środa, 9 lutego 2022

 

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.((Przyznaję,że ciekawe stanowisko, jak na książki dedykowane chrześcijanom. Posłuchajmy do końca pani Juany de la Cruz.)) "Wy już wiecie, dzięki tym dyktowaniom, ile nieścisłości jest w ich pouczeniach.Ach, jak ja ich nie lubię. Bo widzicie, my ludzie w duchu, tak jak za życia fizycznego odczuwaliśmy, tak teraz odczuwać możemy.Jestem rozgoryczona,że oni pokierowali moim życiem tak jak uważali za stosowne.A jakim prawem? Kto,zapytuję,będzie ponosić i ponosił konsekwencje mojego życia?Dlaczego oni mieli prawo decydować za mnie, jeśli za swoje uczynki, za drogę swojego życia to ja ponosiłam konsekwencje?Tak jak oni za swoje. A poza tym, cóż to za podły system, ustanowiony i narzucony kobietom przez mężczyzn. A jakim prawem, pytam,mężczyźni mogą ustanawiać takie czy inne prawa zezwalające na coś kobietom, lub im zabraniające. Ach wy łobuzy!Ach wy dranie!Ja ze swoimi nieprzeciętnymi zdolnościami mogłam zasłynąć jako naukowiec. Wszystko co chciałabym robić,ogarnęłabym ze swoimi zdolnościami z wielką łatwością.Dlaczego miałam nie być dopuszczona na uniwersytet? Tylko dlatego,że byłam kobietą?Co za potworność, co za podłość, co za plugastwo.A wiecie co? Ja teraz wam zdradzę. Otóż ci wszyscy, którzy nie pozwolili mi zdawać egzaminów bo byłam kobietą, oni wszyscy,dosłownie wszyscy, po swoich paskudnych życiach gdy je zakończyli pełzali mi u nóg, przepraszając i prosząc o przebaczenie za złamanie mi życia. Oni wtedy poznali Prawdę Bożą i dowiedzieli się,że w jednym z poprzednich żyć również byłam mężczyzną.Oni pojęli,że płeć to jedynie droga do wzbogacenia odczuć, wzbogacenia ducha poprzez różne role i różne przeżycia.Ale nigdy nie powinno się utrudniać nikomu życia. Tego robić nikomu nie wolno, bo to nie po bożemu, faworyzowanie kogokolwiek." ((Trzeba przyznać,że relacja odważna jak na byłą zakonnicę. Porusza w niej kilka ciekawych spraw, jak chociażby sprawa wyboru płci i rozwijaniu się przez zdobywanie różnych doświadczeń. Jednak chyba każdy myślący człowiek wie,że te ciemne czasy nie wszędzie się skończyły.Instytucja Kościoła nadal chce rządzić, i to całym światem, uważając siebie za jedyną prawdę i nawet chcą dyktować ludziom kiedy im wolno uprawia seks, a kiedy nie wolno.Podobnie działają pozostałe główne religie narzucające swoim wyznawcom styl życia. Zresztą kobietom w tej firmie nadal nie wolno zajmować stanowisk i mogą być jedynie siłą pomocniczą, więc nic się nie zmieniło. Ale przede wszystkim trzeba sobie zdać sprawę,że religię stworzyli mężczyźni dla mężczyzn i w okresie pisania "słowa bożego" kobieta była istotą niższego gatunku i nawet w dzisiejszych czasach księża to uzasadniają zapisami z Biblii w której Bóg pierwszego stworzył Adama, a w następnej kolejności, z jego żebra powstała Ewa. Kobieta w systemie religijnym zawsze była niewolnicą do rodzenia dzieci i dbania o dom i tak pozostało na długie wieki.Wątpię jednak czy sprawcy jej złamanego życia po swojej śmierci pełzali u jej nóg błagając o przebaczenie. Myślę,że Prawo Karmy mogło dla nich przygotować kolejne życia w rolach zniewolonych kobiet, tak żeby odczuli na własnej skórze to co zrobili.Możliwe,że w poprzednim życiu w którym była mężczyzną to ona robiła to samo z czym się spotkała.Dostała więc to samo co wcześniej dawała,bo nie istnieje skutek bez przyczyny,i w jej przypadku przyczyna musiała zaistnieć w poprzednim życiu,lub życiach.Autorka słusznie zauważa,że dusza musi doświadczyć wszystkich sytuacji i uczuć. Jeśli znajdowałaby się stale w ciele mężczyzny,to nigdy by się nie dowiedziała jak to jest być kobietą i czuć jak kobieta.Słuszna jest też uwaga,że nikt nie powinien sterowań naszym życiem bo tylko my będziemy z niego rozliczeni.Ale czy i w dzisiejszych czasach nie poddajemy się opinii otoczenia? Chociaż nie bardzo rozumiemy o co w religii chodzi, to chodzimy do kościoła, bo co ludzie powiedzą.Z tego samego powodu decydujemy się na ślub kościelny i chrzcimy dzieci,żeby nas ludzie nie obgadali.Ale w nieudanym związku to my się będziemy męczyć, a nie ludzie,więc nie powinniśmy się kierować otoczeniem.Możemy wysłuchać rad i opinii,ale wybrać najlepszą dla nas opcję i decyzję powinniśmy podjąć sami.))Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

28 stycznia o 08:44

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Autor słusznie mówi,że wszystkie niesprawiedliwości jakie napotykamy w życiu zostały ustanowione przez człowieka i obojętnie czy chodzi o kwestie prawne, czy wiary. Według autora ktoś uważnie czytający te dyktowania bardzo szybko oddzieli ziarna od plew, posługując się słowami Jezusa Boga "Co posiejesz to zbierzesz" ((Te słowa dotyczą Prawa Karmy, a nie weryfikacji i zrozumienia tekstu „Co człowiek sieje, to i zbierać będzie (Gal 6,8)”. Św Paweł tłumaczy te słowa trochę inaczej i mówi, że każdy będzie się musiał zmierzyć ze skutkiem wywołanym przez przyczynę którą sam wywołał.)) Autor proponuje kolejne dyktowanie z czwartego tomu pt."Gwiazdy kina" i będzie to wypowiedź Zbyszka Cybulskiego, który zginął tragicznie pod kołami pociągu 8.01. 1967 r. we Wrocławiu. "Ja wiem co was interesuje najbardziej.Jak to się stało,że wpadłem pod koła pociągu i straciłem życie? Przyznaję, że nie bardzo chciałbym do tego wracać. Dlaczego?Bo to wcale mi nie schlebia. Tak, to było dawno temu w poprzednim moim życiu. Pracowałem wtedy dla pewnego wrednego, ohydnego typa,rozbójnika i lichwiarza.Byłem sierotą, ale dalekim krewnym tej rozpasanej świni.Za kąt jakiś, ochłapy i łachmany na grzbiet musiałem wykonywać wszystkie rozkazy tej wrednej mordy. Nie tylko gotować i sprzątać, ale być też służącym, otwierać drzwi klientom, musiałem biegać z rachunkami i pogróżkami również. Kiedyś wysłał mnie żebym odebrał pieniądze od pewnego człowieka.Był on winien, a nie miał ani grosza, a ponieważ nie było to pierwsze, ale siódme ostrzeżenie, tak dobrze to pamiętam,siódme. Ten potwór nakazał mi żebym tak potrącił tego faceta żeby on wpadł pod nadjeżdżające konie.Jako kara za jego bezczelność, za nieuregulowanie rachunków.Teraz wiem jak bardzo byłem zdeprawowany, wszystkie rozkazy tej cholery wykonywałem bez wahania. A jak było wtedy?Czatowałem na tego dłużnika kilka godzin, a mróz był taki,że psa było żal wypuścić, innym, ale nie mnie. Ja czekałem na swoją ofiarę, no i doczekałem się.Miał tylko małą sakiewkę przy sobie i jak konie nadjeżdżały, chwyciłem za sakiewkę i wepchnąłem go pod kopyta. Coś usłyszałem, coś trzasnęło, ciemno, zgiełk, nikt nic nie widział i nikt się nie zorientował,że to ja byłem sprawcą tego zamachu. Gdy konie się zatrzymały, odwróciłem się i zobaczyłem ciemną plamę na śniegu.żeby nie zorientowali się,że to moja sprawka, podbiegłem i zacząłem krzyczeć Ajajaj,ajajaj!" I tak według autora Zbigniew Cybulski przyznaje się dlaczego musiał w swoim życiu, które znamy jako życie wspaniałego aktora i Polaka,dlaczego musiał zginąć. ((Ale to nie koniec relacji)) "Ja też oberwałem za swoje bo powinienem był od niego uciec. Na oszustwach uzbierałem już tyle pieniędzy żeby zniknąć, ale ten typ zdeprawował mnie na tyle,że nie miałem na to siły i na wszystko zgadzałem się co mi kazał. W moim ostatnim życiu nie byłem już złym człowiekiem i nie krzywdziłem nikogo. Potrafiłem też serdecznie i bezinteresownie dopomóc. Zresztą najlepszy dowód dyktuję teraz. To najlepsze świadectwo tego,że nie jestem złym duchem. Byłem ofiarą tego rzezimieszka, wypaczył mi charakter i zrobił nieczułym na ludzki ból, a instynkt samozachowawczy kazał mi oszukiwać i kłamać tylko dlatego żeby nie być głodnym." Autor mówi,że jeśli nawet tylko spełniamy czyjeś polecenia, stajemy się tak samo winni.Nawet jeśli zgadzamy się być marionetką w czyichś rękach to również ponosimy konsekwencje swoich czynów. ((Nie bardzo mogę się z tym zgodzić bo widać z tego opisu,że nasz bohater nie działał z własnej woli i to nie jego intencją było szkodzić ludziom. A z niedawnych badań Newtona wynikało jasno,że każdy zły uczynek jest wnikliwie oceniany właśnie pod kątem intencji, a nasz bohater zdaje się że nie był do końca zły bo chciał się uwolnić od swojego oprawcy, tylko nie znalazł w sobie tyle siły.Prawdopodobnie więc nad tym będzie musiał popracować. Zresztą ta relacja na końcu sama sobie przeczy twierdząc,że nasz bohater na oszustwach nazbierał dość pieniędzy by rozpocząć samodzielne życie i nadal chodził głodny?Ale na pewno przez swoje działanie wywołał powstanie niejednego długu karmicznego, które będzie musiał jakoś wyrównać.))Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

29 stycznia o 08:43

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.((Prawo Karmy nie jest karą,ale po to działa żeby każdy miał możliwość zrównoważenia swoich uczynków.Gdyby jednak za każdy występek Prawo Karmy skracało wszystkim wcielenia, to tym samym odbierało by nam szansę na zrehabilitowanie, więc myślę,że to nie tędy droga.)) Kolejna proponowana przez autora relacja pochodzi z piątego tomu pt."Wielcy Polacy" i dotyczy Krystyny Skarbek. Przez wielu uważana za najlepszego szpiega II Wojny Światowej. Churchill nazywał ją swoim ulubionym szpiegiem, a oficerowie wstawali gdy wchodziła do pokoju. Dla Francuzów stała się wzorem ruchu oporu, a Izraelczycy zaliczają ją do najodważniejszych w dziejach żołnierzy, otrzymała zresztą medale i od Izreala i od Francji. Po wojnie zapomniana przez Anglików i Polaków. Jej losy tak się dziwnie potoczyły,że z najlepszego szpiega II WŚ stała się osobą zapomnianą, o której nikt nie chciał pamiętać.Żaden rząd się już nie interesował tą kobietą i nie wspierał finansowo. Była więc zmuszona podjąć fizyczną pracę zarobkową.Zginęła młodo w 1952 r. w wieku 44 lat ((Niedawno słuchałem w radio audycji o tej kobiecie i pamiętam,że nosiła tytuł chrabiowski, a po wojnie wpadła w biedę,a zginęła od pchnięcia nożem. Przejdźmy jednak od razu do relacji.)) "Ten zakochany wariat cierpi za zabicie mnie i niech ludzie się dowiedzą,że bez względu na to czy ja darowałabym mu to zabicie mnie z miłości, czy nie, to jest obojętne bo on i tak musi to odcierpieć. ((To nie tak. Teraz już wiem,że wybaczenie pozwoli nam uniknąć długu karmicznego.)) A gdy się urodzi ponownie to i tak będzie cierpiał, chociaż inaczej. Mnie by zależało,że jak będą robić film o mnie, o moim życiu, o tych ostatnich latach wojny, zależy mi aby na pierwszym miejscu wysunięto moje pobudki, którymi się kierowałam.Przyczyną był mój patriotyzm i coś równie ważnego, chęć pomszczenie narodu Żydowskiego. Bardzo mi zależy na podkreśleniu tego motywu bo ja kochałam te koleżanki Żydówki jak najdroższe mi siostry, które zostały zamordowane." Od autora dowiadujemy się,że gdy Krystyna Skarbek była młodą dziewczyną i to właśnie te wydarzenia spowodowały,że została szpiegiem o którym pisze się książki i kręci filmy. ((Jednak chęć sławy i rozgłosu świadczy, moim zdaniem, o nieposkromionym ego i raczej świadczy o tym,że te relacje ktoś układał z tej strony i nie pochodzą ze świata duchowego.)) Kolejna relacja jaką wybrał autor pochodzi z ostatniego tomu pt. "Miłość cię wyzwoli" i będzie to relacja Małgosi i Pitka? (i Piotra?). Przyznaję,że pierwszy raz słyszę o takiej osobie. Ale autor mówi,że jej historia jest przejmująca i warta przytoczenia. 6 marca 1987 r. jako młodzi ludzie, Małgosia miała 23 lata, a Piotr 37. Oboje wybrali się na przedślubne zakupy do Belgii, i tego samego dnia utonęli wieczorem w katastrofie promu Herald Of free Enterprise. Zginęli trzymając się za ręce, jeszcze chcieli coś krzyknąć, patrząc sobie w oczy, ale woda zalała im usta. Autor chce przedstawić dwa długie dyktowania Małgosi i Pitka(rozumiem,ze to zdrobnienie od imienia Piotra)Dlaczego musiało ich to spotkać? "Ta możność wynagrodzenia, jeżeli kiedyś w jakimś życiu, a być może w wielu życiach kogoś się krzywdziło, również odkupienia przez kalectwa morderstw,- pozbawienia kogoś drogocennego skarbu jakim jest życie fizyczne.Cierpienie, ból moralny i fizyczny za zadane cierpienie bo nic, ale to dosłownie nic nie idzie w zapomnienie. Gdyby tylko wiedzieli o tym ludzie, którzy żyją w luksusie kosztem swojej uczciwości, również kosztem zniewolenia ludzi,nawet młodzieży,do tej strasznej trucizny jaką są różnego rodzaju narkotyki. Żeby tacy przyjrzeli się różnym połamańcom, ludziom bez nóg i rąk od dziecka. Czy mogą przypuszczać,że oto ci to ofiary? O nie! Na kalectwo dobrze sobie zasłużyli, a kary nie Bóg im wyznaczył, tylko oni sami sobie wyznaczyli według słów Jezusa Chrystusa "Co posiejesz to zbierzesz."Bo to nie nasza matula i ojczulek duchowi skazują nas-rodzice nasi duchowi. Ale każdy skazuje siebie na cierpienie dokładnie takie na jakie zasługuje. ((Sporo prawdy jest w tych słowach. Sami tworzymy dla siebie kolejne życia, tylko nie każdy o tym wie i nie każdy akceptuje skutki przyczyn jakie sam stworzył.)) Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

30 stycznia o 08:46

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie."Dzięki tej wspaniałej łasce wielo narodzenia mamy możliwość wznoszenia się." Autor mówi,że dalsza część będzie o przyczynie ich wspólnej śmierci z której wynika,że w poprzednim wcieleniu wspólnie zabili ojca dziewczyny bo nie zgadzał się na ich ślub.W ten sposób wcześniej przejęli majątek i cieszyli się nim jako młoda para. ((To dziwna relacja,w zasadzie koncentrująca się na narkotykach, ale jej końcowe wnioski, według mojej oceny, są słuszne. Część ludzi nie zdaje sobie sprawy,że ich każda myśl, słowo i czyn są "zapisane" na poziomie kwantowym. Handlarze zapatrzeni i nastawieni na zyski za wszelką cenę, nie zdają sobie sprawy,że sprzedają młodym ludziom kalectwo i śmierć, a ich najbliższym cierpienie. Mogą, więc je dostać w takiej postaci jak to zostało wymienione w tej relacji,lub w postaci różnych chorób i niepełnosprawności. Jednak w tych relacjach króluje zasada "śmierć za śmierć" więc "winowajca" nie dostaje czasu na naprawienie wyrządzonej krzywdy, a nawet w ostatnim zdaniu tej relacji jest mowa o możliwości wznoszenia się w każdym kolejnym życiu.Z pracy dr Newtona wynika,że w przypadku popełnienia złego uczynku bardzo ważne są intencje,które skłoniły do jego popełnienia. Gdyby tak nie było to żołnierze biorący udział w wojnach i zabijający wroga kończyli by życie przedwcześnie. A wiadomo,że tak nie jest.Zasada "śmierć za śmierć" więc nie działa, bo według mistyków Prawo Karmy daje szansę na zrehabilitowanie.Jednak kiedy dana osoba miałaby tego dokonać jak ta możliwość jest jej odbierana? Jeśli zabili ojca po to żeby być razem i cieszyć się jego majątkiem to podróż do Belgii na zakupy wydaje się dziwna, bo oznacza,że nie byli biedni. A właśnie za czerpanie przyjemności z kradzionego powinni raczej doświadczyć biedy.Zresztą posłuchajmy do końca autora. Mamy około 25 min filmu.)) KONSEKWENCJE CZYNÓW W PRAWIE PRZYCZYNY I SKUTKU I REINKARNACJI https://youtu.be/aVmR6VFSS_U Autor ma nadzieję,że zaprezentowane przykłady zilustrowały słuchaczowi,że nie jest ważne co myślimy i w co wierzymy, jakiej jesteśmy religii, narodowości i płci.Wiary, pochodzenia i wykształcenia, bo tak naprawdę liczą się tylko słowa Jezusa. "Co posiejesz, to zbierzesz", to prawo przyczyny i skutku,które określa nasze życie tutaj na tej planecie. To jak ten świat dzisiaj wygląda jest konsekwencją naszych czynów i myśli.Ta rzeczywistość materialna jest energią,którą składamy i układamy przez wieki przy pomocy zmysłów,umysłu, intuicji.Mamy jednak wiele wspaniałych cech,i według autora, dlatego Bóg zdecydował się urodzić wśród ludzi i żyć jako Jezus Bóg i jest o tym dużo w Biblii XX w., jednak autor dalej nie rozwija tematu, i w zasadzie na tym kończy się ta ciekawa audycja. ((Tak sądzi autor,ale ja mam na ten temat odmienne zdanie. Z zachowanych w ewangeliach słów Jezusa wynika,że Jego celem było wyprowadzenie ze strefy reinkarnacji dusz gotowych do opuszczenia tej strefy,i tak dla ścisłości,Jezus o sobie mówił,że jest Synem Boga co dla chrześcijaństwa oznacza, że jest Bogiem. Ale Jezus nigdy i nigdzie nie powiedział, że nim jest i nie znajdziemy takiego stwierdzenia w żadnej ewangelii bo słowa "Ja i Ojciec jedno jesteśmy"z ewangelii Jana nie oznaczają,że Jezus jest Bogiem.On mówi,że w jego ciele znajduje się taka sama energia jak energia Ojca,czyli energia, która sprawia,że jest tym samym Światłem co Ojciec,więc został Słowem co ciałem się stało .Ale Jezus nadal jest człowiekiem a nie Bogiem. Bogiem ogłoszono Jezusa podczas I Soboru w Nicei w 325 r. Mówiąc w największym skrócie to z tego co już wiem to osoba, której po tysiącach wcieleń świadomość osiągnie odpowiedni potencjał zebranych doświadczeń zaczyna szukać odpowiedzi na pytania o sens życia i cel życia zostaje zauważona przez Źródło.Zostaje naznaczona prtzez Boga do powrotu i zaczyna otrzymywać"promyki Światła",które zmieniają wibracje jej ciał energetycznych na częstotliwości,które mamy ponad poziomami astralno mentalnymi,więc taka osoba już nie trafi na te poziomy co reszta ludzi i wyprowadzi ze strefy reinkarnacji tylko tych wskazanych przez Ojca i Jezus mówi o tym wyraźnie w ewangelii Jana. „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał.”(J 6,44) .Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

31 stycznia o 08:44

Andrzej

Andrzej Dąbrowski
Witam serdecznie.Wszyscy jesteśmy związani siecią karmiczną i na pewno prawo karmy w jakiś sposób zaingeruje w nasze życia, ale nie wierzę w zasadę "śmierć za śmierć" bo już wiem,że śmierć nie jest karą tylko etapem w wiecznym cyklu życia. Jest koniecznym wycofaniem do poziomów astralnych ciał energetycznych ożywiających dane ciało i połączenie ich z duszą, której oddają zgromadzone w materialnym życiu doświadczenia. Zabiłeś więc musisz umrzeć przedwcześnie?Jaki byłby więc w tym sens? Z do tej pory zgromadzonego materiału wiem,że Prawo Karmy nie działa w ten sposób, tylko zawsze daje nam szansę na zrozumienie błędu i jego naprawienie, i będziemy tak długo inkarnowali aż sami z własnej woli pozbędziemy się wszystkich błędów.Pozbędziemy się przywiązania do materialnego świata i dopiero wtedy będziemy gotowi do opuszczenia strefy narodzin i śmierci.Niestety nie wszyscy jesteśmy już zbawieni od 2000 lat,bo dusze nadal funkcjonują w materialnym świecie wcielając się w kolejne ciała, czego najlepszym dowodem jesteśmy my sami Autor powyższego filmu skupia się na zabijaniu ludzi przez innych ludzi, ale czy tylko ludzi zabijamy? Z mistycznych nauk wiadomo,że materialna forma jaką przybiera dusza jest zależna od stopnia rozwoju duszy i może się manifestować w ciele zwierzęcia,więc i ich zabijanie też jest obarczone odpowiedzialnością karmiczną, i gdyby za każde zabicie czekała na nas śmierć to życie na tej planecie już by nie istniało, od wieków zabijamy miliony istnień żeby uczcić wymyśloną w religii datę narodzin Jezusa, który zabraniał zabijania.Czy to nie jest obłuda? Moim zdaniem forma zadośćuczynienia będzie zależała od intencji popełnionego czynu bo całkowicie czymś innym jest zabicie wroga w obronie swojego kraju, a czymś innym zabicie żeby okraść swoją ofiarę.Podobnie jest z zabijaniem zwierząt. Inną sprawą jest zabicie dla zaspokojenia głodu, a całkowicie inną zabijanie dla samej przyjemności zabicia na polowaniach. Tak jesteśmy skonstruowani,że dla utrzymania w zdrowiu swojego ciała potrzebujemy składników z mięsa zwierząt, ale nie musimy ich zabijać dla przyjemności.Taki wniosek wyciągnąłem z badań dr Newtona, według którego w świecie dusz istnieje naczelna zasada, że za wszelkie krzywdy, intencjonalne lub nie, musi nastąpić zadośćuczynienie w obecnym lub przyszłym życiu i w zależności od natury swych wykroczeń, dusza taka może być stosunkowo szybko wysłana z powrotem na Ziemię.Często się zdarza,że pełni ona wówczas rolę ofiary czyichś podłych uczynków.Gdy jednak naganne działania powtarzały się i były szczególnie okrutne, oznacza to istnienie wzorca złego zachowania. Wtedy energia takiej duszy jest dzielona i mieszana z wzorcem energii nie uszkodzonej w odpowiednich proporcjach. Dusze takie mogą spędzić dłuższy czas w odosobnieniu,wiodąc spokojny duchowy żywot, nawet przez ponad tysiąc ziemskich lat,lub bardzo szybko skierowane w kolejne wcielenie w celu odczucia jej własnych działań i wtedy znajdą się w sytuacji swoich ofiar.Nie jest to jednak uważane za karę czy pokutę,lecz raczej za okazję do karmicznego rozwoju. Moim zdaniem myślenie w kategoriach kary za popełniony czyn jest niezrozumieniem tematu. Naruszyliśmy równowagę energetyczną więc prawo karmy chce ją przywrócić co nie powinno się traktować jako kary bo sami swoim działaniem sobie podarowaliśmy skutki naszych działań.Ten stan nierównowagi prawdopodobnie jest przyczyną naszych nierównych żyć, a nawet różnych kłopotów życiowych i nieudanych związków. Prawo przyczyny i skutku to nasz osobisty nauczyciel i nigdy nie działa na naszą szkodę.Otrzymywane cierpienie jest po prostu sygnałem,że nie idziemy w dobrym kierunku, co powinno nas skłonić do zastanowienia się nad własnym życiem bo na pewno za coś to cierpienie dostaliśmy.Kiedy zaczynamy rozumieć to prawo,przestajemy się czuć ofiarami.W swojej wędrówce stworzyliśmy już tak wiele splotów karmicznych przez wiele żywotów,że teraz musimy się liczyć ze skutkami.Możemy próbować je złagodzić, gdy jesteśmy świadomi działania prawa karmy. Przede wszystkim nie tworzyć dodatkowego cierpienia. Czymże jest właściwie cierpienie, jak nie zaburzeniem harmonii wszechświata? Cierpienie sygnalizuje nam„nie tędy droga”. Im więcej cierpimy,tym bardziej pobłądziliśmy i idziemy w złym kierunku.Świadomość i pokora wobec prawa karmicznego są narzędziami do panowania nad własną karmą.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

1 lutego o 08:49

Andrzej

Andrzej Dąbrowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz