piątek, 9 grudnia 2022

 

Andrzej

Witam serdecznie. Nie wszystkie dusze zostały wyprowadzone ze strefy reinkarnacji,ale też nie wszystkie nasze kolejne wcielenia wyglądają tak tragicznie, jak w podanych wyżej przykładach.Jednak zawsze warto się przyglądać naszym dzieciom lub wnukom i słuchać o czym opowiadają. Najczęściej prowadzimy spokojne życia i możemy w kolejne przenieść np. zainteresowania, lub przyzwyczajenia. Możemy "odziedziczyć" nie tylko cechy charakteru, ale i wygląd zewnętrzny oraz sposób poruszania ciałem. Np charakterystyczny sposób chodzenia, siadania lub zakładania nogi na nogę, zamiłowanie do zajęć które się lubiło, itp. Chrześcijanie w to nie wierzą bo księża mówią, że to sprawka złego demona. Ale ja w takie gadanie nie wierzę bo mówią zupełnie coś innego jak Chrystus.Po prostu okłamują wiernych dla materialnych zysków po to żeby ukryć reinkarnację, która istnieje od zawsze.Relacje zwykłych ludzi zaprzeczają wersji religijnej o jednym życiu i potwierdzają fakt istnienia reinkarnacji tak samo jak Słowa Jezusa.To kolejny list do Fundacji Nautilius,która zajmuje się tym fenomenem. "Piszę do Was, choć nie mam żadnego niezwykłego zdjęcia (...). Historia dotyczy mojego nieżyjącego już ojca, który był bardzo dobrym człowiekiem i którego brak odczuwam do dzisiaj. Jego życie zmieniło coś, co wydawało się zupełnym przypadkiem, ale z czasem uznałam, że trudno jest mówić o zbiegu okoliczności. Mój ojciec był kiedyś z wizytą u znajomego swojego brata, który był naszą bardzo daleką rodziną. Po wejściu do domu, według relacji świadków, kilka osób zaniemówiło z wrażenia, bo mój ojciec był tak podobny do jednego z przodków rodziny, żołnierza AK, który zginął w czasie wojny. Zgadzało się wszystko, od rysów twarzy, poprzez skłonność do noszenia wąsów, palenie papierosów trzymanych w bardzo szczególny sposób, ale także była jeszcze inna rzecz. W trakcie rozmowy ojciec wspomniał, że zbiera i naprawia stare zegary. Podobno ciotka prawie spadła z krzesła, bo pasją tego zmarłego w czasie II wojny światowej naszego wujka było właśnie naprawianie starych zegarów, a nawet ich zbieranie. Okazało się, że na poddaszu jest bardzo dużo właśnie takich zegarów, powkładanych do takich dużych skrzyń. I teraz właśnie chcę Państwu opisać to, co się stało. Mój ojciec został zaprowadzony na poddasze i prawie natychmiast podszedł do tych skrzyń, gdzie były te zegary. Najdziwniejsze było jednak to, że intuicyjnie z boku skrzyni znalazł małą skrytkę, gdzie były klucze. Szanse na to miał niewielkie, a raczej można powiedzieć, że żadne. Potem było jeszcze ciekawiej. Ojciec po prostu znał te zegary! Mimo, że widział je po raz pierwszy w życiu, to natychmiast wiedział, co się z każdym z nich wcześniej działo. Tamta rodzina była tak zaszokowana, że nie wiedziała, co ma powiedzieć. Ojciec trafiał raz za razem. Nagle wyjął jakiś stary zegar, bardzo mały i powiedział, że to jest pierwszy zegar, od którego rozpoczęła się kolekcja. I trafił w dziesiątkę, bo tak rzeczywiście było. Powtarzam raz jeszcze, że szansa na trafienie była żadna.Wtedy moja rodzina się śmiała, że duch zmarłego przodka był wtedy na strychu i podpowiadał ojcu, który zegar jest skąd. Ja wtedy nie interesowałam się żadną reinkarnacją, dopiero potem tak skojarzyłam, że może mamy tutaj do czynienia z takim zjawiskiem, że ojciec był wcieleniem tego zmarłego wujka. Obaj byli do siebie bardzo podobni, obaj mieli podobne charaktery, a nawet jeszcze jedna dziwna rzecz. I wujek, i ojciec żyli dokładnie 49 lat! Urodzili się i zmarli w tym samym miesiącu. Ich żony miały tak samo na imię! Takich zbieżności było znacznie więcej, bo także i jeden i drugi interesowali się zegarami, a przecież jest raczej mało ludzi, którzy zbierają zegary. Moja mama mówiła mi, że nawet życie obu było podobne, a mój ojciec te zegary z poddasza zabrał i je wyremontował, dzięki czemu powstała jedna z piękniejszych kolekcji w Polsce. Opisuję to Wam po to, abyście kiedyś się zastanowili, czy przypadkiem ludzie nie wcielają się lub inkarnują, aby coś tam skończyć na tym świecie. Sama nie wierzyłam w reinkarnację, ale po tym wydarzeniu jestem skłonna nawet w nią uwierzyć". Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

22 listopada o 08:39

Andrzej

Witam serdecznie.((Autorka tego listu jest skłonna uwierzyć w reinkarnację? Widać jak bardzo brakuje jej wiedzy.Czy ojciec był wcieleniem zmarłego krewnego? Tak się potocznie mówi. Ale mamy do czynienia nie inkarnacją materialnego ciała, tylko inkarnacją stale tej samej duszy, która stwarza nowe energie i ożywia nowe ciała.I jak widać w tym przypadku nie zaistniała naprzemienność zmiany płci. Dusza, która doświadczała w ciele mężczyzny nadal wybrała tę samą płeć i nie zapomniała o zainteresowaniach. Można się tylko domyślać, że celem tego wcielenia było dokończenie pracy poprzedniego wcielenia. A jeśli pomyślimy rozsądnie, nie kierując się religią to o reinkarnacji może świadczyć naprawdę wiele "objawów".Uporczywe sny często dotyczące jednej konkretnej epoki i czasu. Łatwość w opanowaniu języka obcego, a nawet wyraźna skłonność w tym kierunku.Niewiarygodna wiedza małych dzieci z dziedzin o których nie powinny mieć żadnej wiedzy. Sposób poruszania się i cechy charakteru, a nawet konkretne przyzwyczajenia.Naprawdę znanych jest wiele symptomów mogących wskazywać na istnienie reinkarnacji. Np.Nierówny start życiowy, kiedy jedni dostają tyle,że nie wiedzą co z tym zrobić, a inni jedno pasmo przeszkód i życiowych porażek.Dzieje się tak dlatego,że te dusze nie zostały wyprowadzone przez Chrystusa ze strefy reinkarnacji i dostajemy skutki przyczyn jakie sami stworzyliśmy. Poznajmy jeszcze dalsze historie o tym jak płytko mogą tkwić wspomnienia z poprzednich wcieleń. "Artykuły na Waszej stronie natchnęły mnie do opowiedzenia krótkiej historii, która przydarzyła się mojej żonie. Zapewniam, że historia ta jest autentyczna, moja żona jest dość powściągliwa w opowiadaniu o rzeczach irracjonalnych i ze strachu przed wyśmianiem nawet mi powiedziała o tym nie chętnie.Otóż w latach 2000-2003 moja żona przebywała za granicą (w Niemczech) wyjechała do pracy oraz na naukę języka, był to pierwszy raz, kiedy pojechała w ogóle do Niemiec, konkretnie do miejscowości Bremenn. Mieszkała tam u zaprzyjaźnionej rodziny. Pewnego dnia w weekend zabrali ją na wycieczkę do innej miejscowości, do swoich przyjaciół. Muszę podkreślić, że była to rodzina dość bogata, mieszkali w pięknym, starym (kilkusetletnim) domu na uboczu miasta. Kiedy przyjechali na miejsce, w mojej żonie narodziła się dziwna myśl: Znam ten dom. Z mieszanką zdziwienia i lekkiego strachu zaczęła się rozglądać, gdy gospodarze oprowadzali ją po domu i opowiadali jego historię. Moja żona dokładnie wiedziała, co znajdowało się wcześniej w pomieszczeniach. Kiedy pokazali jej pokój, w którym miała spać pomyślała: Tu kiedyś mieszkała służba, po czym gospodyni domu potwierdziła jej niewypowiedzianą na głos myśl. Wiedziała także , ze za drzwiami znajduje się kuchnia, a nad drzwiami znajdował się kiedyś dzwonek do przywoływania służby.Tą myśl również potwierdziła gospodyni. Żona omal nie zemdlała, oczywiście nie mówiła gospodarzom domu o tym, miała także wrażenie, że kiedyś (w innym życiu) mieszkała właśnie w tym domu jako służąca. Na następny dzień,, kiedy przechadzała się po domu wszystko co widziała potwierdzało jej odczucia, mówiła, że nawet zapach tego domu przywoływał jakby jakieś dziwne wspomnienia (nie jej, ale z dawnych czasów gdy w tym domu mieszkał ktoś inny)". Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

23 listopada o 08:37

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz