niedziela, 5 listopada 2023

 24 wrz 2023, 08:33

Andrzej

Otwórz

Andrzej

Witam serdecznie.Martin rozliczył już swoją przeszłość i tak jak u innych przyniosło mu to uspokojenie. Pożegnał sierżanta Richarda Seymoura i odzyskał spokój.Skończyły się koszmarne sny. Teraz jego świadomość identyfikuje się tylko z Martinem Healdem, i tak powinno być.Nie znamy daty urodzenia Martina ani daty śmierci Richarda więc trudno obliczyć w latach ile czasu potrzebowała jego dusza na zmianę ciała. Jednak z przytaczanych relacji wynika, że jest to okres od kilku do kilkudziesięciu lat i należy sądzić, że dotyczy to wszystkich bez wyjątków dusz. Nawet tych, których świadomości za życia w materialnym ciele nie wierzą w fenomen wiecznego życia.Uwierzą dopiero jak przyjdzie czas na wybór nowego wcielenia. Przeprowadzone testy i badania potwierdziły,że nasz bohater mówi prawdę.W dodatku jego ojciec z poprzedniego wcielenia był proboszczem w miejscowym kościele,więc raczej wykluczyłbym wiarę w reinkarnację jego syna.Myślę,że jako syn proboszcza był młodzieńcem wierzącym i praktykującym.Wszyscy zdominowani przez religię od razu podniosą wielki krzyk.To napewno jest jakieś oszustwo! To na pewno Szatan i jego ciemne sprawki. Przecież my żyjemy tylko raz. Ale czy na pewno? Jak to możliwe?Myślę, że możliwe,a nawet konieczne.Nieraz już krytykowałem wersję religiną z jednym życiem bo według mnie niczego nie wyjaśnia i nieudolnie stara się zakryć dziurę po reinkarnacji zlikwidowanej przez Justyniana w 553 r.Zgodnie z kościelnymi dogmatami wierzymy w to jedno życie i przyjmujemy to za pewnik bo tak jesteśmy nauczeni. Oczywiście, że pojawią się od razu głosy o podszeptach Szatana, bo tak najczęściej księża komentują takie przypadki. A przy okazji się dowiemy, że w chrześcijaństwie nigdy nie było reinkarnacji i Jezus też nigdy o tym nie mówił.Skąd jednak taka pewność? Bo tak twierdzą ks9ęża?Kościelni edytorzy mieli sporo czasu na ukształtowanie zapisów tak żeby usunąć wszystko o wiecznej wędrówce dusz i dopasować zapisy do swojej wersji. W końcu nie na darmo zakazywano czytania Biblii.Pierwszy raz zrobiono to w 1080 r.A po raz drugi w 1229 r. kiedy Biblia zostaje dodana do indeksu ksiąg zakazanych przez Grzegorza IX — synod w Tuluzie przeciw herezji waldensów zalecających czytanie Biblii. Kanon 14 synodu: "Ludzie świeccy nie mogą posiadać Ksiąg Starego i Nowego Testamentu; wolno im mieć tylko psałterz i brewiarz albo godzinki maryjne, ale i te księgi nie w tłumaczeniach na języki narodowe" Po raz trzeci w 1897 r. Papież Leon XIII włączył Biblię do indeksu ksiąg zakazanych Kościół w zamian proponował wiernym swoją wersję Biblii, W postaci niekompletnej i okrojonej, pociętej na kawałki i rozłożonej na cały rok liturgiczny. Z roku na rok czytano te same fragmenty pomijając inne, mniej wygodne. Dopiero jednak po soborze watykańskim drugim wierni mogą słuchać kazań w swoim języku i rozumieć, wcześniej wszystko było po łacinie i prości ludzie nigdy nie mieli wątpliwości co do zgodności Kościoła z Biblią, gdyż tej ostatniej po prostu nie znali i wszystko wskazuje na to,że nadal nie znają i wielu nie wie,że pozostały w niej zapisy o Prawie Przyczyny i Skutku i o tym,że musimy się ponownie rodzić żeby wejść do królestwa,czyli o reinkarnacji, i tylko z polskojęzycznej części internetu takie historie są usuwane w zastraszającym tempie.Pozdrawiam serdecznie i życzę ciekawych przemyśleń
Otwórz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz