7 maj 2024, 08:45
Andrzej
Witam serdecznie.Czy w Polsce też mamy takie przypadki jakie poznaliśmy z całego świata?
Oczywiście.Zgodnie ze słowami Jezusa ten świat mogą opuścić tylko wybrani przez Boga,którzy spotkają w swoim życiu Chrystusa,który rozliczy im wszystkie długi i jeśli tak się nie stanie to nie mamy szans na opuszczenie strefy reinkarnacji.Wracamy do fizycznego świata bo ściągają nas uczucia do najbliższych lub czegoś nie skończyliśmy, albo czegoś chcemy,a dodatkowo trzyma nas tu prawo przyczyny i skutku.Dokładnie tak działa reinkarnacja w którą nie chcemy wierzyć.
Ale czy udawanie, że coś nie istnieje sprawi,że to coś przestanie istnieć?Dla księży wszystko co jest niezrozumiałe i ma związek z reinkarnacją pochodzi od złych duchów. Fakt pamiętania przez dzieci jest efektem działania złego demona. itp,itd.Nawet nie cytuję takch księży bo nie warto, a ja nie mam zamiaru zwalczać religii.Proponuję ciekawą historię z naszego kraju w którym reinkarnację często się wyśmiewa.
Z listów pisanych przez ludzi do Fundacji Nautilius.))
"W Indiach, gdzie jeździłem dosyć regularnie przez ostatnie 20 lat takie historie sa na porządku dziennym. Dzieci opowiadają je do 7 roku życia, ale nikt tego nie traktuje jako bajki, dlatego zachęcone zainteresowaniem opowiadają dużo więcej. W tradycji chrześcijańskiej macha się na to ręką, lekceważy i wyśmiewa, dlatego dzieci zamykają się i przestają o tym mówić rodzicom, choć często rozmawiają między sobą.W połowie lat 70' pewien radomski fotograf zaproponował mi współpracę, więc postanowiłem urządzić ciemnię i laboratorium na strychu. Trzeba było tam przy okazji posprzątać. Mój zmarły w 1966 r. dziadek był sędzią i na strychu była wielka biblioteka dzieł prawniczych zarówno po rosyjsku, jak i po polsku, z którą nie wiedziałem co zrobić, a żaden antykwariat się nią nie interesował. Nie miałem więc innego wyjścia jak je spalić, bo skupy makulatury też nie chciały tego rodzaju, na ogół oprawionych w skórę książek. Ułożyłem wielki stos w ogrodzie, polałem naftą i stałem tam z grabiami przewracając kartki, aby się lepiej paliły. Przyglądał się temu mój syn, który wtedy miał ok.4 lata.W pewnym momencie, gdy zaczęły się przewracać kartki dzieła po rosyjsku, powiedział:"Znam tę książkę...i tamtą też, i tamtą...Znam je wszystkie, czytałem je ciągle, gdy byłem duży."
"Tak?-zapytałem
- A kiedy to było?"
"Bardzo dawno- odrzekł -byłem wtedy taki duży jak ty".
"A o czym one są, pamiętasz?-zapytałem.
"O różnych rzeczach-odpowiedział Igor-o tym czego nie wolno robić,o tym co ktoś dostanie jak robi brzydkie rzeczy i jak robi coś,czego się nie powinno robić,bo dobrzy ludzie tego nie robią."
"Ale te książki są napisane inaczej niż my rozmawiamy, w innym języku"-powiedziałem.
Spojrzał na mnie dziwnie i wykrztusił:"Ja gawarił pa ruski".
Poczułem mrówki na grzbiecie.W tym momencie żona wyszła z domu, aby nas zawołać na obiad i koncentracja Igora prysła.
Próbowaliśmy potem kilka razy nawiązywać do jego wspomnień, ale bezskutecznie.Twierdził jedynie, że zna te książki i że je czytał.Postanowiłem więc zrobić inny eksperyment.Pewnego dnia poszliśmy na spacer i zaprowadziłem go do sądu.
Gdy znaleźliśmy się wewnątrz, powiedział:
"To nie jest dobre miejsce".
"Dlaczego?"-zapytałem.
"Nie wiem, ale nie lubię tego miejsca. Byłem tu wiele razy i nie chcę tu przychodzić".
Próbowałem z niego coś wyciągnąć, ale nie chciał mówić.Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę i ciekawych przemyśleń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz