Witam serdecznie.((Proponuję fragment listu czytelniczki Fundacji Nautilius o kolejnym dziecku,u którego widok mapy obudził wspomnienia z poprzedniego wcielenia.))
"Ostatnim wydarzeniem, którym chcę się podzielić odbyło się w mojej pracy. Jak wcześniej wspominałam jestem nauczycielką w przedszkolu. Około 3 lata temu byłam świadkiem jak czteroletni chłopiec przypomniał sobie swoje wcześniejsze wcielenie:
Był wieczór, zima, ciemno. Zostałam sama z ostatnim dzieckiem, czekałam na mamę chłopca. W pewnym momencie stwierdziłam, że wywieszę mapę Europy na tablicy ponieważ następnego dnia miałam zajęcia dotyczące sąsiadów Polski. Chłopiec przyglądał się co robię, gdy podeszłam do biurka usłyszałam jak zdziwiony mówi:
- ja to znam…
- Mapę? – Spytałam się.
- Myśmy tędy szli! – Zawołał stojąc nieruchomo przed tablicą. Zachowywał się inaczej niż zwykle, miałam z nim nie raz zajęcia i to było w tym momencie „inne” dziecko. Myślałam, że może mówi o jakiejś wycieczce z rodziną ale jego głos na to nie wskazywał. Był bardzo podniecony, jakby zrobił wielkie odkrycie.
- Kto szedł?
- My! Pani, ja, my! Nie pamięta pani?
- Ale gdzie szliśmy?
- Tutaj! Wielka bitwa, myśmy szli tam!
((Czy my zwracamy uwagę na to co maluchy mówią do nas? Najczęściej straciliśmy już tę pamięć i żyjemy w poglądach jakie wpoili nam rodzice i otoczenie,więc bierzemy ich słowa za dziecięc fantazję. A może warto posłuchać,zastanowić się skąd taki maluch umie czytać mapy i sprawdzić w podręczniku historii czy take wydarzenia miały miejsce?))
Machał ręką po mapie, z tego co się zorientowałam pokazywał mniej więcej drogę od Turcji do środkowej części Europy. Był zły, że nie pamiętam. Wykrzykiwał co raz głośniej, że szliśmy tam. Spytałam się go czy widział to w telewizorze. Mówił, że nie i ciągle powtarzał, że szliśmy na bitwę. Wielką bitwę, mnóstwo koni, flag – tyle udało mi się zrozumieć. Nie pokazywał konkretnych miejscowości, nie mówił kto wygrał. W tym momencie wiem, że powinnam się dopytywać szczegółów ale wtedy byłam tak zaskoczona, stałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Całe to zajście skończyło się wraz z przyjściem mamy chłopca. Gdy tylko ją usłyszał od razu wrócił do „normalności” jakby nic się nie zdarzyło.
Nigdy nie poruszałam z nim tematu. Raz się spytałam jego mamy czy może oglądał jakieś filmy historyczne na co ona zaprzeczyła. Nie powiedziałam nikomu o tym co mnie wtedy spotkało. Przez cały czas gdy tam pracowałam biłam się z myślami czy aby nie spytać się chłopca o coś jeszcze czego ostatecznie nie zrobiłam. On też nigdy o tym nie wspominał. Nie znałam wcześniej ani chłopca ani jego rodziny. Na dodatek pochodzili zza granicy (nie z Turcji i nie byli muzułmanami) ponieważ uczyłam w przedszkolu międzynarodowym gdzie wiele dzieci było obcego pochodzenia.
To ostatnie wydarzenie spowodowało, że zaczęłam podchodzić mniej sceptycznie do tego typu spraw. Trafiłam na stronę waszej Fundacji i długo zastanawiałam się czy napisać tą wiadomość.
((Nie dziwię się bo w naszym kraju nadal ludzie boją się opinii środowiska i nawet rozmowy na takie tematy z najbliższymi bywają ryzykowne.))
Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
Otwórz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz