29.11.2023, 08:46
Andrzej
Witam serdecznie.Zwróćmy uwagę na różnicę między pacjentem z przykładu 2 a kolejną pacjentką, która ostrożnie rozmieszcza swoją energię na konkretnym obszarze, jak gdyby lukrowała tort.Przykład 3
DrN. - Opisz sposób, w jaki masz zamiar pomóc swojemu mężowi twoją energią.
P. - Mam zamiar pracować z podstawą czaszki tuż powyżej kręgosłupa. Mój Boże, Kevin tak bardzo cierpi. Nie odejdę, dopóki nie poczuje się lepiej.
Dr N. - Dlaczego wybrałaś to właśnie miejsce?
P. - Ponieważ wiem, że lubił, kiedy pocierałam jego kark, więc jest to obszar, w którym najłatwiej będzie mu odebrać promień mojej energii. Potem zabawię się z tym obszarem tak, jak gdybym
wykonywała coś w rodzaju masażu.
Dr N. - Zabawisz się z tym obszarem?
P. (pacjentka chichocze i wyciąga przed siebie dłonie, szeroko rozpościerając wszystkie pięć palców) - Tak, rozmieszczę swoją energię i poprzez dotyk wprowadzę się w delikatne drgania. Dla
uzyskania jak najlepszego efektu złączę obie dłonie i będę nimi przesuwać wokół obu skroni Kevina.
Dr N. - Czy on wie, że to ty?
P. (z chytrym uśmieszkiem) - Och, on pojmuje, że to muszę być ja. Nikt inny nie potrafiłby tego zrobić,a zajmuje mi to tylko chwilkę.
DrN. - Czy nie będzie mu tego brakowało, kiedy już powrócisz do świata dusz?
P. - Myślałam, że wiesz o tych rzeczach. Mogę wrócić za każdym razem, kiedy będzie mu ciężko i będzie za mną tęsknił.
Dr N. - Ja tylko tak sobie pytałem. Nie chciałbym być niedelikatny, lecz co będzie, jeśli Kevin zwiąże się kiedyś z inną kobietą?
P. - Ucieszy mnie to bardzo, jeżeli znowu będzie szczęśliwy. To świadectwo tego, jak dobrze nam było razem. Nasze życie ze sobą- każda chwila - nigdy nie zostaje stracone, można je odtwarzać na nowo w świecie dusz.
((W badaniach dr Newtona jesteśmy w relacjach pacjentów którzy odeszli i pocieszają tych, których pozostawili. Widać,że mają swoje sposoby żeby dotrzeć do naszej psychiki i nie wymagają od pozostawionych małżonków dalszego życia w wiecznej żałobie i celibacie.Dziwi jedynie,że ludzie nie wiedzą,że małżeńska przysięga obowiązuje tylko do śmierci jednej ze stron.))
Kiedy tylko zaczynam sądzić, że całkowicie pojmuję zdolności i ograniczenia duszy, pojawia się pacjent, który niweczy te fałszywe wyobrażenia. Przez długi czas informowałem ludzi, że
niekontrolowany szloch pogrążonych w żalu bliskich wydaje się sprawiać kłopot wszystkim bez wyjątku duszom, utrudniając im pracę z uzdrawiającą energią. Oto krótki cytat z relacji pacjenta z
poziomu III, którego podejście taktyczne w czasie największego natężenia rozpaczy przeczy mojemu dotychczasowemu
przekonaniu:
Szlochający rozpaczliwie ludzie nie opóźniają mojego działania. Moja technika polega na skoordynowaniu mojego rezonansu wibracyjnego z dźwiękowymi wariacjami ich strun głosowych, a
następnie przeskoczeniu do mózgu. Sprawiam w ten sposób, że moja jaźń szybciej stapia się z ich ciałem.
Wówczas dość szybko przestają płakać, chociaż sami nie wiedzą dlaczego.
Wykorzystanie przedmiotów osobistych
Słyszałem nieraz fascynujące historie o wykorzystaniu znanych przedmiotów osobistych, co ilustruje kolejny przykład. Ponieważ mężowie zazwyczaj umierają przed żonami, słyszę więcej o technikach energetycznych z tej właśnie perspektywy. Nie oznacza to, by dusze takie były bardziej biegłe w uzdrawianiu, skoro mają większą praktykę w niesieniu pociechy. Dusza z przykładu 4 była równie skuteczna w przeszłych życiach jako kobieta, która zmarła wcześniej od męża, i jako mąż w obecnym wcieleniu.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
Otwórz
Wysłano
Miłego dnia , Cieszyn zasypany sniegiem ,mnie nie będzie przez parę tygodni .. za jakiś czas ...
Otwórz
Andrzej
U mnie nadal bez śniegu i nie wiadomo czy będzie bo dziś nie ma chmur. Pozdrawiam serdecznie
Otwórz
30.11.2023, 08:25
Andrzej
Witam serdecznie.((Nie tylko z badań dr Newtona wynikało,że osoby zmarłe nie chcą naszej rozpaczy,żałoby i smutku. Kiedyś w te badania wplotłem relacje z medium Lisą Wiliams i wynikało z nich to samo o czym mówi dr Newton.))
Przykład 4
Dr N. - Co robisz, jeżeli twoje wysiłki tuż po śmierci nie przynoszą pożądanych rezultatów?
P. - Kiedy stwierdziłem, że moja żona Helena nie odbiera mnie bezpośrednio, zdecydowałem się w końcu wykorzystać domowe otoczenie.
Dr N. - Masz na myśli jakieś zwierzę domowe - kota lub psa?
P. - Korzystałem wcześniej z pomocy zwierząt, lecz nie, nie tym razem. Postanowiłem posłużyć się jakimś wartościowym dla mnie przedmiotem, czymś bardzo osobistym. Wybrałem sygnet.
W tym miejscu swojej relacji pacjent wyjaśnił mi, że w ciągu ostatniego życia zawsze nosił na palcu masywny indiański sygnet, w którym osadzony był duży turkus. Razem z żoną siadali często przy kominku omawiając wydarzenia minionego dnia. Mężczyzna ów w czasie rozmowy miał zwyczaj pocierać palcem kamień. Żona żartowała z niego, że kiedyś zetrze turkus aż do metalu, w którym
kamień był osadzony. Helena przypomniała mu pewnego razu, że tę jego nerwową manierę zauważyła już pierwszego wieczoru, kiedy się poznali.
Dr N. - Sądzę, że rozumiem, jakie znaczenie miał sygnet. Co zatem zrobiłeś z nim jako istota duchowa?
P. - Kiedy pracuję z ludźmi i przedmiotami, muszę czekać, aż sceneria będzie bardzo spokojna.
W trzy tygodnie po mojej śmierci Helena zapaliła ogień na kominku i patrzyła weń pełnymi łez oczyma.
Rozpocząłem od owinięcia mojej energii ogniem, wykorzystując go jako przekaźnik ciepła i elastyczności.
Dr N. - Wybacz, że przerywam, lecz co masz na myśli mówiąc „elastyczność"?
P. - Nauczenie się tego zajęło mi całe wieki. Elastyczna energia jest płynna. Sprawienie, by energia mojej duszy stała się płynna, wymaga intensywnej koncentracji i praktyki, ponieważ musi ona być cienka i puszysta. Ogień służy jako katalizator w tym procesie.
DrN. - Czy jest to przeciwieństwo mocnego, wąskiego promienia energii?
P. - Właśnie tak. Mogę działać bardzo skutecznie, szybko zmieniając stan mojej energii z płynnego w stały i z powrotem. Zmiana ta jest subtelna, lecz potrafi pobudzić ludzki umysł.
Uwaga: Inni pacjenci także mówili mi o tym, iż technika zmiany postaci energii „łaskocze ludzki umysł".
DrN. - To ciekawe, proszę, mów dalej.
P. - Helena łączyła się z ogniem, a przez to i ze mną. Przez chwilę jej ból był mniej przygniatający, więc przesunąłem się prosto do czubka jej głowy. Odczuła moją obecność... bardzo lekko.
To nie wystarczyło. Wówczas zacząłem zmieniać moją energię, tak jak to już wcześniej opisałem, z twardej na miękką, rozwidlając ją.
Dr N. - Na czym polega ten sposób?
P. - Rozszczepiam ją. Miękką, płynną energię trzymam na głowie Heleny, by zachować kontakt, zaś twardy promień kieruję na leżące w szufladzie biurka pudełko z sygnetem. Chodzi mi o to, by
utworzyć gładką ścieżkę prowadzącą z jej umysłu do sygnetu. Dlatego używam twardego, stałego promienia, by nakierować ją na sygnet.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
Otwórz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz