MSAB Międzynarodowa Społeczna Agencja Badawcza (Niekończąca się Opowieść „Wszyscy dla Wszystkich”)W ostatnim czasie wzięliśmy pod uwagę temat siedmiu pieczęci apokaliptycznych, na pewno wielu już przed nami zastanawiało się nad ich znaczeniem, czym są, kto je złamie ( odpieczętuje ) i kiedy, jaka jest ukryta ich treść. Nie wiele się o tym mówi, nie wiele interpretuje, ale my mamy pewną hipotezę. Jakiś czas zastanawialiśmy się nad symboliką, nad znaczeniem tych pieczęci i wnioski nasze są takie: Jest dokładnie siedem i nie tylko w jednym miejscu, siedem punktów na całej ziemi i na ciele każdego człowieka, są to energetyczne punkty nazywane czakrami lub czakramami, punkty, przez które przepływa energia a może bardziej poprawnym wyrażeniem na czas dzisiejszy będzie, powinna przepływać w pełni. Zastanawiające jest to, że nie uczy się o czakrach w szkołach, nie mówi w mediach w ogóle unika się tego tematu, nawet jako ciekawostkę, wiedzą tylko o tym zainteresowani tą tematyką. Nasza hipoteza jest taka, że na przełomie wieków odizolowano ludzi od sedna tej wiedzy i są już pierwsze próby by w ogóle jej zakazać, nie bez powodu się też tą wiedze ośmiesza, po co odizolowano? Np. by zahamować u ludzi chęć rozwoju duchowego, po prostu zapieczętowano te punkty Mocy, by skierować uwagę ludzi bardziej na świat materialny, i efekty tego dziś widzimy ludzie coraz bardziej uzależniani są niezdrowego jedzenia, używek, coraz większej ilości chemicznych leków i witamin. Gdyby ktoś zapytał już na tym etapie, jakie Czakramy i jaka Energia, to odpowiemy cały układ nerwowy to połączona ze sobą sieć neuronów, przez którą przepływa energia, prąd elektryczny o bardzo niskim napięciu i natężeniu, gdyby nie to, nie byłby możliwy pomiar EKG, EEG itp. to tak bardzo ogólnie, podobnie jest z czakramami i meridianami kanałami energetycznymi, przez które też płynie energia jedna i druga jest nie widoczna dla oka, ale można ją zmierzyć i odczuć w postaci samopoczucia właściwego lub mniej właściwego, gdy przepływ tych energii jest zakłócony pojawiają się Np. nerwice, niestabilne stany emocjonalne i wiele innych dolegliwości. Jest wiele źródeł, z których można skorzystać by zapoznać się głębiej z tym tematem, temat ten jest otwarty a przedstawiony wyżej tekst jest tylko naszą hipotezą a każdy ma prawo do własnych hipotez, ogólnie własnego zdania na każdy temat. Dodamy jeszcze, że samo złamanie pieczęci ( odpieczętowanie ) może mieć dwa znaczenia, jedno technologiczne Np.( Blue Beam – HAARP - CHEMTRAILS )zaprojektowane przez architektów NWO a drugie czysto duchowe, każdemu według zasług jego oczywiście w obu wersjach, więc można by wnioskować, że stanie się to na dwa sposoby, poniższy tekst z książki Pt: „Wielkie Przepowiednie Losów Ludzkości” – Amadeus Voldben, dość ciekawie to obrazuje. …Chrystus wróci dwukrotnie: raz w pokorze, drugi raz w glorii. Pierwszy powrót nastąpi w sercu każdego człowieka, kto pojmie Miłość. Przynosi ona nowe światło, zdolne wszystko rozjaśnić, pozwalające widzieć rzeczy inaczej niż dotychczas. Ten powrót stworzy warunki do rozwoju prawdziwego życia. Radość uczniów Jezusa wyrazi się w prostych słowach Pawła: „ I w ten sposób będziemy zawsze z Panem”. Lecz pragnienie i oczekiwanie sprawiają, iż czas się dłuży. I tak ten sam Paweł napisze: „Pragnę gorąco zostać wolnym i żyć z Chrystusem” Z kolei, w związku z drugim powrotem zostało powiedziane: ,,…słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte” ( Mateusz XXIV, 2 – 5 )… http://www.retman.com.pl/sd/metro.htm http://www.yantra.pl/piramidy/piramidy_yantra/piramidy_1.html http://twoje-zdrowie.net/pl/strona/artykuly/news/6 http://www.akupunktura.katowice.pl/meridiany.html http://www.potegaumyslu.fora.pl/zjawiska-niewyjasnone-przez-nauke,17/czakry-ziemi,147.html http://barbarachoroszyradio.org/ http://www.missionpharaoh.com/pl/radiofundacji.html http://nowalska.com.pl/audycje-radiowe-strona-41 http://www.youtube.com/watch?v=xqzuLYn26E4 http://www.youtube.com/watch?v=C2tobApOjF8&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=MoTWYBC6GrU&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=P5-5UU5flWQ&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=ksLnbmSa6TM http://www.youtube.com/watch?v=OB4nKlxwaMU&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=JTGr8DWatck&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=--nOfacWVJA&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=LunftXlm6Hc&feature=related System energetyczny Ziemi również ma być oparty na siedmiu głównych czakrach. Energia, jaka z nich płynie, ma tworzyć kształt wirującego krzyża, czy też czteroramiennego wiatraka, którego ramiona się zwiększają lub zmniejszają w zależności od aktywności czakry. Wiruje ona lewoskrętnie (cokolwiek by to nie znaczyło w przypadku kuli), co mistycy uznają za korzystne dla człowieka. Energia ta powoduje pewną harmonię w umyśle człowieka, poprawia koncentrację, ułatwia medytację, a także osiągnięcie wyższych stanów świadomości. Wśród Hindusów panuje przekonanie, że czakramy ziemskie emitują skumulowaną energię pochodzącą z Ziemi i z kosmosu. Przy nich właśnie ludzkie życie rozwija się najlepiej. Lokalizacja czakr Ziemi według pierwszej wersji: * czakra podstawy - Góra Shasta w Kalifornii * czakra przyjemności - Machu Picchu w Peru * czakra osobowości - Ayer's Rock w Australii * czakra miłości - Avebury i Glastonbury w Anglii * czakra kreatywności - Piramidy egipskie w Gizie * czakra transcendencji - Kun / Lun / Gobi-Lop-Nor Desters w Mongolii * czakra absolutu - Góra Cooka na Nowej Zelandii Lokalizacja według drugiej wersji: * czakra podstawy - Góra Shasta w Kalifornii * czakra przyjemności - Jezioro Titicaca w Ameryce Południowej * czakra osobowości - Uluru w Australii * czakra miłości - Avebury i Glastonbury w Anglii * czakra kreatywności - Piramidy egipskie w Gizie, Sfinks i Góra Oliwna w Egipcie * czakra transcendencji - Glastonbury i Shafterbury w Anglii * czakra absolutu - Góra Kalias w Tybecie Czakram Wawelski Ewenementem jest przekonanie polskich ezoteryków o umiejscowieniu jednej z czakr Ziemi, związanej z planetą Jowisz, na Wawelu z centrum mocy w resztkach romańskiego kościoła św. Gereona. Przekonanie to podzielają przybywający do tego miejsca zagraniczni pielgrzymi (głównie hinduiści i buddyści). Rozpowszechnianiu się informacjom o jego istnieniu przeciwdziała ksiądz prałat Katedry Wawelskiej. Przy wsparciu władz miasta w 2001 r. próbowano utrudniać dostęp do miejsca uważanego za magiczne, wydając zakazy gromadzenia się w tym miejscu (uzasadniając to ochroną przed zniszczeniem pobliskiej, zabytkowej ściany), wyznaczając strażników muzealnych, rozstawiając barierki lub wręcz rusztowania budowlane. Według przekazów, inne czakry podobnej mocy znajdować się mają na świecie w Mekce, w delcie Gangesu, między Eufratem a Tygrysem, u podnóża piramid egipskich, w Anglii (i właśnie na Wawelu). Według innej wersji w New Delhi, Mekce, Delfach, Jerozolimie, Rzymie, Welehradzie (oraz Wawelu). W Polsce miejscami przecinania się nieomal równie silnych kosmicznych linii energetycznych, co na Wawelu, mają być Łysa Góra oraz Jasna Góra. http://pl.wikipedia.org/wiki/Czakra#Czakramy_Ziemi CYTATW "Wielkiej encyklopedii powszechnej" z lat 60 hasło "czakram" nie figuruje. Podobnie w "Nowej encyklopedii powszechnej". Kiedy pobuszuje się po Internecie, można znaleźć różne definicje: CZAKRAM - krąg, wir, centrum energetyczne w ciele człowieka. Wyróżniamy siedem głównych czakramów, które przetwarzają energię do zasilania ciał subtelnych człowieka. Są one umieszczone wzdłuż kręgosłupa, ostatni siódmy czakram znajduje [się] parę centymetrów nad czubkiem głowy. Czakram może transformować energię w dwóch kierunkach: do wewnątrz i na zewnątrz. Poza głównymi czakramami istnieje wiele innych, mających praktycznie dużo mniejsze znaczenie, choć wykorzystywanych w różnych rodzajach terapii. Harmonijne funkcjonowanie czakramów ma duży wpływ na funkcje fizyczne i psychiczne człowieka. Również takie miejsca energetyczne zwane czakramami ziemi można spotkać na powierzchni ziemi. Koncentruje się w nich pozytywne promieniowanie typu radiestezyjnego. Na ogół dawni budowniczowie wznosili w takich miejscach świątynie, a nawet całe osady. Takim przykładem jest Wawel, gdzie centrum miejsca mocy jest zlokalizowane w kaplicy św. Gedeona. Definicja, napisana raczej po amatorsku, z błędami (nie kaplica św. Gedeona, ale resztki romańskiego kościoła pod wezwaniem św. Gereona), kłóci się nieco z inną, także internetową: Czakram - według wierzeń muzułmanów i Hindusów Bóg rozrzucił po świecie siedem świętych kamieni i miejsca, gdzie się znajdują (Mekka, delta Gangesu, między rzekami Eufrat i Tygrys, u podnóża piramid, w Anglii, Krakowie - w krypcie św. Gedeona w pozostałości katedry romańskiej na Wawelu), są szczególnie chronione przed kataklizmami i wszelkimi nieszczęściami. Walka z węzłem dezorientacji Znów Gedeon zamiast Gereona, ale na tym kończy się zgodność. Według pierwszej definicji czakram jest miejscem o szczególnych właściwościach energetycznych, druga nadaje mu wyraźny kształt materialny - kamienia. Łukasz Jasielski, kierujący krakowskim Centrum Doskonalenia Człowieka, w tekście złożonym w naszej redakcji (nie ukazał się wskutek nadmiernej hermetyczności) napisał: Czakram (cakra) to nie Kamień, a Kamień to nie Czakram. Czakram to węzeł energetyczny pełniący w Człowieku, Ziemi i Kosmosie przypisaną mu, niezwykle istotną rolę przekaźnika, generatora, stymulatora, korektora i nośnika, a nawet czasem cenzora. A kamień może być emiterem i nośnikiem, a raczej nadajnikiem i pośrednikiem informacji, ale nigdy Czakramem, gdyż jego struktura nie nadaje się do pełnienia takiej funkcji. Może być najwyżej zakotwiczeniem Czakramu. Czakramy Ziemi, jakim niewątpliwie jest Czakram Wawelski,, stworzone zostały wcześniej niż Kamienie... Po tych trzech próbach zdefiniowania czakramu jesteśmy już skołowani, ogłupiali, zdezorientowani. W zasadzie wiemy jedno: że według dość powszechnego przekonania na Wawelu znajduje się źródło niezwykłego, dobrotliwego promieniowania. I byłby czakram - podobnie jak smok, szewczyk Skuba, Krak i Wanda - częścią wawelskiej legendy, gdyby nie wydarzenia ostatnich miesięcy. Dyrektor wawelskiego muzeum, prof. Jan Ostrowski, i proboszcz katedry wawelskiej, ks. Janusz Bielański, podjęli walkę z czymś, z czym bardzo trudno walczyć - z mitem. Chodziło nie tylko o to, że szukający czakramowej mocy, przylegając do ściany dziedzińca, brudzili ją (kiedyś było gorzej, odłupywano małe kawałki muru), ale także o pryncypia. W ogłoszeniu wywieszonym na wawelskim dziedzińcu znalazło się zdanie stwierdzające, iż uprawianie praktyk okultystycznych nie licuje z godnością Wawelu jako miejsca o najwyższych wartościach historycznych i religijnych, a udział w tego rodzaju praktykach jest sprzeczny z zasadami wiary katolickiej. Miejsce, w którym ludzie przylegali do ściany, zostało odgrodzone, a na łamach "Gazety w Krakowie", lokalnego dodatku "Gazety Wyborczej", rozpoczął się gorący spór. Temat - nieco przedwcześnie, bo jeszcze przed szczytem sezonu ogórkowego - pojawił się też w innych tytułach, między innymi we "Wprost", "Życiu" oraz "Super Expressie". W konsekwencji stało się to, co się stać musiało: sprawa czakramu - lub kamienia, jak kto woli - odżyła. Nie po raz pierwszy zakazy odniosły skutek odwrotny od zamierzonego... Kosmici, Apolloniusz i królowa Elżbieta Lektura publikacji poświęconych wawelskiemu czakramowi przyprawia o lekki zawrót głowy. Mieszają się epoki historyczne, racjonalizmowi towarzyszą objawienia, próbom rzeczowego wyjaśnienia - zwyczajne chciejstwa. Pani Eugenia Fedorowicz - zajmująca się psychotroniką - w 1980 roku nawiązała bezpośredni kontakt z kamieniem, w wyniku czego z ogromnej wysokości zobaczyła wawelskie wzgórze sprzed trzydziestu tysięcy lat. Prawdę mówiąc, nie było jeszcze wzgórzem, zaledwie wysepką oblaną wodami rzeki. Biwakowali tam ludzie, którzy przybyli z kosmosu, aby złożyć w tym miejscu jabłko, buławę i kryształy. Trudno dociec, czy chodziło o kryształy w geologicznym tego słowa znaczeniu, czy też o wyroby ze szkła ołowiowego, podobne do tych, jakie przed laty stanowiły podstawę wycieczkowego eksportu do Bułgarii i Jugosławii. Z czasem wyspa urosła, zamieniła się we wzgórek, a wokół zakopanych przedmiotów wytworzyła się aura. Różowa i pulsująca. Kazimierz Chodkiewicz, polski emigrant, piłsudczyk, teozof, mason i - jak go nazywa Zbigniew Święch - wielki wtajemniczony, nie sięga tak daleko w przeszłość. W pracy "The Cracow Occult Centre", opublikowanej w 1966 roku w Londynie, początek tajemnicy lokuje w I wieku po Chrystusie. Nad Wisłę miał wówczas przywędrować Apolloniusz z Tyany, który w miejscu, gdzie później usytuowano królewski zamek, zakopał jeden ze swych amuletów. Mniejsza o to, kim był Apolloniusz, a był postacią autentyczną i niezwykłą, podobnie zresztą jak Chodkiewicz. O wiele bardziej pasjonujące wydaje się proste pytanie: skąd polski XX - wieczny emigrant dowiedział się o wycieczce Apolloniusza nad Wisłę? Znikąd, z domniemań, bo jak sam pisze: Biografia Apolloniusza napisana przez Filostratę nie zawiera żadnej wzmianki o podróży odbytej przez niego w te raczej mało znane wówczas strony Europy. Jednakże istnieje pewna luka w jego biografii po roku 93, wypełniona nieistotnymi faktami. Najprawdopodobniej właśnie w tym czasie Apolloniusz odwiedził południe Polski. Chodkiewicz wiedział nawet, kiedy przebudził się talizman, przez dwa tysiąclecia drzemiący w ziemi. Stało się to podczas pełni, 18 maja 1935 roku, o godzinie 10.57, w czasie pogrzebu marszałka Piłsudskiego... Michał Kaszowski, niegdyś fotoreporter, dzisiaj jasnowidz, twierdzi, że przez Polskę - a raczej przez ziemie, na których kiedyś miało powstać polskie państwo - przeszedł jeden z Trzech Króli, który w końcu osiadł w Brytanii, zostawiając tam swą magiczną koronę i tajemnicze klejnoty Ducha. Co to ma wspólnego z wawelskim czakramem? Dla nas, profanów, nic, ale nie dla jasnowidza. Podróż sprzed dwóch z górą tysięcy lat łączy on z inną, współczesną: Z tą informacją wiąże się inne współczesne wydarzenia, pozornie z innej bajki. Otóż (...) przyjechała do Krakowa, także oczywiście na Wawel, królowa angielska Elżbieta w towarzystwie swego męża i dworu. (...) Moim zdaniem wizyta ta nie jest przypadkowa, królowa bowiem jest ostatnią spadkobierczynią "magicznej korony" i WIELKIEGO KRÓLESTWA. Ta wizyta ma więc znaczenie symboliczne jako moment przekazania dziedzictwa z planem Opatrzności Polsce, gdzie zapowiadane jest od dawna powstanie królestwa. Z Krakowa do Indii i z powrotem? Byli i tacy, którzy wiązali wawelski czakram z działalnością druidów, a mistycznym towarzyszą bardziej racjonalne interpretacje. Miał więc być wawelski kamień meteorytem, co zresztą nie tłumaczy jego nadzwyczajnych właściwości, kojarzonych przez innych z ukształtowaniem ziemskiej skorupy... Darujmy sobie inne rewelacje i spróbujmy prześledzić nie losy tajemniczego czakramu lub kamienia, ale legendy o nim. Kiedy po raz pierwszy zrodziła się legenda o świętym kamieniu, trudno dziś dociec. Na pewno w XX stuleciu - pisze prof. Michał Rożek, wybitny znawca Krakowa, powołując się przy tym, podobnie jak Zbigniew Święch, na relacje Sławy Szyszko - Bohusz Celewiczowej, córki prof. Adolfa Szyszko - Bohusza: Opowiem o jeszcze jednym dość egzotycznym zdarzeniu, bo jest częścią historii Wawelu. W Krakowie (nie pamiętam, kiedy) przebywała pewna teozofka, nazywała się Borzobohata. Miała kontakty z kapłanami indyjskimi, wyznawcami Brahmy. Poprosiła ojca, aby umożliwił tym kapłanom wejście do krypty Gereona. Miał tam być jakiś święty kamień indyjski, kapłani chcieli obcować ze swoim Bogiem właśnie tam. Ojciec wyraził zgodę. Który to kamień, nie wiem, sądzę, że ojciec też nie wiedział. Faktem jest, że z tym swoim Bogiem obcowali dość długo. Jest to do dzisiejszego dnia nie wyjaśniona sprawa, wciąż jeszcze budzi emocje, może to tylko legenda. Na tajemniczego Hindusa powołuje się też w swych wspomnieniach Tadeusz Kudliński, któremu opowiadano, że w 1959 roku, a więc kilkadziesiąt lat po wizycie teozofki, przewodniczki Hindusów, pojawił się tajemniczy student z Indii, który miał wówczas powiedzieć, że przed wiekami Wawel odwiedził riszi, święty nauczyciel. Kudliński przywołuje też postać maharadży, który przebywając w Londynie, według pewnego polskiego historyka, nie tylko wiedział o Wawelu, ale na dodatek stwierdził, że wawelskie wzgórze odzyska swą stołeczność. Zauważmy, że nikt nie był naocznym świadkiem hinduskich wizyt w krypcie Gereona. Córka Adolfa Szyszki - Bohusza dowiedziała się o nich od ojca, Kudliński stosuje formułę opowiadano mi kiedyś. Wawelski konserwator Bogdan Treter, popularna niegdyś krakowska postać, miał obserwować wawelskie pielgrzymki Hindusów, ale - jak pisze Michał Rożek - wielokrotnie wspominała o tym jego małżonka. Znów więc brak naocznego świadka. W czasach mojego dzieciństwa panowało w Krakowie dość powszechne przekonanie, że Nehru, premier Indii, postać niezwykle wówczas w Polsce popularna, udał się do wawelskich podziemi, aby tam w modlitewnym skupieniu stanąć przed tajemniczym kamieniem. Jeżeli Hindusi rzeczywiście tak często pielgrzymowali na Wawel, tajemnica może tkwi w działalności Wandy Dynowskiej, o której prof. Rożek tak napisał: W dwudziestoleciu międzywojennym wawelski kamień rozsławiła Wanda Dynowska (zm. 1971), współtwórczyni Polskiego Towarzystwa Teozoftcznego; to według niej Apolloniusz z Tyany założył "centr duchowy Krakowa". Od roku 1935 przebywała w Indiach, sławiąc tam ezoterykę Krakowa i wawelski czakram. Może więc mamy do czynienia ze swoistym efektem bumerangu? Wanda Dynowska rozpowszechnia w Indiach, przynajmniej w pewnych sferach, wiadomość o wawelskich niezwykłościach, a zafascynowani nią Hindusi przyjeżdżając do Polski, odwiedzają Wawel, co potwierdza i umacnia legendę... Legendę, którą według Michała Rożka wymyślono ad hoc na początku XX wieku, w specyficznych czasach, w atmosferze Młodej Polski, fascynacji hinduską filozofią, którą interesował się i Stanisław Przybyszewski, i Stanisław Sierosławski, i Karłowicz. Jeżeli więc Rożek się nie myli, a nie myli się z pewnością, mamy do czynienia z bardzo młodą, ale niezwykle silną legendą, z którą nie należy walczyć, bo i po co? Znów odwołajmy się do prof. Michała Rożka: Nawet, jeśli czegoś nie rozumiemy - nie oceniajmy. Uszanujmy cudze poglądy, bowiem nie wszystko toczy się na poziomie naszej świadomości. Wawelski czakram - konfabulacja naszych neurotycznych czasów. Ciąg dalszy w Warszawie Legendy nie tylko mają twardy żywot, posiadają także - podobnie jak niektóre organizmy - zdolność do rozmnażania się przez pączkowanie. Pretensje do wawelskiego czakramu zgłaszają Niepołomice. - Mamy dowody na to, że Kazimierz Wielki fundując nasz zamek przeniósł czakram z Wawelu do Niepołomic - mówi prezes miejscowej, zamkowej fundacji. Szuka się czakramów na Lubelszczyźnie, w czym - jak można przeczytać w "Dzienniku Wschodnim" - miejscowym pomaga Zbigniew Święch. Marta Dendys, współautorka przewodnika po Lublinie i okolicach, wyszukała siedem miejsc, w których może znajdować się czakram. Ba, nawet warszawiacy, jak zawsze konkurencyjnie nastawieni do Krakowa, nie chcą być gorsi. W majowym wydaniu "Kobiety i Stylu" można przeczytać, że pole energii ziemskiej pod Zamkiem Królewskim jest silniejsze niż pod Wawelem... http://www.krakow.friko.pl/html/wawel_czakram.html http://www.bankier.pl/lifestyle/wiadomosc/miejsca-mocy-czyli-czakramy-ziemi-1891344.html Są miejsca, które pulsują dziwną energią. Chory organizm szybciej wraca tam do zdrowia, a umysł łatwiej nawiązuje kontakt z wyższym wymiarem rzeczywistości. Są ludzie, których dłonie leczą, słowa przynoszą ulgę, a kontakt z nimi – swoiste objawienie. Są mikstury, które pomagają zachować zdrowie i poprawiają samopoczucie. Są rzeczy, które sprawiają radość, i miejsca na Ziemi, które ujawniają nasze nadprzyrodzone zdolności. Ziemia już dawno bowiem przestała być tylko wirującym w kosmosie kawałkiem skały, a stała się źródłem dobroczynnej energii. Są miejsca, które pulsują dziwną energią. Chory organizm szybciej wraca tam do zdrowia, a umysł łatwiej nawiązuje kontakt z wyższym wymiarem rzeczywistości. To „miejsca mocy” – znane od tysiącleci punkty energetyczne Ziemi, połączone ze sobą liniami energetycznymi – czymś w rodzaju działającego na zasadzie telepatii internetu. Miejscami mocy nazywa się tereny szczególnej koncentracji stymulujących sił przyrody. Stanowią przedmiot licznych badań. Istnieje wiele legend na ich temat. Od najdawniejszych czasów człowiek wyczuwał ich energię, otaczał je kultem i wykorzystywał do celów terapeutycznych, duchowych czy szamańskich. To właśnie w tych miejscach budowano pogańskie świątynie, tam również powstawały pierwsze chrześcijańskie kościoły. Przyciągają ludzi w trudno wytłumaczalny sposób. Ich tajemnice próbowało zgłębić wielu, co czyni je bardziej intrygującymi i sprawia, że budzą coraz większe zainteresowanie. Niewątpliwie stanowią szczególną wartość w dobie powrotu do tego, co nieodkryte, nieodgadnione, pełne magii i mistycyzmu. Miejsca mocy spotkać można na całym świecie – od Ameryki przez Europę i Azję, kończąc na słabo zaludnionych wysepkach. Niektóre z tych miejsc są dobrze znane, inne mniej. Co ważne, Polska również ma miejsca, w których energia Ziemi łączy się z energią kosmosu. Moc kryształowej planety Człowiek dawnych epok, mimo braku urządzeń technicznych, posiadał zdolność wykorzystywania subtelnych energii natury. Dzięki wnikliwej obserwacji przyrody i niezwykle rozwiniętej intuicji potrafił bezbłędnie zlokalizować miejsca o szczególnej koncentracji pozytywnej energii. Niezwykły wpływ tych pogańskich, rytualnych miejsc odczuwany był przez następne stulecia. Przekonali się o nim również rosyjscy uczeni: Gonczarow, Makarow i Morozow. Wysunęli hipotezę, że struktura kuli ziemskiej przypomina strukturę kryształu oraz że, podobnie jak w krysztale, istnieje na naszej planecie rodzaj symetrycznej sieci z aktywnymi węzłami. Gonczarow połączył liniami na mapie świata miejsca, gdzie zrodziły się najstarsze cywilizacje. Okazało się, że linie utworzyły sieć regularnych pięciokątów. Tak więc piramidy w Gizie, Mohendżo Daro w Indiach, Wyspa Wielkanocna, centrum kultowe Inków Machu Picchu w Peru i inne święte miejsca znalazły się na wierzchołkach pięciokątów bądź w ich geometrycznym środku. Angielski biznesmen i fotograf Alfred Watkins zauważył natomiast, że wiele miejsc kultu w jego rodzinnym Herefordshire położonych jest wzdłuż jednej linii prostej. I tak prehistoryczne kopce, kurhan, kamienny krąg Stonehenge, Old Sarum, katedra w Salisbury, krąg Clearbury oraz obóz Frankerbury okazały się potwierdzać tę niecodzienną teorię. Watkins przypuszczał, że mogły to być prehistoryczne drogi handlowe, jednak zastanawiał fakt, że leżące w jednej linii obiekty to starożytne miejsca kultu. Postanowił więc nazwać je „liniami ley”, co w języku walijskim oznaczało ‘święte, otoczone miejsce’. Najpotężniejsze z lay lines oplatają całą kulę ziemską. Istnieją także linie geomantyczne łączące tylko kilka miejsc mocy na terenie jednego kraju oraz geomantyczne linie lokalne. Ley lines to jak gdyby sieć internetu powstała przed tysiącami lat. Tą drogą odbywał się bezpośredni przekaz wiedzy i inspiracji twórczej nawet do najodleglejszych rejonów kuli ziemskiej. Wystarczyło, aby ludzie będący na odpowiednim poziomie rozwoju wewnętrznego osiedlili się w miejscach mocy znajdujących się na liniach geomantycznych. Przebywając tam, byli niejako samoistnie inicjowani na wiedzę natury, nagle doznawali olśnień, dokonywali genialnych i wiekopomnych odkryć, aż wreszcie stawiali świątynie. Wzmacniacz planetarnej energii Najsilniejsze strumienie energetyczne wychodzą z węzła znajdującego się pod Wielką Piramidą w Gizie, która dzięki swemu kształtowi i wymiarom działa jak wielki wzmacniacz promieniowania geomantycznego. Potwierdza to radiesteta Leszek Matela, który od 1984 r. prowadzi badania w tej części świata. W Komorze Królewskiej piramidy promieniowanie sięga 170 tys. jednostek i jest to największa zanotowana kiedykolwiek wartość. Jego istnienie trudno zbadać empirycznie, stwierdzono na przykład, że tępe żyletki pozostawione we wnętrzu piramidy znów stają się ostre, a w wodzie przybywa składników mineralnych. Przypuszcza się również, że w przeszłości piramida była punktem orientacyjnym dla statków czy karawan, gdyż za pomocą narzędzi radiestezyjnych lokalizowano ją ze znacznych odległości. Z Wielkiej Piramidy wychodzi aż 10 lay lines, i to właśnie one stanowią osnowę systemu energetycznego naszej planety, i to one przenoszą subtelne energie na duże odległości, łącząc miejsca kultu na całej kuli ziemskiej. Ważne miejsca na świecie połączone głównymi liniami z piramidą w Gizie to np.: Eleusis (miejsce misteriów greckich), Wyspa Wielkanocna z jej niebywałymi kamiennymi posągami, płaskowyż Nazwa ze słynnymi gigantycznymi rysunkami, Machu Picchu, azteckie miasto bogów Teotihuacan w Meksyku, Jerozolima, Babilon, Złota Świątynia w Amritsar w Indiach (centrum kultowe Sikhów), najświętsze góry Chin i Japonii, góra Synaj czy wreszcie Carnac we Francji, Rzym i Fajstos – starożytny pałac minojski na Krecie. Jedna z linii przebiega również przez Trójkąt Bermudzki. Kolejna natomiast ogarnia swoim wpływem Ayers Rock i Olgas w Australii, będące głównymi miejscami kultowymi Aborygenów. Dla pierwotnych mieszkańców Australii linie geomantyczne odgrywały szczególną rolę. Stanowiły bowiem podstawę systemu orientacji przestrzennej na pustyniach. Aborygeni nazywali je „liniami pieśni”. Czuli się cząstką przyrody i znakomicie wyczuwali niewidzialne strumienie energetyczne. Podróżując,śpiewali pieśni przodków, aby osiągnąć stan wyższej świadomości i dzięki temu zlokalizować przebieg linii prowadzących do źródeł i miejsc mocy rozsianych po całej Australii. Z Wielką Piramidą ma również połączenie jedno z największych źródeł mocy na świecie – kamienny krąg Stonehenge. Wybudowany prawie 3500 lat p.n.e. do dzisiaj jest zagadką dla naukowców i ezoteryków. Większość badaczy uważa, że krąg miał przeznaczenie kultowe, ale był też rodzajem obserwatorium astronomicznego, umożliwiającym przewidywanie pór zasiewów, powtarzających się cykli przyrody, a nawet zaćmień słońca i księżyca. Dziś jeszcze, analizując pozostałości kręgu, można znaleźć układy kamieni wyznaczających linie np. wschodu i zachodu słońca w dniach przesilenia letniego i zimowego. I nawet po 3000 lat w kamiennym kręgu Stonehenge obraz wschodu słońca w dniu przesilenia zimowego sprawia niesamowite wrażenie. Wawelski święty kamień Cały nasz kraj, jak każdy zakątek globu, przecina szereg linii geomantycznych. Wśród licznych polskich miejsc mocy jedno ma wyjątkową energię. Na Wawelu, w obrębie kaplicy św. Gereona, znajduje się najbardziej znane w Polsce energetyczne miejsce – zwane czakramem wawelskim. Przecina się tam aż 7 linii geomantycznych, z czego jedna, zwana jerozolimską, ma szczególnie dużą moc. Przebiega ona w kierunku północno-zachodnim przez Jasną Górę, Gniezno, wyspę Bornholm (z kultowymi obiektami Normanów i Burgundów), dalej przez Szwecję, starą Zagorę w Bułgarii aż do Jerozolimy. Pozostałe ley lines łączą Wawel z Rzymem, Wilnem, Wadowicami oraz megalitycznym kręgiem Stonehenge. Z Wawelem związane są liczne podania i legendy, a jedna z nich głosi, że bóg Sziwa rzucił siedem magicznych kamieni w siedem różnych stron świata. Z punktów, w które upadły kamienie, miała wydobywać się silna energia boska dla dobra ludzkości, a miejsca te miały nigdy nie ulec zagładzie. Jeden z kamieni upadł w Krakowie, dzięki czemu stał się czakramem Ziemi. Pozostałe znajdują się w Delhi, Mekce, Delfach, Jerozolimie, Rzymie oraz Velehradzie. Pojęcie „czakramu” nie bardzo mieści się w kategoriach europejskiego myślenia i dlatego w naszej rzeczywistości przyjęła się łatwiejsza do wyobrażenia teoria wawelskiego świętego kamienia. Według podania, ok. 90 r., a więc jeszcze przed przyjęciem chrześcijaństwa przez naszych praojców, wędrowny filozof, prorok i jasnowidz Apoloniusz z Tiany w Kapadocji (Turcja) miał zakopać tutaj, w miejscu dawnego pogańskiego ośrodka kultowego, szlachetny kamień o niezwykłych właściwościach. Podobno Apoloniusz potrafił obdarzać przedmioty właściwościami nadprzyrodzonymi i ponadczasowymi. Dlatego zachowały one uśpioną energię przez wieki. Kamienie pozostawił też w sześciu innych miejscach na świecie. Utworzył w ten sposób siedem świętych miejsc. O dziwnych wydarzeniach na Wawelu wspominał już m.in. słynny franciszkanin, ojciec Andrzej Czesław Klimuszko. W 1985 r. napisał: „Hinduski profesor podczas zwiedzania Królewskiego Zamku na Wawelu, gdy opuścił komnaty zamkowe i znalazł się w kącie dziedzińca, prosił towarzyszących mu polskich uczonych, ażeby go zostawili na 15 minut zupełnie samego. Stał przez ten czas nieruchomo, skupiony i odwrócony twarzą ku wschodowi. Gdy dołączył do grupy polskich profesorów, został przez nich zasypany gradem pytań. Profesor odrzekł tylko tyle, że nurtowała go od dawna pewna sprawa i sądził, że właśnie tutaj będzie mógł ją rozwiązać. Na pytanie, czy znalazł rozstrzygnięcie, Hindus tylko lekko się uśmiechnął i nic nie odpowiedział. Wydaje się, że hinduskiemu profesorowi chodziło o czakram ziemski”. Białowieskie dęby Spoglądając na wyrysowaną przez rosyjskich naukowców siatkę krystaliczną, dostrzec można, że na jednej z linii leży Białowieża. Linia ta biegnie na zachód przez Gniezno, a dalej przez Hexentanzplatz, legendarne centrum kultowe w górach Harzu, oraz przez Druggelte koło Soest, westfalską miejscowość znaną z tajemniczej kaplicy gnostycznej sekty Katarów. Wstępne badania wykazały, że szczególna aktywność tej linii promieniowania przypada na 30 kwietnia. Tradycja ezoteryczna łączy ten dzień z Dniem Walpurgii, czyli świętem czarownic. Nic też dziwnego, ze wspomniana linia promieniowania przechodzi przez legendarne miejsce tańca czarownic w Harzu. Ostatni wieczór kwietnia, podobnie jak noc świętojańska, to czas potężnych przemian energetycznych w przyrodzie, szczególnie w miejscach położonych wzdłuż wymienionej linii. Dlatego też do przeprowadzenia badań w Puszczy Białowieskiej wybrano właśnie dzień 30 kwietnia. Okazało się, iż rzeczywiście natężenie promieniowania osiąga wtedy potężne wartości (50 tys. jednostek BSM). Magia miejsc magicznych W miejscach mocy człowiek jest pod wpływem bardzo korzystnych energii wspomagających leczniczo, poprawiających samopoczucie, a także powodujących rozwój potencjału duchowego. To również dobre miejsca do medytacji, zwłaszcza że większość z nich usytuowana jest w otoczeniu bujnej roślinności. Energia, którą emanują te dobre punkty, jest tak silna, że odczuwa się ją jeszcze przez kilka tygodni. Nic zatem dziwnego, iż te energoterapeutyczne miejsca przyciągają do siebie mnóstwo osób. Miejsca mocy są też centrami duchowości i kontemplacji. Można tam wzbogacić wiedzę o pradawnych czasach, ówczesnych zwyczajach, religii i kulturze. Miejsca te mogą uzdrawiać serce, ciało i duszę. – Bardzo silnie wpływają one również na podświadomą sferę człowieka i jego duchowość – tłumaczy Leszek Matela. – Stąd też nadają się świetnie do medytacji, ćwiczeń duchowych i modlitwy. Oczywistym jest zatem fakt, że przy lokalizacji miejsc kultu wybierano dawniej wyłącznie miejsca mocy. Nie tylko sprzyjają one pracy wewnętrznej, pobyt w nich wiąże się również z regeneracją organizmu i odprężeniem. Symbole odebrane w czasie medytacji nazywane są przesłaniami miejsc mocy. Wyrażają one istotę takich miejsc. Mówią o ich znaczeniu i ważnych wydarzeniach związanych z ich historią. Jest to oczywiście język symboliczny, wywodzący się z naszej intuicji i podświadomości. – Aby odebrać przesłanie, wystarczy wyciszyć umysł i nastawić się na jego odbiór. Występujący tam układ promieniowań oddziałuje na naszą sferę podświadomą, a podświadomość przemawia do nas podczas medytacji własnym językiem, próbując opowiedzieć” o funkcji i przesłaniu danego miejsca – wyjaśnia nasz rozmówca. Do takich miejsc przychodzimy również z różnymi rozterkami duchowymi i kwestiami do rozstrzygnięcia. Pozytywne energie występujące w nich inspirują często do decyzji pozwalających na rozwiązanie naszych problemów. Jak skorzystać z energii miejsc mocy? Należy się przede wszystkim na nią otworzyć. Ważne jest nastawienie wewnętrzne i chęć poddania się działaniu energii kosmosu. Można usiąść na ziemi czy oprzeć się o kamień w środku kręgu. Głębokie i spokojne oddechy sprzyjają wyciszeniu. Kilka minut w ciszy pobieramy energię. Podobnie czynimy, gdy miejscem mocy jest kościół. Wówczas staramy się zająć miejsce w ławce jak najbliżej ołtarza. Oddajemy się modlitwie czy medytacji. Jeśli będziemy umieli odpowiednio otworzyć się na energie miejsca mocy, zazwyczaj wzrośnie nasza biowitalność i powiększy się aura. Odczujemy spokój wewnętrzny i radość. „Święte miejsca” pełnią szczególną funkcję w odniesieniu do całej Ziemi. Są jak organy w ciele. Niektóre można porównać do gruczołów, inne do ośrodków nerwowych, mięśni, stawów, tętnic czy pojedynczych komórek. Podobnie jak w przypadku ludzkiego organizmu, zachwianie równowagi tego systemu wywołuje poważne choroby. A co dopiero jeśli ulegają przypadkiem zniszczeniu. Co by się stało, gdyby usunąć z ludzkiego organizmu tarczycę, żołądek czy serce? A jednak nikt nie zastanawia się nad konsekwencjami zniszczenia miejsc mocy, które nie tylko emanują pozytywną energią, ale są również skarbnicą wiedzy o naszych korzeniach. Kama Poznańska Tekst powstał na podstawie pracy licencjackiej Anety Cichockiej, studentki Wyższej Szkoły Turystyki i Rekreacji w Warszawie oraz dzięki uprzejmości pana Leszka Mateli. Źródło: TRENDY http://www.reikimaster.pl/reiki_meridian.htm Meridiany - eteryczny system energetyczny. Widzialna materia fizyczna i niewidzialna energia, być może dla niektórych należące do zupełnie innych światów, są po prostu różnymi formami manifestacji ISTNIENIA. Choć według teorii większości dzisiejszych naukowców, życie powstało z zupełnie przypadkowej konfiguracji materii, znaczna część osób (łącznie z nami) nie zgadza się z tym twierdzeniem. Życie jest czymś więcej, niż tylko powielającymi się spontanicznie i z rozpędu tkankami, w których dzięki różnym reakcjom chemicznym, produkowana jest ewentualnie jakaś energia, czy nawet świadomość. Owszem… komórki, tkanki, organy i powstałe z nich ciało jest doskonałą maszynerią, dzięki której w tak specyficzny, wspaniały sposób przejawia się życie. Ale można przecież, postrzegać kierunek tej manifestacji, jako biorący swój początek z form niesłychanie subtelnych– duchowych, do coraz bardziej materialnych. Mając taką perspektywę, łatwiej dostrzec, istotną kwestię Źródła i istnienia różnorodnych energii podtrzymujących życie w materii. Tysiące lat temu, starożytni Chińczycy opisali biegnące w ciele kanały energetyczne zwane meridianami (meridians - południki). Choć przepływ energii nie jest ograniczony w tak cielesny sposób jak np. krwi w układzie krwionośnym, kanały te są jednak dość ściśle powiązane z drogami naczyniowo-nerwowymi, ścięgnowo-mięśniowymi, kośćmi, i ze związanym z nimi organami. Ich właściwości można porównać trochę do strumienia gęstego powietrza, czy wiązki lasera. Najbardziej trafne jednak, wydaje się nam porównanie do silnych prądów morskich, w "morzu ciała eterycznego". Wyszczególniono 12 meridianów głównych, 12 mięśniowo-ścięgnowych (zwanych też mięśniowo-skórnymi), 8 dodatkowych (cudownych), kolaterale (odgałęzienia, które są połączeniami pomiędzy dwoma kanałami), oraz sieć mikromeridianów. Meridiany główne rozlokowane są symetrycznie wzdłuż długości ciała (po 12 tak z prawej jak i z lewej strony). Energia płynie w nich ciągle, lecz szczególnie intensywnie odczuwany jest przepływ w poszczególnych kanałach, w ciągu dwugodzinnego, tzw. maximum energetycznego. http://pl.wikipedia.org/wiki/%C4%86akra Ćakra lub ćakram (skr. "koło", "okrąg") – według wierzeń religii dharmicznych oraz ezoteryków, ośrodek energetyczny w ciele, czyli miejsce, gdzie krzyżuje się wiele kanałów energetycznych (nadi) i gromadzi się energia prana[1]. Ośrodek ten ma odbierać, magazynować i promieniować energie o wibracji właściwej dla swojej funkcji (zob. Ćakry główne), która konieczna jest do życia istot (w szczególności ludzi). Rozwijanie ćakr może według owych wierzeń prowadzić do rozwoju wewnętrznego i duchowego wyzwolenia. Istnienie ćakr i kanałów energetycznych stanowi składnik wierzeń głównie hinduizmu i buddyzmu tantrycznego. Joga, bioenergoterapia, reiki i wiele technik rozwoju wewnętrznego, bazuje na wiedzy o ćakrach. Jako że wiedza o ćakrach jest wiedzą ezoteryczną, traktowana jest przez naukowców z dozą sceptycyzmu.