. Bóg na pewno nas kocha bo nasze dusze są jego
cząstką i chce dla nas jak najlepiej ale musimy dokończyć tę naukę i
stać się takimi doskonałymi jak Ojciec i o tym mówił Jezus w ewangelii
Mateusza. Wtedy będziemy wracać.Andrzej
Rozmawialiśmy
chwilę przez domofon i powiedziałem tej kobiecie o swoich poglądach,ale
ona stwierdziła,że w ich Biblii tego nie ma. O czym więc miałem z nią
rozmawiać skoro ich Biblia jest okrojona z najważniejszych wypowiedzi
Jezusa?Wysłano
Ale
jeżeli jakaś dusza schodzi pierwszy raz , to pytam po co , skoro jej
tam dobrze u BOGA , NO PO CO , POWINNA W OGÓLE NIE WYBIERAĆ SIĘ NA
ZIEMIĘ , CZYŻ NIE TAK ,A SKORO ZESZŁA TO BÓG JEST ZA NIĄ ODPOWIEDZIALNY
!!!WysłanoTU mam tez cos ciekawego ... WysłanoWysłanoIgor Witkowski - Tajemnice Ameryki PołudniowejAndrzej
Bóg
Aniu wydziela z siebie energie dusz na różnym poziomie rozwoju i
wszystkie organizmy ożywia ta sama energia. W moich zwierzętach domowych
ta energia też jest, ale to nie oznacza,że są tak samo mądre i
doświadczone. Ty naprawdę się jeszcze nie zorientowałaś, że dusze
wysyłane do materialnej szkoły zaczynają naukę od najniższego poziomu i
pną się w górę do formy człowieka? Ta forma to już ostatni etap w tej
szkole,ale i na tym etapie musimy się wiele razy rodzić i umierać źeby
dojć do wymaganej doskonałości.7 marca o 08:41
Andrzej
Witam
serdecznie.Rozumiem,że musimy spotkać człowieka oświeconego Światłem o
którym opowiadał Grzegorz Sławicki. Warto jednak już w tej chwili
zastanowić się nad wersją religijną i zadać sobie pytanie Czy od czasu
śmierci Jezusa wszyscy spotkali go żywego? Pytam bo podobno Jezus zbawił
wszystkich. Nawet tych,których nigdy nie spotkał i nie nauczał?Moim
zdaniem tylko dusze, które po tysiącach wcieleń zaczynają szukać wiedzy i
osiągnęły stan gotowości do złączenia ze Światłem Ojca i zostaną
"stopione" w jedną całość z Bogiem. To jest właśnie dostąpienie
zbawienia,ale jedenorazowo dotyczy to niewielu dusz,a nie całych
narodów. "Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych" (Mt 22, 14).
W tłumaczeniach P. Listkiewicza i G. Sławickiego istnieje możliwość
wyprowadzenia dusz z koła narodzin i śmierci, ale podejmują się tego
zadania tylko pojedyncze osoby które zostały "oświecone" Światłem,
których ciała energetyczne zostały dostrojone do wyższych światów
duchowych.Kiedyś myślałem,że w ciało np. Jezusa wcieliła się przysłana z
najwyższych poziomów dusza Istoty która już została wyzwolona z cyklu
inkarnacji.Ale z tłumaczeń obu panów wnoskuję,że tą duszą jest dusza po
bardzo wielu wcieleniach "maksymalnie załadowana"zebranymi
doświadczeniami i rozpoczynająca dopiero swoją drogę do Źródła i z
zebranej wiedzy wynika,że z najyższych poziomów duchowych do wybranego
człowieka jest przysyłana energia, która zmienia częstotliwości jego
ciał energetycznych.Z zebranych materiałów wyciągam, więc wniosek,że
tylko dusza która została oczyszczona, nie z grzechów jak chce
religia,ale oczyszczona z dotychczasowych ciał energetycznych uzyskuje
poziom wibracji, które jej nie pozwolą wejść z powrotem na poziomy
astralno mentalne.Taki człowiek zyskuje"twarde oparcie"w poziomach
duchowych i może uwalniać wybrane dusze z "bagna poziomów
materialnych",i jest dla nas Chrystusem, który zabiera ze sobą wybrane
dusze.Ale dzieje się to dopiero po spełnieniu kilku pierwszych kroków.
Pierwszym było dostrojenie świadomości do częstotliwości wibracji
dźwięku Źródła i spotkanie osoby oświeconej Światłem, która dostroi
naszą świadomość do Słowa i nauczy jak wchodzić w światy wewnętrzne.I
właśnie tego na podstawie strzępków zachowanych informacji domyślam się w
działalności Jezusa.
Co jeszcze mamy zrobić?Niestety musimy przestać grzeszyć i zacząć żyć
zgodnie z Dekalogiem.Autor mówi, że jednym z najcięższych grzechów jest
zabijanie, więc musimy zrezygnować z jedzenia mięsa zabijanych
zwierząt.Żegnajcie więc roladki i kotleciki. Czy wszystkich stać na
moralne uczciwe życie i przejście na wegetarianizm?Pomyślmy jak żyją ci
którzy mają nas zaprowadzić do Boga, ale nie bierzmy z nich przykładu bo
nigdy nie uwolnimy się z tego koła.A do tego dochodzi jeszcze zakaz
picia alkoholu, również mszalnego,zakaz przeklinania,kłamania i
kradzieży.Nakaz współczucia i pomagania innym,oraz brak pragnień i
pokora.Tylko tyle i aż tyle, i już jesteśmy gotowi do wstąpienia na
ścieżkę duchową,więc wychodzi mi,że jeszcze długo tu zostanę.
Hahahaha,chyba jeszcze nie jestem nawet kandydatem na kandydata do
takiej drogi.Zresztą Piotr mówi,że to Mistrz sam wybiera klientów,
których wyprowadzi z koła reinkarnacji więc na razie mogę spokojnie
zjeść kawałek kiełbasy.Co prawda alkoholu nie piję ale mam całą masę
innych zainteresowań,więc nawet jeszcze nie stoję w kolejce do spotkania
z Mistrzem który sam wybiera spośród tych, którzy są gotowi do
wyprowadzenia z tego poziomu wibracji, i jak wiemy Jezus również sam
wybierał swoich uczni.
Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń8 marca o 08:45
Andrzej
Witam
serdecznie.Jezus sam wybierał uczni i jak widać selekcja jest ostra i
tu powstaje kolejne pytanie. Czy naprawdę wszyscy chcemy iść do Boga?
W teorii większość odpowie,że chce,ale w praktyce mało się znajdzie
takich którzy będą wstanie zrezygnować z pragnień i przyjemności jakie
oferuje materialne życie.Niestety Monroe miał rację twierdząc,że to
materialne życie nam się podoba i podróż do Boga zawsze odkładany do
następnego razu. Następnego,następnego i
następnego.....Itd,itd....Zawsze wybierzemy to czego chcemy bardziej i
Jezus w ewangeliach mówi tak samo jak nasz autor,
«Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się
do królestwa Bożego»” (Łk 9,57-62, Mt 8,19 22).
Jezus mówi.że nie spieszy się nam i zamiast powrotu do Ojca,wolimy
rozpamiętywać historię i uprawianie pól,niestety to nas przywiązuje do
materialnego świata tak samo jak religie.No tak,zdaje się,że nasze
chcenie i tak niewiele znaczy bo to Ojciec decyduje i Jezus mówi o tym
wyraźnie w ewangelii Jana. „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie
pociągnie Ojciec, który Mnie posłał.”(J 6,44) i Mistrz wybiera z tych
którzy są gotowi żyć inaczej od otaczających tłumów, które są
zainteresowane używaniem życia w pełni i bogaceniem się.I Piotr mówi,że
jest to w pewnym sensie ścieżka "elitarna" bo nie może na nią wstąpić
ktoś kto posiada pragnienia niższego rodzaju, a nie ma pragnienia
powrotu do Boga. Autor mówi,że Nauczyciel ma wgląd w obecne życie i
minione wcielenia wybranych, oraz cały ich "magazyn karmiczny" więc
doskonale się orientuje czy ten kogo wybiera naprawdę chce wstąpić na
ścieżkę uwalniającą od koła narodzin i śmierci, prowadzącą do Boga i
nieśmiertelności. Jak to możliwe? Przypomnijmy sobie rozmowy z Danutą
Lenarczyk i Gabrielle Orr które potrafiły nawiązać kontakt z Kronikami
Akaszy i prześledzić wcielenia osób którym pomagały. Jak to
możliwe?Nawet z relacji osób żyjących wiemy,że jest to możliwe.I mam tu
odpowiedni fragment z opisu rozmowy Gabrielle Orr.
" Proponuję zwrócić w tym momencie uwagę na ruch ręki Gabrielle jak
pokazuje gdzie jest ósma czakra Akaszy. Jest u góry ponad naszą głową.
To góra świadomości i tłumaczył to w jednym ze swoich filmów Piotr
Listkiewicz, tłumacząc sens Przemienienia podczas którego Jezus
wprowadzał uczni na GÓRĘ ŚWIADOMOŚCI żeby pokazać im jak wygląda on sam w
formie astralnej, bo uwalniani nie mogą pomylić jego astralnej postaci z
np. EGO .Nie mają już trafić na poziomy astralno mentalne do koła
narodzin i śmierci, ale mają iść za uwalniającym,który będzie dla nich
drogą do Ojca. Myślę, że starożytnym mistykom to zjawisko było doskonale
znane, podobnie jak sens buntów które omawiał Grzegorz, ale ktoś kto je
odkryje już nie uwierzy w religię i nie przyniesie pieniędzy na
utrzymanie kapłanów.I to właśnie miał na myśli Jezus kiedy powiedział,że
kto zrozumie te nauki będzie żył wiecznie choć umrze jego ciało.Twórcy
religii wymyślili,że to oni będą zbawiać, więc nie mogli dopuścić do
odkrycia przez ludzi prawdy.Zmieniono, więc sens tego fenomenu
umiejscawiając GÓRĘ ŚWIADOMOŚCI I ÓSMĄ CZAKRĘ NA GÓRZE TABOR.I wyszedł
taki dziwoląg.
"Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i
zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec
nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na
ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy
rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu
jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i
jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli
przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał
się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!». I zaraz potem,
gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego
Jezusa (Mk 9,2-9)."To bajka stworzona przez kogoś,kto nie zrozumiał
mistycznego znaczenia góry świadomości.
Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń8 marca o 22:33
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
9 marca o 08:42
Andrzej
Witam
serdecznie.Tak naprawdę,góra świadomości,czyli Czakra Kronik Akaszy
jest zlokalizowana ponad naszą głową i to z tym polem energetycznym
powinniśmy się łączyć w cichej modlitwie. Poprzez nią mamy kontakt z
kronikami Akaszy, zatem kosmicznymi zapisami, które zawierają wszelką
wiedzę z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. To prawdopodobnie z
nich swoją wiedzę czerpią osoby otrzymujące różne przekazy. Aktywność
tej czakry może także wyjaśniać istnienie intuicji czy też szerzej –
różnego rodzaju sygnałów i przeczuć, które są naszym udziałem ,a dla
księży intuicja jest podszeptem szatana.Ale żeby tego doświadczać nie
jest nam potrzebna pielgrzymka na kolanach do Częstochowy i odklepywana w
kościołach modlitwa, którą mamy zapisaną w książeczce.Nic nam też nie
daje nawet wyemitowana na cały świat modlitwa przez znane wszystkim
radio. Te sposoby jedynie kierują naszą uwagę do materialnego świata i
tu nas przywiązują,więc oddalają nas od Boga. Nam jest potrzebne
odpowiednie mocne skoncentrowanie i skupienie świadomości ponad naszą
głową, a nie tłok i szturchanie łokciami w kościelnej ławce. Teraz
rozumiemy co Jezus od nas chciał kiedy mówił o cichej modlitwie?
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na
rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę,
powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się
modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego,
który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda
tobie.(Mt 6,5-6).Trzeba jednak zadać sobie pytanie czego my tak naprawdę
chcemy, religii czy Boga, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Boga
trzeba naprawdę chcieć, więc trzeba zmienić sposób myślenia i
postępowania bo samo mówienie i pouczanie innych jak mają żyć nic nikomu
nie daje.Myślę,że właśnie o takiej umiejętności Mistrza mówi Piotr.I
jeśli odniesiemy ten opis do Jezusa i wybranych uczni to powinniśmy
wiedzieć,że w ich historiach kłamstwa dopuszczali się tylko kolejni
edytorzy wersji ich wypowiedzi i wypowiedzi samego Jezusa.
Na poziomie fizycznym uczeń jest uczony przez żywego Mistrza jak ma
praktykować medytację i otrzymuje informację na temat wewnętrznych
światów, oraz na poziomie metafizycznym gdzie dusza ucznia jest
dostrajana i przyłączana do Słowa.
No tak i na tym najciekawsze się kończy bo autor mówi,że nie wiadomo
dokładnie jak się odbywa proces inicjacji bo Mistrz go nie zdradza
postronnym.I zdaje się,że w tym przypadku chodzi o owo słynne "Nie
dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie,
by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały (Mt
7,6)."
Bo niestety wiedza jak opuścić poziom koła narodzin i śmierci jest
przeznaczona tylko dla wybranych, gotowych do wyprowadzenia z koła
narodzin i śmierci. i tylko oni dostąpią połączenia z Bogiem i będą
gośćmi na weselu.Ta wiedza przeznaczona jest tylko dla inicjowanych
przez Mistrza bo osoby postronne tej wiedzy nie są wstanie pojąć.
Ale bez procesu inicjacji wszystko byłoby tyle warte co ceremonia
chrztu w chrześcijaństwie.Czyli byłaby tylko nic nikomu nie dającym
pustym rytuałem, który podobno wymazuje wymyślony grzech pierworodny
pozostawiając nam cierpienie.I Piotr mówi,że sama ceremonia nie ma
żadnego znaczenia, ale znaczenia ma to co ona przykrywa. W Nowym
Testamencie mamy wzmiankę o chrzcie z wody i ognia.Piotr mówi,że w
mistycznym znaczeniu chrzest z wody oznaczałby zewnętrzną ceremonię, a
chrzest z ognia oznacza to co dzieje się z duszą na wyższym poziomie. I
faktycznie, Jan Chrzciciel chrzci wodą, ale zapowiada o wiele
potężniejszego od siebie Syna Bożego który będzie chrzcił
ogniem.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń9 marca o 10:40
Wysłano
miłego dnia Andrzeju .. 9 marca o 11:15
Andrzej
Dzięki i wzajemnie. Akurat mocze stopy w miednicy a zupa na obiad sama się gotuje9 marca o 11:36
Wysłano
Najlepiej jak się coś samo gotuje ... , mnie wczoraj syn zabrał na Równice miałam niesamowitą frajdę .. ,3> , kiedyś z męzem my zabieralismy tam dzieci ...
a dziś gotuje kurze ratki ,na kolagen , do tego jaks witaminka C
,najlepiej sórówka owocowa po obiedzie ,bo sam kolagen bez witaminy /c
est całkowicie nieprzyswajalny w organiźmie ,nawet prega wołowa nie
pomoze w której go podobno najwiecej ..piszesz że kocham mięso
,niekoniecznie ,cały mesiac byłam na płatkach owsianych i maślance,oraz
jajkach + owoce ,wiec jak sie dorawałm do mięsa w jeden dzięń to zjadłam
faktycznie 4 kotlety w jednym dniu , mam takie napady na miso ,ale
mogłabym go z czasem nie jeść pod warunkiem ze nie będzie zakazu ,
zakazy działają na mnie jak czerwona płachta na byka ....
po prostu ich nie znoszę ,tak się oduczyłam palić papierosy w młodości ,
postawiłam je na widoku na szafce , kusiły ,a ja ich nie ruszyłam ... ale miałam świadomość ,że w każdej chwili mogę po nie sieęgnąć .. 9 marca o 11:53
Andrzej
A
ja wczoraj zrobiłem zakupy i między innymi kupiłem jajka i wiesz ?
Kiedyś w radio słyszałem że ludzie kradną pojedyncze sztuki i wynoszą w
kieszeniach. Nigdy się z tym aż do wczoraj nie spotkałem. Ale to Aniu
oznacza że jest coraz większa bieda i ludzie zaczynają kraść. Katolicy
czy tylko niewierzący kradną? Moim zdaniem wiara w takim przypadku nie
ma znaczenia. Ale długi kosmiczne powstają i nie pozwolą nam opuścić
tego świataWysłano
Nie
rozumiem jak można kraść , mimo biedy , ale nie mam pretensji o to co
robią , to wina państwa ze nie mają co jeść , tak było na Ukrinie ,
ludzie pracowali a przestałoim strczać nawet na opłaty stą ten podziła
na Ukrinie od 2014 roku i majdan , OLIGARCHIA KIJOWSKA NABIJAŁAN SWOJE
KIESZENIE , a ludziom już było wszystko jedno kto rządził ,uczyli się
jak przetrwać ...no i stało się , jak tak dalej pójdzie tot to samo
będzie w POLSCE , też dojdzie do rozruchów , bo już starcza tylko na
opłaty ... 9 marca o 21:41
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
10 marca o 08:32
Andrzej
Witam
serdecznie.Jezus będzie chrzcił wybranych uczniów ogniem?Na pewno nie
będzie ich przypalał nad ogniskiem,więc co w tym chodzi? Mam nadzieję,że
pamiętamy jak Grzegorz Sławicki określił wygląd ciała astralnego? Jako
płynny ogień. Myślę więc,że chrzest z ognia jest ingerencją Mistrza w
wibracje ciał astralnego i mentalnego ucznia w procesie dostrajania do
wibracji Słowa, bo dusza ucznia już powinna ominąć poziomy astralno
mentalne i opuścić strefę wpływu Szatana.To astralne ciało tworzy nasze
uczucia, a ciało mentalne tworzy myśli,więc oba te ciała podpowiadają
nam jak stworzyć kolejne długi karmiczne, i przypuszczam,że chrzest z
ognia oznacza rozliczenie karmicznych długów u wybranych uczni i
zastąpienie ich energiami o takich wibracjach, które wyprowadzą ich
dusze poza poziomy astralno mentalne.Skoro Sławicki w swoich pogadankach
określił nasze ciało astralne jako "płynny ogień" to myślę,że zadaniem
Nauczyciela jest rozliczenie karmy i zmiana częstotliwości tego
"ognia".Jednak to słowo to metafora i powinniśmy to zrozumieć,że nie
chodzi o przypalanie ogniem w naszym rozumieniu,ale o zmianę
częstotliwości ciał energetycznych u wybranych do powrotu.Również autor
mówi,że chrzest z ognia byłby tą drugą, najbardziej istotną częścią
inicjacji jaką jest dostrojenie duszy do Ducha Świętego czyli
Słowa=Boga.I jest to moment w którym żyjący w materialnym ciele Mistrz
oświecony Światłem, i sam będący Światłem jest niezbędny, bo nikt więcej
nie jest w stanie tego zrobić.Dlatego w chrześcijaństwie chrzest i
bierzmowanie są tylko pustymi rytuałami podczas których kapłan odmawia
różne modlitwy, wykonując różne czynności. Ale w tym czasie nic się nie
dzieje wewnątrz chrzczonych i bierzmowanych. Po tych zabiegach dusza
nadal znajduje się w tym samym miejscu gdzie się znajdowała przed
odprawieniem religijnych rytuałów.Niestety kapłan, nawet gdyby był
biskupem nie ma takiej mocy jaką ma Mistrz oświecony Światłem.Kapłan
widzi tylko materialny świat i swoje otoczenie i odprawia jedynie
bezwartościowe rytuały, ale to Mistrz ma prawdziwą władzę i widzi cały
zasób zebranych doświadczeń z wszystkich wcieleń osoby wyprowadzanej z
koła narodzin i śmierci. Ponadto bierze na siebie odpowiedzialność za
cały magazyn karmiczny wyprowadzanych, bo to Mistrz jest Słowem, które
ciałem się stało. Dlatego Jan chrzciciel nazywał Jezusa Synem Bożym, a
sam Jezus mówił "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10, 30) i wymyślanie z
tych słów Trójcy jest,delikatnie mówiąc,wielkim nieporozumieniem.Ale
chrześcijaństwo twierdzi,że Jezus dał swoją moc kapłanom, jednak autor
sądzi,że to wynikło z wątpliwej rozmowy Jezusa z Piotrem. Nigdzie
badacze nie znaleźli żadnych dowodów na wyznaczenie Piotra przez Jezusa
na swego następcę. Ja również w taką bajkę nie wierzę. Jezus na swego
następcę wyznaczyłby człowieka który nawet się wyparł znajomości z
nim?Moim zdaniem wyznaczył Marię Magdalenę, i dawno już tak twierdziłem.
Ale założyciele religii nie byli wstanie się pogodzić z jej
przewodnictwem z bardzo prostej przyczyny. Była kobietą. Opisywałem to
kiedyś tak wyczerpująco,że nie pociągnę już tego wątku, i powrócę do
opisu filmu.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń11 marca o 09:01
Andrzej
Witam
serdecznie.W tradycji religijnej księża upierają się,że Jezus przekazał
swoją moc za pośrednictwem Piotra wszystkim kapłanom co jest całkowitym
niezrozumieniem procesu oświecenia duszy Światłem, albo świadomym
kłamstwem, które sugeruje,że Chrystus już nie jest potrzebny i ma na
celu wywołanie posłuchu u wiernych.Jednak nawet z Biblii wynika,że to
Żródło wybiera duszę, która ma być oświecona i wątpię żeby ten proces
można było komukolwiek przekazać lub odstąpić.Autor mówi,że religia
katolicka powstawała pod dużym wpływem Pawła, który nakazywał czcić
materialne ciało Jezusa i nie znał nauk Mistrza, więc jeśli by nawet
Jezus wyznaczył Piotra do dalszego prowadzenia grupy uczni,na co nie ma
żadnych dowodów, to Piotr nie nauczał i nie stworzył żadnej frakcji
chrześcijańskiej, i zabrał tę wiedzę do grobu.
W jaki, więc sposób przeszła by na kolejne pokolenia kapłanów? Czy
oświecenie duszy Światłem można w ogóle komuś przekazać?Ale to już
czyste spekulacje nie prowadzące nas do niczego.Mogę się tylko
domyślać,że proces chrztu z ognia i proces samej inicjacji był w tamtych
czasach znany tak samo jak prawa rządzące światami astralnymi o których
mówił Grzegorz Sławicki. A tu zastanowiły mnie słowa autora który
mówił,że Mistrz przejmuje władzę nad magazynem karmicznym wyprowadzanych
z koła narodzin i śmierci. Czy czasami nie zamieniono tego na
nielogiczne odkupienie wszystkich grzechów całej ludzkości?
"Każda ścieżka lub droga ma swój początek i koniec.gdzie zaczyna się
ścieżka duchowa i gdzie ma swój koniec?"
Autor mówi, że każda ścieżka duchowa składa się z dwóch etapów.
Pierwszy zaczyna się w naszym ciele i kończy w chwili przejścia przez
tzw "trzecie oko" i ten etap każdy musi pod kierunkiem Mistrza przejść
sam.Mistrz uczy medytacji, która jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla
uczni. Pierwszy jej etap prowadzi do koncentracji umysłu w trzecim oku,
co sprawia,że możliwe są pozostałe elementy medytacji. Kontemplacja
wizualna przy pomocy wewnętrznej zdolności widzenia oraz kontemplacja
słuchowa.Uczeń tuż po skoncentowaniu świadomości w trzecim oku zaczyna
widzieć Słowo i słyszy jego dźwięk.W miarę wzrastania koncentracji dusza
coraz bardziej przybliża się do trzeciego oka, by przez nie przejść do
świata astralnego gdzie już czeka na nią Mistrz w swojej energetycznej
postaci.
Natomiast drugi etap zaczyna się od chwili przejścia przez punkt
trzeciego oka, wtedy otwiera się droga do Boga, i indywidualna droga
duszy odbywa się pod nadzorem Mistrza, który od chwili inicjacji nigdy
jej nie opuszcza i prowadzi duszę występując w swej metafizycznej
postaci.Każda dusza odbywa swoją drogę indywidualnie bo każda ma inny
zasób zebranych doświadczeń i nie może być mowy o zbiorowym
odprowadzeniu wszystkich, co stanowi sedno chrześcijańskiej nauki. Nie
istnieje jeden jedyny Chrystus który od razu zbawia całą ludzkość bo
każda dusza jest odprowadzana indywidualnie i obowiązkiem Mistrza jest
doprowadzenie procesu do końca bez względu na to jak długo mógłby on
trwać.
Kiedyś już twierdziłem, że pokazanie uczniom siebie w postaci astralnej
jest sensem sceny przemienienia, jednak w tłumaczeniach religijnych
Jezus wyprowadził uczni na materialną górę gdzie nie wiadomo po co
pojawił się Mojżesz z Eliaszem, a uczniowie żałowali,że nie mają
namiotów. Ciekawe kto to wymyślił bo ja nie znalazłem w tym niczego co
byłoby chociaż podobne do logiki.A według tego jak ja rozumiem uczniowie
przygotowywani do zakończenia procesu reinkarnacji muszą iść tylko za
enrgetyczną postacią Mistrza żeby ominąć astralno mentalne światy i
dlatego Mistrz im pokazuje jak wygląda w ciele energetycznym bo mają iść
tylko za nim i opuścić strefę astralno mentalną.Dusza w trakcie procesu
inicjacji traci swoją indywidualność, jednoczy się ze Światłem i sama
staje się Światłem.Jednak jej dorobek doświadczeń zebranych z wszystkich
wcieleń nie ginie. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych
przemyśleń12 marca o 08:43
Andrzej
Witam
serdecznie.Dusza prowadzona przez Mistrza jest teraz jak absolwent
ekskluzywnego uniwersytetu przynoszący Ojcu dyplom ukończenia uczelni.W
czasie gdy poraz pierwszy zeszła do świata materii dusza posiadała
zalążek świadomości z którym nie wiedziała co zrobić. Grzeszyła i
płaciła za grzechy upadając i wznosząc się na różne poziomy w kole
narodzin i śmierci.
Ale w końcu dusza zebrała tyle doświadczeń,że może wrócić do domu
przynosząc ze sobą w pełni rozwinięty potencjał świadomości, bo tylko w
takim stanie może połączyć się z Bogiem. I to jest prawdziwa KOMUNIA, a
zjedzenie opłatka który symbolizuje komunię jest tak samo pustym
rytuałem jak chrześcijański chrzest wodą, który nikomu nic nie
daje.Zresztą czy sprowadzenie potężnego Żródła,Boga- Stwórcy
Wszechświata do postaci zdziebełka mąki wymieszanej z wodą nie jest
bluźnierstwem? Jezus nigdy nie powiedział,że jest Bogiem, to religia tak
twierdzi. Jezus był człowiekiem oświeconym Światłem, dlatego był
Chrystusem. I na tym w zasadzie zakończyłem omawianie filmu autorstwa
Piotra Listkiewicza o ścieżce duchowej, którą wszyscy w swoim czasie
pokonamy bo jak twierdził Jezus " wielu jest powołanych, lecz mało
wybranych".
Te filmy, które omawiam ostatnio, przezentowałem kiedyś i gdybym je
wtedy szczegółowo omówił to już dawno doszedłbym do sedna sprawy. Ale za
to myślę z przyjemnością, że moja intuicja mnie dobrze prowadziła i
jestem pewien,że Jezus i pierwsi chrześcijanie wiedzieli doskonale co
się dzieje z duszami w światach astralnych i zasady reinkarnacji były
tak samo znane Jezusowi, który wyprowadzał z kręgu narodzin i śmierci
kilkanaście osób, jaki i tym, którzy wymyślili bunty w niebie,
niebiańskie wojny i samego Lucyfera.Należy więc przyjąć,że stan wiedzy u
starożytnych kapłanów o wiele przewyższał dzisiejsze zacofanie klasy
kapłańskiej żerującej na niewiedzy wiernych. A może teraz już wstyd się
przyznać,że to czego się uczy miliardy ludzi nie jest zgodne z tym czego
uczył Jezus i z prawdą?To nie pomysły religijne prowadzą nas do
wyzwolenia z kręgu narodzin i śmierci,a nauki Chrystusa,który mówi
"„poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”, zapisane w Ewangelii Janowej
(8,32), Ale ponownie pytam czy gdyby ludzie szli za naukami Jezusa, czy
religia z jej kapłanami miała by rację bytu? Przecież nikt złamanego
grosza nie dałby na te pomysły jakie mamy w religii.Kiedyś naprawdę
myślałem,że w ciało np. Jezusa wcieliła się przysłana z najwyższych
poziomów dusza Istoty Duchowej, która już została wyzwolona z cyklu
inkarnacji.Ale z tłumaczeń Sławickiego i Listkiewicza wnoskuję,że tą
duszą jest dusza po bardzo wielu wcieleniach "maksymalnie
załadowana"zebranymi doświadczeniami i rozpoczynająca dopiero swoją
drogę do Źródła.Z zebranych materiałów wyciągam, więc wniosek,że tylko
dusza która została oczyszczona, nie z grzechów, jak chce religia,ale
oczyszczona z dotychczasowych ciał energetycznych uzyskuje poziom
wibracji, które jej nie pozwolą wejść z powrotem na poziomy astralno
mentalne.Taki człowiek zyskuje"twarde oparcie"w poziomach duchowych i
może uwalniać wybrane dusze z "bagna poziomów materialnych",i jest dla
nas Chrystusem, który zabiera ze sobą wybrane dusze.
Mistrza w inicjacji wyprowadzanych dusz nikt nie może zastąpić bo on sam
stał się Słowem i tylko on ma moc uwalniać wybrane
przez Ojca dusze z koła narodzin i śmierci, które tak naprawdę w
chrześcijańskim świecie nie istnieje. Za to przeżycia z tych poziomów,
które są tylko jednym z etapów na drodze do nieśmiertelności, w
chrześcijaństwie są już tą wiecznością, która się kończy albo wieczną
nagrodą, albo wiecznym potępieniem.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę
ciekawych przemyśleń13 marca o 08:46
Andrzej
Witam
serdecznie.Zawsze uważałem wersję religijną za naiwną,niekompletną,do
której nie pasują nauki Jezusa, i nadal uważam,że się nie mylę.W moim
rozumieniu została okrojona z poziomów wyższych światów duchowych i
ograniczona do stref astralnej i mentalnej, bo tylko to było znane z
opowiadań ludzi po doświadczeniu śmierci klinicznej. Relacje ludzi po
przejściach śmierci klinicznej były znane od zawsze i ludzie opowiadali o
swoich doświadczeniach. Jedni przenosili się w niskie wibracje, a inni w
wysokie, więc doświadczali tego co wymyśliły cywilizacje na przestrzeni
dziejów, i trudno żeby nie opowiadali o tym swoim najbliższym bo i w
dzisiejszych czasach mamy do czynienia z takimi opowieściami. Tylko,że
nie wszystkim dajemy wiarę bo za prawdziwe uważamy tylko te które
zgadzają się z religią w którą wierzymy.A w religii katolickiej z
powodów najczęściej politycznych, w okresie walk o władzę i wpływy,
zrezygnowano z najważniejszych nauk Jezusa, więc z czegoś musiano
stworzyć życie po śmierci.Poznałem wiele relacji z doświadczenia śmierci
klinicznej,ale przekonałem się,że one dowodzą jedynie tego,że w tym
czasie doświadczamy wpojonych nam przez religię przekonań. Dlatego jedni
doświadczają nieba,a inni wprost przeciwnie,doświadczają piekła i
spotkania z diabłami bo wierzą,że za swoje życie muszą zostać ukarani.
Ale czy wyobrażamy sobie,że jeśli taki nieszczęśnik naprawdę umrze w
takim stanie to będzie to przeżywał przez długie ziemskie lata?
W przypadkach śmierci klinicznych świadomość po krótszej, lub dłuższej
przerwie wraca do tego samego ciała,więc w takich przypadkach nie może
być mowy o reinkarnacji, kiedy dusza dostaje nowe ciało.Nie wierzymy w
takie opowieści i traktujemy je jak bajkę. Ale czy to jest naprawdę
tylko bajka i poglądy przejęte od pogan?Nie zapominajmy,że o
konieczności wielu narodzin i śmierci materialnych ciał mówił Bóg ustami
Jezusa w ewangelii Jana.I o tym,że nikt obarczony długami nie opuści
tego świata, mówił również Jezus w ewangelii Mateusza.Z materiałów jakie
do tej pory poznałem wiem,że na całym świecie żyje kilkanaście takich
osób,które dokładnie pamiętają poprzednie życie. Proponuję przypomnienie
historii o małym chłopcu z okolic Nowego Sącza. Jego przypadek jest o
tyle podobny do historii Santi Dewi,że on też wrócił z miłości do
żony,ale zajęło mu to około 500 lat i dotyczy rodziny katolickiej ,która
z powodów religijnych nie wierzy w reinkarnację.Jednak te oba przypadki
łączy coś więcej.Oni nie spotkali swojego Mistrza,który by ich
wyprowadził z tego świata,więc musieli ponownie się urodzić w nowych
ciałach i to jest całkowicie zgodneze słowami Jezusa w ewangelii
Jana."Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi
powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego."Nazywamy to zjawisko
reinkarnacją.Rodzina tego chłopca nie wierzy w reinkarnację,ale
wierzy,że po śmierci trafiamy do czyśćca,nieba lub piekła i nikt już nie
wraca. Naprawdę po śmierci ciała trafiamy do wiecznego nieba skąd nikt
już nie wraca?Ten przypadek, który kiedyś prezentowałem i chcę
zaprezentować ponownie zgłosił do redakcji radia ZET dziadek Marcinka po
wysłuchaniu audycji o reinkarnacji.
Rodzina chłopca twiedzi, że Marcinek zaczął opowiadać o poprzednim
wcieleniu nie umiejąc jeszcze czytać, a co nadziwniejsze to ten chłopiec
umieszcza w średniowiecznym otoczeniu osoby z najbliższej rodziny.Zna
ich z poprzedniego wcielenia. Zresztą słuchajmy i czytajmy bo materiał
jest naprawdę ciekawy.))
Zjawisko reinkarnacji jest związane z kilkoma bardzo ciekawymi i mało
znanymi aspektami, o których warto wspomnieć. Jednym z nich jest to, że
dusze ludzkie wchodzące w łono matki świetnie znają swoich przyszłych
rodziców, a nawet mają wpływ na ich wybór. Dla osób nie wierzących w
wędrówkę dusz ten problem nie istnieje, jest jedynie wymysłem naiwnych i
zbałamuconych „przez wschodnie niebezpieczne sekty” ludzi. Ale akurat
tym razem nie zajmujmy się sprawą postrzegania reinkarnacji w Polsce,
ale skoncentrujmy się na sprawie „wybór rodziców”.Pozdrawiam
serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń14 marca o 08:39
Andrzej
Witam
serdecznie. Na łamach FN opisywaliśmy wiele razy historię małego
Marcinka, 3-letniego chłopczyka z południowej Polski, który urodził się w
bardzo katolickiej rodzinie i od dziecka opowiadał o tym, jak to „już
kiedyś żył na ziemi, miał żonę i synów, po czym został zabity i
świetlistym tunelem udał się do krainy aniołków”. Jego opowieść wbiła w
ziemię jego najbliższą rodzinę, gdyż dziecko podawało setki szczegółów z
jego poprzedniego życia, a także opisywało swój pobyt „w krainie
aniołków”, z której w pewnym momencie musiał wrócić na ziemię. Dlaczego?
Na to pytanie ów chłopczyk udzielał bardzo ciekawej odpowiedzi: - Aby
się uczyć! Bo nasz pobyt na ziemi jest nauką, każdy musi się tutaj
uczyć! Trzeba przyznać, że bardzo ciekawa odpowiedź jak na trzylatka.
((Rzeczywiście fascynujące, bo ten chłopiec z południowej Polski mówi
to samo co Santi Dewi z Indii.Musieli wrócić, bo ich nauka się nie
skończyła. Od czasu jak zacząłem pisać o reinkarnacji mówię o potrzebie
nauki przez duszę wszystkich uczuć, sytuacji i emocji. Ale czy
jakikolwiek chrześcijanin w to uwierzy skoro on nie musi się wykazać
niczym dobrym bo został już zbawiony jeszcze przed urodzeniem?Dlatego
przypominam,że nie musimy wierzyć ani w takie relacje, ani w moje
przemyślenia.))
Ale to i tak nie wszystko. Kiedy rodzina zorientowała się, że warto się
pochylić nad tym, co opowiada chłopczyk i że nie jest to jedynie efekt
jego fantazji, pojawiły się kolejne pytania, na które dziecko chętnie
udzielało odpowiedzi. Jego rodziców bardzo interesował moment powrotu na
ziemię. Tu Marcin udzielał zaskakujących odpowiedzi.
Jego rodziców bardzo interesował moment powrotu na ziemię.Po pierwsze
wyznał, że znał swoich rodziców przed urodzeniem i wiedział, że
„przyjdzie do brzuszka mamusi”, ale musiał czekać. Powiedział także, że
miał możliwość wyboru. Niewielką, ale jednak.
((Z tego co poznałem do tej pory wynika,że im mniej zadajemy innym
cierpienia tym więcej wersji mamy do wyboru. Marcinek miał niewielką
możliwość wyboru bo widocznie w tamtym wcieleniu nie wiedział, że tylko
dawanie z siebie jak największej ilości dobra zapewni mu szeroki wybór.
Ale widocznie tak nauczyli go księża i warunki w jakich żył. On był
rycerzem, a reszta to nieliczący się mieszczanie i chłopi, czyli niższa
kasta z którą rycerze się nie bratali, więc trudno w takiej sytuacji o
bezinteresowne dobre uczynki.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę,
ciekawych przemyśleń15 marca o 06:57
Wysłano
15 marca o 08:42
Andrzej
Witam
serdecznie.Jego największym pragnieniem było spotkanie się z jego żoną z
czasów, kiedy to był ostatnim razem na ziemi.
((Popełnił ten sam błąd, który popełniła Santi Dewi z Indii, a przed
którym przestrzegał Jezus mówiący o potrzebie kochania wszystkich, a
jednocześnie odcięcia od tego świata. Oni nie pozbyli się uczucia
miłości do najbliższych i to uczucie sprowadziło duszę spowrotem w
kolejne wcielenie.Na dzisiejszym etapie wiedzy już wiem,że do powrotu
zmusza nas to o czym nie umiemy, lub nie chcemy zapomnieć i niestety
trzeba ponownie zejść do tego świata gdzie mamy płacz i zgrzytanie
zębów))
I udało mu to się, gdyż jako Marcinek z Nowego Sącza spotkał się z
żoną, która tym razem urodziła się jako siostrzenica państwa G., Monika
(która w tym wcieleniu jest starsza o kilkanaście lat od Marcina). Na
oczach zdumionych rodziców Marcin zawsze w obecności Moniki zachowywał
się w wielce osobliwy sposób. Siadał jej na kolanach, obejmował ją i
tulił mówiąc, że ich ponowne spotkanie jest dla niego największym
szczęściem, bo ją bardzo kochał, po czym... schodził jej z kolan i
wracał do zabawy. Ta scena powtarzała się tyle razy, że owa Monika
zaskoczona dziwnym zachowaniem swojego siostrzeńca po pewnym czasie...
absolutnie była przekonana, że Marcinek mówi prawdę i kiedyś była jego
żoną... Ale nie to jest najważniejsze. Otóż Marcinek mówił wyraźnie, że
„znał swoich rodziców”, ale wybór jego ponownego zejścia na ziemię był
związany z jego ogromną prośbą do „owych mądrych i dobrych aniołków”,
których spotkał „w tej dziwnej krainie”.
((Z badań dr Helen Wambach również wynikało,że będąc w światach
astralnych i planując kolejne wcielenie,wybieramy też rodziców.))
Marcinek nie chciał żadnych wojen ani żadnych „krwawych pojedynków”,
które wcześniej pozbawiły go życia. Można wnioskować, że owe „aniołki”
uwzględniły jego prośbę, gdyż był bardzo szczęśliwy móc zawitać „w
brzuszku” pani G. mieszkającej w Nowym Sączu. Trzeba przyznać, że
historia nie jest tuzinikowa, a zapis audio całej historii przechowywany
na pokładzie Nautilusa stanowi naprawdę ważny element naszych badań w
temacie „życie po śmierci fizycznej”. Tego typu przypadki dzieci
pamiętających swoje wcześniejsze wcielenie do istna „kopalnia wiedzy” o
tym zagadnieniu. Monika opowiadając ekipie Nauilusa (to były lata 90-te)
o tej historii powiedziała, że wielokrotnie pytała swojego siostrzeńca o
okoliczności ponownego zejścia na ziemię. Ten zawsze odpowiadał, że nie
chciał tego robić, gdyż w „krainie aniołków” jest po prostu super, ale
„musiał, bo każdy musi się uczyć” (!).
((Ten chłopiec twierdzi,że przeniósł się świetlistym tunelem do krainy
aniołków gdzie było super. Nawet nie wspomna o czyśćcu, gdzie według
teorii religijnej, powinien zostać oczyszczony ogniem czyśćcowym i
czekać na przydział do nieba. W tej krainie gdzie się znalazł było tak
dobrze,że gdyby nie tęsknota za żoną,to najchętniej by nie wracał. To
samo mówili badani przez dr Wambach. Widać jednak,że i w tym przypadku
zwyciężyło uczucie do żony.Ten chłopiec twierdzi,że w krainie aniołków
było super ,skąd więc w Kościele Katolickim mamy te kary i potępienie,
którymi bez przerwy nas się straszy?Bo zastraszeni ludzie są bardziej
posłuszni i lepiej się doją z ciężko zapracowanych pieniędzy?))
Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń15 marca o 08:58
Wysłano
16 marca o 08:41
Andrzej
Witam
serdecznie.((Dlaczego ten rycerz nie natrafił na wieczny czyśćec gdzie
miał być oczyszczony ogniem z grzechów i czekać na wyrok Boga o wiecznym
potępieniu, albo o skierowaniu do wiecznego nieba? Dlaczego w
przypadkach śmierci klinicznych ludzie tego doświadczają,natomiast w
przypadku reinarnacji to nie istnieje??Widocznie w przypadkach śmierci
klinicznych doświadczamy wpojonych nam przekonań religijnych, a nie ma
tego pomysłu religijnego u ludzi, którym zgodnie ze słowami Jezusa było
dane śmierci doświadczyć i urodzić się ponownie.
"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie,
nie może ujrzeć królestwo Bożego.(Jana 3)
Nie raz słyszałem w wykładach księży,żerujących na ludzkiej niewiedzy,
że nikt nie wie jak tam jest bo nikt stamtąd nie wrócił, ale czy na
pewno nikt nie wrócił?Znane są przecież takie przypadki, tylko nie są
nagłaśniane.Zwłaszcza na terenach gdzie panuje chrześcijanizm, który nie
uznaje odwiecznego prawa Boga.Ale tu powstaje mi następne pytanie.
Skoro nikt nie wie jak tam jest to skąd wiedzą księża o czekających na
nas ognistych karach?Ano wiedzą, bo sami je wymyślili.Inaczej nikt by
nie chciał płacić za wykupienie się od kar.A może raczej nie chcemy
uznać takich przypadków bo przeczą tak ładnie ułożonej religii?
Przykłady śmierci klinicznych pokazują nam w sposób niezaprzeczalny,że
nieśmiertelna świadomość przenosi się w światy wewnętrzne.
A przykłady takich ludzi jak Marcinek,Santi Dewi,marynarz z okrętu
podwodnego, piloci z czasu wojny, dzieci z WTC, kobiety z Australii i
Marcinek oraz cała masa innych dzieci i przypadków ludzi dorosłych
pokazują nam wyraźnie ,ze zgodnie z tym co mówił Jezus w ewangelii Jana
rodzimy się i umieramy wiele razy zanim będziemy się nadawali do
Królestwa.Wbrew okrojonej z reinkarnacji wersji Kościoła Katolickiego z
jednym jedynym życiem dusza wraca, bo jak mówi mały Marcinek, życie to
nieustający proces nauki.
Reinkarnacja Część 2
https://youtu.be/e8Q8ASkoO4o
W tej części wypowiada się pani Monika, jego żona z poprzedniego
wcielenia, a w obecnym ciocia Marcinka.W tym układzie ról jest od
swojego byłego męża starsza o kilkanaście lat i to mały Marcinek siada
jej na kolanach, więc myślę, że niespecjalnie się zgrali i od dawna
nurtuje mnie myśl. Czy my na pewno wiemy, że nasz życiowy partner kocha
nas tak samo jak my jego?W życiu nie brakuje przykładów,że jeśli jedno
odejdzie, to drugie umiera z tęsknoty i latami nie godzi się z taką
sytuacją, idealizując w sobie osobę partnera. Z tej relacji wynika,że
Marcin tak mocno kochał swoją żonę, że w końcu postanowił wrócić żeby ją
spotkać. Z jej strony to uczucie chyba nie było tak silne, bo z tej
historii nie wynika żeby chciała tego samego. A poza tym czy przebywali
na innych poziomach astralnych i tam nie mogli się spotkać?Nasza
opisywana para jeszcze na poziomach astralnych zaplanowała życie osobno
i będą tylko bliskimi sobie osobami.
W tej relacji nie występuje zamiana płci co oznacza, że ta
naprzemienność nie jest normą. Ale Marcinek pamięta najbliższych z
poprzedniego wcielenia, co oznacza,że ich dusze musiały także inkarnować
w nowych ciałach ale ich ciała energetyczne musiały się rozładować z
pamięci minionych żyć i nic nie pamiętają.Zresztą tak jak większość z
nas.
Zdaniem Moniki dziecko nie przywiązuje uwagi do treści wypowiadanych
słów,ale w rozmowach z najbliższymi Marcinek nie potwierdza spekulacji
przeciwników reinkarnacji, że wszyscy chcemy być kimś znacznym i w
rozmowach nie potwierdza tego. On nie był czołowym rycerzem z orszaku
króla, ani samym królem. Ale był strażnikiem na wieży który pilnował
zamku i taka była jego rola we wszystkich zamkach w których przebywał
Byl żonaty i miał pięciu synów. Najbiźsi zadają chłopcu podchwytliwe
pytania np. czy pisał długopisem? Chłopiec natychmiast prostuje
oburzony,że wtedy nie było długopisów. Pisali zwykłym piórem i jest
zdziwiony, że pytający tego nie pamiętają.Nie było też papieru w takiej
postaci jaką znamy obecnie.Jest również oburzony pytaniem o żarówki w
żyrandolach. Jak można nie pamiętać,że wtedy oświetlali pomieszczenia
świecami?W takich przypadkach to Marcinek jest zdziwiony,że najbliźsi
tego nie pamiętają.Rodzina pokazywała chłopcu widokówki ze zdjęciami
różnych zamków, ąle Marcinek żadnego nie rozpoznawał.Pozdrawiam
serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń17 marca o 08:43
Andrzej
Witam
serdecznie. ((Kiedyś pojechali całą rodziną na wypoczynek nad morzem, w
Malborku zrobili przerwę na odpoczynek i wtedy chłopiec potwierdził, że
zna to miejsce i zamek. W czasie zwiedzania zobaczyli posadzkę,którą
Marcinek określił "w krawaty" (romby?) i skrzydło zamku w którym
mieszkali rycerze i on sam. Opowiadał,że na czas przyjazdu króla wszyscy
oni przenosili się do gorszych pomieszczeń. Wskazał w którym miejscu
była brama, obecnie zamurowana, którą wjeżdżali do zamku, czym zadziwił
przewodnika bo o tym wiedzą tylko historycy i archeolodzy badający to
miejsce.Marcinek w zbrojowni pokazał wszystkie części uzbrojenia jakich
używali w tamtym czasie.Opisał jak wyglądało wtedy życie i jakie były
zwyczaje.Nie pamięta Krzyżaków więc badacze przypuszczają, że Marcinek
pamięta czas krótko po Hołdzie Pruskim, więc jest to czas około 1525
roku lub później. Nie był nikim znacznym i to w jego opowiadaniu jest
stale podtrzymywane. Zginął w pojedynku i widział swoje ciało z góry co
znamy z wszystkich relacji. A potem poszedł do Światła i krainy aniołków
gdzie było jasno co również znamy z wszystkich relacji, i nawet nie
wspomina o czyśćcu.
Pani Monika mówi,że Marcinek twierdzi, że musiał wrócić bo nie był
jeszcze na tyle "stary" żeby zakończyć proces materialnego życia.O co w
tym może chodzić?W ewangelii Mateusza znajdziemy jeszcze przpowieść o
gościach weselnch i w niej znajdziemy odpowiedź dlaczego Marcinek "nie
był tak stary" żeby nie musiał wracać
11 Wówczas wszedł król. Chciał przyjrzeć się zaproszonym. Zobaczył wśród
nich człowieka nie ubranego w weselną szatę. 12 Jak tu wszedłeś,
przyjacielu — zapytał — nie mając weselnej szaty? A ten oniemiał.
13 Król natomiast rozkazał swej służbie: Zwiążcie mu ręce i nogi i
wyrzućcie na zewnątrz, w ciemność, tam będzie płacz i zgrzytanie
zębami."
A ja myślę, że pod określeniem"na tyle stary" trzeba rozumieć zbyt mało
zebranych doświadczeń i zbyt niski poziom rozwoju duchowego.Uważam,że
Marcinek nie został przyprowadzony przez Posłańca,nie został
zainicjowany i trzeba to rozumieć jako brak "stroju weselnego" o którym
mówił Jezus w przypowieści, dlatego dusza Marcinka została "wyrzucona do
świata zewnętrznego", do "świata ciemności". To dziecko opowiada o
rzeczach,które widzi poraz pierwszy w swoim krótkim życiu i jest to szok
dla katolickiej rodziny, która musi pogodzić fakt jego powtórnego
przyjścia na ten świat z religijną wersją o jednym i niepowtarzalnym
życiu,i wiecznym niebie. Marcinek ma już pięć lat i pomału przestaje o
tym mówić. Myślę, że z czasem straci pamięć poprzedniego wcielenia.
Zamilknie i przejmie religię rodziny w której się urodził i w końcu uzna
ją za jedyną prawdę.))
Kiedy jednak przyszedł jego czas, wtedy zobaczył... swoich przyszłych
rodziców! I bardzo, bardzo się ucieszył i od razu „ich pokochał”. To
może oznaczać, że podczas naszej „gwiezdnej wędrówki” w jakiś sposób
można spojrzeć na istoty, które będą dla nas „najbliższymi opiekunami” w
naszym jakże krótkim pobycie na „trzeciej planecie od słońca”.
((Tak, z innych badań wiadomo, że dusza planując swoje wcielenia ma do
wybou kilka wersji żyć. Ale jest to uzależnione od tego ile dobra
potrafiliśmy dać z siebie bezinteresownie. A jacy jesteśmy naprawdę to
widać z obserwacji życia. Nikomu nie damy nic za darmo i ludzi,którzy
tak robią traktujemy jak naiwniaków i ofermy losu. Dla wszystkich w
cenie jest zamataczyć, oszukać, albo ukraść. Wtedy czujemy się jak
bohaterowie. Ale bardzo prawdopodobne, że za takie prowadzenie
odebraliśmy już "nagrodę" i nasze wersje lepszych żyć już teraz
rozpływają się gdzieś w niebycie.Marcinek też mówił, że miał do wyboru
kilka wersji. Nie był to szeroki wybór, ale był.Czy miał okazję do
dawania czegoś bezinteresownie? Na pewno. Ale trzeba pamiętać, że żył w
całkowicie innych warunkach i relacjach społecznych. Skoro był rycerzem
to należał do średniej warstwy szlachty i obracał się w przynależnych mu
z urodzenia kręgach społecznych i nie było dopuszczane bratanie się z
pospólstwem co znacznie zawężało jego możliwości i ograniczało do tylko
równych sobie. Wszystko zależy od nas samych i naszych starań, więc
starajmy się już teraz bo na pewno tu wrócimy i nie ma znaczenia czy
wierzymy w reinkarnację.Od dawna namawiam do pozbycia się wszystkich
negatywnych emocji i wyrządzania świadomie komukolwiek przykrości.
Powtarzam, ŚWIADOMIE!!!, bo takie działanie może nam odciąć wybór do
lżejszych wcieleń, lub poważnie ten wybór ograniczyć)) Pozdrawiam
serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń18 marca o 08:47
Andrzej
Witam
serdecznie.Ta historia po raz pierwszy została ujawniona w programie
"NAUTILUS RADIA ZET". Wstrząsnęła tysiącami ludzi, do redakcji po
wyemitowaniu nagrań związanych z tą sprawą ludzie dzwonili tygodniami...
Chcieli dowiedzieć się, czy to nie był żart? Do tej pory traktowali
reinkarnację jako dziwactwo, ciekawostkę związaną z działalnością
wschodnich sekt, niegroźną, ale nieprawdziwą bujdę wymyśloną przez
różnych filozofów. Historia Marcina jest jak uderzeniem obuchem w łeb -
tak łatwo się tego nie zapomina. Postanowiliśmy ją przypomnieć, bo do
tej pory otrzymujemy maile i listy od naszych fanów, którzy cały czas
wspominają wrażenie, jakie zrobiła na nich ta historia chłopca z Nowego
Sącza... bodaj najsłynniejsza w Polsce historia o pamięci swojego
poprzedniego wcielenia! W takim razie warto ją sobie przypomnieć. Ta
historia zaczęła się w momencie, kiedy w rodzinie państwa G. mały
Marcinek zaczął mówić.Dwuletnie dziecko co chwilę pytało, dlaczego nikt
nie jeździ na koniach i nie nosi zbroi.Początkowo rodzice podejrzewali,
że za wszystkim stoi dziecięca fantazja.Bezskutecznie szukali książek, z
których Marcin mógł o tym przeczytać. Im dziecko było starsze, tym
jednak opowiadana przez niego historia była coraz ciekawsza.Ku
przerażeniu najbliższych Marcin oświadczył, że na ziemi nie jest
pierwszy raz. W swoim poprzednim życiu był rycerzem, jeździł na koniu,
nosił zbroję i uczestniczył w pojedynkach. Miał rodzinę, żonę i
sześcioro dzieci. Mieszkał w zamku i miał własnego króla, choć " nie był
bardzo ważnym rycerzem ".Tu zaczyna się część opowieści chłopca, która
zapiera dech w piersiach. Marcin pamięta dzień, kiedy przyszło mu
stoczyć pojedynek na miecze. Obok niego walczył jego giermek. Chłopiec
utrzymuje, że w tym pojedynku został zabity.Jest to o tyle niezwykłe, że
kilkuletnie dzieci przeważnie w wymyślanych przez siebie historiach
kreują się na bohaterów. Marcin przeciwnie, mówi że przegrał! Wspomina,
że z góry obserwował swoje własne ciało, z którego po śmiertelnym ciosie
mieczem sączyła się krew.Następnie opowieść Marcina przypomina jako
żywo relacje ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną..Dziecko opisuje
świetlisty tunel, który pojawił się obok miejsca ostatniej walki.Tunelem
udał się w stronę światła do cudownej krainy, gdzie było mu bardzo
dobrze. Tam spotkał niezwykłe istoty, które nazywa aniołkami. " One były
zupełnie przezroczyste, można było przez nie przelatywać " - opowiada
mi dziecko - " Nie musieli nic mówić, a ja i tak wiedziałem co chcą
powiedzieć". Według chłopca tam, gdzie był, jest bardzo jasno i
bezpiecznie. Są tam miliony takich ludzi, jak na Ziemi. Nie można jednak
tam przebywać wiecznie. Trzeba wrócić na Ziemię, aby dalej się uczyć. "
Każdy musi wrócić, tak samo jak każdy jest malutki, potem duży, a
później przychodzi od aniołków do brzuszka mamusi " - mówi Marcin
dziwiąc się, że nie wiem tak oczywistych rzeczy.
Kiedy zbliżał się czas jego powrotu na Ziemię, Marcin ma do wyboru
miejsce, czas, a nawet rodzinę. Jest zmęczony wojnami, nie chce więcej
krwi i pojedynków. Kiedy pytam go o jego obecnych rodziców potwierdza,
że przed swoim narodzeniem znał ich oboje.
((Jego relacja przejścia w zaświaty nie różni się od opisów śmierci
klinicznych bo mamy do czynienia z tym samym procesem. Dawno przy
którejś relacji się tego domyśliłem i nawet nazwałem to zjawisko "prawie
reinkarnacją". Z tym zastrzeżeniem, że w czasie śmierci klinicznej
dusza/świadomość wraca do tego samego ciała, a w reinkarnacji
dusza/świadomość wybiera nowe ciało. I o ile chcemy pamiętać to już
dawno zwątpiłem w halucynacje mózgu w czasie śmierci klinicznej, o co
naukowcy cały czas się kłócą))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę,
ciekawych przemyśleń18 marca o 21:07
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Wysłano
Miłych snów ... 19 marca o 08:38
Andrzej
Witam
serdecznie." Nie można jednak tam przebywać wiecznie. Trzeba wrócić na
Ziemię, aby dalej się uczyć. " Każdy musi wrócić, tak samo jak każdy
jest malutki, potem duży, a później przychodzi od aniołków do brzuszka
mamusi " - mówi Marcin dziwiąc się, że nie wiem tak oczywistych rzeczy."
Pamięta nawet, jak przyszedł do brzuszka mamusi! Jednak to, co tak
naprawdę przyciągnęło go do rodziny G., była jego była żona z czasów,
kiedy był rycerzem. Z relacji chłopca wynika, że jego żona reinkarnowała
się jako Monika. Ma dwadzieścia lat i jest dla niego ciocią. Nie jest
to jednak jedyna osoba, którą Marcin pamięta z czasów, kiedy był
rycerzem. Kolejną reinkarnacją z odległych czasów jest jego babcia,
którą nazywa imieniem Gizela. " Marcin był zdumiony, że babcia nie
pamięta czasów, kiedy nosiło się zbroję i mieszkało w zamkach" - mówi
matka Marcina - " Często opowiada, że przychodził do niej ze swoimi
synami, zaś najstarszy był do niej niezwykle podobny..." Mieszkałem w
tym zamku! Marcin opisuje mnóstwo szczegółów ze swojego rycerskiego
życia. W tamtych czasach ludzie mieszkali w zamkach, ale także w
namiotach. Bardzo wielu jeździło na koniach. Wokół zamków urządzano
turnieje.Rycerze, tacy jak on, mieli własnych giermków i uczestniczyli w
pojedynkach.
" A czy kiedy byłeś duży, to miałeś długopis, taki jak ten? " - pytam
Marcina pokazując mojego Parkera. " Nie było wtedy takich, ale pisaliśmy
przy pomocy piór. Takich, jakie mają ptaszki " - odpowiada ze spokojem
Marcin. Rodzice często pokazywali mu zdjęcia i rysunki różnych budowli z
czasów średniowiecza. Chłopiec żadnej sobie nie przypominał. Dopiero
kiedy na wakacjach cała rodzina G. pojechała do Malborka, chłopiec
rozpoznał zamek. " Mieszkałem tu, w tamtym skrzydle. Jak przyjechał
król, to nas z niego wyrzucili, ale tylko na chwilę" - oświadczył
zdumionym rodzicom. Okazało się, że zna znakomicie cały układ zamku.
Wiedział, gdzie w dawnych czasach podnoszono konie z rycerzami do góry,
gdzie były stajnie i gdzie odbywały się pojedynki. Co ciekawe, nie
pamiętał w ogóle krzyżaków. Przewodnik zaprowadził chłopca do zbrojowni.
Tam Marcin rozpoznał zbroje i stroje, które noszono w czasach, kiedy
był na zamku. Z setek rekwizytów wybierał bezbłędnie te, które były z
lat 1550-1600. Było to już po Hołdzie Pruskim, a więc wtedy na zamku
krzyżaków już nie było! To nie jest jedyna rzecz potwierdzająca relację
chłopca. I tak Marcin od małego opowiadał, że mieszkał w zamku, gdzie
była podłoga w krawaty. Dopiero na miejscu okazało się, że posadzka
komnat w Malborku jest zrobiona w charakterystyczne, czarno-białe romby.
Chłopiec narzekał także na oświetlenie w zamierzchłych czasach. Jego
zdaniem pod sufitami były świeczniki z normalnymi świecami, z których "
strasznie kapało ". Reinkarnacja istnieje. " Nie wierzyłam w
reinkarnację i nigdy się nad tym nie zastanawiałam " - mówi mama Marcina
- " Teraz jednak jest dla mnie oczywiste, że zjawisko kolejnych wcieleń
dusz istnieje ". Jej zdaniem Marcin nie miał szans tego wszystkiego
wymyśleć. Niemożliwe jest także, aby taką ilość szczegółów poznał z
książeczek z obrazkami, czy nawet z telewizji. " Przecież on o tym, że
był rycerzem, zaczął opowiadać, jak miał niecałe dwa lata! " - dodaje
ojciec Marcina. Z całej rodziny Marcin najbardziej jest przywiązany do
swojej cioci Moniki, która - jak utrzymuje - kiedyś była jego ukochaną
żoną. Kiedy przeprowadzam na miejscu wywiad, nie schodzi jej z kolan.
Marcin opowiada o swojej historii coraz rzadziej. Początkowo był
zdziwiony, że nikt wokół niego nie pamięta rycerzy, koni i pojedynków.
To niezwykły przypadek, nawet na skalę światową. Bardzo rzadko zdarza
się, żeby dziecko tak dokładnie pamiętało swoje poprzednie wcielenie.
Każdy z nas częściowo pamięta swoje poprzednie życia. Każdy miał bowiem
przynajmniej raz sytuację, kiedy to pewne miejsca czy nawet utwory
muzyczne słuchane po raz pierwszy, wydawały się dziwnie
znajome....Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń20 marca o 08:50
Andrzej
Witam
serdecznie.(( To już cała historia małego chłopca z naszego kraju,
którą opisuje Fundacja Nautilius.Pozostała nam jeszcze jedna nagrana
wypowiedź rodziny tego chłopca.
Reinkarnacja Część 3
https://youtu.be/HE2wDs-roIE
W tym odcinku mamy wypowiedź opiekunów Marcinka. Sami potwierdzają,że
nikt nigdy chłopcu nie opowiadał,nie pokazywał podobnych historii i o
nich nie czytał.A wątpię żeby dziecko tyle szczegółów zapamiętało z
usłyszanych bajek. Zresztą skąd rodzina miałaby wiedzieć gdzie i w
którym miejscu przy zamku w Malborku były stajnie skoro tam obecnie jest
parking? Wiedzą o tym tylko historycy,archeolodzy i mały Marcinek.Ta
historia wprowadziła potężny zamęt w tej katolickiej rodzinie i zmusza
do zrewidowania dotychczasowych poglądów. Mama Marcinka zaczyna żałować,
że nie zwracała większej uwagi na to co mówi syn.My mamy okazję słuchać
naszych milusińskich i też nie słuchamy i najczęściej potraktujemy
opowiadania dzieci jako dziecięcą fantazję.Wielu z nas nie uwierzy w
reinkarnację i powie,słuchając księży, że to Szatan ludziom mąci w
głowach. A może takie przypadki w katolickich rodzinach mają im
uświadomić istnienie Wiecznego Tajemniczego Cyklu Życia?Może w końcu
nadszedł czas żeby zrozumieć, że życie nigdy nie umiera, a my jesteśmy
na pewnym jego etapie?Nie chcę być już upierdliwy, ale w przytaczanych
przykładach nie znalazłem niczego co potwierdzałoby wersję Kościoła
Katolickiego. Nie ma kar, ogni, cierpienia i wiecznego potępienia, które
przeczy bezwarunkowej miłości Boga. Nigdzie też nie znalazłem
najmniejszej wzmianki o czyśćcu, który jest podobno pierwszym miejscem
do którego się udajemy.A co jest?Jest stan niewyobrażalnego szczęścia
którego nikt nie chce opuszczać.
A dlaczego? Bo wszyscy,którzy znaleźli się na poziomie duszy natrafili
na Miłość Bezwarunkową, która nas kocha tylko za to,że jesteśmy, a nie
za to kim jesteśmy!!!!
O przenosinach we wprost niewyobrażalne szczęście, bezwarunkową miłość i
światy których nie potrafimy opisać mówią w zasadzie wszyscy, nawet
ateiści którzy nie mają zamiaru wierzyć w Boga i Jezusa.Wszyscy bez
względu na wyznawaną religię i przynależność rasową i kulturową
Wyjątkiem jest jedynie niewielki procent chrześcijan, który wierzy, że
ich życie było na tyle grzeszne, że muszą być ukarani.I żeby przekonać
samych siebie i posiać strach w otoczeniu wyszukują w biblijnych
tekstach wszystkie cytaty o czekających karach, ciemnych dolinach,
ciernistej drodze do piekła,odcięciu od Boga, diable itd. itp, żeby
tylko udowodnić istnienie piekła i według nich to droga do piekła,
którego powstanie datuje się naI i II w, bo od tego okresu mamy pierwsze
wzmianki na temat tej instytucji i wymyślono przez wieki około 140 000
kar, a tak naprawdę ci,którzy tego doświadczają, znaleźli się na drodze
swoich religijnych przekonań.A skąd o tym wiemy? Bo niektórym udało się
złamać "prawo Boga" ustalone w religii.Byli w "wiecznym" piekle z
którego nie ma wyjścia i wyszli. Hm, cudotwórcy .Jak widać w tej religii
wszystko jest możliwe, ale my nie zapomninajmy o "prawdach" Kościoła. W
543 roku ustalono i opublikowano dogmat o karze wiecznej, przeczący
bezwarunkowej miłości Boga.Ten dogmat przeczy nawet sensowi śmierci
Jezusa głosznemu w Katolickim Kościele, że Jezus odkupił wszystkie
grzechy i umarł za wszystkich po to żeby zbawić wszystkich, więc jaki
sens ma istnienie piekła i czyśćca? To kolejne "boskie objawienie"
zostało opublikowane przez Sobór Konstantynopolitański II zwołany w 553
przez cesarza Bizancjum Justyniana Potępiono na nim Trzy rozdziały,
Orygenesa ,w tym teorię preegzystencji dusz oraz papieża Wigiliusza.Do
tego roku powstałe około II w. piekło nie miało potwierdzenia w zapisach
Kościoła, a w religiach istniał jedynie Szeol funkcjonujący jako Kraina
Umarłych gdzie przenosili się wszyscy, bez podziałów na dobrych i
złych.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń21 marca o 08:41
Andrzej
Witam
serdecznie.((Zastanawiające jest to,że zaczynamy wierzyć w reinkarnację
dopiero jak spotkamy się osobiście z tym fenomenem, ale i to nie
zawsze, bo potraktujemy słowa dziecka jako niegroźną fantazję. Mama tego
chłopca z przyczyn religijnych również nie wierzyła w ten proces i
teraz zaczyna żałować,że wcześniej nie zwracała większej uwagi na to co
mówi jej dziecko. Zresztą nie ma się czemu dziwić bo tak robi większość,
jedni nie wierzą w takie historie bo zaprzeczają religii, a inni ich
nie ujawnią ze strachu przed reakcją otoczenia.Powstaje tu jednak
ciekawe pytanie. Dlaczego ta rodzina nie wiedziała o istnieniu procesu,
którego doświadczył ten chłopiec? Wszyscy chrześcijanie twierdzą,że
wierzą Jezusowi. Ale czy na pewno?Mamy przecież w Biblii słowa Boga
wypowiadane za pośrednictwem Jezusa,które potwierdzają to o czym mówi
ten chłopiec i tysiące innych osób. Jezus wyraźnie mówił o reinkarnacji w
rozmowie z Nikodemem.
(Ew.Jana 3:3-8,)
(3) W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci,
jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego.
(4) Nikodem powiedział do Niego: Jakżeż może się człowiek narodzić będąc
starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?
(5) Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś
nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego.
(6) To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha
narodziło, jest duchem.
(7) Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić.
(
Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd
przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z
Ducha."
Jezus mówi przecież wyraźnie,że powstałe z materii i ducha ciało musi
się rodzić wiele razy żeby w końcu móc wejść do Królestwa.
Co się narodziło z ciała pozostaje nadal ciałem i należy do materialnego
świata,ale w tym ciele żyje Duch, czyli nasze ciała astralne z duszą.
Ostatni, ósmy werset zawiera informację o tym, że człowiek nie pamięta
ani swoich poprzednich wcieleń, ani skąd tak naprawdę pochodzi. Musi to
odkryć sam na drodze rozwoju.
"Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz
niebieski”.(Mt 5, 38-48) Ale czy chociaż ię o to staramy?Z obserwacji
zachowania ludzi wiadomo,że nawet katolicy nie przestrzegają przykazań
Dekalogu.
My byśmy chcieli po jednym,często nędznym i nieudanym życiu dostąpić
połączenia ze Źródłem, bo tak mówi religia?
Niestety nie wystarczą nam te podobno niezbędne sakramenty, bo są tylko
rytuałami,które wymyślili kapłani. I w obronie religijnej wersji mamy
też teologiczne komentarze tłumaczące te wersety,które dopasowują je do
wersji religijnej, w której po jednym życiu trafiamy do czyśca gdzie
jesteśmy ogniem oczyszczani z reszty grzechów i czekamy na decyzję Boga o
przydziale do wiecznego piekła, lub wiecznego nieba, skąd już nigdy nie
wrócimy. Pomijając już fakt,że brak w tym logiki, to Bóg ustami Jezusa
zaprzecza takiej wersji i mówi,że nikt nie opuści materialnego świata
zanim nie rozliczy swoich długów.
Jezus mówi;"Pogódź się rychło z przeciwnikiem swoim, póki jesteś z nim w
drodze, aby cię nie podał sędziemu, a sędzia słudze i abyś nie został
wtrącony do więzienia. Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż
oddasz ostatni grosz." (Mt. 5, 25-26)
Rozumiem,że drogą jest nasze życie,sędzią jest Bóg, który nas oddaje
swojemu słudze,który nas wtrąci do więzienia za nasze długi. Myślę,że
tym sługą jest energia nazywana przez nas Szatanem i to ta energia
przejawia się nam w Prawie Przyczyny i Skutku, a więzieniem jest świat w
którym teraz żyjemy.To miejsce płaczu i zgrzytania zębami z
przypowieści o zapraszanych gościach i jestem przekonany,że żaden
chrześcijanin nie wierzy słowom Boga wypowiadanym przez Jezusa, tylko
wierzy w religijne kłamstwa wtłaczane przez wieki w ludzkie umysły, tak
skutecznie,że w końcu stały się dla wielu "prawdą".))Pozdrawiam
serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń21 marca o 20:46
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
22 marca o 08:38
Andrzej
Witam
serdecznie. Zgodnie z religijną "prawdą" wszyscy chrześcijanie
wierzą,że zostali zbawieni już 2000 lat temu przez Jezusa,który odkupił
wszystkie grzechy,więc mało kto przestrzega przykazań i niestety nikt
nie czyta Biblii ze zrozumieniem,więc widać jak bardzo brakuje ludziom
wiedzy o procesie wiecznego życia.Wierni Kościoła wierzą,że Jezus ich
zbawił i nikt sobie nie zadaje pytania dlaczego się urodził nie w
niebie,ale w materialnym świecie,którego nie opuści zanim nie spłaci
wszystkich długów.Ludzie nie wiedzą,że sami wywołują przyczyny i żyją w
ich skutkach.Wierzymy tylko religii,ale wiara to nie jest to samo co
wiedza. Proponuję kolejną pogadankę na ten temat,autorstwa Piotra
Listkiewicza.
REINKARNACJA 1 - WIEDZA I WIARA
https://youtu.be/Beom5bZO7lQ
Nie wierzymy w wieczną wędrówkę duszy i jej nieśmiertelność? Jeśli nie
chcemy to nie musimy. Możemy wierzyć w religię stworzoną przez
Konstantyna w 325 r z wszystkich wierzeń Imperium Rzymskiego i
zmodyfikowaną przez Justyniana poprzez usunięcie z niej wiary w
reinkarnację.
Ale jak mówi autor kwestia wiary to modny slogan zbyt leniwych żeby
uczyć się nowych rzeczy. Zbyt leniwych żeby otwierać się na alternatywne
kierunki wiedzy. Tym sposobem tacy ludzie zaniżają znaczenie
wiary,która jest niezbędna w procesie uczenia się czegokolwiek.Tego
sloganu używają ludzie,którym wykształcenie nie tylko nie poszeżyło
horyzontów mentalnych, ale zamknęło ich za murami naukowych teorii i
religijnych dogmatów.Ale tak naprawdę wiedza nie może się obyć bez
elementów wiary, bo nie jesteśmy w stanie nauczyć się niczego jeśli nie
przyjmiemy założenia,że podręcznik i nauczyciel mogą mówić prawdę, i w
tej przekazywanej nam wiedzy jest ziarenko prawdy.Są tacy, którzy na tym
poprzestają, i łatwowiernie uważają,że wszystko o czym usłyszą, lub
wyczytają jest prawdą, której nie warto weryfikować. Inaczej mówiąc,
mają klapki na oczach i wierzą ślepo w to co ktoś im wpaja.Ludzie na
wyższym poziomie wychodzą z założenia,że podręcznik może mieć rację, ale
ich ciekawość wiedzy jest o wiele większa i chcą praktycznie sprawdzać
to o czym mówią podręczniki i to o czym mówi nauczyciel.I taka powinna
być rola szkół wszelkiego stopnia w których przyswajanie wiedzy jest
łączone z praktyką zapamiętaną na resztę życia.
Gdyby reinkarnacja była kwestą wiary nasz cykl nie miałby zbyt wiele
sensu, bo dołożylibyśmy jeszcze jeden dogmat do wielu istniejących.
Świat Chrześcijański odrzucił reinkarnacje w swej ignorancji i wszystko
przestało mieć jakikolwiek sens. Nasze własne istnienie, rodzenie się,
przeżywanie życia, umieranie, też nie ma sensu, co sprawia, ze nie
szanujemy ani własnego życia, ani życia bliźnich.
Nie mamy pojęcia dlaczego i po co istniejemy, nie rozumiemy roli natury
naszej egzystencji. Ten bezsens istnienia zawdzięczamy ciemnocie
rodzącego się kościoła, który nie był zainteresowany właściwą edukacją
wiernych, lecz interesem bogacącej się w lawinowym tempie klasy
kapłańskiej. Wiedza o wiecznym życiu w różnych pismach mistycznch, jest
to różnie ujęta. Różne źródła podają te same aksjomaty, które można
weryfikować podstawiając je pod różne sytuacje życiowe, jeśli roboczo
założymy, iż te aksjomaty mówią prawdę cała reszta wiedzy o reinkarnacji
układa się w logiczną całość i wtedy sprawdzanie tej wiedzy odbywa się
bez uprzedzeń i przy akompaniamencie właściwego pozytywnego myślenia.
Pierwszym aksjomatem jest twierdzenie, że jest tylko jeden Bóg – nie ma
innego, nie ma drugiego. Bóg nie posiada przeciwieństw ani
antagonistów.Chrześcijańska koncepcja szatana, jest zupełnie nielogiczna
i błędna. Wszechświat jest monarchią absolutną i nie nic wspólnego z
demokracją, która dopuszcza istnieniu opozycji.Pozdrawiam serdecznie.
Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Wysłano
prawdopodobnie
zksięgi Umarłych stworzono 10 przykazań Bożych ,ale niemniej wszystko
dotyczy ciąła , nie wiele duszy ...nawet w tej księdze... bo czymże jest czynienie nawet dobrych uczynków materialnych ,one tez powinny być duchowe ... :)czyli względem duszy ...
Wysłano
a naogół sa wobec ciała ...
2 marca o 11:44
Andrzej
Przestrzeganie
przykazan ma zapobiegać powstawaniu ujemnych długów, a robienie dobrych
rzeczy zapewnia nam łatwiejsze kolejne wcielenie. To wszystko robimy
przy pomocy ciala,więc dlatego przykazania dotyczą ciala
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Wysłano
a jakie przykaznia dotyczą duszy ,
Andrzej
Nie ma takich
2 marca o 12:34
Andrzej
Wiem
Aniu,że przykazania zostały przerobione z egipskiej religii
i kiedyś doszukałem się trzech wersji chrześcijańskiego dekalogu. Ale to
nie ma znaczenia.
Będąc w tym świecie mamy ich przestrzegać bo dobre uczynki zapewnią nam
łatwiejsze kolejne życia. Dlatego Bóg ustami Jezusa twierdzi,że mamy się
wystrzegać złości,mściwości,nienawiści,itd.Jezus też zakazuje nam
kierować swoje serce w stronę materialnego świata. Myślisz,że chodzi o
mięsień pompujący krew?Bo moim zdaniem Jezus mówi o uczuciach i nie
darmo się mówi,że kogoś kochamy całym sercem.Ale kto kocha ten świat,
ten go nie opuści i przykład tego mamy w historii Santi Dewi.Bo jak mówi
w ewangelii Jana zanim będziemy się nadawali do Królestwa będziemy
musieli wiele razy się rodzić i umierać,a jacy są ludzie to chyba
wiesz.To materialne ciała mają w końcu doprowadzić do uwolnienia
duszy,ale stanie się to dopiero wtedy jak ją Bóg naznaczy do powrotu.
2 marca o 22:22
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
3 marca o 08:44
Andrzej
Witam
serdecznie.((Wypada wspomnieć,że przywiązanie do materialnego
świata,który w ewangelii Jana-Jezus nazywa mordercą i ojcem kłamstwa,
jest dla nas szkodliwe bo opóźnia nasz powrót do Ojca.Działa to w obie
strony,tzn. tak jak u naszej bohaterki, która sama chciała powrotu,ale
też uczuciami przywiązujemy naszych najbliższych nie godząc się z ich
odejściem .Stale o nich myśląc,żałując ich odejścia i tęskniąc działamy
na ich szkodę bo w takich przypadkach to my zarzucamy na nich te
"łańcuchy" i zmuszamy do powrotu.
Dlatego w badaniach dr Newtona zmarli zawsze starają się wyciszyć nasz
żal i rozpacz.Niestety uczucia działają jak żelazne łańcuchy,których nie
chcemy i nie potrafimy zerwać.
Tylko w materialnym świecie mamy do czynienia ze zjawiskiem śmierci co
obrazowo można przedstawić jako porzucenie przez duszę tymczasowej
powłoki/ubrania,żeby po jakimś czasie ubrać nowe "ubranie" i dokładnie
tak się stało w przypadku naszej bohaterki.
Mnie jednak bardziej interesuje zachowana pamięć u Santi Dewi.
Jej brak,dla przeciwników reinkarnacji, jest dowodem,że takie zjawisko
nie istnieje i z obserwacji życia wiemy,że znakomita większość ludzi
niczego nie pamięta i tak powinno być. Religia nam tego fenomenu nie
wytłumaczy bo w niej reinkarnacja nie istnieje.Jednak Grzegorz Sławicki
twierdził,że nasze energetyczne ciała odchodząc z tego świata powinny
połączyć się z duszą i w niej się rozładować,czyli przekazać wszystkie
zgromadzone w materialnym życiu doświadczenia.
Wtedy pamięć o przebytym życiu pozostaje w duszy,która stwarza nowe
ciała energetyczne i razem "ubiorą" kolejne ciało.
Rodzi się,więc nowe ciało z nową świadomością,która nie może pamiętać
nic z poprzedniego życia bo nie brała w nim udziału i według Sławickiego
taki proces może trwać średnio tyle ile wynosiła długość życia danej
osoby.Ale i Sławicki podkreślał,że nie ma na to żadnej normy i tak mamy w
przypadku naszej bohaterki.Jej wyjaśnienie pamięci poprzedniego
wcielenia jest ciekawe. Ale czy naprawdę zachowują ją ci którzy kurczowo
czepiają się życia? Nie jestem do końca przekonany takim wyjaśnieniem
bo wiadomo,że nikt nie chce odchodzić z tego świata, który uważamy za
piękny i jedyny w swoim rodzaju.
Moim skromnym zdaniem jej ciała energetyczne-astralne i mentalne nie
przekazały duszy zgromadzonych doświadczeń i nie rozładowały się,więc
jej świadomość została zachowana w nienaruszonym stanie.Weszła w nowe
ciało z tą samą świadomością,więc wszystko pozostało w jej
pamięci.Trudno nawet stwierdzić czy jej ciała energetyczne w ogóle
połączyły się z duszą,czy od razu przeniosła się na poziomy astralne
Nie musimy w takie relacje wierzyć,ale takich przypadków na całym
świecie są tysiące i pojawiają się nawet w rodzinach chrześcijan dla
których reinkarnacja jest przejętym od pogan poglądem i straszną herezją
w którą w żadnym razie nie wolno wierzyć bo taka wiara prowadzi do
najcięższych grzechów. Jednak,moim zdaniem,zaprzeczający temu zjawisku
ludzie nie znają treści ewangelii i nie potrafią połączyć w całość
wszystkich wypowiedzi Jezusa,który mówi wyraźnie w ewangelii Jana,że
musimy się wiele razy rodzić i umierać bo po jednym życiu nie nadajemy
się do Królestwa.Bóg ustami Jezusa twierdzi,że mamy się wystrzegać
złości,mściwości,nienawiści,itd.Jezus też zakazuje nam kierować swoje
serce w stronę materialnego świata. Myślimy,że chodzi o mięsień
pompujący krew?Moim zdaniem Jezus mówi o uczuciach i nie darmo się
mówi,że kogoś kochamy całym sercem.Ale kto kocha ten świat, ten go nie
opuści i przykład tego mamy w historii Santi Dewi i w ewangelii Mateusza
Jezus mówi,że jesteśmy w więzieniu,którego nikt nie opuści zanim nie
spłaci do ostatniego grosza swoich długów. Sama nasza bochaterka użyła
terminu,że została "skazana" na ponowne życie.Religia nam nie potwierdzi
takich przypadków,bo księża przez wieki stworzyli swoją wersję w której
zaprzeczają słowom Boga,ale Ojciec ustami Jezusa twierdził,że musimy
się wiele razy rodzić i umierać zanim będziemy się nadawali do Królestwa
i w przypowieści o zapraszanych gościach, mówił,że ten świat mogą
opuścić tylko dusze wybrane przez Ojca po które zostanie przysłany
Posłaniec. To on da nam ten "owoc z drzewa życia",czyli swoją wiedzę i
wprowadzi nas na naszą ścieżkę duchową i będzie naszą drogą do
Ojca.Wierzymy czy nie to Bóg ustami Jezusa zaprzecza religijnej
wersji,ale wersję Boga potwierdzają przypadki jakie wyszukuję.Kto jednak
nie chce w to wierzyć to nie musi,ale życzę każdemu żeby przynajmniej
używał inteligencji.
Santi Dewi - Dziewczynka, która już kiedyś żyła
https://youtu.be/v7MfLjpigWw
Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
3 marca o 22:27
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
4 marca o 08:53
Andrzej
Witam
serdecznie.W ewangeliach Ojciec poprzez Jezusa mówi,że materialny
świat jest mordercą i kłamcą, i tylko On wybiera i naznacza dusze do
powrotu.Wysyła po nie posłańca,który je zainicjuje i wprowadzi na
ścieżkę duchową,która prowadzi do Domu Ojca.Chrześcijanie tych słów Boga
nie znają,a księża im zaprzeczają,twierdząc,że to oni i religia
Kościoła prowadzi do zbawienia.
Posłuchajmy jeszcze raz tłumaczenia sensu ścieżki duchowej.Sens ścieżki
duchowej od strony mistycznej przedstawia Piotr Listkiewicz.
" MISTYCYZM 10 - ŚCIEŻKA
https://youtu.be/Fbq1BTYMFG0
"
Autor opowiada nam, na podstawie przemyśleń chińskiego mistyka Lao Tsu, o
Mocy Stwórczej która stwarza, utrzymuje i napędza Wszechświat. Moc ta
działa jednocześnie w dwóch kierunkach. W ruchu odśrodkowym wypływa z
Boga i płynie w kierunku materialnego świata po drodze stwarzając i
utrzymując wszystko.Natomiast w ruchu dośrodkowym wraca do Boga po
drodze niszcząc i modyfikując wszystko.Lao Tsu zauważył również,że ta
Moc służy duszy w nieustannym schodzeniu do świata materialnego, oraz
jest"pojazdem"i ścieżką która może zaprowadzić duszę z powrotem do
Boskiego Źródła.Autor mówi,że w ten sposób powstał termin "Tao" który
oznacza ścieżkę lub drogę.Z czasem wszystkie główne religie uznały Moc
Twórczą jako nierozerwalne łącze z Bogiem, ale wiadomo też,że stworzyły
własne wersje pojęcia dróg prowadzących do Boga, i jak wiemy z religii,
w chrześcijaństwie jest nią wiara w ciało Jezusa, co w moim rozumieniu
nie ma nic wspólnego z rozwojem duchowym ani ścieżką na której
powinniśmy się znaleźć żeby wyzwolić duszę z koła narodzin i śmierci.Ono
nie istnieje w religii chrześcijan, więc wygląda na to,że zastąpiono je
koniecznością wiary w Jezusa.
Wracajmy jednak do filmu bo niczego się nie dowiemy.Autor mówi,że 500
lat p.n.e.Pitagoras nazwał tę Moc jako Logos co zostało przetłumaczone
jako Verbum czyli Słowo,a z czasem dodano do niego wiele różnych
określeń w celu łatwiejszego zrozumienia jego atrybutów. Moim zdaniem to
może być przyczyną podzielenia jednego Boga na poszczególne frakcje
religijne, i każda ma swojego, upierając się,że tylko ten którego uznaje
dana religia jest prawdziwy.Autor twierdzi,że terminy, które przyjęto
są bardziej adekwatne na okreslenie drogi ponieważ Boska Moc Stwórcza
wyraża się w postaci dźwięku, który w różnych kulturach jest różnie
nazywany. Np. Głosem Boga,Duchem Świętym,głosem z nieba,rozkazem który
stwarza świat, muzyką sfer, ale jest również nazywany miłością i
mądrością bo Bóg w swej mądrości daje siebie wysyłając tę Moc w celu
tworzenia i w ten sposób możemy poznać tę Moc przyglądając się dziełu
stworzenia, czyli wszystkiemu co nas otacza.
W tej chwili na ekranie pojawia się pytanie.
Powiedziałeś,że Słowo jest słyszalne...Jak można usłyszeć energię?
Hm. Dla każdego kto zna podstawy praw fizyki to pytanie brzmi dziwnie,
bo wiadomo. że głos wprawia w drgania materię i właśnie te drgania nasz
organ słuchu odbiera jako głos lub muzykę. Ale jeśli chodzi o słyszenie
głosu Słowa to pewnie chodzi o inny sposób przekazu.I nie mylę się bo
autor mówi to samo, ale również dodaje,że dźwięku boskiego przekazu nie
usłuszymy materialnym organem słuchu, lecz wewnętrznym organem który nie
ma nic wspólnego z uchem. Ten organ odbiera wibracje rezonujące z
wyższymi światami.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych
przemyśleń
5 marca o 08:55
Andrzej
Witam
serdecznie.Kto je może ten tajemniczy dzwięk odebrać i usłyszeć?
Autor mówi,że w zasadzie każdy, bo każdy ma go w sobie. Często nawet nie
wiemy skąd ten dźwięk przychodzi, a ja się zaczynam zastanawiać czy aby
nie pomyliłem tego tajemniczego dźwięku z falami Światła o którym
opowiadał kiedyś Grzegorz Sławicki.A może każdy to samo zjawisko nazywa
go inaczej?Być może tak, ale nie pomyliłem miejsca na którym ma się
skupiać nasza uwaga. Nieraz w ciszy, wieczorem. tuż przed zaśnięciem
możemy go usłyszeć gdy nasza uwaga skupi się w punkcie pomiędzy brwiami,
tuż nad nasadą nosa, i czasami jest to cichutki dźwięk, a czasami
bardzo głośny. Piotr mówi,że jednak pojawienie się tego dźwięku należy
do przypadków sporadycznych, co raczej bym potraktował jako rzadkość.Ale
jeśli pojawia się często to niektórzy ludzie szukają pomocy u lekarzy, a
jeśli to nie pomaga, to starają się go zagłuszyć różnymi sposobami.
Czy możemy sami wywołać ten dźwięk?
Piotr mówi,że ten dźwięk można wywołać podczas medytacji i najczęściej
słyszą go medytujący u których uaktywnia się organ wewnętrznego
słyszenia, i u ludzi których uwaga jest skupiona w centrum pomiędzy
oczami. Wtedy umysł się samoistnie otwiera na to co się dzieje wewnątrz i
dźwięk staje się słyszalny.Aha, pewnie zapytamy gdzie jest to wewnątrz
na które otwiera się umysł?
To światy wewnętrzne naszej duszy. W stosunku do naszych świadomości
świat materialny jest światem ZEWNĘTRZNYM. A światy astralne w
świadomości są światem WEWNĘTRZNYM.I na światy wewnętrzne które mamy w
swojej duszy otwiera się umysł.
To nie dźwięk skądś przychodzi bo on jest stale obecny w naszej duszy,
tylko maksymalne skupienie pozwala go usłyszeć i otworzyć duszę na
światy wewnętrzne. I myślę,że to było celem Jezusa kiedy nakazywał
wystrzegać się zbiorowych modlitw
"Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi
po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca
waszego, który jest w niebie.(Mt 6,1-15),a zalecał nam modlitwę w
samotności i ciszy.
."Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i
módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi
w ukryciu, odda tobie.(Mt 6,5-6)"
Celem modlitwy w samotności jest takie skoncentrowanie świadomości
żebyśmy dotarli w głąb naszej duszy. A jak wiadomo z relacji Danuty
Lenarczyk i Gabrielle Orr celem takiego sposobu modlenia się jest
podniesienie naszych wibracji i połączenie z obszarem energetycznym
Kronik Akaszy gdzie są zapisane wszystkie nasze wcielenia.A Piotr mówi o
otwarciu umysłu na naszą wewnętrzną stronę,więc i na Akaszę. Czy to
zalecenie Jezusa miałoby sens w wersji z jednym życiem? Co za różnica?
Według księży nie musimy skupiać świadomości bo w tłoku i hałasie to i
tak nie jest możliwe. Można tylko przeczytać modlitwę z książeczki, byle
tylko przyjść do kościoła i dać na tacę. Ale Jezus naucza wyraźnie,że
nie powinniśmy sobie tutaj zbierać skarbów i nie tu kierować swoje
serce.A jak wiemy z dawnego wykładu Grzegorza Sławickiego nie jest dla
nas obojętne jak pokierujemy przepływem energii przez swoje ciało i w
którą stronę będziemy się kierowali Ale tak naprawdę to ludzie mają
gdzieś nauki Jezusa bo wystarczy, że ksiądz zadzwoni na mszę to biegną
żeby nikt nie zajął im ławki i żeby ich sąsiedzi nie obgadali,że ominęli
mszę. Zresztą sądzę po zachowaniu tych którzy mają się za zastępców
Jezusa,że też mają go gdzieś.
I właśnie Piotr pośrednio potwierdza moje spostrzeżenia. Wszyscy możemy
się łączyć ze światami wewnętrznymi w których mamy Źródło ale musimy być
do tego dostrojeni, bo inaczej dźwięk przychodzi i odchodzi. Piotr to
łączenie nazywa słyszeniem dźwięku, Grzegorz Sławicki nazywał promykami i
falami światła, A Danuta Lenarczyk i Gabrielle Orr nazywają po prostu
osiągnięciem wysokich wibracji częstotliwości.A Jezus mówi,że aby ten
stan osiągnąć potrzeba nam modlitwy w ciszy w warunkach które nie
rozproszą świadomości Moim zdaniem wszyscy mówią o tym samym,tylko każdy
mazywa to inaczej.Ale to tylko moje spostrzeżenia z którymi nikt się
nie musi zgadzać, i tak naprawdę to sądzę, że jeśli ktoś uważa inaczej i
inaczej rozumie sens słów Jezusa to może pozostać przy swoich
przekonaniach bo ja też nie jestem wszystkowiedzący.
Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
5 marca o 09:36
Wysłano
u mnie w pokoju tez coś w nocy przeciągle jednostajnie dzwoni już się
zastanwiałam ,czy ktoś jakiegoś agregotora nie puścił .. , to tak jakby w uszach dzwoniła linia elektryczna , wkurzajce uczucie i też bym poszła do lekarza z uszami ...
bo nikt iczego nocą nie włancza.. sasiadka chodzi spac z kurami o 19tej
, i najlepiej by jej odpowiadało jakbym ja tez tak szła spac a ja
jestem nocny marek długo nie śpie a rankiem bym pospała, a ona o 4tej
wstaje , a przecież o tej porze jeszcze kur w kurniku śpią ,a mi
tłumaczy ze mało wiem , bo kury chodzą spać przed zmierzchem a wstają
przed świtem ... , najlepiej by było jakbym to ja się dostosowała do ich rytmu dnia ,a dlaczego ..jak to nie mój tryb życia ...
Wysłano
Bez
przerwy posyła mi jakieś obrazki w messenger , oczywiście religijne , a
ja mam wrażenie że sprawdza czy jestem w domu w ten sposób .. ,
tez ma swoje za uszami nie ma ludzi bez wad ,,,stwierdzam z perspektywy
czasu , tez oczywiście pobożna i religijna ,biega do kościółka , a
potem psoci .. ale ma tez wiele dobrych cech charakteru , i bilans się
wyrównuje ... tak wiec nie wiem co wydaje w pokoju w nocy jednostajny dżwięk który mnie denerwuje...
5 marca o 21:43
Andrzej
Wiesz?
Jak masz centralne ogrzewanie to moze być dźwięk pomp który się
rozchodzi przez rury. Słychać to w nocy jak jest zupełnie cicho.. Ja od
czasu jak zacząłem szukać wiedzy to stale słyszę dźwięk podobny do
cykania swierszczy. A zastanowilas się jak Twoje odkrycie o pochodzeniu
przykazań z religii egipskiej pasuje do biblijnej historii w której Bóg
napisał je na kamiennych tablicach o dał Mojzeszowi? Moim zdaniem
Mojżesz byl Chrystusem w wyprowadził niewielką grupę naznaczonych i w
opisach biblijnych połączono to z mitami sumeryjskimi kiedy Annunaki
walczyli o władzę i każdy z nich przyciągał plemiona na swoją stronę . A
zabieg laserowy się udał
Andrzej
5 marca o 22:02
Wysłano
Ciesze
się że zabieg Laserowy się udał ,ale nie nadwyręzaj oczka ,daj mu
odpocząć ,naprawde po przeszczepie soczewek nie wolno mi było przez
tydzień czytac nawet miałam specjalnie zaklejone oko , to bya zaća
pogruxlicza powstała w ciągu trzech miesięcy , co do Twojego odkrycia
,czy tez mojego , tak zdaję sobie sprawę z tego ,że 10 przykazań było
spisane z starszych mitów Sumeryjskich ,na Twitter geolodzy pokazują
odanjdowane stare artefakty , czyli wygląda na to ,ze juz kiedyś ta
cywilizacja była tak samo rozwinięta jak dziś , i dochodze do jeszcze
jednego wniosku , że czeka nas zagłada Nuklearna , taka już tez pewnie
była przed Jezusem ,i znowu nastąpi bo ludzie kłóca się o złoża
mineralne na ziemi ,,ba wręćz o ziemie , technologia zamiast wspierac
ludzkość to ją unicestwia ..to smutne ,że wilcy tego świata nie zdają
sobie z tego sprawy co czynią , ale ich też to nie ominie ,też zbiorą
owoce swojej ohydy , swojej pazerności ..co zasiali to i zbiorą ... nie
rozumieją ,że nawet ten Globalizm powinien wspomagać ludzkość i znaleźć
rozwiązania do godnego życia w pokoju i miości ,, nic nigdy nie wywarło
na mnie tak smutnego wrażenia jak to co sie wokół dzieje ,,,,
Andrzej
To
smutne ale na świecie nie ma ani jednego dnia bez jakiejś wojny. Zawsze
gdzieś się biją. W tę nuklearna apokalipsę nie bardzo chce mi się
wierzyć bo w tych sprawach nie podejmuje się decyzji jednoosobowo.
Wysłano
To
prawda, ale po co ,o co ta wojna na Ukarinie , właściwie o złoża ,i to
Stany mają w tym największy interes ... nie my ... a szczerze mówiac DLA
MNIE KRAJE LITWA ŁOTWA , BIAŁORUS UKRINA TO TEŻ ROSJA , TYLKO INNE
WOJEWÓDZTWA , WSZAK TO KRAJE JĘŻYKA ROSYJSKIEGO ... we wszystkich wojnach macza palce IZRAEL I STANY , TAKA PRAWDA ,,tym razem wykrzyczałam to z siebie , wybacz ...
6 marca o 08:24
Wysłano
To jest dzwięk który często słyszę , ale nie wiem jak go określić ...https://twitter.com/i/status/1632527811075268611
Wysłano
Jeszcze o wibracjach. Niektórym częstotliwościom kamertonów towarzyszą ciekawe efekty wizualne.
1/2
Andrzej
Witam
serdecznie.Piotr mówi,że skupienie świadomości wewnątrz siebie pozwala
nam dostroić się do odbioru tego dźwięku, który jest zawsze w nas. Jeśli
mu się poddamy to zaczniemy być ciągnięci w górę wibracji do wewnątrz
świadomości, i dopiero zestrojenie naszej świadomości do częstotliwości
dźwięku staje się ścieżką prowadzącą do Boga.Głos tego dźwięku stanie
się naszym drogowskazem i jednocześnie pojazdem który nas poprowadzi we
właściwym kierunku.Moim zdaniem tego właśnie uczy Chrystus wybranych
uczni,ale do tego jest potrzebny żywy Mistrz!!! a nie wspomnienie po
mistrzu.
"Czy ten dźwięk jest podobny do czegoś co znamy, i czy można go opisać?"
Piotr odpowiada,że Słowo wypływa z Boga i w swym biegu w dół przechodzi
przez wiele regionów w których materia jest przemieszana z
najróżniejszymi energiami w różnym stosunku. Dlatego nie zawsze i nie
wszyscy odbieramy go tak samo. Piotr jako przykład podaje dźwięk jaki
wydaje woda. Szeroko rozlana na równinach jest dla nas niesłyszalna, ale
słyszymy tę samą wodę jak płynie w górskim potoku i przelewa się po
kamienistym dnie. Jest również wyraźnie słyszalna kiedy spada z
wysokości jako wodospad. Jej słyszalność zależy więc od potencjału
energii jaki w sobie niesie.Piotr mówi,że porównuje się ten dźwięk do
np. szumu deszczu, szelestu liści na wietrze, odgłosu dzwoneczków, głos
gongu i dzwonu,turkot kół pociągu, oraz do brzmienia różnych
instrumentów muzycznych.Ludzie którzy potrafią medytacją wprowadzić
świadomość w wysoki stan wibracji odbierają je wszystkie jednocześnie i
słyszą tak jak my orkiestrę symfoniczną.
"Jednakże żeby medytować i żeby medytacja dawała efekty muszą być
spełnione pewne warunki. Jest to, jak się zdaje, ten prozaiczny aspekt
ścieżki duchowej."
Cudzysłowem odznaczyłem pytanie jakie pojawiło się na ekranie i za
chwilkę poznamy odpowiedź Piotra, który odpowiada,że każda gra ma swoje
zasady i reguły.Tak, aspekt jest prozaiczny. Nie wszyscy umiemy
medytować, ale żeby wstąpić na ścieżkę duchową prowadzącą do Boga nie
pozostajemy bez szans.
Z badań naukowców wiemy, że w stanie czuwania nasz mózg pracuje na fali
"beta" aby dostroić organizm do takich częstotliwości jaki osiągamy w
medytacji lub skupionej modlitwie są nam potrzebne fale "delta i
theta".One podnoszą nasz poziom wibracji,i o tym nauczał Jezus. W
czasach Jezusa takie nowoczesne określenia nie istniały, a poza tym
Jezus mówił do niewykształconych ludzi,więc używał takich słów żeby
wszyscy go rozumieli, i taki zapis mamy w ewangeliach.
"Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i
módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi
w ukryciu, odda tobie.(Mt 6,5-6)"
Bo tylko cisza i skupienie wprowadza nas na odpowiedni poziom
częstotliwości, podobny do chwil tuż przed zaśnięciem.Nie osiągniemy
tego w kościelnym gwarze kiedy naszą uwagę rozprasza otoczenie.Żeby
modlitwa miała jakikolwiek sens powinna być przeprowadzona w ciszy i
najwyższym skupieniu bo nie jest prośbą o sprawy związane z materialnym
życiem, jak zwykliśmy uważać.Jej celem jest wprowadzenie naszej
świadomości w światy wewnętrzne, a nie koncert życzeń do spełnienia bo
wszyscy dostali to co sobie wypracowali. Cały czas przypominam to
zalecenie Jezusa o modlitwie w ciszy i samotności które wprowadza nas w
odpowiedni zakres fal w których możemy doznawać objawień. Od nas jest
wymagana chęć i spełnienie kilku warunków, oraz zrobienie pierwszego
kroku.
Pierwszym warunkiem jest spotkanie na swojej drodze Mistrza, i tu akurat
Piotr wspomina,że omawiał to w innym wykładzie. Ale z tego co pamiętam
to jeśli zostaliśmy przez Boga zakwalifikowani do opuszczenia koła
narodzin i śmierci to na pewno Mistrza spotkamy bo takie spotkanie mamy
zapisane w swoim przeznaczeniu.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę
ciekawych przemyśleń
Wysłano
Wysłano
Bóg Jahwe w Źródłach Pozabiblijnych
Andrzej
Bóg Jahwe to twór wymyślony przez ludzi. Piewotnie był bożkiem burzy i piorunów..
Andrzej
To
prawda,że wojny były i są zawsze o coś.O polityczne wpływy,o bogactwa
naturalne, o zagarniecie czyjejś ziemi i o zyski koncernów
zbrojeniowych. Nie byłoby ich gdyby religie nie zmieniły odwiecznej
mistycznej wiedzy i ludzie wiedzieli,że dostaną w kolejnych życiach to
samo co dają obecnie. Ale ludzie dla zysków zrobią wszystko. Popatrz
sobie na nasz kraj jak PiS zmienił prawo żeby móc legalnie okradać
państwo. Czarnek rozdaje kasę firmom które ledwo powstały. Z centrum
badań i rozwoju też są wyprowadzane miliony dla kolesi. i wszystko to
dzieje się zgodnie z prawem jakie stworzyła ta zjednoczona prawica. A
żboże które miało przejechać tranzytem przez nasz kraj i trafić do
głodujących krajów, trafia do naszych skupów i jest sprzedawane jako
nasze. Kto kradnie? Niestety również ci którzy uważają siebie za
katolików i jakoś nie przeszkadza im to w przyjmowaniu komunii.Niestety
nikt nie wierzy w słowa Boga wypowiadane za pośrednictwem Jezusa i liczy
się tylko kto i ile się dorobił na cwaniactwie.
6 marca o 09:13
Odpowiedziałeś(aś) Andrzej
Odpowiedziałeś(aś) Andrzej
Bogiem burz i piorunów ,był i jest Perun ...
Odpowiedziałeś(aś) Andrzej
Odpowiedziałeś(aś) Andrzej
Mimo
wszystko ,wierzę Andrzeju że nie wszystko kreci się koło pieniędzy ,i
ze Bóg do tego nie dopuści aby zamiast niego pieniądze rządziły światem NIECH tak się stanie ,AMEN ...
6 marca o 09:46
Andrzej
Bóg
Aniu nie wtrąca się w sprawy tego świata. Zajmuje się tylko
wprowadzaniem wybranych dusz, a to czy zaprzestaniemy robić źle rzeczy
zależy tylko od nas. Niestety Szatan opetal ludzi religiami i zniechęca
przed poznaniem prawdy. A ona istnieje w Biblii tylko nikt w nią nie
wierzy bo księża tłumaczą ją całkowicie inaczej zaprzeczajac w ten
sposób Bogu
6 marca o 10:11
Wysłano
Andrzeju
skoro BÓG mnie tu wysłał to oczekuję kierunku i pomocy , czyż nie tak ,
czy ojciec zrodzi dziecko i zostawia smao sobie , nie ma nad nim piecze
i ja tez tego wymagam !!!!
Wysłano
WRĘCZ ŻADAM JEGO MIŁOŚCI I ZAINTERESOWANIA <ja się na świat nie prosiłam ... ten pierwszy raz ,,
Wysłano
6 marca o 12:26
Andrzej
A
skąd wiesz że się nie prosilas na ten świat? Nie bój się Bóg na pewno
interesuje się Twoim życiem i wszystko co zrobisz,pomyslisz i powiesz
zapisuje na pod imię Akaszy. Ale zanim wrócisz do Ojca musisz udowodnić
że jesteś tego naprawdę warta. Wiem że bardzo lubisz mięso zasilanych
zwierząt i jesteś opętany religią, więc jeszcze nie nadajesz się do
powrotu. Przed chwilą dzwonili domofonem Świadkowie Jehowy ale nie
wpuscilem
Wysłano
Super
xle zrobiłeś , trzeba ich było uświadomić , swoja wiedzą , niech by to
porównali do swoich wyobrażeń , wiesz dlaczego tyle wojen na świecie ,
bo nie ma dialogu nie ma dyskusji , brakuje tego samego czego często
brakuje w małżeństwie ,dyskusji i kompromisu, oraz wzajemnego szacunku
do innej wizji świata ... .
Wysłano
Widzisz Andrzeju gdyby świat się NAUCZYŁ DIALOGU , MOŻE DOSZEDŁBY DO JAKIEGOSŚ CONSENSUSU BEZ WOJEN
Andrzej
Buntujesz
się jak dziecko,które nie chce chodzić do szkoły.
Ale czy z powodu takiego dziecięcego buntu wypisałabyś dziecko ze
szkoły? Tak zrobiła kiedyś moja żona z synem,który z początku był
zadowolony, a teraz żałuje bo pozostał bez wykształcenia i zarabia
najniższe wynagrodzenie. Bóg na pewno nas kocha bo nasze dusze są jego
cząstką i chce dla nas jak najlepiej ale musimy dokończyć tę naukę i
stać się takimi doskonałymi jak Ojciec i o tym mówił Jezus w ewangelii
Mateusza. Wtedy będziemy wracać.
Andrzej
Rozmawialiśmy
chwilę przez domofon i powiedziałem tej kobiecie o swoich poglądach,ale
ona stwierdziła,że w ich Biblii tego nie ma. O czym więc miałem z nią
rozmawiać skoro ich Biblia jest okrojona z najważniejszych wypowiedzi
Jezusa?
Wysłano
Ale
jeżeli jakaś dusza schodzi pierwszy raz , to pytam po co , skoro jej
tam dobrze u BOGA , NO PO CO , POWINNA W OGÓLE NIE WYBIERAĆ SIĘ NA
ZIEMIĘ , CZYŻ NIE TAK ,A SKORO ZESZŁA TO BÓG JEST ZA NIĄ ODPOWIEDZIALNY
!!!
Wysłano
TU mam tez cos ciekawego ...
Wysłano
Wysłano
Igor Witkowski - Tajemnice Ameryki Południowej
Andrzej
Bóg
Aniu wydziela z siebie energie dusz na różnym poziomie rozwoju i
wszystkie organizmy ożywia ta sama energia. W moich zwierzętach domowych
ta energia też jest, ale to nie oznacza,że są tak samo mądre i
doświadczone. Ty naprawdę się jeszcze nie zorientowałaś, że dusze
wysyłane do materialnej szkoły zaczynają naukę od najniższego poziomu i
pną się w górę do formy człowieka? Ta forma to już ostatni etap w tej
szkole,ale i na tym etapie musimy się wiele razy rodzić i umierać źeby
dojć do wymaganej doskonałości.
7 marca o 08:41
Andrzej
Witam
serdecznie.Rozumiem,że musimy spotkać człowieka oświeconego Światłem o
którym opowiadał Grzegorz Sławicki. Warto jednak już w tej chwili
zastanowić się nad wersją religijną i zadać sobie pytanie Czy od czasu
śmierci Jezusa wszyscy spotkali go żywego? Pytam bo podobno Jezus zbawił
wszystkich. Nawet tych,których nigdy nie spotkał i nie nauczał?Moim
zdaniem tylko dusze, które po tysiącach wcieleń zaczynają szukać wiedzy i
osiągnęły stan gotowości do złączenia ze Światłem Ojca i zostaną
"stopione" w jedną całość z Bogiem. To jest właśnie dostąpienie
zbawienia,ale jedenorazowo dotyczy to niewielu dusz,a nie całych
narodów. "Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych" (Mt 22, 14).
W tłumaczeniach P. Listkiewicza i G. Sławickiego istnieje możliwość
wyprowadzenia dusz z koła narodzin i śmierci, ale podejmują się tego
zadania tylko pojedyncze osoby które zostały "oświecone" Światłem,
których ciała energetyczne zostały dostrojone do wyższych światów
duchowych.Kiedyś myślałem,że w ciało np. Jezusa wcieliła się przysłana z
najwyższych poziomów dusza Istoty która już została wyzwolona z cyklu
inkarnacji.Ale z tłumaczeń obu panów wnoskuję,że tą duszą jest dusza po
bardzo wielu wcieleniach "maksymalnie załadowana"zebranymi
doświadczeniami i rozpoczynająca dopiero swoją drogę do Źródła i z
zebranej wiedzy wynika,że z najyższych poziomów duchowych do wybranego
człowieka jest przysyłana energia, która zmienia częstotliwości jego
ciał energetycznych.Z zebranych materiałów wyciągam, więc wniosek,że
tylko dusza która została oczyszczona, nie z grzechów jak chce
religia,ale oczyszczona z dotychczasowych ciał energetycznych uzyskuje
poziom wibracji, które jej nie pozwolą wejść z powrotem na poziomy
astralno mentalne.Taki człowiek zyskuje"twarde oparcie"w poziomach
duchowych i może uwalniać wybrane dusze z "bagna poziomów
materialnych",i jest dla nas Chrystusem, który zabiera ze sobą wybrane
dusze.Ale dzieje się to dopiero po spełnieniu kilku pierwszych kroków.
Pierwszym było dostrojenie świadomości do częstotliwości wibracji
dźwięku Źródła i spotkanie osoby oświeconej Światłem, która dostroi
naszą świadomość do Słowa i nauczy jak wchodzić w światy wewnętrzne.I
właśnie tego na podstawie strzępków zachowanych informacji domyślam się w
działalności Jezusa.
Co jeszcze mamy zrobić?Niestety musimy przestać grzeszyć i zacząć żyć
zgodnie z Dekalogiem.Autor mówi, że jednym z najcięższych grzechów jest
zabijanie, więc musimy zrezygnować z jedzenia mięsa zabijanych
zwierząt.Żegnajcie więc roladki i kotleciki. Czy wszystkich stać na
moralne uczciwe życie i przejście na wegetarianizm?Pomyślmy jak żyją ci
którzy mają nas zaprowadzić do Boga, ale nie bierzmy z nich przykładu bo
nigdy nie uwolnimy się z tego koła.A do tego dochodzi jeszcze zakaz
picia alkoholu, również mszalnego,zakaz przeklinania,kłamania i
kradzieży.Nakaz współczucia i pomagania innym,oraz brak pragnień i
pokora.Tylko tyle i aż tyle, i już jesteśmy gotowi do wstąpienia na
ścieżkę duchową,więc wychodzi mi,że jeszcze długo tu zostanę.
Hahahaha,chyba jeszcze nie jestem nawet kandydatem na kandydata do
takiej drogi.Zresztą Piotr mówi,że to Mistrz sam wybiera klientów,
których wyprowadzi z koła reinkarnacji więc na razie mogę spokojnie
zjeść kawałek kiełbasy.Co prawda alkoholu nie piję ale mam całą masę
innych zainteresowań,więc nawet jeszcze nie stoję w kolejce do spotkania
z Mistrzem który sam wybiera spośród tych, którzy są gotowi do
wyprowadzenia z tego poziomu wibracji, i jak wiemy Jezus również sam
wybierał swoich uczni.
Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
8 marca o 08:45
Andrzej
Witam
serdecznie.Jezus sam wybierał uczni i jak widać selekcja jest ostra i
tu powstaje kolejne pytanie. Czy naprawdę wszyscy chcemy iść do Boga?
W teorii większość odpowie,że chce,ale w praktyce mało się znajdzie
takich którzy będą wstanie zrezygnować z pragnień i przyjemności jakie
oferuje materialne życie.Niestety Monroe miał rację twierdząc,że to
materialne życie nam się podoba i podróż do Boga zawsze odkładany do
następnego razu. Następnego,następnego i
następnego.....Itd,itd....Zawsze wybierzemy to czego chcemy bardziej i
Jezus w ewangeliach mówi tak samo jak nasz autor,
«Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się
do królestwa Bożego»” (Łk 9,57-62, Mt 8,19 22).
Jezus mówi.że nie spieszy się nam i zamiast powrotu do Ojca,wolimy
rozpamiętywać historię i uprawianie pól,niestety to nas przywiązuje do
materialnego świata tak samo jak religie.No tak,zdaje się,że nasze
chcenie i tak niewiele znaczy bo to Ojciec decyduje i Jezus mówi o tym
wyraźnie w ewangelii Jana. „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie
pociągnie Ojciec, który Mnie posłał.”(J 6,44) i Mistrz wybiera z tych
którzy są gotowi żyć inaczej od otaczających tłumów, które są
zainteresowane używaniem życia w pełni i bogaceniem się.I Piotr mówi,że
jest to w pewnym sensie ścieżka "elitarna" bo nie może na nią wstąpić
ktoś kto posiada pragnienia niższego rodzaju, a nie ma pragnienia
powrotu do Boga. Autor mówi,że Nauczyciel ma wgląd w obecne życie i
minione wcielenia wybranych, oraz cały ich "magazyn karmiczny" więc
doskonale się orientuje czy ten kogo wybiera naprawdę chce wstąpić na
ścieżkę uwalniającą od koła narodzin i śmierci, prowadzącą do Boga i
nieśmiertelności. Jak to możliwe? Przypomnijmy sobie rozmowy z Danutą
Lenarczyk i Gabrielle Orr które potrafiły nawiązać kontakt z Kronikami
Akaszy i prześledzić wcielenia osób którym pomagały. Jak to
możliwe?Nawet z relacji osób żyjących wiemy,że jest to możliwe.I mam tu
odpowiedni fragment z opisu rozmowy Gabrielle Orr.
" Proponuję zwrócić w tym momencie uwagę na ruch ręki Gabrielle jak
pokazuje gdzie jest ósma czakra Akaszy. Jest u góry ponad naszą głową.
To góra świadomości i tłumaczył to w jednym ze swoich filmów Piotr
Listkiewicz, tłumacząc sens Przemienienia podczas którego Jezus
wprowadzał uczni na GÓRĘ ŚWIADOMOŚCI żeby pokazać im jak wygląda on sam w
formie astralnej, bo uwalniani nie mogą pomylić jego astralnej postaci z
np. EGO .Nie mają już trafić na poziomy astralno mentalne do koła
narodzin i śmierci, ale mają iść za uwalniającym,który będzie dla nich
drogą do Ojca. Myślę, że starożytnym mistykom to zjawisko było doskonale
znane, podobnie jak sens buntów które omawiał Grzegorz, ale ktoś kto je
odkryje już nie uwierzy w religię i nie przyniesie pieniędzy na
utrzymanie kapłanów.I to właśnie miał na myśli Jezus kiedy powiedział,że
kto zrozumie te nauki będzie żył wiecznie choć umrze jego ciało.Twórcy
religii wymyślili,że to oni będą zbawiać, więc nie mogli dopuścić do
odkrycia przez ludzi prawdy.Zmieniono, więc sens tego fenomenu
umiejscawiając GÓRĘ ŚWIADOMOŚCI I ÓSMĄ CZAKRĘ NA GÓRZE TABOR.I wyszedł
taki dziwoląg.
"Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i
zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec
nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na
ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy
rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu
jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i
jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli
przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał
się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!». I zaraz potem,
gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego
Jezusa (Mk 9,2-9)."To bajka stworzona przez kogoś,kto nie zrozumiał
mistycznego znaczenia góry świadomości.
Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
8 marca o 22:33
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
9 marca o 08:42
Andrzej
Witam
serdecznie.Tak naprawdę,góra świadomości,czyli Czakra Kronik Akaszy
jest zlokalizowana ponad naszą głową i to z tym polem energetycznym
powinniśmy się łączyć w cichej modlitwie. Poprzez nią mamy kontakt z
kronikami Akaszy, zatem kosmicznymi zapisami, które zawierają wszelką
wiedzę z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. To prawdopodobnie z
nich swoją wiedzę czerpią osoby otrzymujące różne przekazy. Aktywność
tej czakry może także wyjaśniać istnienie intuicji czy też szerzej –
różnego rodzaju sygnałów i przeczuć, które są naszym udziałem ,a dla
księży intuicja jest podszeptem szatana.Ale żeby tego doświadczać nie
jest nam potrzebna pielgrzymka na kolanach do Częstochowy i odklepywana w
kościołach modlitwa, którą mamy zapisaną w książeczce.Nic nam też nie
daje nawet wyemitowana na cały świat modlitwa przez znane wszystkim
radio. Te sposoby jedynie kierują naszą uwagę do materialnego świata i
tu nas przywiązują,więc oddalają nas od Boga. Nam jest potrzebne
odpowiednie mocne skoncentrowanie i skupienie świadomości ponad naszą
głową, a nie tłok i szturchanie łokciami w kościelnej ławce. Teraz
rozumiemy co Jezus od nas chciał kiedy mówił o cichej modlitwie?
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na
rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę,
powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się
modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego,
który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda
tobie.(Mt 6,5-6).Trzeba jednak zadać sobie pytanie czego my tak naprawdę
chcemy, religii czy Boga, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Boga
trzeba naprawdę chcieć, więc trzeba zmienić sposób myślenia i
postępowania bo samo mówienie i pouczanie innych jak mają żyć nic nikomu
nie daje.Myślę,że właśnie o takiej umiejętności Mistrza mówi Piotr.I
jeśli odniesiemy ten opis do Jezusa i wybranych uczni to powinniśmy
wiedzieć,że w ich historiach kłamstwa dopuszczali się tylko kolejni
edytorzy wersji ich wypowiedzi i wypowiedzi samego Jezusa.
Na poziomie fizycznym uczeń jest uczony przez żywego Mistrza jak ma
praktykować medytację i otrzymuje informację na temat wewnętrznych
światów, oraz na poziomie metafizycznym gdzie dusza ucznia jest
dostrajana i przyłączana do Słowa.
No tak i na tym najciekawsze się kończy bo autor mówi,że nie wiadomo
dokładnie jak się odbywa proces inicjacji bo Mistrz go nie zdradza
postronnym.I zdaje się,że w tym przypadku chodzi o owo słynne "Nie
dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie,
by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały (Mt
7,6)."
Bo niestety wiedza jak opuścić poziom koła narodzin i śmierci jest
przeznaczona tylko dla wybranych, gotowych do wyprowadzenia z koła
narodzin i śmierci. i tylko oni dostąpią połączenia z Bogiem i będą
gośćmi na weselu.Ta wiedza przeznaczona jest tylko dla inicjowanych
przez Mistrza bo osoby postronne tej wiedzy nie są wstanie pojąć.
Ale bez procesu inicjacji wszystko byłoby tyle warte co ceremonia
chrztu w chrześcijaństwie.Czyli byłaby tylko nic nikomu nie dającym
pustym rytuałem, który podobno wymazuje wymyślony grzech pierworodny
pozostawiając nam cierpienie.I Piotr mówi,że sama ceremonia nie ma
żadnego znaczenia, ale znaczenia ma to co ona przykrywa. W Nowym
Testamencie mamy wzmiankę o chrzcie z wody i ognia.Piotr mówi,że w
mistycznym znaczeniu chrzest z wody oznaczałby zewnętrzną ceremonię, a
chrzest z ognia oznacza to co dzieje się z duszą na wyższym poziomie. I
faktycznie, Jan Chrzciciel chrzci wodą, ale zapowiada o wiele
potężniejszego od siebie Syna Bożego który będzie chrzcił
ogniem.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
9 marca o 10:40
Wysłano
miłego dnia Andrzeju ..
9 marca o 11:15
Andrzej
Dzięki i wzajemnie. Akurat mocze stopy w miednicy a zupa na obiad sama się gotuje
9 marca o 11:36
Wysłano
Najlepiej jak się coś samo gotuje ... , mnie wczoraj syn zabrał na Równice miałam niesamowitą frajdę .. ,3> , kiedyś z męzem my zabieralismy tam dzieci ...
a dziś gotuje kurze ratki ,na kolagen , do tego jaks witaminka C
,najlepiej sórówka owocowa po obiedzie ,bo sam kolagen bez witaminy /c
est całkowicie nieprzyswajalny w organiźmie ,nawet prega wołowa nie
pomoze w której go podobno najwiecej ..piszesz że kocham mięso
,niekoniecznie ,cały mesiac byłam na płatkach owsianych i maślance,oraz
jajkach + owoce ,wiec jak sie dorawałm do mięsa w jeden dzięń to zjadłam
faktycznie 4 kotlety w jednym dniu , mam takie napady na miso ,ale
mogłabym go z czasem nie jeść pod warunkiem ze nie będzie zakazu ,
zakazy działają na mnie jak czerwona płachta na byka ....
po prostu ich nie znoszę ,tak się oduczyłam palić papierosy w młodości ,
postawiłam je na widoku na szafce , kusiły ,a ja ich nie ruszyłam ... ale miałam świadomość ,że w każdej chwili mogę po nie sieęgnąć ..
9 marca o 11:53
Andrzej
A
ja wczoraj zrobiłem zakupy i między innymi kupiłem jajka i wiesz ?
Kiedyś w radio słyszałem że ludzie kradną pojedyncze sztuki i wynoszą w
kieszeniach. Nigdy się z tym aż do wczoraj nie spotkałem. Ale to Aniu
oznacza że jest coraz większa bieda i ludzie zaczynają kraść. Katolicy
czy tylko niewierzący kradną? Moim zdaniem wiara w takim przypadku nie
ma znaczenia. Ale długi kosmiczne powstają i nie pozwolą nam opuścić
tego świata
Wysłano
Nie
rozumiem jak można kraść , mimo biedy , ale nie mam pretensji o to co
robią , to wina państwa ze nie mają co jeść , tak było na Ukrinie ,
ludzie pracowali a przestałoim strczać nawet na opłaty stą ten podziła
na Ukrinie od 2014 roku i majdan , OLIGARCHIA KIJOWSKA NABIJAŁAN SWOJE
KIESZENIE , a ludziom już było wszystko jedno kto rządził ,uczyli się
jak przetrwać ...no i stało się , jak tak dalej pójdzie tot to samo
będzie w POLSCE , też dojdzie do rozruchów , bo już starcza tylko na
opłaty ...
9 marca o 21:41
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
10 marca o 08:32
Andrzej
Witam
serdecznie.Jezus będzie chrzcił wybranych uczniów ogniem?Na pewno nie
będzie ich przypalał nad ogniskiem,więc co w tym chodzi? Mam nadzieję,że
pamiętamy jak Grzegorz Sławicki określił wygląd ciała astralnego? Jako
płynny ogień. Myślę więc,że chrzest z ognia jest ingerencją Mistrza w
wibracje ciał astralnego i mentalnego ucznia w procesie dostrajania do
wibracji Słowa, bo dusza ucznia już powinna ominąć poziomy astralno
mentalne i opuścić strefę wpływu Szatana.To astralne ciało tworzy nasze
uczucia, a ciało mentalne tworzy myśli,więc oba te ciała podpowiadają
nam jak stworzyć kolejne długi karmiczne, i przypuszczam,że chrzest z
ognia oznacza rozliczenie karmicznych długów u wybranych uczni i
zastąpienie ich energiami o takich wibracjach, które wyprowadzą ich
dusze poza poziomy astralno mentalne.Skoro Sławicki w swoich pogadankach
określił nasze ciało astralne jako "płynny ogień" to myślę,że zadaniem
Nauczyciela jest rozliczenie karmy i zmiana częstotliwości tego
"ognia".Jednak to słowo to metafora i powinniśmy to zrozumieć,że nie
chodzi o przypalanie ogniem w naszym rozumieniu,ale o zmianę
częstotliwości ciał energetycznych u wybranych do powrotu.Również autor
mówi,że chrzest z ognia byłby tą drugą, najbardziej istotną częścią
inicjacji jaką jest dostrojenie duszy do Ducha Świętego czyli
Słowa=Boga.I jest to moment w którym żyjący w materialnym ciele Mistrz
oświecony Światłem, i sam będący Światłem jest niezbędny, bo nikt więcej
nie jest w stanie tego zrobić.Dlatego w chrześcijaństwie chrzest i
bierzmowanie są tylko pustymi rytuałami podczas których kapłan odmawia
różne modlitwy, wykonując różne czynności. Ale w tym czasie nic się nie
dzieje wewnątrz chrzczonych i bierzmowanych. Po tych zabiegach dusza
nadal znajduje się w tym samym miejscu gdzie się znajdowała przed
odprawieniem religijnych rytuałów.Niestety kapłan, nawet gdyby był
biskupem nie ma takiej mocy jaką ma Mistrz oświecony Światłem.Kapłan
widzi tylko materialny świat i swoje otoczenie i odprawia jedynie
bezwartościowe rytuały, ale to Mistrz ma prawdziwą władzę i widzi cały
zasób zebranych doświadczeń z wszystkich wcieleń osoby wyprowadzanej z
koła narodzin i śmierci. Ponadto bierze na siebie odpowiedzialność za
cały magazyn karmiczny wyprowadzanych, bo to Mistrz jest Słowem, które
ciałem się stało. Dlatego Jan chrzciciel nazywał Jezusa Synem Bożym, a
sam Jezus mówił "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10, 30) i wymyślanie z
tych słów Trójcy jest,delikatnie mówiąc,wielkim nieporozumieniem.Ale
chrześcijaństwo twierdzi,że Jezus dał swoją moc kapłanom, jednak autor
sądzi,że to wynikło z wątpliwej rozmowy Jezusa z Piotrem. Nigdzie
badacze nie znaleźli żadnych dowodów na wyznaczenie Piotra przez Jezusa
na swego następcę. Ja również w taką bajkę nie wierzę. Jezus na swego
następcę wyznaczyłby człowieka który nawet się wyparł znajomości z
nim?Moim zdaniem wyznaczył Marię Magdalenę, i dawno już tak twierdziłem.
Ale założyciele religii nie byli wstanie się pogodzić z jej
przewodnictwem z bardzo prostej przyczyny. Była kobietą. Opisywałem to
kiedyś tak wyczerpująco,że nie pociągnę już tego wątku, i powrócę do
opisu filmu.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
11 marca o 09:01
Andrzej
Witam
serdecznie.W tradycji religijnej księża upierają się,że Jezus przekazał
swoją moc za pośrednictwem Piotra wszystkim kapłanom co jest całkowitym
niezrozumieniem procesu oświecenia duszy Światłem, albo świadomym
kłamstwem, które sugeruje,że Chrystus już nie jest potrzebny i ma na
celu wywołanie posłuchu u wiernych.Jednak nawet z Biblii wynika,że to
Żródło wybiera duszę, która ma być oświecona i wątpię żeby ten proces
można było komukolwiek przekazać lub odstąpić.Autor mówi,że religia
katolicka powstawała pod dużym wpływem Pawła, który nakazywał czcić
materialne ciało Jezusa i nie znał nauk Mistrza, więc jeśli by nawet
Jezus wyznaczył Piotra do dalszego prowadzenia grupy uczni,na co nie ma
żadnych dowodów, to Piotr nie nauczał i nie stworzył żadnej frakcji
chrześcijańskiej, i zabrał tę wiedzę do grobu.
W jaki, więc sposób przeszła by na kolejne pokolenia kapłanów? Czy
oświecenie duszy Światłem można w ogóle komuś przekazać?Ale to już
czyste spekulacje nie prowadzące nas do niczego.Mogę się tylko
domyślać,że proces chrztu z ognia i proces samej inicjacji był w tamtych
czasach znany tak samo jak prawa rządzące światami astralnymi o których
mówił Grzegorz Sławicki. A tu zastanowiły mnie słowa autora który
mówił,że Mistrz przejmuje władzę nad magazynem karmicznym wyprowadzanych
z koła narodzin i śmierci. Czy czasami nie zamieniono tego na
nielogiczne odkupienie wszystkich grzechów całej ludzkości?
"Każda ścieżka lub droga ma swój początek i koniec.gdzie zaczyna się
ścieżka duchowa i gdzie ma swój koniec?"
Autor mówi, że każda ścieżka duchowa składa się z dwóch etapów.
Pierwszy zaczyna się w naszym ciele i kończy w chwili przejścia przez
tzw "trzecie oko" i ten etap każdy musi pod kierunkiem Mistrza przejść
sam.Mistrz uczy medytacji, która jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla
uczni. Pierwszy jej etap prowadzi do koncentracji umysłu w trzecim oku,
co sprawia,że możliwe są pozostałe elementy medytacji. Kontemplacja
wizualna przy pomocy wewnętrznej zdolności widzenia oraz kontemplacja
słuchowa.Uczeń tuż po skoncentowaniu świadomości w trzecim oku zaczyna
widzieć Słowo i słyszy jego dźwięk.W miarę wzrastania koncentracji dusza
coraz bardziej przybliża się do trzeciego oka, by przez nie przejść do
świata astralnego gdzie już czeka na nią Mistrz w swojej energetycznej
postaci.
Natomiast drugi etap zaczyna się od chwili przejścia przez punkt
trzeciego oka, wtedy otwiera się droga do Boga, i indywidualna droga
duszy odbywa się pod nadzorem Mistrza, który od chwili inicjacji nigdy
jej nie opuszcza i prowadzi duszę występując w swej metafizycznej
postaci.Każda dusza odbywa swoją drogę indywidualnie bo każda ma inny
zasób zebranych doświadczeń i nie może być mowy o zbiorowym
odprowadzeniu wszystkich, co stanowi sedno chrześcijańskiej nauki. Nie
istnieje jeden jedyny Chrystus który od razu zbawia całą ludzkość bo
każda dusza jest odprowadzana indywidualnie i obowiązkiem Mistrza jest
doprowadzenie procesu do końca bez względu na to jak długo mógłby on
trwać.
Kiedyś już twierdziłem, że pokazanie uczniom siebie w postaci astralnej
jest sensem sceny przemienienia, jednak w tłumaczeniach religijnych
Jezus wyprowadził uczni na materialną górę gdzie nie wiadomo po co
pojawił się Mojżesz z Eliaszem, a uczniowie żałowali,że nie mają
namiotów. Ciekawe kto to wymyślił bo ja nie znalazłem w tym niczego co
byłoby chociaż podobne do logiki.A według tego jak ja rozumiem uczniowie
przygotowywani do zakończenia procesu reinkarnacji muszą iść tylko za
enrgetyczną postacią Mistrza żeby ominąć astralno mentalne światy i
dlatego Mistrz im pokazuje jak wygląda w ciele energetycznym bo mają iść
tylko za nim i opuścić strefę astralno mentalną.Dusza w trakcie procesu
inicjacji traci swoją indywidualność, jednoczy się ze Światłem i sama
staje się Światłem.Jednak jej dorobek doświadczeń zebranych z wszystkich
wcieleń nie ginie. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych
przemyśleń
12 marca o 08:43
Andrzej
Witam
serdecznie.Dusza prowadzona przez Mistrza jest teraz jak absolwent
ekskluzywnego uniwersytetu przynoszący Ojcu dyplom ukończenia uczelni.W
czasie gdy poraz pierwszy zeszła do świata materii dusza posiadała
zalążek świadomości z którym nie wiedziała co zrobić. Grzeszyła i
płaciła za grzechy upadając i wznosząc się na różne poziomy w kole
narodzin i śmierci.
Ale w końcu dusza zebrała tyle doświadczeń,że może wrócić do domu
przynosząc ze sobą w pełni rozwinięty potencjał świadomości, bo tylko w
takim stanie może połączyć się z Bogiem. I to jest prawdziwa KOMUNIA, a
zjedzenie opłatka który symbolizuje komunię jest tak samo pustym
rytuałem jak chrześcijański chrzest wodą, który nikomu nic nie
daje.Zresztą czy sprowadzenie potężnego Żródła,Boga- Stwórcy
Wszechświata do postaci zdziebełka mąki wymieszanej z wodą nie jest
bluźnierstwem? Jezus nigdy nie powiedział,że jest Bogiem, to religia tak
twierdzi. Jezus był człowiekiem oświeconym Światłem, dlatego był
Chrystusem. I na tym w zasadzie zakończyłem omawianie filmu autorstwa
Piotra Listkiewicza o ścieżce duchowej, którą wszyscy w swoim czasie
pokonamy bo jak twierdził Jezus " wielu jest powołanych, lecz mało
wybranych".
Te filmy, które omawiam ostatnio, przezentowałem kiedyś i gdybym je
wtedy szczegółowo omówił to już dawno doszedłbym do sedna sprawy. Ale za
to myślę z przyjemnością, że moja intuicja mnie dobrze prowadziła i
jestem pewien,że Jezus i pierwsi chrześcijanie wiedzieli doskonale co
się dzieje z duszami w światach astralnych i zasady reinkarnacji były
tak samo znane Jezusowi, który wyprowadzał z kręgu narodzin i śmierci
kilkanaście osób, jaki i tym, którzy wymyślili bunty w niebie,
niebiańskie wojny i samego Lucyfera.Należy więc przyjąć,że stan wiedzy u
starożytnych kapłanów o wiele przewyższał dzisiejsze zacofanie klasy
kapłańskiej żerującej na niewiedzy wiernych. A może teraz już wstyd się
przyznać,że to czego się uczy miliardy ludzi nie jest zgodne z tym czego
uczył Jezus i z prawdą?To nie pomysły religijne prowadzą nas do
wyzwolenia z kręgu narodzin i śmierci,a nauki Chrystusa,który mówi
"„poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”, zapisane w Ewangelii Janowej
(8,32), Ale ponownie pytam czy gdyby ludzie szli za naukami Jezusa, czy
religia z jej kapłanami miała by rację bytu? Przecież nikt złamanego
grosza nie dałby na te pomysły jakie mamy w religii.Kiedyś naprawdę
myślałem,że w ciało np. Jezusa wcieliła się przysłana z najwyższych
poziomów dusza Istoty Duchowej, która już została wyzwolona z cyklu
inkarnacji.Ale z tłumaczeń Sławickiego i Listkiewicza wnoskuję,że tą
duszą jest dusza po bardzo wielu wcieleniach "maksymalnie
załadowana"zebranymi doświadczeniami i rozpoczynająca dopiero swoją
drogę do Źródła.Z zebranych materiałów wyciągam, więc wniosek,że tylko
dusza która została oczyszczona, nie z grzechów, jak chce religia,ale
oczyszczona z dotychczasowych ciał energetycznych uzyskuje poziom
wibracji, które jej nie pozwolą wejść z powrotem na poziomy astralno
mentalne.Taki człowiek zyskuje"twarde oparcie"w poziomach duchowych i
może uwalniać wybrane dusze z "bagna poziomów materialnych",i jest dla
nas Chrystusem, który zabiera ze sobą wybrane dusze.
Mistrza w inicjacji wyprowadzanych dusz nikt nie może zastąpić bo on sam
stał się Słowem i tylko on ma moc uwalniać wybrane
przez Ojca dusze z koła narodzin i śmierci, które tak naprawdę w
chrześcijańskim świecie nie istnieje. Za to przeżycia z tych poziomów,
które są tylko jednym z etapów na drodze do nieśmiertelności, w
chrześcijaństwie są już tą wiecznością, która się kończy albo wieczną
nagrodą, albo wiecznym potępieniem.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę
ciekawych przemyśleń
13 marca o 08:46
Andrzej
Witam
serdecznie.Zawsze uważałem wersję religijną za naiwną,niekompletną,do
której nie pasują nauki Jezusa, i nadal uważam,że się nie mylę.W moim
rozumieniu została okrojona z poziomów wyższych światów duchowych i
ograniczona do stref astralnej i mentalnej, bo tylko to było znane z
opowiadań ludzi po doświadczeniu śmierci klinicznej. Relacje ludzi po
przejściach śmierci klinicznej były znane od zawsze i ludzie opowiadali o
swoich doświadczeniach. Jedni przenosili się w niskie wibracje, a inni w
wysokie, więc doświadczali tego co wymyśliły cywilizacje na przestrzeni
dziejów, i trudno żeby nie opowiadali o tym swoim najbliższym bo i w
dzisiejszych czasach mamy do czynienia z takimi opowieściami. Tylko,że
nie wszystkim dajemy wiarę bo za prawdziwe uważamy tylko te które
zgadzają się z religią w którą wierzymy.A w religii katolickiej z
powodów najczęściej politycznych, w okresie walk o władzę i wpływy,
zrezygnowano z najważniejszych nauk Jezusa, więc z czegoś musiano
stworzyć życie po śmierci.Poznałem wiele relacji z doświadczenia śmierci
klinicznej,ale przekonałem się,że one dowodzą jedynie tego,że w tym
czasie doświadczamy wpojonych nam przez religię przekonań. Dlatego jedni
doświadczają nieba,a inni wprost przeciwnie,doświadczają piekła i
spotkania z diabłami bo wierzą,że za swoje życie muszą zostać ukarani.
Ale czy wyobrażamy sobie,że jeśli taki nieszczęśnik naprawdę umrze w
takim stanie to będzie to przeżywał przez długie ziemskie lata?
W przypadkach śmierci klinicznych świadomość po krótszej, lub dłuższej
przerwie wraca do tego samego ciała,więc w takich przypadkach nie może
być mowy o reinkarnacji, kiedy dusza dostaje nowe ciało.Nie wierzymy w
takie opowieści i traktujemy je jak bajkę. Ale czy to jest naprawdę
tylko bajka i poglądy przejęte od pogan?Nie zapominajmy,że o
konieczności wielu narodzin i śmierci materialnych ciał mówił Bóg ustami
Jezusa w ewangelii Jana.I o tym,że nikt obarczony długami nie opuści
tego świata, mówił również Jezus w ewangelii Mateusza.Z materiałów jakie
do tej pory poznałem wiem,że na całym świecie żyje kilkanaście takich
osób,które dokładnie pamiętają poprzednie życie. Proponuję przypomnienie
historii o małym chłopcu z okolic Nowego Sącza. Jego przypadek jest o
tyle podobny do historii Santi Dewi,że on też wrócił z miłości do
żony,ale zajęło mu to około 500 lat i dotyczy rodziny katolickiej ,która
z powodów religijnych nie wierzy w reinkarnację.Jednak te oba przypadki
łączy coś więcej.Oni nie spotkali swojego Mistrza,który by ich
wyprowadził z tego świata,więc musieli ponownie się urodzić w nowych
ciałach i to jest całkowicie zgodneze słowami Jezusa w ewangelii
Jana."Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi
powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego."Nazywamy to zjawisko
reinkarnacją.Rodzina tego chłopca nie wierzy w reinkarnację,ale
wierzy,że po śmierci trafiamy do czyśćca,nieba lub piekła i nikt już nie
wraca. Naprawdę po śmierci ciała trafiamy do wiecznego nieba skąd nikt
już nie wraca?Ten przypadek, który kiedyś prezentowałem i chcę
zaprezentować ponownie zgłosił do redakcji radia ZET dziadek Marcinka po
wysłuchaniu audycji o reinkarnacji.
Rodzina chłopca twiedzi, że Marcinek zaczął opowiadać o poprzednim
wcieleniu nie umiejąc jeszcze czytać, a co nadziwniejsze to ten chłopiec
umieszcza w średniowiecznym otoczeniu osoby z najbliższej rodziny.Zna
ich z poprzedniego wcielenia. Zresztą słuchajmy i czytajmy bo materiał
jest naprawdę ciekawy.))
Zjawisko reinkarnacji jest związane z kilkoma bardzo ciekawymi i mało
znanymi aspektami, o których warto wspomnieć. Jednym z nich jest to, że
dusze ludzkie wchodzące w łono matki świetnie znają swoich przyszłych
rodziców, a nawet mają wpływ na ich wybór. Dla osób nie wierzących w
wędrówkę dusz ten problem nie istnieje, jest jedynie wymysłem naiwnych i
zbałamuconych „przez wschodnie niebezpieczne sekty” ludzi. Ale akurat
tym razem nie zajmujmy się sprawą postrzegania reinkarnacji w Polsce,
ale skoncentrujmy się na sprawie „wybór rodziców”.Pozdrawiam
serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
14 marca o 08:39
Andrzej
Witam
serdecznie. Na łamach FN opisywaliśmy wiele razy historię małego
Marcinka, 3-letniego chłopczyka z południowej Polski, który urodził się w
bardzo katolickiej rodzinie i od dziecka opowiadał o tym, jak to „już
kiedyś żył na ziemi, miał żonę i synów, po czym został zabity i
świetlistym tunelem udał się do krainy aniołków”. Jego opowieść wbiła w
ziemię jego najbliższą rodzinę, gdyż dziecko podawało setki szczegółów z
jego poprzedniego życia, a także opisywało swój pobyt „w krainie
aniołków”, z której w pewnym momencie musiał wrócić na ziemię. Dlaczego?
Na to pytanie ów chłopczyk udzielał bardzo ciekawej odpowiedzi: - Aby
się uczyć! Bo nasz pobyt na ziemi jest nauką, każdy musi się tutaj
uczyć! Trzeba przyznać, że bardzo ciekawa odpowiedź jak na trzylatka.
((Rzeczywiście fascynujące, bo ten chłopiec z południowej Polski mówi
to samo co Santi Dewi z Indii.Musieli wrócić, bo ich nauka się nie
skończyła. Od czasu jak zacząłem pisać o reinkarnacji mówię o potrzebie
nauki przez duszę wszystkich uczuć, sytuacji i emocji. Ale czy
jakikolwiek chrześcijanin w to uwierzy skoro on nie musi się wykazać
niczym dobrym bo został już zbawiony jeszcze przed urodzeniem?Dlatego
przypominam,że nie musimy wierzyć ani w takie relacje, ani w moje
przemyślenia.))
Ale to i tak nie wszystko. Kiedy rodzina zorientowała się, że warto się
pochylić nad tym, co opowiada chłopczyk i że nie jest to jedynie efekt
jego fantazji, pojawiły się kolejne pytania, na które dziecko chętnie
udzielało odpowiedzi. Jego rodziców bardzo interesował moment powrotu na
ziemię. Tu Marcin udzielał zaskakujących odpowiedzi.
Jego rodziców bardzo interesował moment powrotu na ziemię.Po pierwsze
wyznał, że znał swoich rodziców przed urodzeniem i wiedział, że
„przyjdzie do brzuszka mamusi”, ale musiał czekać. Powiedział także, że
miał możliwość wyboru. Niewielką, ale jednak.
((Z tego co poznałem do tej pory wynika,że im mniej zadajemy innym
cierpienia tym więcej wersji mamy do wyboru. Marcinek miał niewielką
możliwość wyboru bo widocznie w tamtym wcieleniu nie wiedział, że tylko
dawanie z siebie jak największej ilości dobra zapewni mu szeroki wybór.
Ale widocznie tak nauczyli go księża i warunki w jakich żył. On był
rycerzem, a reszta to nieliczący się mieszczanie i chłopi, czyli niższa
kasta z którą rycerze się nie bratali, więc trudno w takiej sytuacji o
bezinteresowne dobre uczynki.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę,
ciekawych przemyśleń
15 marca o 06:57
Wysłano
15 marca o 08:42
Andrzej
Witam
serdecznie.Jego największym pragnieniem było spotkanie się z jego żoną z
czasów, kiedy to był ostatnim razem na ziemi.
((Popełnił ten sam błąd, który popełniła Santi Dewi z Indii, a przed
którym przestrzegał Jezus mówiący o potrzebie kochania wszystkich, a
jednocześnie odcięcia od tego świata. Oni nie pozbyli się uczucia
miłości do najbliższych i to uczucie sprowadziło duszę spowrotem w
kolejne wcielenie.Na dzisiejszym etapie wiedzy już wiem,że do powrotu
zmusza nas to o czym nie umiemy, lub nie chcemy zapomnieć i niestety
trzeba ponownie zejść do tego świata gdzie mamy płacz i zgrzytanie
zębów))
I udało mu to się, gdyż jako Marcinek z Nowego Sącza spotkał się z
żoną, która tym razem urodziła się jako siostrzenica państwa G., Monika
(która w tym wcieleniu jest starsza o kilkanaście lat od Marcina). Na
oczach zdumionych rodziców Marcin zawsze w obecności Moniki zachowywał
się w wielce osobliwy sposób. Siadał jej na kolanach, obejmował ją i
tulił mówiąc, że ich ponowne spotkanie jest dla niego największym
szczęściem, bo ją bardzo kochał, po czym... schodził jej z kolan i
wracał do zabawy. Ta scena powtarzała się tyle razy, że owa Monika
zaskoczona dziwnym zachowaniem swojego siostrzeńca po pewnym czasie...
absolutnie była przekonana, że Marcinek mówi prawdę i kiedyś była jego
żoną... Ale nie to jest najważniejsze. Otóż Marcinek mówił wyraźnie, że
„znał swoich rodziców”, ale wybór jego ponownego zejścia na ziemię był
związany z jego ogromną prośbą do „owych mądrych i dobrych aniołków”,
których spotkał „w tej dziwnej krainie”.
((Z badań dr Helen Wambach również wynikało,że będąc w światach
astralnych i planując kolejne wcielenie,wybieramy też rodziców.))
Marcinek nie chciał żadnych wojen ani żadnych „krwawych pojedynków”,
które wcześniej pozbawiły go życia. Można wnioskować, że owe „aniołki”
uwzględniły jego prośbę, gdyż był bardzo szczęśliwy móc zawitać „w
brzuszku” pani G. mieszkającej w Nowym Sączu. Trzeba przyznać, że
historia nie jest tuzinikowa, a zapis audio całej historii przechowywany
na pokładzie Nautilusa stanowi naprawdę ważny element naszych badań w
temacie „życie po śmierci fizycznej”. Tego typu przypadki dzieci
pamiętających swoje wcześniejsze wcielenie do istna „kopalnia wiedzy” o
tym zagadnieniu. Monika opowiadając ekipie Nauilusa (to były lata 90-te)
o tej historii powiedziała, że wielokrotnie pytała swojego siostrzeńca o
okoliczności ponownego zejścia na ziemię. Ten zawsze odpowiadał, że nie
chciał tego robić, gdyż w „krainie aniołków” jest po prostu super, ale
„musiał, bo każdy musi się uczyć” (!).
((Ten chłopiec twierdzi,że przeniósł się świetlistym tunelem do krainy
aniołków gdzie było super. Nawet nie wspomna o czyśćcu, gdzie według
teorii religijnej, powinien zostać oczyszczony ogniem czyśćcowym i
czekać na przydział do nieba. W tej krainie gdzie się znalazł było tak
dobrze,że gdyby nie tęsknota za żoną,to najchętniej by nie wracał. To
samo mówili badani przez dr Wambach. Widać jednak,że i w tym przypadku
zwyciężyło uczucie do żony.Ten chłopiec twierdzi,że w krainie aniołków
było super ,skąd więc w Kościele Katolickim mamy te kary i potępienie,
którymi bez przerwy nas się straszy?Bo zastraszeni ludzie są bardziej
posłuszni i lepiej się doją z ciężko zapracowanych pieniędzy?))
Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
15 marca o 08:58
Wysłano
16 marca o 08:41
Andrzej
Witam
serdecznie.((Dlaczego ten rycerz nie natrafił na wieczny czyśćec gdzie
miał być oczyszczony ogniem z grzechów i czekać na wyrok Boga o wiecznym
potępieniu, albo o skierowaniu do wiecznego nieba? Dlaczego w
przypadkach śmierci klinicznych ludzie tego doświadczają,natomiast w
przypadku reinarnacji to nie istnieje??Widocznie w przypadkach śmierci
klinicznych doświadczamy wpojonych nam przekonań religijnych, a nie ma
tego pomysłu religijnego u ludzi, którym zgodnie ze słowami Jezusa było
dane śmierci doświadczyć i urodzić się ponownie.
"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie,
nie może ujrzeć królestwo Bożego.(Jana 3)
Nie raz słyszałem w wykładach księży,żerujących na ludzkiej niewiedzy,
że nikt nie wie jak tam jest bo nikt stamtąd nie wrócił, ale czy na
pewno nikt nie wrócił?Znane są przecież takie przypadki, tylko nie są
nagłaśniane.Zwłaszcza na terenach gdzie panuje chrześcijanizm, który nie
uznaje odwiecznego prawa Boga.Ale tu powstaje mi następne pytanie.
Skoro nikt nie wie jak tam jest to skąd wiedzą księża o czekających na
nas ognistych karach?Ano wiedzą, bo sami je wymyślili.Inaczej nikt by
nie chciał płacić za wykupienie się od kar.A może raczej nie chcemy
uznać takich przypadków bo przeczą tak ładnie ułożonej religii?
Przykłady śmierci klinicznych pokazują nam w sposób niezaprzeczalny,że
nieśmiertelna świadomość przenosi się w światy wewnętrzne.
A przykłady takich ludzi jak Marcinek,Santi Dewi,marynarz z okrętu
podwodnego, piloci z czasu wojny, dzieci z WTC, kobiety z Australii i
Marcinek oraz cała masa innych dzieci i przypadków ludzi dorosłych
pokazują nam wyraźnie ,ze zgodnie z tym co mówił Jezus w ewangelii Jana
rodzimy się i umieramy wiele razy zanim będziemy się nadawali do
Królestwa.Wbrew okrojonej z reinkarnacji wersji Kościoła Katolickiego z
jednym jedynym życiem dusza wraca, bo jak mówi mały Marcinek, życie to
nieustający proces nauki.
Reinkarnacja Część 2
https://youtu.be/e8Q8ASkoO4o
W tej części wypowiada się pani Monika, jego żona z poprzedniego
wcielenia, a w obecnym ciocia Marcinka.W tym układzie ról jest od
swojego byłego męża starsza o kilkanaście lat i to mały Marcinek siada
jej na kolanach, więc myślę, że niespecjalnie się zgrali i od dawna
nurtuje mnie myśl. Czy my na pewno wiemy, że nasz życiowy partner kocha
nas tak samo jak my jego?W życiu nie brakuje przykładów,że jeśli jedno
odejdzie, to drugie umiera z tęsknoty i latami nie godzi się z taką
sytuacją, idealizując w sobie osobę partnera. Z tej relacji wynika,że
Marcin tak mocno kochał swoją żonę, że w końcu postanowił wrócić żeby ją
spotkać. Z jej strony to uczucie chyba nie było tak silne, bo z tej
historii nie wynika żeby chciała tego samego. A poza tym czy przebywali
na innych poziomach astralnych i tam nie mogli się spotkać?Nasza
opisywana para jeszcze na poziomach astralnych zaplanowała życie osobno
i będą tylko bliskimi sobie osobami.
W tej relacji nie występuje zamiana płci co oznacza, że ta
naprzemienność nie jest normą. Ale Marcinek pamięta najbliższych z
poprzedniego wcielenia, co oznacza,że ich dusze musiały także inkarnować
w nowych ciałach ale ich ciała energetyczne musiały się rozładować z
pamięci minionych żyć i nic nie pamiętają.Zresztą tak jak większość z
nas.
Zdaniem Moniki dziecko nie przywiązuje uwagi do treści wypowiadanych
słów,ale w rozmowach z najbliższymi Marcinek nie potwierdza spekulacji
przeciwników reinkarnacji, że wszyscy chcemy być kimś znacznym i w
rozmowach nie potwierdza tego. On nie był czołowym rycerzem z orszaku
króla, ani samym królem. Ale był strażnikiem na wieży który pilnował
zamku i taka była jego rola we wszystkich zamkach w których przebywał
Byl żonaty i miał pięciu synów. Najbiźsi zadają chłopcu podchwytliwe
pytania np. czy pisał długopisem? Chłopiec natychmiast prostuje
oburzony,że wtedy nie było długopisów. Pisali zwykłym piórem i jest
zdziwiony, że pytający tego nie pamiętają.Nie było też papieru w takiej
postaci jaką znamy obecnie.Jest również oburzony pytaniem o żarówki w
żyrandolach. Jak można nie pamiętać,że wtedy oświetlali pomieszczenia
świecami?W takich przypadkach to Marcinek jest zdziwiony,że najbliźsi
tego nie pamiętają.Rodzina pokazywała chłopcu widokówki ze zdjęciami
różnych zamków, ąle Marcinek żadnego nie rozpoznawał.Pozdrawiam
serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
17 marca o 08:43
Andrzej
Witam
serdecznie. ((Kiedyś pojechali całą rodziną na wypoczynek nad morzem, w
Malborku zrobili przerwę na odpoczynek i wtedy chłopiec potwierdził, że
zna to miejsce i zamek. W czasie zwiedzania zobaczyli posadzkę,którą
Marcinek określił "w krawaty" (romby?) i skrzydło zamku w którym
mieszkali rycerze i on sam. Opowiadał,że na czas przyjazdu króla wszyscy
oni przenosili się do gorszych pomieszczeń. Wskazał w którym miejscu
była brama, obecnie zamurowana, którą wjeżdżali do zamku, czym zadziwił
przewodnika bo o tym wiedzą tylko historycy i archeolodzy badający to
miejsce.Marcinek w zbrojowni pokazał wszystkie części uzbrojenia jakich
używali w tamtym czasie.Opisał jak wyglądało wtedy życie i jakie były
zwyczaje.Nie pamięta Krzyżaków więc badacze przypuszczają, że Marcinek
pamięta czas krótko po Hołdzie Pruskim, więc jest to czas około 1525
roku lub później. Nie był nikim znacznym i to w jego opowiadaniu jest
stale podtrzymywane. Zginął w pojedynku i widział swoje ciało z góry co
znamy z wszystkich relacji. A potem poszedł do Światła i krainy aniołków
gdzie było jasno co również znamy z wszystkich relacji, i nawet nie
wspomina o czyśćcu.
Pani Monika mówi,że Marcinek twierdzi, że musiał wrócić bo nie był
jeszcze na tyle "stary" żeby zakończyć proces materialnego życia.O co w
tym może chodzić?W ewangelii Mateusza znajdziemy jeszcze przpowieść o
gościach weselnch i w niej znajdziemy odpowiedź dlaczego Marcinek "nie
był tak stary" żeby nie musiał wracać
11 Wówczas wszedł król. Chciał przyjrzeć się zaproszonym. Zobaczył wśród
nich człowieka nie ubranego w weselną szatę. 12 Jak tu wszedłeś,
przyjacielu — zapytał — nie mając weselnej szaty? A ten oniemiał.
13 Król natomiast rozkazał swej służbie: Zwiążcie mu ręce i nogi i
wyrzućcie na zewnątrz, w ciemność, tam będzie płacz i zgrzytanie
zębami."
A ja myślę, że pod określeniem"na tyle stary" trzeba rozumieć zbyt mało
zebranych doświadczeń i zbyt niski poziom rozwoju duchowego.Uważam,że
Marcinek nie został przyprowadzony przez Posłańca,nie został
zainicjowany i trzeba to rozumieć jako brak "stroju weselnego" o którym
mówił Jezus w przypowieści, dlatego dusza Marcinka została "wyrzucona do
świata zewnętrznego", do "świata ciemności". To dziecko opowiada o
rzeczach,które widzi poraz pierwszy w swoim krótkim życiu i jest to szok
dla katolickiej rodziny, która musi pogodzić fakt jego powtórnego
przyjścia na ten świat z religijną wersją o jednym i niepowtarzalnym
życiu,i wiecznym niebie. Marcinek ma już pięć lat i pomału przestaje o
tym mówić. Myślę, że z czasem straci pamięć poprzedniego wcielenia.
Zamilknie i przejmie religię rodziny w której się urodził i w końcu uzna
ją za jedyną prawdę.))
Kiedy jednak przyszedł jego czas, wtedy zobaczył... swoich przyszłych
rodziców! I bardzo, bardzo się ucieszył i od razu „ich pokochał”. To
może oznaczać, że podczas naszej „gwiezdnej wędrówki” w jakiś sposób
można spojrzeć na istoty, które będą dla nas „najbliższymi opiekunami” w
naszym jakże krótkim pobycie na „trzeciej planecie od słońca”.
((Tak, z innych badań wiadomo, że dusza planując swoje wcielenia ma do
wybou kilka wersji żyć. Ale jest to uzależnione od tego ile dobra
potrafiliśmy dać z siebie bezinteresownie. A jacy jesteśmy naprawdę to
widać z obserwacji życia. Nikomu nie damy nic za darmo i ludzi,którzy
tak robią traktujemy jak naiwniaków i ofermy losu. Dla wszystkich w
cenie jest zamataczyć, oszukać, albo ukraść. Wtedy czujemy się jak
bohaterowie. Ale bardzo prawdopodobne, że za takie prowadzenie
odebraliśmy już "nagrodę" i nasze wersje lepszych żyć już teraz
rozpływają się gdzieś w niebycie.Marcinek też mówił, że miał do wyboru
kilka wersji. Nie był to szeroki wybór, ale był.Czy miał okazję do
dawania czegoś bezinteresownie? Na pewno. Ale trzeba pamiętać, że żył w
całkowicie innych warunkach i relacjach społecznych. Skoro był rycerzem
to należał do średniej warstwy szlachty i obracał się w przynależnych mu
z urodzenia kręgach społecznych i nie było dopuszczane bratanie się z
pospólstwem co znacznie zawężało jego możliwości i ograniczało do tylko
równych sobie. Wszystko zależy od nas samych i naszych starań, więc
starajmy się już teraz bo na pewno tu wrócimy i nie ma znaczenia czy
wierzymy w reinkarnację.Od dawna namawiam do pozbycia się wszystkich
negatywnych emocji i wyrządzania świadomie komukolwiek przykrości.
Powtarzam, ŚWIADOMIE!!!, bo takie działanie może nam odciąć wybór do
lżejszych wcieleń, lub poważnie ten wybór ograniczyć)) Pozdrawiam
serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
18 marca o 08:47
Andrzej
Witam
serdecznie.Ta historia po raz pierwszy została ujawniona w programie
"NAUTILUS RADIA ZET". Wstrząsnęła tysiącami ludzi, do redakcji po
wyemitowaniu nagrań związanych z tą sprawą ludzie dzwonili tygodniami...
Chcieli dowiedzieć się, czy to nie był żart? Do tej pory traktowali
reinkarnację jako dziwactwo, ciekawostkę związaną z działalnością
wschodnich sekt, niegroźną, ale nieprawdziwą bujdę wymyśloną przez
różnych filozofów. Historia Marcina jest jak uderzeniem obuchem w łeb -
tak łatwo się tego nie zapomina. Postanowiliśmy ją przypomnieć, bo do
tej pory otrzymujemy maile i listy od naszych fanów, którzy cały czas
wspominają wrażenie, jakie zrobiła na nich ta historia chłopca z Nowego
Sącza... bodaj najsłynniejsza w Polsce historia o pamięci swojego
poprzedniego wcielenia! W takim razie warto ją sobie przypomnieć. Ta
historia zaczęła się w momencie, kiedy w rodzinie państwa G. mały
Marcinek zaczął mówić.Dwuletnie dziecko co chwilę pytało, dlaczego nikt
nie jeździ na koniach i nie nosi zbroi.Początkowo rodzice podejrzewali,
że za wszystkim stoi dziecięca fantazja.Bezskutecznie szukali książek, z
których Marcin mógł o tym przeczytać. Im dziecko było starsze, tym
jednak opowiadana przez niego historia była coraz ciekawsza.Ku
przerażeniu najbliższych Marcin oświadczył, że na ziemi nie jest
pierwszy raz. W swoim poprzednim życiu był rycerzem, jeździł na koniu,
nosił zbroję i uczestniczył w pojedynkach. Miał rodzinę, żonę i
sześcioro dzieci. Mieszkał w zamku i miał własnego króla, choć " nie był
bardzo ważnym rycerzem ".Tu zaczyna się część opowieści chłopca, która
zapiera dech w piersiach. Marcin pamięta dzień, kiedy przyszło mu
stoczyć pojedynek na miecze. Obok niego walczył jego giermek. Chłopiec
utrzymuje, że w tym pojedynku został zabity.Jest to o tyle niezwykłe, że
kilkuletnie dzieci przeważnie w wymyślanych przez siebie historiach
kreują się na bohaterów. Marcin przeciwnie, mówi że przegrał! Wspomina,
że z góry obserwował swoje własne ciało, z którego po śmiertelnym ciosie
mieczem sączyła się krew.Następnie opowieść Marcina przypomina jako
żywo relacje ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną..Dziecko opisuje
świetlisty tunel, który pojawił się obok miejsca ostatniej walki.Tunelem
udał się w stronę światła do cudownej krainy, gdzie było mu bardzo
dobrze. Tam spotkał niezwykłe istoty, które nazywa aniołkami. " One były
zupełnie przezroczyste, można było przez nie przelatywać " - opowiada
mi dziecko - " Nie musieli nic mówić, a ja i tak wiedziałem co chcą
powiedzieć". Według chłopca tam, gdzie był, jest bardzo jasno i
bezpiecznie. Są tam miliony takich ludzi, jak na Ziemi. Nie można jednak
tam przebywać wiecznie. Trzeba wrócić na Ziemię, aby dalej się uczyć. "
Każdy musi wrócić, tak samo jak każdy jest malutki, potem duży, a
później przychodzi od aniołków do brzuszka mamusi " - mówi Marcin
dziwiąc się, że nie wiem tak oczywistych rzeczy.
Kiedy zbliżał się czas jego powrotu na Ziemię, Marcin ma do wyboru
miejsce, czas, a nawet rodzinę. Jest zmęczony wojnami, nie chce więcej
krwi i pojedynków. Kiedy pytam go o jego obecnych rodziców potwierdza,
że przed swoim narodzeniem znał ich oboje.
((Jego relacja przejścia w zaświaty nie różni się od opisów śmierci
klinicznych bo mamy do czynienia z tym samym procesem. Dawno przy
którejś relacji się tego domyśliłem i nawet nazwałem to zjawisko "prawie
reinkarnacją". Z tym zastrzeżeniem, że w czasie śmierci klinicznej
dusza/świadomość wraca do tego samego ciała, a w reinkarnacji
dusza/świadomość wybiera nowe ciało. I o ile chcemy pamiętać to już
dawno zwątpiłem w halucynacje mózgu w czasie śmierci klinicznej, o co
naukowcy cały czas się kłócą))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę,
ciekawych przemyśleń
18 marca o 21:07
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Wysłano
Miłych snów ...
19 marca o 08:38
Andrzej
Witam
serdecznie." Nie można jednak tam przebywać wiecznie. Trzeba wrócić na
Ziemię, aby dalej się uczyć. " Każdy musi wrócić, tak samo jak każdy
jest malutki, potem duży, a później przychodzi od aniołków do brzuszka
mamusi " - mówi Marcin dziwiąc się, że nie wiem tak oczywistych rzeczy."
Pamięta nawet, jak przyszedł do brzuszka mamusi! Jednak to, co tak
naprawdę przyciągnęło go do rodziny G., była jego była żona z czasów,
kiedy był rycerzem. Z relacji chłopca wynika, że jego żona reinkarnowała
się jako Monika. Ma dwadzieścia lat i jest dla niego ciocią. Nie jest
to jednak jedyna osoba, którą Marcin pamięta z czasów, kiedy był
rycerzem. Kolejną reinkarnacją z odległych czasów jest jego babcia,
którą nazywa imieniem Gizela. " Marcin był zdumiony, że babcia nie
pamięta czasów, kiedy nosiło się zbroję i mieszkało w zamkach" - mówi
matka Marcina - " Często opowiada, że przychodził do niej ze swoimi
synami, zaś najstarszy był do niej niezwykle podobny..." Mieszkałem w
tym zamku! Marcin opisuje mnóstwo szczegółów ze swojego rycerskiego
życia. W tamtych czasach ludzie mieszkali w zamkach, ale także w
namiotach. Bardzo wielu jeździło na koniach. Wokół zamków urządzano
turnieje.Rycerze, tacy jak on, mieli własnych giermków i uczestniczyli w
pojedynkach.
" A czy kiedy byłeś duży, to miałeś długopis, taki jak ten? " - pytam
Marcina pokazując mojego Parkera. " Nie było wtedy takich, ale pisaliśmy
przy pomocy piór. Takich, jakie mają ptaszki " - odpowiada ze spokojem
Marcin. Rodzice często pokazywali mu zdjęcia i rysunki różnych budowli z
czasów średniowiecza. Chłopiec żadnej sobie nie przypominał. Dopiero
kiedy na wakacjach cała rodzina G. pojechała do Malborka, chłopiec
rozpoznał zamek. " Mieszkałem tu, w tamtym skrzydle. Jak przyjechał
król, to nas z niego wyrzucili, ale tylko na chwilę" - oświadczył
zdumionym rodzicom. Okazało się, że zna znakomicie cały układ zamku.
Wiedział, gdzie w dawnych czasach podnoszono konie z rycerzami do góry,
gdzie były stajnie i gdzie odbywały się pojedynki. Co ciekawe, nie
pamiętał w ogóle krzyżaków. Przewodnik zaprowadził chłopca do zbrojowni.
Tam Marcin rozpoznał zbroje i stroje, które noszono w czasach, kiedy
był na zamku. Z setek rekwizytów wybierał bezbłędnie te, które były z
lat 1550-1600. Było to już po Hołdzie Pruskim, a więc wtedy na zamku
krzyżaków już nie było! To nie jest jedyna rzecz potwierdzająca relację
chłopca. I tak Marcin od małego opowiadał, że mieszkał w zamku, gdzie
była podłoga w krawaty. Dopiero na miejscu okazało się, że posadzka
komnat w Malborku jest zrobiona w charakterystyczne, czarno-białe romby.
Chłopiec narzekał także na oświetlenie w zamierzchłych czasach. Jego
zdaniem pod sufitami były świeczniki z normalnymi świecami, z których "
strasznie kapało ". Reinkarnacja istnieje. " Nie wierzyłam w
reinkarnację i nigdy się nad tym nie zastanawiałam " - mówi mama Marcina
- " Teraz jednak jest dla mnie oczywiste, że zjawisko kolejnych wcieleń
dusz istnieje ". Jej zdaniem Marcin nie miał szans tego wszystkiego
wymyśleć. Niemożliwe jest także, aby taką ilość szczegółów poznał z
książeczek z obrazkami, czy nawet z telewizji. " Przecież on o tym, że
był rycerzem, zaczął opowiadać, jak miał niecałe dwa lata! " - dodaje
ojciec Marcina. Z całej rodziny Marcin najbardziej jest przywiązany do
swojej cioci Moniki, która - jak utrzymuje - kiedyś była jego ukochaną
żoną. Kiedy przeprowadzam na miejscu wywiad, nie schodzi jej z kolan.
Marcin opowiada o swojej historii coraz rzadziej. Początkowo był
zdziwiony, że nikt wokół niego nie pamięta rycerzy, koni i pojedynków.
To niezwykły przypadek, nawet na skalę światową. Bardzo rzadko zdarza
się, żeby dziecko tak dokładnie pamiętało swoje poprzednie wcielenie.
Każdy z nas częściowo pamięta swoje poprzednie życia. Każdy miał bowiem
przynajmniej raz sytuację, kiedy to pewne miejsca czy nawet utwory
muzyczne słuchane po raz pierwszy, wydawały się dziwnie
znajome....Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
20 marca o 08:50
Andrzej
Witam
serdecznie.(( To już cała historia małego chłopca z naszego kraju,
którą opisuje Fundacja Nautilius.Pozostała nam jeszcze jedna nagrana
wypowiedź rodziny tego chłopca.
Reinkarnacja Część 3
https://youtu.be/HE2wDs-roIE
W tym odcinku mamy wypowiedź opiekunów Marcinka. Sami potwierdzają,że
nikt nigdy chłopcu nie opowiadał,nie pokazywał podobnych historii i o
nich nie czytał.A wątpię żeby dziecko tyle szczegółów zapamiętało z
usłyszanych bajek. Zresztą skąd rodzina miałaby wiedzieć gdzie i w
którym miejscu przy zamku w Malborku były stajnie skoro tam obecnie jest
parking? Wiedzą o tym tylko historycy,archeolodzy i mały Marcinek.Ta
historia wprowadziła potężny zamęt w tej katolickiej rodzinie i zmusza
do zrewidowania dotychczasowych poglądów. Mama Marcinka zaczyna żałować,
że nie zwracała większej uwagi na to co mówi syn.My mamy okazję słuchać
naszych milusińskich i też nie słuchamy i najczęściej potraktujemy
opowiadania dzieci jako dziecięcą fantazję.Wielu z nas nie uwierzy w
reinkarnację i powie,słuchając księży, że to Szatan ludziom mąci w
głowach. A może takie przypadki w katolickich rodzinach mają im
uświadomić istnienie Wiecznego Tajemniczego Cyklu Życia?Może w końcu
nadszedł czas żeby zrozumieć, że życie nigdy nie umiera, a my jesteśmy
na pewnym jego etapie?Nie chcę być już upierdliwy, ale w przytaczanych
przykładach nie znalazłem niczego co potwierdzałoby wersję Kościoła
Katolickiego. Nie ma kar, ogni, cierpienia i wiecznego potępienia, które
przeczy bezwarunkowej miłości Boga. Nigdzie też nie znalazłem
najmniejszej wzmianki o czyśćcu, który jest podobno pierwszym miejscem
do którego się udajemy.A co jest?Jest stan niewyobrażalnego szczęścia
którego nikt nie chce opuszczać.
A dlaczego? Bo wszyscy,którzy znaleźli się na poziomie duszy natrafili
na Miłość Bezwarunkową, która nas kocha tylko za to,że jesteśmy, a nie
za to kim jesteśmy!!!!
O przenosinach we wprost niewyobrażalne szczęście, bezwarunkową miłość i
światy których nie potrafimy opisać mówią w zasadzie wszyscy, nawet
ateiści którzy nie mają zamiaru wierzyć w Boga i Jezusa.Wszyscy bez
względu na wyznawaną religię i przynależność rasową i kulturową
Wyjątkiem jest jedynie niewielki procent chrześcijan, który wierzy, że
ich życie było na tyle grzeszne, że muszą być ukarani.I żeby przekonać
samych siebie i posiać strach w otoczeniu wyszukują w biblijnych
tekstach wszystkie cytaty o czekających karach, ciemnych dolinach,
ciernistej drodze do piekła,odcięciu od Boga, diable itd. itp, żeby
tylko udowodnić istnienie piekła i według nich to droga do piekła,
którego powstanie datuje się naI i II w, bo od tego okresu mamy pierwsze
wzmianki na temat tej instytucji i wymyślono przez wieki około 140 000
kar, a tak naprawdę ci,którzy tego doświadczają, znaleźli się na drodze
swoich religijnych przekonań.A skąd o tym wiemy? Bo niektórym udało się
złamać "prawo Boga" ustalone w religii.Byli w "wiecznym" piekle z
którego nie ma wyjścia i wyszli. Hm, cudotwórcy .Jak widać w tej religii
wszystko jest możliwe, ale my nie zapomninajmy o "prawdach" Kościoła. W
543 roku ustalono i opublikowano dogmat o karze wiecznej, przeczący
bezwarunkowej miłości Boga.Ten dogmat przeczy nawet sensowi śmierci
Jezusa głosznemu w Katolickim Kościele, że Jezus odkupił wszystkie
grzechy i umarł za wszystkich po to żeby zbawić wszystkich, więc jaki
sens ma istnienie piekła i czyśćca? To kolejne "boskie objawienie"
zostało opublikowane przez Sobór Konstantynopolitański II zwołany w 553
przez cesarza Bizancjum Justyniana Potępiono na nim Trzy rozdziały,
Orygenesa ,w tym teorię preegzystencji dusz oraz papieża Wigiliusza.Do
tego roku powstałe około II w. piekło nie miało potwierdzenia w zapisach
Kościoła, a w religiach istniał jedynie Szeol funkcjonujący jako Kraina
Umarłych gdzie przenosili się wszyscy, bez podziałów na dobrych i
złych.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
21 marca o 08:41
Andrzej
Witam
serdecznie.((Zastanawiające jest to,że zaczynamy wierzyć w reinkarnację
dopiero jak spotkamy się osobiście z tym fenomenem, ale i to nie
zawsze, bo potraktujemy słowa dziecka jako niegroźną fantazję. Mama tego
chłopca z przyczyn religijnych również nie wierzyła w ten proces i
teraz zaczyna żałować,że wcześniej nie zwracała większej uwagi na to co
mówi jej dziecko. Zresztą nie ma się czemu dziwić bo tak robi większość,
jedni nie wierzą w takie historie bo zaprzeczają religii, a inni ich
nie ujawnią ze strachu przed reakcją otoczenia.Powstaje tu jednak
ciekawe pytanie. Dlaczego ta rodzina nie wiedziała o istnieniu procesu,
którego doświadczył ten chłopiec? Wszyscy chrześcijanie twierdzą,że
wierzą Jezusowi. Ale czy na pewno?Mamy przecież w Biblii słowa Boga
wypowiadane za pośrednictwem Jezusa,które potwierdzają to o czym mówi
ten chłopiec i tysiące innych osób. Jezus wyraźnie mówił o reinkarnacji w
rozmowie z Nikodemem.
(Ew.Jana 3:3-8,)
(3) W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci,
jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego.
(4) Nikodem powiedział do Niego: Jakżeż może się człowiek narodzić będąc
starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?
(5) Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś
nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego.
(6) To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha
narodziło, jest duchem.
(7) Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić.
(
Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd
przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z
Ducha."
Jezus mówi przecież wyraźnie,że powstałe z materii i ducha ciało musi
się rodzić wiele razy żeby w końcu móc wejść do Królestwa.
Co się narodziło z ciała pozostaje nadal ciałem i należy do materialnego
świata,ale w tym ciele żyje Duch, czyli nasze ciała astralne z duszą.
Ostatni, ósmy werset zawiera informację o tym, że człowiek nie pamięta
ani swoich poprzednich wcieleń, ani skąd tak naprawdę pochodzi. Musi to
odkryć sam na drodze rozwoju.
"Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz
niebieski”.(Mt 5, 38-48) Ale czy chociaż ię o to staramy?Z obserwacji
zachowania ludzi wiadomo,że nawet katolicy nie przestrzegają przykazań
Dekalogu.
My byśmy chcieli po jednym,często nędznym i nieudanym życiu dostąpić
połączenia ze Źródłem, bo tak mówi religia?
Niestety nie wystarczą nam te podobno niezbędne sakramenty, bo są tylko
rytuałami,które wymyślili kapłani. I w obronie religijnej wersji mamy
też teologiczne komentarze tłumaczące te wersety,które dopasowują je do
wersji religijnej, w której po jednym życiu trafiamy do czyśca gdzie
jesteśmy ogniem oczyszczani z reszty grzechów i czekamy na decyzję Boga o
przydziale do wiecznego piekła, lub wiecznego nieba, skąd już nigdy nie
wrócimy. Pomijając już fakt,że brak w tym logiki, to Bóg ustami Jezusa
zaprzecza takiej wersji i mówi,że nikt nie opuści materialnego świata
zanim nie rozliczy swoich długów.
Jezus mówi;"Pogódź się rychło z przeciwnikiem swoim, póki jesteś z nim w
drodze, aby cię nie podał sędziemu, a sędzia słudze i abyś nie został
wtrącony do więzienia. Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż
oddasz ostatni grosz." (Mt. 5, 25-26)
Rozumiem,że drogą jest nasze życie,sędzią jest Bóg, który nas oddaje
swojemu słudze,który nas wtrąci do więzienia za nasze długi. Myślę,że
tym sługą jest energia nazywana przez nas Szatanem i to ta energia
przejawia się nam w Prawie Przyczyny i Skutku, a więzieniem jest świat w
którym teraz żyjemy.To miejsce płaczu i zgrzytania zębami z
przypowieści o zapraszanych gościach i jestem przekonany,że żaden
chrześcijanin nie wierzy słowom Boga wypowiadanym przez Jezusa, tylko
wierzy w religijne kłamstwa wtłaczane przez wieki w ludzkie umysły, tak
skutecznie,że w końcu stały się dla wielu "prawdą".))Pozdrawiam
serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
21 marca o 20:46
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
Andrzej przekazał(a) dalej obraz
22 marca o 08:38
Andrzej
Witam
serdecznie. Zgodnie z religijną "prawdą" wszyscy chrześcijanie
wierzą,że zostali zbawieni już 2000 lat temu przez Jezusa,który odkupił
wszystkie grzechy,więc mało kto przestrzega przykazań i niestety nikt
nie czyta Biblii ze zrozumieniem,więc widać jak bardzo brakuje ludziom
wiedzy o procesie wiecznego życia.Wierni Kościoła wierzą,że Jezus ich
zbawił i nikt sobie nie zadaje pytania dlaczego się urodził nie w
niebie,ale w materialnym świecie,którego nie opuści zanim nie spłaci
wszystkich długów.Ludzie nie wiedzą,że sami wywołują przyczyny i żyją w
ich skutkach.Wierzymy tylko religii,ale wiara to nie jest to samo co
wiedza. Proponuję kolejną pogadankę na ten temat,autorstwa Piotra
Listkiewicza.
REINKARNACJA 1 - WIEDZA I WIARA
https://youtu.be/Beom5bZO7lQ
Nie wierzymy w wieczną wędrówkę duszy i jej nieśmiertelność? Jeśli nie
chcemy to nie musimy. Możemy wierzyć w religię stworzoną przez
Konstantyna w 325 r z wszystkich wierzeń Imperium Rzymskiego i
zmodyfikowaną przez Justyniana poprzez usunięcie z niej wiary w
reinkarnację.
Ale jak mówi autor kwestia wiary to modny slogan zbyt leniwych żeby
uczyć się nowych rzeczy. Zbyt leniwych żeby otwierać się na alternatywne
kierunki wiedzy. Tym sposobem tacy ludzie zaniżają znaczenie
wiary,która jest niezbędna w procesie uczenia się czegokolwiek.Tego
sloganu używają ludzie,którym wykształcenie nie tylko nie poszeżyło
horyzontów mentalnych, ale zamknęło ich za murami naukowych teorii i
religijnych dogmatów.Ale tak naprawdę wiedza nie może się obyć bez
elementów wiary, bo nie jesteśmy w stanie nauczyć się niczego jeśli nie
przyjmiemy założenia,że podręcznik i nauczyciel mogą mówić prawdę, i w
tej przekazywanej nam wiedzy jest ziarenko prawdy.Są tacy, którzy na tym
poprzestają, i łatwowiernie uważają,że wszystko o czym usłyszą, lub
wyczytają jest prawdą, której nie warto weryfikować. Inaczej mówiąc,
mają klapki na oczach i wierzą ślepo w to co ktoś im wpaja.Ludzie na
wyższym poziomie wychodzą z założenia,że podręcznik może mieć rację, ale
ich ciekawość wiedzy jest o wiele większa i chcą praktycznie sprawdzać
to o czym mówią podręczniki i to o czym mówi nauczyciel.I taka powinna
być rola szkół wszelkiego stopnia w których przyswajanie wiedzy jest
łączone z praktyką zapamiętaną na resztę życia.
Gdyby reinkarnacja była kwestą wiary nasz cykl nie miałby zbyt wiele
sensu, bo dołożylibyśmy jeszcze jeden dogmat do wielu istniejących.
Świat Chrześcijański odrzucił reinkarnacje w swej ignorancji i wszystko
przestało mieć jakikolwiek sens. Nasze własne istnienie, rodzenie się,
przeżywanie życia, umieranie, też nie ma sensu, co sprawia, ze nie
szanujemy ani własnego życia, ani życia bliźnich.
Nie mamy pojęcia dlaczego i po co istniejemy, nie rozumiemy roli natury
naszej egzystencji. Ten bezsens istnienia zawdzięczamy ciemnocie
rodzącego się kościoła, który nie był zainteresowany właściwą edukacją
wiernych, lecz interesem bogacącej się w lawinowym tempie klasy
kapłańskiej. Wiedza o wiecznym życiu w różnych pismach mistycznch, jest
to różnie ujęta. Różne źródła podają te same aksjomaty, które można
weryfikować podstawiając je pod różne sytuacje życiowe, jeśli roboczo
założymy, iż te aksjomaty mówią prawdę cała reszta wiedzy o reinkarnacji
układa się w logiczną całość i wtedy sprawdzanie tej wiedzy odbywa się
bez uprzedzeń i przy akompaniamencie właściwego pozytywnego myślenia.
Pierwszym aksjomatem jest twierdzenie, że jest tylko jeden Bóg – nie ma
innego, nie ma drugiego. Bóg nie posiada przeciwieństw ani
antagonistów.Chrześcijańska koncepcja szatana, jest zupełnie nielogiczna
i błędna. Wszechświat jest monarchią absolutną i nie nic wspólnego z
demokracją, która dopuszcza istnieniu opozycji.Pozdrawiam serdecznie.
Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz