5 cze 2024, 08:21
Andrzej
Witam serdecznie. W pewnej chwili zobaczyła w grupie prowadzonych więźniów wychudzonego wysokiego mężczyznę w pasiaku z gwiazdą Dawida na sercu. Ich oczy się spotkały. Okazało się, że był to mąż kobiety opiekującej się moją mamą w dzielnicy żydowskiej. Zdążyła tylko krzyknąć – co z rodziną?!, a on ze łzami w oczach, na migi pokazał, że wszyscy nie żyją.
Dziś trudno mi ustalić więcej szczegółów dotyczących wojennych losów mojej mamy i babci. Moja mama była wtedy małą dziewczynką, a babcia, która właśnie kończy 92 lata, po śmierci dziadka (który umierając w 2010 roku miał 91 lat) nie chce pamiętać lub rzeczywiście nie pamięta nazwisk, imion i innych zdarzeń oraz faktów z lat wojennych.Na tym ta historia mogłaby się zakończyć,gdyby nie nastąpiło kolejne zdarzenie.
Pół roku później do biura, w którym pracuję, przyszedł klient (w wieku około 60-ciu lat) z zamiarem przebudowy domu. Czekając na umówione spotkanie z projektantem, rozmawialiśmy o pogodzie,która ostatnio wszystkim płatała figle.W pewnym momencie zwrócił się do mnie słowami „a pani wie, że ja też byłem w obozie na Majdanku”.
Byłam w szoku.Tak mnie zaskoczył, że nie byłam w stanie wydobyć z siebie słowa.W międzyczasie przyszedł projektant i zabrał go do swojego gabinetu.Dwa razy pytałam koleżankę, czy ona też słyszała to wyrwane z kontekstu rozmowy zdanie. Odpowiedziała TAK!, ale właściwie nie wie, o co klientowi chodziło.Po spotkaniu z projektantem mężczyzna ten wychodząc z biura, jak gdyby nigdy nic pożegnał się, zostawiając mnie z dręczącą myślą:dlaczego to ja byłam adresatką tych słów?Być może był to przypadek,nic nie znaczące słowa.A może już kiedyś się spotkaliśmy?
((Nic nie dzieje się w naszych życiach przypadkiem i często te "przypadki" diametralnie zmieniają kierunek naszych żyć.Możliwe, że ten mężczyzna w poprzednim wcieleniu był tym chłopcem sąsiadów z którym się przyjaźniła w poprzednim życiu.Nie mam pojęcia jak ją rozpoznał,ale rozpoznał))
Po pewnym czasie w biurze pojawił się syn tego mężczyzny, aby dokończyć rozpoczęte przez ojca sprawy.Dowiedziałam się wtedy,że jego ojciec ma guza mózgu i leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie.Parę miesięcy później znalazłam jego nekrolog w gazecie. Po tych wszystkich „przypadkach” moje życie nie jest już takie samo. Inaczej patrzę na otaczający mnie świat i ludzi. Stwierdzam, że nie sposób być pewnym tego, co nas spotka lub się wydarzy. Na wszystko spoglądam inaczej - przez pryzmat poprzednich wcieleń i przeżyć, których doświadczyłam już kiedyś, w poprzednim życiu. Podczas sesji hipnotycznych z elementami regresingu, w których uczestniczyłam, dowiedziałam się, że mojego obecnego męża znam od ponad 400 lat. Muszę przyznać, że była to dla mnie szokująca ale i bardzo miła informacja oraz wspaniałe przeżycie.
Kiedy 27 lat temu spotkaliśmy się pierwszy raz,oboje mieliśmy wrażenie, że znamy się od dawna.Po dwóch miesiącach znajomości byliśmy zaręczeni, a zgodnym i szczęśliwym małżeństwem jesteśmy do dziś.Mam nadzieję,że kiedyś w „innym życiu” będziemy jeszcze razem.Po tych wszystkich zdarzeniach jestem otwarta na to, co przyniesie los, a w zbiegi okoliczności po prostu nie wierzę! Śmierć natomiast jak pisał Platon „jest tylko oddzieleniem duszy od ciała”.Ta złota myśl pozwala nam wierzyć, że życie jest wieczne.Myślę, że w poszczególnych wcieleniach aktorzy są ci sami, tylko role się zmieniają.
R.[dane do wiadomości FN]Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz