,,Witam serdecznie.((W ostatni poniedziałek jedna osoba,o której wiem,że wierzy tylko w wersję religijną,napisała,że relacje dzieci nie są żadnym dowodem na wędrówkę dusz i takim relacjom nie można wierzyć bo dzieci mają naprawdę wybujałą wyobraźnię.
Zgadzam się,że wyobraźnia jest rzeczywiście mocną stroną dzieci,
ale czy to może dotyczyć wszystkich przypadków? Te dzieci zaczynają mówić o poprzednim życiu w wieku około 2-3 lat,czyli wtedy jak w zasadzie nie mają pojęcia o religiach.Opisują dziecięcym słownictwem okolice w których nigdy nie były i ludzi,któryh nigdy w swoim krótkim życiu nie znały. Co więcej to jeśli wcielenie duszy w nowe ciało nastąpi odpowiednio szybko,to rodzice z poprzedniego wcielena mogą potwierdzić,że dziecko pamiętające poprzednie wcielenie mówi prawdę.Przypomnę,więc jedną relację z USA.
"Od momentu, gdy tylko zaczęła mówić, mała Romy Crees z Des Moines (Iowa) twierdziła, że była uprzednio Joe Williamsem, mężem Sheili i ojcem trojga dzieci.
Opowiedziała, jak straciła życie w wypadku samochodowym. Jej opis był tak drobiazgowy, że rodzice, którzy sądzili początkowo, iż jest to wytwór dziecięcej fantazji, stopniowo zaczęli traktować jej opowiadanie poważnie.
Dziewczynka zwierzyła się doktorowi Hemendra Banerjee, że w swym poprzednim wcieleniu uczęszczała do szkoły w Charles City, gdzie mieszkała w domu pokrytym czerwoną dachówką. Twierdziła, że pojęła później za żonę Sheilę, która urodziła jej troje dzieci. Powiedziała również, że jej matka miała na imię Louise i że zawsze bolały ją nogi.
Razem z doktorem Banerjee rodzice i mała Romy pojechali do Charles City, miasteczka liczącego 8000 mieszkańców, oddalonego o jakieś 180 mil od Des Moines.
Gdy dojeżdżali na miejsce, Romy wdrapała się na przednie siedzenie, by powiedzieć doktorowi Banerjee:
- Musimy kupić kwiaty. Mama kocha kwiaty. Ale nie będziemy mogli wejść frontowymi drzwiami, tylko kuchennymi, które są za rogiem.
Dojechali na miejsce. Dom nie miał jednak czerwonej dachówki. Był biały i stał na obrzeżach miasteczka. Romy wyskoczyła z samochodu w kierunku frontowych drzwi, na których widniała tabliczka: "Wejście od kuchni".
Gdy zadzwonili od frontu, nikt im nie otworzył. Po chwili uchyliły się kuchenne drzwi i wyjrzała z nich stara kobieta oparta o kule. Informacja Romy o bolących nogach okazała się równie trafna jak ta o drzwiach frontowych.
Louis Williams i Romy natychmiast przypadły sobie do gustu. Uściskały się serdecznie, a pani Williams z wdzięcznością przyjęła od Romy kwiaty - identyczne jak te, które, jak powiedziała, otrzymała od swego zmarłego syna tuż przed jego tragiczną śmiercią.
Zdumiała się jeszcze bardziej, gdy doktor Banerjee przytoczył wspomnienia Romy o rodzinie Williamsów. Pani Williams wyjaśniła wtedy:
- Nasz pierwszy dom rzeczywiście pokryty był czerwoną dachówką, ale potworne tornado, które lata temu zniszczyło większą część Charles City, zrównało go z ziemią. Joe pomógł mi zbudować nowy dom i nalegał, aby drzwi wejściowe od frontu były zamknięte.
((Pani Williams potwierdza,że dziewczynka pamięta wcielenie jej syna,który zginął w wypadku dwa lata przed narodzinami Romy.
Z opisu wynika,że pani Williams do tej pory nie pogodziła się ze śmiercią syna i płacze nad starymi fotografiami.))
Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Otwórz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz