6 lip 2024, 08:27
Andrzej
Witam serdecznie.(( Proponuję przypomnienie kolejnych ciekawych historii związanych z odczuwaniem różnych form cierpienia w obecnym życiu.Warto przy tym zastanowić się czy skutki w jakich przychodzi nam żyć nie mają przyczyny?))
"Ta historia do dziś jest powtarzana na pokładzie Nautilusa jako jedna z najbardziej poruszających, jeżeli chodzi o historie "w mediach". To było kilka lat temu, kiedy w Programie Pierwszym Polskiego Radia była audycja prowadzona przez nas o reinkarnacji, czyli "wędrówce dusz". Audycja zaczynała się o 24.00 i trwała trzy godziny. Cieszyła się naprawdę gigantyczną popularnością. Tej nocy ok. 2.00 zadzwoniła kobieta, która płakała, ale po chwili uspokoiła się i powiedziała, że koniecznie chce wejść na antenę. W studiu po krótkiej naradzie zapadła decyzja, aby dać jej szansę. Została wprowadzona na antenę i padło zastrzeżenie, aby mówiła "na temat audycji, czyli właśnie wędrówki dusz". Kobieta zaczęła opowiadać. Mówiła spokojnie, ale słuchając jej głosu od razu wyczuwało się, że przeżyła coś ważnego.
Opowiadała swoją historię. Była właśnie świeżo po strasznej tragedii. Jakiej? Powiesił się jej nastoletni syn. Stało się to miesiąc wcześniej. Syn bardzo źle znosił jej drugie małżeństwo, ale kobieta nie zdawała sobie sprawy, że aż tak bardzo...
W studiu prowadzący wyraził jej ogromne współczucie, ale jednocześnie przypominał, że audycja jest o reinkarnacji. Kobieta odpowiedziała, że wie, ale prosi, aby wysłuchać jej do końca. Nigdy nie wierzyła w reinkarnację, nie zajmowała się nią. Jest katoliczką, chodzi do kościoła kilka razy w roku... ale wracając do najważniejszej historii - to niesłychane wydarzenie miało miejsce dwa tygodnie po samobójczej śmierci syna. Była w domu ze swoim drugim, trzyletnim synkiem z drugiego małżeństwa, który z ogromnym zainteresowaniem przyglądał się swojej płaczącej matce. Wreszcie podszedł do niej i zapytał:
- Mamo, dlaczego tak bardzo płaczesz?
To pytanie ją trochę zaskoczyło, ale po chwili odpowiedziała dziecku.
- Kiedyś ci to syneczku wytłumaczę, ale teraz... pozwól... twój braciszek nas opuścił, zastawił... zabił się... dlatego jestem tak smutna synku.
Jej trzyletni syn przez kilka chwil milczał i bardzo uważnie jej się przyglądał. Wreszcie ku jej bezgranicznemu zdumieniu powiedział:
- Ale kiedy ty kiedyś się powiesiłaś i nas zostawiłaś, to my płakaliśmy. Nie pamiętasz tego? Teraz już nie płacz, bo już wiesz, jak to jest. Już nie ma potrzeby płakać.
Dziecko zeszło jej z kolan i spokojnie poszło bawić się do drugiego pokoju. Kobieta zaś poczuła, że nie jest to "kolejna chwila w jej życiu", że oto nagle dotknęła przez swoją rozmowę z synem jakieś wielkiej tajemnicy ludzkiego życia.
((Rozumiemy tę scenę?Ta kobieta w poprzednim życiu wykazała się egoizmem myśląc tylko o sobie i najprawdopodobniej nie interesowało jej co będą czuli jej najbliżsi.Prawdopodobnie uważała,że z chwilą odebrania sobie życia jej kłopoty się skończą,ale one się dopiero zaczęły. Przyczyna jej zachowania w tym momencie nie jest dla nas ważna. Istotny jest tylko fakt przerwania życia.Odebrała sobie życie i w obecnym musiała poczuć to samo co czuje pozostawiona rodzina.Rozpacz,smutek i płacz. Okrutne? Oczywiście i do tego jest potrzebna niezwykle skomplikowana sieć powiązań karmicznych.W wiecznej nauce nie ma nic z ustaleń religijnych w których ktoś nam wymazuje nasze winy i poleruje dusze w czyśćcu. Niestety za swoje błędy płacimy zawsze sami. W tym przypadku wywołała cierpienie psychiczne u pozostawionych i w takiej formie je odebrała."Dlatego również i moje oko nawet nie mrugnie i nie zlituję się; postępki ich włożę na ich głowę." (Ez 9, 10) ))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Otwórz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz