niedziela, 5 listopada 2023

Andrzej

Witam serdecznie.((Widać,że wszystko odbywa się tak jak Bóg przekazywał za pośrednictwem Jezusa.Nikt przed spłatą długów nie opuszcza tego świata (Mt. 5, 25-26),więc musi urodzić się ponownie(Ew.Jana 3:3-8) i małe dzieci,zanim je nauczymy jak mają widzieć materialne życie, wiedzą o tym i traktują ten proces jako coś naturalnego. Problem jest tylko z dorosłymi,którzy już tego nie pamiętają.)) "Za każdym razem, gdy usłyszysz dziecko mówiące o tajemnicach, które od niepamiętnych czasów spędzały sen z powiek najzacniejszym naukowcom, pamiętaj, że ich wspomnienia są wciąż świeże. Kiedykolwiek dziecko podzieli się swymi wspomnieniami z życia w tej samej rodzinie, lecz w innej roli, na przykład jako twój rodzic, babcia czy dziadek, pamiętaj, że informacje te pochodzą z umysłu niezmąconego ideami ani naukami, jakimi przesiąkli dorośli. Dzieci po prostu wypowiadają głośno prawdę pochodzącą z ich wnętrz. Zadawaj im pytania zachęcające do dalszego zgłębiania tego niezwykłego zagadnienia, jakim są reinkarnacje rodzinne. Niech to będzie dla nich raczej żywa idea niż temat, który spychasz na margines, ponieważ może zaburzać dawno utarte, absurdalne przekonania albo może się ścierać z niektórymi naukami kulturowo-religijnymi, które mogłeś podświadomie przejąć jako niepodważalną prawdę. Wreszcie – kiedy z ust maleńkich dzieci wypłyną takie historie o reinkarnacji – zachęcam cię do dokonania badań w obrębie własnej rodziny. Trzeba to zrobić, zanim wspomnienia wyblakną – co dzieje się praktycznie we wszystkich przypadkach – i zachęcić dziecko, by możliwie najdokładniej przywołało swoje wspomnienia z czasu przed kolejnymi narodzinami. Wsłuchaj się w szczerość w ich głosach i poszukuj szczegółów, które mogą ci dostarczyć informacji uwierzytelniających ich opowieści. Odkryjesz, że często są to szczegóły, które zwyczajnie nie mogą być zbiegiem okoliczności, co tylko potwierdza rzetelność relacji dzieci. Fragment pochodzi z książki "Wspomnienia nieba. Zdumiewające relacje dzieci, które pamiętają poprzednie wcielenia" Dr Wayne Dyer, Dee Garnes. Wydawnictwo Illuminatio ((Ludzie w zachodniej części świata nie boją się aż tak bardzo mówić o przypadkach swoich dzieci i wnuków,ale w dalszych odcinkach zobaczmy czy o takich przypadkach mówi się w naszym kraju.)) Warto przedstawić kolejny przykład Yoo Ye Eun, która pochodzi z Korei i została adoptowana z domu dziecka. Niewidoma od urodzenia została porzucona przez rodziców. W wieku dwóch lat wydarzył się zadziwiający incydent. Rodzice adopcyjni zauważyli, że mała ma dziwną zabawę: rusza palcami po blacie stołu tak, jakby to był fortepian i udaje, że na nim gra! Niezwykłe było to, że jako dziecko niewidome nie miała szans zobaczyć, jak wygląda nie tylko fortepian, ale też jak się na nim gra. Rok później rodzice pożyczyli od znajomych pianino i wtedy zobaczyli coś, czego - jak powiedzieli - nie zrozumieli wtedy i nie zrozumieją już nigdy do końca swoich dni. Dziewczynka podeszła do instrumentu, położyła ręce na klawiszach i nagle, ku bezgranicznemu zdumieniu obecnych w pokoju osób, poprawnie zagrała dwa krótkie fragmenty utworów, których rodzice dziecka nie byli w stanie rozpoznać. Dopiero dwa lata później okazało się, że były to znane motywy muzyczne, jeden Ludwiga van Beethovena, a drugi naszego rodaka - Chopina. To wzbudziło entuzjazm nowej rodziny dziewczynki, która mimo jej kalectwa uwierzyła, że mała zostanie wielką pianistką. To, co się działo później, można tylko wyjaśnić fenomenem wykraczającym poza wszystko, co świat widział do tej pory.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Otwórz

Andrzej

Witam serdecznie.((Rodzice i rodzina nie zrozumieli,że w ciało dziewczynki wcieliła się dusza pianisty. bo najprawdopodobniej nie mają żadnej wiedzy na temat reinkarnacji duszy w kolejnych ciałach, podobnie jak wszyscy, którzy się nad tym zjawiskiem nie zastanawiają.Myślę,że część ludzi to widzi to zjawisko, ale nie dopuszcza istnienia fenomenu wiecznego życia duszy do wiadomości bo zniekształca go większość religii, a część całkowicie neguje. A poza tym istnieją jeszcze wypaczenia New Age.Według księży mamy do czynienia ze złym demonem. Ale po co ten demon miałby wpoić tej dziewczynce zamiłowanie do muzyki i wiedzę o grze na instrumencie którego nigdy nie widziała?Tego już księża nie potrafią logicznie wytłumaczyć. Mówią,że w ten sposób demon odciąga nas od Boga, ale samym takim twierdzeniem zaprzeczają Biblii w której jest napisane,że Bóg mieszka w nas. Zaprzeczają też Jezusowi który twierdził,że w nas mamy również Królestwo Boże. Gdyby jednak tłumaczenia księży przyjąć za prawdę to trzeba by uznać,że jakiś złośliwy demon ma większą władzę od samego Boga. Czy to możliwe? Moim zdaniem nie.)) Jej rodzice nie mają za bardzo pojęcia o muzyce. Zaklinają się, że mała nauczyła się wszystkiego sama! Według rodziców można odnieść wrażenie, że ona urodziła się z wiedzą, jak grać na fortepianie! Okazało się, że dziewczynka nie tylko potrafi bezbłędnie grać ze słuchu dowolną, raz usłyszaną melodię, ale także akompaniować do niesłyszanych wcześniej piosenek. Do gry na pianinie Yoo potrafi także dodać piękny śpiew, co sprawia, że wysłuchanie jej występu to niesamowite doświadczenie. Ta historia ma jednak pewien aspekt, na który należy zwrócić uwagę, gdyż pokazuje on ów fenomen fizycznego "podobieństwa kolejnych inkarnacji". Dzięki portalowi youtube film z małą stał się popularny w Stanach Zjednoczonych. ((Niestety u nas z tego portalu materiały o takiej treści są usuwane od czasu jak hierarchowie Kościoła zaczęli mieć wpływ na politykę i doszło do władzy PiS.)) Przypadkiem zobaczył go jeden z amerykańskich pianistów, którego poruszyła gra małej Yoo Ye Eun. I nie chodziło o to, że mała niewidoma dziewczynka gra lepiej niż całe rzesze nastoletnich adeptów szkół muzycznych, ale o... sposób uderzania w klawisze. Bardzo charakterystyczny, który wprawne ucho znawcy wyłapało błyskawicznie. Problem w tym, że identycznie grał nieżyjący już genialny pianista amerykański, William Kapell. W wieku 31 lat zginął tragicznie w katastrofie lotniczej. Podobieństwo gry Kapella i małej Koreanki podobno zapiera dech w piersiach, jeśli wiadomo, na co trzeba zwracać uwagę. Czy to możliwe, że mała Yoo Ye Eun jest inkarnacją Williama Kapella? Przeważnie powinno być pewne podobieństwo w gestach, ułożeniu głowy, nawet rysach twarzy. Czy tak jest w tym przypadku? Zdjęcia opublikowane przez jeden z amerykańskich portali są... poruszające. ((Niestety koncerty fortepianowe to nie moja bajka,więc nie widziałem tych zdjęć i nie szukałem życiorysu Williama Kapella trudno, więc stwierdzić dlaczego w kolejnym wcieleniu został pozbawiony wzroku. Ja się urodziłem z dobrym wzrokiem, ale zacząłem go tracić w szybkim tempie od około 10 roku życia. Wzrok przywróciły mi dopiero niedawne operacje.Czy jego brak można zaliczyć do jakiejś formy cierpienia? Na pewno tak,bo jest to nasz głowny zmysł i w moim przypadku to na pewno poważne utrudnienie i ograniczenie niektórych możliwości, nie tylko zawodowych.Ale na tym etapie wiedzy wiem już,że nic nie dzieje się bez przyczyny i u mnie kiedyś coś musiało spowodować utratę zdrowia))Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Otwórz

Andrzej

Witam serdecznie.((Przypadek Romy Crees to kolejny przypadek powrotu duszy do materialnego ciała i zmiany płci.Nie jestem już pewny czy widziałem o tym relację filmową, czy tylko czytałem o tym w internecie, za dużo już tych przypadków i nie ogarniam tego pamięcią.Ale taką relację mam.)) Od momentu, gdy tylko zaczęła mówić, mała Romy Crees z Des Moines (Iowa) twierdziła, że była uprzednio Joe Williamsem, mężem Sheili i ojcem trojga dzieci. Opowiedziała, jak straciła życie w wypadku samochodowym. Jej opis był tak drobiazgowy, że rodzice, którzy sądzili początkowo, iż jest to wytwór dziecięcej fantazji, stopniowo zaczęli traktować jej opowiadanie poważnie. Dziewczynka zwierzyła się doktorowi Hemendra Banerjee, że w swym poprzednim wcieleniu uczęszczała do szkoły w Charles City, gdzie mieszkała w domu pokrytym czerwoną dachówką. Twierdziła, że pojęła później za żonę Sheilę, która urodziła jej troje dzieci. Powiedziała również, że jej matka miała na imię Louise i że zawsze bolały ją nogi. Razem z doktorem Banerjee rodzice i mała Romy pojechali do Charles City, miasteczka liczącego 8000 mieszkańców, oddalonego o jakieś 180 mil od Des Moines. Gdy dojeżdżali na miejsce, Romy wdrapała się na przednie siedzenie, by powiedzieć doktorowi Banerjee: - Musimy kupić kwiaty. Mama kocha kwiaty. Ale nie będziemy mogli wejść frontowymi drzwiami, tylko kuchennymi, które są za rogiem. Dojechali na miejsce. Dom nie miał jednak czerwonej dachówki. Był biały i stał na obrzeżach miasteczka. Romy wyskoczyła z samochodu w kierunku frontowych drzwi, na których widniała tabliczka: "Wejście od kuchni". Gdy zadzwonili od frontu, nikt im nie otworzył. Po chwili uchyliły się kuchenne drzwi i wyjrzała z nich stara kobieta oparta o kule. Informacja Romy o bolących nogach okazała się równie trafna jak ta o drzwiach frontowych. Louis Williams i Romy natychmiast przypadły sobie do gustu. Uściskały się serdecznie, a pani Williams z wdzięcznością przyjęła od Romy kwiaty - identyczne jak te, które, jak powiedziała, otrzymała od swego zmarłego syna tuż przed jego tragiczną śmiercią. Zdumiała się jeszcze bardziej, gdy doktor Banerjee przytoczył wspomnienia Romy o rodzinie Williamsów. Pani Williams wyjaśniła wtedy: - Nasz pierwszy dom rzeczywiście pokryty był czerwoną dachówką, ale potworne tornado, które lata temu zniszczyło większą część Charles City, zrównało go z ziemią. Joe pomógł mi zbudować nowy dom i nalegał, aby drzwi wejściowe od frontu były zamknięte. Mała Romy pocieszała starą kobietę, patrzącą z rozpaczą na fotografię Joe, Sheili i dzieci, zrobioną w okresie Bożego Narodzenia przed wypadkiem. - Ona ich rozpoznaje - wyszeptała pani Williams głęboko wzruszona. - Przecież ona ich rozpoznaje! Małżeństwo Joego z Sheilą, trójka ich dzieci, wypadek motocyklowy pod Chicago w 1975 r., kiedy Joe i Sheila stracili życie - wszystkie te szczegóły znalazły teraz swoje potwierdzenie. Okazało się, że bardzo dokładny opis obrażeń odniesionych przez Joego w wypadku samochodowym także zgadzał się z rzeczywistością. Joe Williams, urodzony w 1937 r., zmarł dwa lata przed urodzeniem się Romy.Pozdrawiam serdecznie.Zdrówka życzę, ciekawych przemyśleń
Otwórz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz