poniedziałek, 1 sierpnia 2022

 

Andrzej

Witam serdecznie.((Jak już widać z tych relacji,różnie podchodzimy do kwestii naszych narodzin.Jedni chcą,a inni wprost przeciwnie,)) „Nie,to nie była moja wola - by ponownie się urodzić,ale jedna z moich obecnych sióstr zmusiła mnie do przyjścia na świat.Nie życzyłam sobie tego,gdyż miałam odczucie,że nie jestem jeszcze do niego przygotowana.Wiedziałam,że jedno z zadań obecnego mojego życia to zaakceptowanie osoby mojego ojca i lepsze poznanie mojej mamy, która w poprzednim moim życiu była moją najlepszą przyjaciółką. Wybrałam także moją płeć,gdyż w poprzednim życiu byłam mężczyzną. Ojciec wtedy pobił mnie jako nadzorca więzienny. Z obecnego życia nie znam mężów ani kochanków,których miałam w poprzednich wcieleniach,ale mój młodszy brat w poprzednim życiu też był młodszym bratem. ((Nie chciała przyjść na ten świat?Z takich relacji wynika,że to nie zawsze jest nasza dobrowolna decyzja i często jest tak,że albo namawia nas najbliższa dla nas osoba, lub opiekun duchowy dbający o nasz najszybszy rozwój. W poprzednim wcieleniu była mężczyzną.Obecny ojciec był nadzorcą w więzieniu, a obecna matka była jego przyjaciółką,więc jak widać wybieramy wcielenia w tym samym towarzystwie.)) Nie dostrzegłam, kiedy połączyłam się z płodem, ale wiem że mama w ciąży czuła się osamotniona ale szczęśliwa. Sam poród był bardzo ciężki i trwał bardzo długo, chociaż teraz w hipnozie to było tylko kilka sekund. Po urodzeniu miałam wrażenie, że kobieta która pomagała matce była bardzo zmęczona a moja matka bardzo szczęśliwa, że urodziła dziewczynkę. Przeżycia tego seansu umożliwiły mi osiągnięcie lepszego poglądu na moje własne odczucia. Dziękuję pani." „Tak, ja sama zadecydowałam o ponownym urodzeniu się. Wydawało mi się, że w tym czasie było wokół mnie wiele twarzy - pierwsza była wyraźnie męska. Odnośnie urodzenia się miałam odczucie, że jest to coś, co i tak trzeba zrobić. Dokonałam takiego wyboru płci, by mieć dzieci i to z ludzi, których znałam w poprzednim życiu. Moją matkę znałam już wcześniej, ojca nie. Z poprzedniego życia znałam też męża, dzieci, przyjaciół. Z płodem połączyłam się z pierwszym moim oddechem, po wyjściu z ciała matki. Moja matka była nieszczęśliwa. Jej życie nie było takie, jak to sobie wyobrażała. Dostrzegłam jej nieszczęście. Przy porodzie czułam ból pleców, obróciłam się i było lepiej. Miałam po urodzeniu wesołe wrażenia, gdyż ludzie myśleli, że niemowlę nic nie wie - ale ja rozumiałam wszystko i to jest śmieszne." ((W poprzedniej relacji badana nie zauważyła czasu połączenia się z płodem. Być może było to wcześnie bo relacjonuje odczucia matki w ciąży. Ale już w następnej relacji jest wyraźnie zaznaczone,że połączenie nastąpiło z pierwszym oddechem dziecka.)) „Krótko przed urodzeniem w gorącej dyskusji zostałam przekonana i zgodziłam się na to, by przyjść znów na świat. Byłam w rozterce - nie chciałam się urodzić a miałam silne poczucie obowiązku i odpowiedzialności. Na pytanie o cel obecnego życia odpowiadam, że chciałam być w centrum uwagi, piękna. Okres obecny tj. XX wiek wybrałam w przekonaniu, że warunki elektromagnetyczne będą dla mnie właściwe. Zdecydowałam się być kobietą, ażeby łatwiej przyjmować i przeżywać wstrząsy psychiczne. Wydaje mi się, że wszystkich ludzi, którzy mają jakikolwiek związek ze mną obecnie, znałam już w poprzednim życiu. Połączenie z płodem opóźniałam aż do wystąpienia bóli porodowych. Uczucia matki poznałam w czasie porodu.Po urodzeniu miałam bolesne, mieszane uczucia.Wydawało mi się,że utraciłam świadomość uczuć innych ludzi i wiedzę, którą miałam przed urodzeniem." ((Mamy wzmianki o wyborze płci co może oznaczać,że płeć nie jest nam z góry narzucana.Ale w ostatniej relacji widać,że badana osoba nie pozbyła się działania swojego EGO bo nadal chce być w centrum uwagi.Dla mnie to dziwne bo zawsze wolę pozostawać na uboczu i nie lubię zainteresowania swoją osobą.Czy kobiety łatwiej radzą sobie ze wstrząsami psychicznymi? Do tego akurat nie jestem przekonany i uważam je za zakompleksione i przejmujące się byle głupstwem np. pierwszym siwym włosem, zmarszczkami lub kilogramem ciała,który uważają za zbędny.Relacjonująca również nie wspomina o wczesnym połączeniu z płodem,a raczej wprost przeciwnie.Autorka tej relacji wspomina o utracie wiedzy jaką posiadała w postaci energetycznej i przyznaję,że kiedyś się już z tym spotkałem. Nie posiadamy jej w materialnym mózgu,ale ona nadal pozostaje w podświadomości.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

5 lipca o 08:42

Andrzej

Witam serdecznie.((Badania Michaela Newtona również potwierdzały,że wszystkie informacje o nas samych przechowuje nasz umysł i docierając z pomocą hipnozy można się dowiedzieć o tym,że życie jest nieśmiertelnym procesem i nie istnieje wesja religijna w której dusza wciela się tylko raz w jedno ciało, a po jego śmierci odchodzi do wiecznego nieba lub piekła,żeby już nigdy nie wrócić. Dusza nie tylko wraca,ale doświadcza w różnych ciałach i często musi zmieniać płeć wybieranego ciała bo doświadczając w ciele mężczyzny nigdy się nie dowie jak ten świat czują kobiety, i jak już widać z tych relacji,różnie podchodzimy do kwestii naszych narodzin.Jedni chcą wracać do materialnego życia,a inni wprost przeciwnie,)) „Nie decydowałam się na to, by ponownie się urodzić. Czuję się zawsze cudownie tam, gdzie właśnie jestem. Przy decyzji miałam pomoc, dwu doradców pokazywało mi, jak bardzo matka sobie mnie życzy. Matka rzeczywiście bardzo sobie mnie życzyła i oni zapewniali mnie, że matka będzie mnie strzec, kochać i że będzie mi bardzo dobrze. Czułam, że mnie uspokajali. Nie chciałam przyjść ponownie na świat, gdyż byłam przekonana, że w poprzednim życiu wykonałam swoje obowiązki, dlatego zasłużyłam na trochę dłuższy okres odpoczynku. Czułam, że jeszcze trochę za wcześnie na powrót i że moje życie będzie dość senne. Cel życia odczuwam jako potrzebę uszczęśliwiania ludzi w ich zwykłym codziennym życiu. Nie rozchodzi się o super religijność lub coś podobnego, ale o wzbudzanie zwyczajnego szczęścia u ludzi, z którymi się współżyje. Mam odczucie, że obecne czasy są zwariowane i kończą jakąś erę. Wiedziałam, że będzie ciężko i dlatego wstrzymywałam się przed urodzeniem. Wybrałam płeć żeńską dla siebie, gdyż kobietom łatwiej jest uszczęśliwiać ludzi. Znałam swoją matkę i męża z poprzedniego życia, natomiast ojca jestem niepewna, a dzieci nie znałam. Wydaje się, że jednego przyjaciela znałam bardzo dobrze w poprzednim życiu. Przed urodzeniem spostrzegłam, że matka jest bardzo szczęśliwa oraz że bardzo chciała mnie mieć. Nie odczułam kiedy połączyłam się z płodem. Po urodzeniu odczułam straszne zimno i drążyło mnie pytanie - co teraz? Nie mam wyraźnie określonego celu życia. Chociaż w hipnozie wydawało mi się, że powinnam poświęcić się innym ludziom a nie sobie samej." ((To również ciekawa relacja. Jej autorka uważała,że po ostatnim wcieleniu należy się jej dłuższy wypoczynek i aż dwoje doradców musiało ją przekonywać do ponownego wcielenia. Ale w tej relacji można wyłapać jeszcze ciekawe zjawisko. Jej matka bardzo chciała dziecka, i jak widać z tego, to druga strona doskonale się orientuje o tym co się dzieje w naszych myślach i pragnieniach. Wszystkim, którzy nie uwierzyli Danucie Lenarczyk,Michaelowi Newtonowi i Grzegorzowi Sławickiemu,że myśli są energią widoczną w światach astralnych proponuję jeszcze raz przeczytać odcinki z ich relacji. A poza tym z dotychczasowych relacji wynika,że wcielamy się w znanym sobie towarzystwie, tylko w różnych konfiguracjach.Np. Dusza, która ożywiała ostatnie ciało mojej żony może być w kolejnym wcieleniu w ciele mojej córki lub syna. A ciało mojej przyszłej żony może ożywiać np. dusza, która ożywiała ciało mojego ojca lub dusza obecnej przyjaciółki z którą znamy się od wielu lat.Możliwe są też inne kombinacje, ale jak mówił Sławicki to zależy od minionych wcieleń i skomplikowanej selekcji)) A oto jedno ze wspomnień z kilku poprzednich żywotów, opublikowanych przez panią Wambach w książce pt. „The Under Hypnosis”. Pacjentka imieniem Betty podała, że w XV w. żyła jako mężczyzna, ubogi mieszkaniec dzisiejszego Pakistanu. Na polowaniu na dzikie zwierzęta został on zaatakowany przez niedźwiedzia, który tak nieszczęśliwie zranił go w nogę, iż na całe życie pozostał kaleką. Ponieważ rodzina nie mogła go utrzymać, był żebrakiem i zmarł głodu w kilka lat potem... Gdy wspomina „swą” walkę z niedźwiedziem, ma wygląd śmiertelnie przerażonego człowieka, a nogę, w którą została "wtedy” ranna, trwożnie podciąga pod siebie. W XVII w. żyła w Anglii jako 15-letnia dziewczynka. Była zrozpaczona, ponieważ właśnie zdarzył się wielki pożar, jaki doszczętnie strawił ich dom oraz wiele innych. Wszyscy członkowie rodziny zginęli w płomieniach, musiała więc zgłosić się do pracy w miejscowej karczmie (gospodzie), gdzie później została kelnerką. Miała tam bardzo ciężkie życie. Jej charakter twardej chłopki powodował, że miała swe zasady i nie chciała ulegać mężczyznom. Zmarła z ram, pobita i zgwałcona przez pijanych gości... Betty mówi, że dotąd jeszcze czuje przesiąknięte alkoholem oddechy tych ludzi, zaś w obecnym życiu nie może znieść widoku pijanych i wyzbyć się strachu na widok zataczającego się człowieka.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

6 lipca o 08:35

Andrzej

Witam serdecznie.((Jak widać z tych relacji nasze życie nie jest usłane różami i słusznie Jezus poziom materialnego życia nazywał miejscem płaczu i zgrzytania zębami.)) W 1902 r.Betty była maleńkim dzieckiem, które leżało w skórzanej kołysce uwiązanej między drzewami. Rok później już nie żyła. W pamięci jej utrwalił się tylko widok drzew, których gatunek okazał się później charakterystyczny dla lasów Florydy. W relacjach z tych trzech żywotów nie odnajdziemy żadnych wskazówek, iż są to przygody fantastyczne. Bohaterowie wydarzeń to zwyczajni, prości ludzie żyjący w dawnych czasach. ((Przeciwnicy reinkarnacji kpią i szydzą. Wszyscy byliście królami, cesarzami, lub co najmniej książętami. Ale tak naprawdę to nie znalazłem ani jednej relacji z kimś, kto by się podawał za osobę z tak wysokich sfer. Są relacje zwykłych ludzi,żołnierzy,stajennych,służących i prowadzących zwykłe życie na wsi lub małych miasteczkach, najczęściej ubogie, i to nie dziwi bo takich ludzi jest najwięcej.)) A oto inne jeszcze przykłady z seansów pani Wambach: - młody człowiek imieniem Peter podał, że żył we Włoszech w IX wieku naszej ery: „...Było to w północnej Italii, w oddali widziałem wysokie szczyty gór. Pracowałem na roli, miałem w ręce widły do rozrzucania gnoju. Byłem mały i krępy oraz miałem mocne, masywne ręce. Zmarłem młodo na jakąś chorobę... Gdy zmarłem, uczułem, iż opuszczam swą siedzibę i unoszę się nad małą ciemną chatą, w której leżało moje ciało...” - Pacjentka imieniem Janet podała, że żyła około roku 1000 p.n.e. Była kobietą, członkiem jakiegoś prymitywnego azjatyckiego szczepu: „...Żyłam w swego rodzaju jaskini mieszczącej się na wysokiej górze. Jako dorosła kobieta widziałam, jak zaczęła schodzić mi skóra, była to jakaś nieuleczalna choroba. Zmarłam w czasie połogu. Byłam bardzo zadowolona, że to życie miałam już sobą, że umieram i że to już nareszcie koniec. Jeszcze dziś od czasu do czasu skrobię sobie skórę. Było to strasznie trudne życie...” Młody człowiek imieniem Lynn był przedtem kobietą żyjącą w Azji: „...Żyłem gdzieś daleko nad brzegiem morza. Było tam wiele domów, miały one płaskie dachy, a zbudowane były z pewnego gatunku cegieł robionych z gliny. Jako dorosły człowiek gotowałem, jak mi się zdaje, przez jakiś czas zboże i martwiłem się bardzo o swą rodzinę. Zmarłem ze starości...” W ramach badanych przez doktor Wambach pacjentów, swoisty „rekord” należy do pewnego kupca z San Francisco, który w czasie seansów hipnotycznych przypomniał sobie aż czternaście poprzednich żywotów (!): Około 2000 p.n.e. był egipskim kapłanem, który bardziej pochłonięty był handlem z sąsiednimi ludami aniżeli sprawami religijnymi. Następne życie spędził znów w Egipcie (około 1300 p.n.e.), tym razem jako zwykły robotnik pracujący na jakiejś budowie. Odrodził się w roku 400 p.n.e., jeszcze raz w Egipcie, tym razem jako kobieta z rodziny kupieckiej, zawikłana w dworskie intrygi. Była zimna i wyrachowana. Udało jej się zgromadzić wielkie bogactwa. W roku setnym naszej już ery, był mężczyzną, producentem serów i handlarzem w Libanie. Później, po kilkunastu zaledwie latach greckim sierotą, mającym homoseksualne stosunki z jakimś rzymskim urzędnikiem. Zmarł bardzo młodo. Ponownie rodzi się dopiero po tysiącu trzystu latach. Jest wtedy kobietą w jakiejś zapadłej wiosce Ameryki Środkowej i mając 28 lat umiera „na gorączkę”. W roku 1450 jest znów kobietą, która mieszka w skromnych warunkach w małym portugalskim miasteczku i młodo umiera. Na początku XVI wieku pędzi jałowe życie szlachcica włoskiego. W latach 1590-1618 był dziewczyną w Walii, która zmarła w czasie połogu. Następnie był wieśniakiem francuskim, którego cały majątek stanowi łyżka do zupy. W XVIII wieku był angielskim kupcem który dorobił się na handlu wełną. W XIX wieku był egipskim nadzorcą w fabryce wełny, który zmarł w roku 1870 na atak serca. Zaraz potem, urodził się jako grajek błąkający się po londyńskich dokach portowych. Dzięki swemu sprytowi, gdy miał 11 lat, zaangażowany został przez kapitana okrętu, jako marynarz. Zmarł krótko potem.W następnym życiu był niemowlęciem płci żeńskiej, które urodziło się w Baltimore (Maryland, USA) i zmarło w 1907 r. W obecnym życiu mieszka w Kalifornii, urodził się w roku 1930Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

7 lipca o 08:33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz