4 cze 2024, 08:31
Andrzej
Witam serdecznie. Wiele domów w tej dzielnicy było opuszczonych i zrujnowanych. Ponieważ było to niezbyt bezpieczne pustkowie (działali tam złodzieje i szabrownicy),rodzina dziadka postanowiła podarować im dużego psa,który ostrzegał przed obcymi,a w czasie nieobecności babci pilnował moją mamę.W całej dzielnicy w tym czasie pozostało już tylko kilka rodzin żydowskich,które za pieniądze i kosztowności przekazywane Niemcom „wykupywały” się od wywiezienia do obozu zagłady. Jednakże wszyscy oni mieli świadomość, że przyjdzie taki dzień, kiedy nie będą w stanie uniknąć aresztowania. Pozostałych Niemcy wywieźli już wcześniej do obozów. Kilka domów dalej mieszkała rodzina sędziego lub adwokata, Polaka narodowości żydowskiej. Byli to ludzie w wieku około 30-tu lat z małym chłopcem, chyba 6-7 letnim. Pewnego dnia ta właśnie pani, widząc moją babcię zaproponowała, że w dzień może zaopiekować się moją mamą. Stwierdziła, że sama ma małego chłopca i cały dzień spędza w domu, więc dzieci mogłyby się bawić razem. Ponieważ moja babcia chcąc utrzymać przy życiu swoje dziecko, często wychodziła z domu, aby handlem na targu zdobyć coś do jedzenia, z zadowoleniem przystała na tę propozycję. Dzieci bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły. Były jak brat i siostra, co sprawiało dużą radość obydwu matkom. Któregoś dnia moja babcia i mama pojechały na wieś do rodziny w okolice Lublina. Po ich powrocie okazało się, że w całej dzielnicy nie ma już nikogo. Wszyscy zostali wywiezieni na Majdanek. Na tym moja mama zakończyła opowieść. Ja natomiast analizowałam tę historię w myślach i zaczęłam dopytywać się o szczegóły. Słuchając tej opowieści wydawało mi się, że ja już to widziałam. Jedno z moich pytań dotyczyło wyglądu kobiety, która opiekowała się moją mamą i swoim synkiem oraz co się z nimi stało? Moja mama nie umiała, niestety, odpowiedzieć na wszystkie moje pytania – w czasie, kiedy rozgrywał się ten epizod była małą dziewczynką i nie zdołała zapamiętać zbyt wielu szczegółów, a historię tę zna z opowiadań.
Pełną odpowiedź uzyskałam wkrótce od mojej 92-letniej dziś babci. Jakież było moje zdziwienie, gdy opis osób i zdarzeń pasował do tego,co widziałam w czasie sesji u p. A..
Według babci „kobieta miała ciemne włosy i ciemne oczy, nie była ani chuda, ani gruba. Nosiła eleganckie sukienki i małe kapelusiki w kształcie łódki. Miała okrągłą twarz. Jej dziecko było drobnej budowy ciała, włosy i oczy miało takie jak matka, okrągłą twarz i pieprzyk na policzku.” Babcia opowiedziała mi również zakończenie tej historii. W lipcu 1944 roku, kiedy Rosjanie byli już blisko Lublina i słychać było ich katiusze, Niemcy wpadli w popłoch. Chcieli zlikwidować obóz zagłady. W obrębie Lublina znajdował się podobóz Majdanka. Byli tam tylko mężczyźni zdolni do pracy, których Niemcy postanowili unicestwić przed wkroczeniem Rosjan do miasta. Był słoneczny dzień. Moja babcia szła ulicą, gdy w pewnym momencie zrobił się szum i zamieszanie. Środkiem drogi prowadzono więźniów z podobozu w kierunku Zamku Lubelskiego, miejsca kaźni wielu osób różnych narodowości. Widząc co się dzieje, ludzie zaczęli uciekać, chowali się w sklepach, bramach bądź stali „przyklejeni” do ścian budynków, tak aby nie zostać wciągniętym przez Niemców do grupy idącej środkiem. Babcia, wówczas młoda kobieta, przylgnęła nieruchomo do zamkniętych drzwi znajdujących się we wnęce jednego z domów.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz