1 cze 2024, 08:27
Andrzej
Witam serdecznie." Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego."
Nadal nie wierzymy Bogu wcielonemu,że urodzimy się w kolejnych ciałach? Proponuję historię pewnej dziewczyny z archiwum Fundacji Nautilius.Miało to miejsce w 1975 roku, kiedy jej mama wraz z wycieczką szkolną znalazła się w małej miejscowości nad polskim wybrzeżem. Po wyjściu z autokaru jedna z uczennic powiedziała, że zna to miejsce, choć była tam pierwszy raz w życiu. Jak relacjonowała mama naszego kolegi - dziewczyna znała każdy dom, który otaczał rynek tego miasta, a także bezbłędnie wymieniała nazwy ulic, choć czyniła to… po niemiecku. Ich opiekun był pod takim wrażeniem zachowania uczennicy, że poprosił ją, aby opowiedziała, co pamięta. Wtedy wydarzyła się niesłychana rzecz. Dziewczyna powiedziała, że wie, gdzie znajduje się dom, w którym mieszkała. Razem z opiekunem i jednym z rodziców uczestniczących w wycieczce zaczęła iść ulicami miasta. Kiedy doszła do starej kamienicy, z jej oczu popłynęły łzy. Powiedziała, że na pierwszym piętrze są drzwi pomalowane na czerwono, gdzie mieszkała razem z mężem i dziećmi. Można tylko sobie wyobrazić wrażenie, jakie zrobiło na wychowawcy i opiekunie to, że na pierwszym piętrze istotnie okazało się, że są czerwone drzwi prowadzące do mieszkania. Okazało się, że jest to jeszcze przedwojenna kamienica, którą do 1945 roku zajmowała rodzina niemiecka - potem przesiedlona do Niemiec. Dziewczyna pamiętała wszystko - swoje nazwisko z poprzedniego życia, imię męża, dzieci, a nawet okoliczności swojej śmierci (zmarła na suchoty w tym właśnie domu).Całe wydarzenie zrobiło na niej tak wstrząsające wrażenie, że jeszcze tego samego dnia musiała wrócić do Warszawy, gdyż nie potrafiła się uspokoić po silnych emocjach związanych z "dziwnym domem, w którym znała każdy kąt". (...)((Prawdopodobnie miasto jakie zwiedzała dziewczyna przed wojną należało do Niemiec i ona samy była tej narodowości,stąd znajomość niemieckich nazw ulic, i mamy też kolejną historię z naszego kraju.))
Witam Państwa,
Z ogromnym zainteresowaniem śledzę Wasz serwis, który porusza ważne sprawy. Chciałem napisać, że też w mojej rodzinie wydarzyło się coś, co pewnie zainteresuje Fundację Nautilus. Mamy córeczkę, która w tym roku skończyła 5 lat. Trzy miesiące temu powiedziała mojej żonie, że ona kiedyś też miała małą córeczkę i mieszkała w górach. Potem jednak umarła i poszła do nieba, ale swoją córkę obserwowała z chmurek. Początkowo z żoną nie zwracaliśmy na to większej uwagi, ale potem jak zaczęła mówić, że jej mąż miał na imię […] to naprawdę byliśmy zdziwieni, bo to imię tak rzadko spotykane dzisiaj i nie mam pojęcia, jak nasza córka mogłaby sobie to wymyśleć. Żona powiedziała, że to chyba coś, o czym pisze Fundacja Nautilus, bo odwiedza od lat wasz serwis. Oboje jesteśmy katolikami i chodzimy do kościoła katolickiego, który jak wiadomo neguje istnienie reinkarnacji. Myślę jednak po tym co się dzieje w naszej rodzinie, że kościół się myli, a wy macie rację. Obiecuję notować to, co mówi moja córka o poprzednim życiu i informować o wszystkim fundację.
Jeśli jest tak, że reinkarnacja istnieje, to jest to przecież najważniejsza wiadomość dla wszystkich ludzi. Tak myślę.
Pozdrawiam z całą moją rodziną.
((Czytelnik słusznie zauważa,że w najważniejszych dla ludzi sprawach Kościół się myli. Ale czy pomyłka może trwać od 553 r.?
Moim zdaniem Kościół świadomie wprowadza ludzi w błąd,bo czerpie z tego zyski.))
Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Otwórz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz