9 lip 2024, 08:41
Andrzej
Witam serdecznie.W tym momencie sceneria znowu się zmieniła i znaleźli się w tym samym miejscu co poprzednio. Starzec powiedział: "Ale nie martw się córko, to jeszcze potrwa tylko parę dni". I rzeczywiście - trzeciego dnia już jej nie zabrali do szpitala, zaś po tygodniu została zwolniona z obozu.
((Nie chcemy wierzyć bo to tylko sen katowanej kobiety,która nie potrafi zrozumieć za co tak cierpi? Nie musimy,ale ten sen sprawdził się w realnym świecie i ja wiem z różnych przykładów,np Grzegorza Sławickiego i Bruce Moena,że osoby na wysokom poziomie rozwoju duchowego potrafą się kontaktować z nami na poziomie astralnym, czyli w czasie naszego snu.Jestem święcie przekonany,że właśnie po to,żeby nawiązywać tego rodzaju kontakt
z poziomem astralnym Jezus w ewangelii Mateusza nakazuje wystrzegać się głośnych zbiorowych modlitw,bo w czasie takich rytuałów niczego nie osiągamy i Jezus zaleca modltwę w samotności i odizolowaniu się od świata zewnętrznego,czyli na poziomie wibracji świata astralnego.Można,więc powiedzieć,że powinniśmy się modlić w stanie letargu podobnego do snu. Podobnej sytuacji sam kiedyś doświadczyłem w czasie kilku tygodni po udarach, kiedy leżałem bezwładny jak roślina i myślałem o zakończeniu życia. Wtedy przed tym krokiem powstrzymała mnie dziewczyna,która przez kilka nocy odwiedzała mnie w stanie pół snu,pół jawy.Po tym jak się zorientowałem,że ona znała całe moje życie i podpowiadała mi jakiej wiedzy mam szukać, stwierdziłem,że to jeszcze nie koniec,to myślałem,że zgłupiałem do reszty.
Wiem,że nie była to osoba aktualnie funkcjonująca w świecie fizycznym,ale jest przewodnikiem duchowym z mojej grupy duchowej. Powiemy,że to tylko nic nie znaczące sny,ale dzięki nim moje wcielenie trwa nadal i dzięki tym snom,które ukierunkowały mnie w określonym kierunku- zaczynam po latach rozumieć na czym polega proces życia.Teraz wiem,że musimy wypełnić plan naszego wcielenia, bo jeśli go przerwiemy, to problemy przed którymi niby uciekliśmy, popełniając samobójstwo, zostaną nam oddane w kolejnym wcieleniu. A do tego Prawo Przyczyny i Skutku dołoży nam jeszcze te,które wywołaliśmy swoją decyzją i niech nikt tego nie waży się zrobić bo jest to najgorszy wybór jakiego możemy dokonać!!!
Dzięki tym snom nadal zbieram wiedzę i mogę się nią dzielić.Zrozumiałem wreszcie czym jest ta niby wielka tajemnica cierpienia o której księża nie chcą mówić i podobno Bóg nie chce,żebyśmy ją poznali.Twierdzą,że jeśli Bóg zsyła na nas cierpienie,to powinniśmy je ofiarować Bogu.Ale czy to ma jakikolwiek sens?Bzdura!!!Tajemnica cierpienia jest nierozerwanie związana z naszym zachowaniem w minionych wcieleniach,więc jest elementem reinkarnacji,której chrześcijaństwo się wypiera.W końcu zrozumiałem,że nie istnieją skutki bez przyczyn,które sami wywołaliśmy i zgodnie ze słowami "Jak postępowałeś, tak postąpię z tobą. Odpłata za twoje postępki spadnie na twoją głowę." (Księga Abdiasza 1, 15)."Albowiem każdy własny ciężar poniesie. Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje,to i żąć będzie." (Gal.6, 5-7)
Pilnujmy,więc co z siebie dajemy bo kiedyś przyjdzie nam zebrać te owoce z tego co sami wysiejemy i Prawo Przyczyny i Skutku umieści nasze kolejne wcielenie w takich warunkach w których odczujemy cierpienie jakie sami zadawaliśmy. A co najciekawsze to fakt,że dusza się na to godzi z nadzieją,że jej kolejne ciało nie popełni błędów poprzednika i spłaci przynajmniej część powstałych długów.Uważam więc,że nie wszystkie sny są fantazjami bez znaczenia i część z nich ma swoje potwierdzenie w świecie w jakim teraz żyjemy.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz