wtorek, 8 marca 2022

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie."Już na podsumowanie.Jeżeli w takim razie mamy dostęp do Kronik Akaszy,to czy możemy przyśpieszyć proces bo jeżeli w danej grupie trzech-czterech osób w pracy,domu,rodzinie znajdzie się kilka osób myślących podobnie,które będą miały"posprzątane", czy to o wiele szybciej prowadzi do wyregulowania energii,nie tylko tej,pomiędzy tymi osobami, ale całej "sieci"?Chodzi mi o całościowe"podniesienie"nas wszystkich ku górze." ((Prowadzącemu jak się domyślam chodzi o ogólny wzrost świadomości, który, moim zdaniem, już następuje bo coraz więcej ludzi myśli i interesuje się tego typu wiedzą, i jak wiemy z dawnych materiałów ten rodzaj wiedzy łączy z nowoczesną nauką pan Marek Taran. Również Sławicki wspominał o rodzącej się nowej rasie ludzi.To jednak nie dla wszystkich jest takie proste i oczywiste. Część wierzących nie dopuszcza myśli,że ich życie jest skutkiem poprzednich żyć i właśnie teraz powinni pracować nad tym żeby przyszłe wcielenia były łatwiejsze,a o "posprzątaniu" teraźniejszego życia nawet nie chcą słyszeć. Wszyscy narzekają na trudne życie, ale żyją z przekonaniem,że nic nie można zmienić.Ale posłuchajmy odpowiedzi pani Danuty.)) Oczywiście,że tak. Każdy jeden aspekt. Np. jeżeli jesteśmy w jednym pokoju i jeśli jedna osoba się ruszy, to zmienia się energia w całym pokoju, i tak naprawdę to jest to o czym mówisz w tym domu, tylko jeżeli dwie osoby z twojej rodziny będą chciały pracować i zmieniać się energetycznie to one będą się zmieniały. Ale jeżeli usiądą i stwierdzą,że "starych drzew się nie przesadza", to niczego nie zmienią. Dlaczego więc ludzie się rozchodzą? Dlaczego zmieniają partnerów i żony? "Bo nie mają ochoty pracować?" Dokładnie. Ta przestrzeń energetyczna pomiędzy nimi jest zbyt duża i tacy ludzie żyją na całkowicie innych poziomach. Ty chcesz siedzieć na fotelu, a ona chce wyjść za drzwi i koniec. Różnica jest taka,że ty masz prawo zostać bo ciebie nikt nie ruszy, a ona ma prawo wyjść bo jej nikt nie zatrzyma, to jest nasza wolna wola. ((Porównanie świata i naszych w nim zachowań do jednego pokoju,moim zdaniem,ułatwia zrozumienie tematu.Komu się nie chce.lub nie potrafi nic ze sobą zrobić zostaje na takim poziomie jaki ma i nie "wychodzi z pokoju".Prawdopodobnie w kolejnym życiu ten poziom też się nie zmieni i otrzymujemy podobną wersję kolejnego życia, w której znowu nic nie zmienimy i tak będziemy trwać i trwać.A dusza będzie musiała stwarzać kolejne świadomości, które będą lgnęły do świata materii jak muchy do lepu, a sama dusza będzie musiała odraczać swój powrót do Źródła. Ale ludzie pracujący nad sobą w końcu to miejsce opuszczą bo sami tego chcą. W zasadzie to już koniec tej ciekawej i trudnej do opisania rozmowy rozmowy.Jeszcze na samym końcu jest informacja o warsztatach pani Danuty i jest podany sposób kontaktowania się dla wszystkich chętnych.Znalazłem w tej rozmowie to czego się spodziewałem.Nie odpowiadamy śmiercią za spowodowaną śmierć innej osoby.Dostajemy za to ciężkie wcielenie w którym jesteśmy na przegranej pozycji i cierpimy np.w nieudanych związkach jako ofiary, bo prawo karmy zawsze będzie chciało zrównoważyć poziom energetyczny,który sami naruszyliśmy i najczęściej wyrównujemy to własnym cierpieniem,bardzo często w niesprawnym ciele, obciążonym jeszcze dodatkowymi dolegliwościami.Wiedziałem o tym wcześniej z mistycznych wyjaśnień Listkiewicza i z badań dr Newtona,ale słuchając tej rozmowy byłem zaskoczony ilością błahostek i drobiazgów na które w zasadzie nie zwracamy żadnej uwagi,a są bardzo ważne.)) Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

21 lutego o 08:44

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie .Słuchając tej rozmowy Danuty z prowadzącym program stwierdziłem,że tak naprawdę nic nie wiemy o prawach rządzących życiem. Tych niby drobnostek mających wpływ na powstanie przyczyn jest od groma, a nawet więcej, i naprawdę brak nam podstawowej wiedzy w tym zakresie.Wszyscy jesteśmy uczeni,że to Bóg daje nam życia, ale czy zastanawiamy się dlaczego w naszym odczuciu robi to tak niesprawiedliwie? Jedni rzeczywiście tworzą udane, zgodne związki i nie ma znaczenia czy są sakramentalne, czy nie bo często bywa tak,że pary bez ślubu kościelnego tworzą trwalsze i szczęśliwsze związki jak te tzw. sakramentalne. Tą nierówność próbowała wyjaśnić Dana i tłumaczyła to zaburzeniem energetycznym, które w dalekiej przeszłości sami wywołaliśmy i się ciągnie za nami jak ogon, i wpływa na nasz los. My oczywiście nie musimy w to wierzyć i uznać, że dzięki interwencji Boga w nasze życie musimy się całe dorosłe życie męczyć z przysłowiowym "katem"Za co? No cuż,"niezbadane są boskie wyroki", tak to przynajmniej uzasadniają księża i dodają,że nikt nie powinien szukać przyczyny trudnych żyć bo daje je nam sam Bóg. Ale popatrzmy na to bez pryzmatu religijnego,bo jeśli nie będziemy szukać przyczyn, to niczego nie zrozumiemy i niczego nie zmienimy. Zaburzenie energii będzie stale nam towarzyszyło i dalsze wcielenia będą do siebie podobne. Zaczynam się już na poważnie zastanawiać czy to Bóg przejawia się nam w Prawie Przyczyny i Skutku. A może to jakaś inna podległa Bogu siła?Jezus mówi;"Pogódź się rychło z przeciwnikiem swoim, póki jesteś z nim w drodze, aby cię nie podał sędziemu, a sędzia słudze i abyś nie został wtrącony do więzienia. Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni grosz." (Mt. 5, 25-26) Rozumiem,że drogą jest nasze życie,sędzią jest Bóg, który nas oddaje swojemu słudze,który nas wtrąci do więzienia za nasze długi. Zaczynam myśleć,że tym sługą jest energia nazywana przez nas Szatanem i to ta energia przejawia się nam w Prawie Przyczyny i Skutku, a więzieniem jest świat w którym teraz żyjemy.To miejsce płaczu i zgrzytania zębami z przypowieści o zapraszanych gościach. Np.Moja znajoma z dawnych lat żyje z mężem alkoholikiem. Nie bardzo wierzy w reinkarnację,ale wierzy w religię. Nie ma pojęcia za co dostała tak ciężkie życie pełne strachu i trosk.Mąż pije i z byle powodu robi awantury."Mam go zostawić po tylu latach?On przecież całe życie pracował i jak go zostawię to co z nim będzie?" Czyli nie ma odwagi niczego zmienić i żyje w przeświadczeniu,że tak już musi być.Od życia już nie oczekuje przyjemności i nawet nie szuka, bo co będzie jak mąż coś zauważy? Kolejna awantura.Mamy,więc dokładnie taką sytuację o jakiej mówiła Danuta,że nie wystarcza nam odwagi żeby coś zmienić i żyjemy z przeświadczeniem,że tak musi być. Ale może właśnie ten alkoholik powinien stracić tę rodzinę żeby w końcu zdać sobie sprawę z sytuacji do jakiej doprowadził swoim zachowaniem?Wszyscy powiemy,że przecież jesteśmy dobrymi ludźmi. Jesteśmy uczciwi, więc powinniśmy być szczęśliwi. Ale czy tak było naprawdę w każdym wcieleniu? Z jakiejś przyczyny jednak Prawo Przyczyny i Skutku te życia nam ułożyło, bo nie istnieją skutki bez przyczyn. "Niezbadane są boskie wyroki"?Ostatnio jest głośna sprawa trzy latka,który walczy o życie w szpitalu. Ojciec rżucał tym dzieckiem o ściany i podłogę. Myślimy,że to kolejny kandydat do nieba bo wierzy w religię, może się wyspowiada więziennemu kapelanowi i dostanie rozgrzeszenie? Dzięki Bogu to tak nie działa. Wszyscy zapisujemy swoje życia na poziomie kwantowym Akaszy i z tego jest nam w czasie śmierci wyświetlany ten słynny film z życia.Myślę,że ten wyrodny ojciec szybko wróci i Prawo Przyczyny i Skutku postawi go w odwrotnej sytuacji żeby odczuł swoje zachowanie.Wtedy on będzie tym dzieckiem, które nie dostanie miłości. Dlatego dostajemy trudne wcielenia w których podświadomie czujemy,że to nam się należy i nie wystarczy nam odwagi żeby zawalczyć o swoje życie.Powiemy,że to okrutne? Może i tak, ale najlepiej i najszybciej uczymy się na własnych błędach.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

22 lutego o 08:49

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Aktualne sytuacje pokazują nam jacy ludzie są naprawdę i dlaczego większość otrzymuje trudne wcielenia. Mam sąsiada, który pijaństwem i ciągłymi awanturami doprowadził żonę do utraty zdrowia i w konsekwencji do śmierci. Zanim kobieta zmarła on już przyprowadzał kochanki i na miesiąc przed jej śmiercią już uciekł z domu porzucając ją i troje dzieci. Teraz mieszka w piwnicy i cieszy się emeryturą i od jednej znajomej osoby wiem,że "Teraz dopiero wiem że żyję" Facet za nic nie płaci i mieszka za darmo, a swoją żonę wpędził w długi, które jego dzieci spłacały po śmierci matki. Mam więc pytanie. Czy to Bóg dał im tak "urozmaicone" życia pełne awantur i łez?Jeśli wierzymy,że to Bóg organizuje dla nas wersje materialnych wcieleń, to tak należy przyjąć. Sprawiedliwe? Moim zdaniem na pewno nie i musi istneć jakaś tego przyczyna. Sąsiad pewnie dożyje w tej piwnicy starości i będzie się cieszył,że nie musi wydawać pieniędzy na utrzymanie rodziny. Ale czy Prawo Przyczyny i Skutku o tym zapomni? Na to bym nie liczył bo skoro facet sam wytworzył sytuację/przyczynę to w końcu będzie się musiał spotkać ze skutkiem, ale jeśli to nie nastąpi w tym życiu to kiedy? Na pewno zmierzy się z tym w kolejnym wcieleniu bo nic się nie dzieje bez przyczyny i przypadkiem.Wszyscy jesteśmy połączeni siecią karmiczną.Badacze różnie nazywają reinkarację, jedni porównują to zjawisko do szkoły gdzie mamy przerobić "materiał z życia" i zdobyć jak najwyższe wykształcenie, natomiast inni, do teatru do którego przychodzimy odegrać konkretne role jakie zaplanowało dla nas Prawo Przyczyny i Skutku. Z różnych relacji można się domyślać,że mojemu sąsiadowi przypadnie rola w ciele niechcianego dziecka,może nawet jego żony z obecnego wcielenia, lub któregoś z obecnie porzuconych dzieci. Wtedy będzie tęsknił za miłością, której teraz nie potrafił nikomu dać.Możliwe też,że urodzi się oszpecony jakąś chorobą, lub od samego początku kolejnego życia będzie siedział na wózku inwalidzkim i w ten sposób straci możliwość kolejnej ucieczki od rodziny.Mówi o tym Biblia. "Jak postępowałeś, tak postąpię z tobą. Odpłata za twoje postępki spadnie na twoją głowę." (Księga Abdiasza 1, 15) W tych wersetach jest mowa o działaniu prawa karmy według którego każdy sam odpowiada za swoje czyny. Prawo Karmy to nieodłączny element reinkarnacji. To idealnie sprawiedliwe,bezuczuciowe prawo, które zwraca nam to co sami daliśmy, i nie na darmo potocznie się mówi,że karma wraca.Jeśli chcemy być zgodni z religią i stworzoną przez teologów Tradycją to możemy oczywiście uznać,że to Bóg jednym daje szczęście, a innym bez żadnej przyczyny daje łzy i cierpienie. Ale dlaczego? Z materiałów jakie zbieram wynika,że to my sami w obecnych życiach kształtujemy swoje następne wcielenia tworząc taką ilość przyczyn,że nawet nie jesteśmy wstanie sobie tego wyobrazić.Myślimy,że jak chodzimy każdej niedzieli do kościółka to jesteśmy w porządku i proces reinkarnacji nas nie dotyczy? A co z resztą naszych zachowań, z życiem codziennym,kontaktami z otoczeniem? Czy zawsze umiemy opanować agresywne reakcje i myśli?Zawsze niesiemy innym pomoc i dajemy tylko miłość? Gdyby tak było to nie ciągnęły by się za nami zaburzenia energetyczne i wszyscy mielibyśmy życia bez trosk i kłopotów, a wszyscy wiemy,że tak nie jest. Ja już zebrałem tyle wiedzy,że wiem dlaczego jedni dostają życie bez trosk i w dobrym zdrowiu, a inni wprost przeciwnie. Wiem też,że tak długo jak będziemy się zwracać w stronę materialnego świata, to tak długo pozostaniemy w tej strefie płaczu i zgrzytania zębami. Sami trzymamy te dusze na uwięzi materialnego poziomu i wygląda na to,że trzyma nas tu Prawo Przyczyny i Skutku, czyli energia rządząca materialnym światem i słuchając naszej urażonej dumy nie umiemy nikomu niczego wybaczyć co powoduje narastanie kolejnych długów do odpracowania. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

23 lutego o 08:49

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Z przykładów z życia wziętych wynika,że produkujemy więcej karmy jak jesteśmy wstanie spłacić, i to głównie negatywnej karmy. A co w przypadku jeśli osoba, którą krzywdzimy odejdzie wcześniej z tego świata? Kiedy "dawca" karmy odda dług?Logika wskazuje,że w kolejnym wcieleniu, jednak w religii chrześcijan to nie istnieje,więc Bóg daje nam ciężkie życia bez przyczyny.Wierzymy, czy nie wierzymy to przyczyną naszych nierównych żyć jest nasze własne zachowanie. Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz. Mt 5,20-26 ((Moim zdaniem wzmianka o piekle ognistym nie jest słowami Jezusa bo za jego życia ognistego piekła jeszcze nie wymyślono.Ofiarowanie darów jest potrzebne tylko kapłanom i nikomu więcej,więc z czasem i to dorzucono do słów Jezusa. Natomiast cała reszta mówi o pogodzeniu się ze wszystkimi co do których żywimy urazę, i chodzi o niewywoływanie energii o których mówiła Danuta Lenarczyk.Rozumiem,że drogą o której wspomina Jezus jest nasze życie,sędzią jest Bóg, który nas oddaje swojemu słudze,który nas wtrąci do więzienia za nasze długi. Zaczynam myśleć,że tym sługą jest energia nazywana przez nas Szatanem i to ta energia przejawia się nam w Prawie Przyczyny i Skutku, a więzieniem jest świat w którym teraz żyjemy.To miejsce płaczu i zgrzytania zębami z przypowieści o zapraszanych gościach.Materiał filmowy, którym chciałem uzupełnić wiedzę przekazaną przez Danutę Lenarczyk już został usunięty.Pozostały jedynie moje opisy,więc kożystajmy z tego co mamy.)) Dr Andrzej Kaczorowski - REINKARNACJA Czy reinkarnacja istnieje i czym jest? Dr Kaczorowski odpowiada za przykład podając cykliczność pór roku, ale nam nie o takie przykłady chodzi bo przecież każdy wie, że po zimie następuje wiosenne odrodzenie się uśpionej przyrody.Tylko dlaczego tak mało z nas wierzy, że i nasza Świadomość wróci na poziom materialny żeby naprawić błędy przeszłości odradzając się w nowym ciele? Ale już doktor mówi, że coraz więcej ludzi zaczyna się tym fenomenem interesować i zadawać pytania o sens życia i jaką drogą iść w tym życiu. Mnie osobiście to cieszy bo takie zjawisko jak szukanie sensu życia oznacza wyraźne zainteresowanie sferą duchową, a tym samym wzrost poziomu wibracji świadomości, i dyskusje na ten temat uważam za potrzebne chociaż część ludzi boi się na ten temat rozmawiać.Podobnie określa to doktor Kaczorowski który mówi o niewidzialnej sferze duchowości. Siedlisko duszy umiejscawia w czakrze serca, czyli całkowicie inaczej jak ja to rozumiem.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

24 lutego o 08:32

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie. Możliwe,że energia,którą nazywamy duszą jest skoncentrowana w czakrze serca,ale ja umieściłem tę energię w pustych przestrzeniach atomów bo nigdy nie zajmowałem się przepływem energii w naszych ciałach, a ze słów Sławickiego wynikało,że dusza nie jest jedyną energią,która sprawia,że nasze ciała żyją.Mamy jeszcze ciało astralne w którym rodzą się uczucia i mentalne gdzie powstają myśli. Z wielu relacji doświadczania śmierci klinicznej wiadomo,że ludzie mają wspaniałe przeżycia przy braku jakiejkolwiek aktywności mózgu,więc wyłączyłem mózg z procesu myślenia i stwierdziłem,że jest biologicznym komputerem za pomocą którego dusza steruje ciałem. Już doktor zaczyna opowiadać o temacie, który mnie interesuje, mówi o reinkarnacji człowieka.Zaczyna od momentu narodzin dziecka, które rodzi się z "czystą kartą pamięci", z czystym EGO które jest naszym umysłem.Jeśli pamiętamy film Grzegorza Sławickiego "Czy śmierć jest końcem czy początkiem - Grzegorz Sławicki - 27.11.2015" to Grzegorz w tym filmie również mówi o czystej pamięci w chwili przyjścia na świat.Zapisujemy ją dopiero naszym życiem. Ciało materialne powstaje z "materiału" jaki dostarczą rodzice i doktor mówi wyraźnie, że to nie ciało materialne inkarnuje o czym chyba już wszyscy wiemy.Nie inkarnuje też nasz świadomy umysł którym posługujemy się na co dzień. Inkarnuje tylko dusza, która w moim przeświadczeniu jest twórcą myśli i stanowi nieśmiertelną świadomość.Doktor przytacza pogląd,że nie wszyscy wierzą w reinkarnację i za przykład podaje bardzo częste niezrozumienie tego fenomenu w którym ludzie sądzą, że inkarnuje stale to samo ciało, które umiera, obraca się w proch i zmartwychwstaje. Powinniśmy wiedzieć, że nigdy nie inkarnuje śmiertelne ciało i aktualny umysł, którym się posługujemy na bierząco, tylko świadomość która jest duszą wciela się zawsze w nowe ciało. Moim zdaniem takie pojmowanie reinkarnacji wzięło się z błędnego rozumienia tekstów biblijnych i błędnej ich interpretacji przez teologów.Według słów Jezusa, które wiele razy cytowałem materia zawsze powraca do źródła materii, a żywa dusza przebywa zawsze w Królestwie Bożym, tylko w różnych jego "obszarach".Co pewien czas wychodzi ze świata wewnętrznego- wysokich wibracji i schodzi do świata zewnętrznego- niskich wibracji świadomości gdzie zostaje ograniczona i uwięziona w grobie materialnego ciała, więc ze strony poziomów astralnych jest traktowana jako umarła. Ale po śmierci tego ciała zostanie uwolniona z grobu ciała i wstanie do życia.I jedynie tak rozumiem sens zmartwychwstania bo nie będzie żadnego sklejania atomów które wiatr rozniósł już po całym świecie.One zawsze wracają do środowiska. Wracajmy jednak do filmu bo pada w nim ciekawe pytanie. Po jakim czasie dusza wraca do świata materialnego i wciela się w nowe ciało? Doktor Kaczorowski sądzi, że można mówić o okresie około 25-30 lat i w tym czasie dusza jest zazwyczaj oczyszczana. Z czego? Z wszystkiego czego świadomość doświadczyła i co zmagazynowała, w tym między innymi, zostanie oczyszczona wierzeń. Powinna powrócić bez wspomnień poprzedniego wcielenia, co jednak nie zawsze się udaje jeśli nie potrafiła stłumić swoich uczuć, lub jej odejście z tego poziomu było traumatyczne. O takim oczyszczaniu pamięci mówił też Grzegorz Sławicki w swoim cyklu filmowym.Jednak z innych relacji wiadomo,że taki termin nie dotyczy wszystkich i niektórzy wracają nie do końca oczyszczeni co jest przyczyną fobii, lęków i traumy. I tu doktor wspomina,że po okresie 30 lat już nie powinno się takich dusz przywoływać bo bardzo prawdopodobnym jest,że żyją już w nowych ciałach.A dusze które nie przeżyły swojego wcielenia w całości i odeszły wskutek tragicznych okoliczności mogą inkarnować wcześniej, i jak wiemy z podawanych przeze mnie przykładów jest to możliwe.Dzieci które odeszły w tragicznych okolicznościach mogą wrócić już po około roku.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

25 lutego o 08:54

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Kto decyduje o powrocie? Z badań dr Helen Wambach, dr Newtona, Roberta Monroe i filmów Lisy Wiliams wynika, że to dusza sama podejmuje taką decyzję na podstawie niewygaszonych uczuć. A co powie dr Kaczorowski? W zasadzie to samo. Potwierdza nawet to co kiedyś czytałem w badaniach dr Wambach,że niektóre dusze, które zbyt długo odpoczywają, spowalniają swój rozwój i trzeba je naganiać jak leniwych uczni do nauki. Doktor mówi, że takie leniwe dusze można porównać do leniwych ludzi, którzy na luzie chcą przeżyć wcielenie. Moim zdaniem trzeba rozróżnić co jest lekkim podejściem do życia, a co pasożytowaniem na innych.Czym innym jest lekkie traktowanie życia i nieprzejmowanie się problemami, a zupełnie czym innym jest bezuczuciowe wykorzystywanie innych, bo taka dusza nie żyje własnym życiem i nie zbiera własnych doświadczeń, wywołuje jedynie niepotrzebne energie poczucia krzywdy u wykorzystywanych. A to źle bo taka pasożytująca dusza nie wnosi niczego do swojego bagażu doświadczeń i taki rodzaj życia nie podnosi wibracji jej świadomości, a powstają przecież w tym czasie zobowiązania karmiczne, które wcześniej lub puźniej będzie musiała spłacać. Dr Kaczorowski mówi,że młode dusze nie chcą się inkarnować, a z relacji Roberta Monroe wiemy,że one jeszcze pamiętają skąd przyszły i może dlatego niechętnie obniżają swoje wibracje do poziomu materialnego świata? Ale to tylko moje przypuszczenie, a nasz gość zaczyna teraz porównywać nasze życia do nauki w szkole.Według doktora wcielamy się w cyklach po 7 etapów, a w każdym po 7 wcieleń co daje łącznie 49 wcieleń i w zasadzie to powinno wystarczyć do nauczenia się bycia człowiekiem. Ale czy wystarcza? Chyba nie bo doktor mówi,że natura przewidziała nasze lenistwo i dopuszcza powtarzanie "roku szkolnego" i dopuszcza do około stu wcieleń. Podobnie jak uczeń w szkole przechodzi przez siedmioletnią szkołę w okresie czternastu lat bo powtarza każdą klasę. Mam nadzieję,że rozumiemy,że to są tylko rozważania teoretyczne.Ale czy my jesteśmy tak zdolnymi uczniami że wystarczy nam nawet około setki wcieleń? Mam co do tego wątpliwości bo w każdym wcieleniu produkujemy więcej karmy niż jesteśmy wstanie spłacić,a z badań dr Newtona wynikało,że jeden pacjent potrzebował około 400 wcieleń na zwalczenie w sobie chorobliwej zazdrości.Natomiast Robert Monroe wspominał o uzależnieniu od życia materialnego i tego co nam oferuje. Wspominał nawet o tysiącach wcieleń. Dusza chce się uwolnić z tego świata, ale nie chce tego EGO,czyli umysł jaki dusza stwarza dla każdego kolejnego wcielenia i najchętniej sytuację w jakiej znajduje się dusza porównał bym to do alkoholika lub narkomana który wie,że źle robi, ale nie umie przestać i stale powraca do nałogu.Jezus nie wspominał ani słowem o ilości wcieleń, ale z jego nauk wyciągam wniosek, że przestrzegał przed skutkami naszych zachowań. Zalecał całkowite odcięcie się od materialnego świata i z udostępnianych przykładów wynika,że nie potrafimy tego zrobić, i nie chodzi tylko o uczucie miłości do najbliższych lub ukochanych miejsc i sytuacji.Nie zapominajmy o uczuciu zemsty,złości i nienawiści jakie również są naszym udziałem. Pamiętamy inkwizytora doświadczającego w ciele młodej Niemki i list kobiety z Kanady?Dusze tych osób nie nauczyły się bycia człowiekiem i wątpię żeby te wcielenia były ich pierwszymi, tzn z pierwszej hipotetycznej setki. Prawdopodobnie ten proces jest o wiele dłuższy jak sądzi doktor i te dusze znajdują się w środkowych etapach.Będą jeszcze wymagały wiele wcieleń żeby pojąć czym jest Najwyższa Miłość.Zanim nasze dusze będą na tyle doskonałe żeby dojść do poziomu Stwórcy nasi opiekunowie i przewodnicy jeszcze się napracują żebyśmy "wyszli na ludzi"bo nie jesteśmy aniołkami,a raczej zachowujemy się jak diabły wcielone.Dr Newton mówił o ratowaniu zdegenerowanych dusz, które polega na dzieleniu ich energii i łączeniu jednej uzyskanej cząstki z większymi częściami dobrej energii.A Bruce Moen opowiadał o obszarach energetycznych, które są przeznaczone dla dusz wybitnie złych, które zbudowały je swoim egoizmem i sadystycznymi skłonnościami.To obszary narkomanów,degeneratów, gwałcicieli,złodziei. morderców, alkoholików,sadystów itd,itp.,którzy czerpali zadowolenie z dręczenia innych i robili to mniej lub więcej świadomie.Czyli to kolejna lekcja dla wszystkich którzy nie nauczyli się jeszcze bycia człowiekiem. To obszary energetyczne gdzie panuje zimno uczuciowe i rzadko pojawia się światło które się oddala jeśli się do niego będziemy chcieli zbliżyć.Kiedyś w książce napisanej przez P.M.H.Atwater był opis,że dusza która tam trafi doświadczy swoich zachowań z pozycji ofiary i musi udowodnić,że może żyć dalej na poziomie ludzkim i dopiero po zrozumieniu swojego postępowania przyciągnie ją jaśniejszy obszar energetyczny z którego dopiero może inkarnować w kolejne wcielenia. Zresztą gdyby połączyć wiedzę Moena,Newtona i pani Atwater to się okazuje,że wszyscy mówią o tym samym, tylko każdy innymi słowami. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

25 lutego o 14:18

Wysłano

Zdaje się że jak tak dalej pójdzie z tym wszystkim co się dzieje na świecie ,to wszyscy sie przekonamy jak jest ... 🙂 człowiek człowiekowi zadaje tylko Cierpienie i to w trzecim tysiącleciu ❤ spokojnego dnia Andrzeju ❤

25 lutego o 15:35

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Niestety Aniu tacy ludzie są naprawdę. Ale za to w religii są wszyscy zbawieni. Wzajemnie spokojnego popołudnia

25 lutego o 16:36

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
A nie chciałaś mi wierzyć jak pisałem,że miejscem płaczu i zgrzytania zębami z przypowieści o zapraszanych gościach jest materialny świat gdzie żyjemy teraz. Religijne piekło Aniu jest sztucznym tworem wymyślonym żeby trzymać ludzi w strachu bo od zastraszonych łatwiej wyłudzić pieniądze

26 lutego o 09:16

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Gdyby połączyć wiedzę Listkiewicza,Sławickiego, Moena,Newtona, pani Atwater i dr Kaczorowskiego to się okazuje,że nasza droga nie jest ograniczona do wymyślonego czyśćca, nieba lub piekła,ale jest o wiele bardziej skomplikowana. Dr Kaczorowski wspomina o duszach pokutujących, bez wnikania w temat i o duszach nieświadomych śmierci swojego ciała.Pisałem o tym kilka razy,że jest to możliwe np. w przypadkach nagłej śmierci w czasie stanu śpiączki, wypadków,katastrof, chorób psychicznych lub w czasie snu itp. Ale przyczyn pozostania na poziomie materialnym może być znacznie więcej, i też to opisywałem przez szereg odcinków, więc już nie będę drążył tematu.Warto jedynie wspomnieć, że dlatego nawet w Kościele Katolickim modlimy się "Od nagłej śmierci uchroń nas Panie", chociaż niewielu wie dlaczego. A chodzi o to,że dusze które nie zauważą śmierci ciała i nie połączą się ze Światłem poziomu astralnego są pozbawione życiodajnej energii,więc żeby żyć muszą ją czerpać z żywych organizmów.Dopuszczają się więc swego rodzaju"wampiryzmu energetycznego",kradnąc żyjącym życiodajną energię.Potrafią nawet zawładnąć myślami swoich ofiar co w przypadku ludzi nazywamy opętaniem. W razie ich odkrycia są przez księży zawsze interpretowane jako diabły, które księża egzorcyści starają się umieścić w nieistniejącym piekle.A żeby było jeszcze śmieszniej to ci sami księża przestrzegają przed wchodzeniem w Światło twierdząc, że to Lucyfer udający Boga.Ale mi nie chodzi o dusze pozostające w strefie przyziemnej, tylko o te, które wchodzą w świat wewnętrzny Królestwa i stamtąd wracają do świata zewnętrznego. I tu doktor mówi to samo co dr prof.Helen Wambach w której pracy badani porównywali konieczność wcielenia z przykrym obowiązkiem umycia brudnej podłogi, którą w końcu trzeba umyć, lub odbycia niechcianej służby wojskowej. Dusze nie palą się do powrotu i część robi to niechętnie bo przecież wiedzą,że materialne życie nie jest łatwe i nie zawsze jest czymś przyjemnym. A jak do reinkarnacji ma się prawo karmy? Doktor odpowiada,że to chodzi o prawo przyczyny i skutku. I z tej wypowiedzi rozumiem,że najczęsciej dotyczy to dusz leniwych którym się nie chce uczyć.One przychodzą z pewnego poziomu i na taki sam wracają nie rozwijając swojej duchowości,czyli mamy to o czym mówiła Danuta Lenarczyk,a zatem jeśli ktoś nie chce "wyjść ze swojego pokoju" ten z niego nie wyjdzie i nic się w kolejnych wcieleniach nie zmieni.Zupełnie inaczej wygląda droga duszy która się rozwija i chce tego, szuka sensu życia i szybko pnie się w górę.Pamiętamy jak Grzegorz Sławicki również ten rodzaj dusz omawiał osobno? Być może to właśnie im wystarcza owe sto wcieleń.Ale znając nasze zamiłowanie do robienia innym świństw i zdolność do rozdmuchiwania własnego EGO to wątpię,że takim ludziom wystarczy około sto wcieleń. W końcu ten świat się kręci od setek tysięcy lat i z historii ludzkości wynika,że się nie zmieniamy i niczego nie umiemy zmienić. Pracowite dusze którym się chce uczyć inaczej przechodzą przez proces nauki, a "cwaniaki" swoim lenistwem wyraźnie wydłużają cały proces, i niestety do leniwych dusz, które nie szukają rozwoju duchowego zaliczyłbym ślepo wierzących w dogmatyczne religie. Prowadząca program pyta czy można odkryć kim byliśmy w poprzednim wcieleniu? Z wielu regresji z którymi się zapoznałem wiem,że to możliwe i nie tylko można odkryć ostatnie, ale i wiele innych. A co powie doktor?Odpowiedź jest jak zwykle skomplikowana. Doktor mówi, że osoby z ograniczoną wyobraźnią z trudem wchodzą w trans.Ale nasze wcześniejsze wcielenia są utrwalone w podświadomości. Doktor mówi,że nasze kolejne wcielenia niewiele się zmieniają, i ktoś np. przez szereg wcieleń może odgrywać rolę niedorajdy, łobuza, lub kata, tak długo aż nie zacznie się zastanawiać nad swoim życiem i w końcu zechce je zmienić.Czyli mamy potwierdzenie tego o czym mówiła Danuta. Nasze kolejne wcielenia niewiele się zmieniają bo nie wiemy jak można to zmienić i że wogóle możemy na nie wpływać.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

27 lutego o 08:54

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Prowadząca rozmowę zadaje pytanie. " Czy zachowanie z jednego wcielenia skutkuje na wiele wcieleń w których poprawiamy to jedno aż do osiągnięcia zrozumienia?" Moim zdaniem każdy powinien przynajmniej mieć świadomość istnienia Prawa Przyczyny i Skutku, które nie jest związane z żadną religią i wierzeniami, ale doskonale pokazuje nasze błędy i pokazuje co powinniśmy zmienić w naszym postępowaniu.Również doktor mówi,że reinkarnacja polega na zrozumieniu życia.Możliwe,że doktor pod określeniem zrozumienia życia ma na myśli to samo co Monroe mówił o nauce miłości i określał jako naukę pływania kiedy nawet uczeń nie ma pojęcia o istnieniu wody.Ja bym to jednak połączył z umiejętnością wyboru tylko dobra i świadomym nie szkodzeniu innym bo w przeciwnym przypadku przestrzeganie Dekalogu traci sens. Doktor mówi, że nasze nieudane wcielenia będą trwały tak długo aż postanowimy w końcu uporządkować rzeczywistości w których funkcjonujemy i siebie.Doktor mówi,że nie spadamy nigdy w hierarchii niżej jak byliśmy,ale też nie powinniśmy wierzyć w nasze książęce i królewskie wcielenia bo najprawdopodobniej mieliśmy takie samo lub podobne wcielenie do obecnego. A ja zapoznając się z różnymi historiami tych książąt i królów również nie znalazłem.Ale muszę przyznać, że ten wątek jakoby każdy chciał być hrabią. księciem itp. jest dość popularny wśród wyśmiewających reinkarnację. Z badań wynika,że żyliśmy jako umierający z głodu niewolnicy, ginący na wojnach żołnierze, służący, mieszczanie,kupcy, lekarze, gospodynie domowe, przedstawiciele drobnej szlachty i średniowieczni pańszczyźniani chłopi karczujący las pod uprawne pola. I jeden rycerz pochodzący z klasy średniej, oraz jedna kobieta która odkryła swoje wcielenie z początku ludzkości jako mieszkanka jaskini.Doktor porównuje proces wcieleń do nauki w szkole gdzie repetujący uczeń musi opanować materiał, którego nie nauczył się w poprzednim roku szkolnym. I na tej samej zasadzie działa proces nauki w życiu.Ktoś kto był niepiśmiennym chłopem idzie właśnie "po tej linii rozwoju" Jeśli zachce zmienić swój los to w kolejnym wcieleniu może skończyć studia i zostać np. inżynierem rolnictwa i w ten sposób podnieść swój poziom i według doktora właśnie takimi kryteriami kieruje się proces kształcenia.Zawsze idziemy do przodu, nie cofając się do tyłu. Możemy jedynie zatrzymać się w miejscu kiedy nie opanujemy "zadanego materiału". Nie damy sobie rady w jednym życiu to dostaniemy takie same lub podobne problemy do rozwiązania w kolejnym.Taki właśnie pogląd napotkałem kiedyś w relacji śmierci klinicznej Sandry Rogers. Wielokrotnie gwałcona, po poronieniach, wyrzucona przez matkę z domu nie potrafiła sprostać problemom i podczas próby saobójczej napotkała Światło które dało jej dwie możliwości. Albo zostać w świecie astralnym i w kolejnym wcieleniu przerabiać te same problemy, albo dostanie poradę w jaki sposób ma sobie radzić z resztą życia jakie jej pozostało, i kolejne wcielenie będzie inne. Pamiętam,że wybrała powrót w to wcielenie,które chciała samowolnie zakończyć.Doktor twierdzi,że pogląd o karach i nagrodach w cyklu reinkarnacji jest fałszem i niezrozumieniem funkcjonowania życia, i jak zwykle porównuje to do ucznia w szkole. Nawet jeśli uczeń w szkole dostanie złą ocenę to powinien zrozumieć,że ona nie jest karą, tylko negatywną oceną jego pracy i powinna być motywacją do bardziej wytężonej pracy.Nie powinniśmy być źli na nauczyciela bo negatywna ocena oznacza,że to my nie opanowaliśmy materiału a jeśli dostaniemy piątkę to powinniśmy czuć,że nauczyciel docenił nasz wysiłek i za to powinniśmy dziękować tylko sobie, a nie nauczycielowi który tylko ocenia naszą pracę. Czy minione wcielenia mają naprawdę wpływ na to jak żyjemy obecnie? Doktor znowu porównuje wszystko do ucznia który niezasłużenie prześlizgnął się do wyższych klas i nie opanował materiału klas niższych. Znajdzie się więc w materiale którego nie rozumie, więc domyślam się, że na pewno nie pójdzie wyżej bo nie da sobie rady z materiałem którego nie zaliczył. A ja przypomniałem sobie przypowieść o zapraszanych gościach na wesele gdzie zdziwiony obecnością nieprzygotowanego gościa/ucznia król każe go po prostu wyrzucić do świata zewnętrznego, czyli do dalszych etapów nauki.Doktor mówi,że najlepiej balansować na poziomie średnim, ale myślę że w takim przypadku stale będziemy tkwili na tym samym poziomie i niewiele zmienimy.Ale doktor mówi,że wolniejszym tempem dalej zajdziemy, a ci którzy od razu przybierają szybkie tempo szybko się"wypalają" Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

Wysłano

❤ . Nie chciałabym aby ta wojna trwała ,to okropne ,wszyscy żyją jakby nic się nie stałoa wciąż płacze ... 🙁

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Ja też nie chcę wojny i jestem przeciwny zabijaniu. Niestety prawie nikt nie ma pojęcia o istnieniu Prawa Przyczyny i Skutku i nie wie,że dostanie to co daje. Powiem Ci jeszcze że gdyby ludzie znali zasady treinkarnacji to nikt nigdy by nikogo nie atakował i armie byłyby niepotrzebne.

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Wydaje mi się że odcinki na Grupie Andrzeja długo się wklejają i dostaję komunikat.Grupowicze nie będą widzieć tej sekcji, jeśli będzie pusta. Utworzenie wydarzenia może Ci pomóc dotrzeć do większego grona członków grupy.Ty widzisz te odcinki?

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz