niedziela, 14 maja 2023

 

Andrzej

Widać,że ten "mądry" wykładowca przedstawia jakieś obłąkane teorie. Pierwszy raz słyszę żeby pogląd panteistyczny,czyli taki, że Bóg ożywia swoją energią wszystkie organizmy miał colkolwiek wspólnego z ociepleniem klimatu. Wiem,że księża uznają ten pogląd za pochodzący od pogan. Ale w takim przypadku należy uznać,że Jezus też był poganinem bo mówił. "Podnieś kamień,a będę tam,rozłup drzewo,a będę tam."Jezus Aniu nie mówił,że on siedzi pod kamieniem,albo w drzewie, tylko o tym, że wszędzie jest obecna boska energia Stwórcy,która również ożywiała jego samego i daje życie całemu środowisku,a to,że chrześcijanie tego nie uznają nie ma żadnego znaczenia. Do tej pory nie umieliśmy o nie dbać i dla większych zysków nikt nie inwestował w oczyszczanie spalin.Korporacje wycinają puszcze Amazonii bo tam są złoża, które dadzą zysk. A drzewa wydalają tlen,pobierając z atmosfery dwutlenek węgla. Wylewamy do rzek ścieki,a one zatrówają morza i oceany. Giną rafy koralowe i plankton pobierający dwutlenek węgla, a wydalające tlen,a właśnie te oceaniczne mikro organizmy są największym producentem tlenu i i ich niszczenie gównie ma wpływ na zmianę klimatu. Obecne technologie już nam pozwalają na odejście od zatruwania środowiska i koniecznie trzeba rozwijać ekologiczne źródła energii bo wyprowadzić się nie mamy gdzie. Ale nawet u nas PiS to blokuje i może nawet dobrze się stało że sami zablokowali środki z KPO bo zamiast na inwestycje przeznaczyli by je na rozdawnictwo żeby wygrać kolejne wybory. Ten "mądry" jednak tego nie widzi i po chrześcijańsku wywodzi dziwną teorię,że obecność Stwórcy odbiera nam wolną wolę bo wszystko dzieje się zgodnie z wolą Boga.To prawda i proces nauki,który w chrześcijaństwie nie istnieje, trwa również zgodnie z wolą Boga. Ten "mądry" nawet chyba nie wie,że jego też ożywia energia Stwórcy i nawet nie wspomina przy tym,że dusza jest cząstką Stwórcy i w procesie nauki otrzymała wolną wolę,żeby umieć odróżnić dobro od zła i w czasie materialnego życia wybrać tylko dobro.Reszty nie oglądałem bo nie jestem aż tak głupi żeby to przyjmować na serio i szkoda na to czasu. Miłego dnia.

23 kwietnia o 21:57

Andrzej

24 kwietnia o 08:43

Andrzej

Witam serdecznie. "Czy prany, czyli energie witalne to dusza?" To nie jest to samo, chociaż prany i dusza pochodzą z tego samego Źródła-ze Słowa, czyli Boga. Dusza jest duchową jednostką, która zapewnia świadome życie formie materialnej i napędza jej umysł. Bez niej forma nie mogłaby istnieć i funkcjonować, oraz nie zdawała by sobie sprawy ze swojego istnienia. Dusza jest kroplą czystego Ducha, czystego istnienia, energią, której źródłem jest Bóg. ((Proponuję zwrócić uwagę na powyższe zdanie bo wynika z niego, że życiodajne energie pran nie są tym samym czym jest dusza. Bardzo mi to przypomina sens słów Grzegorza Sławickiego, który opowiadał o tym,że dusza stwarza niższe energie ciał energetycznych, które będą sprawiały,że ciało materialne będzie żyło,myślało,posiadało zdolność do uczuć i możliwe,że u Listkiewicza występują one pod nazwą pran.)) Dusza jest to jednak energią bardzo specyficzną bo posiada boskie atrybuty, których nie posiadają inne rodzaje energii, w tym prany.Tymi atrybutami są:świadomość,życie,miłość i wolna wola.Prany są natomiast energiami kilkukrotnie rozszczepionego Słowa, których ostatnie rozczepienie na pięć wyspecjalizowanych rodzajów następuje poniżej tzw.trzeciego oka.Ich zadaniem jest organizowanie pracy wszystkich podzespołów i zespołów organizmu, oraz ożywianie ich i utrzymywanie wszystkich funkcji życiowych, i tak długo jak prany są w ciele jego organy żyją i pracują w jakiej takiej harmonii. Gdy czas wcielenia zbliża się do końca, dusza zaczyna się zbliżać do trzeciego oka i pociąga za sobą prany,ze względu na wzajemne powinowactwo. Jest to moment łatwy do zauważenia bo człowiek przestaje sobie uświadamiać poszczególne części ciała, zazwyczaj najpierw stopy i nogi, dłonie i ręce, a dopiero potem następuje ich drętwienie z utratą czucia, co jest spowodowane wydobywaniem się pran. Dusza w swoim dążeniu w górę czasem wyprzedza siły witalne,które idą za nią. Czasami towarzyszy temu utrata przytomności, czyli świadomość zostaje wyłączona, lub zawieszona. ((Sam doświadczałem przeżyć tego rodzaju i kilka razy traciłem przytomność zanim zobaczyłem tunel. Zdaje się jednak,że i wtedy to jeszcze nie jest koniec materialnego życia. Ale mam tu ciekawy opis z relacji Santi Dewi. Ta kobieta umarła naprawdę i wróciła, pamiętając poprzednie życie. " Santi Dewi uważała, że poprzez swoje doświadczenie otrzymała klucz do poznania jednej z największych tajemnic świata. Dokładnie i szczegółowo zaczęła opisywać, co działo się z nią, gdy jako Ludżi Dewi zaczęła umierać podczas porodu. Śmierć nie następuje tak szybko, jak to się ludziom wydaje. Najdłużej pozostaje zmysł powonienia. Nie chciałam umierać. Bez przerwy modliłam się do Kriszny i powtarzałam mantrę, aby pozostać na Ziemi. I był to mój wielki błąd, bo gdyby nie moje prośby, z pewnością podczas następnych narodzin nie pamiętałabym swojego wcześniejszego wcielenia. Leżałam w szpitalu i wiedziałam, że muszę umrzeć, ale wciąż kurczowo trzymałam się życia. Byłam cały czas świadoma tego, że przestaje bić moje serce. I nagle poczułam się wolna i nieskończenie pomniejszona. Czułam się, niczym punkt w przestrzeni. A jednocześnie był we mnie cały wszechświat. Otoczyły mnie istoty, które znałam i kochałam. Wszystko było jednością.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

Wysłano

2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz