11 cze 2024, 08:26
Andrzej
Witam serdecznie.Mężczyzna zaczyna opisywać swoją drogę po śmierci ciała. Płynie szybko przez tunel i trochę się boi, bo sam nie wie co się dzieje. Nie jest pewien czy żyje, czy umarł.I w tym względzie nic się nie zmieniło bo z relacji jasno wynika, że strach przed śmiercią odczuwają wszyscy i ludzie zadają sobie właśnie takie pytanie. Czy ja umarłem/am? To oznacza,że dla nas niewiele się zmienia i jesteśmy tylko zaskoczeni zmianą postrzegania otoczenia. Badany mężczyzna widzi punkcik światła i nasz bohater płynie w jego kierunku.W tym miejscu wierzący chrześcijanin spotyka światło, które interpretuje jako Jezusa lub Boga,a wyznawcy innych religii widzą główne postaci ze swojej religii. Ale zanim dotrzemy do tego światła, to w najniższych częstotliwościach astralnych światów fanatycy religijni mogą natrafić na obszary energetyczne,które okazują się być odpowiednikem piekła z którego zawsze wyciąga ich jakaś tajemnicza ręka,która jest podobno ręką Boga.Ale w tej relacji punkcik światła zamienił się w dużą kulę świetlistą i strach znikł całkowicie.Badany widzi jakieś opary mgielne które mają kształt ludzi i słyszy głos który mówi, że już tu zostanie.
Prof Stawowska nie pyta do kogo należy ten głos, ale domyślam się, że albo mężczyzna rozmawia ze swoim przewodnikiem, albo z członkiem Rady Starszych bo padają standardowe pytania takie jakie spotykamy w zasadzie w każdej relacji.
Czy byłeś dobrym człowiekiem?
Czy pomagałeś innym?
Czy żyłeś dla innych?
Odpowiedź mężczyzny jest przecząca.
Głos stwierdza, że to niedobrze bo celem naszych wcieleń jest pomaganie innym,czyli z drugiej strony niezmiennie obowiązują inne wartości jakimi my się najczęściej kierujemy. Mężczyzna sam mówi,że nie był dobrym człowiekiem, ale nie ma w tej relacji mowy o jakichkolwiek karach i potępieniu. Może dlatego,że jest XII w i w tym czasie wieści nie rozchodziły się tak szybko jak dzisiaj i piekło jeszcze nie do wszystkich dotarło,zwłaszcza w głębokie puszcze i knieje.Istotę jaką spotkał nie interesuje w co mężczyzna wierzy,tylko czy był dobrym człowiekiem.Ale jest mowa o ponownym wcieleniu.Widać, że u tego mężczyzny nie wszystko musiało iść gładko bo na kolejne wcielenie czekał kilka ładnych wieków. Może przechodził jakiś proces uzdrawiania energii co znamy z pracy dr Newtona?A może my po prostu nie wiemy o innych wcieleniach?Moim zdaniem nic nie sprawdza się z religijnej wersji Kościoła.Tak naprawdę to poza kilkoma relacjami pisanymi pod wpływem religii katolickiej to nigdy i nigdzie nie spotkałem się z pytaniami o wyznawaną religię i wiarę relacjonującej swoje przeżycia osoby.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Otwórz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz