12 maj 2024, 08:26
Andrzej
Witam serdecznie. ((Kiedyś cała rodzina pojechała na wypoczynek nad morzem.W Malborku zrobili przerwę na odpoczynek i wtedy chłopiec potwierdził, że zna to miejsce i zamek. W czasie zwiedzania zobaczyli posadzkę,którą Marcinek określił "w krawaty" (romby?) i skrzydło zamku w którym mieszkali rycerze i on sam. Chłopiec opowiadał,że król nie mieszkał na stałe w tym zamku i na czas przyjazdu króla wszyscy oni przenosili się do gorszych pomieszczeń. Ten chłopiec wiedział,że w miejscu gdzie obecnie znajdują się miejsca parkingowe dla turystów, w jego czasach znajdowały się stajnie i wskazał w którym miejscu była brama, obecnie zamurowana, którą wjeżdżali do zamku, czym zadziwił przewodnika bo o tym wiedzą tylko historycy i archeolodzy badający to miejsce.Marcinek w zbrojowni pokazał wszystkie części uzbrojenia jakich używali w tamtym czasie.Opisał jak wyglądało wtedy życie i jakie były zwyczaje.Nie pamięta Krzyżaków więc badacze przypuszczają, że Marcinek pamięta czas krótko po Hołdzie Pruskim, więc jest to czas około 1525 roku lub później. Nie był nikim znacznym i to w jego opowiadaniu jest stale podtrzymywane. Zginął w pojedynku i widział swoje ciało z góry co znamy z wszystkich relacji. A potem poszedł do Światła i krainy aniołków gdzie było jasno co również znamy z wszystkich relacji, i nawet nie wspomina o czyśćcu.
Pani Monika mówi,że Marcinek twierdzi, że musiał wrócić bo nie był jeszcze na tyle "stary" żeby zakończyć proces materialnego życia.
O co w tym może chodzić?W ewangelii Mateusza znajdziemy jeszcze przpowieść o gościach weselnch i w niej znajdziemy odpowiedź dlaczego Marcinek "nie był tak stary" żeby nie musiał wracać
"11 Wówczas wszedł król. Chciał przyjrzeć się zaproszonym. Zobaczył wśród nich człowieka nie ubranego w weselną szatę. 12 Jak tu wszedłeś, przyjacielu — zapytał — nie mając weselnej szaty? A ten oniemiał.
13 Król natomiast rozkazał swej służbie: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie na zewnątrz, w ciemność, tam będzie płacz i zgrzytanie zębami."
A ja myślę, że pod określeniem"na tyle stary" trzeba rozumieć zbyt mało zebranych doświadczeń i zbyt niski poziom rozwoju duchowego.Uważam,że Marcinek nie został przyprowadzony przez Posłańca,więc nie został zainicjowany i trzeba to rozumieć jako brak "stroju weselnego" o którym mówił Jezus w przypowieści, dlatego dusza Marcinka została "wyrzucona do świata zewnętrznego", do "świata ciemności", gdzie mamy płacz i zgrzytanie zębami, i czy w naszym świecie tego nie ma?
To dziecko opowiada o rzeczach,które widzi poraz pierwszy w swoim krótkim życiu i jest to szok dla katolickiej rodziny, która musi pogodzić fakt jego powtórnego przyjścia na ten świat z religijną wersją o jednym i niepowtarzalnym życiu,i wiecznym niebie. Marcinek ma już pięć lat i pomału przestaje o tym mówić. Myślę, że z czasem straci pamięć poprzedniego wcielenia. Zamilknie i przejmie religię rodziny w której się urodził i w końcu uzna ją za jedyną prawdę.))
Kiedy jednak przyszedł jego czas, wtedy zobaczył... swoich przyszłych rodziców! I bardzo, bardzo się ucieszył i od razu „ich pokochał”. To może oznaczać, że podczas naszej „gwiezdnej wędrówki” w jakiś sposób można spojrzeć na istoty, które będą dla nas „najbliższymi opiekunami” w naszym jakże krótkim pobycie na „trzeciej planecie od słońca”.
((Nie tylko z tej historii wiadomo,że jeszcze przed wcieleniem wybieramy przyszłych rodziców i czas wcielenia. Potwierdzają to też badania dr Helen Wambach i inne relacje.))Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz