23 cze 2024, 08:31
Andrzej
Witam serdecznie."Mogę jeszcze dodać,że ten piesek był chory i ja będąc tym pieskiem widziałem tego dziadka,odwieszającego kapelusz z dolnej perspektywy tego pieska. Byłem chory,ale nie umiałem tego nikomu przekazać.Szczekałem, wszyscy mnie przytulali i cieszyli się, a ja byłem bezradny bo jak mogłem im pokazać,że jestem chory?
((To prawda,że chore zwierzęta próbują zwrócić na siebie uwagę opiekunów i wiem o tym z własnego doświadczenia. Przed laty córka dostała małą kotkę,która nie chciała się załatwiać w kuwecie i jak się okazało miała w brzuszku guz nowotworowy, i niestety kotka nie uratowaliśmy. Ale tu mamy raczej do czynienia z początkiem XX w, i tamtych latach raczej nikt nie chodził z domowym pupilem do weterynarza.))
Red."Na czym polegała ta choroba?"
Odp."Niewydolność serca, coś było z sercem, dlatego szybko zmarł."
Red."I pan był tego świadomy,że ta choroba jest?"
Odp."Tak, byłem tego świadomy z tego względu,że pamiętam jeszcze wcześniejsze wcielenie. Byłem wieśniakiem i mieszkałem gdzieś w środku lasu.Miałem jednego konia,którym się nie interesowałem."
Red."Pamięta pan w jakim kraju odbywało się to wcielenie o który pan teraz mówi?"
Odp."Ciężko powiedzieć,bo mam tylko niejasne przebłyski.Może gdybym próbował wejść na poziomie rozwoju duchowego wejść w górę,to może bym sobie coś przypomniał."
((Przyznaję,że tego się nie spodziewałem. Z dodychczasowej wiedzy jaką poznałem wynikało,że dusza ,która zaczęła doświadczać w formie człowieka rozwija się tylko w górę.Znam jedną relację człowieka,który był katem,ale on po swojej śmierci trafił do szpitala dla zdegerowanych dusz,więc ciekawe co zrobił ten wieśniak,
że prawo karmy umieściło jego duszę w ciele chorego zwierzęcia?))
Red."Nie pamięta pani nic z tamtego wcielenia,ani miejscowości, i imienia?"
Odp."Przypuszczam,że wtedy miałem na imię Ginter,z tego względu,że jak miałem około 7 lat zacząłem pisać o psie,który miał na imię Ginter.Napisałem kilka rozdziałów,ale nie wiem co się stało z tym zeszytem."
Red."Ginter to byłby ten człowiek?"
Odp."Tak i teraz po latach rozumiem,że mogło tak być i może w tę stronę mógłbym szukać."
Red."Podsumujmy trochę. Jest pan tym dzieckiem,które rzuca się gościom do kostek i rodzice traktują to jako dziwaczny zwyczaj i kiedy przestał pan to robić?"
Odp."Jak już miałem 4 latka. Rozmawiałem z babcią bo wtedy zaczynałem mieć jakieś poważniejsze rozmowy.Rozmawiałem o dziadku i jego zwyczaju odwieszania kapelusza zawsze na tym samym wieszaku, chociaż nie mogłem go pamiętać, bo dziadek zmarł trzy lata przed moimi narodzinami, o umeblowaniu pokoju,że za życia dziadka był umeblowany inaczej i to wszystkich szokowało."
Red."Rodzina była w szoku ponieważ wszystko co pan mówił jako dziecko zgadzało się ze stanem faktycznym?"
Odp."Tak. Wszyscy byli w szoku.Ostatnio nawet rozmawiałem z kuzynką i śmialiśmy się z tego rzucania do kostek."
Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz