niedziela, 24 lipca 2022

 

Andrzej

Witam serdecznie.Prof. Stawowska, zainteresowawszy się tym zjawiskiem, postanowiła zbadać je na własną rękę i w latach 1986-89 przeprowadziła w Katowicach serię eksperymentów z udziałem wyselekcjonowanej grupy ochotników. W przeciwieństwie do Stevensona i Haraldssona, którzy zbierali i weryfikowali przypadki świadomych wspomnień u "reinkarnacyjnych dzieci", polska uczona (wzorem amerykańskiej psycholog prof. Helen Wambach) wykorzystywała w badaniach hipnozę regresyjną. Polegało to na wprowadzaniu uczestników eksperymentu w płytki trans i "cofaniu" ich do okresu przed narodzinami. "Badania prowadziłam na niewidomych od urodzenia lub z kilkuletnią utratą wzroku, zakładając hipotetycznie, że o ile istnieje reinkarnacja, w cofaniu świadomości do poprzednich wcieleń nastąpi percepcja wzrokowa" - dodawała. Mówiąc prościej, jeżeli ktoś niewidomy od urodzenia mówił w transie o doznaniach wzrokowych, to, zdaniem Stawowskiej, były to najprawdopodobniej wspomnienia pochodzące z wcześniejszej inkarnacji, do których nie ma się dostępu w normalnym stanie świadomości. ((Moim zdaniem założenie całkowicie słuszne.Niewidomy który nigdy nie widział tego świata nie może wiedzieć jak on wygląda.A ludzie cofnięci do poprzednich wcieleń widzą świat w jakim żyli i potrafią opisać jak wyglądało ich otoczenie przed wiekami.)) " reinkarnacja część 4 https://youtu.be/9T-mjCSaxGg " Zdaje się, że w tym odcinku mamy dalszą część z seansu mężczyzny z XII w.bo badana osoba opowiada o posłaniu z liści i mchu.Skromne ognisko nad którym wisi garnek w którym jego żona gotuje posiłek może oznaczać,że być może jeszcze nie wymyślono kuchennych piecy, a na pewno nie było ich w chatach najuboższej warstwy społecznej.Żonę opisuje jako wysoką kobietę z długimi ciemnymi włosami,ubraną w ciemną wełnianą spódnicę i jasną wełnianą chustę.Jak widać strój kobiety nie powala swoją wykwintnością.Zresztą w pierwszej części on był ubrany tylko w długą koszulinę przepasaną w pasie sznurkiem.Mężczyzna zaczyna opisywać swoją drogę po śmierci ciała. Płynie szybko przez tunel i trochę się boi, bo sam nie wie co się dzieje. Nie jest pewien czy żyje, czy umarł.I w tym względzie nic się nie zmieniło bo z relacji jasno wynika, że ludzie zadają sobie właśnie takie pytanie. Czy ja umarłem/am? To oznacza,że dla nas niewiele się zmienia i jesteśmy tylko zaskoczeni zmianą postrzegania otoczenia. Badany mężczyzna widzi punkcik światła i nasz bohater płynie w jego kierunku.W tym miejscu wierzący chrześcijanin spotyka światło, które interpretuje jako Jezusa. Ale w tej relacji punkcik światła zamienił się w dużą kulę świetlistą i strach znikł całkowicie.Widzi jakieś opary mgielne które mają kształt ludzi i słyszy głos który mówi, że już tu zostanie. Prof Stawowska nie pyta do kogo należy ten głos, ale domyślam się, że albo mężczyzna rozmawia ze swoim przewodnikiem, albo z członkiem Rady Starszych bo padają standardowe pytania takie jakie spotykamy w zasadzie w każdej relacji. Czy byłeś dobrym człowiekiem? Czy pomagałeś innym? Czy żyłeś dla innych? Odpowiedź mężczyzny jest przecząca. Głos stwierdza, że to niedobrze bo celem naszych wcieleń jest pomaganie innym,czyli z drugiej strony niezmiennie obowiązują inne wartości jakimi my się najczęściej kierujemy. Mężczyzna sam mówi,że nie był dobrym człowiekiem, ale nie ma w tej relacji mowy o jakichkolwiek karach i potępieniu. Może dlatego,że jest XII w i w tym czasie wieści nie rozchodziły się tak szybko jak dzisiaj i piekło jeszcze nie do wszystkich dotarło,zwłaszcza w głębokie puszcze i knieje.Ale jest mowa o ponownym wcieleniu.Widać, że u tego mężczyzny nie wszystko musiało iść gładko bo na kolejne wcielenie czekał kilka ładnych wieków. Może przechodził jakiś proces uzdrawiania energii co znamy z pracy dr Newtona?A może my po prostu nie wiemy o innych wcieleniach?Moim zdaniem nic nie sprawdza się z wersji Kościoła.Tak naprawdę to poza kilkoma relacjami pisanymi pod wpływem religii katolickiej to nigdy i nigdzie nie spotkałem się z pytaniami o wyznawaną religię i wiarę relacjonującej swoje przeżycia osoby.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

30 czerwca o 08:42

Andrzej

Witam serdecznie.W relacjach nie pisanych na potrzeby Kocioła najczęściej padają pytania czy byliśmy dobrzy dla innych, czy pomagaliśmy innym i co z siebie daliśmy bezinteresownie i poza relacjami chrześcijan nigdzie nie spotkałem się z pytaniem kto jaką religię wyznawał i czy przestrzegał religijnych przykazań.To mi sugeruje wyraźnie, że one nie mają żadnego znaczenia.Nie jest ważne w jaką odmianę religii wierzymy i czy w ogóle wierzymy, bo ważne jest tylko to jacy my jesteśmy w wiecznym procesie życia.Religie są przemijającym zjawiskiem, powstają i przemijają.Tyle ich już było i każda uważała siebie za tą jedyną prawdziwą i objawioną.Czy dziś mają jakiekolwiek znaczenie religie Germanów,Słowian,Skandynawów,Indian,Egipcjan,Persów, itd,itp? Ważne,a nawet najważniejsze jest bycie dobrym uczciwym człowiekiem i to w zasadzie wystarczy żebyśmy nie musieli się wstydzić za minione wcielenie.Przechodzimy do dalszej części artykułu o badaniach prof.Stawowskiej.)) Eksperymenty z niewidomymi nastręczały sporo trudności.Wielu z nich nie dało się bowiem wprowadzić w trans,inni zaś szybko się z niego budzili.Trafiały się jednak szczególnie ciekawe przypadki, do których zaliczali się pacjenci w książkach Stawowskiej występujący pod pseudonimami "Ptasznik" i "Szlachcic". Pan Stefan stracił wzrok nagle i z niewiadomych przyczyn, zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego. Prof. Stawowska, podejrzewając,że mogły odpowiadać za to zaburzenia na tle emocjonalnym lub traumatyczne wspomnienia,wprowadziła go w hipnozę i przeniosła do poprzedniego wcielenia. - Czuję zimno na twarzy,smak krwi w ustach.I krew na głowie. Ciężko mi, zimno, trzęsę się coraz bardziej. (…) Podjeżdżają budy. Ładują wszystkich z łapanki do bud.Mnie zostawiają leżącego - relacjonował mężczyzna, dodając,że ostatnie sceny obserwował już z perspektywy "ducha",stojąc obok swojego martwego ciała. ((Czyli "normalnie". Ciało zostało nieodwracalnie uszkodzone i energia która je ożywiała oddzieliła się od niego i obserwuje co się dalej dzieje.)) Pan Stefan twierdził, że opisane zdarzenia rozegrały się w 1944 r. we Lwowie, gdzie mieszkał w poprzednim życiu. Umarł po uderzeniu w głowę, jakie kolbą pistoletu zadał mu gestapowiec. Sprawiło ono również, że na kilka chwil przed zgonem mężczyzna oślepł. Zarówno to, jak i późniejsze "karmiczne obciążenia" mogły, zdaniem Stawowskiej, mieć związek z nagłą utratą wzroku w jego nowym wcieleniu. Cofnięty głębiej w minione inkarnacje pan Stefan zobaczył bowiem siebie jako wodza plemienia południowoamerykańskich Indian. Na pytanie Stawowskiej, jak brzmiało jego imię, odpowiedział: - "Ptasznik". Bo łapię ptaki i wydłubuję im oczy… (("Jak postępowałeś, tak postąpię z tobą. Odpłata za twoje postępki spadnie na twoją głowę." (Księga Abdiasza 1, 15) Prawda jak ten biblijny werset pasuje do tej sytuacji? Ja za coś też dostałem słaby wzrok,ale inni dostali niepełnosprawność i najwyrażniej jest to skutek przyczyn jakie sami wywołaliśmy.Z relacji wynika jasno,że to nie Bóg daje nam życia w niesprawnych ciałach,ale rodzimy się w skutkach przyczyn jakie sami wywołaliśmy.)) Drugi ze wspomnianych pacjentów, 28-letni, niewidomy od urodzenia mężczyzna opisywał ze szczegółami życie w dawnej Polsce. Najpierw zobaczył siebie w ciele żyjącego w połowie XVII w. szlachcica Krzysztofa Chałubińskiego, a podczas kolejnych sesji hipnotycznych przenosił się do inkarnacji z późniejszych stuleci. W jego przypadku najciekawsze było to, że w normalnym stanie świadomości ,czyli w teraźniejszym życiu, był człowiekiem o ograniczonych horyzontach i ubogim języku, jednak w transie porozumiewał się staropolszczyzną pełną anachronizmów. Te i inne przypadki hipnotycznych wędrówek do poprzednich wcieleń prof. Stawowska opisała w swoich książkach poświęconych wędrówce dusz, do których należały "Reinkarnacja - nieskończoność istnienia" (2001) oraz "Z otchłani zapomnienia, życia i śmierci" (2003).Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

1 lipca o 08:42

Andrzej

Witam serdecznie.Jak widać z podawanych przykładów przypadki inkarnacji nie ograniczają się tylko do rejonów świata gdzie wierzy się w reinkarnację.Są obecne wszędzie bez względu na to w co się wierzy w danych środowiskach.Nieśmiertelne życie funkcjonuje na całej planecie i nie wybiera tylko rejonów gdzie wierzy się w wędrówkę dusz. Dzieci, które pamiętają,że już kiedyś były dorosłe przychodzą na ten świat we wszystkich środowiskach,również tych,które z powodów religijnych nie uznają ponownego wcielenia. Jednak czy te dzieci przestaną się rodzić bo nie chcemy uwierzyć,że kiedyś dusza ożywiała inne ciało?A może druga strona chce nam uświadomić istnienie tego fenomenu wiecznego życia?Historie dziwne i tajemnicze.Relacje najczęściej opowiadają o małym dziecku,które ma w pamięci przebłyski poprzedniego życia,i które po wejściu w dorosłość straci tę pamięć.Dlaczego jednak ma te przebłyski?Możliwe,że poprzednia świadomość nie została do końca wyczyszczona. A może to jest działanie drugiej strony żeby nam przypomnieć,że Boskie Prawo nadal działa?A może doświadczenie z narodzeniem się takiego dziecka jest potrzebne najbliżej rodzinie i znajomym?Trudno to stwierdzić,ale na pewno jakiś powód zachowania tej pamięci istnieje. W religii katolickiej,która opiera się na wymyślonej wersji z jednym życiem po którym przebywamy przez wieczność w niebie,lub w gorszej wersji w piekle jest to niewytłumaczalne.Jednak księża podejmują nieudolne próby tłumaczenia i według nich jest to wpływ złego demona,który opętuje małe dzieci żeby je odciągnąć od Boga.To jednak w jakiej wierze zostanie wychowany taki maluch nie zależy od niego samego, bo religii nauczy go rodzina i otoczenie w jakim będzie żył. W efekcie może się okazać,że taki maluch będzie należał do najbardziej wiernych z wiernych.Dlaczego księża tak reagują to chyba już wszyscy wiemy.Żeby ukryć Boskie Prawo wiecznego życia,które jest sprzeczne z obowiązującą religią.W religii mamy tylko jedno życie i wszyscy już jesteśmy zbawieni,a tu nagle ktoś zbawiony wraca z wiecznego nieba i psuje całą pieczołowicie tworzoną religię. Jezus wziął na siebie nasze grzechy i tym samym zbawił cały świat?Problem w tym,że Jezus nie potwierdza takiej wersji,a nawet zaprzecza temu o czym naucza religia,bo Jego słowa o odprowadzeniu do Boga Ojca są kierowane tylko do uczni,a nie całego świata. Ogólne nauki Jezusa mają całkowicie inny sens i według Jezusa nie powinniśmy przywiązywać się materialnego świata. «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa,a wstecz się ogląda,nie nadaje się do królestwa Bożego»”(Łk 9,57-62, Mt 8,19-22). „Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łk 16, 13)!!!! Te słowa Jezusa świadczą o tym że mamy się odciąć od tego świata,bo jeśli tego nie zrobimy,to dusza będzie musiała wrócić do świata materialnego gdzie zostawiła najcenniejsze uczucia.Jezus namawia wszystkich do odcięcia się od materialnego świata i pozbycia się pożądań, co ma zapobiec powrotowi duszy i chyba część najbardziej światłych księży o tym wie, tylko machina religijna tkwi w swoich sprzecznościach ustalonych przed wiekami i nadal wierni są namawiani do publicznych modlitw,które negował Jezus i np.sakramentu spowiedzi.Pozostaje jedynie zapytać Po co?Przecież księża sami nauczają,że Jezus oczyścił nas wszystkich z grzechów. Czyżby już śmierć Jezusa nie wystarczała?Podobnie mamy prosić Boga żeby po naszej śmierci zechciał nas przyjąć do nieba, więc znowu mamy to samo pytanie. Czyżby już odkupienie przez Jezusa nie działało? Oczywiście,że nie działa, bo Jezus nie zbawił całego świata i nie zatrzymał Boskiego Prawa.Życie jest wiecznym procesem i nie zatrzyma tego żadna religia wymyślona na maleńkim pyłku ogromnego Wszechświata. Dusze nadal odchodzą z materialnych ciał i nadal do nich wracają.A domniemany demon przypominający nam o wiecznym cyklu życia tak naprawdę robi dobrą robotę, bo przypomina nam o istnieniu Prawa Boga. Przypomnę cykl kolejnych badań przedstawionych przez dr Helen Wambach.Są podobne do badań dr Newtona, chociaż nie są tak szczegółowe. Z badań H.Wambach wyłania się wiedza,która zupełnie nie przystaje do naszych przeciętnych przekonań. Nie tylko potwierdzają one istnienie reinkarnacji, ale też dają pojęcie o pewnych regułach, jakie w tym procesie występują. Tym ciekawsze, że wśród badanych były osoby wątpiące w możliwość reinkarnacji, a udział w seansie traktowały jako eksperyment, który, jak sądziły niektóre z nich, się nie powiedzie. Także przekonania religijne osób badanych były bardzo różne, badani byli wyznawcami różnych religii i nie brakowało także ateistów. A jednak mimo różnic w wypowiedziach sporo elementów było podobnych, czasem wręcz jednakowych.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

2 lipca o 08:48

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz