niedziela, 26 lutego 2023

 

ALTERNATYWNA HISTORIA TEJ WOJNY
- przeczytajcie jak ważny był ten rok dla Świata
____________
Anne Applebaum: Opowiem wam alternatywną historię tej wojny.
Miliony Ukraińców w obozach, inwazja na Wilno, zajęty Tajwan, Iran z bombą atomową. Oto, przed czym uratowali nas Ukraińcy.
24 lutego 2023 r. roku mija 12 miesięcy, 52 tygodnie, 365 dni, odkąd walczy ukraińska armia. W tym czasie żołnierze i ochotnicy ocalili stolicę, ochronili większość terytorium kraju i wyparli Rosjan z części terenów, które zajęli w pierwszych dniach wojny. Prezydent Wołodymyr Zełenski zyskał międzynarodową sławę, armia uznanie za wybitne zdolności bojowe, a naród za hart i męstwo.
Po roku tej wojny, najgorszej w Europie od roku 1945, warto pamiętać, że nic z tego nie było nieuniknione. Nie było nieuniknione przetrwanie Zełenskiego ani Kijowa. Nie było nieuniknione przetrwanie Ukrainy jako suwerennego państwa. Tak naprawdę jeszcze w lutym 2022 r. wielu uważało to wszystko za mało prawdopodobne.
W przededniu inwazji niektórzy amerykańscy eksperci odradzali oferowanie Ukrainie pomocy wojskowej, twierdząc, że wojna skończy się błyskawicznie. Rosja miała wygrać tak szybko, że Ukraińcy nie mieliby czasu użyć przekazanej broni. Inni - zarówno w Europie, jak w Ameryce - pytali retorycznie za rosyjską propagandą, czy Ukraina zasługuje na istnienie i czy warto jej bronić. Niektórzy zachodni politycy powtarzali to wtedy i powtarzają teraz. Co by było, gdyby przeważyło ich stanowisko? Co by było, gdyby w Białym Domu zasiadał inny prezydent – taki, który za nic miałby bezpieczeństwo Europy? Co by było, gdyby Ukraina wybrała innego prezydenta – takiego, który nie umiałby jak ten bronić swego kraju lub który w ogóle nie chciałby walczyć? Wyobraźmy sobie przez chwilę świat bez odwagi Ukraińców, bez broni z USA i Europy, bez jedności i wsparcia demokratycznego świata.
Rodzina Zełenskich zabita, setki tysięcy dzieci wywiezione
Gdyby Rosjanie zrealizowali plan, Kijów zostałby zdobyty w parę dni. Zełenski, jego żona i dzieci zginęliby z rąk grasujących po stolicy bojówkarzy. Ukraińskie państwo przejęliby kolaboranci, którzy wybrali już sobie kijowskie mieszkania. A potem miasto po mieście, obwód po obwodzie, armia rosyjska wyparłaby resztki armii ukraińskiej, by w końcu podbić cały kraj, aż po polską granicę. Rosyjski sztab generalny wyobrażał sobie zwycięstwo w granicach sześciu tygodni.
Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, w Ukrainie byłoby teraz pełno obozów koncentracyjnych, mordowni i prowizorycznych więzień, jak te, które odkryto w Buczy, Iziumiu, Chersoniu i na wszystkich terenach okupowanych przez Rosjan, a potem wyzwolonych przez ukraińską armię. Całe pokolenie ukraińskich pisarzy, artystów, polityków, dziennikarzy i działaczy społecznych – Rosjanie mieli gotową listę – ległoby w zbiorowych mogiłach.
Ukraińskie książki znikłyby ze szkół i bibliotek. W miejscach publicznych nie rozbrzmiewałaby już ukraińska mowa. Dalsze setki tysięcy ukraińskich dzieci zostałyby porwane i wywiezione w głąb Rosji lub sprzedane dalej w świat.
Oszołomieni zwycięstwem rosyjscy żołnierze rozsiedliby się okopani na polskiej granicy, tworząc nowe stanowiska dowodzenia. NATO ogarnąłby chaos. Musiałoby wydać miliardy na przygotowanie się do nieuchronnej inwazji na Warszawę, Wilno i Berlin. W okupowanej Ukrainie młodych mężczyzn łowiliby rosyjscy rekruterzy, każąc im uczestniczyć w tych podbojach. Miliony ukraińskich uchodźców żyłyby w rozsianych po całej Europie obozach bez szans na powrót do domu. Fala współczucia, jakim ich przywitano, dawno by opadła, pieniądze skończyłyby się, nastąpiłoby odreagowanie. Gospodarka Mołdawii załamałaby się, a jej prorosyjski rząd planowałby włączenie się do powstającej federacji rosyjsko-białorusko-ukraińskiej, którą już 26 lutego pochopnie ogłosił pewien rosyjski propagandzista.
Demokratyczny świat byłby przeraźliwie przestarzały
Katastrofa nie ograniczyłaby się do Europy. Chińskie plany inwazji na Tajwan weszłyby w fazę realizacji, bo Pekin uznałby, że Ameryka, jak widać niechętna bronić europejskiego sojusznika, ugrzęzła w przewlekłym konflikcie z rozzuchwaloną Rosją, więc nie stanie przecież na głowie, żeby pomóc jakiejś pacyficznej wysepce. Zachęceni sukcesem Rosji irańscy mułłowie śmiało ogłosiliby, że oto wreszcie mają broń jądrową. Od Wenezueli przez Zimbabwe po Myanmar, dyktatury na całym świecie przykręciłyby śrubę, prześladując tym gorliwiej opozycję w przekonaniu, że przestały liczyć się dawne zasady – konwencje o prawach człowieka i ludobójstwie, prawo wojenne i tabu zakazujące zmieniania przemocą granic. Od Waszyngtonu po Londyn i od Tokio po Canberrę – cały demokratyczny świat poczułby się przeraźliwie przestarzały.
Nic z tego nie zdarzyło się. Bo Zełenski został w Kijowie, dodając, że „potrzebuję amunicji, a nie podwózki". Bo ukraińskie wojsko odparło pierwszy atak na stolicę. Bo ukraińskie społeczeństwo stanęło murem za swoją armią. Bo Ukraińcy umieli nader sprawnie wykorzystać swoje ograniczone zasoby.
Zobaczcie, cośmy razem zrobili
Dzięki nim nie żyjemy w tej koszmarnej, alternatywnej rzeczywistości.
Pierwsze tygodnie ukraińskiego oporu zrobiły wrażenie na prezydencie Joe Bidenie i członkach Kongresu, którzy oparli się pokusie izolacjonizmu, America First, odrzucając kult autokracji, który zawładnął dziś częścią amerykańskiej prawicy. Przywódcy Europy – z wyjątkiem Orbána, jednego z głównych ideologów tego kultu – przeciwstawili się dobrze zaplanowanej rosyjskiej kampanii dezinformacji i szantażu i wsparli Ukrainę militarnie i humanitarnie. Ludzie na całym świecie zobaczyli, że Ukraińcy sprzeciwili się brutalnej dyktaturze, więc poparli ich, dając im swój czas i pieniądze.
Dzięki temu, cośmy razem zrobili, Kijów trwa. Ukraińcy nadal kontrolują większość terytorium. Masakry, egzekucje, masowa przemoc, które chcieli im zafundować Rosjanie, nie dotknęły większości Ukrainy. Padł mit militarnej potęgi Rosji. Chinami i Iranem wstrząsają niepokoje. Demokratyczny świat nie upadł, tylko się wzmocnił. W grudniu w Waszyngtonie prezydent Ukrainy oświadczył, że „potrafiliśmy zjednoczyć globalną społeczność do obrony wolności i prawa międzynarodowego". Zełenski po raz kolejny podziękował Amerykanom i Europejczykom w imieniu Ukraińców. Tak naprawdę to my powinniśmy podziękować im.
Ann Applebaum - Gazeta Wyborcza, 23.02.2023

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz