24 kwi 2024, 08:34
Andrzej
Witam serdecznie. Czy naprawdę się przenosimy do wiecznego nieba i nigdy już nie wrócimy jak chce religia chrześcijan? Relacje jakie znane są z całego świata zaprzeczają wersji religijnej i wiem,że materiały filmowe mówiące o przypadkach reinkarnacji znikają w zastraszającym tempie więc proponuję materiał, który jest jeszcze dostępny.
REINKARNACJA - fakt czy mit?
https://youtu.be/bxC5X9D2Ojs
Jest sierpień 1939 r.Sydney Howard akurat skoczył pisać scenariusz do kolejnego filmu dla wytwórni w Hollywood i spodziewa się z tego powodu sławy. Kupił posiadłość na wsi i jest szczęśliwy w swoim życiu. Idzie do budynku gospodarczego uruchomić ciągnik. Młodsi tego nie pamiętają, ale kiedyś nie było rozruszników, tylko silnik uruchamiało się korbą. Ja to jeszcze pamiętam. Ale do rzeczy. Ta czynność będzie jego ostatnią jaką wykonał i za chwilę jego życie się zakończy. Ale czy naprawdę?Oglądajmy dalej.
Akcja filmu przenosi nas w przyszłość o 71 lat.
Jesteśmy na środkowym zachodzie USA w chrześcijaskiej rodzinie Williamsów. Mama Jennifer i ojciec James posiadają troje dzieci. Mama zajmuje się domem i dziećmi, a ojciec jest kierowcą tirów, więc jest to zwykła rodzina w której nie ma nic nadzwyczajnego.Ale wszystko wskazuje na to,że i w tej rodzinie odnajdziemy fenomen wiecznego życia którego nie umieją poszukać księża w swoich dogmatach.Tak naprawdę ten fenomen spotkamy w każdej rodzinie,tylko nie każde dziecko może dać nam takie świadectwo jak czteroletni Eric, chociaż dziecko może nam dawać takie sygnały, i często daje, np w lużnych słowach lub rysunkach, to najczęściej je ignorujemy, lub zaliczamy do dziecięcej fantazji.
Sami wytłumaczymy dziecku,że mówi nieprawdę i w efekcie dziecko milknie.Mama nie jest pewna od jakiego wieku jej synek zaczął opowiadać o innej mamie i tacie. najprawdopodobniej zaczął o tym mówić pomiędzy 1,5 a 2 latka.
Wtedy powiedział rodzicom, że nie są jego rodzicami. Matce było przykro kiedy synek opowiadał jej o jakiejś innej kobiecie jako swojej matce. Ale czy taki maluch mógł sobie zdawać sprawę z tego jaką przykrość wyrządza swojej faktycznej matce?W swoim przekonaniu mówił prawdę.Maluchy w tym wieku są prawdomówne i nie umieją jeszcze kłamać, nauczą się tego od dorosłych o wiele później. Kiedy skończył dwa lata zaczął się upierać, że rodzina źle wymawia swoje dwuczłonowe nazwisko.
Rodzina nazywa się Cole-Williams, a chłopiec upierał się, że ono powinno brzmieć Coe-Williams. Początkowo mama myślała, że maluch ma kłopot w wymową słowa Cole i dlatego upraszcza je do formy Coe. Ale nie, chłopiec upierał się przy swoim. Powiedział też, że było to nazwisko rodowe jego matki. Bardzo zdziwiło go, że jego obecna mama nosi imię Jennifer i powiedział, że jego córka nosiła takie imię.Stale opowiadał o miejscu w którym rodzina nigdy nie była, że mieszkał w Hollywood w miejscu odległym od obecnego 3500 km.Matka w końcu uznaje to wszystko za dziecięce fantazje.Ale czy to fantazje?
To dziecko opowiada o tym jak tylko nauczyło się mówić i zbyt naciskane nie chce odpowiadać, ale w końcu się przełamuje. Mówi, że jego dom w którym mieszkał nie ma koloru. Dom jest brudny(szary?) bo musi być brudny i chłopiec dodaje, że to on go zbudował tak samo jak brzydkie kaczątko. Według nas nie ma w tym żadnej logiki. Co ma wspólnego bajka o brzydkim kaczątku z domem o którym opowiada chłopiec? Tego jeszcze nie wiadomo.
Pozdrawiam serdecznie. Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz