10.12.2023, 08:49
Andrzej
Witam serdecznie. "Kontakt w znajomym otoczeniu"
Z ostatniego przykładu mogłoby wynikać, że skoro odchodząca dusza pocieszyła już pogrążonych w bólu bliskich, to może wrócić do świata dusz nie troszcząc się o to, by jeszcze kiedyś się do nich zbliżyć. Są ludzie,którzy wprawdzie nie czują obecności duszy zmarłego tuż po jego śmierci, lecz stanie się tak w przyszłości. Kto zdołał zaakceptować ból rozłąki, znajdzie ukojenie wiedząc, iż ci, których kochał,wciąż nad nim czuwają. Są też jednak tacy, którzy nigdy niczego nie zauważą.
((O tym, że dzieci widzą świat inaczej i reagują na to czego my nie widzimy pisałem już tak dawno, że ledwie pamiętam. Ale zapamiętałem jedną radę udzieloną młodej matce w internetowym poradniku jak radzić sobie ze śmiercią bliskich,udzieloną przez katolickiego księdza. Stwierdził, że skoro dziecko wyczuwa kogoś niewidzialnego. Albo rozmawia z kimś to oznacza opętanie przez złego demona lub diabła i nad takim dzieckiem koniecznie trzeba odprawić egzorcyzmy))
Dusze nie poddają się łatwo. Kolejnym sposobem docierania do bliskich są znajome miejsca, z którymi wiążą się miłe wspomnienia. Takie kontakty skutkują w przypadku umysłów zamkniętych na wszelkie inne formy komunikacji duchowej. Poniższy przykład ilustruje działanie takiej właśnie metody. Moja
pacjentka, w poprzednim życiu nosząca imię Nancy, zmarła w wyniku udaru po trzydziestu ośmiu latach małżeństwa z Charłesem. Jej mąż utkwił w pośmiertnym żalu między etapem odmowy a gniewu, zaś jego emocje były tak zapętlone, że nie potrafił przyjąć pomocy przyjaciół ani poszukać profesjonalnej terapii psychologicznej. Jego analityczny umysł inżyniera odrzucał jakiekolwiek duchowe podejście do tej śmierci jako nienaukowe.
((Takie samo podejście do życia po śmierci reprezentował dr Newton zanim jego pierwsi pacjenci nie uświadomili mu,że życie jest nieśmiertelne i nadal trwa po śmierci fizycznego ciała.))
Dusza Nancy różnymi sposobami próbowała dotrzeć do niego przez wiele miesięcy po pogrzebie. Jego stoicka natura otoczyła go takim murem, że od chwili śmierci żony Charles nawet
nie zapłakał. By pokonać tę przeszkodę, Nancy zdecydowała się dotrzeć do jego wewnętrznego umysłu dzięki zmysłowi węchu, w połączeniu ze znajomym dla obojga otoczeniem. Wykorzystanie
przez dusze organów zmysłów uzupełnia porozumiewanie się z podświadomym umysłem. By dotrzeć do Charlesa, Nancy postanowiła wykorzystać swój ogród, a zwłaszcza bujny krzew różany.
Przykład 8
Dr N. - Dlaczego sądzisz, że Charles może zareagować na twoją obecność akurat w ogrodzie?
P. - Ponieważ wie, że kochałam ten ogród. Moje rośliny były mu zupełnie obojętne. Wiedział, że ogrodnictwo sprawiało mi przyjemność, lecz dla niego była to tylko ciężka, brudna praca. Szczerze mówiąc, bardzo niewiele mi pomagał. Był zbyt zajęty swoimi projektami mechanicznymi.
Dr N. - Wobec tego nie zwracał uwagi na twoją pracę w ogrodzie?
P. - Nie, chyba że sama specjalnie mu coś pokazywałam. Przy drzwiach frontowych posadziłam swój ulubiony krzew białych róż i ilekroć ścinałam jego kwiaty, podsuwałam Charlesowi bukiet pod
nos żartując, że jeśli jego słodki zapach w ogóle na niego nie działa, to znaczy, że jego duszy brak romantyzmu. Wiele razy śmialiśmy się z tego, bowiem Charles był w istocie czułym kochankiem,choć na to nie wyglądał. Kpił sobie ze mnie mrucząc: „To są białe róże, a ja lubię czerwone".
Dr N. - Zatem w jaki sposób masz zamiar wykorzystać róże, by dać Charlesowi znać, że wciąż żyjesz i jesteś z nim?
P. - Mój krzew różany usechł po mojej śmierci z braku pielęgnacji. W istocie cały ogród jest w złym stanie, bowiem Charles był tak przygnębiony, że wcale nie miał ochoty się nim zajmować. Pewnego razu chodził zamyślony po ogrodzie i zbliżył się do różanego krzewu naszych sąsiadów. Doleciał go mocny zapach.
Na to właśnie czekałam, więc szybko weszłam do jego umysłu. Pomyślał o mnie i spojrzał na mój uschnięty krzew.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
Otwórz
11.12.2023, 08:39
Andrzej
Witam serdecznie. DrN. - Stworzyłaś w jego umyśle obraz swojego krzewu?
P. (wzdycha) - Nie, nie pojąłby tego. Charles rozumie tylko narzędzia. Zaczęłam od pokazania mu w umyśle szpadla i czynności kopania. Potem przeszłam do mojego krzewu, a następnie centrum ogrodniczego w naszym mieście, gdzie można takie krzewy kupić. Charles wyciągnął kluczyki z kieszeni.
Dr N. - Sprawiłaś, że poszedł do samochodu i pojechał do tego centrum?
P. (uśmiecha się szeroko) - Wymagało to pewnego uporu, ale udało się.
DrN. - Co zrobiłaś dalej?
P. - W centrum ogrodniczym Charles krążył przez chwilę, po czym udało mi się zaciągnąć go do róż.
Były tylko różne gatunki czerwonych, co mu bardzo odpowiadało. Pokazałam mu w umyśle biały kolor, więc zapytał sprzedawcę, dlaczego nie ma białych róż. Odpowiedziano mu, że zostały tylko
czerwone. Charles zlekceważył moje myśli i kupił wielką donicę czerwonych róż, prosząc sprzedawcę,by dostarczono mu je do domu, ponieważ nie chce sobie zabrudzić samochodu.
Dr N. - Co dokładnie masz na myśli mówiąc o „zlekceważeniu"?
P. - Ludzie pod wpływem stresu stają się niecierpliwi i wpadają w ustalone koleiny swoich myśli. Dla Charlesa standardowym kolorem róż jest czerwony. To jego sposób myślenia. Skoro sklep nie miał w sprzedaży białych róż, mój mąż przestał się nimi zajmować.
Dr N. - A więc w pewnym sensie Charles blokował skonfliktowane ze sobą obrazy projektowane przez ciebie i pochodzące ze świadomego umysłu?
P. - Tak, a poza tym z powodu mojej śmierci mąż jest bardzo wyczerpany mentalnie.
DrN. - Czy czerwone róże nie posłużą równie dobrze twojemu celowi?
P. (smutno) - Nie. Dlatego przeniosłam swoją energię na Sabinę, właścicielkę sklepu, którą znałam.
Brała udział w moim pogrzebie i wie, że kochałam białe róże.
Dr N. - Nie sądzę, żebym rozumiał, do czego zmierzasz, Nancy. Nie było białych róż. Charles kupił czerwone i odjechał do domu. Czy to ci nie wystarczyło?
P. (śmieje się ze mnie) - Wy mężczyźni! Biała róża jest mną. Następnego ranka Sabina osobiście przywiozła do mnie do domu krzew białych róż. Powiedziała mojemu mężowi, że zdobyła je w
innym sklepie, ponieważ na pewno tego właśnie bym chciała. Po czym odjechała, zostawiając zdumionego Charlesa na podjeździe. Zaniósł róże do tego miejsca, w którym kiedyś rósł mój stary krzew, i zatrzymał się. Pąki kwiatów dotykały jego twarzy. Czuł ich zapach, lecz co najważniejsze,biel połączyła się z wonią róż. (pacjentka urywa ze łzami w oczach)
((Czy nie znamy podobnych sytuacji z własnych doświadczeń? Na pewno nie będą takie same, ale podobne. Po odejściu bliskich mamy dziwne sny i nie wiemy dlaczego. Coś nas zmusza do zrobienia czegoś i też nie wiemy dlaczego. Oczywiście całe te badania możemy uznać za jakieś bajania i wymysły chorego psychicznie naukowca,bo przecież wiemy, nauczeni religią, że nic takiego nie może mieć miejsca. My mamy płakać za tymi którzy odeszli,żyć w celibacie i płacić księdzu za msze bo wierzymy,że cierpią w czyśćcu oczyszczane z grzechów,które według religii dawno mamy odkupione. A tu dusze zmarłych nie chcą naszego żalu i smutku))
DrN. (cichym głosem) - Opowiadasz bardzo jasno — proszę, mów dalej.
P. - Charles... poczuł wreszcie moją obecność. Roztaczam teraz moją energię wokół jego klatki piersiowej i krzewu róż. Chcę, by czuł zapach białych kwiatów i esencji mojej energii.
Dr N. - Czy udaje ci się to?
P. (miękko) - Na koniec mój mąż ukląkł koło wykopanego w ziemi dołka, przycisnąwszy do twarzy kwiaty róż.
Wybuchnął płaczem i szlochał przez dłuższy czas, a ja go obejmowałam. Kiedy się uspokoił, wiedział, że wciąż z nim jestem.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
Otwórz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz