niedziela, 14 maja 2023

 

Andrzej

Witam serdecznie."Kościół mówi o Sądzie Ostatecznym... A mistycyzm mówi o sądzie doraźnym." ((Moim zdaniem relacje potwierdzają tylko własną ocenę życia i nie będzie żadnego Sądu Ostatecznego i Apokalipsy bo oba pomysły należą do pomysłów czysto religijnych w których Jezus-Bóg ma ukarać wszystkich niewierzących w religię stworzoną w 325 r ,która powstała w celu zapobieżenia rozpadowi Imperium Rzymskiego. "Wynalazcy" sądu ostatecznego zapomnieli,że w Księdze Rodzaju( Rdz 9,12-17) Bóg obiecał,że już nigdy nie będzie nakładał na Ziemię żadnych kar. "12.Po czym Bóg dodał: A to jest znak przymierza, które ja zawieram z wami i każdą istotą żywą, jaka jest z wami, na wieczne czasy:((!!!!)) 13.Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. 14.A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, 15.wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem; i nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego jestestwa. 16.Gdy zatem będzie ten łuk na obłokach, patrząc na niego, wspomnę na przymierze wieczne między mną a wszelką istotą żyjącą w każdym ciele, które jest na ziemi. 17.Rzekł Bóg do Noego: To jest znak przymierza, które zawarłem między Mną a wszystkimi istotami, jakie są na ziemi."((!!!)) Jak widać pomysły religine często nie są zgodne z tym co mamy napisane w Biblii. Natomiast z wszystkich relacji wynika,że przechodzimy przez ocenę minionego wcielenia zaraz po śmierci ciała i oceniamy siebie sami lub z pomocą przewodnika z poziomu astralnego.Ale zobaczmy co powie autor.)) Dusza pozbawiona ciała materialnego przechodzi wraz z wyższym umysłem do świata astralnego gdzie jest doraźnie sądzona na podstawie myśli,uczuć,słów i czynów właśnie zakończonej inkarnacji. Ten sąd ustala co następnie będzie się działo z duszą.W świecie astralnym, w jego podsferach, są różne miejsca jakie z braku lepszego słowa, możemy nazwać miejscami poprawy, gdzie dusze wraz ze swoimi umysłami, przebywają jakiś czas w różnych warunkach.Niektóre z nich przenoszą się do świata eterycznego, a niektóre do wyższych sfer świata astralnego, które można nazwać niebami.Pobyt w tych sferach, według czasu ziemskiego, może trwać bardzo długo, ale te strefy są tylko miejscem tymczasowym, jak wszystkie pozostałe. Gdy zła, lub dobra karma wyczerpie się, dusze te wracają do świata fizycznego by dalej spłacać karmę z magazynowaną i ich magazynie karmicznym. Jednak olbrzymia większość dusz bardzo szybko otrzymuje przydział nowego ciała i mistycyzm mówi,że czasami płaczemy na pogrzebie,a opłakiwana osoba ma już nowy przydział. ((Jak widać ze słów autora,potwierdza on to samo o czym opowiadał Grzegorz Sławicki,dr Newton i dr Wambach.Astralne światy gdzie trafiamy po śmierci nie są religijną wiecznością i tylko od nas samych zależy w jakie częstotliwości się przeniesiemy,i oby to były te,które odpowiadają naszym wyobrażeniom nieba.))Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

Wysłano

😘

Andrzej

28 kwietnia o 08:39

Andrzej

Witam serdecznie."Czy to znaczy,że nie istnieje wieczne szczęście w niebie i wieczne potępienie w piekle?" Nie istnieje potępienie, więc tym bardziej nie istnieje wieczne potępienie. Bóg nie zasługiwałby na miano Ojca, gdyby nie dawał szansy nawet najgorszemu grzesznikowi.Tak faktycznie daje tych szans tysiące, bo nikt nie jest tak zły żeby się nie mógł poprawić. ((Według Sławickiego potępieniem jest stan połączenia duszy z materialnym ciałem od którego powinna się uwolnić.Dlatego w wielu wypowiedziach Jezus nie pozwala nam kierować swoich uczuć w stronę materialnego świata i w ewangelii Jana twierdzi,że nikt kto urodzi się tylko raz, nie nadaje się do Królestwa. Z historii wiadomo,że religijne piekło,jako stan wiecznego potępienienia i oddzielenia od Boga, wymyślono jako odwet na Rzymianach za prześladowanie pierwszych chrześcijan i pierwsze wzmianki na ten temad szacuje się na około I i II w. A stan wiecznego szczęścia i nieśmiertelne życie osiągniemy jeśli z tego świata zostaniemy wyprowadzeni do Ojca przez kolejnego Posłańca)) Wieczne szczęście będzie wtedy dopiero gdy dusza sobie na nie zasłuży-zostanie doprowadzona do Boga i połączy się z Nim w Jedno. ((Jezus o takie połączenie swoich uczniów w jedno z Bogiem prosił Ojca w ewangelii Jana. „Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy.”(Jana 17:20-22.)Dotyczy to tylko tych których wskazał Chrystusowi Ojciec, gotowych do wyprowadzenia z koła narodzin i śmierci. i tylko oni dostąpią połączenia z Bogiem.)) Jednak ta sfera jest dużo, dużo,dużo dalej jak wszelkie astralne nieba. Jest to ukoronowanie procesu zbawienia. Proces ten składa się z trzech głównych etapów. Pierwszym jest dojście do trzeciego oka. Drugim etap to dojście od trzeciego oka do końca dominium szatana, gdzie dusza pozostawia swój umysł i pozbywa się resztek karmy magazynowej. Etap trzeci to droga przez czyste światy duchowe aż do zjednoczenia z Bogiem. "Czy to nazywamy nieśmiertelnością? Mówi się w mistycyzmie,że ktoś "przezwyciężył śmierć"... Dusza jest nieśmiertelna, ale potocznie mówi się,że się rodzi i umiera. Bardziej prawidłowo byłoby powiedzieć, że dusza się rodzi, czyli przejawia, manifestuje w jakimś ciele, które pozostawia po jego śmierci. Można powiedzieć,że chociaż dusza jest nieśmiertelna, to ciągle musi przechodzić ten sam proces rodzenia się i umierania tak długo, jak długo znajduje się w kole transmigracji. Dopiero jak wyłamie się z tego procesu, zaczyna praktycznie korzystać ze swojej nieśmiertelności i dusza nie musi już wracać do materialnego świata,więc mówi się,że dusza przezwyciężyła śmierć.I nawet jeśli jej czegoś brakuje do osiągnięcia celu to będzie się posuwała w dobrym kierunku bez potrzeby zaczynania wszystkiego od początku. "I ostatnie pytanie.Czy boisz się śmierci?" Nie boję się i przypuszczam,że gdy ten moment nadejdzie będę miał coś w rodzaju tremy, podobnie jak aktor przed premierą nowej sztuki. ((Tym wyznaniem zakończył się ten ciekawy wykład na tematy o których nikt nie lubi rozmawiać.Temat jednak jest ważny bo dotyczy nas wszystkich bez żadnych wyjątków.I w związku z nim mam kilka własnych uwag. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

29 kwietnia o 08:47

Andrzej

Witam serdecznie.((Ja po swoim przeżyciu również nie boję się śmierci, bo już,nawet po moim doświadczeniu wiem,że śmierć ciała nie zakończy mojego życia i zaczynam rozumieć na czym polega proces życia i wiem co mnie czeka.Według słów Jezusa muszę się ponownie urodzić i relacje totwierdzają,że tak się dzieje. Śmierć mojego ciała zakończy tylko pewien etap i rozpocznie się nowy,co mnie przybliży do nieśmiertelności,więc moim zdaniem,należy się z tego tylko cieszyć a nie płakać. Nigdy nie byłem zbytnio religijny i nigdy nie wierzyłem,że Bóg może się mnie wyprzeć z tego powodu,że nie wierzę w religię i wiem,że Bóg MNIE KOCHA ZA TO,ŻE JESTEM JEGO CZĄSTKĄ,A NIE ZA TO W CO WIERZĘ I KIM JESTEM. Chciałbym się cofnąć w przemyśleniach bo nie w każdym odcinku mieszczę swoje uwagi i nie zawsze pamiętam żeby je umieścić. Zastanawia mnie jedna relacja z badań dr Newtona w której jedna osoba opowiada o swoim małżeństwie trwającym już kilkaset wcieleń. Bawią się przyjemnościami materialnego życia, zmieniając wzajemnie płeć i kiedy jej dusza wybiera ciało męskie, to on wybiera ciało kobiety i od setek pokoleń są razem.To by oznaczało,że umawiają się jeszcze na planie duchowym przed zejściem na materialny poziom.Powstaje, więc ciekawe pytanie.Czy ta para nie tworzy wobec siebie żadnych długów karmicznych i zawsze mogą wybrać takiego partnera jakiego chcą? Jako dzieci mogą siebie pamiętać, ale z czasem wszyscy tracimy tę pamięć i w większości już nie wiemy po co i dlaczego tu jesteśmy,a jeśli zostaniemy wychowani w religii chrześcijańskiej to nawet nie będziemy wierzyli,że nasza dusza żyła już wcześniej. Ciekawi mnie jak oni się rozpoznają w materialnym świecie?? Ustalili sobie jakieś "słowa klucze" jako hasło rozpoznawcze? A może jakieś konkretne sytuacje? Podobną sytuację opisał kiedyś czytelnik Fundacji Nautilius i chodzi o czas w którym jako mały chłopiec spodkał w Parku Saskim pewną dziewczynkę. "Nie pamiętam tego i opis znam już tylko od mamy. Miałem wtedy około 2.5 roku i bawiłem się w pobliżu mamy małym modelem samochodu. Obok alejką szła kobieta i trzymała za rękę małą dziewczynkę (mama ocenia, że miała ok. 3 lat). W pewnym momencie dziewczynka podbiegła do mnie i chwyciła mnie za obie ręce, które przytuliła do twarzy. Ja z tą dziewczynką podobno staliśmy nieruchomo jak posągi, a następnie bardzo się przytuliliśmy. To zachowanie było bardzo nietypowe jak na dzieci, nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Po chwili ta dziewczynka jeszcze raz przytrzymała mnie za rękę, po czym puściła ją i pobiegła do swojej mamy. Ale teraz najciekawsze. Moja mama była zdumiona zachowaniem moim i tej dziewczynki i zapytała mnie, skąd ją znam. I wtedy odpowiedziałem, że była to moja ukochana żona, którą kiedyś zostawiłem bo umarłem i wtedy ona bardzo za mną tęskniła!!! Moja mama może to Wam poświadczyć na piśmie, jeśli tylko tego chcecie. Ja mówiłem to mamie tak zwyczajnie i byłem zdziwiony, dlaczego ona mnie o to pyta. Powiedziałem także, że obiecałem jej po mojej śmierci (!) we śnie spotkanie i że jeszcze ją spotkam wiele razy. Musicie przyznać, że to dość nietypowe teksty jak na małe dziecko. Teraz już jak napisałem nie pamiętam wiele, ale moja mama pamięta tą historię tak, jakby to było wczoraj. Od tego czasu u mnie w domu temat reinkarnacji jest traktowany może nie jako coś oczywistego bo jesteśmy katolikami, ale moja rodzina wierzy, że jest wędrówka dusz. To tyle ode mnie, mam nadzieję, że się Wam przyda ta historia. Artur.” Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń

2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz