czwartek, 2 września 2021

 

Witam serdecznie.((Już dostałem od pewnej osoby list,że ta historia jest jedną mistyfikacją bo jedyną prawdę przedstawia nam religia. Dusza wciela się w ciało jeden raz i nikt nie pamięta poprzednich żyć,więc ich nie było.Chrześcijanie potrzebują dowodu na istnienie reinkarnacji,w postaci pamięci, a jak go dostają to i tak nie wierzą bo sami niczego nie pamiętają.Ale tu mam pytanie. Czy pamiętamy okres prenatalny i własne narodziny? Bo jeśli nie, to może nasze mamy nie były w ciąży, a my się nie urodziliśmy? Przyznaję,że mnie również zaskoczyła dokładność jej pamięci bo przecież zapominamy o wielu codziennych sprawach i wielu z nas nawet po zakupy wychodzi z karteczką, a i tak nieraz zapomni się kupi soli, chociaż jest na pierwszej pozycji. Z wielu innych relacji wiem,że dzieci najczęściej pamiętają poprzednie życie fragmentarycznie i niedokładnie.Pobudza je często dopiero jakiś impuls, np. fotografia starego samochodu,domu, zwierzęcia, lub jakiś dzwięk, który im towarzyszył w poprzednim wcieleniu. Wielu dorosłych,chcąc wyjaśnić pochodzenie różnych dolegliwości dopiero w stanie hipnozy dochodzi do tego,że ich przyczyna powstała w poprzednim życiu.Nawet ci, którzy nie wierzą w reinkarnację, która w ich przekonaniu jest herezją. Santi pamięta wszystko i przeciwnicy reinkarnacji,którzy potrzebują dowodu na istnienie tego fenomenu, od razu stwierdzą,że to wszystko jest mistyfikacją i ktoś na pewno nauczył czteroletnie dziecko co ma mówić. Kto rodzice? Nawet z tego materiału wynika,że byli przerażeni słysząc o czym opowiada ich córka. Skąd by zresztą mieli znać rozkład obcego domu w którym nigdy nie byli?. Skąd by znali intymne szczegóły za które się wstydził były mąż Santi? Byli w ich sypialni podczas intymnego współżycia? Ktoś kto by to chciał wmówić tej dziewczynce musiałby wiedzieć o tajemnej skrytce pod podłogą i o bliznach na ciele jej męża. Musiałby też pokazać dziewczynce jak wyglądał jej mąż i brat spotkany na ulicy.Jej mąż udawał swojego kuzyna, a i tak go rozpoznała. Santi jeszcze przed otworzeniem drzwi od łazienki opisała jak wygląda w środku i potrafiła opisać pozostawioną biżuterię. Mówiła też o studni przy której czyściła naczynia, w tamtym czasie już niewidocznej. W książce była też wzmianka o gwałtach jakich jej mąż się na niej dopuszczał i o jego zdradzie z pielgniarką. To wszystko ktoś wmówił tej dziewczynce? Ten tajemniczy "ktoś" musiałby w jej poprzednim życiu nie odstępować jej na krok w dzień i w nocy, i aktywnie uczestniczyć w jej życiu. Księża nie umiejąc wyjaśnić takich przypadków twierdzą,że to Szatan podpowiada takim dzieciom co mają mówić. A dlaczego Szatan? Bo on wie wszystko. Z takiego tłumaczenia można wysnuć wniosek,że Bóg, jak zwykle w wersji religijnej nic nie wie i nic nie może.Moim zdaniem wersję religijną stworzono tak nieudolnie,że w wielu miejscach zaprzecza nie tylko sobie, ale nawet słowom Jezusa, którego w tej wersji zrobiono Bogiem. Z materiałów przerobionych do tej pory wiem,że nasze ciała energetyczne powinny się rozładować w obszarach energetycznych światów astralnych i wszystko czego doświadczyliśmy powinna wchłonąć dusza. Ale też wiem,że na całym świecie żyje około dwunastu osób,które pamiętają przynajmiej ostatnie wcielenie. Żyje sporo dzieci, które z powodu tej pamięci przeżywają koszmary, najczęściej spowodowane tragiczną śmiercią poprzedniego ciała. W zasadzie nikt z pamiętających nie mówi tego co znamy z relacji śmierci klinicznych i nie wspomina o niczym co mogłoby przypominać niebo.Jedynym wyjątkiem jest mały Marcinek z okolic Nowego sącza,który stwierdził,że w krainie aniołków jest fajnie, ale nikt nie może przebywać tam wiecznie bo musimy wracać żeby się dalej uczyć.Santi mówi,że musiała wrócić bo jej rozwój nie został dokończony, a Marcinek mówił o potzebie nauki.Moim zdaniem mówią o tym samym, tylko każdy używa innych słów.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

18 sierpnia o 08:31

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Zaczynam podejrzewać,że świadomość Ludgi Dewi Chaubey nie rozładowała się do końca ,ale wtopiła w pole energetyczne Akaszy,które jest Umysłem Wszechświata gdzie są zapisane wszystkie zdarzenia.Jej pamięć została po prostu wzmocniona i dlatego rodząc się w ciele Santi Dewi pamięta szczegółowo ostatnie życie.Według Roberta Monroe zawsze zawrócimy z drogi do Boga jeśli przeważy w nas wspomnienie po pozostawionym życiu. Potwierdzał to Grzegorz Sławicki i potwierdza Jezus. "Nie możecie służyć Bogu i mamonie - Łk16,1 -13 Z różnych relacji wynika,że najwcześniej wracają dzieci,które odeszły w tragicznych okolicznościach.W następnej kolejności tragcznie zmarli dorośli. A może na ten rodzaj przeżyć nie ma żadnej normy?Ale dlaczego takie przypadki się przytrafiają? Widocznie przez takie historie druga strona chce dać ludziom informację o prawdzie o reinkarnacji, aby obudzić ludzi ze snu i trwania w niewiedzy. Do takiego wniosku Santi doszła dopiero jak częściowo poznała drogę duszy do Boga A ja do takiego wniosku doszedłem już dawno, że coraz większa liczba takich przeżyć powinna uzmysłowić w końcu ludziom całkowicie istnienie całkowicie innej drogi do Boga jak proponują nam religie. I ludzie w końcu powinni się obudzić z religijnego snu. A nawet powiem więcej. Według mojego rozumienia, słów Jezusa nie można zrozumieć bez reinkarnacji i religia w wielu miejscach mu zaprzecza. Na przestrzeni wieków nauki Nauczyciela tak zniekształcono,że bez reinkarnacji stają się całkowicie niezrozumiałe, a nawet czasami sprzeczne ze sobą.Niestety zbyt dużo wypowiedzi Jezusa po 553 roku zostało usunięte lub zmienione, a działalność teologów chrześcijańskich sprawia,że przestajemy wierzyć w to Boskie Prawo. Każdy uważa,że żyje się raz i nie ma sensu się starać bo i po co? Jezus przecież swoją śmiercią odkupił wszystkie grzechy i wszystkich zbawił, co przynosi takie, a nie inne efekty i wszystko wskazuje na to,że słuchamy naszego EGO, które mówi."Patrz jaki ten świat jest piękny, to dar dla ciebie bo to ty jesteś ważny i nie musisz nikogo słuchać." Ale nasze EGO jest zbuntowaną częścią naszej świadomości, stoi w opozycji do duszy i nie chce jej uwolnienia.Bardzo prawdopodobne,że to z tej naszej skłonności powstał religijny Lucyfer,który chciał być równy Bogu.Ale Jezus przestrzegał,że komu ten świat się podoba i chce tu być, ten nie trafi do Boga i dokładnie tak stało się w historii Santi Dewi. "Nie możecie służyć Bogu i mamonie - Łk16,1 -13 Przecież Jezus mówił o tym wyraźnie,że nie możemy chcieć jednocześnie świata materialnego i Boga.A Santi chciała i tu, i tu. Przeważyła jednak miłość do męża i syna.Musiała więc wrócić i urodzić się w nowym ciele. Na tym zakończyła się historia Santi Dewi i muszę rozczarować chrześcijan, ale nadal uważam, że bez fenomenu reinkarnacji nauki Jezusa Chrystusa po prostu tracą sens i dlatego nie umieją ich wytłumaczyć nawet teolodzy z tytułami którzy usiłują słowa Jezusa dopasować do doktryny Kościoła Katolickiego.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

19 sierpnia o 08:34

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.W żadnym z opisywanych przypadków dusze naszych bohaterów nie dotarły do poziomu Boga.Tylko ludzie,którym brak wiedzy interpretują duszę jako Boga. Wszystkie osoby po dłuższym lub krótszym czasie wróciły na zewnątrz świadomości umysłu do świata materialnego, gdzie mamy płacz i zgrzytanie zębów.Osoby po śmierci klinicznej wracają do swoich dotychczasowych ciał, a osoby inkarnujące muszą wybrać nowe ciała i z ich pomocą dokonywać kolejnych wyborów. Wrócą i nasi bliscy którzy odeszli,za którymi płaczemy, wrócimy i my. Wrócą też ci którzy nie wierzą w reinkarnację i zwalczają tak zaciekle to Boskie Prawo. Wrócimy wszyscy bo dusza jest nieśmiertelną energią, a życie jest wiecznym procesem,a my "ubierając"materialne ciała jesteśmy na pewnym etapie tego procesu nauki i nie ominie ten proces nikogo.Nadal ludzie kłamią, kradną,oszukują,zabijają,itd,itd.Nie chcą być tacy jak Ojciec, więc czy obciążeni materialnym brudem nadają się do odprowadzenia przez Posłańca do Ojca?Oczywiście,że nie i chociaż Santi Dewi była uduchowiona o wiele bardziej jak przeciętny chrześcijanin to również musiała wrócić do materialnego życia, bo nie potrafiła się od niego odciąć. Moim zdaniem na takich przykładach mamy pokazane działanie Boskiego Prawa o którym Jezus wiele razy mówił. Oczywiście nikt nie musi się zgadzać z moim zdaniem i może wierzyć, że żyje tylko jeden raz, a Santi Dewi nigdy się nie urodziła i w podobnych przypadkach wielu ludzi mamy do czynienia z herezją w naturze bo przecież Jezus odkupił wszystkie grzechy i zbawił nas już 2000 lat temu i w religii ustalono,że dusza jest wieczna od chwili narodzin obecnego ciała i nie miała wcześniejszych wcieleń. Ale z relacji wielu dzieci wiadomo,że przychodzą na ten świat nawet w rodzinach katolickich,które nie uznają reinkarnacji,więc skoro zostaliśmy już zbawieni 2000 lat temu to dlaczego rodzimy się tu na Ziemi, a nie w niebie, które jest miejscem dla zbawionych dusz? Dlaczego na zbawionych czeka czyściec i dopiero po nim wieczne niebo, lub w gorszym przypadku wieczne potępienie w piekle,które w religii jest stanem oddzielenia od Boga, a według księdza Szponara jest nadzwyczajną łaską Pana Boga?Księża twierdzą,że w czasie swojego życia popełniamy nowe grzechy z których musimy być oczyszczeni i dlatego istnieje czyściec.Z takiego tłumaczenia wynika jasno,że Jezus nie odkupił żadnych grzechów, skoro musimy być oczyszczani od nowa. Ale dlaczego ten proces ma być równy dla wszystkich? Nigdy nikogo nie zgwałciłem i mam być tak samo oczyszczany jak gwałciciel? Zresztą według doktryny religijnej wszyscy jesteśmy grzesznikami. Powstaje więc pytanie Co Jezus odkupił swiją śmiercią? W ten sposób księża sami obalają wcześniejsze nauki o odkupieniu wszystkich grzechów i zbawieniu. Po prostu sami już się gubią w tych wersjach,ale ważne że głupcy nadal płacą.Jeśli reinkarnacja jest bajką to dlaczego w Biblii mamy zapisy o działaniu prawa karmy i dlaczego Jezus przestrzegał przed skutkami? Dlaczego mówił o wyprowadzeniu tylko wybranych przez Ojca? Trzeba tylko wziąść Biblię do ręki i przeczytać zezrozumieniem,a wiem,że protestujący przeciw reinkarnacji tego nie robią i często są zaskoczeni słowami Jezusa jakie cytuję. Wersja religijna naprawdę jest pozbawiona logiki i pełna sprzeczności. Ale kto chce w nią wierzyć to niech wierzy. Ja dzięki Bogu nie muszę.Wieczne potępienie w nieugaszonych ogniach i kary nasyłane na nieposłusznych? Nawet z relacji ateistów wynika,że nic takiego nie istnieje i jest to pomysł tylko religijny,który ma utrzymać ludzi w strachu i zapewnić nieprzewany dopływ gotówki do kościelnej kasy bo ta religia musi się z czegoś utrzymywać.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

20 sierpnia o 08:41

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.((Nawet z tych kilku podanych przykładów można bez trudu się domyślić,że jeśli wibracje naszych ciał energetycznych odpowiadają wibracjom duszy, to łączą się z nią bez problemów.Dlatego Jezus zalecał nam żyć uczuciem miłości i anulował starotestamentowe "oko za oko". Pamiętamy problemy z odczuwaniem ognia przez wierzących i zachwyt ateistów napotkaną miłością? Dusza to cząstka Stwórcy,który jest Miłością Bezwarunkową, nie uzależnia swojego uczucia od tego kim jesteśmy i czy wierzymy w religię lub nie.Jak mówiła Anita Mooriani kocha nas bo jesteśmy, więc nie istnieją też kary nakładane na ludzi przez Boga.Starotestamentowe opowieści o tym jak Bóg zabijał za nieposłuszeństwo to wymyślone przez kolejnych edytorów bajki, bo Bóg nie zabija.Ale Bóg przejawia się jako Prawo Przyczyny i Skutku-Prawo Karmy, które sprawiedliwie oddaje każdemu jego "nagrodę" o której tak często wspominał Jezus.Mamy też tego potwierdzenie w Biblii. Księga Abdiasza 1, 15 Jak postępowałeś, tak postąpię z tobą. Odpłata za twoje postępki spadnie na twoją głowę. "Albowiem każdy własny ciężar poniesie. Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje,to i żąć będzie." (Gal.6, 5-7) Przenośnia ta używana była już w Starym Testamencie: "Kto sieje nieprawość, ten nieszczęście zbiera" (Sal. 22, 😎 W tych wersetach jest mowa o działaniu prawa karmy według którego każdy sam odpowiada za swoje czyny.Wspomniana tu zasada sprawcy, czyli prawo, według którego reakcja karmiczna przypada jedynie temu, kto popełnił czyn – nie może więc nigdy zostać przeniesiona na innych, czy podzielona z nimi – znajduje odzwierciedlenie szczególnie w Księdze Proroka Ezechiela: "Dlatego również i moje oko nawet nie mrugnie i nie zlituję się; postępki ich włożę na ich głowę." (Ez 9, 10) "Osądzę cię według twojego postępowania i według czynów twoich." (Ez. 24, 14) "Człowiek, który grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego." (Ez 18, 20) Ludzie kłamią, kradną,oszukują,zabijają,itd,itd.,więc nadal pozostaną pod wpływem działania Prawa Przyczyny i Skutku bo ich nauka jeszcze się nie skończyła. Moim zdaniem Jezus uczył o potrzebie miłości i przestrzegał przed działaniem prawa karmy i nie mógł grozić nikomu wiecznymi ogniami w piekle,którego za jego życia jeszcze nie wymyślono.W ewangwlii Jana jest przecież wyraźnie powiedziane,że Jezus przyszedł tylko po tych, których wybrał Ojciec i tylko oni będą jednym z Ojcem. Gdzie więc Jezus wyprowadza ich dusze? Skoro przestrzegał nas przed działaniem prawa karmy, to moim zdaniem, wyprowadza ich poza strefę wpływów tego prawa, i innej możliwości nie widzę. Uważam,że wszystkie słowa o paleniu ogniem zostały dopisane w kolejnych wiekach i nie odpowiadają prawdzie. Nie znalazł tego pomysłu księży w swoich badaniach dr Newton,ani żaden inny badacz. A według Sławickiego potępieniem jest połączenie nieśmiertelnej duszy ze śmiertelnym ciałem,które co jakiś czas musi umierać,dlatego w doświadczeniach śmierci klinicznych nie znajdziemy wiecznego życia. Nie znajdziemy religijnego potępienia i wiecznego nieba nawet w przykładach reinkarnacji bo dusza stwarza kolejną świadomość,która ożywia kolejne ciało. A dlaczego? Bo słuchając EGO nie chcemy być tacy jak Ojciec, więc cały ten proces odbywa się w strefie astralno mentalnej ściśle związanej z poziomem materialnym, i to są strefy związane z narodzinami i śmiercią.Wieczne życie mamy dopiero ponad poziomem mentalnym, w światach duchowych. Czego jednak możemy spodziewać się po śmierci?Zobaczymy teraz czego się dowiemy z kolejnego filmu z dr Kaczorowskim. Co się dzieje z duszą po śmierci? - dr Andrzej Kaczorowski https://youtu.be/Zps1ijTdED4 W tym odcinku rozmawiają Marek Wawrzeńczyk ze znanym nam dr Andrzejem Kaczorowskim. Pan prezes wspomina o poprzednich odcinkach w których panowie zajmowali się uzależnieniami i chorobami psychosomatycznymi.Myślę,że chodzi o dolegliwości których źródło tkwi w poprzednim wcieleniu i zostały przeniesione na kolejne wcielenie. Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

21 sierpnia o 08:51

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Nie włączam w moje przemyślenia wszystkich rozmów,bo żeby wszystko opisać to życia mi nie starczy,ale jeśli ktoś jest zainteresowany, to myślę,że idąc śladem tego odcinka można odnaleźć poprzednie rozmowy. W tym odcinku dr Andrzej Kaczorowski mówi o tzw."cofaniu w czasie" pacjentów których świadomość w czasie transu regresyjnego można "cofnąć" nie tylko do młodzieńczych lat, ale też do okresu prenatalnego, a nawet do okresu przed wcieleniem się duszy w ciało. Pamiętamy film dr Newtona który przypadkowo odkrył ten fenomen i długo nie mógł uwierzyć w to czego się dowiadywał?Ale trzymajmy się aktualnego tematu. Doktor porównuje pobyt w świecie astralnym do wakacji które mamy przed narodzeniem. Mieszkamy w pięknej wsi,ale musimy wyjechać do miasta się uczyć. Wyjazd do miasta jest naszym przyjściem na ten świat, i do pomocy w opanowaniu materiału możemy sobie zaprosić znajomych, których lubimy z poprzednich wcieleń.Stan zamieszkania "na wsi", czyli okres pomiędzy wcieleniami, doktor nazywa domem od czasu jak badał pewną dziennikarkę, która w poprzednim wcieleniu zginęła w obozie koncentracyjnym, i z dużą ulgą opowiadała,że po tej traumatycznej śmierci nareszcie wróciła do domu. Doktor początkowo nie mógł zrozumieć o czym mówi pacjentka i gdzie jest ten jej dom. Ale ona mówi o świecie astralnym bo tam dusza jest u siebie,czyli we właściwym dla siebie środowisku, a do świata materii przychodzi się uczyć, tak jak my chodzimy do szkoły.W tym miejscu mam swoją wredną uwagę do wszystkich którzy pytają dlaczego nie pamiętamy poprzednich wcieleń. Powinni się cieszyć, że nie pamiętają. Bo być może byli ofiarami,które zakatowano, ale możliwe,że byli katami i oprawcami. Jak widać z tej rozmowy, i nie tylko z niej, dusze tych którzy ginęli w ostatniej wojnie funkcjonują już w ciałach dorosłych ludzi i bardzo prawdopodobne,że ci ludzie odwiedzają miejsca pamięci poświęcone ich poprzednim ciałom więc nie przywołujmy dusz które już ubrały nowe ciała.Tak naprawdę nie wiemy czy takie przywoływanie pamięci o pomordowanych ma, lub nie, wpływ na obecne wcielenie tych dusz.Powiemy,że tak trzeba bo religia nam każe tak się zachowywać? No tak, ale Jezus mówił zupełnie inaczej jak religia. «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego»” (Łk 9,57-62, Mt 8,19-22).Chyba wszyscy jesteśmy wychowani pod jej wpływem. Dziedziczymy ją i przejmujemy od otoczenia nie wnikając w to czy jest zgodna ze słowami swojego Boga.Jednak pamiętajmy,że religia katolicka nie dopuszcza istnienia innych żyć oprócz tego które aktualnie przeżywamy.Według religii dusza po śmierci ciała idzie do czyśćca, a stamtąd do nieba lub piekła i już nigdy nie wraca co stoi w jawnej sprzeczności z reinkarnacją. Podobną uwagę wtrąca Marek Wawrzeńczyk, ale doktor odpowiada,że religii jest tyle aż nie wiadomo którą wybrać, i on sam uważa,że proces życia znajduje się ponad religiami. Taki pogląd utrzymuję od dawna bo również dla mnie religia nie ma nic wspólnego z wiecznym procesem życia duszy, a tym bardziej z Bogiem.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

22 sierpnia o 08:38

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie. ((Dla mnie religia nie ma nic wspólnego z wiecznym procesem życia duszy, a tym bardziej z Bogiem.Bóg był, jest i będzie,w przeciwieństwie do religii które ludzie tworzą,jako jedyne prawdy, i w końcu likwidują.Od siebie jeszcze dodam,że moim zdaniem pomysł z czyśćcem i piekłem jawnie przeczy nawet religijnemu sensowi śmierci Jezusa który ponoć odkupił wszystkie nasze grzechy czym zbawił wszystkich.Takiej teorii zaprzeczał Listkiewicz twierdzący,że Chrystus nie odkupuje grzechów, ale rozlicza karmę uczni,których wyprowadza ze strefy narodzin i śmierci.Jak się okazuje i księża powoli też zmieniają swoją wersję o zbawieniu wszystkich i według kapłanów obecnej "prawdy objawionej" i księdza Szponara mamy żyć nadzieją,że zostaniemy zbawieni i modlić się żeby Jezus zechciał nas zbawić.Czy to nie jest sprzeczność?Taką samą nielogiczną sprzecznością są "łaski piekła" nakładane na tylko niektórych wiernych religii.Księża tłumaczą,że do piekła kierujemy się sami, wypierając się Boga.Dlaczego więc ta "łaska" omija ateistów,którzy nawet nie mają zamiaru wierzyć w Boga? W wersji z jednym życiem nie wiadomo po co Jezus nakazywał żyć tylko uczuciami miłości, nakazywał kochać nieprzyjaciół i zakazywał gniewać się na brata.Ale w reinkarnacji jest to jasne i mamy to zalecenie dlatego,że te niskie uczucia gniewu, złości, nienawiści i mściwości, obniżają wibracje naszej duszy i zamiast ją wznosić w górę spychają ją w dół w uczucia wywołujące ujemne długi karmiczne.A to oznacza kolejne wcielenie gorszej jakości. Lepsze wcielenie da nam tylko bycie naprawdę dobrym człowiekiem. W religii do dziś trwa dyskusja czy zbawia nas wiara, czy dobre uczynki, co moim zdaniem świadczy,że teolodzy po prostu tego nie wiedzą. W religii też nie wiadomo też dlaczego mówił,że przyszedł skłócić najbliższych ze sobą. W tym przypadku myślę, że w tłumaczeniach zostało użyte niewłaściwe słowo, i nie chodzi o kłótnię w naszym rozumieniu, ale o odcięcie się uczuciami w chwili odejścia z tego świata. Po to żeby dusza mogła się jak najdalej oderwać od poziomu materialnego.Ale w religii takich interpretacji nie znajdziemy i pozostają te niewyjaśnione sprzeczności i jak już wiemy nawet osoby duchowne nie potrafią w nich znaleźć wiecznego życia duszy. Ale ja nawet ze swojego skromnego doświadczenia wyciągnąłem wniosek,że JA nie jestem ciałem które umierało, tylko nieśmiertelną energią, która ożywia to ciało i traktuje jak narzędzie do zdobywania doświadczeń i żeby to zrozumieć nie wolno posługiwać się bezkrytycznie jednym źródłem, ale bez uprzedzeń zapoznawać się z wszelką dostępną wiedzą.)) Doktor również mówi,że on wszystkiego dowiaduje się od pacjentów, a nie z religii.Świadomość należy do sfer duchowych, więc praca terapeuty powinna być ponad religiami,polityką,kulturą itp. bo w takich przypadkach mamy do czynienia nie ze światem materialnym i tym co w nim sami ludzie ustalili. Doktor mówi coś o czym wiem od dawna,że nikt z badanych nie widział Boga, potwierdzają nam to ostatnie relacje, oraz relacje Sławickiego. Monroe'a i badania dr Newtona. Poziom Boga jest osobnym poziomem i jest niedostępny dla większości dusz. Dawno już się w tym zorientowałem na podstawie opisów śmierci klinicznej i przypowieści Jezusa o gościach zapraszanych na wesele. Wszyscy spotykamy Światło które najprawdopodobniej jest naszym przewodnikiem lub duszą,ale nie Bogiem. To sami ludzie interpretują je jako Boga lub Jezusa. Nikt z badanych przez doktora nie widział nawet żadnego świętego. To nie jest dziwne bo święci są tylko świętymi w religii która jest ludzkim tworem. Napotkaliśmy bardzo ciekawy wątek wiary w Boga. Doktor opowiada na przykładzie swojej mamy, która kiedyś mawiała, że ktoś ma w sobie Boga, a ktoś inny nie.Jednak, moim zdaniem, mama doktora się myliła bo wszyscy bez wyjątków jesteśmy ożywiani energią Boga i wszyscy mamy w sobie jego cząstkę w postaci naszej duszy.Doktor jednak słusznie mówi,że nie powinien nikt dzielić ludzi na tych którzy mają w sobie Boga lub nie. Nikt nawet nie musi wierzyć w Boga, ale tu doktor ma ciekawą uwagę. Dopiero praktykując doszedł do wniosku,że wszyscy powinni wiedzieć,że w nich jest obecne Światło, a nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Jest to całkowicie zgodne z„Zamieszkam w nich i będę wśród nich obecny.Będę ich Bogiem, a oni—moim ludem”.(2 Koryntian 6:17) i Jezus z Bożej świątyni jaką jest nasze ciało i naszych świadomości usuwał przekonanie o ważności środków materialnych bo najważniejszy dla nas powinien być rozwój duchowy.Ale niestety zmieniając sens nauk Jezusa wymyślono przewracanie stołów w świątyni, i z Jezusa, który nakazywał kochać nieprzyjaciół zrobiono zwykłego agresywnego chuligana i wandala.Z Jezusa który nakazywał kochać nieprzyjaciół!!!Jezus z Bożej świątyni jaką jest nasze ciało i naszych świadomości usuwał przekonanie o ważności środków materialnych bo najważniejszy dla nas powinien być rozwój duchowy.Ale niestety zmieniając sens nauk Jezusa wymyślono przewracanie stołów w świątyni, i z Jezusa który nakazywał kochać nieprzyjaciół zrobiono zwykłego agresywnego chuligana i wandala!!! Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

23 sierpnia o 08:13

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Z tłumaczeń Sławickiego można wyciągnąć wniosek,że w religii Światło Boga w naszej duszy zamieniono na światło Lucyfera,zupełnie nie przejmując się słowami Jezusa Który wyraźnie chciał żebyśmy tego Światła szukali w sobie. “Światłem ciała jest oko. Jeśli tedy oko twoje jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe ciało twoje będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!” (Mt 6, 22-23). To znaczy,że jeśli nie umiemy dotrzeć w sobie do Światła, to niestety pozostajemy w ciemności materialnego świata,który dla Jezusa był światem ciemności, a dla wielu wierzących jest cudownym darem.W poszukiwaniu światła w sobie ma nam pomóc modlitwa w ciszy i najwyższym skupieniu,i jeśli tego nie umiemy to nasze ciało i świadomość pozostaje w ciemności poziomu materialnego. Doktor słusznie mówi,że wszyscy na drodze reinkarnacji uwalniamy się z ciał i wznosimy ze świata ciemności w kierunku Światła. Przynajmniej tak powinno być, bo przecież wiemy, że fanatyczni chrześcijanie w drodze do Światła,jeszcze przed spotkaniem duszy, doświadczają swoich przekonań i trafiają w obszary energetyczne w które nikt nie chce trafić, i które opisał Bruce Moen, a które dla księdza Szponara są łaską bożą. Doktor mówi,że Boga nie ma tam gdzie nie ma Światła, a moim zdaniem Światło jest wszędzie, jest wszechobecne,jest Królestwem Bożym,tylko my o tym nie wiemy bo go nie widzimy fizycznymi zmysłami, chociaż Jezus wyraźnie mówił,że Królestwo jest w nas.Mówi o tym ewangelia Łukasza Łk 17,20-21 20 Zapytany przez faryzeuszy, kiedy przyjdzie królestwo Boga, tak im odpowiedział: "Królestwo Boga nie przyjdzie w sposób zauważalny. 21 Nie będą też mogli powiedzieć: "Oto tu", albo: "Oto tam", bo królestwo Boga jest w was" Te same słowa znajdujemy w nieuznanej przez Kościół ewangelii św Tomasza. 21 Nie będą też mogli powiedzieć: "Oto tu", albo: "Oto tam", bo królestwo Boga jest w was" Te same słowa znajdujemy w nieuznanej przez Kościół ewangelii św Tomasza.'Królestwo Boże jest w was i wokół was... nie w pałacu z drewna i kamienia. Królestwo Boże jest w was i wokół was... nie w budynkach z drewna i z kamienia. Rozłup kawałek drewna, a będę tam'; To są ukryte prawdy, wypowiedziane przez żyjącego Jezusa. Ktokolwiek odkryje znaczenie tych prawd... nie zazna śmierci. W moim rozumieniu nikt nie zazna śmierci, bo śmierć świadomości nie istnieje i sam tego kiedyś doświadczyłem.Śmierć ciała przełącza jedynie naszą świadomość z odbioru świata ziemskiego na odbiór świata astralnego, podobnie jak my przełączamy programy w TV.Ale tylko od naszego sposobu życia zależy w jakie obszary światów astralnych się przeniesiemy i dlatego mamy nakazane żyć tylko uczuciami miłości i pobywać się negatywnych uczuć. Jednak nawet tego wielu z nas nie potrafi. Będziemy więc nadal przebywali w strefie narodzin i śmierci materialnych ciał. Dusza po wielu wcieleniach, raz spadając, a raz się wznosząc, w końcu osiągnie najwyższy pułap i zespoli się ze Stwórcą.Nie jest to jednak taki prosty proces jak twierdzi religia,że po jednym,często nędznym życiu spotkamy Boga bo wierzymy w Jezusa. Wtrącam swoje myśli w dyskusję i opis mi się znacznie wydłuża, ale chcę być dokładny i chociaż trochę sprostować wypaczoną wersję religijną.Przypomnę więc film który opisuję. Co się dzieje z duszą po śmierci? - dr Andrzej Kaczorowski https://youtu.be/Zps1ijTdED4 Jesteśmy w około 12 minucie filmu.Doktor nadal opowiada,że z drugiej strony nie spotykamy Boga,bożków i świętych, bo my jesteśmy energią na określonym poziomie świadomości.Nie jestem jednak pewien czy zgodzić się z takim poglądem bo ludzie w obszarach energetycznych swoich przekonań spotykają twory w które wierzą. Co prawda jesteśmy energią, ale nasza świadomość działa na własnych częstotliwościach i po śmierci ciała nadal myślimy i czujemy,więc nasza świadomość działa Bo to ona jest tym nieśmiertelnym czynnikiem.Tak sądzę po własnym przypadku w którym nie było mnie w ciele, jednak dalej myślałem i widziałem. Na pewno widzimy Światło i interpretujemy je jako Boga wyznawanej przez nas religii, Z relacji śmierci klinicznych wiemy też,że spotykamy krewnych i znajomych którzy odeszli przed nami. Ale czy spotkamy wszystkich,nawet naszych wrogów?Myślę,że spotykamy tych których świadomość działa na takiej samej częstotliwości jak nasza. W końcu pada pytanie o poziomy świadomości. Jak je rozumieć?Doktor porównuje to do spotykania w naszym życiu różnych ludzi.Jedni są inteligentni i wykształceni,inni wprost przeciwnie.Czy z wszystkimi nawiążemy równorzędne relacje?Nie bo o czym może np. rozmawiać osoba niepijąca z wyższym wykształceniem z notorycznym alkoholikiem bez żadnego wykształcenia?Najłatwiej nam się porozumieć z kimś kto reprezentuje sobą poziom podobny do naszego,zgodnie z zasadą,że podobne przyciąga podobne.Nadal więc uważam,że moje przemyślenia niewiele się różnią od tego co mówi dr Kaczorowski.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

24 sierpnia o 08:47

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Prowadzący pyta o reinkarnację."Czy to jest tak, że kiedy ciało umiera odłącza się dusza/duch/świadomość, która przechodzi do światów astralnych i po jakimś czasie powraca w innym ciele?" Tak, to jest dokładnie to, ale doktor żeby to zobrazować tłumaczy na przykładzie pociągu, który jeździ po olbrzymim kole dookoła świata, a stacjami są momenty naszych narodzin lub śmierci. Jedni wsiadają, a inni wysiadają z niego na swoich stacjach. Każdy w czasie dla niego przeznaczonym.Ja już wiem,że chwila "wsiadania i wysiadania" została wybrana przez Prawo Karmy i zaakceptowana przez duszę i nie zmienimy tego żadną modlitwą. Osoba, której dusza zaplanowała "wysiadkę"musi wysiąść z naszego przykładowego pociągu.Żal nam najbliższych którzy wysiedli na stacjach dla nich przeznaczonych.Tęsknimy i nie zawsze rozumiemy dlaczego tak się dzieje bo zgodnie z wyznawaną religią uważamy,że nasi bliscy odeszli już na wieczność.Doktor mówi,że dusza musi wrócić głównie z powodu działania prawa przyczyny i skutku,czyli naszych zobowiązań karmicznych. Nie zapominajmy,że jeszcze trzymają ją przy materialnym poziomie uczucia o których nie potrafiła zapomnieć i ze słów Jezusa wynika wyraźnie,że powinniśmy się uczuciowo odciąć od materialnego świata. W wersji z jednym życiem to właściwie jest niewytłumaczalne bo ci którzy odeszli już nigdy nie mają wrócić.Jednak czy w czasie krótkiego życia materialnego ciała dusza już się wszystkiego nauczyła? Naprawdę poznała wszystkie uczucia i sytuacje? Nie wszyscy żyjemy po 100 lat, a co z tymi, którzy żyli kilka lat, kilka miesięcy, lub kilka dni?Ci kilkudniowi nawet nie mieli szans dowiedzieć się cokolwiek o religii,więc chyba nie będą zbawieni bo w wersji religijnej do zbawienia jest potrzebna wiara w Jezusa. Za chwilkę w materialnym ciele dusza albo całą wieczność będzie patrzyła w twarz Boga i nie musi robić nic więcej, albo będzie na zawsze potępiona i palona piekielnym ogniem.W wersji religijnej wystarczy się modlić do Matki Boskiej żeby się wstawiła za nami u Syna,który podobno już odkupił nam grzechy, ale mamy się modlić żeby nam wybaczył grzeszne życie i grzeszymy spokojnie dalej, a potem znowu się modlimy, Widzimy w tym logikę? Księża twierdzą,że tak musi być bo tak podobno Bóg, który jest Miłością,nie chce nikogo karać,ale pozwala żeby część tego co stworzył spłonęło w wiecznym potępieniu.Moim zdaniem nie ma w tym nawet cienia logiki. Ale kto chce to niech w to wierzy. Ale w reinkarnacji dusze które wysiadły z naszego przykładowego pociągu wsiądą do niego żeby znowu kawałek przejechać.Tu trzeba naprawdę się starać i pracować bo nie dostaniemy nic za darmo. Reinkarnacja to nie jest leniwa religijna wersja. Reinkarnacja po prostu wymusza bycie dobrym uczciwym człowiekiem,bo nie jest prawdą,że jak zepsujemy jedno życie, to poprawimy się w następnym.Moim zdaniem gdyby ludzie uwierzyli w reinkarnację, a nie w religijne bajki, to świat byłby sprawiedliwszy bo każdy by zdawał sobie sprawę, że za każdy niegodny czyn odebrałby zapłatę w podobnej postaci jak sam komuś zafundował. Czy wtedy mieli byśmy do czynienia z gwałtami na dzieciach?Wątpię bo każdy by wiedział, że doświadczy tego na własnej osobie i zaboli rozerwane przyrodzenie. Czy dla zdobycia majątku człowiek zamordował by innego człowieka?Myślę, że nikt by się nie odważył bo każdy by wiedział, ze w kolejnym wcieleniu dostanie życie ofiary. Nikt by nie kradł i nie znęcał się nad słabszymi i bezbronnymi.Bo poczeka na nas nasze zachowanie. Tylko, że my wystąpimy w roli okradanego, słabszego i bezbronnego. Nikt by nie skazywał zwierząt na głodową śmierć z powodu wyjazdu na urlop.Bo wiedziałby, że czeka na niego to samo co dał. Już na przeglądzie z życia zobaczy jak smakuje śmierć z głodu którą sam zafundował zwierzęciu.Nie byłoby nawet potrzeby wydawania bilionów na wymyślanie nowych rodzajów broni i utrzymywanie armii, bo nie byłyby potrzebne. Trzeba jednak wiedzieć, że nikt nie poniesie za swoje zachowanie kary, bo nie o nią chodzi w systemie nauki.Nie istnieje wieczne potępienie w piekielnej wersji jaką wymyślili Ojcowie Kościoła, ale nie istnieje też wieczne niebo z wiecznym patrzeniem w twarz Boga. Dusze po "zakreśleniu pełnego cyklu" rozpoczną od nowa cykl zbierania doświadczeń od którego nie potrafią się oderwać, i wracają ściągane swoimi pragnieniami o których nie potrafiły zapomnieć.Trzymane w żelaznym uścisku prawa przyczyny i skutku nie uwolnią się tak szybko jak chce religia jednego życia.I są to znane przypadki z całego świata,które dla księży są herezją lub podszeptem Szatana.Czy dusza musi tu wrócić? Doktor odpowiada,że nie.Może wybrać taki świat jakiego będzie potrzebowała.Jeśli pamiętamy filmy z zakresu fizyki kwantowej i o budowie wielu Wszechświatów to możemy śmiało przyjąć,że nasza Ziemia nie jest jedynym poziomem materialnym gdzie dusza może się wcielić.To samo wynika z badań dr Newtona i Sławickiego,którzy twierdzą,e nasz świat nie jest jedynym miejscem w którym dusze doświadczają z życiem w materialnych powłokach.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

25 sierpnia o 09:26

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Sądzę,że określenie przez doktora miejsca przebywania dusz jako inkubator jest nawet trafne,bo dusza,jako cząstka energii Wszechświata,po wchłonięciu wszystkich dowiadczeń byłej już świadomości, stwarza nowy zestaw ciał energetycznych,które będą kontynuowały zbieranie doświadczeń w nowym ciele.Kończy się więc jedno życie materialnego ciała i rodzi się kolejne. Moim zdaniem energia ożywiająca nasze ciała,po ich śmierci, łączy się z oceanem energii jaka wypełnia cały Wszechświat i można nazwać cały Wszechświat inkubatorem.Dusze zawsze pozostają jego częścią energetyczną bez względu na przekonania swoich materialych powłok w których doświadczają. Podobnie jak kropelka deszczu wpadająca do oceanu staje się jego częścią.Ale atomy które tworzyły kropelkę nadal ją tworzą.Tak więc świadomość kolejnych wcieleń pozostaną zgromadzone przez duszę,jednak każda z nich zachowa swoją indywidualność bo Prawo Karmy musi wiedzieć jak postępuje nasz rozwój. R. Monroe odkrył w swoich podróżach po astralnych światach około 4 000 swoich wcieleń i stwierdził,że najprawdopodobniej jest w połowie swojego rozwoju.Z badań dr Newtona wynika,że ta cyfra nie jest zawyżona bo dusza musi poznać wszystkie aspekty naszych wcieleń,np wybierając życie w ciele mężczyzny nigdy nie pozna uczuć jakimi żyje kobieta. Musi więc doświadczyć i jednego, i drugiego i z dotychczas zaprezentowanego materiału wiemy,że tak się dzieje. A poza tym kiedyś czytałem,że swoje długi karmiczne możemy odpracować częściowo w świecie astralnym.Ale tam nie ma ziemskich doświadczeń więc dusze prędzej lub później decydują się na materialne wcielenie bo to przyspiesza cykl nauki.Wypowiedź doktora na ten temat jest podobna i doktor mówi,że dusze po krótszej lub dłuższej przerwie na odpoczynek w końcu decydują się na kolejne wcielenie. Wybierają takie ciało jakie będzie im potrzebne i decydując się na szybszy proces nauki mogą wybrać niesprawne ciało bo dla duszy materialne wcielenie jest niewielką chwilką podobnie jak nie lubiana lekcja w szkole, którą jakoś chcemy przetrwać.Nie pamiętając w materialnym ciele wyboru swojej duszy dopiero wtedy zaczynamy mamrotać na Boga,że dał nam za ciężkie życie.Mamroczemy bo nie wiemy,że to my sami je sobie załatwiliśmy swoim poprzednim wcieleniem i jest o tym mowa w Biblii,np. w Księdze proroka Ezechiela. "Dlatego również i moje oko nawet nie mrugnie i nie zlituję się; postępki ich włożę na ich głowę." (Ez 9, 10) "Osądzę cię według twojego postępowania i według czynów twoich." (Ez. 24, 14) Pamiętajmy też,że wszyscy jesteśmy powiązani skomplikowaną siecią powiązań karmicznych i dusza np.naszego rodzica lub dziadków może powrócić w ciele naszych dzieci lub wnuków, i takie zjawisko jest znane z wielu opisów zwykłych ludzi.Gdzie przenosi się dusza i skąd przychodzi? Doktor porównuje świat astralny do siedmiu kolorów tęczy. twierdząc,że mamy w nim siedem głównych poziomów.Ale taka liczba jest chyba zbyt wielkim uproszczeniem.Moim zdaniem należy brać pod uwagę częstotliwości poszczególnych świadomości i ich wyobrażenia bo inaczej sobie wyobraża życie po śmierci ateista, a inaczej osoba wierząca. Nie ma dwóch identycznych psychik więc każda inaczej buduje swój poziom.Doktor mówi podobnie chociaż używa innych porównań. Mówi,że po śmierci ciała nie znajdujemy się od razu w świecie duchowym bo pozostajemy na najniższych poziomach strefy przyziemnej. Jest to zgodne z tym co kiedyś opisywałem,że najpierw natrafiamy na strefę własnych przekonań.Według doktora zatrzymujemy się na poziomie, który sobie wypracowaliśmy swoim wcieleniem, i wyżej nie pójdziemy bo nikt nas tam nie wpuści w przypadku kiedy nie jesteśmy gotowi żeby wejść na wyższy poziom. Z tego co rozumiem to doktorowi chodzi o najniższe poziomy nienawiści, złości i gniewu,którymi ludzie najczęściej żyją słuchając EGO. Ci którzy nie umieją wybaczać bo EGO im nie pozwala i w sobie wypielęgnowali najniższe uczucia, tu się zatrzymują i nie idą wyżej, i niestety potwierdzają to relacje nielicznych chrześcijan. Doktor znowu porównuje cały proces do szkoły w której uczeń z np. trzeciej klasy nie zostanie przeniesiony np. do szóstej bo nie może przeskoczyć kilka roczników bez opanowania materiału.Dusza posiada tylko wiedzę z materiału który przerobiła.Jeśli za życia w ciele ludzie nie wypracowali w sobie miłości, uczciwości, etyki i duchowości to ich dusze nie wejdą na wyższe poziomy miłości. Pozostają więc na niskim poziomie jaki wypracowała stworzona świadomość i z niego będą się wcielały co daje życia gorszej jakości i nie zapewnia szerszego wyboru.Sami z dostępnych dla nas wersji zaplanujemy kolejne wcielenie, i najprawdopodobniej będzie to wcielenie z duszami, z niskiego poziomu do których jesteśmy dopasowani energetycznie.Wracamy w materialny świat dokończyć niedokończone sprawy bo inaczej nie wzniesiemy się na wyższy poziom i sami siebie rozliczamy. I to my sami siebie "wynagradzamy" gorszymi wcieleniami. Nasze uśpione sumienie dopiero z drugiej strony dochodzi do głosu i na pewno go nie oszukamy.Nie obwiniajmy więc Boga,że dał nam trudne życie bo sami je sobie daliśmy nienawidząc polityków i ludzi innych narodowości.Innego koloru skóry,znęcając się nad innymi, wszczynając awantury i uzależniając się od nałogów itd,itp.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

Wysłano

Miłego dnia Andrzeju , ja myslę ,że w nas nie ma nienawiści do innych , tylko obawa , a to różnica ,oficjalnie niech imigranci droga państwową zgłoszą się do urżedu o paszport ,a nie na dziko , w dodatku przywożeni białoruskimi samochodami strazy granicznej .. obawa przed zagrożeniem ,ze stronu innych ,,więc nie dziw się politykom .. Miłego dnia CI życzę ..nie osądzaj a nie będziesz sądzony nauczał JEZUS ,, 🙂

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Aniu to nie ma znaczenia kto jakiej jest narodowości bo we wszystkich jest ten sam Bóg i gdyby ludzie nie podzielili się religiami, to wiedzieli by o tym. I takiej sytuacji jaką mamy nigdy by nie było. A co do oceniania to powinniśmy ocenić co jest dobre a co złe bo bez tej umiejętności byśśmy nie wiedzieli czy podejmujemy właściwy wybór. Moim zdraniem tego nie powiedział Jezus tylko zostało wymyślone przez kapłanów żeby ich zachowania nie oceniać i włożyli to w usta Jezusa

25 sierpnia o 10:21

Wysłano

Nigdy tego nie odbiałam w ten sposób ,że chodzi o kapłanów raczej odnosiłam to własnej osoby... 🙂

25 sierpnia o 10:58

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Czas iść po zakupy i zająć się obiadem,więc nie mam czasu na jałowe dyskusje o religii. Jeśli odnosisz te słowa do siebie to bez oceny sytuacji skąd będziesz wiedziała czy podejmujesz właściwy wybór? Ale tak naprawdę to te słowa wprowadzono w średniowieczu kiedy papierze żyli jak królowie, a za nimi cała kasta kapłanów. Do dzisiejszych czasów twierdzą,że zwykły szary człowieczek nie powinien oceniać ich zachowań bo oni zostali wybrani przez Boga i będą inaczej oceniani. Ale przeczy temu Biblia w której istnieje zapis o tym,że każdy sam poniesie odpowiedzialność. Nawet Jezus się od takich ludzi odcinał nazywając ich grobami pobielanymi. Ładne z zewnątrz, a zgnite w środku. Nie istnieje Aniu osobna ocena przez Boga dla księży i reszty ludzi bo każdy sam siebie oceni z perspektywy swojej duszy i jak wynika z relacji najczęściej wstydzimy się za swoje postępowanie.

26 sierpnia o 08:34

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Nie wiedząc właściwie nic o poziomach świadomości i działaniu Prawa Przyczyny i Skutku zawsze myślałem tylko o tym co robimy w sensie czynów fizycznych np. kradzieży,znęcania,pobić i morderstw tworzymy dla siebie miejsca w światach astralnych. Nie miałem pojęcia,że uczucia jakie w sobie pielęgnujemy mogą naszą duszę umieszczać na wyższych lub niższych poziomach światów astralnych.Wiemy teraz dlaczego Jezus nakazywał konieczne pogodzenie się ze wszystkimi na których się gniewamy i kochanie nieprzyjaciół? "Pogódź się rychło z przeciwnikiem swoim, póki jesteś z nim w drodze, aby cię nie podał sędziemu, a sędzia słudze i abyś nie został wtrącony do więzienia. Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni grosz." (Mt. 5, 25-26) Ten werset z ewangelii Mateusza mówi o tym,że będziemy musieli spłacić nasze długi karmiczne, co moim zdaniem świadczy o reinkarnacji.Kolejne wersety z Biblii mówią o tym,że każdy sam musi odpowiedzieć za swoje postępowanie. "Osądzę cię według twojego postępowania i według czynów twoich." (Ez. 24, 14) "Człowiek, który grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego." (Ez 18, 20) Możemy nie wierzyć w reinkarnację,ale od dawna twierdzę,że Jezus przestrzegał przed skutkami działania Prawa Przyczyny i Skutku.Nikt nie musi wierzyć w moje domysły, ale jeśli reinkarnacja nie istnieje to skąd się wzięły w Biblii wersety mówiące o działaniu Prawa Przyczyny i Skutku? Cytowałem je wiele razy i żeby się przekonać,że nie zmyślam to wystarczy tylko uważnie przeczytać Biblię, a jeśli nie mamy, to istnieje w internecie bo za dostęp do niej inkwizycja już nikogo nie zabija jak w średniowieczu, kiedy Biblia należała do ksiąg zakazanych.Jednak przez wieki większość wypowiedzi Jezusa została sfałszowana,dopisano do nich kary piekielne,palenie ogniem,konieczną do zbawienia wiarą w Jezusa, i wszystko się bezsensownie tłumaczy jednym życiem,za które czeka na nas wieczna nagroda, lub wieczna kara.A co z tymi,którzy żyli tylko kilka godzin i nawet nie uświadomili sobie,że istnieje jakakolwiek religia? Bodajże do XX w Kościół umieszczał te dusze w piekle. W reinkarnacji mamy zupełnie inne postrzeganie procesu życia. Reinkarnacja jest nieustannym poszukiwaniem pokojowego rozwiązywania nawarstwiających się problemów i nauką wybaczania bo jeśli będziemy stale powtarzali te same błędy i zechcemy stale rozwiązywać problemy siłowo, z agresją, to możemy zapomnieć o wzniesieniu się na wyższe poziomy światów astralnych.Stoimy w miejscu i nawet na krok nie jesteśmy bliżej Boga i zbawienia.Ale my tego musimy chcieć i działać bo samym gadaniem o miłości i wybaczaniu niczego nie osiągniemy. Pada kolejne pytanie prowadzącego,a raczej stwierdzenie,że rodzimy się ze zresetowaną pamięcią. Jak więc uczyć się na błędach których nie pamiętamy?Moim zdaniem każde kolejne wcielenie to jednocześnie lekcja i egzamin z minionych wcieleń. Prawo Karmy sprawdza czy bez podpowiedzi znajdziemy właściwą drogę rozwiązania problemów, które napotkamy, jeśli powtórzymy nasze błędy to będziemy się ich uczyli do skutku.Sami porównajmy to do ucznia w szkole,któremu podpowiadamy bo nie nauczył się zadanego materiału.Taki kiepski uczeń nie kieruje się przyswojoną wiedzą i swoimi przemyśleniami, ale wiedzą podpowiadającego. Spostrzegawczy nauczyciel na pewno takiego klienta nie przepuści do następnej klasy, więc i my nie przejdziemy na wyższy poziom jeśli nie zaliczymy niższych.Pamięć, a raczej jej brak to rzeczywiście ciekawy problem,i równie ciekawa odpowiedź doktora.Twierdzi,że pamięć nie jest resetowana. W następnym wcieleniu rodzimy się z nową,czystą świadomością którą dopiero będziemy zapisywać zebranymi doświadczeniami. Ale wszystkie informacje o przebytych wcieleniach są zapisane w naszej duszy.I natrafiamy na informację,że nasza bieżąca świadomość,którą posługujemy się na co dzień, nie posiada pamięci poprzednich wcieleń i nie wie nawet o istnieniu duszy która zachowała te informacje.Może o istnieniu duszy powiedzą nam rodzice,albo dowiemy się tego z religii?Ale tu doktor mówi,że tak naprawdę religia jest tym samym co polityka i ma niewiele wspólnego z duchowością.Religia po prostu wykorzystuje naiwność ludzi bo dusza jako część Stwórcy na pewno jej nie potrzebuje.Zresztą jak rozumieć duszę? Ja nazywam ją energią Stwórcy, Światłem które ożywia nasze ciała, bo to wydaje się najłatwiej zrozumiałe.To może wydawać się dziwne, ale ilu ludzi wie,że w nich jest Światło Boga? Część nawet w Niego nie wierzy nawet wtedy kiedy przeczyta słowa Jezusa o Królestwie Bożym które jest w każdym z nas.Zresztą chrześcjianie pisząc swoje nienawistne komentarze na znienawidzonych politykło również zdają się nie wiedzieć,że ich ożywia energia tego samego Stwórcy. Przyznaję,że zawsze dla uproszczenia utożsamiałem świadomość z duszą chociaż w różnych relacjach filmowych jest różnie nazywana.Najczęściej to czym posługujemy na codzień jest nazywane umysłem,rozumem, inteligencją Najprawdopodobniej chodzi o to,że rodzimy się z czystym umysłem i będziemy zapisywali bieżącą pamięć którą będziemy się posługiwali na co dzień.Doktor jeszcze wspomina o ważności naszej intuicji która nam podpowiada właściwe rozwiązania i według doktora intuicja jest głosem duszy.Ci którzy posiadają starą duszę często potrafią się nią kierować.Może dlatego kiedyś czytałem w jakiś kościelnych naukach,że ten głos intuicji jest podszeptem samego Szatana.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

27 sierpnia o 08:37

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Już na koniec doktor mówi,że to nasze ciało jest świątynią Boga i jest to pogląd całkowicie zgodny z biblijnym wersetem „Zamieszkam w nich i będę wśród nich obecny. Będę ich Bogiem, a oni—moim ludem”(2 Koryntian 6:17). I powinniśmy dbać żeby było jak najdłużej sprawne. Doktor nazywa je kombinezonem dla duszy, niektórzy nazywają ubraniem jakie dusza ubiera na czas pobytu w świecie materialnym, a ja nazwałem narzędziem, którym dusza się posługuje zbierając doświadczenia.Jednak nie ma znaczenia czy nazwiemy ciało ubraniem, kombinezonem,grobem, czy świątynią. Powstało ze składników poziomu materialnego, i te składniki pozostaną tu tak długo jak będzie istniał poziom materii bo do tego poziomu należy ciało materialne i tylko z tym poziomem jest zgodne wibracyjnie,więc nie istnieje fizyczna możliwość przeniesienia materii w światy duchowe.Tam funkcjonuje jedynie nasze wyobrażenie materialnego ciała.To nie materialne ciało jest stworzone na "wzór i podobieństwo", ale dusza i tylko dusza należy do Boga bo jest Jego częścią. Czy inaczej mówił Jezus? Nie, Mówił to samo co doktor, tylko innymi słowami. „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22, 21) W tej wypowiedzi Cezar symbolizuje materialny świat do którego należą materialne ciała,których cząsteczki pozostaną tu na zawsze. Tylko dusza ruszy w dalszą drogę kiedy w końcu uwolni się ze swojej tymczasowej świątyni.Tej świątyni już dawno się domyśliłem i kilka razy krytykowałem wersję kościelną w której chuligan Jezus,nakazujący tylko miłość i uległość.Zakazujący gniewu i nakazujący kochać wszystkich wpada do świątyni i przewraca stoły, wygania kupców i wyrzuca ich pieniądze. Bo to niestety nie dotyczyło murowanej świątyni, ale naszych umysłów.Sprytni twórcy religii zniekształcili sens tej sceny bo żyją z religii. Księża pilnują swojej wersji bo gdyby ludzie chcieli iść za słowami Jezusa to sami pilnowali by swojego życia i prawdopodobnie nikt by nie odwiedzał kościołów i księża nie mieli by z czego żyć.Dlatego księża z powodzeniem okłamują wiernych,że Bóg bardziej kocha tych,którzy płacą księżom za ich modlitwy i wymyślone sakramenty,ale to nie Bóg potrzebuje naszych pieniędzy,tylko kapłani ich potrzebują. Oszukują,że Bóg dał nam tylko jedną szansę i żebyśmy mogli żyć ofiarował nam ten piękny świat. Ale to wygląda całkowicie inaczej bo nie możemy jednocześnie zachwycać się materialnym światem i tym co nam ofiaruje, i jednocześnie chcieć do Boga.To nie Bóg potrzebuje naszych pieniędzy i religii, tylko księża. "Nie możecie służyć Bogu i mamonie" (Łk16,1 -13) Czeka nas mozolne wspinanie po "astralnej drabinie" i tylko od nas samych zależy czy będziemy chcieli się po niej wspinać.Doktor opowiada w poziomach astralnych, wędrówce duszy i reinkarnacji. Jego wypowiedzi doskonale pasują do ocalałych słów Jezusa, więc niech mi nikt nie wpiera,że sensem nauk Jezusa nie jest reinkarnacja.Już na koniec filmu prowadzący pyta czy już samo dostanie się do świata astralnego jest dostaniem się do "poczekalni" w której oczekujemy na decyzję Boga co do dalszych naszych losów. Albo wieczne potępienie,albo wieczne wakacje i zbawienie. Niestety wakacjami i odpoczynkiem można nazwać nasz pobyt w strefie astralnej pomiędzy wcieleniami. W tym okresie dusza odpoczywa i planuje kolejne wcielenie. Doktor mówi,że tylko pozytywne uczucia miłości, radości i dobra, które przyswoiliśmy sobie w czasie wcielenia powodują,że dusza staje się lekka i wznosi coraz wyżej. Ale nawet dostanie się na najwyższy poziom nie jest jeszcze zbawieniem, tak jak kiedyś myślałem.Stwórca nam tak łatwo nie odpuści i niestety czekają na nas inne zadania. Jakie? A diabli wiedzą,Może zostaniemy "wysłani na delegację" do innych światów i w nich będziemy zbierali kolejne doświadczenia?Może dowiemy się tego z kolejnego odcinka. I na tym w zasadzie można zakończyć opis tej ciekawej rozmowy.Zajmę się więc następnym odcinkiem z nadzieją,że będzie tak samo ciekawy i dowiemy się kolejnych ważnych informacji. Co się dzieje z duszą po śmierci? cz. 2 - dr Andrzej Kaczorowski https://youtu.be/UK3Hw5reufY Od jakiegoś czasu widzę,że prezentowane filmy się nie wyświetlają bo zostały usunięte z You Tube,więc pozostały tylko moje opisy. Ponownie rozmowę z doktorem Andrzejem Kaczorowskim prowadzi Marek Wawrzeńczyk. W poprzednim odcinku ominąłem wątek dusz które z różnych przyczyn pozostały w najniższej strefie świata astralnego, a tak właściwie pozostały w naszym świecie.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

28 sierpnia o 07:07

Przekazano dalej film

28 sierpnia o 07:29

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
To wersja dla dzieci albo dla co nie potrafią sami szukać wiedzy

Wysłano

Andrzeju to jest bardzoładnie pokazane ,o pięcioksięgu , wersja dla tych co żyli dawniej i taką ją stworzyli nie rozumiejąć tak jak dzis się wszystko pojmuje ,ale daty zachowane ,i skrótowy zarys... 🙂

Wysłano

Ładne po prostu ... 🙂

28 sierpnia o 08:11

Wysłano

Twój się nie otwiera ..ale znalaząm https://www.youtube.com/watch?v=0eoUTl6NYYM

28 sierpnia o 08:35

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Ty byś chciała żebym ja to uznał za prawdę? Już dawno stwierdziłem,że Mojżesz przerobił znane sobie mity starożytnej Mezopotamii i wyszło mu coś co przeczy prawom fizyki i logice. Wyszedł mu Bóg, któremu nic się nie udaje i wbrew własnym ustaleniom zabija to co mu nie wyszło.Utopił zwierzęta i niemowlęta, czyli zabił wszystko i wprowadził odpowiedzialność zbiorową.Nie dosyć,że mu się niebo nie udało bo zbuntowały się anoły, to nawet Ziemia mu nie wyszła bo wszystko obłożył klątwą. Z tych nielogicznych tekstów wynika,że jest materialny i nie ma własnego zdania i można się z nim targować. I Abraham wytargował życie jedynego uczciwego z Sodomy który okazał się alkoholikiem i pedofilem zapładniającym swoje córki. Ten Bóg nie wiedział kogo ratuje?Po prostu śmieszna wersja dla idiotów. Jak chcesz to możesz w te kretynizmy wierzyć, ale ja dzięki Bogu nie muszę.Miłego dnia.Pozdrawiam

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Znalazłem omawiany film pod innym adresem i mam nadzieję,że będzie dla wszystkich dostępny. Co się dzieje z duszą po śmierci? cz. 2 - dr Andrzej Kaczorowski https://youtu.be/0eoUTl6NYYM Marek Wawrzeńczyk nie rozumie jak to jest z tą reinkarnacją i czy dusza wcieli się w nowe ciało?Doktor niedokładnie cytuje słowa "Od nagłej i niespodziewanej śmierci - zachowaj nas Panie",ale te słowa nie pochodzą z Biblii, tylko są częścią liturgii religijnej i najprawdopodobniej wprowadzono je do liturgii bo księza zaczęli sobie zdawać sprawę z tego,że część ludzi nie zauważa swojej śmierci i się gubi nie wiedząc gdzie mają się skierować. Nie byłoby takich sytuacji gdyby księża mówili wiernym prawdę, bo sądzę po wykładach Sławickiego,że twórcy religii wiedzieli więcej o astralnych światach jak nam się wydaje i chodzi o to,że nie wszystkie dusze zdają sobie sprawę,że ich ciało nie żyje, jeśli śmierć była gwałtowna lub nastąpiła niespodziewanie we śnie.Potwierdzają to inne badania świeckich egzorcystów, np. Joanny Prątnickiej, Brusa Moena, Leszka Żądło, Anny Atras i relacje filmowe medium Lisy Wiliams.Kiedyś opisy tego zjawiska zajęły mi masę odcinków przy okazji omawiania tzw. opętań bo księża widzą w tym zjawisku tylko złe demony i diabły,które starają się odesłać do piekła jakie przed wiekami wymyślili ich poprzednicy .Ale świeccy egzorcyści nie kierują zagubionej duszy do piekła,tylko kierują w stronę miłości świata astralnego. A chodzi o to,że dusza, która z różnych przyczyn nie chce wejść w Światło zostaje pozbawiona dostępu do życiodajnej energii, i żeby nadal funkcjonować musi ją czerpać z organizmów żyjących i z nich czerpie energię. Dla księży egzorcystów wszystkie są diabłami, które usiłują skierować do nieistniejącego piekła.Ale jest możliwe,że część tych dusz to dusze fanatycznych chrześcijan które spodziewały się religijnej wersji życia po śmierci, ale na nic takiego nie natrafiły. Zobaczyły Światło, ale nauczone przez księży, myślą, że spotkały Lucyfera i nie wchodzą w Światło nadal pozostając w sferze materialnej. Doktor podaje bardzo ciekawy przykład alkoholika który w alkoholowym upojeniu może nawet nie wiedzieć,że jego ciało już dłużej nie wytrzymało. Jego zdolność postrzegania świata się nie zmieniła, ale obudził się z kacem i chętnie by się napił, jednak już nie może. W swoich książkach ciekawie przedstawił to Robert Monroe, który w formie energetycznej zwiedzał nasz świat. Był tam opis podobny do opisu doktora. Upojony do nieprzytomności człowiek "otwiera" swoją świadomość i tym gromadzi dookoła siebie dusze innych alkoholików które chcą chociaż powąchać te opary alkoholu. Doktor mówi podobnie,że taki uzależniony człowiek do tego stopnia zawęża swoją świadomość,że interesuje go tylko jedyny problem. Jak, gdzie i za co się napić, i ten stan trwa również po śmierci. Duszę męczy kac i psychiczna potrzeba napicia się, ale już nie ma tej możliwości.Podobnie człowiek owładnięty uczuciem nienawiści i chęcią zemsty nie myśli o uczuciu miłości, tylko obmyśla sposoby zemsty.Doktor również do tego grona zalicza różnej maści zboczeńców, sadystów,psychopatów, morderców i degeneratów.Podobne przyciąga podobne.Ale tu doktor ma na myśli dusze które pozostały w strefie materialnej i szukają energii potrzebnej do ich dalszego funkcjonowania.Jeśli dusza alkoholika znajdzie "bratnią duszę" to przyczepi się do jego ciał energetycznych, a nawet potrafi przejąć ciało w posiadanie.Mamy więc przypadek który nazywamy opętaniem.Jak się okazuje doktor również zajmuje się egzorcyzmami, jednak temat jest zbyt obszerny i zostanie pominięty w tej rozmowie.Wracamy więc do reinkarnacji i do moich spostrzeżeń.. Skończyliśmy na nałogowcach, sadystach i degeneratach, czyli na ludziach którzy z różnych powodów nie rozwinęli w sobie uczuć o wyższych wibracjach. Oni żyją najniższymi uczuciami w zawężonej do swoich potrzeb świadomości i w ten sposób obciążyli w ten sposób duszę niczym kamieniami. Tak obciążona dusza nie wzniesie się w światach astralnych na poziomy wyższych wibracji i przyciągnie ją obszar który wibruje takimi samymi częstotliwościami z jakimi oni się utożsamiają.Podobne przyciąga podobne. Nie łudźmy się więc,że mąż który się zmienił po ślubie w alkoholika lub sadystę został zbawiony i odpoczywa w niebie bo płacił na każdej mszy dobrowolne ofiary. To tylko istnieje w religii, ale Prawo Przyczyny i Skutku jest jednym z przejawów Boga i działa całkowicie inaczej jak to mamy opowiedziane w religii.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

29 sierpnia o 08:41

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.((Nie wystarczy nam chwilowa chęć poprawy po spowiedzi i kłamstwa bo przyciągną nas energie,którymi żyjemy naprawdę i którymi zapisaliśmy swój poziom kwantowy.Wierzymy czy nie to sami swoim działaniem,słowami, uczuciami, myślami, pozostawiliśmy trwały ślad w obszarach energetycznych światów astralnych.Dbajmy więż żeby z siebie dawać tylko to co sami chcielibyśmy dostać, i nie bądźmy zazdrośmi, mściwi, itd,itp bo możemy się w tych niskich energiach znaleźć i dlatego Jezus namawiał do pozbycia się np. mściwości. „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. (Ewangelia Mateusza 5, 38-48) "Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski. A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych." ( Ewangelia Mateusza 6,14-15) Ale czy chrześcijanie o tym wiedzą?Piszą swoje pełne nienawiści posty na FB, a inni jeszcze klaszczą.Nie wiedzą,że takie zachowanie powoduje naruszenie równowagi energetycznej co powoduje narastanie ujemnych długów karmicznych. Obudzą się dopiero jak trafią na swoją "nagrodę".Opisywał te stany Bruce Moen który miał odwagę badać te poziomy.Duszę odprowadzaną do Światła jakaś siła wyrywała odprowadzającemu i przyciągała w swoje ciemne obszary.Podobne przyciągało to"podobne"? Mieszkań w domu Ojca jest wiele, ale nie wszystkie są niebem.Trzeba przyznać ze smutkiem,że sami fundujemy sobie naszą nędzną przyszłość chcąc się przypodobać otoczeniu oraz słuchając EGO i prowadząc równie nędzne życie.Każdy więc trafi na poziom który wypracował swoim życiem. No cóż,według księdza Szponara takie osoby doświadczają "nadzwyczajnej łaski". Ale i tu dusza nie jest stracona, w tych obszarach, które będą odpowiednikiem tego co sama dawała będzie we własnych uczuciach tak długo aż zrozumie,że szła złą drogą.Wtedy zmieni wibracje i przemieści się do innego poziomu.To właśnie pamiętam z przekazu Brusa Moena. Doktor mówi coraz ciekawiej.Sam pisze książki w których opisuje relacje ludzi z ich seansów regresji.Ułatwia to właśnie hipnoza która według przeciwników reinkarnacji polega na wmawianiu badanym jakiś wymyślonych żyć.Kiedyś nawet widziałem film z jakąś kobietą która udowadniała,że w hipnozie nie ma Boga i jest niebezpieczna bo ludzie od niej wariują. Beznadzieja, bo przeciwnicy reinkarnacji wymyślą nawet gdzie Bóg może być, a gdzie Mu być nie wolno. Czy Energii Stwórcy może gdzieś nie być?Nie słyszałem jeszcze żeby ktoś stracił rozum po regresji hipnotycznej. Być może dzieje się tak w przypadkach kiedy prowadzący regresję wprowadzi świadomość badanego w obszary przekonań i badany zobaczy gdzie go prowadzą własne myśli i na jakim poziomie go umieszczają jego przekonania religijne. Prawidłowo przeprowadzony seans regresji pozwala nam w stanie hipnozy przejść bez uszczerbku na zdrowiu całą naszą drogę od wcielenia do wcielenia,łącznie z pobytem w świecie astralnym.)) Doktor mówi,że ludzie spodziewają się,że po śmierci ciała będą duchem,ale prostuje to mówiąc,że cały czas jesteśmy duchami bo większość naszej energii stale przebywa w światach astralnych, a na poziomie materialnym przebywamy w około 10%, reszta naszej energii znajduje się w świecie astralnym.Podobne poglądy można było znaleźć w filmach Grzegorza Sławickiego, który na planszach pokazywał które ciało energetyczne jest umieszczone w odpowiednim zakresie świata astralnego. Materialne ciało wibruje zgodnie z częstotliwością poziomu materialnego, dlatego jest umieszczone na poziomie materii i dlatego tym ciałem nie widzimy i nie usłyczymy światów astralnych, bo materialnym ciałem odbieramy tylko poziom materii. Krótko mówiąc duszę do powrotu zmusza wszystko od czego nie potrafiła się odciąć i potrzeba dalszego samodoskonalenia.Nie powinniśmy też zapomnieć o prawie karmy i powtarzanych od nowa błędach którymi obciąża się dusza. Po prostu z każdym kolejnym zejściem na materialny poziom obciąża się kolejnymi energiami które ją trzymają jak siła grawitacji. Nikt nie przedostanie się na wyższe poziomy świata astralnego bo one są związane z zachowaniami i uczuciami których jeszcze nie przerobiliśmy. Dr Kaczorowski porównuje to do naszego systemu kształcenia. Czy uczeń pierwszej klasy podstawówki da sobie radę jeśli przeniesiemy go na uniwersytet? Na pewno nie, bo nie zrozumie nic z materiału który przerabiają studenci. A my nawet często nie rozumiemy nawet tego co aktualnie powinniśmy przerobić. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

30 sierpnia o 08:49

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.((Mnie jednak nie bardzo interesuje samo życie w materialnym złudzeniu, ale relacje jakie tu nawiązujemy,ich przyczyna i dlaczego większość związków jest wyraźnie nieudana.Co ma na to wpływ i czy możemy temu zapobiec?Powracając do naszych uczuć, przypatrzmy się naszym aktualnym życiom.Czy my w ogóle wiemy i rozumiemy cokolwiek z naszych uczuć? Zakochujemy się i postanawiamy spędzić z kimś resztę naszych dni. Przysięgamy sobie dozgonną miłość i o niej zapewniamy. Ale skąd ta pewność,że druga osoba kocha tak samo jak my?Bo tak mówi?Gdyby ta druga strona kochała tak jak my to nie byłoby "skoków w bok" i nasze związki nie rozpadałyby się po roku, kilku miesiącach, a nawet na samą wieść o ciąży partnerki.Niestety w wielu przypadkach to co nazywamy miłością, z miłością nie ma nic wspólnego.Niedopasowani i nie przeznaczeni sobie partnerzy nie stworzą trwałego związku i najczęściej po latach kłótni jedno ucieka w alkoholizm lub narkotyki. Albo całkowicie odchodzi co dla Kościoła jest niewybaczalnym grzechem, a w życiu jest najlepszym rozwiązaniem.Jesteśmy po prostu za młodzi i brak mam doświadczenia bo nie mieliśmy kiedy go zdobyć.Ale jak mieliśmy je zdobyć jeśli nigdy wcześniej nie przeżywaliśmy takich lub podobnych sytuacji? Religia chrześcijan nie dopuszcza możliwości wiecznego istnienia procesu życia i nie dopuszcza nauki naszych dusz twierdząc, że mamy tylko jedno życie.Ale o jednym życiu mówi tylko religia którą wymyślili ludzie.Natomiast miliony ludzi na całym świecie przeżywają coś zupełnie przeciwnego do nauk religijnych, i potwierdzają to badania psychoterapeutów.Dlatego coraz częściej myślę o religiach jako teoriach bez pokrycia. Są przerobionymi mitami starożytnego świata i niczym więcej. We wszystkich starożytnych kulturach pierwsi Bogowie zeszli z "nieba" na ognistych słupach w towarzystwie grzmotów i wichury,ale w tych kulturach mówi się wyraźnie,że Bogowie przybyli z materialnych gwiazd i podobne opisy mamy w Biblii gdzie materialny Bóg ląduje na słuie ognia i dymu na górze Synaj. Ale w religii utrzymuje się,że teraz materialny Bóg z którym targował się Abraham, jest niewidzialnym Duchem.Skąd więc ten słup ognia i dymu?Moim zdaniem, materialny Bóg nie ma nic wspólnego z prawdziwym Ojcem o którym opowiadał Jezus. Wszyscy badacze światów astralnych i świadomości, w tym i dr Kaczorowski, mówią ,że to życie świadomości jest nieśmiertelne i polega na zbieraniu doświadczeń. Materialne życie polega na dokonywaniu wyborów które podniosą częstotliwość naszych wibracji co zapewni nam zdobywanie coraz wyższych poziomów światów astralnych i o tym samym opowiada dr Kaczorowski. Ale w religii ten proces nie istnieje bo dostaliśmy od Boga tylko jedno krótkie życie. A jak długo ono trwa w skali Wszechświata? Istnieje on od około 13 700 000 000 lat. Jak można sobie wyobrazić taki odstęp czasu? Przyrównajmy go do długości ludzkiego życia. Załóżmy, że człowiek żyje przeciętnie 75 lat. Czyli jednemu rokowi życia człowieka-wszechświata odpowiadałoby około 182,5 mln lat, a jedna sekunda byłaby równa 5,79 lat. Wynika z tego, że przeciętne życie człowieka trwa niecałe 13 sekund, czyli tyle czasu ile potrzeba na zrobienie dwóch wdechów i wydechów.Nasze życie trwa w porównaniu z wiekiem Wszechświata tyle, ile trwają dwa oddechy w porównaniu z długością życia człowieka,ale to tylko przy założeniu, że człowiek przeżyje te 75 lat i nie umrze wcześniej. Weług religii ta mała chwilka ma wystarczyć żebyśmy poznali jak to jest być mężczyzną i jak to jest być kobietą!!!W tej chwilce życia mamy też się zapoznać i doświadczyć wszystkich uczuć!!! Ale czy to jest realne za jednego,nawet długiego życia? Oczywiście,że nie. Zmieniono więc zame zapisy i ich interpretację. Kościół za jednym zapisem zlikwidował i wielkość Wszechświata, i czas jego istnienia.Katolicki uczony,doktor John Lightfoot, prorektor Uniwersytetu Cambridge najdokładniej obliczył i autorytatywnie ogłosił datę stworzenia człowieka na 9 rano 23 października 4004 roku p.n. e.Człowiek istnieje od 9 rano 23 października 4004 roku p.n. e. ?Tak przeczytałem kiedyś w pewnej księdze traktującej o świętych natchnieniach. Tytułu i autora już nie pamiętam, a ta data ocalała z moich notatek tylko dlatego, że kiedyś wplotłem ją w moje prywatne opowiadanie Przed tą datą nie miał prawa istnieć żaden człowiek, a co za tym idzie, żadna też dusza nie miała prawa się pałętać po Wszechświecie bo ich jeszcze nie było. A dlaczego nie np. od 1 kwietnia? Bo jesienią jabłonki rodzą jabłka które musiała zerwać Ewa. Przy okazji,katolicki uczony,obciął też życie energii która znajduje się w każdej materii.Takim teoriom przeczą znane nam prawa fizyki i gdyby to była prawda to nasze niebo nocą było by czarne bo nie widzielibyśmy nawet Drogi Mlecznej, która posiada średnicę około 100 000 lat świetlnych.O tym,że nasza planeta jest o wiele starsza świadczy też jej ruch precesyjny który trwa około 27 000 lat i starożytne cywilizacje wiedziały o nim.Ja wbrew tym religijnym absurdom wierzę, że świadomość musi, powinna i chce się uczyć, i doświadczać.Tego czasu przydzielonego nam na jedno życie jest zbyt mało.A jeśli ktoś umrze jako dziecko to kiedy ma się uczyć?Nawet nie warto wspominać o poronieniach, naturalnych i sztucznie wywołanych bo takiej duszy nie jest dane się urodzić więc według teorii religijnej niczego się nie nauczy i jako nie ochrzczona jest przez księży umieszczana w piekle. Wszyscy znamy ludową mądrość, że człowiek się rodzi głupi i głupi umiera. A podobno ma nam wystarczyć tylko jedno życie bez przeszłości duszy i więcej nie będzie bo tak ustalili w średniowieczu tzw. Ojcowie Kościoła.Ale czy tak jest naprawdę? Oczywiście,że nie. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

31 sierpnia o 08:40

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Z całości zebranego materiału już dawno się domyśliłem,że Jezus przestrzegał przed działaniem Prawa Przyczyny i Skutku, które jest jednym z elementów reinkarnacji. Uważam więc,że jest jednym z aspektów działania Boga, a to już znakomicie tłumaczy dlaczego,w naszej ocenie, dostajemy tak niesprawiedliwie życia. Niestety swoim zachowaniem sami je sobie dajemy.Ja po odejściu z mojego ciała na pewno nie pozostanę w niskich wibracjach materialnego świata i bez żalu go pozostawię.Za pierwszym razem mi się nie udało bo przeważyło uczucie do najbliższych, ale teraz jestem już gotowy,Mam dostatecznie dużo wiedzy i już wiem co się ze mną stanie.Dlatego jak najszybciej mam zamiar połączyć się z duszą. Jak mówił dr Kaczorowski "wysiądę" z tego pociągu materialnego życia,żeby "wsiąść" na kolejnej stacji dla mnie przeznaczonej. Ale co zrobić żeby wsiąść na dobrej stacji, która zapewni mi takie wcielenie jakiego bym chciał? Odpowiedź wydaje się prosta. Nie słuchać EGO i dawać z siebie tylko to co sam chciałbym dostać bo według słów Jezusa tego życia nie da mi Bóg siedzący w niebie na tronie, ale będzie skutkiem moich teraźniejszych wyborów i dostanę je od Prawa Przyczyny i Skutku, które jest jednym z przejawów Boga.Właśnie to doskonale tłumaczy dlaczego w naszej ocenie dostajemy tak nierówne życia.Jedni dostają pełen wypas,dostatek,zdrówko i brak kłopotów, a inni od początku życie pełne kłopotów i mają pod górkę.Jaka jednak jest przyczyna zjawiska w którym pomimo zmiany partnera zawsze natrafiamy na ten sam typ? Na pewno będę starał się znaleźć odpowiedź w czym tkwi przyczyna naszych nie zawsze udanych żyć bo jeśli istnieje skutek,w postaci ciężkiego wcielenia, to musi istnieć przyczyna, W kulturze w jakiej się wychowałem i żyję bardzo mało ludzi się nad tym zastanawia, bo nauczeni religią wierzą,że tak musi być,życie jest jednorazowe i już zostali zbawieni i nie ma się nad czym zastanawiać. Tylko dlaczego nie urodziliśmy się w niebie,które jest odpowiednim miejscem dla zbawionych? Na tak postawione pytanie nikt w religii nie potrafi odpowiedzieć,więc żyjemy sobie beztrosko.Wierzący spowiadają się i nadal pozostają tacy sami bo dana ofiara na tacę ucisza ich sumienie, a ateiści niczym się nie przejmują bo w ich ocenie nie ma Boga i z życia powinno się wyciągnąć jak najwięcej i to nielicząc się z uczuciami innych bo ważny jest tylko własny zysk.Prowadzimy swoje gry oszukując, kradnąc i bawiąc się uczuciami i nawet nie zdajemy sobie sprawy, że swoje życie sami zapisujemy na poziomie kwantowym w Kronikach Akaszy.Nie wiemy,że sami siejemy nasiona z których przyjdzie nam zebrać plon w postaci naprawdę gorzkich owoców. „Co człowiek sieje, to i zbierać będzie (Gal 6,8)”. Św Paweł mówi, że każdy będzie się musiał zmierzyć ze skutkiem wywołanym przez przyczynę którą sam wywołał bo niestety tych przyczyn powołujemy do życia więcej jak jesteśmy wstanie zrównoważyć.Powołujemy "do życia" energie które zostaną utrwalone w obszarach energetycznych Wszechświata, które mistycy nazywają Kronikami Akaszy i nigdy nie zginą, a będą musiały być zrównoważone.Tam zostanie zapisany każdy nasz uczynek i myśl wraz z intencjami jakie im towarzyszyły.Właśnie z tych zapisów jest nam "wyświetlany" ten słynny film i jak wiemy z relacji wierzących i niewierzących,każdy bez wyjątku przez to przechodzi. Nie oszukamy więc nikogo,że my nie chcieliśmy i coś się stało przypadkiem bo przypadek nie istnieje. Każdy zaistniały skutek ma swoją przyczynę.W jaki sposób je chociaż zrównoważyć? Będę szukał na to pytanie odpowiedzi i mam nadzieję,że znajdę.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

Wczoraj o 08:48

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Sami powołujemy "do życia" energie które zostaną utrwalone w obszarach energetycznych Wszechświata, które mistycy nazywają Kronikami Akaszy i te energie nigdy nie zginą, a będą musiały być zrównoważone.Tam zostanie zapisany każdy nasz uczynek i myśl wraz z intencjami jakie im towarzyszyły i uczuciami jakie wywołaliśmy. Nie oszukamy więc nikogo,że my nie chcieliśmy i coś się stało przypadkiem bo przypadek nie istnieje, bo każdy zaistniały skutek musi mieć swoją przyczynę.Jeśli nie potrafimy się pozbyć uczuć złości, nienawiści, zemsty, sadyzmu,rasizmu itp,itd.,które są przyczyną ujemnych zobowiązań karmicznych, to niestety dusza będzie musiała wygenerować nowy zestaw ciał energetycznych, który ożywi kolejne ciało żeby zniwelować to czego nie potrafił dokonać poprzedni zestaw,bo naruszoną równowagę energii na poziomie kwantowym musimy przywrócić do równowagi, i będzie trwało tak długo,aż nie pozbędziemy się tych negatywnych uczuć i to jest zdaje się celem naszych materialnych żyć. Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.(Mt 5, 38-48) Tak brzmi rada Jezusa,i tylko od nas zależy czy zechcemy z tych rad skorzystać.Ale czy naprawdę chcemy tacy być? Każdy powie,że chce,ale to oznacza wiele wyrzeczeń i zaniechanie dotychczasowych zachowań.Niestety musimy przestać grzeszyć i zacząć żyć zgodnie z Dekalogiem, a nie jest to takie łatwe jak się wydaje bo po zachowniach niektórych księży widac wyraźnie,że też tego nie potrafią.A jednym z najcięższych grzechów jest zabijanie, więc musimy zrezygnować z jedzenia mięsa zabijanych zwierząt.A do tego dochodzi jeszcze zakaz używania narkotyków i picia alkoholu, również wina mszalnego,zakaz przeklinania,kłamania i kradzieży.Nakaz współczucia i pomagania innym,oraz brak pragnień i pokora.Tylko tyle i aż tyle, ale za to już jesteśmy gotowi do wstąpienia na ścieżkę duchową i tak długo aż się nie zmienimy, nie pozwolimy się uwolnić duszy ze stanu potępienia,jakim jest dla niej połączenie ze śmiertelnym ciałem. Starajmy się dotrzymywać obietnic bo nimi wywołujemy konkretne nadzieje i traktując je na zasadzie "Tak mi się tylko powiedziało", odbierzemy "nagrodę" o której często wspomina Jezus.Za swoją złość możemy się znaleźć w postaci wcielenia w którym nie będzie uczucia miłości, którym teraz tak się bawimy, i będziemy prosili o jej odrobinę. Albo spędzimy je w samotności. Wszystko zależy od uczuć jakie sami w sobie rozwinęliśmy. Podejmujemy się dorosłego życia o którym nic tak faktycznie nie wiemy bo jesteśmy za młodzi i brak nam tzw. doświadczeń życiowych. A w jaki sposób ma je zdobyć dusza, która nie doświadczy wszystkich sytuacji i nie zwraca uwagi na błędy innych?Skąd dusza będzie wiedziała jak to jest być kobietą jeśli w jednym jedynym życiu będzie mężczyzną, i to w dodatku kawalerem i nie wie jak to jest być w związku?A jeśli wcieli się w ciało dziecka, które umiera po kilku latach, to czego ta dusza się nauczyła z tego wcielenia?Co się dzieje z duszą jeśli dojdzie do poronienia i dziecko się nie urodzi? W takich przypadkach księża twierdzą, że to wielka tajemnica i jedyne co są wstanie zrobić to wyciągnąć kasę od zrozpaczonych rodziców. Ale ja jestem przekonany,że ta dusza dziecka odeszła do Królestwa Bożego i możliwe,że wróci w ciele kolejnego dziecka nawet tej samej matki,lub w naszej rodzinie.My oczywiście nie wierzymy w takie historie. A nawet nie chcemy wierzyć bo naruszają nasze wartości religijne, burzą nasz ustalony światopogląd i zmuszają do wysiłku umysłowego i zrewidowania naszych poglądów. Uciekamy od takich tematów jak przed chorobami zakaźnymi i tego nie chcemy. Wszystko mamy już ładnie poukładane.Narodziny, życie, trochę grzeszków, śmierć i dopiero od tej chwili wieczne życie. Czyściec i upragnione niebo , a w ostateczności piekło, ale to już z zastrzeżeniem, że to na pewno nie dla nas. A tu nagle ktoś nam burzy tak ładnie poukładany nasz świat. Całe życie płacimy księdzu za to żeby nam wymazał grzechy i załatwił na wieczność niebo. A tu nic z tego? To napewno jest jakieś oszustwo! To na pewno Szatan i jego ciemne sprawki bo tak tłumaczą to księża. Przecież my żyjemy tylko raz. Ale czy na pewno?Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

Dzisiaj o 09:41

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Czy żyjemy tylko raz?."Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd" (Hbr.9:27). Oczywiście,że tak, ale jak wiemy dotyczy to ciała materialnego a nie duszy i mówi o tym kolejny werset z ewangelii Mateusza"Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą".Dalsza część o piekle jest dopisana w późniejszych wiekach bo za czasów Jezusa piekła jeszcze nie wymyślono.Nieśmiertelna jest tylko dusza, która je ożywia.Wbrew naukom religinym musimy do tego świata wrócić Pismo Święte stoi na stanowisku, że ludzie otrzymują nagrodę lub karę dopiero przy zmartwychwstaniu, nie zaś zaraz po śmierci.Samo pojęcie zmartwychwstania jest tak enigmatyczne,że nie wiadomo o co chodzi. Powstaniemy z martwych ciał? A może chodzi o następne wcielenie w nowym ciele? Zwróćmy uwagę na dwie wypowiedzi Jezusa: "Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swymi i wtedy odda każdemu według jego postępowania" (Mt.16:27); ((Czy Syn Człowieczy przyjdzie razem z aniołami? Bardzo w to wątpię. Tu raczej chodzi o to,że Istoty z najwyższych poziomów/anioły przyślą kolejnemu Synowi porcje Światła, które zmienią wibracje jego ciał energetycznych żeby mógł wyprowadzić poza system śmierci i narodzin kolejnych wybranych przez Ojca.Jezus tu mówi wyraźnie o czasie przyszłym i należy te słowa połączyć z przypowieścią o zapraszanych gościach w której Król co jakiś czas wysyła Posłańca, który dla nas będzie kolejnym Chrystusem.)) "Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynku." (Ap.22:12). ((Co do tych słów Jezusa to myślę, że nie dotyczą one wymyślonego Sądu Ostatecznego, bo osądzamy się sami zaraz po śmierci ciała w którym mieszkaliśmy. Słowa " a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynku." oznacza, że naszymi błędami zostaniemy obarczeni w następnym wcieleniu. Jezus mówi o działaniu Prawa Przyczyny i Skutku, a nie o Sądzie Ostatecznym.. Robisz krzywdę innym? Będziesz musiał zrozumieć, jak to jest być krzywdzonym. Lubisz zadawać ból? Sobie go zadajesz, gdyż w kolejnym wcieleniu dostaniesz jego cały ocean. I tak dalej i tak dalej – to, co siejemy, to zbieramy. Te słowa z „Listu do Galatów” cyt. „A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne” – te słowa są bardzo mądre i zawierają w sobie jasną wskazówkę dotyczącą wędrówki dusz, choć ludzie rozumieją je jako „wskazówkę w naszej grze zwanej życiem, jak wygrać nagrodę główną i dostać się do raju”. Owszem, chodzi tutaj jak najbardziej o raj, ale rozumiany jako efekt… naszego postępowania wobec siebie i innych.To następne wcielenie będzie "nagrodą lub karą". Robert Monroe ,opisując przyczyny naszych wcieleń twierdził,że dusze uzależniły się od świata materialnego i podobnie twierdził w swoich wykładach Grzegorz Sławicki, a ja ludziom potrafącym przenosić swiadomość w częstotliwości światów astalych wierzę bardziej jak wszystkim "natchnionym pomysłom"Ojców Kościoła.Niestety w wszystkich relacjach można wyłapać wątek tęsknoty za osobami,rzeczami, sytuacjami i np smakiem potraw, itd itd. Można więc śmiało stwierdzić,że świat materialny zniewala nas swoją ofertą.Nie chcemy w to uwierzyć? To popatrzny co na ten temat mówił Jezus. Ewangelia św. Jana 8:33-35, Biblia Tysiąclecia (33) Odpowiedzieli Mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: Wolni będziecie? (34) Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. (35) A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze ((Niestety, według Jezusa, jesteśmy niewolnikami materialnego świata i wszystko co nas z nim łączy można nazwać grzechem.Jezus wyraźnie mówi,że osoba zniewolona przez materialny świat nie może przebywać w domu na zawsze,więc musi wrócić i pozbywać się tych zanieczyszczeń.Dlatego Jezus w wielu wypowiedziach doradza zerwanie więzów jakie łączą nas z tym światem bo grzesznik musi odradzać się na nowo, dopóki nie osiągnie czystości i dopiero po osiągnięciu odpowiedniego rozwoju wchodzi do Królestwa. Te słowa oznaczają,że osoby zainteresowane materialnym życiem nie nadają się do Królestwa.Kto w materialnym życiu nie chce smacznie zjeść i nie marzy o wygodnym mieszkaniu, pełnym zer koncie w banku i dostatnim życiu? Niestety te marzenia to też błędy, bo wiążą nas ze zewnętrznym światem. „Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łk 16, 13)!!!! Nieraz już krytykowałem wersję kościelną z jednym życiem bo według mnie niczego nie wyjaśnia i nieudolnie stara się zakryć dziurę po reinkarnacji zlikwidowanej przez Justyniana w 553 r w czasie trwania soboru w Konstynantopolu.Zgodnie z kościelnymi dogmatami wierzymy w to jedno życie i przyjmujemy za pewnik bo tak jesteśmy nauczeni.Ze strachu przed potępieniem prawie nikt nie stara się pomyśleć logicznie czy wersja Kościoła ma jakikolwiek sens i nikt nie szuka wyjaśnienia sensu wypowiedzi Jezusa,tylko polega na tym co mówią księża. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń


Napisz do: Andrzej Dąbrowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz