czwartek, 6 lipca 2023

 

Andrzej

Witam serdecznie. Kolejne dziecko to Carl Edon. który w wieku trzech- czterech lat zaczął rysować hitlerowskie swastyki, a nieco później opowiadać o swoim poprzednim życiu zakończonym w katastrofie samolotu gdzie był strzelcem pokładowym. Według chłopca jego maszyna rozbiła się podczas nalotów na Anglię, a jego ciało z urwaną nogą zostało wyrzucone z kabiny. ((Mamy więc czas II Wojny Światowej i trudne pytanie. Skąd kilkuletnie dziecko ma tę wiedzę? Kto ma do czynienia z fantazjami małych dzieci ten wie,że w swoich fantazjach zawsze kreują siebie na kogoś znacznego i ważnego, kto żył długo i szczęśliwie, a tu mamy straszną śmierć w katastrofie bo ten człowiek najpradopodobniej był świadomy aż do chwili zderzenia z ziemią.Naprawdę chcielibyśmy zachować to w pamięci?)) Dla rodziców Carla opowiadanie ich dziecka to wielki problem bo jako wierzący chrześcijanie nie wierzą w reinkarnację i jako gorliwi chrześcijanie do tematu reinkarnacji podchodzili z rezerwą. a w dodatku nie interesują się historią i nigdy nie mówili w domu o wojnie Sprawa ich synka okazała się bardzo problematyczna, ale najgorsze było dopiero przed nimi. W przedszkolu ich syn rysował wojskowe odznaczenia, chodził marszowym krokiem i podnosił rękę w hitlerowskim pozdrowieniu i państwo Edon musieli się gęsto tłumaczyć z zachowania swojego syna i na próżno tłumaczyli,że nie są zwolennikami narodowego socjalizmu. Również to dziecko zbadał dr Ian Stevenson i odkrył na jego nodze wrodzone znamię,które mogło być śladem z reinkarnacji. Natomiast dziennikarze badający ten przypadek odkryli po latach, że Carl jest łudząco podobny do Reincharda Richera, niemieckiego lotnika, którego maszyna została zestrzelona w 1942 r. podczas nalotów nad Anglią. Carl Edon nie zdążył jednak zgłębić największej tajemnicy swojego życia bo w 1995 r. został zamordowany przez kolegę z pracy i na tym skończyła się jego historia. Ale film opowiada o jeszcze jednym dziecku, więc go przypomnę. Dzieci, które pamiętają swoje poprzednie życie! | 7 https://youtu.be/c5RsXrTR93s Minęła szósta minuta i mamy historię dziewczynki.Nicola Peart urodziła się pod koniec lat 70 ubiegłego wieku, a w 1982 r. rodzice kupili jej pieska i dziewczynka oznajmiła,że nazwie go Muf.Mama zapytała skąd pomysł na takie imię,i rodzice dostali szoku jak dziecko zaczęło opowiadać.Nicola zaczęła opowiadać historię poprzedniego życia w której była chłopcem, a jej mamą była pani Benson i żyli w starym kamiennym domu w Haworth. Opowiadała,że jej ojciec pracował na koleji i zawsze wracał do domu brudny.Ona, a raczej chłopiec, którego pamięta zginąl gdy wskoczył na linię kolejową i uderzył w niego stary pociąg parowy. Nic dziwnego więc,że rodzice, tak jak większość rodziców, potraktowali tę opowieść jako wybujałą wyobraźnię córki. Jak się jednak okazało, chłopiec, którego opisała Nicola, mieszkał w jednym z niewielu miejsc gdzie jeszcze parowe pociągi kursowały codziennie. Co więcej- kilka lat przed jej narodzinami nakręcono film o tych czasach i widać na nim dziecko potrącone przez pociąg. Rodzice udali się z córką do Haworth w którym Nicola nigdy nie była.Od razu zaprowadziła ich do domu zbudowanego z kamienia. Z zachowanych dokumentów wynika,że rzeczywiście mieszkała w nim rodzina Bensonów, a ojciec pracował na koleji i miał syna urodzonego w 1875 r.,który zginął tragicznie na torach. Ciekawe i niewiarygodne?Oczywiście. Dzieci dopiero zaczynają nowe życie i często pamiętają skąd przyszły i fragmentarycznie pamiętają poprzednie życie. Z czasem stracą tę pamięć, tak jak wszyscy. Dla ludzi uznających jako jedyną wykładnię religię katolicką jest to całkowicie nie do przyjęcia. Ale czy nasze poglądy mogą powstrzymać wieczne życie?Pozdrawiam serdecznie i życzę ciekawych przemyśleń.

30 maja

Andrzej

Witam serdecznie.Jak wynika z tego typu relacji, dzieci zaczynają opowiadać o poprzednim życiu jak tylko się nauczą mówić i wszyscy słuchający uważnie dzieciaków mogą wyłapać w ich opowiadaniach takie wątki. Szkoda tylko,że jak już się nauczą ,że materialny świat jest tym jedynym, to pamięć ginie. Wiadomo,że nam dorosłym, żyjącym w pewnych kulturach, trudno te opowiadania uznać bo często przeczą religii jaką wyznajemy. Z relacji też wynika,że rodzice nie chcą uznać słów dziecka i na wszelkie sposoby starają się udowodnić, że taki maluch kłamie i zmyśla. W takich przypadkach ludzie doszukują się oszustwa, ale czy takie dzieci już nauczyliśmy kłamać? Zresztą po co miały by to robić?Można jedynie żałować,że nie znamy dalszych losów tych dzieciaków. Nie wiemy jaką religię wyznają i jak wyglądają ich dalsze poglądy na życie i innych ludzi. Czy np. są rasistami, czy ludźmi tolerancyjnymi i czy umieją okazywać uczucia i kochać? Być może z powodu tak szybkiej inkarnacji i zmiany płci wybieranego ciała wynikają kłopoty z orientacją seksualną co ciemni ludzie i Kościół traktują jako ciężki grzech i powód do potępienia, co często takie dzieci prowadzi do rozstroju nerwowego, depresji i w efekcie do samobójstwa. To jednak tylko moja teoria i nawet nie wiem czy kierunek mojej myśli jest dobry.Te dzieci nie potrzebują obciążania ich dodatkowymi kościelnymi "wynalazkami", typu egzorcyzmy tylko potrzebują wsparcia najbliższych i opieki mądrego psychoterapeuty. One i tak cierpią z powodu zachowanej pamięci. Ale czy opowieści dzieci mających przebłyski wspomnień z życia innych ludzi są wystarczającym dowodem na istnienie reinkarnacji?Moim zdaniem tak, i dotyczy to nie tylko dzieci, ale i osób dorosłych, których dręczy jakiś wewnętrzny niepokój.Wszyscy powinniśmy się zastanowić bez religijnych zahamowań dlaczego tę część ludzi, którzy mają odwagę ujawnić takie przypadki omija droga dogmatów Kościoła albo o czyśćciu, albo o wiecznym potępieniu, a nawet o wiecznym patrzeniu w twarz Boga. Nie chcą wiecznie patrzeć w twarz Boga i śpiewać w wiecznym niebie?A może ta kościelna droga nie istnieje i dusza idzie całkowicie inną drogą, taką jaką ustalił Bóg Ojciec?Z Biblii wynika,że wszyscy wrócimy ponownie do materialnego świata w nowych ciałach, a śmierć ciała,którego tak nam żal,jest tylko etapem w wiecznym cyklu życia. Można tylko żałować,że znamy tak mało takich relacji z naszego kraju, bo wiem na pewno,że i u nas takie przypadki są znane chociażby z listów do Fundacji Nautilius.)) "Analizując historie pamięci reinkarnacyjnej z poprzedniego życia warto wspomnieć o przypadku, o którym opowiedział nam mieszkaniec Szczecina. Od dziecka pamiętał on moment rozstrzelania podczas Powstania Warszawskiego w 1944. Ten dramat powracał bardzo często w jego snach, ale także… po prostu wszystko pamiętał, jakby to było wczoraj. Najciekawsze jest to, że na piersiach ma blizny po pociskach. Urodził się już z tymi śladami i rodzina nie była w stanie tego w żaden sposób wytłumaczyć do momentu, kiedy jako trzylatek oznajmił im, że kiedyś został "zabity przez Niemców". Razem z innymi ludźmi został ustawiony pod ścianą i rozstrzelany podczas walki o Warszawę. W ostatnim czasie mieliśmy okazję wysłuchać historii człowieka, który mieszka w Stanach Zjednoczonych, choć jest emigrantem. Jego opowieść jest poruszająca, gdyż był to człowiek typu "ja to w ogóle nie wierzę w takie rzeczy jak te wschodnie bujdy", gdyż tak często nazywana jest doktryna o wędrówce dusz.Pozdrawiam serdecznie i życzę ciekawych przemyśleń.  

Andrzej przekazał(a) dalej obraz

31 maja

Andrzej

Witam serdecznie. Oto fragment relacji:człowieka,który twierdził "ja to w ogóle nie wierzę w takie rzeczy jak te wschodnie bujdy". "Mam 58 lat, mieszkam od 15 lat w Chicago, gdzie przeprowadziłem się z całą rodziną, czyli żoną i dwiema córkami. Historia, którą chcę wam opowiedzieć, zaczęła się już w moim dzieciństwie. Jako dziecko panicznie bałem się żołnierzy, broni i w ogóle strzałów. Miałem także sny, gdzie widziałem ludzi, którzy padali razem ze mną na ziemię na skutek strzałów z karabinu maszynowego. Opowiadałem o tym rodzicom, a oni dawali mi środki uspokajające przed snem. Ale te sny wracały i wracały, aż doszło do tego, że bałem się zasypiać. Z czasem to się trochę uspokoiło, ale w nocy krzyczałem często, że oni nas pozabijają. Jak opowiadali mi moi rodzice, było to naprawdę przerażające. Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz, o której muszę powiedzieć. Otóż na piersiach mam dziwne białe ślady, rodzaj takich białych blizn, które miałem już od urodzenia. Wyglądają tak, jak ślady po kulach, które wbijały się w moją klatkę piersiową. Ciągną się one od lewego dołu lekko w górę, jest ich sześć. Po wyjeździe za ocean sny powróciły z wielką intensywnością. Nie byłem w stanie oglądać także filmów wojennych, bo cały zaczynałem się trząść. Moja żona miała znajomą, której mąż był lekarzem. Byli to hindusi. Któregoś razu żona opowiedziała im moją historię, a ten lekarz zainteresował się tym i zaproponował mi przypomnienie sobie w hipnozie tego, co mnie tak przeraża. Początkowo nie chciałem się zgodzić, ale po pewnym czasie pomyślałem, że spróbuję. W hipnozę wszedłem bardzo szybko. Zobaczyłem domy całe w czarnej sadzy, miałem na imię Władysław i razem z grupą ludzi byłem prowadzony na podwórko. Tam był wykopany rów, przed którym nas postawili żołnierze. Wszystko było tak wyraźne, że nie sposób nawet tego opisać. Pamiętam, że ktoś krzyknął: Boże, oni chcą nas naprawdę pozabijać! To był krzyk po polsku, bo to była warszawska Wola. Nawet pamiętam z tej hipnozy nazwę ulicy, przy której zostaliśmy zabici. Wtedy zaczął terkotać karabin maszynowy, a ja poczułem jedno uderzenie w pierś, po czym nagle zapadła ciemność. Potem zobaczyłem światło!". ((Jak wynika z tej relacji tu również rodzice nie wierzą swojemu dziecku i myślą,że podawanie środków uspokajających rozwiąże problem z pamięcią minionego wcielenia.Zresztą sam autor tego listu twierdzi,że "ja to w ogóle nie wierzę w takie rzeczy jak te wschodnie bujdy" i ma problem ze znajomością Biblii i raczej jest skłonny wierzyć w to czego nauczyła go religia Jednak według wiedzy, którą zbieram dusze zostały wyposażone w wolną wolę i uwolnione na wszystkie poziomy Wszechświata żeby eksperymentować z życiem w najróżniejszych formach!!!We wszystkich miejscach w ogromnym Wszechświecie !!!Po co? Żeby się uczyły miłości i uczyły odróżniać dobro od zła!!! Dusze posługujące się materialnymi ciałami muszą się nauczyć zachowywać w taki sposób żeby nikt nie cierpiał z ich powodu!!! Taki właśnie był pierwotny plan Stwórcy,bo ważny jest tylko nieśmiertelny proces życia, a nie warunki lub miejsce w jakich to się odbywa A my swoich dzieci nie posyłamy do szkół? To samo zrobił Bóg, wysłał swoje dzieci żeby doświadczały i się uczyły. I robią to cały czas wykorzystując materialne narzędzia.Inteligentna energia dusz z Wszechświata będzie się łączyła z materialnymi ciałami w najróżniejszych układach, wybierając takie narzędzie jakie będzie jej potrzebne, bo materialne ciało jest tylko narzędziem bez którego dusza nie mogła by funkcjonować na poziomie materii.W naszym świecie nie wystarczy do działania sama myśl.I dotyczy to wszystkich aspektów naszego przyszłego życia i jeśli to będzie duszy potrzebne to wybierze ciało o innej płci jakim dysponowała w poprzednim wcieleniu. Z relacji, głównie dzieci pamiętających poprzednie życie, wynika,że inkarnacja następuje w różnej rozpiętości czasowej. Od roku do kilkudziesięciu lat, a nawet kilkuset lat.Czy zawsze jesteśmy gotowi do następnych lekcji? A co z religią i wiarą? Tego się nauczy od środowiska w którym przyjdzie jej żyć.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń.

1 czerwca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz