19 kwi 2024, 08:28
Andrzej
Witam serdecznie. ((Powiemy,że takie sytuacje są niemożliwe,bo religia twierdzi,że po śmierci wszyscy przenosimy się w wieczność bez powrotu?To radzę czytać ewangelie ze zrozumieniem,a dowiemy się,że z tego świata są wyprowadzani tylko wybrani przez Boga i wyprowadzeni przez Boga wcielonego w ciało kolejnego posłańca, a reszta musi urodzić się ponownie, i dzieje się to zgodnie z wolą Boga w co wielu fanatycznych chrześcijan nie chce wierzyć.
Ale co zrobić z historiami jeśli historie opowiadane przez czteroletnie maluchy wydają się zbyt realne,a dzieci potrafią podać imiona i nazwiska osób, które od dawna nie żyją?Opisują różne zdarzenia tak jakby je widzieli na własne oczy. A co jeśli je widzieli naprawdę i brali w nich udział? Dopuszczenie tego do naszego umysłu jest już trudne i nie wszyscy potrafią to zaakceptować bo mamy cały czas wpierane,że reinkarnacja nie istnieje.Powiemy, że przecież mamy TV i maluchy oglądają różne programy, ale czy maluchy naprawdę tam słyszą o tych konkretnych przypadkach o jakich opowiadają? Mam opis chłopca pochodzący z innego filmu, który został usunięty, to wykorzystam gotowy tekst.))
"Luke Ruehlman z Cincinnati od kiedy tylko nauczył się mówić twierdził, że już kiedyś żył na Ziemi, choć wtedy wyglądał inaczej.Miał ciemną skórę i był kobietą. Już jako dwulatek mówił, że kiedyś był czarnoskórą kobietą o imieniu Pam i mieszkał w Chicago.Wtedy jego matka myślała,że jej synek po prostu wymyślił sobie przyjaciela, jak to robią niektóre dzieci bo nigdy nie była z synkiem w Chicago. Rodzina zachowywała się typowo. Jako rodzina protestancka początkowo odrzucała opowieści syna jako „dziecięce fantazje,wymysły i brednie”. Kiedy jednak syn powiedział, jak wybrał ich na swoich rodziców i bardzo szczegółowo opisał szczegóły ich spotkania, wtedy uznali, że sprawa jest warta szczegółowego zbadania. I dopiero wtedy stało się ciekawie.
Z czasem jej synek zaczął opowiadać, jak dojeżdżał do pracy do hotelu w centrum miasta.
Pięcioletni biały Lukas Ruehlman z Cincinati twierdzi, że pamięta jak był czarnoskórą kobietą o imieniu Pam która mieszkała w Chicago.Chłopiec stale powtarzał,że wcześniej żył jako kobieta o imieniu Pam. Umarł i poleciał do nieba i tam spotkał Boga, który go popchnął z powrotem i chłopiec obudził się w nowym ciele jako Lukas.
Czy to Bóg go popchnął, to wątpię. Na pewno nie dotarł aż do poziomu Stwórcy. Najprawdopodobniej w ten sposób określił Przewodnika ze świata astralnego.Maluch dość szczegółowo opisywał swoją śmierć.
W swoim poprzednim wcieleniu był pokojówką w hotelu i wszystko było dobrze do dnia, kiedy w hotelu wybuchł pożar. Początkowo próbował się wydostać normalnym wyjściem, ale na jego drodze stanęły płomienie. Wtedy zdecydował się na jedyną drogę ucieczki – skok przez okno z płonącego budynku. Po uderzeniu w ziemię zmarł i udał się do krainy pełnej światła, gdzie rozmawiał z Bogiem.To o czym opowiadał mały Lukas skłoniło jego mamę do podjęcia poszukiwań i sprawdzenia tej historii.Bez najmniejszego problemu ustalili poprzednie wcielenie ich obecnego dziecka. W pożarze hotelu Paxton w Chicago w 1993 roku zginęło 19 osób. Wśród ofiar była czarnoskóra Pamela Robinson, która próbowała ratować swoje życie skacząc z czwartego piętra. Upadek na beton zakończył się tragicznie – zginęła na miejscu w wieku 30 lat.
W swoich poszukiwaniach matka odnalazła w archwach informacje o tej kobiecie i dowiedziała się,że Pam była czarnoskórą trzydziestoletnią kobietą która zginęła w 1993 roku w pożarze domu.
((Ten biały chłopiec był czarnoskórą kobietą w poprzednim wcieleniu? Ciekawe co by na to powiedzieli rasiści twierdzący,że biały człowiek jest lepszą rasą? Również wszyscy wywyższający się mężczyźni mogą mieć problem z akceptacją,że w minionych wcieleniach nie zawsze byli tymi lepszymi.Niemożliwe? To możliwe. Od dawna mówię, że dusza "ubiera" takie ciało jakie jest jej potrzebne, bo tak wynika z relacji regresji hipnotycznych.
Nigdy już nie dowiemy się jaką religię wyznawała Pam,ale chłopiec urodził się w rodzinie wyznającej chrześcjanizm w wersji protestanckiej,która nie uznaje wędrówki dusz.Ale czy nie uznając czegoś sprawimy,że to przestanie istnieć? Stawiając to pytanie trochę inaczej, to można zapytać czy nie ma Boga bo ateiści w Boga nie wierzą?))Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka i życzę ciekawych przemyśleń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz