poniedziałek, 23 sierpnia 2021

 

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie. ((Jak się przekonaliśmy osoby niewierzące całkowicie inaczej odbierają doświadczenie śmierci klinicznej jak ludzie uzależnieni od religii. Nie ma w ich relacjach spotkania z Bogiem, co jest całkowicie zgodne z tym co pozostawił nam Jezus.Do Boga może nas odprowadzić jedynie Posłaniec i nikt więcej.Dusza nie przyprowadzona przez Posłańca jest odsyłana z powrotem do świata zewnętrznego, czyli materialnego,tam gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów. i na pewno nie jest to piekło w wydaniu religijnym. Osoby niewierzące nie doświadczają też kretyńskich pomysłów o "nadzwyczajnych łaskach" i nikt nie musi wyciągać z "łaski piekła" bo jest to tylko pomysł księdza Szponara,który w zasadzie przeczy sam sobie bo według jego dziwnej teorii Bóg nawraca ludzi na jedyną "prawdziwą wiarę" "nadzwyczajną łaską piekła".Dlaczego jednak nawraca tylko wierzących chrześcijan, a nie ateistów, którzy nie wierzą w religię i w Boga? W zasadzie niewierzący omijają obszary energetyczne religijnych wierzeń i bez problemów łączą się z wibracjami duszy i doświadczają tej miłości,o której nie potrafią opowiedzieć.Wszyscy powinni tak przechodzić na drugą stronę życia. To tylko przypadki śmierci klinicznych, ale wyobraźmy sobie co się dzieje ze świadomością człowieka wierzącego w piekło, którego nie udało się uratować?W naszej czasoprzestrzeni miną długie lata zanim taki nieszczęśnik zrozumie,że został przez księży oszukany i wydostanie się z tych obszarów energetycznych.Pamiętajmy przy tym,że religijne piekła nie są takie same dla wszystkich bo każdy przyswoił sobie inną część religijnych nauk, a w sumie na przestrzeni wieków "natchnieni" ojcowie wymyślili ponad 140 000 różnych kar, które mają być tą objawioną prawdą.Dopisano do słów Jezusa palenie ogniem i potępienie.Ale moim zdaniem Jezus nauczał tylko o potrzebie miłości i konsekwencjach jakie niosą za sobą długi karmiczne. A to świadczy o reinkarnacji, którą w religii zlikwidował cesarz Justynian w 553 r.Dla księży reinkarnacja jest herezją, ale czy udawanie,że coś nie istnieje sprawi,że to coś przestanie istnieć?Oczywiście,że nie bo religijne dogmaty nie mają nawet wpływu na wszystkich ludzi, a co dopiera na prawa rządzące Wszechświatem. Nadal więc pozostaje otwarte pytanie. "Czy śmierć jest końcem życia? A może jest tylko częścią pewnego etapu w wiecznym culku życia? Wejdziemy teraz w te"herezje"i będzie to kolejny przypadek osoby która na swoje nieszczęście doskonale pamiętała swoje poprzednie wcielenie. I u niej miłość do męża okazała się silniejsza jak miłość do Boga chociaż była osobą bardzo religijną. Jak się nauczyłem po udarach czytać to ta pozycja była jedną z pierwszych książek jakie przecztałem. Z książki, którą napisał Sture Lonnerstrand, tytuł "Prawdziwa opowieść o reinkarnacji" wiadomo o przypadku kobiety,która według nauk księży i całego Kościoła nie miał prawa zaistnieć. Sprawa dotyczy młodej mężatki Ludgi Dewi Chaubey. Przyszła na świat 18,01, 1902 r. w mieście Mathura, położonym około 150 km.od Delhi. 25, 09, 1925 r. urodziła dziecko, syna Naunitę Lala. Kilka dni później bo 04, 10, 1925 r. zmarła w szpitalu Lady Lyall w Agrze w wyniku komplikacji poporodowych. Po roku,dwóch miesiącach i siedmiu dniach, 11, 12,1926 r. w Delhi, urodziła się dziewczynka której dano na imię Śanti Dewi. Jak się okazało w najdrobniejszych szczegółach pamięta swoje wcześniejsze życie, jako Ludgi Dewi. Tempo rzeczywiście imponujące,rok, dwa miesiące i tydzień. Marcinkowi z okolic Nowego Sącza zajęło to około pół tysiąca lat. Ale dzięki prawie natychmiastowemu powrotowi nasza bohaterka spotkała się z mężem i synem. Z czasem powołano specjalną komisję złożoną z samych osobistości, gwarantujących rzetelne zbadanie sprawy.Na czele komisji stanął Mahatma Gandhi, resztę stanowią członkowie parlamentu Indii i szanowani obywatele.Neki Ram Sharma, Lala Deshbandu Gupta i Tara Chand Matchur. Tyle na razie z moich zachowanych notatek i możemy zobaczyć jedyny film jaki udało mi się znaleźć. Całość opisu tekstowego będzie pochodziła ze strony "Fundacja Nautilus" Może tylko w podwójnych nawiasach jak zwykle umieszczę swoje uwagi zachowane z książki którą kiedyś czytałem i własne przemyślenia.Może warto też trochę zacytować coś z Jezusa?)) Reinkarnacja - Shanti Devi (napisy PL) https://youtu.be/59a2SqYZ59o Nasza audycja z serii "ARCHIWUM" w TOK FM wzbudziła ogromne zainteresowanie słuchaczy! Dotyczyła przypadków dzieci, które pamiętają swoje wcześniejsze wcielenie. Trudno się dziwić, że w naszym kraju takie sprawy budzą emocje, ale może to znak, żeby takich tekstów ukazywało się więcej na naszych stronach. W audycji była mowa o przypadku dziewczynki Santi Dewi. Nie było szans, żeby jej skrót przedstawić na antenie, więc czynimy to teraz. Historia SANTI DEWI - z archiwum Fundacji NAUTILUS Ta historia jest uważana za jeden z najbardziej udowodnionych przypadków reinkarnacji w dziejach ziemi. Sprawą interesował się Mahatma Gandhi. Jego zdaniem był to jeden z wielu, za to stuprocentowo dowiedziony i nie pozostawiający cienia wątpliwości fakt powtórnych narodzin. Poznajmy go. Tę niezwykłą historię poznaliśmy dzięki Szwedowi, Stur Linnerstrandowi, który zainteresował się przypadkiem Santi Dewi, kiedy przebywał w Indiach. Była to historia z początku XX wieku, dlatego trudno było dotrzeć do dokumentów i świadków. Linestrand przez kilkadziesiąt lat przyjeżdżał do Indii i dzięki temu udało mu się zgromadzić materiał świadczący o prawdziwości niesłychanie rzadkiego zjawiska: pamięci o wcześniejszym wcieleniu. Warto dodać, że w latach trzydziestych ub. wieku historia Santi Dewi była znana w Europie Zachodniej, nie mówiąc o Indiach. Zacznijmy od początku. Jest 11-sty grudnia 1926 roku, kolonialne Indie. W małym szpitalu w Delhi młoda kobieta, Prem Pjari, rodzi dziewczynkę. Już wcześniej razem ze swoim mężem ustalili, że nadadzą dziecku imię Santi Dewi. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jej dziecko będzie wyjątkowe.... Lekarze zapamiętali, że tuż po urodzeniu dziewczynka nie płakała jak inne dzieci, ale uważnie rozglądała się wokół. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi. Kiedy Santi Dewi miała dwa lata, zaczęła wypowiadać słowa w dziwnym dialekcie. Jej akcent był podobny do tego, w jakim mówią ludzie w mieście Mahura. Rodzice byli tym zaskoczeni, ale uznali, że jest to jeszcze jedno dziecięce dziwactwo. Dziewczynka była małomówna, wręcz nieufna. Przełom nastąpił wtedy, kiedy ukończyła cztery lata. Wtedy ku przerażeniu rodziców powiedziała, że jest żoną bramina z miejscowości Mutra, która zmarła i teraz, jako Santi Dewi ponownie przyszła na świat.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz