środa, 28 września 2022

 

Andrzej

Andrzej

Witam serdecznie."Kto je może ten tajemniczy dzwięk odebrać i usłyszeć?" Autor mówi,że w zasadzie każdy bo każdy ma go w sobie. Często nawet nie wiemy skąd ten dźwięk przychodzi, a ja się zaczynam zastanawiać czy aby nie pomyliłem tego tajemniczego dźwięku z falami Światła o którym opowiadał niedawno Grzegorz.A może każdy nazywa go inaczej?Być może tak, ale tak czy siak chodzi o Światło lub dźwięk który jest nam przez Boga przysyłany. Nieraz w ciszy, wieczorem. tuż przed zaśnięciem możemy go usłyszeć gdy nasza uwaga skupi się w punkcie pomiędzy brwiami, tuż nad nasadą nosa, i czasami jest to cichutki dźwięk, a czasami bardzo głośny. Od czasu jak zacząłem się modlić w ciszy,tuż przed zaśnięciem, słyszę go jako cykanie świerszczy.Ale Piotr mówi,że jednak pojawienie się tego dźwięku należy do przypadków sporadycznych, co raczej bym potraktował jako rzadkość.Ale jeśli pojawia się często to niektórzy ludzie szukają pomocy u lekarzy, a jeśli to nie pomaga, to starają się go zagłuszyć różnymi sposobami. "Czy możemy sami wywołać ten dźwięk?" Piotr mówi,że ten dźwięk można wywołać podczas medytacji i najczęściej słyszą go medytujący u których uaktywnia się organ wewnętrznego słyszenia, i u ludzi których uwaga jest skupiona w centrum pomiędzy oczami. Wtedy umysł się samoistnie otwiera na to co się dzieje wewnątrz i dźwięk staje się słyszalny. Aha, pewnie zapytamy gdzie jest to wewnątrz na które otwiera się umysł? To światy wewnętrzne naszej duszy. W stosunku do naszych świadomości świat materialny jest światem ZEWNĘTRZNYM. A światy astralne w świadomości są światem WEWNĘTRZNYM.I na światy wewnętrzne które mamy w swojej duszy otwiera się umysł. To nie dźwięk skądś przychodzi, bo on jest stale obecny w naszej duszy, tylko maksymalne skupienie pozwala go usłyszeć i otworzyć duszę na światy wewnętrzne. I myślę,że to było celem Jezusa kiedy zalecał nam modlitwę w samotności i ciszy. ."Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.(Mt 6,5-6)" Celem modlitwy w samotności jest takie skoncentrowanie świadomości żebyśmy dotarli w głąb naszej duszy, a nie modlenie się do kogoś, za kogoś, lub o coś. Jak wiadomo z relacji Danuty Lenarczyk i Gabrielle Orr celem takiego sposobu modlenia się jest podniesienie naszych wibracji i połączenie z obszarem energetycznym Kronik Akaszy gdzie są zapisane wszystkie nasze wcielenia.Natomiast Piotr mówi o otwarciu umysłu na naszą wewnętrzną stronę,więc i na Akaszę. Czy to zalecenie Jezusa miałoby sens w wersji z jednym życiem? Co za różnica czy modlimy się publicznie w kościele lub na ulicy? Według księży nie musimy skupiać świadomości bo w tłoku i hałasie to i tak nie jest możliwe. Można tylko przeczytać modlitwę z książeczki, byle tylko przyjść do kościoła i dać na tacę. Ale Jezus naucza wyraźnie,żemamy się wystrzegać publicznych modlitw. Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.(Mt 6,1-15) „A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani” (Mat. 6:7). I nie powinniśmy sobie tutaj zbierać skarbów i nie tu kierować swoje serce.A jak wiemy z niedawnego wykładu Grzegorza Sławickiego nie jest dla nas obojętne jak pokierujemy przepływem energii przez swoje ciało i w którą stronę będziemy się kierowali Ale tak naprawdę to ludzie mają gdzieś nauki Jezusa bo wystarczy, że ksiądz zadzwoni na mszę to biegną żeby nikt nie zajął im ławki i żeby ich sąsiedzi nie obgadali,że ominęli mszę. Zresztą sądzę po zachowaniu tych którzy mają się za zastępców Jezusa,że też mają go gdzieś bo dla nich najważniejsza jest kasa jaką przynoszą wierni. I właśnie Piotr pośrednio potwierdza moje spostrzeżenia. Wszyscy możemy się łączyć ze światami wewnętrznymi w których mamy Źródło ale musimy być do tego dostrojeni, bo inaczej dźwięk przychodzi i odchodzi. Piotr to łączenie nazywa słyszeniem dźwięku, Grzegorz Sławicki nazywał promykami i falami światła, A Danuta Lenarczyk i Gabrielle Orr nazywają po prostu osiągnięciem wysokich wibracji częstotliwości świadomości. A Jezus mówi,że aby ten stan osiągnąć potrzeba nam modlitwy w ciszy, w warunkach które nie rozproszą świadomości. Moim zdaniem wszyscy mówią o tym samym,tylko używają innych słów.Ale to tylko moje spostrzeżenia z którymi nikt się nie musi zgadzać, i tak naprawdę to sądzę, że jeśli ktoś uważa inaczej i inaczej rozumie sens słów Jezusa to może pozostać przy swoich przekonaniach bo ja też nie jestem wszystkowiedzący. Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

27 sierpnia

Wysłano

27 sierpnia

Andrzej przekazał(a) dalej obraz

28 sierpnia

Andrzej

Witam serdecznie.Piotr mówi,że skupienie świadomości pozwala nam dostroić się do odbioru tego dźwięku, który jest zawsze w nas. Jeśli mu się poddamy to zaczniemy być ciągnięci w górę wibracji i do wewnątrz świadomości.I dopiero zestrojenie naszej świadomości do częstotliwości dźwięku staje się ścieżką prowadzącą do Boga.Głos tego dźwięku stanie się naszym drogowskazem i jednocześnie pojazdem który nas poprowadzi we właściwym kierunku. "Czy ten dźwięk jest podobny do czegoś co znamy, i czy można go opisać?" Piotr odpowiada,że Słowo wypływa z Boga i w swym biegu w dół przechodzi przez wiele regionów w których materia jest przemieszana z najróżniejszymi energiami, w różnym stosunku. Dlatego nie zawsze i nie wszyscy odbieramy go tak samo. Piotr jako przykład podaje dźwięk jaki wydaje woda. Szeroko rozlana na równinach jest dla nas niesłyszalna, ale słyszymy tę samą wodę jak płynie w górskim potoku i przelewa się po kamienistym dnie. Jest również wyraźnie słyszalna kiedy spada z wysokości jako wodospad. Jej słyszalność zależy więc od potencjału energii jaki w sobie niesie.Piotr mówi,że porównuje się ten dźwięk do np. szumu deszczu, szelestu liści na wietrze, odgłosu dzwoneczków, głos gongu i dzwonu,turkotu kół pociągu, oraz do brzmienia różnych instrumentów muzycznych.Ludzie, którzy potrafią medytacją wprowadzić świadomość w wysoki stan wibracji odbierają je wszystkie jednocześnie i słyszą tak jak my słyszymy orkiestrę symfoniczną. "Jednakże żeby medytować i żeby medytacja dawała efekty muszą być spełnione pewne warunki. Jest to, jak się zdaje, ten prozaiczny aspekt ścieżki duchowej." Cudzysłowem odznaczyłem pytanie jakie pojawiło się na ekranie i za chwilkę poznamy odpowiedź Piotra, który odpowiada,że każda gra ma swoje zasady i reguły.Tak aspekt jest prozaiczny. Nie wszyscy umiemy medytować, ale żeby wstąpić na ścieżkę duchową prowadzącą do Boga nie pozostajemy bez szans.Z badań naukowców wiemy, że w stanie czuwania nasz mózg pracuje na fali "beta" aby dostroić organizm do takich częstotliwości jaki osiągamy w medytacji lub skupionej modlitwie są nam potrzebne fale "delta i theta".One podnoszą nasz poziom wibracji,i o tym nauczał Jezus. "Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.(Mt 6,5-6)" Bo tylko cisza i skupienie wprowadza nas na odpowiedni poziom częstotliwości, podobny do chwil tuż przed zaśnięciem.Nie osiągniemy tego w kościelnym gwarze i tłumie ludzi.Żeby modlitwa miała jakikolwiek sens powinna być przeprowadzona w ciszy i najwyższym skupieniu bo nie jest koncertem życzeń, jak zwykliśmy uważać.Jej celem jest wprowadzenie naszej świadomości w światy wewnętrzne, a nie koncert życzeń do spełnienia bo wszyscy dostali to co sobie wypracowali. Cały czas przypominam to zalecenie Jezusa o modlitwie w ciszy i samotności, które wprowadza nas w odpowiedni zakres fal w których możemy doznawać objawień. Od nas jest wymagana chęć i spełnienie kilku warunków, oraz zrobienie pierwszego kroku. Pierwszym warunkiem jest spotkanie na swojej drodze Mistrza, i tu akurat Piotr wspomina,że omawiał to w innym wykładzie. Ale z tego co pamiętam to jeśli zostaliśmy przez Boga zakwalifikowani do opuszczenia koła narodzin i śmierci to na pewno Mistrza spotkamy, bo takie spotkanie mamy zapisane w swoim przeznaczeniu.I jak rozumiem musimy spotkać człowieka oświeconego Światłem o którym opowiadał Grzegorz Sławicki. Warto jednak już w tej chwili zastanowić się nad wersją religijną i zadać sobie pytanie Czy dotyczy to wszystkich? Bo podobno Jezus zbawił wszystkich. Czy wszystkich, ale każdego w swoim czasie?W jaki sposób skoro wiadomo,że musimy spotkać żyjącego Mistrza? Moim zdaniem Jezus wyprowadził ze strefy reinkarnacji tylko uczni w których plan karmiczny zostało wpisane spotkanie z Mistrzem i nikogo więcej, i jedenorazowo dotyczy to kilkunastu dusz. "Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych" (Mt 22, 14). «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego»” (Łk 9,57-62, Mt 8,19-22).Z tego wynika,ąże nie wszyscy jesteśmy gotowi do opuszczenia materialnego świata,więc spotkanie Boga od razu po śmierci jest tylko religijnym pomysłem.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

29 sierpnia

Andrzej

Witam serdecznie.W przypowieści o zapraszanych gościach Jezus mówi o wielu wysyłanych posłańcach,których zadaniem jest sprowadzenie do Króla kolejnych gości i Jezus kończy tę przypowieć słowami,że "wielu bowiem jest zaproszonych, lecz niewielu wybranych."(Mt 22,14)Jak rozumiem z tych słów, proces wyprowadzania dusz z materialnego poziomu jest cały czas aktywny i przysyłani są kolejni posłańcy, których zadaniem jest odszukanie naznaczonych przez Ojca,zainicjowanie i wyprowadzenie poza strefę narodzin i śmierci. W religii jednak nikt nie wysyła kolejnych posłańców, bo jedynym posłańcem był Jezus. Przedtem żadnych nie było i już nie będzie. Ale czy naprawdę Bóg się dostosował do religii i zaprzestał uwalniania dusz z poziomu materialnego?Naprawdę już nikt nie uwolni nikogo ze świata,który Jezus nazywa ciemnością i światem umarłych? Jaki w tym sens i po co Jezus radził szukać światła wewnątrz siebie i po co te rady w ewangelii Matusza(19,20,21 o niezbieraniu sobie tutaj skarbów skoro tego poziomu nikt już nie opuści?Po co nam słowa"Albowiem gdzie jest skarb wasz, tam jest i serce wasze.!!!" Po co ta rada z ewangelii „Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łk 16, 13)?Skoro według religii nikt już tego świata nie opuści bo nie będzie już żadnego Chrystusa? W tłumaczeniach P. Listkiewicza i G. Sławickiego istnieje możliwość wyprowadzenia dusz z koła narodzin i śmierci, ale podejmują się tego zadania tylko pojedyncze osoby, które zostały "oświecone" Światłem.To osoby u których ciała energetyczne zostały dostrojone do wyższych światów duchowych.Kiedyś myślałem,że w ciało np. Jezusa wcieliła się przysłana z najwyższych poziomów dusza Istoty która już została wyzwolona z cyklu inkarnacji.Ale zdaje się,że takie myślenie jest błędne bo chodzi o energie przysyłane z najwyższych poziomów duchowych do ciała człowieka, co w religii zamieniono na zapłodnienie przez Ducha Świętego.Z tłumaczeń obu panów wnoskuję,że Chrystusem zostaje człowiek, którego dusza po bardzo wielu wcieleniach "maksymalnie załadowana"zebranymi doświadczeniami,gotowa do odejścia z materialnego świata i rozpoczynająca dopiero swoją drogę do Źródła. Z zebranych materiałów wyciągam, więc wniosek,że tylko osoba, która została oczyszczona, nie z grzechów jak chce religia,ale oczyszczona z dotychczasowych ciał energetycznych uzyskuje poziom wibracji, które jej nie pozwolą wejść z powrotem na poziomy astralno mentalne.Taki człowiek zyskuje"twarde oparcie"w poziomach duchowych i może uwalniać wybrane dusze z "bagna poziomów materialnych",i jest dla nas Chrystusem który zabiera ze sobą wybrane dusze.Ale dzieje się to dopiero po spełnieniu kilku pierwszych kroków. Pierwszym było dostrojenie świadomości do częstotliwości wibracji dźwięku Źródła i spotkanie osoby oświeconej Światłem, która dostroi naszą świadomość do Światła i nauczy jak wchodzić w światy wewnętrzne.Jednak do przekazania takiej wiedzy uczniom jest potrzebny żyjący Mistrz i właśnie tego na podstawie strzępków zachowanych informacji domyślam się w działalności Jezusa. Co jeszcze mamy zrobić?Niestety musimy przestać grzeszyć i zacząć żyć zgodnie z Dekalogiem, a nie jest to takie łatwe jak się wydaje bo po zachowniach niektórych księży widac wyraźnie,że też tego nie potrafią.Autor mówi, że jednym z najcięższych grzechów jest zabijanie, więc musimy zrezygnować z jedzenia mięsa zabijanych zwierząt.Żegnajcie więc kiełbaski, pieczone gąski i kaczuszki, roladki i kotleciki. Czy wszystkich stać na moralne, uczciwe życie i przejście na wegetarianizm?Pomyślmy jak żyją ci którzy mają nas niby zaprowadzić do Boga, ale nie bierzmy z nich przykładu bo nigdy nie uwolnimy się z tego koła.A do tego dochodzi jeszcze zakaz picia alkoholu, również mszalnego,zakaz przeklinania,kłamania i kradzieży.Nakaz współczucia i pomagania innym,oraz brak pragnień i pokora.Tylko tyle i aż tyle, ale za to już jesteśmy gotowi do wstąpienia na ścieżkę duchową,więc wychodzi mi,że jeszcze długo tu zostanę.Hahahaha.Chyba jeszcze nie jestem nawet kandydatem na kandydata do takiej drogi.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

29 sierpnia o 13:02

Andrzej przekazał(a) dalej obraz

29 sierpnia o 21:29

Andrzej przekazał(a) dalej obraz

30 sierpnia o 08:41

Andrzej

Witam serdecznie.Nie liczę na to,że jestem gotowy na wyprowadzenie z tego świata bo jak mówi Jezus "Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”,a na pewno mam masę długów i daleko mi do takiego stanu. Zresztą z ewangelii wynika, że to sam Ojciec wybiera tych,którzy osiągnęli odpowieedni poziom rozwoju,więc moje chcenie nie ma znaczenia.Również Piotr mówi,że to Mistrz sam wybiera klientów, których wyprowadzi z koła reinkarnacji i mówi o tym ewangelia św. Jana 15,1, "Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały". W tej samej ewangelii Jezus mówi,że„Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał.”(J 6,44) , więc na razie nie mam się czym przejmować.Co prawda alkoholu nie piję, ale mam całą masę innych zainteresowań i wad,więc nawet jeszcze nie stoję w kolejce do spotkania z Mistrzem, który sam wybiera spośród tych którzy są gotowi do wyprowadzenia z tego poziomu wibracji, i jak wiemy Jezus również sam wybierał swoich uczni. Jak widać selekcja jest ostra i tu powstaje kolejne pytanie. Czy naprawdę wszyscy chcemy iść do Boga? W teorii większość odpowie,że chce,ale w praktyce mało się znajdzie takich którzy będą wstanie zrezygnować z pragnień i przyjemności jakie oferuje materialne życie.Naprawdę nikomu nie marzą się konta pełne sześciocyfrowych sum? Nie chcemy atrakcyjnych wyjazdów we wakacje? Nie chcemy luksusowego domu i dobrze płatnej pracy?Nie chcemy jeszcze raz przeżywać pierwszych zakochań i poczuć tych motyli w brzuchu?Takich pytań można przytaczać bez końca, ale takie nastawienie do świata sprawia,że to nas do niego przywiązuje i to sprawi,że to my sami skierujemy się do materialnego świata, a nie do Boga.Dlatego Jezus w ewangelii Jana ( 8:33-35) nazywa nas niewolnikami materialnego świata i w wielu wypowiedziach doradza zerwanie więzów jakie łączą nas z tym światem bo grzesznik musi odradzać się na nowo, dopóki nie osiągnie czystości i dopiero po osiągnięciu odpowiedniego rozwoju wchodzi do Królestwa. O tym samym opowiadał Robert Monroe i miał rację twierdząc,że to materialne życie nam się podoba i podróż do Boga zawsze odkładany do następnego razu. Następnego,następnego i następnego.....Itd,itd.... Przecież wiemy,że Bóg nam nie ucieknie, a tu jest tyle jeszcze przyjemnych rzeczy których nie próbowaliśmy, więc jeszcze poczekamy. No tak, Mistrz wybiera z tych którzy są gotowi żyć inaczej od otaczających tłumów, które są zainteresowane używaniem życia w pełni i bogaceniem się.Jezus to określił krótkim stwierdzeniem,że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne nim bogacz dostanie się do nieba,a Sławicki powiedział otwarcie,że ludzie, którym się tu dobrze żyje najczęściej nie są zainteresowani szukaniem rozwoju duchowego. Piotr mówi,że jest to w pewnym sensie ścieżka "elitarna" bo nie może na nią wstąpić ktoś kto posiada pragnienia niższego rodzaju, a nie ma pragnienia powrotu do Boga. Autor mówi,że Nauczyciel ma wgląd w obecne życie, minione wcielenia wybranych, oraz cały ich "magazyn karmiczny" więc doskonale się orientuje czy ten kogo wybiera naprawdę chce wstąpić na ścieżkę uwalniającą od koła narodzin i śmierci, i prowadzącą do Boga i nieśmiertelności. Jak to możliwe? Przypomnijmy sobie rozmowy z Danutą Lenarczyk i Gabrielle Orr, które potrafiły nawiązać kontakt z Kronikami Akaszy i prześledzić wcielenia osób którym pomagały co świadczy o tym,że jest to możliwe,ale potrafią to tylko ludzie żyjący na odpowiednim poziomie.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz