czwartek, 6 lipca 2023

 

Wysłano

ANDRZEJU MUSISZ TO OBEJRZEĆ 🙂 MUSISZ POWINIENEŚ I PROSZE KONIECZNIE OBEJRZYJ , bo fascynijące .. 🙂
Wysłano
Właśnie ujawniono! Cern otworzył portal do innego wymiaru!

1 czerwca

Andrzej

Andrzej

Witam serdecznie.Kolejny znany badaczom przykład to Yoo Ye Eun, która pochodzi z Korei i została adoptowana z domu dziecka. Niewidoma od urodzenia została porzucona przez rodziców. W wieku dwóch lat wydarzył się zadziwiający incydent. Rodzice zauważyli, że mała ma dziwną zabawę: rusza palcami po blacie stołu tak, jakby to był fortepian i udaje, że na nim gra! Niezwykłe było to, że jako dziecko niewidome nie miała szans zobaczyć, jak wygląda nie tylko fortepian, ale też jak się na nim gra. Rok później rodzice pożyczyli od znajomych pianino i wtedy zobaczyli coś, czego - jak powiedzieli - nie zrozumieli wtedy i nie zrozumieją już nigdy do końca swoich dni. Dziewczynka podeszła do instrumentu, położyła ręce na klawiszach i nagle, ku bezgranicznemu zdumieniu obecnych w pokoju osób, poprawnie zagrała dwa krótkie fragmenty utworów, których rodzice dziecka nie byli w stanie rozpoznać. Dopiero dwa lata później okazało się, że były to znane motywy muzyczne, jeden Ludwiga van Beethovena, a drugi naszego rodaka - Chopina. To wzbudziło entuzjazm nowej rodziny dziewczynki, która mimo jej kalectwa uwierzyła, że mała zostanie wielką pianistką. To, co się działo później, można tylko wyjaśnić fenomenem wykraczającym poza wszystko, co świat widział do tej pory. Jej rodzice nie mają za bardzo pojęcia o muzyce. Zaklinają się, że mała nauczyła się wszystkiego sama! Według rodziców można odnieść wrażenie, że ona urodziła się z wiedzą, jak grać na fortepianie! Okazało się, że dziewczynka nie tylko potrafi bezbłędnie grać ze słuchu dowolną, raz usłyszaną melodię, ale także akompaniować do niesłyszanych wcześniej piosenek. Do gry na pianinie Yoo potrafi także dodać piękny śpiew, co sprawia, że wysłuchanie jej występu to niesamowite doświadczenie. Ta historia ma jednak pewien aspekt, na który należy zwrócić uwagę, gdyż pokazuje on ów fenomen fizycznego "podobieństwa kolejnych inkarnacji". Dzięki portalowi youtube film z małą stał się popularny w Stanach Zjednoczonych. Przypadkiem zobaczył go jeden z amerykańskich pianistów, którego poruszyła gra małej Yoo Ye Eun. I nie chodziło o to, że mała niewidoma dziewczynka gra lepiej niż całe rzesze nastoletnich adeptów szkół muzycznych, ale o... sposób uderzania w klawisze.Bardzo charakterystyczny sposób uderzania w klawisze, który wprawne ucho znawcy wyłapało błyskawicznie. Problem w tym, że identycznie grał nieżyjący już genialny pianista amerykański, William Kapell. W wieku 31 lat zginął tragicznie w katastrofie lotniczej. Podobieństwo gry Kapella i małej Koreanki podobno zapiera dech w piersiach, jeśli wiadomo, na co trzeba zwracać uwagę. Czy to możliwe, że mała Yoo Ye Eun jest inkarnacją Williama Kapella? Przeważnie powinno być pewne podobieństwo w gestach, ułożeniu głowy, nawet rysach twarzy. Czy tak jest w tym przypadku? Zdjęcia opublikowane przez jeden z amerykańskich portali są... poruszające. ((My oczywiście nie wierzymy i traktujemy to jako przypadkowy zbieg okoliczności. Blizny po poprzednim wcieleniu? To nie może być prawda! Przecież nasz Kościół wyraźnie mówi, że takie wspomnienia są zakazane i są objawem jakiejś schizofrenii. A tu znowu jakieś dziecko coś wymyśla o poprzednim życiu? Jak to,więc jest z nami?Przechodzimy do wieczności z której nikt nie wraca,jak twierdzą księża?Czy może jest tak jak mówił Bóg ustami Jezusa,że musimy się rodzić ponownie bo nikt obciążony długami nie nadaje się do Królestwa,więc nie opuści materialnego świata? Wszystko wskazuje na to,że to Bóg mówił prawdę,a nie religia.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń.

2 czerwca

Wysłano
Karmienie Światłem ... 🙂

2 czerwca

Andrzej

3 czerwca

Andrzej

Witam serdecznie.Proponuję inną ciekawą historię z listów pisanych przez ludzi do Fundacji Nautilius z naszego kraju w którym reinkarnację często się wyśmiewa.)) "W Indiach, gdzie jeździłem dosyć regularnie przez ostatnie 20 lat takie historie sa na porządku dziennym. Dzieci opowiadają je do 7 roku życia, ale nikt tego nie traktuje jako bajki, dlatego zachęcone zainteresowaniem opowiadają dużo więcej. W tradycji chrześcijańskiej macha się na to ręką, lekceważy i wyśmiewa, dlatego dzieci zamykają się i przestają o tym mówić rodzicom, choć często rozmawiają między sobą.W połowie lat 70' pewien radomski fotograf zaproponował mi współpracę, więc postanowiłem urządzić ciemnię i laboratorium na strychu. Trzeba było tam przy okazji posprzątać. Mój zmarły w 1966 r. dziadek był sędzią i na strychu była wielka biblioteka dzieł prawniczych zarówno po rosyjsku, jak i po polsku, z którą nie wiedziałem co zrobić, a żaden antykwariat się nią nie interesował. Nie miałem, więc innego wyjścia jak je spalić, bo skupy makulatury też nie chciały tego rodzaju, na ogół oprawionych w skórę książek. Ułożyłem wielki stos w ogrodzie, polałem naftą i stałem tam z grabiami przewracając kartki, aby się lepiej paliły. Przyglądał się temu mój syn, który wtedy miał ok.4 lata.W pewnym momencie, gdy zaczęły się przewracać kartki dzieła po rosyjsku, powiedział:"Znam tę książkę...i tamtą też, i tamtą...Znam je wszystkie, czytałem je ciągle, gdy byłem duży." "Tak?-zapytałem - A kiedy to było?" "Bardzo dawno- odrzekł -byłem wtedy taki duży jak ty". "A o czym one są, pamiętasz?-zapytałem. "O różnych rzeczach-odpowiedział Igor-o tym czego nie wolno robić,o tym co ktoś dostanie jak robi brzydkie rzeczy i jak robi coś,czego się nie powinno robić,bo dobrzy ludzie tego nie robią." "Ale te książki są napisane inaczej niż my rozmawiamy, w innym języku"-powiedziałem. Spojrzał na mnie dziwnie i wykrztusił:"Ja gawarił pa ruski". Poczułem mrówki na grzbiecie.W tym momencie żona wyszła z domu, aby nas zawołać na obiad i koncentracja Igora prysła. Próbowaliśmy potem kilka razy nawiązywać do jego wspomnień, ale bezskutecznie.Twierdził jedynie, że zna te książki i że je czytał.Postanowiłem więc zrobić inny eksperyment.Pewnego dnia poszliśmy na spacer i zaprowadziłem go do sądu. Gdy znaleźliśmy się wewnątrz, powiedział: "To nie jest dobre miejsce". "Dlaczego?"-zapytałem. "Nie wiem, ale nie lubię tego miejsca. Byłem tu wiele razy i nie chcę tu przychodzić".Próbowałem z niego coś wyciągnąć, ale nie chciał mówić. Igor do 6 roku życia był bardzo małomówny, podobnie jak mój dziadek, który w domu odzywał się rzadko, krótkimi zdaniami. Do tej pory jest bardzo szczupły jak on i posiada wiele dolegliwości, na które cierpiał dziadek, gdy wrócił w maju 1945 roku ze zsyłki na Ural. Jest niesamowicie sprawiedliwy, prawy i wprost do przesady przestrzega wszelkich przepisów i praw. Je bardzo mało oraz ma bardzo wiele innych cech, które miał dziadek, m.in. wielki talent malarski i architektoniczny oraz wprost obsesyjną pracowitość. Urodził się w 1973 roku, w 7 lat po jego śmierci. Pozdrawiam serdecznie, Piotr. ((Dość szybko dusza w tym przypadku dostała możliwoć ponownego wcielenia. Ten chłopiec będzie mógł odwiedzać grób gdzie zostało pochowane jego poprzednie ciało.Z relacji które poznałem wynika, że większość dzieci, która pamięta poprzednie wcielenie, po urodzeniu rozgląda się uważnie jakby zdziwiona sytuacją w jakiej się znalazła. Bardzo często nie zaczynają mówić tak jak inne dzieci. Ale jak już się odezwią to dostajemy szoku jeśli wyznajemy warę katolicką. Często też zachowują cechy charakteru z poprzednich wcieleń. W końcu mamy do czynienia ciągle z tą samą duszą, tylko w różnych ciałach.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń.

3 czerwca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz