czwartek, 5 maja 2022

 

Andrzej

Witam serdecznie.Czy Jezus swoją śmiercią zbawił cały świat? Oczywiście,że nie.Wyprowadził do życia wiecznego tylko naznaczonych przez Ojca do powrotu i Jezus mówi o tym wyraźnie w ewangelii Jana. „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał.”(J 6,44) . Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie.(J 14,15-21) Jezus nie mówi np. do mieszkańców Australii,Skandynawii,Ameryki, itd. Zwraca się tylko do ucznów wskazanych przez Ojca,których sam przygotował do opuszczenia materialnego świata i mówi, że Ducha Prawdy świat nie przyjmuje bo go nie widzi,czyli światu jest potrzebny żyjący w ciele człowieka Chrystus,który wyprowadzi kolejnych naznaczonych przez Ojca do powrotu.Obiecuje uczniom,że będzie czekał i każdego po śmierci włączy w siebie i jako całość włączy w Ojca Teologia twierdzi,że Jezus zmartwychwstał w przemienionym ciele. Naprawdę w przemienionym? Niestety religijnej wersji Biblia nie potwierdza i w ewangelii Jana mamy opis spotkania Jezusa z Tomaszem. "Tomasz mówił: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” (J 20, 25). Teraz Jezus rzekł do niego: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!” (J 20, 27)." Z tych wersetów wynika,że Jezus posiada nadal to samo poranione ciało i moim zdaniem ta scena została wymyślona na potrzeby religii,podobnie jak wymyślono pusty grób i pomylenie Jezusa przez Marię Magdalenę z ogrodnikiem, bo w zachowanych pismach po tej kobiecie ona sama mówi,że zobaczyła Nauczyciela w umyśle, a nie w materialnym świecie. Również Paweł nie potwierdza zobaczenia Jezusa i w Dziejach Apostolskich wyraźnie stwierdza,że tylko usłyszał wewnątrz siebie głos Jezusa i oślepiło go światło,które zobaczył w głowie i Paweł pisze, że krew i ciało nie mogą wejść do Królestwa. "I Koryntian 15:50 To zaś mówię, bracia, że ciało i krew nie mogą odziedziczyć królestwa Bożego ani to, co zniszczalne, nie odziedziczy tego, co niezniszczalne." Dlatego w religii wymyślono dogmaty o jakimś subtelnym ciele, aby wyjaśnić zmartwychwstanie Jezusa i wniebowzięcie proroków. Uważam,że mamy do czynienia w religii z wymyślonymi teoriami, bo sam Jezus im wyraźnie zaprzecza i w wielu wypowiedziach stara się nas zniechęcić do materialnego świata.Twierdzi,że żyjemy w ciemności i kłamstwie, a po za tym dla Jezusa świat gdzie żyjemy teraz jest światem umarłych. Jak,więc rozumieć zmartwychwstanie? Moim zdaniem jako opuszczenie/wstanie ze świata umarłych. Jezus opuścił świat martwych i wstał do wiecznego życia. Niestety świat, który będąc w materialnych ciałach, uważamy za jedyny w którym trwa życie, dla drugiej strony jest światem umarłych, a nasze dusze są uwięzione w grobach materialnych ciał. Dlaczego tak się dzieje? Bo świat materialny uzależnił nas od siebie i uczynił niewolnikami. Dokładnie o tym samym mówił Jezus odpowiadając Żydom. Ewangelia św. Jana 8:33-35, Biblia Tysiąclecia (33) Odpowiedzieli Mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: Wolni będziecie? (34) Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. (35) A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze." Niestety produkując swoim zachowaniem karmę jesteśmy niewolnikami,uzależnionymi od materialnego świata. Wszystko co nas z nim łączy i samo życie w nim można nazwać grzechem.Dlatego Jezus w wielu wypowiedziach doradza zerwanie więzów jakie łączą nas z tym światem bo grzesznik musi odradzać się na nowo, dopóki nie osiągnie odpowiedniego rozwoju i dopiero po pozbyciu się tego brudu materii i osiągnięciu odpowiedniego poziomu czystości,czyli po rozliczeniu karmy przez żyjącego Chrystusa,powstaje z martwych i wchodzi do Królestwa,a reszta czeka na swój czas pozostając w strefie wpływów Szatana.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

26 kwietnia o 09:26

Wysłano

🙂 ,,,Maria zaś stała na zewnątrz grobowca i płakała. Płacząc, pochyliła się w stronę grobu i zobaczyła, że tam, gdzie spoczywało ciało Jezusa, siedzi dwóch aniołów w białych szatach. Jeden w miejscu głowy, drugi w miejscu nóg. Zapytali ją: „Kobieto, dlaczego płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano mojego Pana i nie wiem, gdzie Go położono”. Po tych słowach odwróciła się za siebie i zobaczyła stojącego Jezusa, lecz nie wiedziała, że to Jezus. A Jezus także ją zapytał: „Kobieto, dlaczego płaczesz? Kogo szukasz?” Ona, sądząc, że to ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go złożyłeś, a ja Go zabiorę”. Wtedy Jezus powiedział do niej: „Mario!”. Ona zaś odwróciła się do Niego i powiedziała po hebrajsku: „Rabbuni!”, co znaczy: Nauczycielu. Jezus oznajmił jej jednak: „Nie dotykaj Mnie. Ponieważ nie wstąpiłem jeszcze do Ojca. Idź natomiast do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do mojego Ojca i waszego Ojca, mojego Boga i waszego Boga””. Maria Magdalena poszła wiec i oświadczyła uczniom: „Zobaczyłam Pana”, oraz że to jej polecił. (J 20. 11 – 18) (tłum. Paulińskie) Piotr i Jan z wiarą wracają od grobu. Maria Magdalena pozostaje przy nim i płacze. Kocha Jezusa. Płacze i chyba nie dostrzega nawet odejścia apostołów. Ten płacz jest wyrazem jej miłości. Zabili jej Go, a teraz nawet ciało, ostatni znak Tego, kogo kochała, zniknął. Łzy miłości wprowadzają ją w mistyczną przestrzeń – widzi aniołów. Rozmawia z nimi, ale nie aniołów chce spotkać. Ona pragnie dotknąć ciała Tego, kogo jej serce pokochało na zawsze. Możemy tylko przeczuwać, co dzieje się w sercu Marii Magdaleny. Chciałaby tulić się do nóg Jezusa, cieszyć się bliskością Jego żywego ciała, radować obecnością. Iluś z nas ją rozumie. Tęsknota matki za dotykiem ciała jej zmarłego dziecka, żony, która pogrzebała męża. Tęsknota dziecka za matczynym pocałunkiem, którego nigdy nie otrzyma, tęsknota męża za uśmiechem zmarłej żony. Tam, w gąszczu tych bolesnych tęsknot żyje tęsknota Marii Magdaleny. Różni się od nich tym, że jej spełnienie jest tuż. A wtedy słyszy Nie dotykaj Mnie. Dlaczego? Co stoi za tym tajemniczym wyjaśnieniem – Ponieważ nie wstąpiłem jeszcze do Ojca? Dotyk. Najprostszy chociaż przebogaty sposób poznania i kontaktu u istot obdarzonych ciałem. Dotyk jako uścisk, który chce zatrzymać dla siebie, dotyk jako muśnięcie upewniające o obecności. Hiob pomaga coś rozumieć, gdy się modli Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę. Nie chce zmartwychwstać, bo jest tak bardzo przywiązany do swego ciała, że myśl o przywróceniu mu ciała „niecierpiącego” przynosi ulgę. Nie. On chce ciałem swym Boga zobaczyć. Zobaczyć – dotknąć – poznać. Kto z nas może powiedzieć, że dzięki swemu ciału doświadcza Bożej obecności? Bardzo niewielu ludzi zna krótkie przeżycia, które może są błyskiem, przeczuciem tego, co stanie się naszym udziałem po zmartwychwstaniu. Ciało nie będzie doświadczać tylko samego siebie, swoich stanów, ale będzie otwarte na Boga. Nasze zmysły nie będą stronniczo wybierać tego, co przyjemne, a odrzucać tego, co przykre dla nich, ale będą doświadczać Boga. Nasza psychika nie będzie skupiać się na swoich przeżyciach, własnych myślach, wyobrażeniach, ale będzie doskonale otwarta na Boga. Ludzkie ciało, które pozwala „wstępować do Boga”. Po to jest, może tylko po to. Maria Magdalena swoim dotykiem wyznaczyłaby uwielbionemu ciału Jezusa zgoła inną rolę. Gdy zrozumie tajemniczą odpowiedź Nauczyciela – nie przestał przecież nim być (!) – to będzie mogła dojść do pełnego ładu z własnym ciałem. Otworzy się przed nią sens jej cielesności całkiem inny od tego, którym żyła, zanim spotkała Jezusa, od tego, którym teraz spontanicznie żyje.

Wysłano

A ja mam wrazenie ,że MAriia widziała Jezusa nie oczyma wyobraźni , lecz w ciele energetycznym ,czego by nawet Całun Turyński dowodził ,nie uważasz .. 🙂 ,

26 kwietnia o 09:55

26 kwietnia o 10:54

Andrzej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz