sobota, 18 marca 2023

Andrzej

Mój stan zdrowia i mojej rodziny zaprzecza tym twoim prawdom Wszyscy jesteśmy od kilku lat szczepieni i nikomu nic nie jest. TY naprawdę wierzysz,że Bóg założył się z diabłem o to,że jak zabierze wszystko Hiobowi i ześle na niego choroby to Hiob nie przestanie w niego wierzyć? To beznadziejnie głupie i wymyślił to ktoś,kto chciał czytelnikowi wmówić,że powinien wierzyć w jednego Boga. Jednak Bóg posługujący się ciałem Jezusa mówi zupełnie o czymś innym i wersety dotyczące Prawa Przyczyny są rozmieszczone w różnych częściach Biblii. Mówią wyraźnie o tym,że sami tworzymy przyczyny za które odpowiadamy.

26 lutego o 12:42

Andrzej

A poza tą zmyśloną historią z Hiobem, Bóg wcielony nigdzie nie mówi,że jest nam potrzebna wiara w Boga, tylko ustami Jezusa twierdzi w ewangelii Jana,że naznaczonym do wyprowadzenia z więzienia materialnego świata jest potrzebna wiara w słowa jakie kieruje do nich Posłaniec.

26 lutego o 13:40

Wysłano

A poza tym 🙂 Ty naprawdę wierzysz ,że nie zaszczpieni roznoszą wirusa i będa odpowiadać za śmierć zaszczepionych 🙂 to powiedz mi jak strasznej PLANDEMI BEDA WINNI uchodzcy z Ukrainy , osiem milionów nieszczepionych w Polsce i nikt nie choruje , CUD DOSŁOWNIE .. 🙂 Pisałam ci jak o mało co nie umarł mój tata dokładnie w dwa tygodnie po szczepieniu , ja mam grupę krwi AB + z pewną charakterystyczną haplogrupą ,może właśnie ta szczepionka dzaiłą na tę grupę krwi bardziej , to taki szczepionkowy holokaust ... trzeciego tysiąclecia ... 🙂

26 lutego o 14:32

Andrzej

Nie interesuje mnie pandemia!!! Wiadomo,że wirus przenosi się drogą kropelkową,więc roznoszą go wszyscy,zaszczepieni i niezaszczepieni. Ale z historii tych chorób wynika,że zaszczepieni przechodzą chorobę łagodniej. Nie wiadomo czy wszyscy uchodźcy są niezaszczepieni i nie wiadomo czy nie chorują.Tę chorobę łatwo pomylić z grypą i możliwe,że nie idą do lekarza właśnie z tego powodu.Moja żona i jej szwagier też tak myśleli i wirus tak im usztywnił płuca że w końcu się udusili!!!!

26 lutego o 15:04

Andrzej

A nie bierzesz pod uwagę opcji,że Twój tata mógł się zarazić wirusem i dzięki szczepieniu przeszedł to w miarę łagodnie? W moim otoczeniu wirus zabił trzy osoby,ale żadnego zaszczepionego.

26 lutego o 22:28

Andrzej przekazał(a) dalej obraz

Wysłano

Wysłano
Dobranoc Andrzeju , miłych snów życzę ... 🙂 ❤

Odpowiadasz sobie

Nie ma znaczenia, kto wygra. Każda kula trafi w serce matki. Nie dla wojny!

Odpowiedziałeś(aś) Andrzej

Tata przed szczepieniem był zdrowiusieńki jak ryba ... 🙂 a u nas chorują tylko szczepieni i umiera ich bardzo dużo , zapominasz ,że mam kontakty ze środowiskiem medycznym z racji swojego byłego zawodu , a byłam starsza pielęgniarką anestezjologiczną , ostatnia moja praca to oddział na którym podłapałam gurźlicę .. rzuciła mi się na kości i części chrzestne organizmu ,w sumie chorowało nas osiem osób , piec pielęgniarek i inny personel medyczny .. mam stały kontakt z poradnia , miałam wznowę w 2006 roku i znowu byłam leczona przeciwprątkowo .. 🙂

Wysłano

miłych snów ... 🙂

27 lutego o 08:36

Andrzej

Witam serdecznie. W pewnym momencie dziewczynka sama zaczęła oprowadzać po domu komisję i rodzinę. Proszę bardzo, wchodźcie państwo. Jako mężatka tutaj spędzałam najwięcej czasu. Tutaj trzymałam moje tulsi, ozdoby, ubrania, no wszystko. A tutaj jest kuchnia... pokój sypialny. Tutaj stało moje łóźko, a teraz został po nim tylko ślad. A tu był mój ołtarzyk Kriszny, ale teraz ktoś go zabrał. Na tej ścianie wieszałam ubrania, a tutaj stały te skrzynie, które teraz są w przedpokoju. W tej szafie trzymałam moją biżuterię. O... jest tu nadal! A ten sznur pereł dostałam od Ciebie Kedar. Czyż nie jest piękny? ((Z książki wiem,że nie zabrała nic ze swojej biżuterii i drogich ubrań. Warto to podkreślić bo przeciwnicy często podkreślają, że takie osoby udają pamięć poprzedniego wcielenia dla zdobycia pieniędzy.Nasza bohaterka chciała tylko powrotu do męża i syna, i nic więcej)) Warto powiedzieć, że w pewnym momencie Santi Dewi podniosła jedną z desek w podłodze, pod którą był tajemny schowek na pieniądze. Zapytała, gdzie znajduje się 150 rupii, które schowała dla syna. Zawstydzony mąż odpowiedział, że musiał je wydać na inny cel, i że bardzo ją za to przeprasza. Wszystkie szczegóły zgadzały się co do joty. Santi Dewi odpowiadała tak precyzyjnie na pytania związane ze swoim życiem w domu, że uznano za bezcelowe dalsze sprawdzanie jej prawdomówności. Drodzy czytelnicy Nautilusa, najciekawsze dopiero przed wami. Przypadek reinkarnacji Santi Dewi jest o tyle ciekawy, że dokładnie pamięta ona okres pomiędzy wcieleniami. Dzięki jej opisowi możemy się dowiedzieć, co się z nami dzieje po śmierci. Kiedy komisja rządowa wróciła do Delhi, na prośbę Mahatmy Gandhiego powstał raport. Ustalono w nim, że reakcje Santi Dewi były autentyczne, zaś jej historia jest niezaprzeczalnym dowodem na istnienie reinkarnacji. Raport ten opublikowano, ale także przekazano do analizy wielu znanym naukowcom. Żaden z nich jednak nie zdołał podważyć przedstawionych w nim dowodów. I jeszcze jeden fragment tego raportu. Mówi Rang Bahadur, ojciec Santi Dewi z obecnego wcielenia: Do czwartego roku życia Santi Dewi nie mówiła praktycznie nic, jakby wstydziła się swojej wiedzy. I nagle zaczęła opowiadać, że tak naprawdę jest mężatką, ma syna i rodzinę w Mutri. Czteroletnie dziecko nagle oświadczyło, że jej rodzice nie są jej prawdziwymi rodzicami, jej dom nie jest jej prawdziwym domem i że tak naprawdę mieszka w mieście, o istnieniu którego nikt z nas wcześniej nie słyszał. W jaki sposób można nakłonić małą dziewczynkę do mówienia obcym dialektem i przekonywanie, że jest mężatką i ma syna? Kto mógłby dokonać takiego oszustwa, i po co? O historii Santi Dewi było przez chwilę głośno nawet w chrześcijańskim, zachodnim świecie, ale przyszła druga wojna światowa i natychmiast o sprawie zapomniano. My jednak ustaliliśmy, co się z nią działo później. Santi Dewi wróciła do szkoły, i wyrosła na spokojną, opanowaną kobietę. Z Kedarem Natem, swoim mężem z poprzedniego wcielenia, utrzymywała kontakt listowny, ale ich korespondencja ograniczała się do serdecznych pozdrowień. Traktowała go jak kogoś w rodzaju osobliwego krewnego. Po ukończeniu studiów powróciła do Delhi. Wtedy zresztą ku wielkiemu niezadowoleniu rodziców zdecydowała, że nigdy już nie wyjdzie za mąż. Czuję się, jak wdowa. A według niepisanego prawa wdowa nie może powtórnie wychodzić za mąż. Zresztą nadal kocham swego męża, pamięć o nim jest dla mnie święta i nikt nie potrafiłby go zastąpić. Moja decyzja jest ostateczna. Najbardziej ciekawy wydaje się jednak czas, który spędziła Santi Dewi w zaświatach. Mówiła o nim niechętnie, gdyż obawiała się, że ta wiedza nie jest dla zwykłych śmiertelników. ((Jest to podobne podejście jakie znamy ze słów Jezusa który mówił."Nie rzucajcie pereł przed wieprze"A chodzi o to, że wiedza ściśle mistyczna przeznaczona jest tylko dla wybranych i tych którzy potrafią ją zrozumieć, co w dogmatycznej religii chrześcijan jest niemożliwe.Ślepa wiara w dogmaty i strach przed potępieniem powoduje,że nikt nie myśli samodzielnie.Nikt nie stara się zebrać w całość wiedzy pozostawionej przez Jezusa i nie stara się jej zrozumieć.)) Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

27 lutego o 23:10

Wysłano

Wysłano

Cofnięto wysyłanie wiadomości

Wysłano

Cofnięto wysyłanie wiadomości

Wysłano

Wysłano

a tu jest film o Santa Devi

28 lutego o 08:42

Andrzej

Te filmy błądzą w sieci.Zmieniane są adresy i profile,a niektóre są całkowicie usuwane. Ja kiedy znalazłem inny i taki wkleiłem na początku

Andrzej

Witam serdecznie.Kiedy szwedzki badacz Stur Lonerstrand spotkał się z Santi Dewi była ona już dojrzałą kobietą, i zgodziła opowiedzieć mu o świecie po śmierci fizycznego ciała. Santi Dewi uważała, że poprzez swoje doświadczenie otrzymała klucz do poznania jednej z największych tajemnic świata. Dokładnie i szczegółowo zaczęła opisywać, co działo się z nią, gdy jako Ludżi Dewi zaczęła umierać podczas porodu. Śmierć nie następuje tak szybko, jak to się ludziom wydaje. Najdłużej pozostaje zmysł powonienia. Nie chciałam umierać. Bez przerwy modliłam się do Kriszny i powtarzałam mantrę, aby pozostać na Ziemi. I był to mój wielki błąd, bo gdyby nie moje prośby, z pewnością podczas następnych narodzin nie pamiętałabym swojego wcześniejszego wcielenia. ((Wyjaśnienie pamięci poprzedniego wcielenia jest ciekawe. Ale czy naprawdę zachowują ją ci którzy kurczowo czepiają się życia? Nie jestem do końca przekonany takim wyjaśnieniem bo wiadomo,że nikt nie chce odchodzić z tego świata, który uważamy za piękny i jedyny w swoim rodzaju.Moim skromnym zdaniem jej ciała energetyczne-astralne i mentalne nie przekazały duszy zgromadzonych doświadczeń i nie rozładowały się,więc jej świadomość została zachowana w nienaruszonym stanie.A jeśli dusza nie stworzyła nowej świadomości to weszła w nowe ciało z tą samą świadomością,więc wszystko pozostało w jej pamięci.Trudno nawet stwierdzić czy jej ciała energetyczne w ogóle połączyły się z duszą,czy od razu przeniosła się na poziomy astralne)) " Leżałam w szpitalu i wiedziałam, że muszę umrzeć, ale wciąż kurczowo trzymałam się życia. Byłam cały czas świadoma tego, że przestaje bić moje serce. I nagle poczułam się wolna i nieskończenie pomniejszona. Czułam się, niczym punkt w przestrzeni. A jednocześnie był we mnie cały wszechświat. I nagle poczułam się wolna i nieskończenie pomniejszona. (("Czułam się, niczym punkt w przestrzeni. A jednocześnie był we mnie cały wszechświat."? Myślę, że w ten sposób opisała swoje istnienie w formie czystej energii, doświadczyła przecież życia w formie, kiedy się nie ma materialnego ciala.Chyba najłatwiej to zrozumieć porównując do zwykłej wody. Czy kropelka wyjęta z ogromu oceanu przestaje być jego częścią? Nie, jest nią nadal, chociaż jest od niego odizolowana.Tak właśnie jak nasza dusza jest odizolowana od Stwórcy przez materialne ciało.Czuje jeszcze swoją odrębność jednocześnie czując zespolenie z oceanem i czuje się oceanem. Otoczyły ją inne kropelki które znała i kochała i wszyscy są jednym oceanem świadomości.Tak. Od dawna uważam,że żyjemy w oceanie świadomości, a on jednocześnie żyje w nas.Być może nawet,że tu w ciałach materialnych stanowimy strefę przydenną tego oceanu. A wydobyciem się na powierzchnię jest przeniesienie świadomości do światów wewnętrznych świadomości- astralnych, czyli to czego tak się wszyscy boimy-śmierci ciała. Ale zjawisko śmierci nigdy nie dotyczy duszy.)) Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

28 lutego o 09:51

Wysłano

Miłuj bliźniego swego jak siebie samego - Nie ,nie jak siebie samego , Jezus po to przyszedł na świat aby dać nam nowe przykazanie , abyśmy się wzajemnie miłowali , bardziej niż siebie samego ,abyśmy miłowali tak jak ona nas umiłował

28 lutego o 14:22

Andrzej

A kochasz np. Tuska? Film jaki mi przyslalas wkleiłem na końcu tej historii. Ale ten jaki byl na początku tez jeszcze istnieje. W grupie Andrzeja to nie było widać bo fb nie wyświetla niczego co jest niezgodne z religią

1 marca o 08:49

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz