niedziela, 24 lipca 2022

 

Andrzej

Witam serdecznie.Potrafimy przenieść do następnego wcielenia nie tylko znajomość i łatwość nauki nieznanego języka, ale też zamiłowania do hobby i różne talenty. Według księży jest to zawsze wpływ złego Szatana.Nie mylą się aż tak bardzo bo wszyscy żyjemy w strefie wpływów tej energii, ale to nie jest zły Szatan,tylko siła,która z pomocą Prawa Przyczyny i Skutku uczciwie, zgodnie z wolą Boga, oddaje nam w kolejnych wcieleniach to co sami daliśmy. Czy mam jakikolwiek powód żeby wierzyć księżom? Prywatnie nie stronię od wykładów w ich wykonaniu,ale moim zdaniem są na żenującym poziomie. W ich interpretacjach wszystko czego nie potrafią wytłumaczyć i ma związek z reinkarnacją pochodzi od złych duchów. Fakt pamiętania przez dzieci jest efektem działania złego demona. itp,itd.Nawet nie cytuję takch księży bo nie warto, a ja nie mam zamiaru zwalczać religii bo chodzi mi o zrozumienie jak to wszystko działa.Proponuję ciekawą historię z naszego kraju w którym reinkarnację często się wyśmiewa. Z listów pisanych przez ludzi do Fundacji Nautilius.)) W Indiach, gdzie jeździłem dosyć regularnie przez ostatnie 20 lat takie historie sa na porządku dziennym. Dzieci opowiadają je do 7 roku życia, ale nikt tego nie traktuje jako bajki, dlatego zachęcone zainteresowaniem opowiadają dużo więcej. W tradycji chrześcijańskiej macha się na to ręką, lekceważy i wyśmiewa, dlatego dzieci zamykają się i przestają o tym mówić rodzicom, choć często rozmawiają między sobą.W połowie lat 70' pewien radomski fotograf zaproponował mi współpracę, więc postanowiłem urządzić ciemnię i laboratorium na strychu. Trzeba było tam przy okazji posprzątać. Mój zmarły w 1966 r. dziadek był sędzią i na strychu była wielka biblioteka dzieł prawniczych zarówno po rosyjsku, jak i po polsku, z którą nie wiedziałem co zrobić, a żaden antykwariat się nią nie interesował. Nie miałem więc innego wyjścia jak je spalić, bo skupy makulatury też nie chciały tego rodzaju, na ogół oprawionych w skórę książek. Ułożyłem wielki stos w ogrodzie, polałem naftą i stałem tam z grabiami przewracając kartki, aby się lepiej paliły. Przyglądał się temu mój syn, który wtedy miał ok.4 lata.W pewnym momencie, gdy zaczęły się przewracać kartki dzieła po rosyjsku, powiedział:"Znam tę książkę...i tamtą też, i tamtą...Znam je wszystkie, czytałem je ciągle, gdy byłem duży." "Tak?-zapytałem - A kiedy to było?" "Bardzo dawno- odrzekł -byłem wtedy taki duży jak ty". "A o czym one są, pamiętasz?-zapytałem. "O różnych rzeczach-odpowiedział Igor-o tym czego nie wolno robić,o tym co ktoś dostanie jak robi brzydkie rzeczy i jak robi coś,czego się nie powinno robić,bo dobrzy ludzie tego nie robią." "Ale te książki są napisane inaczej niż my rozmawiamy, w innym języku"-powiedziałem. Spojrzał na mnie dziwnie i wykrztusił:"Ja gawarił pa ruski". Poczułem mrówki na grzbiecie.W tym momencie żona wyszła z domu, aby nas zawołać na obiad i koncentracja Igora prysła. Próbowaliśmy potem kilka razy nawiązywać do jego wspomnień, ale bezskutecznie.Twierdził jedynie, że zna te książki i że je czytał.Postanowiłem więc zrobić inny eksperyment.Pewnego dnia poszliśmy na spacer i zaprowadziłem go do sądu. Gdy znaleźliśmy się wewnątrz, powiedział: "To nie jest dobre miejsce". "Dlaczego?"-zapytałem. "Nie wiem, ale nie lubię tego miejsca. Byłem tu wiele razy i nie chcę tu przychodzić".Próbowałem z niego coś wyciągnąć, ale nie chciał mówić.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę i ciekawych przemyśleń.

26 czerwca o 08:37

Andrzej

Witam serdecznie.Igor do 6 roku życia był bardzo małomówny, podobnie jak mój dziadek, który w domu odzywał się rzadko, krótkimi zdaniami. Do tej pory jest bardzo szczupły jak on i posiada wiele dolegliwości, na które cierpiał dziadek, gdy wrócił w maju 1945 roku ze zsyłki na Ural. Jest niesamowicie sprawiedliwy, prawy i wprost do przesady przestrzega wszelkich przepisów i praw. Je bardzo mało oraz ma bardzo wiele innych cech, które miał dziadek, m.in. wielki talent malarski i architektoniczny oraz wprost obsesyjną pracowitość. Urodził się w 1973 roku, w 7 lat po jego śmierci. Pozdrawiam serdecznie, Piotr ((Z relacji jakie poznałem wynika, że większość dzieci, która w początkowym okresie życia pamięta poprzednie wcielenie po urodzeniu rozgląda się uważnie jakby zdziwiona sytuacją w jakiej się znalazła. Bardzo często zaczynają mówić w późniejszym wieku,niż inne dzieci. Ale jak już się odezwią to dostajemy szoku i nie chcemy wierzyć w to co słyszymy,zwłaszcza jeśli to słyszymy przeczy naszej religii.Ale takie maluchy o religiach jeszcze nie mają zielonego pojęcia i dopiero je nauczymy w co i jak mają wierzyć.Dzieci często też zachowują cechy charakteru z poprzednich wcieleń. W końcu mamy do czynienia ciągle z tą samą duszą, tylko w różnych ciałach.Ciekawe? Moim zdaniem bardzo i chwała panu Piotrowi,że zdobył się na opisanie tej sytuacji bo jak sam przyznał w innych kulturowo krajach takie przypadki są na porządku dziennym. Ale jak pokazuje samo życie fenomen wiecznego życia duszy nie ogranicza się jedynie do obszarów, które uznają reinkarnację.U nas takie przypadki mogą być i są prawdopodobnie skrzętnie ukrywane ze strachu przed reakcją otoczenia i księdza proboszcza. I to jest przyczyna która sprawia, że w naszym kręgu kulturowo religijnym o takich przypadkach prawie się nie słyszy. A jak już ktoś się zorientuje,że dziecko mówi coś dziwnego to uznajemy to za dziecięcą fantazję albo jakies bajki. Niestety nadal reprezentujemy poziom średniowiecza gdzie diabeł chował się za każdym drzewem. W takich przypadkach trzeba się zastanowić co z tymi wiecznościami, które w swoim pośmiertnym pakiecie oferuje nam Kościół Katolicki?Dziadek jako komunistyczny sędzia na pewno był członkiem przewodniej partii i jako taki nie chodził do kościoła. Wiem coś na ten temat bo i mnie zmuszano do zapisania się do przewodniej siły narodu.Nie wiadomo nawet czy dziadek wierzył w Boga. Ale mniejsza z tym. Dziadek sędzia według Kościoła powinien doświadczyć wieczności piekła, ewentalnie czyśćca. A w ostateczności nieba chociaż ono nie było przewidziane dla komunistów. Jednak z tej sytuacji wynika, że nic takiego się nie stało. Po kilku latach dusza sędziego wcieliła się w ciało dziecka,które w materialnym świecie jest jego wnukiem. Czy my wierzymy w fenomen wiecznego życia duszy i fenomen wiecznej wędrówki to tak w zasadzie nie ma znaczenia.To jest podobnie jak z wiarą w Boga. Wierzymy w niego czy nie wierzymy, to nie sprawia, że dla wierzących Bóg istnieje, a przestaje istnieć dla niewierzących.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę i ciekawych przemyśleń.

27 czerwca o 08:39

Andrzej

Witam serdecznie.((Poznajmy kolejny przypadek z archiwum Fundacji Nautilius osoby,która nie wierzy w reinkarnację i traktuje to zjawisko jako bajki wschodnich sekt.)) "Analizując historie pamięci reinkarnacyjnej z poprzedniego życia warto wspomnieć o przypadku, o którym opowiedział nam mieszkaniec Szczecina. Od dziecka pamiętał on moment rozstrzelania podczas Powstania Warszawskiego w 1944. Ten dramat powracał bardzo często w jego snach, ale także… po prostu wszystko pamiętał, jakby to było wczoraj. Najciekawsze jest to, że na piersiach ma blizny po pociskach. ((Takie ślady miała również moja żona, która obsesyjnie zawsze się bała,że zabraknie nam jedzenia. Kiedyś mnie to dziwiło,bo nie pochodziła z biednej rodziny.)) Urodził się już z tymi śladami i rodzina nie była w stanie tego w żaden sposób wytłumaczyć do momentu, kiedy jako trzylatek oznajmił im, że kiedyś został "zabity przez Niemców". Razem z innymi ludźmi został ustawiony pod ścianą i rozstrzelany podczas walki o Warszawę. W ostatnim czasie mieliśmy okazję wysłuchać historii człowieka, który mieszka w Stanach Zjednoczonych, choć jest emigrantem. Jego opowieść jest poruszająca, gdyż był to człowiek typu "ja to w ogóle nie wierzę w takie rzeczy jak te wschodnie bujdy", gdyż tak często nazywana jest doktryna o wędrówce dusz. ((Tę historię opowiada człowiek niewierzący w reinkarnację.)) Oto fragment jego relacji: "Mam 58 lat, mieszkam od 15 lat w Chicago, gdzie przeprowadziłem się z całą rodziną, czyli żoną i dwiema córkami. Historia, którą chcę wam opowiedzieć, zaczęła się już w moim dzieciństwie. Jako dziecko panicznie bałem się żołnierzy, broni i w ogóle strzałów. Miałem także sny, gdzie widziałem ludzi, którzy padali razem ze mną na ziemię na skutek strzałów z karabinu maszynowego. Opowiadałem o tym rodzicom, a oni dawali mi środki uspokajające przed snem. Ale te sny wracały i wracały, aż doszło do tego, że bałem się zasypiać. Z czasem to się trochę uspokoiło, ale w nocy krzyczałem często, że oni nas pozabijają. Jak opowiadali mi moi rodzice, było to naprawdę przerażające. Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz, o której muszę powiedzieć. Otóż na piersiach mam dziwne białe ślady, rodzaj takich białych blizn, które miałem już od urodzenia. Wyglądają tak, jak ślady po kulach, które wbijały się w moją klatkę piersiową. Ciągną się one od lewego dołu lekko w górę, jest ich sześć. Po wyjeździe za ocean sny powróciły z wielką intensywnością. Nie byłem w stanie oglądać także filmów wojennych, bo cały zaczynałem się trząść. Moja żona miała znajomą, której mąż był lekarzem. Byli to hindusi. Któregoś razu żona opowiedziała im moją historię, a ten lekarz zainteresował się tym i zaproponował mi przypomnienie sobie w hipnozie tego, co mnie tak przeraża. Początkowo nie chciałem się zgodzić, ale po pewnym czasie pomyślałem, że spróbuję. W hipnozę wszedłem bardzo szybko. Zobaczyłem domy całe w czarnej sadzy, miałem na imię Władysław i razem z grupą ludzi byłem prowadzony na podwórko. Tam był wykopany rów, przed którym nas postawili żołnierze. Wszystko było tak wyraźne, że nie sposób nawet tego opisać. Pamiętam, że ktoś krzyknął: Boże, oni chcą nas naprawdę pozabijać! To był krzyk po polsku, bo to była warszawska Wola. Nawet pamiętam z tej hipnozy nazwę ulicy, przy której zostaliśmy zabici. Wtedy zaczął terkotać karabin maszynowy, a ja poczułem jedno uderzenie w pierś, po czym nagle zapadła ciemność. Potem zobaczyłem światło!". ((Tak pamięta i relacjonuje osoba,która nie wierzy w fenomen reinkarnacji.)) Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

28 czerwca o 08:37

Andrzej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz