sobota, 18 marca 2023

 

Andrzej

Witam serdecznie. Ludżi Dewi zmarła 4 października 1925 roku, a na ziemię, już jako Santi Dewi, powróciła po roku, dwóch miesiącach i siedmiu dniach, 11 grudnia 1926 roku. Opis jej pobytu w zaświatach jest tak fascynujący, że poświęcimy mu dzisiaj więcej czasu. Ale wróćmy do 34 roku, kiedy to do rodziny dziewczynki przybywa mężczyzna, którego ona uważa za swojego męża z poprzedniego wcielenia. Kedar Nat otrzymał list od swojego kuzyna. W liście kuzyn pisze: ta dziewczynka wie o tobie wszystko, a także wie wszystko o sprawach, które wydarzyły się w Mutrze. Przyjedź sam i przekonaj się na własne oczy. Do Delhi Kedar Nat wybiera się razem ze swoją obecną żoną oraz synem z poprzedniego małżeństwa. Jeżeli informacje o ponownym wcieleniu jego nieżyjącej małżonki są prawdziwe, to właśnie ten chłopiec będzie jej synem. Do Delhi przybył późnym wieczorem. Oto zapis wydarzeń, który znajduje się w raporcie specjalnej rządowej komisji badającej ten przypadek. Kedar Nat był czterdziestoletnim mężczyzną. Na spotkanie z Santi Dewi postanowił przyjść w przebraniu. Postanowił przedstawić się jako własny kuzyn. Kiedy jednak wszedł do pokoju, dziewczynka natychmiast rozpoznała w nim swojego męża. Dokładnie pokazała, w którym miejscu ma bliznę po dawnym wypadku. Najbardziej wstrząsające było jej spotkanie z jej własnym synem. Tak długo na Ciebie czekałam – mówi szlochając – wreszcie przyszedłeś... Kedar Nat jest w szoku. Siedząca naprzeciwko niego 9-letnia dziewczynka wie o nim wszystko, zna nawet najbardziej intymne szczegóły ich wspólnego życia. W pewnym momencie pyta, czy dotrzymał obietnicy danej jej na łożu śmierci. Kedar obiecał, że już się więcej nie ożeni. Mężczyzna zaczyna płakać, prosi o wybaczenie. „Wybaczam Ci, bo Cię kocham” – odpowiada dziewczynka. Jest jeszcze sprawa pieniędzy, która jest niezwykle przekonująca. Tak, chodzi o to, że umierając Santi Dewi prosiła swojego męża, aby 150 rupii ofiarował na rzecz ich nowo narodzonego syna. Jednak Kedar Nat nie dotrzymał tej obietnicy. Santi Dewi dokładnie opisała skrytkę, gdzie jej rodzina trzymała pieniądze. O przypadku nie mogło być mowy. ((Z książki opisującej tę historię pamiętam,że ta dziewięcioletnia dziewczynka bezbłędnie wskazała gdzie mieszkała jako Ludgi. Wskazała skrytkę pod podłogą gdzie miała schowane pieniądze na ofiarę w świątyni za narodziny syna, a które jej mąż przeznaczył na inny cel i wbrew obietnicy jaką złożył swojej umierającej żonie ożenił się ponownie. Wyszła na jaw też jego zdrada. W czasie kiedy Ludgi była w ciąży i z powodu choroby nie mogła już chodzić samodzielnie, raz zobaczyła męża jak zdradza ją z pielęgniarką. Mąż te zdarzenie potwierdził, jak też sposób w jaki zmuszał swoją żonę do współżycia. O tym wszystkim wiedziała dziewięcioletnia dziewczynka.Potrafiła opowiedzieć całe życie Ludgi Dewi, od okresu dzieciństwa, poprzez ślub i życie jako mężatki, aż po swoją śmierć i pogrzeb.Naprawdę wierzymy,że to dziecięce fanaberie i fantazje jak zawsze twierdzą przeciwnicy reinkarnacji,którzy nie mają pojęcia o czym opowiadają ewangelie i nie znają nawet nauk Jezusa? A może wyczytała to wszystko w jakiejś książce?Bo i takie opinie się znajdują wśród przeciwników reinarnacji. )) Sprawą zainteresował się sam Mahatma Gandi. To na jego polecenie zostaje powołana specjalna rządowa komisja, która bada ten ewidentny dowód na istnienie reinkarnacji. Oto fragment wypowiedzi Santi Dewi, który został zaprotokołowany do sprawy. W czasie porodu czułam się bardzo źle. Wszystko przez odłamek kości, który wbił mi się w stopę wiele lat wcześniej podczas pielgrzymki do Hadvardu i zaczął przemieszczać się w górę nogi. Lekarze tego nie rozpoznali, ale i ja nie byłam u żadnego specjalisty. Sprawa wyszła dopiero wtedy, kiedy operowano mnie przed porodem w szpitalu w Agrze. Wtedy powiedziano mi, że nie mam szans na urodzenie dziecka, jeżeli nie będę miała wcześniej operacji. Warto powiedzieć, że wszystkie szczegóły zgadzały się, a mówiła to przecież 9-letnia dziewczynka. Ojciec Santi Dewi jest niechętny wyjazdowi jego córki do domu jej byłego męża. Zgadza się dopiero na skutek osobistej prośby Mahatmy Gandhiego. Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

25 lutego o 17:11

25 lutego o 20:45

Andrzej

To się ciesz że się nie zaszczepilas. Przynajmniej nie poronisz. Tylko dlaczego deformacje płodów ,nowotwory i poronienia są znane od wieków? Nawet z okresów jak ludzkość nie znała żadnych szczepień . 40 lat temu moja żona trzy razy miała poronienia w czasach jak o covid nawet nikt nie słyszał

Wysłano

Co Cie tak rozwścieczyło , prawda , ja tęż pierwsze poroniłam z córą przez pierwsze osiem tygodni musiałam leżeć bo cały czas krwawiłam , urodziła się wcześniakiem i ważyła 1,45 po fizjologicznym spadku po porodzie , a mimo to była bardzo żywotna ,i dostała skale apgard 9 ... 🙂
Wysłano
ja nie myślę o sobie lecz o tych dziewczynach które młode nie będą mogły mieć dzieci ,uważasz ,że to w porządku , że to uczciwe ... bo ja uważam że tych którzy do tego doprowadzili spotka to samo jeżeli nie gorzej ... jak ty to nazywasz , prawem karmy , czyż nie tak ... 🙂

25 lutego o 21:37

Przekazano wiadomość

26 lutego o 08:50

Andrzej

Witam serdecznie. 24 listopada 1935 roku z Delhi wyrusza grupa piętnastu szanowanych w mieście osobistości wraz z Santi Dewi. Do Mutri udaje im się dotrzeć w okolicach południa. Oto zapis wydarzeń: Tuż po wyjściu z wagonu dziewczynka podbiega do starszego mężczyzny, w którym rozpoznaje starszego brata swojego męża. Ten łapie się za głowę i mówi: mój Boże, a więc to jest prawda! W trakcie drogi do domu Santi Dewi ze szczegółami opisuje każdą ulicę i sklep. Wreszcie grupa dociera do domu. Dziewczynka opisywała budynek jako żółty, tymczasem jest on biały. Po chwili konsternacji ktoś mówi, że budynek zawsze był żółty, ale ostatnio został przemalowany. Tego Santi Dewi nie mogła wiedzieć... W domu w Mutri Santi Dewi rozpoznaje przedmioty i domowników. Zna wszystkie zakamarki, wszystkie skrytki. W pewnym momencie pokazuje miejsce, gdzie była studnia. Po studni nie ma jednak ani śladu. Ktoś odsłania jednak kamień i pokazuje się wlot studni, o której zapomnieli wszyscy domownicy. Członkowie rządowej komisji wiedzą, że oto na ich oczach rozgrywa się coś wyjątkowego. Oto dowód na reinkarnację, wędrówkę dusz, o której od tysięcy lat opowiadają mędrcy i starożytne ludy. W swoim raporcie komisja określa przypadek Santi Dewi jako „ w pełni dowiedziony przypadek reinkarnacji”. O Santi Dewi zaczynają pisać europejskie gazety. Traktują ją jednak jako „indyjską ciekawostkę”. Ta historia zawiera tysiące elementów, które mogą być traktowane jako dowody na prawdziwość przeżycia Santi Dewi Podczas zwiedzania domu w Mutri, lokator domu nagle zapytał Santi Dewi o to, gdzie znajduje się jai-zarur. W ten sposób w miejscowym żargonie nazywano łazienkę. Nikt, poza mieszkańcami miasta, nie zorientował się, o co chodzi. Miał to być rodzaj testu. Dziewczynka prawie natychmiast uśmiechnęła się i pobiegła do małych drzwi w korytarzu, gdzie była łazienka. Jeszcze przed otworzeniem tych drzwi szczegółowo opisała, co znajduje się w środku. Kolejna sprawa to rozpoznawanie osób i pamiętanie przez dziewczynkę ich imion. Oto jedna ze scen, które znalazły się w rządowym raporcie. Na ulicy Chaubych w Mahurze szedł 30-letni mężczyzna. Na jego widok Santi Dewi zaczęła radośnie podskakiwać, po czym rzuciła się mu na szyję. Zdumionym członkom komisji oświadczyła, że jest to jej brat, Nutura Nat. Ładnie wyglądasz – powiedziała do niego Santi Dewi – czy pamiętasz, jak bardzo byliśmy do siebie podobni? I jak często śmialiśmy się z tego? Mężczyzna nie mógł ukryć wzruszenia. Głośno dziękował Bogu za możliwość spotkania swojej siostry po tylu latach. Zadał dziewczynce kilka pytań dotyczących ich rodziny, ale odpowiadała na nie szybko i pewnie, wymieniała nazwiska, ulice i imiona. Kiedy 9-letnia dziewczynka udzielała odpowiedzi, zmieniała się jej twarz. Wyglądała wtedy niczym dorosła, doświadczona kobieta. Ani jedna z udzielonych przez Santi Dewi informacji dotyczących okoliczności jej poprzedniego życia nie okazała się nieścisła. Dziewczynka zachowywała się jak dorosła kobieta. Wobec męża, Kedara Nata, Santi Dewi była powściągliwa, jak przystało na strzegącą obyczajów hinduską żonę. Natomiast w stosunku do syna to niespełna dziewięcioletnie dziecko okazywało uczucia macierzyńskie. Tuliła syna do piersi i płakała, mimo, że był on prawie jej rówieśnikiem. Hinduska komisja wykluczyła, aby na dziecko ktoś wywierał presję na opowiadanie historii o poprzednim życiu, co więcej, rodzice stanowczo nakłaniali ją do wyrzucenia z pamięci wspomnień z poprzedniego życia, gdyż obawiali się o jej zdrowie. Odrzucono także możliwość zahipnotyzowania dziewczynki, gdyż i taki wariant brano pod uwagę. Znała ona tak intymne szczegóły życia swojego męża, że ten bardzo często prosił ją, aby przestała mówić, gdyż czuje się skrępowany. Sięgnijmy jeszcze raz do raportu opisującego pobyt Santi Dewi w domu swojego męża z poprzedniego wcielenia.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

Wysłano

26 lutego o 10:11

Andrzej

Widać,że nadal należysz do przeciwników szczepień i masz rację,że Prawo Karmy "zapłaci" wam za każdą śmierć do jakiej się przyczynicie. Według tych "rewelacji" powinienem już nie żyć bo mija już 3 lata jak się zaszczepiłem pierwszy raz. Przyjąłem już cztery dawki i do tej pory nawet się nie przeziębiam. To nie covid jest odpowiedzialny za poronienia bo one istniały od zawsze i nie covid jest odpowiedzialny za wzrost zachorowań na nowotwory. Ludzie wstrzymali się z kontynuacją leczenia właśnie ze strachu przed covidem,chociaż były w TV kampanie żeby tak nie robić,więc teraz dla wielu jest już za późno na wyleczenie i między innymi za te niepotrzebne śmierci są odpowiedzialni przeciwnicy szczepień,którzy zniechęcali ludzi do szczepień. A choroby?Istniały od zawsze i Jezus we fragmencie ewangelii Marii Magdaleny mówił,że chorujemy i umieramy dlatego bo żyjemy według swojej zepsutej natury. Są,więc skutkiem wcześniejszych przyczyn,które sami wywołaliśmy.Tu masz odpowiedni fragment. " Piotr rzekł do niego: „Skoro stałeś się tłumaczem żywiołów i wydarzeń w świecie, powiedz nam: Co jest grzechem świata?” Nauczyciel odparł:„Nie ma grzechu.To wy sprawiacie, że grzech istnieje,kiedy działacie zgodnie ze zwyczajami swej zepsutej natury; w niej tkwi grzech. Dlatego to Dobro zstąpiło między was. Współdziała ono z żywiołami waszej natury,tak, by połączyć ją ponownie z jej korzeniami”. Potem ciągnął dalej: „Dlatego to chorujecie i umieracie: jest to skutkiem waszych czynów; to, co czynicie, oddala was od korzeni natury. Kto ma uszy, niechaj słucha”. ((To ciekawy fragment w którym Jezus mówi, że grzech nie istnieje. To my go tworzymy naszym życiem. Mistycy wszystko nazywają grzechem, każdy nasz czyn i każdą myśl, bo wszystko co jest związane z materialnym światem przywiązuje nas do poziomu materii i oddala nas od Boga.Moim zdaniem Jezus mówi o prawie przyczyny i skutku, czyli mówiąc współczesnym językiem mówi o reinkarnacji. Choroba jest skutkiem naszych czynów. I można, a nawet potrzeba zadać sobie pytanie kiedy te czyny powstały u osoby która od pierwszych chwil swego życia urodziła się chora. „Co człowiek sieje, to i zbierać będzie (Gal 6,8)”. Św Paweł mówi, że każdy będzie się musiał zmierzyć ze skutkiem wywołanym przez przyczynę którą sam wywołał.Myślę, że o wymyślonym grzechu pierworodnym jako przyczynie naszego cierpienia nawet nie warto wspominać bo po prostu wstyd.)) Strona 8 „Przewiązanie do materii wzbudza namiętność przeciw naturze. Tak w całym ciele rodzi się udręka; dlatego to powiadam wam: »Trwajcie w harmonii...« Jeśli straciliście równowagę, czerpcie natchnienie z przejawów swej prawdziwej natury. Kto ma uszy, niechaj słucha.” ((Przywiązanie do świata materii wzbudza namiętność przeciw naturze? Oczywiście i mówiłem o tym nie jeden raz cytując Piotra Listkiewicza i Roberta Monroe którzy mówili, że każda pojawiająca się myśl i przypomniane uczucie nie dopuści nas do złączenia z Bogiem którego Jezus tu określa jako naturę.

Wysłano

widzisz napisane tez jest o ślepcu który nie widziałod Urodzenia ,i apostołowie zapytali Jezusa kto zawinił i w którym pokoleniu ... 🙂 a Jezus odpowiedział , że nikt nie zawinił , 🙂 choroba Dana była na CHWAŁĘ BOGA ... 🙂 , każda myśl i uczucie nie pozwoli na złączenie się z BOGIEM to w Materialnym świecie nie da się nie myśleć wiesz ile myśli człowiek ma na sekundę ..nierealne , źle to BÓG wymyślił ... 🙂 ❤ a przecież po coś nam ten rozum dał , nieprawdaż ...

Wysłano

9 1 przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. 2 Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?» 3 Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże. 4 1 Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. 5 Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata». 6 To powiedziawszy splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, 7 i rzekł do niego: «Idź, obmyj się w sadzawce Siloam2» - co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc. 8 A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: «Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?» 9 Jedni twierdzili: «Tak, to jest ten», a inni przeczyli: «Nie, jest tylko do tamtego podobny». On zaś mówił: «To ja jestem». 10 Mówili więc do niego: «Jakżeż oczy ci się otwarły?» 11 On odpowiedział: «Człowiek zwany Jezusem uczynił błoto, pomazał moje oczy i rzekł do mnie: "Idź do sadzawki Siloam i obmyj się". Poszedłem więc, obmyłem się i przejrzałem». 12 Rzekli do niego: «Gdzież On jest?» On odrzekł: «Nie wiem».

Wysłano

Acha jeszcze jedno Andrzeju ten pierwszy link który ci przesłałam , był przesłany ze środowisk lekarskich z Japonii , tam tez mam rodzinę ... i prawda na temat szczepionek jest już ogólnie znana na całym świecie , jest to bąba z opóźnionym zapłonem , te pierwsze szczepienia podobno były bezpieczniejsze , szczepionki w znacznej mierze zawierały placebo ... 🙂 ❤ ja bzdur nie piszę ... i nie posyłam , tylko prawdę 🙂 , dobrze o tym wiesz ...

Andrzej

I mnie jakoś ten opóźniony zapłon nie działa . Jedyne co mi dolega to powtorna zacma i coraz bardziej bolace zwyrodnienia kręgosłupa których się nabawilem w młodości. A poza tym nawet kataru nie łapie więc mnie na pewno tymi swoimi prawdamii nie wystraszysz

Wysłano

Alez ja nie mam zamiaru Ciebie ani nikogo straszyć , niczego takiego we mnie nie ma , ale prawdę bede głosic zawsze i wszedzie , a przeczytaj dzisiaj przpowieść o Hiobie .. może zrozumiesz ... 🙂
Wysłano
Księga Joba (Księga Hioba)

26 lutego o 12:11

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz