sobota, 30 września 2023

 

Andrzej

Dzięki rozwojowi techniki lokalna parafia już nie jest dla ludzi całym światem. Ludzie wiedzą,że w Ameryce bankrutują całe kurie z powodu wypłacanych odszkodowań za pedofilię księży. A w TV Doku był emitowany cały serial jak w przeszłości manipulowano Biblią, zmieniając niewygodne dla Kościoła zapisy. Natomiast w National Geograpchic był emitowany program o korupcji w Watykanie,mordowaniu w średniowieczu przeciwników religijnych i ukrywaniu starożytnych dokumentów bo są niezgodne z przyjętą religią. Myślisz,że ludzie tego nie widzą?Tylko fanatycy religijni tego nie przyjmą do wiadomości,ale uczciwi ludzie nie chcą mieć nic wspólnego tą morderczą i zakłamaną instytucją jaką jest sekta Kościoła Katolickiego.Powiem Ci jeszcze,że jak rozmawiam z ludźmi to zaczynają widzieć brak logiki w naukach tej instytucji.

21 sierpnia

Andrzej

Witam serdecznie.Duch mieszka w nas i zawsze jest aby nas prowadzić. Te słowa dotyczą raczej tylko wybranych,którzy mają kontakt z Pocieszycielem. Ale co do reszty ludzi to nie wiem jednak czy się zgodzić z tym stwierdzeniem bo żyjąc w materialnym świecie dajemy się raczej prowadzić naszemu EGO. Dość długo już żyję żeby nie widzieć braku uczuć u niektórych osób i wyraźnego braku wyrzutów sumienia. Gdzie ten Duch zaprowadził np. alkoholików i narkomanów, którzy dla własnej przyjemności niszczą swoje rodziny? Gdzie prowadzi tych którzy związali swoje życia z takimi osobnikami?W oczach Kościoła do grzechu bo takie związki prędzej czy później się rozpadają, co moim zdaniem jest najlepszym wyjściem.Moim skromnym zdaniem tworzymy związki pod wpływem zauroczenia, a nie miłości. Po kilku latach zauroczenie mija, ale daje wspaniałe wspomnienia i z czułością wspominamy te pierwsze szczęśliwe lata dziwiąc się jednocześnie dlaczego tak szybko minęły.Ale gdyby to była prawdziwa miłość to trwała by nadal. Osobiście znam wieloletnie związki powstałe z tej niby miłości w których żony się modlą żeby "ukochany" w końcu się zapił i przestał maltretować rodzinę, której ślubował miłość, opiekę na dobre i złe . Czy nadal mamy do czynienia z miłością? Moim zdaniem nie.Zresztą tu chyba nawet nie chodzi o nasze życia, tylko o to,że osoby nauczane przez Mistrza odczuwają jego opiekę jako Ducha i są przez niego prowadzeni. Autor mówi,że Jezus nazywa Ducha Świętego Pocieszycielem bo żyjemy w pełni szczęścia i zadowolenia gdy jesteśmy do niego wewnętrznie dostrojeni.Jednak zanim to nastąpi jesteśmy w ciągłej wojnie ze sobą, ale po przyłączeniu do Ducha ogarnia nas zadowolenie i wewnętrzny błogi spokój.Domyślam się,że działanie Pocieszyciela może dotyczyć tylko wybranych przez Mistrza uczni bo u reszty ludzi tego działania nie widać. Jedynie w religii to rozciągnięto na wszystkich zastępując Pocieszyciela Aniołem Stróżem. W tej chwili przypomina mi się sposób samoobserwacji zalecany przez Sławickiego. Też przynosi nam wewnętrzny spokój. Niewielu potrafi tego dokonać bo potrzeba lat na wypracowanie w sobie sposobu na umniejszenie EGO i kontrolowanie agresji. Ale w przypadku omawianego filmu obawiam się, że spotkanie z Duchem Pocieszycielem następuje tylko za pośrednictwem żyjącego Mistrza. Wracamy więc do filmu. Jezus mówi,że będzie zawsze ze swomi uczniami za pośrednictwem Pocieszyciela i obiecuje,że będzie im posyłał ten wewnętrzny dźwięk w coraz większej ilości żeby zawsze go słyszeli. Słowo "Pocieszyciel" ma jeszcze inne znaczenia. Uczniowie po śmierci Mistrza który ich przyciągnął i zainicjował odnajdują Go podczas codziennej medytacji u progu "trzeciego oka", i jest to postać astralna tego Mistrza którego poznali na tym poziomie, więc możliwość pomylenia Go z innym światłem w zasadzie jest bardzo znikoma.Podczas tych wewnętrznych spotkań Mistrz prowadzi ich przez wewnętrzne światy, oraz odpowiada na wszystkie zadawane przez uczni pytania. Drugie znaczenie "Pocieszyciela" to fakt naznaczenia następcy który będzie się w tym świecie opiekował tymi uczniami którzy jeszcze nie potrafią się dostać wewnętrznie do Mistrza. Domyślam się,że tym drugim przypadkiem jesteśmy my wszyscy którzy nie potrafimy przejść granicy trzeciego oka.A Mistrz uczył jak się modlić. "Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie" (Mt 6, 5-8). Celem modlitwy w samotności jest takie skoncentrowanie świadomości żebyśmy dotarli w głąb naszej duszy.Ale jak mamy to umieć kiedy zamiast się modlić w ciszy i samotności które dają największe skupienie my odprawiamy marsze na kolanach po ulicy na której odbywa się normalny ruch i kieruje nami przez megafon ksiądz?Moim zdaniem w takich warunkach od razu możemy zapomnieć o skupieniu świadomości i spotkaniu światła duszy bo księża straszą,że Światło jakie możemy spotkać jest Lucyferem. I niestety zamiast wierzyć Jezusowi wolimy wierzyć księdzu.Jeszcze się chwalimy światu jak bronimy tych różańców nawet nie zdając sobie sprawy,że w ten sposób pokazujemy gdzie mamy nauki Jezusa.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

22 sierpnia

Andrzej

Witam serdecznie. W obu przypadkach uczniowie nie są pozostawieni bez opieki. I Jezus mówi. "Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was" Ten werset, oraz werset 28("Słyszeliście, że powiedziałem wam: Odchodzę i przychodzę do was. Gdybyście mnie miłowali, tobyście się radowali, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest niż Ja.") Oba zacytowane wersety przypieczętowały dogmat o powtórnym przyjściu Jezusa.Ale najpierw musiano przeredagować pozostałe ewangelie do których dopisano apokaliptyczne kawałki w których Jezus mówiący i nauczający miłości straszy czytelnika proroctwami związanymi z jego powtórnym przyjściem. Następnie powstało"epokowe dzieło " jakiegoś nawiedzonego Jana pt.Apokalipsa. Jednak to nie Jezus straszył końcem świata choćby z tej prostej przyczyny,że już w tym czasie nie było go na tym świecie. To nadgorliwi edytorzy włożyli w jego usta przepowiednie o straszliwych kataklizmach na niebie i ziemi mających spowodować rezurekcję, sąd ostateczny i koniec świata. Przyznaję, że niedawno otrzymałem film który o tym opowiada od pewnej fanatycznej katoliczki i nieźle się uśmiałem słuchając tych "prawd objawionych" Proroctwa Słowa Bożego? Chyba autorów którzy zjedli za dużo halucynogennych grzybków.Możliwe też,że wymyślono te wizje w zemście za prześladowania doznawane od Rzymian, bo czas powstania tych wizji by temu odpowiadał i może się obawiano,że piekło nie zadziała, więc jakiś nawiedzony postanowił opisać jak Bóg zniszczy świat? Ale to przeczy nawet zapisom z Biblii w której po potopie Bóg obiecuje,że już nigdy nie będzie psioczył na człowieka którego sam stworzył.Przynajmniej taki zapis mamy w Księdze Rodzaju "Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc" A może to Słowo Boże już nie ma żadnej wartości? Po co i dlaczego te rozkładające się już ciała miały by powstać z grobów? Żeby od razu trafić do nich z powrotem? A może to próchno dostąpi wniebowstąpienia, tak jak to wymyślono z ciałem Jezusa?A co z tymi którzy się dopiero urodzili i nawet nie poznali tych "świętych prawd"? Bóg wszystkich pozabija żeby ich podzielić na wierzących i niewierzących? Na dobrych i złych?Czy ktoś myślący widzi w tym jakąkolwiek logikę i sens? Bo ja nie. Moim zdaniem jeden absurd pogania kolejny absurd. Brak w tym jakiejkolwiek logiki i sensu.Domyślam się tylko,że wymyślono to żeby zapobiec ucieczce wiernych z tak wymyślonej religii, bo im mniej wiernych, tym niższy standard życia. I w ten sposób działa to do czasów obecnych. Właśnie w tym celu wymyślono kolejny absurd,że tylko Kościół Katolicki jest zbawiającym Kościołem i na Soborze Lateraneńskim w roku 1215 przechodzi ten pomysł w dogmat i staje się obowiązującym wszystkich artykułem wiary świętej. Ale w końcu zacząłem współczuć wszystkim którzy wierzą, lub muszą wierzyć w te apokaliptyczne bzdury.Niestety strach obniża wibracje naszej duszy i chyba żaden bojący się nie powie,że jest mu lekko na duszy, a to będzie miało swoje odbicie w świecie astralnym, ale o tym prawie nikt nie wie bo w religii wierzący od razu jest zbawiony i idzie do Boga. Jezus kończy rozmowę słowami. "Wstańcie i pójdźmy stąd." dając do zrozumienia,że udaje się do gaju oliwnego aby tam wypełniło się Jego przeznaczenie.Według autora dwa następne rozdziały XV i XVI powtarzają dokładnie to samo co zostało powiedziane w rozdziale XIV co nasunęło badaczom podejrzenie,że dalsze rozdziały tej ewangelii były pisane przez kogoś innego. Ale czemu mają służyć te powtórki pouzupełniane często fragmentami innych ewangelii? Tego już się nigdy nie dowiemy. Jest jednak jeden werset w XV rozdziale który jest wart zacytowania bo podtrzymuje wcześniejsze informacje o uprawnieniach Syna Bożego. "Nie wyście mnie obrali,ale jam was obrał, i postanowiłem abyście wyszli i przynieśli owoc, a owoc by wasz trwał"Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

23 sierpnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz