piątek, 29 lipca 2022

ЦВЕТОЧНЫЙ УЗОР без отрыва нити!!! ВЯЗАНИЕ КРЮЧКОМ :) SUPER EASY Beautif...



https://youtu.be/WvGEYA8hM10

 https://www.rodzice.pl/twarozek-i-kefir-dla-niemowlaka/

The Crown Prince of Saudi Arabia (full documentary) | FRONTLINE

 

,,Kilku absolwentów prestiżowej uczelni, którzy zrobili błyskotliwą karierę, odwiedziło swojego starego profesora. Oczywiście, w oczekiwaniu na kawę, rozpoczęła się dyskusja o pracy.
Młodzi ludzie narzekali na problemy życiowe i piętrzące się trudności.
Profesor przyniósł kawę w dzbanku oraz tacę, na której stały przeróżne filiżanki i kubki – porcelanowe, szklane, fajansowe, plastikowe, kryształowe. Zwyczajne i bardzo drogie, wyszukane, wyszczerbione i takie, które na pewno kosztowały fortunę.
Kiedy goście wybrali sobie filiżankę, profesor powiedział:
- Jak pewnie zauważyliście, wszystkie drogie i piękne filiżanki zostały przez was zagospodarowane. Nikt z was nie wybrał zwykłego taniego kubka. Życzenie posiadania jedynie tego, co najlepsze jest źródłem wszystkich waszych problemów. Powinniście zrozumieć, że naczynie samo w sobie nie czyni kawy lepszej. Niekiedy jest ono po prostu droższe, a niekiedy nawet ukrywa to, co z niego pijemy. Przecież mieliście ochotę na kawę – nie na filiżankę. Jednak świadomie wybraliście najznakomitsze filiżanki. A potem jeszcze zerkaliście ukradkiem kto wziął jaką. Kochani, życie – to kawa.
A praca, pieniądze, stanowisko, status – to filiżanki.
To są jedynie naczynia, w których przechowujecie życie. Posiadane naczynie nie określa i nie zmienia jakości samego życia.
Czasami koncentrując się na filiżance, przestajemy rozkoszować się smakiem kawy. Pijcie z przyjemnością swoją kawę, doceńcie jej smak! Najbardziej szczęśliwi ludzie nie posiadają wszystkiego co najlepsze. Oni jedynie wydobywają wszystko, co najlepsze, z tego, co posiadają."

wtorek, 26 lipca 2022

 

 
"Tajemnice Watykanu: Rękopis, który potwierdza, że ​​ludzie mają nadprzyrodzone moce.′′
Ludzie mają niezwykłe moce, a jedynym problemem jest to, że niewielu wie i potrafi aktywować te moce lub korzystać z darów natury.
W całym Wszechświecie istnieje matryca energetyczna, która łączy wszystko, co istnieje.
Ta matryca jest obecna w naszych ciałach oraz w naszych umysłach i duszach.
To Boska Matryca.
W 1944 roku Max Planck, ojciec fizyki kwantowej udowodnił, że cały Wszechświat
i istnienie czy rzeczywistość to tylko energia, a wszystko wokół nas jest iluzją.
Bez wątpienia Max Planck udowodnił istnienie Boskiej Matrycy, czyli Czystej Energii.
Badacz Gregg Braden, który ponad 20 lat badał Matriks odkrył, że żyjemy we Wszechświecie Wibracyjnym, gdzie wszystko wibruje i wszystko jest połączone tymi wibracjami.
Ta matryca nie została odkryta, ponieważ nie jest to matryca materialna, ale matryca w całości wykonana ze strun, które wibrują z różnymi częstotliwościami.
Braden odkrył, że nasze myśli i uczucia mają swoje własne wibracje.
Miłość ma najwyższą
i najczystszą wibrację ze wszystkich i ta wibracja może uleczyć każdą chorobę.
Modyfikacja DNA.
Niektóre eksperymenty naukowe wykazały, że nasze DNA zmienia się w zależności od generowanych przez nas wibracji. Nienawiść, chciwość
i inne negatywne uczucia powodują uszkodzenia DNA i choroby.
Mamy moc uzdrawiania lub krzywdzenia.
Co więcej, poprzez te wibracje emitowane przez człowieka rzeczywistość może ulec zmianie.
Zależy to od tego, jak myślimy lub postrzegamy rzeczy wokół nas.
Oczywiście wymaga
to określonych technik medytacyjnych i modlitewnych.
Jezus o tym mówił,
ale nie dał nam dokładnych instrukcji, jak zmienić naszą rzeczywistość tak,
jak chcemy.
Sekrety ukryte w Watykanie.
Kościół katolicki zakazał tej wiedzy przez setki lat, ale w 1946 roku w jaskiniach Qumran rolnik odkrył dziesiątki zwojów, w tym Księgę Izajasza, która uczy nas modlitw i rytuałów, aby zmienić naszą rzeczywistość.
Księga Izajasza, która jest tekstem napisanym ponad 2000 lat temu, opisuje to, co teorie kwantowe odkryły zaledwie 100 lat temu i że istnieje wiele rzeczywistości
i wiele światów, które można stworzyć dzięki skoncentrowanym intencjom.
To bardzo ważna książka dla ludzkości, ponieważ ludzkość śpi i jest na łasce różnych sił duchowych, które manipulują nami, abyśmy robili, co chcą.
W Księdze Izajasza jest modlitwa, która pozwoli nam się obudzić i uwolnić z kajdan ignorancji, które narzuciły nam rządy i kościoły.
Braden mówi, że musimy zacząć
modlić się tą modlitwą i zgodzić się na tworzenie własnej rzeczywistości.
Według Bradena kluczem do odblokowania mocy tej modlitwy jest już poczucie, że przyszłość, którą
sobie wyobrażamy, jest realna.
Zgodnie z Kodeksem Izajasza, zamiast prosić, aby coś się wydarzyło, właściwą rzeczą jest podziękowanie za to,
o co prosiłeś, bycie pozytywnym – nawet jeśli w twoich oczach wydaje się to wręcz nierealne – ponieważ wtedy dostrajasz się do częstotliwość tej rzeczywistości.
Kasia Przybylek

niedziela, 24 lipca 2022

 

Andrzej

Witam serdecznie.Prof. Stawowska, zainteresowawszy się tym zjawiskiem, postanowiła zbadać je na własną rękę i w latach 1986-89 przeprowadziła w Katowicach serię eksperymentów z udziałem wyselekcjonowanej grupy ochotników. W przeciwieństwie do Stevensona i Haraldssona, którzy zbierali i weryfikowali przypadki świadomych wspomnień u "reinkarnacyjnych dzieci", polska uczona (wzorem amerykańskiej psycholog prof. Helen Wambach) wykorzystywała w badaniach hipnozę regresyjną. Polegało to na wprowadzaniu uczestników eksperymentu w płytki trans i "cofaniu" ich do okresu przed narodzinami. "Badania prowadziłam na niewidomych od urodzenia lub z kilkuletnią utratą wzroku, zakładając hipotetycznie, że o ile istnieje reinkarnacja, w cofaniu świadomości do poprzednich wcieleń nastąpi percepcja wzrokowa" - dodawała. Mówiąc prościej, jeżeli ktoś niewidomy od urodzenia mówił w transie o doznaniach wzrokowych, to, zdaniem Stawowskiej, były to najprawdopodobniej wspomnienia pochodzące z wcześniejszej inkarnacji, do których nie ma się dostępu w normalnym stanie świadomości. ((Moim zdaniem założenie całkowicie słuszne.Niewidomy który nigdy nie widział tego świata nie może wiedzieć jak on wygląda.A ludzie cofnięci do poprzednich wcieleń widzą świat w jakim żyli i potrafią opisać jak wyglądało ich otoczenie przed wiekami.)) " reinkarnacja część 4 https://youtu.be/9T-mjCSaxGg " Zdaje się, że w tym odcinku mamy dalszą część z seansu mężczyzny z XII w.bo badana osoba opowiada o posłaniu z liści i mchu.Skromne ognisko nad którym wisi garnek w którym jego żona gotuje posiłek może oznaczać,że być może jeszcze nie wymyślono kuchennych piecy, a na pewno nie było ich w chatach najuboższej warstwy społecznej.Żonę opisuje jako wysoką kobietę z długimi ciemnymi włosami,ubraną w ciemną wełnianą spódnicę i jasną wełnianą chustę.Jak widać strój kobiety nie powala swoją wykwintnością.Zresztą w pierwszej części on był ubrany tylko w długą koszulinę przepasaną w pasie sznurkiem.Mężczyzna zaczyna opisywać swoją drogę po śmierci ciała. Płynie szybko przez tunel i trochę się boi, bo sam nie wie co się dzieje. Nie jest pewien czy żyje, czy umarł.I w tym względzie nic się nie zmieniło bo z relacji jasno wynika, że ludzie zadają sobie właśnie takie pytanie. Czy ja umarłem/am? To oznacza,że dla nas niewiele się zmienia i jesteśmy tylko zaskoczeni zmianą postrzegania otoczenia. Badany mężczyzna widzi punkcik światła i nasz bohater płynie w jego kierunku.W tym miejscu wierzący chrześcijanin spotyka światło, które interpretuje jako Jezusa. Ale w tej relacji punkcik światła zamienił się w dużą kulę świetlistą i strach znikł całkowicie.Widzi jakieś opary mgielne które mają kształt ludzi i słyszy głos który mówi, że już tu zostanie. Prof Stawowska nie pyta do kogo należy ten głos, ale domyślam się, że albo mężczyzna rozmawia ze swoim przewodnikiem, albo z członkiem Rady Starszych bo padają standardowe pytania takie jakie spotykamy w zasadzie w każdej relacji. Czy byłeś dobrym człowiekiem? Czy pomagałeś innym? Czy żyłeś dla innych? Odpowiedź mężczyzny jest przecząca. Głos stwierdza, że to niedobrze bo celem naszych wcieleń jest pomaganie innym,czyli z drugiej strony niezmiennie obowiązują inne wartości jakimi my się najczęściej kierujemy. Mężczyzna sam mówi,że nie był dobrym człowiekiem, ale nie ma w tej relacji mowy o jakichkolwiek karach i potępieniu. Może dlatego,że jest XII w i w tym czasie wieści nie rozchodziły się tak szybko jak dzisiaj i piekło jeszcze nie do wszystkich dotarło,zwłaszcza w głębokie puszcze i knieje.Ale jest mowa o ponownym wcieleniu.Widać, że u tego mężczyzny nie wszystko musiało iść gładko bo na kolejne wcielenie czekał kilka ładnych wieków. Może przechodził jakiś proces uzdrawiania energii co znamy z pracy dr Newtona?A może my po prostu nie wiemy o innych wcieleniach?Moim zdaniem nic nie sprawdza się z wersji Kościoła.Tak naprawdę to poza kilkoma relacjami pisanymi pod wpływem religii katolickiej to nigdy i nigdzie nie spotkałem się z pytaniami o wyznawaną religię i wiarę relacjonującej swoje przeżycia osoby.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

30 czerwca o 08:42

Andrzej

Witam serdecznie.W relacjach nie pisanych na potrzeby Kocioła najczęściej padają pytania czy byliśmy dobrzy dla innych, czy pomagaliśmy innym i co z siebie daliśmy bezinteresownie i poza relacjami chrześcijan nigdzie nie spotkałem się z pytaniem kto jaką religię wyznawał i czy przestrzegał religijnych przykazań.To mi sugeruje wyraźnie, że one nie mają żadnego znaczenia.Nie jest ważne w jaką odmianę religii wierzymy i czy w ogóle wierzymy, bo ważne jest tylko to jacy my jesteśmy w wiecznym procesie życia.Religie są przemijającym zjawiskiem, powstają i przemijają.Tyle ich już było i każda uważała siebie za tą jedyną prawdziwą i objawioną.Czy dziś mają jakiekolwiek znaczenie religie Germanów,Słowian,Skandynawów,Indian,Egipcjan,Persów, itd,itp? Ważne,a nawet najważniejsze jest bycie dobrym uczciwym człowiekiem i to w zasadzie wystarczy żebyśmy nie musieli się wstydzić za minione wcielenie.Przechodzimy do dalszej części artykułu o badaniach prof.Stawowskiej.)) Eksperymenty z niewidomymi nastręczały sporo trudności.Wielu z nich nie dało się bowiem wprowadzić w trans,inni zaś szybko się z niego budzili.Trafiały się jednak szczególnie ciekawe przypadki, do których zaliczali się pacjenci w książkach Stawowskiej występujący pod pseudonimami "Ptasznik" i "Szlachcic". Pan Stefan stracił wzrok nagle i z niewiadomych przyczyn, zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego. Prof. Stawowska, podejrzewając,że mogły odpowiadać za to zaburzenia na tle emocjonalnym lub traumatyczne wspomnienia,wprowadziła go w hipnozę i przeniosła do poprzedniego wcielenia. - Czuję zimno na twarzy,smak krwi w ustach.I krew na głowie. Ciężko mi, zimno, trzęsę się coraz bardziej. (…) Podjeżdżają budy. Ładują wszystkich z łapanki do bud.Mnie zostawiają leżącego - relacjonował mężczyzna, dodając,że ostatnie sceny obserwował już z perspektywy "ducha",stojąc obok swojego martwego ciała. ((Czyli "normalnie". Ciało zostało nieodwracalnie uszkodzone i energia która je ożywiała oddzieliła się od niego i obserwuje co się dalej dzieje.)) Pan Stefan twierdził, że opisane zdarzenia rozegrały się w 1944 r. we Lwowie, gdzie mieszkał w poprzednim życiu. Umarł po uderzeniu w głowę, jakie kolbą pistoletu zadał mu gestapowiec. Sprawiło ono również, że na kilka chwil przed zgonem mężczyzna oślepł. Zarówno to, jak i późniejsze "karmiczne obciążenia" mogły, zdaniem Stawowskiej, mieć związek z nagłą utratą wzroku w jego nowym wcieleniu. Cofnięty głębiej w minione inkarnacje pan Stefan zobaczył bowiem siebie jako wodza plemienia południowoamerykańskich Indian. Na pytanie Stawowskiej, jak brzmiało jego imię, odpowiedział: - "Ptasznik". Bo łapię ptaki i wydłubuję im oczy… (("Jak postępowałeś, tak postąpię z tobą. Odpłata za twoje postępki spadnie na twoją głowę." (Księga Abdiasza 1, 15) Prawda jak ten biblijny werset pasuje do tej sytuacji? Ja za coś też dostałem słaby wzrok,ale inni dostali niepełnosprawność i najwyrażniej jest to skutek przyczyn jakie sami wywołaliśmy.Z relacji wynika jasno,że to nie Bóg daje nam życia w niesprawnych ciałach,ale rodzimy się w skutkach przyczyn jakie sami wywołaliśmy.)) Drugi ze wspomnianych pacjentów, 28-letni, niewidomy od urodzenia mężczyzna opisywał ze szczegółami życie w dawnej Polsce. Najpierw zobaczył siebie w ciele żyjącego w połowie XVII w. szlachcica Krzysztofa Chałubińskiego, a podczas kolejnych sesji hipnotycznych przenosił się do inkarnacji z późniejszych stuleci. W jego przypadku najciekawsze było to, że w normalnym stanie świadomości ,czyli w teraźniejszym życiu, był człowiekiem o ograniczonych horyzontach i ubogim języku, jednak w transie porozumiewał się staropolszczyzną pełną anachronizmów. Te i inne przypadki hipnotycznych wędrówek do poprzednich wcieleń prof. Stawowska opisała w swoich książkach poświęconych wędrówce dusz, do których należały "Reinkarnacja - nieskończoność istnienia" (2001) oraz "Z otchłani zapomnienia, życia i śmierci" (2003).Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

1 lipca o 08:42

Andrzej

Witam serdecznie.Jak widać z podawanych przykładów przypadki inkarnacji nie ograniczają się tylko do rejonów świata gdzie wierzy się w reinkarnację.Są obecne wszędzie bez względu na to w co się wierzy w danych środowiskach.Nieśmiertelne życie funkcjonuje na całej planecie i nie wybiera tylko rejonów gdzie wierzy się w wędrówkę dusz. Dzieci, które pamiętają,że już kiedyś były dorosłe przychodzą na ten świat we wszystkich środowiskach,również tych,które z powodów religijnych nie uznają ponownego wcielenia. Jednak czy te dzieci przestaną się rodzić bo nie chcemy uwierzyć,że kiedyś dusza ożywiała inne ciało?A może druga strona chce nam uświadomić istnienie tego fenomenu wiecznego życia?Historie dziwne i tajemnicze.Relacje najczęściej opowiadają o małym dziecku,które ma w pamięci przebłyski poprzedniego życia,i które po wejściu w dorosłość straci tę pamięć.Dlaczego jednak ma te przebłyski?Możliwe,że poprzednia świadomość nie została do końca wyczyszczona. A może to jest działanie drugiej strony żeby nam przypomnieć,że Boskie Prawo nadal działa?A może doświadczenie z narodzeniem się takiego dziecka jest potrzebne najbliżej rodzinie i znajomym?Trudno to stwierdzić,ale na pewno jakiś powód zachowania tej pamięci istnieje. W religii katolickiej,która opiera się na wymyślonej wersji z jednym życiem po którym przebywamy przez wieczność w niebie,lub w gorszej wersji w piekle jest to niewytłumaczalne.Jednak księża podejmują nieudolne próby tłumaczenia i według nich jest to wpływ złego demona,który opętuje małe dzieci żeby je odciągnąć od Boga.To jednak w jakiej wierze zostanie wychowany taki maluch nie zależy od niego samego, bo religii nauczy go rodzina i otoczenie w jakim będzie żył. W efekcie może się okazać,że taki maluch będzie należał do najbardziej wiernych z wiernych.Dlaczego księża tak reagują to chyba już wszyscy wiemy.Żeby ukryć Boskie Prawo wiecznego życia,które jest sprzeczne z obowiązującą religią.W religii mamy tylko jedno życie i wszyscy już jesteśmy zbawieni,a tu nagle ktoś zbawiony wraca z wiecznego nieba i psuje całą pieczołowicie tworzoną religię. Jezus wziął na siebie nasze grzechy i tym samym zbawił cały świat?Problem w tym,że Jezus nie potwierdza takiej wersji,a nawet zaprzecza temu o czym naucza religia,bo Jego słowa o odprowadzeniu do Boga Ojca są kierowane tylko do uczni,a nie całego świata. Ogólne nauki Jezusa mają całkowicie inny sens i według Jezusa nie powinniśmy przywiązywać się materialnego świata. «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa,a wstecz się ogląda,nie nadaje się do królestwa Bożego»”(Łk 9,57-62, Mt 8,19-22). „Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łk 16, 13)!!!! Te słowa Jezusa świadczą o tym że mamy się odciąć od tego świata,bo jeśli tego nie zrobimy,to dusza będzie musiała wrócić do świata materialnego gdzie zostawiła najcenniejsze uczucia.Jezus namawia wszystkich do odcięcia się od materialnego świata i pozbycia się pożądań, co ma zapobiec powrotowi duszy i chyba część najbardziej światłych księży o tym wie, tylko machina religijna tkwi w swoich sprzecznościach ustalonych przed wiekami i nadal wierni są namawiani do publicznych modlitw,które negował Jezus i np.sakramentu spowiedzi.Pozostaje jedynie zapytać Po co?Przecież księża sami nauczają,że Jezus oczyścił nas wszystkich z grzechów. Czyżby już śmierć Jezusa nie wystarczała?Podobnie mamy prosić Boga żeby po naszej śmierci zechciał nas przyjąć do nieba, więc znowu mamy to samo pytanie. Czyżby już odkupienie przez Jezusa nie działało? Oczywiście,że nie działa, bo Jezus nie zbawił całego świata i nie zatrzymał Boskiego Prawa.Życie jest wiecznym procesem i nie zatrzyma tego żadna religia wymyślona na maleńkim pyłku ogromnego Wszechświata. Dusze nadal odchodzą z materialnych ciał i nadal do nich wracają.A domniemany demon przypominający nam o wiecznym cyklu życia tak naprawdę robi dobrą robotę, bo przypomina nam o istnieniu Prawa Boga. Przypomnę cykl kolejnych badań przedstawionych przez dr Helen Wambach.Są podobne do badań dr Newtona, chociaż nie są tak szczegółowe. Z badań H.Wambach wyłania się wiedza,która zupełnie nie przystaje do naszych przeciętnych przekonań. Nie tylko potwierdzają one istnienie reinkarnacji, ale też dają pojęcie o pewnych regułach, jakie w tym procesie występują. Tym ciekawsze, że wśród badanych były osoby wątpiące w możliwość reinkarnacji, a udział w seansie traktowały jako eksperyment, który, jak sądziły niektóre z nich, się nie powiedzie. Także przekonania religijne osób badanych były bardzo różne, badani byli wyznawcami różnych religii i nie brakowało także ateistów. A jednak mimo różnic w wypowiedziach sporo elementów było podobnych, czasem wręcz jednakowych.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

2 lipca o 08:48

 

8 czerwca o 08:37

Andrzej

Witam serdecznie.To, że teoria reinkarnacji funkcjonuje w filozofii Wschodu wcale nie oznacza, że tu znajdujemy jej źródło.Źródłem jest niezmienna mistyczna gnoza, odwieczna wiedza przekazywana przez mistyków od zarania ludzkości.Wschodnie religie jedynie są bliższe prawdzie jak chrześcijaństwo, które samo siebie nazywa prawdą w której,jak twierdzą księża, reinkarnacja nigdy nie istniała i nie istnieje, a wszystkie ujawniane przypadki tłumaczy się wpływem złego Szatana. Księża tak to tłumaczą idąc po prostu na łatwiznę. Wiara w istnienie reinkarnacji obejmowała cały świat łącznie z pierwszymi chrześcijanami. Zlikwidował ją dopiero cesarz Justynian w czasie Soboru w Konstantynopolu w 553 r. W religiach Wschodu ta wiara istnieje bo nie miały swojego "Justyniana" który by zlikwidował tę wiarę dla swojej żony. I jak wynika z historii Kościoła tę wiarę krwawo likwidowała Święta Inkwizycja, która mordowała wszystkich chrześcijan, którzy kultywowali nauki Jezusa.Choć Kościół potępia wiarę w wędrówkę dusz i uważa ją za element importowany z filozofii Wschodu, według badań opinii publicznej jedna-trzecia Polaków uznaje, że reinkarnacja istnieje. Krok w stronę zrozumienia jej tajemnicy zrobiła przed laty psycholog prof. Lidia Stawowska (1924-2004), która zajęła się badaniami nad ludźmi ze wspomnieniami z poprzedniego życia. W środowisku akademickim prof Stawowska znana była głównie dzięki publikacjom z zakresu psychologii osobowości i sportu. W toku swojej kariery naukowej szefowała Wydziałowi Psychologii na dawnej WSP w Opolu,a następnie przez 16 lat kierowała Zakładem Psychologii na AWF w Katowicach. Miała też drugi, nieakceptowany przez wielu kolegów po fachu obszar zainteresowań badawczych.Była to parapsychologia, a dokładnie badania nad zjawiskiem pamięci reinkarnacyjnej.Czy nosimy w pamięci wspomnienia z poprzednich wcieleń? Odpowiedzi na to pytanie poszukiwała prof.Lidia Stawowska, która za pomocą hipnozy regresyjnej przenosiła ludzi do wcześniejszych inkarnacji.Badania na tym polu doprowadziły ją do wniosku,że śmierć nie istnieje,a świadomość krąży między kolejnymi wcieleniami… reinkarnacja część 3 https://youtu.be/7d0llRIdetE " Posłuchajmy wykładu prof.Lidii Stawowskiej.Dodatkowa uwaga.Przeciwnicy reinkarnacji zawsze twierdzą, że ktoś kto wierzy w reinkarnację zawsze był kimś znacznym, ale to tylko naiwne życzenia.Przeglądając relacje jakie są dostępne mogę z ręką na sercu powiedzieć,że nie spotkałem się z takim przypadkiem.Jesteśmy i byliśmy zwykłymi ludźmi z niskich warstw społecznych i zazwyczaj giniemy na skutek chorób lub w inny tragiczny sposób.Na początek relacja mężczyzny który w czasie seansu regresji przeniósł się w poprzednie wcielenie.Jest XIIw.Mężczyzna relacjonuje,że płynie przez ciemność i nic nie widzi.Prof.Stawowska cofa jego świadomość o 50 lat i pacjent zaczyna opisywać życie wieśniaka, który karczuje las.Opisuje chaty w lesie kryte chrustem. Siebie widzi jako wysokiego z długimi blond włosami. Jest ubrany w koszulę przepasaną w pasie sznurkiem, i to w zasadzie jest jego całe ubranie.Skórę z niedźwiedzia zostawił pod jakimś drzewem bo jest mu za gorąco przy ścinaniu drzew.Karczują las żeby uzyskać ziemię na pola.Czyli nie jest to życie nikogo znacznego,ale taka jest większość wyników uzyskanych w seansach regresji.Zagadka ludzi pamiętających wydarzenia z poprzednich wcieleń nurtuje psychologów i parapsychologów od dekad. Z badań na tym polu zasłynęli m.in. dr Ian P. Stevenson (1918-2007) oraz dr Erlendur Haraldsson (ur. 1931),którzy zgromadzili w swoich archiwach dziesiątki historii o ludziach (głównie dzieciach) dysponujących wspomnieniami osób, które już nie żyły.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

Wysłano

nie klikaj w link , tylko skopiuj i wbij go sobie w osogna kare ,czyli w nowym oknie 🙂

28 czerwca o 10:44

Andrzej

Boże kochany co to jest? Wiadomo Aniu,że Izraelici przerobili mity Sumerów na stworzenie świata i pierwszych ludzi.Stworzono z tych mitów Księgę Rodzaju i przez wieki dopisywano do tych tekstów różne literackie śmieci mające wpoić czytelnikowi wiarę w jednego Boga i ślepe posłuszeństwo.Np historię z Lotem, który po pijanemu zapładniał córki, ale Bogu to nie przeszkadzało bo Lot był posłuszny.Ale zabił nieposłusznego Onana,który nie chciał zapłodnić swojej szwagierki. Mamy też beznadziejną historię z Abrahamem,który na rozkaz Boga ma zabić swojego syna,żeby udowodnić Bogu,że w niego wierzy. Takich wymyślonych bredni jest cała masa w Biblii i one nie mają żadnej wartości Ale ewangelie też po 553 przerabiano dopisując do nich potrzebne kary i dopasowano je do jednego życia. Wpaja się ludziom przekonanie,że do zbawienia doprowadzi ich Kościół,więc Chrystus już nie jest potrzebny. Z jednej strony księża twierdzą,że Jezus swoją śmiercią zbawił cały świat, z z drugiej strony nakazują się modlić do Marii żeby się wstawiła za nami u swojego syna, więc zbawił czy nie? Jezus często mówił o Ojcu.Gdzie w religii ten Ojciec się podział skoro dla was teraz Jezus jest Bogiem? To oznacza,że w religii nie wierzycie w Ojca bo zastąpiliście Go Marią i Jezusem Ale jak dobrze poszukać w ewangeliach to Jezus zaprzecza naukom Kościoła, a ja nie potrzebuję takiego pośrednika żeby wierzyć wOjca i nauki Jezusa.jezus zakazywał publicznych modłów, a wy robicie wprost przeciwnie i to was przwiąże do materialnego świata.Ostatnie odcinki pokazują wyraźnie,że nie istnieje wieczne niebo z którego już nigdy nie wrócimy. Niestety wracamy tu gdzie mamy płacz i zgrzytanie zębami, i nie jest to piekło jak chcą księża, tylko nasz materialny świat do którego Jezus starał się nas zniechęcić.Wybór jednak należy do nas i tylko od nas zależy w którą stronę skierujemy duszę. Miłego dnia

28 czerwca o 13:52

 

Andrzej

Witam serdecznie.Potrafimy przenieść do następnego wcielenia nie tylko znajomość i łatwość nauki nieznanego języka, ale też zamiłowania do hobby i różne talenty. Według księży jest to zawsze wpływ złego Szatana.Nie mylą się aż tak bardzo bo wszyscy żyjemy w strefie wpływów tej energii, ale to nie jest zły Szatan,tylko siła,która z pomocą Prawa Przyczyny i Skutku uczciwie, zgodnie z wolą Boga, oddaje nam w kolejnych wcieleniach to co sami daliśmy. Czy mam jakikolwiek powód żeby wierzyć księżom? Prywatnie nie stronię od wykładów w ich wykonaniu,ale moim zdaniem są na żenującym poziomie. W ich interpretacjach wszystko czego nie potrafią wytłumaczyć i ma związek z reinkarnacją pochodzi od złych duchów. Fakt pamiętania przez dzieci jest efektem działania złego demona. itp,itd.Nawet nie cytuję takch księży bo nie warto, a ja nie mam zamiaru zwalczać religii bo chodzi mi o zrozumienie jak to wszystko działa.Proponuję ciekawą historię z naszego kraju w którym reinkarnację często się wyśmiewa. Z listów pisanych przez ludzi do Fundacji Nautilius.)) W Indiach, gdzie jeździłem dosyć regularnie przez ostatnie 20 lat takie historie sa na porządku dziennym. Dzieci opowiadają je do 7 roku życia, ale nikt tego nie traktuje jako bajki, dlatego zachęcone zainteresowaniem opowiadają dużo więcej. W tradycji chrześcijańskiej macha się na to ręką, lekceważy i wyśmiewa, dlatego dzieci zamykają się i przestają o tym mówić rodzicom, choć często rozmawiają między sobą.W połowie lat 70' pewien radomski fotograf zaproponował mi współpracę, więc postanowiłem urządzić ciemnię i laboratorium na strychu. Trzeba było tam przy okazji posprzątać. Mój zmarły w 1966 r. dziadek był sędzią i na strychu była wielka biblioteka dzieł prawniczych zarówno po rosyjsku, jak i po polsku, z którą nie wiedziałem co zrobić, a żaden antykwariat się nią nie interesował. Nie miałem więc innego wyjścia jak je spalić, bo skupy makulatury też nie chciały tego rodzaju, na ogół oprawionych w skórę książek. Ułożyłem wielki stos w ogrodzie, polałem naftą i stałem tam z grabiami przewracając kartki, aby się lepiej paliły. Przyglądał się temu mój syn, który wtedy miał ok.4 lata.W pewnym momencie, gdy zaczęły się przewracać kartki dzieła po rosyjsku, powiedział:"Znam tę książkę...i tamtą też, i tamtą...Znam je wszystkie, czytałem je ciągle, gdy byłem duży." "Tak?-zapytałem - A kiedy to było?" "Bardzo dawno- odrzekł -byłem wtedy taki duży jak ty". "A o czym one są, pamiętasz?-zapytałem. "O różnych rzeczach-odpowiedział Igor-o tym czego nie wolno robić,o tym co ktoś dostanie jak robi brzydkie rzeczy i jak robi coś,czego się nie powinno robić,bo dobrzy ludzie tego nie robią." "Ale te książki są napisane inaczej niż my rozmawiamy, w innym języku"-powiedziałem. Spojrzał na mnie dziwnie i wykrztusił:"Ja gawarił pa ruski". Poczułem mrówki na grzbiecie.W tym momencie żona wyszła z domu, aby nas zawołać na obiad i koncentracja Igora prysła. Próbowaliśmy potem kilka razy nawiązywać do jego wspomnień, ale bezskutecznie.Twierdził jedynie, że zna te książki i że je czytał.Postanowiłem więc zrobić inny eksperyment.Pewnego dnia poszliśmy na spacer i zaprowadziłem go do sądu. Gdy znaleźliśmy się wewnątrz, powiedział: "To nie jest dobre miejsce". "Dlaczego?"-zapytałem. "Nie wiem, ale nie lubię tego miejsca. Byłem tu wiele razy i nie chcę tu przychodzić".Próbowałem z niego coś wyciągnąć, ale nie chciał mówić.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę i ciekawych przemyśleń.

26 czerwca o 08:37

Andrzej

Witam serdecznie.Igor do 6 roku życia był bardzo małomówny, podobnie jak mój dziadek, który w domu odzywał się rzadko, krótkimi zdaniami. Do tej pory jest bardzo szczupły jak on i posiada wiele dolegliwości, na które cierpiał dziadek, gdy wrócił w maju 1945 roku ze zsyłki na Ural. Jest niesamowicie sprawiedliwy, prawy i wprost do przesady przestrzega wszelkich przepisów i praw. Je bardzo mało oraz ma bardzo wiele innych cech, które miał dziadek, m.in. wielki talent malarski i architektoniczny oraz wprost obsesyjną pracowitość. Urodził się w 1973 roku, w 7 lat po jego śmierci. Pozdrawiam serdecznie, Piotr ((Z relacji jakie poznałem wynika, że większość dzieci, która w początkowym okresie życia pamięta poprzednie wcielenie po urodzeniu rozgląda się uważnie jakby zdziwiona sytuacją w jakiej się znalazła. Bardzo często zaczynają mówić w późniejszym wieku,niż inne dzieci. Ale jak już się odezwią to dostajemy szoku i nie chcemy wierzyć w to co słyszymy,zwłaszcza jeśli to słyszymy przeczy naszej religii.Ale takie maluchy o religiach jeszcze nie mają zielonego pojęcia i dopiero je nauczymy w co i jak mają wierzyć.Dzieci często też zachowują cechy charakteru z poprzednich wcieleń. W końcu mamy do czynienia ciągle z tą samą duszą, tylko w różnych ciałach.Ciekawe? Moim zdaniem bardzo i chwała panu Piotrowi,że zdobył się na opisanie tej sytuacji bo jak sam przyznał w innych kulturowo krajach takie przypadki są na porządku dziennym. Ale jak pokazuje samo życie fenomen wiecznego życia duszy nie ogranicza się jedynie do obszarów, które uznają reinkarnację.U nas takie przypadki mogą być i są prawdopodobnie skrzętnie ukrywane ze strachu przed reakcją otoczenia i księdza proboszcza. I to jest przyczyna która sprawia, że w naszym kręgu kulturowo religijnym o takich przypadkach prawie się nie słyszy. A jak już ktoś się zorientuje,że dziecko mówi coś dziwnego to uznajemy to za dziecięcą fantazję albo jakies bajki. Niestety nadal reprezentujemy poziom średniowiecza gdzie diabeł chował się za każdym drzewem. W takich przypadkach trzeba się zastanowić co z tymi wiecznościami, które w swoim pośmiertnym pakiecie oferuje nam Kościół Katolicki?Dziadek jako komunistyczny sędzia na pewno był członkiem przewodniej partii i jako taki nie chodził do kościoła. Wiem coś na ten temat bo i mnie zmuszano do zapisania się do przewodniej siły narodu.Nie wiadomo nawet czy dziadek wierzył w Boga. Ale mniejsza z tym. Dziadek sędzia według Kościoła powinien doświadczyć wieczności piekła, ewentalnie czyśćca. A w ostateczności nieba chociaż ono nie było przewidziane dla komunistów. Jednak z tej sytuacji wynika, że nic takiego się nie stało. Po kilku latach dusza sędziego wcieliła się w ciało dziecka,które w materialnym świecie jest jego wnukiem. Czy my wierzymy w fenomen wiecznego życia duszy i fenomen wiecznej wędrówki to tak w zasadzie nie ma znaczenia.To jest podobnie jak z wiarą w Boga. Wierzymy w niego czy nie wierzymy, to nie sprawia, że dla wierzących Bóg istnieje, a przestaje istnieć dla niewierzących.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę i ciekawych przemyśleń.

27 czerwca o 08:39

Andrzej

Witam serdecznie.((Poznajmy kolejny przypadek z archiwum Fundacji Nautilius osoby,która nie wierzy w reinkarnację i traktuje to zjawisko jako bajki wschodnich sekt.)) "Analizując historie pamięci reinkarnacyjnej z poprzedniego życia warto wspomnieć o przypadku, o którym opowiedział nam mieszkaniec Szczecina. Od dziecka pamiętał on moment rozstrzelania podczas Powstania Warszawskiego w 1944. Ten dramat powracał bardzo często w jego snach, ale także… po prostu wszystko pamiętał, jakby to było wczoraj. Najciekawsze jest to, że na piersiach ma blizny po pociskach. ((Takie ślady miała również moja żona, która obsesyjnie zawsze się bała,że zabraknie nam jedzenia. Kiedyś mnie to dziwiło,bo nie pochodziła z biednej rodziny.)) Urodził się już z tymi śladami i rodzina nie była w stanie tego w żaden sposób wytłumaczyć do momentu, kiedy jako trzylatek oznajmił im, że kiedyś został "zabity przez Niemców". Razem z innymi ludźmi został ustawiony pod ścianą i rozstrzelany podczas walki o Warszawę. W ostatnim czasie mieliśmy okazję wysłuchać historii człowieka, który mieszka w Stanach Zjednoczonych, choć jest emigrantem. Jego opowieść jest poruszająca, gdyż był to człowiek typu "ja to w ogóle nie wierzę w takie rzeczy jak te wschodnie bujdy", gdyż tak często nazywana jest doktryna o wędrówce dusz. ((Tę historię opowiada człowiek niewierzący w reinkarnację.)) Oto fragment jego relacji: "Mam 58 lat, mieszkam od 15 lat w Chicago, gdzie przeprowadziłem się z całą rodziną, czyli żoną i dwiema córkami. Historia, którą chcę wam opowiedzieć, zaczęła się już w moim dzieciństwie. Jako dziecko panicznie bałem się żołnierzy, broni i w ogóle strzałów. Miałem także sny, gdzie widziałem ludzi, którzy padali razem ze mną na ziemię na skutek strzałów z karabinu maszynowego. Opowiadałem o tym rodzicom, a oni dawali mi środki uspokajające przed snem. Ale te sny wracały i wracały, aż doszło do tego, że bałem się zasypiać. Z czasem to się trochę uspokoiło, ale w nocy krzyczałem często, że oni nas pozabijają. Jak opowiadali mi moi rodzice, było to naprawdę przerażające. Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz, o której muszę powiedzieć. Otóż na piersiach mam dziwne białe ślady, rodzaj takich białych blizn, które miałem już od urodzenia. Wyglądają tak, jak ślady po kulach, które wbijały się w moją klatkę piersiową. Ciągną się one od lewego dołu lekko w górę, jest ich sześć. Po wyjeździe za ocean sny powróciły z wielką intensywnością. Nie byłem w stanie oglądać także filmów wojennych, bo cały zaczynałem się trząść. Moja żona miała znajomą, której mąż był lekarzem. Byli to hindusi. Któregoś razu żona opowiedziała im moją historię, a ten lekarz zainteresował się tym i zaproponował mi przypomnienie sobie w hipnozie tego, co mnie tak przeraża. Początkowo nie chciałem się zgodzić, ale po pewnym czasie pomyślałem, że spróbuję. W hipnozę wszedłem bardzo szybko. Zobaczyłem domy całe w czarnej sadzy, miałem na imię Władysław i razem z grupą ludzi byłem prowadzony na podwórko. Tam był wykopany rów, przed którym nas postawili żołnierze. Wszystko było tak wyraźne, że nie sposób nawet tego opisać. Pamiętam, że ktoś krzyknął: Boże, oni chcą nas naprawdę pozabijać! To był krzyk po polsku, bo to była warszawska Wola. Nawet pamiętam z tej hipnozy nazwę ulicy, przy której zostaliśmy zabici. Wtedy zaczął terkotać karabin maszynowy, a ja poczułem jedno uderzenie w pierś, po czym nagle zapadła ciemność. Potem zobaczyłem światło!". ((Tak pamięta i relacjonuje osoba,która nie wierzy w fenomen reinkarnacji.)) Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

28 czerwca o 08:37

Andrzej